-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać292
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
Biblioteczka
2022-08-23
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki. Nie żebym wątpiła w lekkość pióra i wysmakowane oko autorki, znanej przecież w kręgach rekonstrukcyjnych i kostiumerskich z bloga "Domowa kostiumologia", ale wcale nie jest łatwo pisać o modzie bez uciekania w skróty myślowe, albo, wręcz przeciwnie, bez wpadania w wir dygresji. Nie jest też łatwo zilustrować temat tak pełen subtelnych niuansów. A tu wszystko jest na swoim miejscu - krótkie acz skondensowane podrozdziały dają kompleksowy obraz każdej dekady, zdjęcia i ilustracje pokazują nie tylko piękne aktorki i modowe "influencerki", ale też zupełnie zwykłe kobiety, które o wiele łatwiej porównywać z babkami i prababkami z domowych albumów.
Wartością jest też to, że nie jest to książka wyłącznie o zmianach w stylu ubierania. Równie ważnymi, a być może i ważniejszymi bohaterami są tu rozwój społeczny i kontekst historyczny. Karolina bardzo zgrabnie tłumaczy, skąd owe zmiany się brały.
Dużym plusem książki jest również ograniczenie czasowe i terytorialne, co polecam wszystkim marzącym o pisaniu historycznych przekrojówek przez kontynenty i tysiąclecia.
I last, but not least - zdjęcia autorki przed każdym rozdziałem. Bezbłędne.
Czekam na kolejne książki :)
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki. Nie żebym wątpiła w lekkość pióra i wysmakowane oko autorki, znanej przecież w kręgach rekonstrukcyjnych i kostiumerskich z bloga "Domowa kostiumologia", ale wcale nie jest łatwo pisać o modzie bez uciekania w skróty myślowe, albo, wręcz przeciwnie, bez wpadania w wir dygresji. Nie jest też łatwo zilustrować temat tak pełen...
więcej mniej Pokaż mimo toSolidna pozycja zarówno pod względem kostiumologicznym, jak i historyczno-społecznym. Książka sprawy mody traktuje na równi z obyczajowością, co jeszcze podkreślane jest sporym wyborem cytatów z pamiętników i czasopism. Obyczajowość być może nawet przeważa, czego absolutnie nie uważam za wadę. Całkiem satysfakcjonujący jest też wybór ilustracji (tutaj domyślam się, że autorki zbyt wielkiego wyboru nie miały, w końcu nasz kraj skarbami tekstylnymi niestety nie stoi).
Solidna pozycja zarówno pod względem kostiumologicznym, jak i historyczno-społecznym. Książka sprawy mody traktuje na równi z obyczajowością, co jeszcze podkreślane jest sporym wyborem cytatów z pamiętników i czasopism. Obyczajowość być może nawet przeważa, czego absolutnie nie uważam za wadę. Całkiem satysfakcjonujący jest też wybór ilustracji (tutaj domyślam się, że...
więcej mniej Pokaż mimo to
Temat jakże bliski memu rekonstruktorskiemu sercu i ciału, czytałam więc ze sporą satysfakcją. Jednak żeby jakąkolwiek satysfakcję odczuć, trzeba to lubić. To nie jest literatura z polotem, to po prostu suche informacje o historycznych majtkach, koszulach, gorsetach i o ich ewolucji.
Mam wrażenie, że autorka podeszła do tematu dość ostrożnie. Trudno się dziwić, w dziedzinie kostiumologii, a zwłaszcza w temacie bielizny wiele rzeczy nie jest oczywistych. Na przykład do dzisiaj uczeni się spierają, czy osiemnastowieczne kobiety nosiły majtki. Jednak ta ostrożność każe mi podejrzewać, że autorka jednak nie czuje w temacie zbyt pewnie i swobodnie. Jeśli chodzi o mój rekonstruowany okres nie dowiedziałam się niczego, czego nie wiedziałabym już wcześniej.
Największym zarzutem jaki jednak mam jest brak dostatecznej ilości obrazków ilustrujących dość złożone opisy konstrukcyjne. Wiem, że to znacząco podniosłoby koszty druku, więc i ostateczną cenę, ale w tego typu literaturze nie da się inaczej.
Niemniej jednak- warto.
Temat jakże bliski memu rekonstruktorskiemu sercu i ciału, czytałam więc ze sporą satysfakcją. Jednak żeby jakąkolwiek satysfakcję odczuć, trzeba to lubić. To nie jest literatura z polotem, to po prostu suche informacje o historycznych majtkach, koszulach, gorsetach i o ich ewolucji.
Mam wrażenie, że autorka podeszła do tematu dość ostrożnie. Trudno się dziwić, w...
Delicje i ptasie mleczko.
Wasze oczy będą Wam za tę książkę wdzięczne - zdjęcia, a w zasadzie obiekty na nich przedstawione są fantastyczne. Fantastyczny jest też sposób ekspozycji, zwłaszcza garderoby XVIII i XIX wieku. To oczywiście odczucie bardzo indywidualne, ale chyba nigdzie nie widziałam wdzięczniej upozowanych manekinów.
Każda epoka poprzedzona jest krótkim i skondensowanym tekstem o jej cechach charakterystycznych i przemianach jakie w modzie zachodziły. Album dość wyraźnie faworyzuje XX wiek i im dalej w las tym więcej jest o japońskich projektantach (nic dziwnego skoro książka jest wydana przez Instytut Ubioru w Kioto), ale fani sznurówek i gorsetów z pewnością będą usatysfakcjonowani.
Delicje i ptasie mleczko.
Wasze oczy będą Wam za tę książkę wdzięczne - zdjęcia, a w zasadzie obiekty na nich przedstawione są fantastyczne. Fantastyczny jest też sposób ekspozycji, zwłaszcza garderoby XVIII i XIX wieku. To oczywiście odczucie bardzo indywidualne, ale chyba nigdzie nie widziałam wdzięczniej upozowanych manekinów.
Każda epoka poprzedzona jest krótkim i...
2022-01-18
Zgrabne przedstawienie rynku mody w Polsce w czasach absolutnego braku wszystkiego. Autorka bardziej niż zmieniających się krojach sukienek czy długości spódnic skupia się na barwnych osobistościach rozdających karty w branży (Jadwiga Grabowska, Jerzy Antkowiak, Barbara Hoff i wielu innych) i na jakże PRL-owskim kombinowaniu. Zestawia też poniekąd zachodnią, odpowiednio finansowaną i niczym nieskrępowaną wolność w projektowaniu z planowaną odgórnie siermiężnością stylu bloku wschodniego. I można sobie wtedy z przykrością uświadomić, że wysiłki naszych projektantów by choć trochę podgonić kolegów z Paryża, siłą rzeczy i tak nie wyciągały ich z kategorii ubogich krewnych.
Książka o modzie nie obejdzie się bez zdjęć - te w "Wielbłądach" są ilościowo raczej oszczędne, ale dobrze dobrane i na tyle, na ile mogą ilustrują podniesione przez Autorkę zagadnienia. Ale to nie zarzut, bo nie mamy przecież do czynienia z albumem.
Powiedziałabym, że to książka na poziomie A2-B1, koneserów mody raczej nic tu nie zaskoczy, zresztą pozycja nie wyczerpuje tematu, a zupełnie początkujący mogą się nią po prostu nieco znudzić.
Zgrabne przedstawienie rynku mody w Polsce w czasach absolutnego braku wszystkiego. Autorka bardziej niż zmieniających się krojach sukienek czy długości spódnic skupia się na barwnych osobistościach rozdających karty w branży (Jadwiga Grabowska, Jerzy Antkowiak, Barbara Hoff i wielu innych) i na jakże PRL-owskim kombinowaniu. Zestawia też poniekąd zachodnią, odpowiednio...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-05-09
Często padam ofiarą zdolnego grafika i kupuję książki, dlatego, że ładne. Obok okładki stylizowanej na okładkę pisma modowego z lat 30-tych nie mogłam więc przejść obojętnie - obiecuje bowiem zajrzenie za kulisy wielkiego, eleganckiego świata, pełnego barw, jedwabi i wyrafinowanych rozrywek. I w sumie to właśnie dostajemy, tylko w mniej plotkarskim, reportażowym wydaniu.
Autorka opisuje całe zaplecze, jakie stało za wytwornością bywalców salonów - pracę krawców, biznesowe zacięcie właścicieli domów mody rozpieszczających klientów luksusem i balami, fantazję marketingowców wymyślających coraz to nowe kampanie z aktorami, gratisami, szeptaną reklamą i sztucznym tłumem. Opisuje także determinację wizjonerów konsekwentnie próbujących wpływać na ten kapryśny rynek - redaktorów magazynów kobiecych takich jak Moja Przyjaciółka, czy założycieli Centralnej Doświadczalnej Stacji Jedwabniczej, znanej szerzej jako Milanówek. Nie należy mieć jednak wrażenia, że jest to pozycja schlebiająca rzeczywistości II RP - Autorka zwraca uwagę na powszechną wtedy biedę, wyzysk i społeczne kontrasty. I last, but not least - całość uzupełniona jest mnóstwem świetnie dobranych zdjęć.
Często padam ofiarą zdolnego grafika i kupuję książki, dlatego, że ładne. Obok okładki stylizowanej na okładkę pisma modowego z lat 30-tych nie mogłam więc przejść obojętnie - obiecuje bowiem zajrzenie za kulisy wielkiego, eleganckiego świata, pełnego barw, jedwabi i wyrafinowanych rozrywek. I w sumie to właśnie dostajemy, tylko w mniej plotkarskim, reportażowym wydaniu....
więcej mniej Pokaż mimo to2022-07-28
Interesująca pozycja przedstawiająca historię mody sportowej i rekreacyjnej. Na książkę składa się 17 artykułów poświęconych różnym dyscyplinom - łyżwiarstwu, tenisie, pływaniu, polowaniu, jeździe konnej, kolarstwu itd. Autorki sporo miejsca poświęcają też historii danego sportu, co nierzadko bywa ciekawsze od samych wątków tekstylnych. Ale ta książka to tylko naukowe artykuły okraszone ciekawymi zdjęciami. To także precyzyjne rekonstrukcje ubiorów zrobione przez uczestników projektu Wilanów dla Młodych Talentów - świetnie sfotografowane i uroczo opisane przez samych młodych krawców - słowa o przyjemnym szyciu długich szwów trafiły do mojego serca.
Mała uwaga dla fanów wcześniejszych epok - tytuł wskazuje na ubiory od XVII wieku, jednak realnie patrząc moda przeznaczona pod konkretny sport w większości dyscyplin tak naprawdę rozpoczęła się dopiero od XIX wieku, wcześniej były to raczej codzienne ubrania, mniej lub bardziej dostosowane do potrzeb uprawianego sportu. Co oczywiście nie znaczy, że w książce nie ma XVII i XVIII-wiecznych ciuszków, po prostu proporcje są w oczywisty sposób zaburzone.
Interesująca pozycja przedstawiająca historię mody sportowej i rekreacyjnej. Na książkę składa się 17 artykułów poświęconych różnym dyscyplinom - łyżwiarstwu, tenisie, pływaniu, polowaniu, jeździe konnej, kolarstwu itd. Autorki sporo miejsca poświęcają też historii danego sportu, co nierzadko bywa ciekawsze od samych wątków tekstylnych. Ale ta książka to tylko naukowe...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-11-13
Autorka zabiera nas na plaże polskie, brytyjskie, amerykańskie i podaje historię strojów kąpielowych i plażowych w pigułce. Mimo, że książka nie jest szczególnie obszerna, to znajdziemy w niej wszystko, co pozwala prześledzić drogę od osiemnastowiecznych flanelowych koszul przewiązanych paskiem do bliższych nam estetycznie strojów dwuczęściowych z lat 30-tych. Autorka pokrótce opowiada o historii pływania, przybliża temat plażowej obyczajowości, a przede wszystkim oczywiście dokładnie analizuje zmiany w rozwoju mody damskiej i męskiej. Tekst wzbogacony jest o cytaty ze wspomnień i czasopism i archiwalne zdjęcia i rysunki.
Lektura akurat na bury, listopadowy wieczór, kiedy to plażowanie i kąpiele tak słoneczne jak i morskie wydają się abstrakcją ;)
Autorka zabiera nas na plaże polskie, brytyjskie, amerykańskie i podaje historię strojów kąpielowych i plażowych w pigułce. Mimo, że książka nie jest szczególnie obszerna, to znajdziemy w niej wszystko, co pozwala prześledzić drogę od osiemnastowiecznych flanelowych koszul przewiązanych paskiem do bliższych nam estetycznie strojów dwuczęściowych z lat 30-tych. Autorka...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-02
Co za pozytywne zaskoczenie! Po grubości spodziewałam się, że będzie parę zdjęć na krzyż okraszonych uwagami o charakterze ogólnym, a dostajemy porządną dawkę informacji, zwłaszcza, jeśli chodzi o przełom XIX/XX wieku. Autor jest absolwentem wzornictwa na Wydziale Technologii Materiałowych i Wzornictwa Tekstyliów Politechniki Łódzkiej i bardzo to widać po naukowej precyzji, z jaką opisuje materiały.
Więcej jest tutaj o zapleczu kobiecego ubioru, niż o jego rozwoju - konstrukcja ubrań, tkaniny, domy handlowe, metki, fiszbiny, tabelki z cenami... Tutaj nie ma pustosłowia. I to dobrze, bo albumowych książek o modzie z homeopatyczną ilością powierzchownej wiedzy jest na rynku już sporo. Jedyne co to zdjęcia mogłyby być lepsze i pokazywać zarówno front, jak i tył, ale za to dostajemy sporo detali.
Należy podkreślić, że na lata 1780-1850 jest dosłownie kilka przykładów. To nic dziwnego i nie punktuje tego jako wady, wszak Autor w książce prezentuje swoje zbiory, a im dalej w historyczny las tym trudniej o materiał do badań, to jest oczywiste. Warto o tym jednak pamiętać, jeśli szczególnie interesuje nas ten okres w modzie.
Co za pozytywne zaskoczenie! Po grubości spodziewałam się, że będzie parę zdjęć na krzyż okraszonych uwagami o charakterze ogólnym, a dostajemy porządną dawkę informacji, zwłaszcza, jeśli chodzi o przełom XIX/XX wieku. Autor jest absolwentem wzornictwa na Wydziale Technologii Materiałowych i Wzornictwa Tekstyliów Politechniki Łódzkiej i bardzo to widać po naukowej precyzji,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-30
Znakomita pigułka wiedzy o Potopie i świetna historia o mariażu wiedzy i determinacji. Filmu niestety nie mogłam obejrzeć, ale książka sama w sobie jest satysfakcjonująca, mimo, że z całą pewnością nie oddaje całego wachlarza emocji jaki musiał towarzyszyć odkrywcom skarbów z dna Wisły - od znużenia i zwątpienia do szczęścia i dumy. To trzeba przeżyć.
Znakomita pigułka wiedzy o Potopie i świetna historia o mariażu wiedzy i determinacji. Filmu niestety nie mogłam obejrzeć, ale książka sama w sobie jest satysfakcjonująca, mimo, że z całą pewnością nie oddaje całego wachlarza emocji jaki musiał towarzyszyć odkrywcom skarbów z dna Wisły - od znużenia i zwątpienia do szczęścia i dumy. To trzeba przeżyć.
Pokaż mimo to2023-11-08
Autorka nie miała łatwego zadania, bo choć życie Heleny Sanguszkówny obfitowało w ciekawe plotki, to sama zainteresowana potrafiła trzymać swoje sprawy w tajemnicy. Przez współczesnych była uznawana za wyjątkowo piękną i inteligentną kobietę, często podróżowała i bywała w najlepszych salonach Europy. Nie ominęły jej jednak nienajlepsze życiowe wybory, które po opisie wnosząc poskutkowały czymś, bo wtedy nazwano by melancholią, a dziś, mniej romantycznie, depresją.
Mając to wszystko na uwadze z pewnością mogłaby przekazać potomnym wiele ciekawych opowieści. Po wielu latach i licznych zawirowaniach historycznych jednak nie sposób już dociec całej prawdy, a i pewnie sama Helena nie chciałaby dzielić się tym ze światem. Musimy się więc zadowolić suchymi faktami, które Magdalena Jastrzębska jak zwykle skrupulatnie pozbierała z archiwów, a następnie nadała im przystępną, okraszoną licznymi zdjęciami formę.
Autorka nie miała łatwego zadania, bo choć życie Heleny Sanguszkówny obfitowało w ciekawe plotki, to sama zainteresowana potrafiła trzymać swoje sprawy w tajemnicy. Przez współczesnych była uznawana za wyjątkowo piękną i inteligentną kobietę, często podróżowała i bywała w najlepszych salonach Europy. Nie ominęły jej jednak nienajlepsze życiowe wybory, które po opisie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-30
Doskonała historia w umiarkowanym wykonaniu. Dzieła sztuki skradzione przez hitlerowców i ludzie zaangażowani w ich odzyskanie, jak tytułowy Estreicher, to samograj godny każdego możliwego nagłośnienia. Niektóre z ukradzionych dzieł, jak ołtarz Wita Stwosza czy Damę z łasiczką możemy dzisiaj oglądać oddychając z ulgą, że przetrwały wojenną zawieruchę. Te, które nie wróciły, jak Portret młodzieńca, dają wyobrażenie tego, co Polska straciła być może już bezpowrotnie. Dlatego też cieszę się, że ta książka powstała, tak jak cieszę się z każdej pozycji poświęconej tematowi utraconych dzieł sztuki. Mimo to nie mogę pozbyć się wrażenia, że temat nieco Autorkę przerósł - przede wszystkim jest chaotycznie i z błędami. Trudno też czytelnikowi postawić kreskę, kiedy kończą się twarde fakty, a zaczyna fabularyzacja, która sama w sobie może nie jest złym zabiegiem, bo wprowadza nieco życia, ale jednak jest zabiegiem dość tanim.
Mimo to, że nie jest to najlepsza książka w gatunku, to i tak polecam.
Doskonała historia w umiarkowanym wykonaniu. Dzieła sztuki skradzione przez hitlerowców i ludzie zaangażowani w ich odzyskanie, jak tytułowy Estreicher, to samograj godny każdego możliwego nagłośnienia. Niektóre z ukradzionych dzieł, jak ołtarz Wita Stwosza czy Damę z łasiczką możemy dzisiaj oglądać oddychając z ulgą, że przetrwały wojenną zawieruchę. Te, które nie wróciły,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-25
Dobry pomysł na książkę i... w zasadzie tyle. Temat potraktowany płytko i chaotycznie, zbudowany przez Autorkę wedle schematu "było tak, a potem było tak". Dużo domorosłej socjologii, truizmów i stereotypów w stylu sarmackiego świata:
"Przypomnijmy sobie ściągniętą z bólu twarz Jana Kochanowskiego, nachylającego się nad martwym ciałem córeczki i słowa jego trenów, w których na zawsze zaklęta została rozpacz rodzica po odejściu ukochanego dziecka. O ileż potężniejszy musiał być ból matek!"
"Kobiety są zatem ewolucyjnie dostosowane do tego, aby dbać o swoją urodę, a mężczyźni do tego, aby zwracać uwagę na te najpiękniejsze"
Jest też heroiczna walka z własnoręcznie postawionymi wątpliwościami, na przykład na początku jednej strony pisze o tym, że wielu mężczyzn musiało odczuwać zawód na wieść o narodzinach córki, a na początku następnej, że:
"Nawet wtedy, gdy córka nie była jedynym dzieckiem, jej przyjście na świat witano z taką samą radością, jak chłopca"
a także:
"Córka zawsze była ozdobą swojego ojca, powodem do nieustannej dumy, wprawdzie z synem wiązał on większe nadzieje, ale to ją traktował z większą czułością i bardziej się z nią związywał"
Cytować można by sporo. Książka rzeczywiście jest przystępna, ale mniej więcej na tej zasadzie, na jakiej przystępne jest disco polo.
Dobry pomysł na książkę i... w zasadzie tyle. Temat potraktowany płytko i chaotycznie, zbudowany przez Autorkę wedle schematu "było tak, a potem było tak". Dużo domorosłej socjologii, truizmów i stereotypów w stylu sarmackiego świata:
"Przypomnijmy sobie ściągniętą z bólu twarz Jana Kochanowskiego, nachylającego się nad martwym ciałem córeczki i słowa jego trenów, w...
2023-03-08
Nie jest to może przełomowa pozycja na rynku książek o historii gdańskiej fotografii, ale bez wątpienia pięknie wydana i kompetentnie opisana. Sprawdzi się jako prezent dla miłośników Gdańska.
Nie jest to może przełomowa pozycja na rynku książek o historii gdańskiej fotografii, ale bez wątpienia pięknie wydana i kompetentnie opisana. Sprawdzi się jako prezent dla miłośników Gdańska.
Pokaż mimo to2019-01-05
Niezwykle przyjemna i wdzięczna lektura, jakże inna w duchu od pesymistycznej myśli syna Autorki, Artura 😉 Nie jestem największą fanką gatunku "wspomnienia", zazwyczaj szukam w nich bardziej ducha epoki niż osobistych wspominek bez szerszego kontekstu. Tutaj jednak nie brakuje niczego - Johanna była jedną z tych postaci, które wykraczają poza swoje czasy - wszechstronnie wykształcona, o szerokich horyzontach i otwartym umyśle umiejętnie przedstawia otaczającą ją rzeczywistość. Szeroko odmalowuje swoją codzienność - dom rodzinny, edukację, obyczaje, zabawy, szczepienia czy zaręczyny. Opisuje też wydarzenia historyczne dotyczące Gdańska jak i Europy, z całkiem obiektywnego, a także zupełnie republikańskiego punktu widzenia. A jako, że życie jej przypadło na dość ciekawe dla miasta czasy, to tym bardziej nie sposób przejść obok tej lektury obojętnie. Uwielbiam wracać do tej książki.
Dodatkowy entuzjazm wzbudziło w mnie samo wydawnictwo - solidnie wydane, z wieloma ilustracjami (głównie Daniela Chodowieckiego), przypisami, słowem od tłumacza, notami poświęconymi edytorstwie i wyborowi ilustracji, a także indeksem osobowym. No i z piękną twarzą Johanny na okładce 🙂
Niezwykle przyjemna i wdzięczna lektura, jakże inna w duchu od pesymistycznej myśli syna Autorki, Artura 😉 Nie jestem największą fanką gatunku "wspomnienia", zazwyczaj szukam w nich bardziej ducha epoki niż osobistych wspominek bez szerszego kontekstu. Tutaj jednak nie brakuje niczego - Johanna była jedną z tych postaci, które wykraczają poza swoje czasy - wszechstronnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-09-28
Ładnych parę lat czekałam na wznowienie tej książki, kuszona nie tylko podjętą przez Hochschilda trudną tematyką, ale i licznymi entuzjastycznymi recenzjami. Kiedy więc zobaczyłam ją w księgarni na półce kupiłam bez wahania a następnie... odłożyłam na parę miesięcy, bo zwyczajnie bałam się zacząć, albowiem oczekiwania wobec niej miałam ogromne.
I w zasadzie mogłam sobie te recenzje odpuścić, bo choć książka treściowo jest świetna, a praca włożona w zebranie wszystkich źródeł naprawdę imponująca to jest to po prostu książka o zbrodni w Kongu. Autor opowiada całą jej historię, od marzenia Leopolda o swojej kolonialnej piaskownicy, przez realizację pomysłu, wytrwałą walkę wielu dobrych ludzi o to, by prawda ujrzała światło dzienne, po współczesną recepcję. Tylko tyle, i aż tyle. Nie wywróciła mojego świata do góry nogami, nie zwątpiłam też w ludzkość. Piszę o tym nie dlatego, żeby skrytykować tę książkę, po prostu to, co o niej czytałam wcześniej kazało mi oczekiwać czegoś nie z tej planety, a historia jaką dostałam jest niestety jak najbardziej z tej planety.
Treść i koncertowe opracowanie faktów to jedno, ale to, co odwracało moją uwagę od fabuły to styl Autora - w jakiś sposób przywodzący mi na myśl sztampowy film z lat 90-tych o dociekliwym, amerykańskim dziennikarzu odkrywającym zapomnianą prawdę o zbrodni w kraju trzeciego świata. Długo zastanawiałam się skąd mi się wzięło takie natarczywe skojarzenie (poza faktem, że książka została napisana w latach 90-tych przez amerykańskiego dziennikarza) i w końcu je sprecyzowałam - to toporne psychologizowanie i próba kreślenia osobowości niektórych bohaterów w dość tanim, nastawionym na sensację stylu. Bardzo amerykańskie. Bardzo zbędne.
Ładnych parę lat czekałam na wznowienie tej książki, kuszona nie tylko podjętą przez Hochschilda trudną tematyką, ale i licznymi entuzjastycznymi recenzjami. Kiedy więc zobaczyłam ją w księgarni na półce kupiłam bez wahania a następnie... odłożyłam na parę miesięcy, bo zwyczajnie bałam się zacząć, albowiem oczekiwania wobec niej miałam ogromne.
I w zasadzie mogłam sobie...
2022-07-13
Bardzo ciekawa pozycja. Pisana oczywiście nieco pod tezę i z ogromną sympatią i zrozumieniem dla samego Szamila Basajewa, ale to zupełnie nie dziwi, biorąc pod uwagę fakt, że Autor książki relacje z bojownikami nawiązywał nie tylko przy herbacie i pogawędkach, ale też i w okopach i pod ostrzałem. I nie mam wątpliwości, że to skutecznie musi wpływać na perspektywę.
Nie jest to jednak wbrew pozorom 384 stron hagiografii Szamila i narodu czeczeńskiego. Kuleba przedstawia całą historię konfliktu czeczeńsko-rosyjskiego, od Dudajewa, przez Abchazję, I wojnę, Budionnowsk, Kizlar, II wojnę itd. a wszystko to w szczegółach i w oparciu o wypowiedzi uczestników tychże wydarzeń. Nie można jednak powiedzieć, że powtarza je zupełnie bezkrytycznie - wszelkie wątpliwości stara się rozwiać argumentami, choć tak jak napisałam wcześniej, dużo w jego pisarstwie jest zrozumienia i chęci wytłumaczenia poczynań swoich czeczeńskich braci. W "obronie" dość kontrowersyjnej delikatnie mówiąc, wojennej działalności Szamila także powołuje się na argumenty poparte szeroką literaturą, kreując przy okazji romantyczny i antyczny obraz bohatera.
Dla zainteresowanych tematyką czeczeńską pozycja absolutnie obowiązkowa.
Bardzo ciekawa pozycja. Pisana oczywiście nieco pod tezę i z ogromną sympatią i zrozumieniem dla samego Szamila Basajewa, ale to zupełnie nie dziwi, biorąc pod uwagę fakt, że Autor książki relacje z bojownikami nawiązywał nie tylko przy herbacie i pogawędkach, ale też i w okopach i pod ostrzałem. I nie mam wątpliwości, że to skutecznie musi wpływać na perspektywę.
Nie...
2022-08-15
Podstawowy must-read każdego fana Kaukazu.
Ilość wątków, jakie porusza Gralewski dowodzi ogromnej pracy, jaką włożył w poznanie tematu. To nie są tylko własne wspomnienia z tułaczki, Autor z równym zainteresowaniem rozpisuje się o obyczajowości, geografii, religii czy historii regionu. Opisuje stroje, potrawy, codzienność, tańce (piękny opis lezginki) czy strategię wojenną, wszak niestety nie pojechał tam, by zwiedzać. Przywołuje liczne historie i legendy, które są ciekawe same w sobie. Poświęca też dużo miejsca poszczególnym kaukaskim narodom. We wszystkim czuć prawdziwe zainteresowanie Gralewskiego i jego otwartość na inne kultury.
Osobną wartością książki jest wątek polskich zesłańców. W Polsce jak mówi się o zesłaniu, to pierwszą myślą jest Syberia, a tymczasem Kaukaz również zebrał swoje żniwo. Polacy zmuszani byli do walki po stronie brutalnego rosyjskiego okupanta, a efektem tego była jeśli nie dezercja, to sympatia do kaukaskich górali, których sytuacja nie różniła się tak bardzo od sytuacji Polski pod rozbiorami. Zbiegowie z carskiej armii przystępowali do ludzi Szamila, co owocowało na przykład graniem krakowiaka podczas oblężenia Salty.
Liczne przypisy prostują błędy Gralewskiego i wyjaśniają językowe i kulturowe niejasności. Błędem było chyba jednak umieszczanie ich na końcu rozdziału. Przydałaby się także mapa, a raczej kilka map z dokładnie określonymi lokalizacjami przywołanymi w książce.
Podstawowy must-read każdego fana Kaukazu.
Ilość wątków, jakie porusza Gralewski dowodzi ogromnej pracy, jaką włożył w poznanie tematu. To nie są tylko własne wspomnienia z tułaczki, Autor z równym zainteresowaniem rozpisuje się o obyczajowości, geografii, religii czy historii regionu. Opisuje stroje, potrawy, codzienność, tańce (piękny opis lezginki) czy strategię...
2022-08-22
Przede wszystkim należy podkreślić, że jest to książka stricte naukowa, nie należy więc spodziewać się porywających opowieści o codziennych trudach i radościach polskiej szlachty przeplatanych pobudzającymi wyobraźnię opisami jedzenia, strojów, balów czy podróży. Jak pisze sama Autorka "książka jest bowiem (...) próbą wprowadzenia Czytelnika w >>szlachecki dworski świat<<, widziany głownie z perspektywy źródeł ekonomicznych - rachunków dworskich, ekspens wydatków, spisów służb, regestrów wypraw i posagów czy inwentarzy pośmiertnych".
Książka podzielona jest na trzy rozdziały:
1/ Dobrodzieje, klienci i słudzy, w którym przeczytamy o podskarbich, kuchmistrzach, służbie pokojowej, praczkach czy łowczych;
2/ Ludzie w kręgu dworu, który skupia się na współpracujących z dworem licznych rzemieślnikach, medykach, artystach;
3/ Dworska codzienność, czyli spojrzenie od strony finansowej na dworską prozę życia, na którą składały się polowania, podróże, zabawy, kolekcjonerstwo, czytelnictwo, konsumowanie owoców, przypraw i innych niedostępnych wtedy powszechnie pyszności.
A wszystko to w oparciu o zachowane dokumenty. Przejrzenie, jak zgaduję, ton papierów pisanych archaiczną polszczyzną i ich selekcji niewątpliwie wymaga benedyktyńskiej cierpliwości. Nie jest to jednak książka nużąca, liczne cytaty, choć może nie do końca zrozumiałe dla współczesnego czytelnika dają wgląd w ówczesne postrzeganie codzienności, a klarowny podział pozwala usystematyzować wiedzę o dworskim życiu w XVIII wieku.
Przede wszystkim należy podkreślić, że jest to książka stricte naukowa, nie należy więc spodziewać się porywających opowieści o codziennych trudach i radościach polskiej szlachty przeplatanych pobudzającymi wyobraźnię opisami jedzenia, strojów, balów czy podróży. Jak pisze sama Autorka "książka jest bowiem (...) próbą wprowadzenia Czytelnika w >>szlachecki dworski...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ciekawa i wdzięcznym językiem napisana, acz nieco chaotyczna książka. Da się odczuć, że Kalinowski był bardziej człowiekiem czynu, niż literatem. I dobrze dla niego, bo to pewnie pozwoliło mu przeżyć w szamilskiej niewoli.
Pamiętnik z natury rzeczy pełen jest osobistych doświadczeń Kalinowskiego, opisuje swoje kontakty z lokalną społecznością i miurydami, które prowadził na tyle umiejętnie, że ułatwiły jego drogę do wolności, a także filmową wręcz miłość jaka łączyła go z pewną młodą Czeczenką. Wszystko to oczywiście z jego perspektywy. Książka bogata jest też w dokładne obserwacje - barwne stroje, brudne wsie i czyste domostwa, czureki i baranie ogony, obyczaje religijne i świeckie - to i o wiele więcej pozwoli nam lepiej wyobrazić sobie kaukaską rzeczywistość połowy XIX wieku.
Dodatkowym plusem książki jest merytoryczna przedmowa przedstawiająca sytuacje polskich zesłańców na Kaukazie, która na dzień dobry prostuje fakty i uczula na nieścisłości.
Ciekawa i wdzięcznym językiem napisana, acz nieco chaotyczna książka. Da się odczuć, że Kalinowski był bardziej człowiekiem czynu, niż literatem. I dobrze dla niego, bo to pewnie pozwoliło mu przeżyć w szamilskiej niewoli.
więcej Pokaż mimo toPamiętnik z natury rzeczy pełen jest osobistych doświadczeń Kalinowskiego, opisuje swoje kontakty z lokalną społecznością i miurydami, które prowadził...