Podstawowy must-read każdego fana Kaukazu.
Ilość wątków, jakie porusza Gralewski dowodzi ogromnej pracy, jaką włożył w poznanie tematu. To nie są tylko własne wspomnienia z tułaczki, Autor z równym zainteresowaniem rozpisuje się o obyczajowości, geografii, religii czy historii regionu. Opisuje stroje, potrawy, codzienność, tańce (piękny opis lezginki) czy strategię wojenną, wszak niestety nie pojechał tam, by zwiedzać. Przywołuje liczne historie i legendy, które są ciekawe same w sobie. Poświęca też dużo miejsca poszczególnym kaukaskim narodom. We wszystkim czuć prawdziwe zainteresowanie Gralewskiego i jego otwartość na inne kultury.
Osobną wartością książki jest wątek polskich zesłańców. W Polsce jak mówi się o zesłaniu, to pierwszą myślą jest Syberia, a tymczasem Kaukaz również zebrał swoje żniwo. Polacy zmuszani byli do walki po stronie brutalnego rosyjskiego okupanta, a efektem tego była jeśli nie dezercja, to sympatia do kaukaskich górali, których sytuacja nie różniła się tak bardzo od sytuacji Polski pod rozbiorami. Zbiegowie z carskiej armii przystępowali do ludzi Szamila, co owocowało na przykład graniem krakowiaka podczas oblężenia Salty.
Liczne przypisy prostują błędy Gralewskiego i wyjaśniają językowe i kulturowe niejasności. Błędem było chyba jednak umieszczanie ich na końcu rozdziału. Przydałaby się także mapa, a raczej kilka map z dokładnie określonymi lokalizacjami przywołanymi w książce.
Rzecz ciekawa, idealnie pasująca do serii wydawniczej "Poróże retro". Z drugiej jednak strony Ossendowski to nie jest, no i sam tytuł, wraz z blurbem na okładce, wprowadzają sporo zamieszania. Po pierwsze: wspomnienia toto nie są, raczej zapis przejażdżki autora po Kaukazie, od północy, przez wybrzeża Morza Kaspijskiego, Tyfilis, Gruzję aż po Czerkiesję. Po drugie: o samym autorze dowiemy się więcej z przedmowy redaktora niż z samej treści, w której występuje on zupełnie na marginesie przedstawionej historii. Po trzecie, książka, pisana w duchu pozytywystycznym bardziej niż romantycznym, ma na celu zapoznać czytelnika z Kaukazem, toczoną tam wojną i miejscowymi ludami, co upodabnia ją miejscami do mało wspomnieniowego, encyklopetycznego wręcz objaśnienia kolejnych elementów regionu.
Tak, warto, ale z pewnym dystansem (szczególnie porównania do Jagielskiego i Góreckiego z okładki są wyjątkowo nietrafione).