-
Artykuły
Plenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2 -
Artykuły
W świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać1 -
Artykuły
Zaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2 -
Artykuły
Ma 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant6
Biblioteczka
2022-02-03
2020-10-12
2015
2015
2019-10-07
2016-05-24
Klasyczna, mroczna, ujmująca. Ciężko jest oceniać dzieło zaliczające się do klasyki literatury. Historia Katarzyny i Heathcliffa jest pełna szaleńczej miłości, gorzkiej zemsty i brutalnej nienawiści. Postacie są doskonale skonstruowane pod kątem psychologicznym, a klimat wiktoriańskiej Anglii został przepięknie przedstawiony.
Klasyczna, mroczna, ujmująca. Ciężko jest oceniać dzieło zaliczające się do klasyki literatury. Historia Katarzyny i Heathcliffa jest pełna szaleńczej miłości, gorzkiej zemsty i brutalnej nienawiści. Postacie są doskonale skonstruowane pod kątem psychologicznym, a klimat wiktoriańskiej Anglii został przepięknie przedstawiony.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-03-23
Nie przystoi i ciężko jest oceniać ponadczasowe dzieło; a wszystkie słowa, jakie przychodzą mi na myśl, by opisać "Sklepy Cynamonowe" są nijakie i mdłe w porównaniu do wybitnych epitetów, jakimi autor określał świat przedstawiony. Właściwie to nie jest książka i to nie są słowa. Bruno Schulz napisał obrazy. Namalował książkę. Stworzył wielowymiarowe, wielobarwne rzeźby postaci, krajobrazów, częstując mnie kakofonią kolorów i tekstur.
Nie przystoi i ciężko jest oceniać ponadczasowe dzieło; a wszystkie słowa, jakie przychodzą mi na myśl, by opisać "Sklepy Cynamonowe" są nijakie i mdłe w porównaniu do wybitnych epitetów, jakimi autor określał świat przedstawiony. Właściwie to nie jest książka i to nie są słowa. Bruno Schulz napisał obrazy. Namalował książkę. Stworzył wielowymiarowe, wielobarwne rzeźby...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-08-06
Jednymi słowy: wszystko jest w pewnym sensie prawdziwe, a w pewnym fałszywe (...).
Ważne, by nie jadać hot-dogów, a zarazem jadać je obowiązkowo w piątki!
Jednymi słowy: wszystko jest w pewnym sensie prawdziwe, a w pewnym fałszywe (...).
Ważne, by nie jadać hot-dogów, a zarazem jadać je obowiązkowo w piątki!
2013-09-25
Nie rozumiem, jak można twierdzić, że Malleus Maleficarum to książka beznadziejna. Wszak została napisana kilka wieków temu i na ówczesne realia była jednym z najważniejszych kompendium wiedzy w procesach czarownic. Owszem, dziś na obecnym poziomie rozwoju ludzkości, technologii, zawarte w Młocie twierdzenia wydają się być stekiem bzdur i zabobonów, o których piszą autorzy, jednak czytając tę lekturę, trzeba pamiętać, do jakiego grona odbiorców była ona kierowana i jak bardzo na czasy współczesne jest przeterminowana.
Nie mniej jednak, uważam, że jest to pozycja godna polecenia wszystkim tym, którzy interesują się historią średniowiecza, samymi procesami czarownic. Zawiera bowiem dużo prawdy o tym, jak prości i naiwni byli niegdyś ludzie, do czego prowadziły działania kościoła i jak inkwizycja wygrywała ze wszystkimi - nawet niewinnymi.
Jedyny minus, apropos polskiego wydania należy się tłumaczowi. Przełożenie całego tekstu na uwspółcześniony polski język to był okrutny w moim mniemaniu błąd, bowiem wszelkie wypowiedzi zarówno narratorów, jak i przytaczane przezeń stały się wyjątkowo płytkie i nijakie. Uważam, że książka wiele by zyskała, gdyby tłumacz zaryzykował pozostawieniem niektórych zapomnianych już fraz i sformułowań używanych w tamtych czasach, ponieważ stworzyło by to ciekawszy klimat, lepiej wprowadziłoby czytelnika w nastrój. Niezrozumiałe w dzisiejszych czasach frazy wystarczyłoby w przypisach autorskich wytłumaczyć, a wówczas może i przeciętny Kowalski dowiedziałby się czegoś nowego.
Nie rozumiem, jak można twierdzić, że Malleus Maleficarum to książka beznadziejna. Wszak została napisana kilka wieków temu i na ówczesne realia była jednym z najważniejszych kompendium wiedzy w procesach czarownic. Owszem, dziś na obecnym poziomie rozwoju ludzkości, technologii, zawarte w Młocie twierdzenia wydają się być stekiem bzdur i zabobonów, o których piszą autorzy,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-01-27
Moją przygodę z Grą o Tron zaczęłam - zupełnie inaczej niż zawsze - od serialu. Nie mając zielonego pojęcia o istnieniu Pieśni Lodu i Ognia, pochłonęłam pierwszy sezon z zapartym tchem, dopiero pod koniec orientując się, że Pieśń Lodu i Ognia nie jest starą i trudno dostępną książką, a świeżutką bułeczką w każdej księgarni. Czym prędzej pobiegłam doń, potrzebując jeszcze i jeszcze. Niestety, samą książkę wałkowałam dość sporo czasu. Dlaczego?
Czytałam książkę - jak wiadomo - w polskim tłumaczeniu. Zatem nijak właściwie ma się to do pochwalenia stylu autora, który drastycznie został zmodyfikowany przez tłumaczy. Książkę wbrew pozorom czytało mi się ciężko. Toporny styl, nazbyt przesycony opisami, gdzie akcja wlekła się mozolnie, pędząc zarazem. Co do tego miałam bardzo ambiwalentne podejście. Natomiast nie można Panu Martinowi odmówić geniuszu pomysłu. Świat, jaki wykreował, niebywale wciągający, który powoli poznajemy z każdą kartą książki. Postacie, barwne i magnetyzujące, budzące naprawdę silne emocje. Wydarzenia, które zaogniały miłość lub nienawiść do bohaterów powieści. To właśnie to moim zdaniem jest fenomenem książki. I nawet męczący momentami styl (ciągnące się niczym flaki, przebarwione opisy i przemyślenia niektórych bohaterów) chowa się, gdy autor wprowadzi nas w szeroki świat pełen charakterystycznych bohaterów, wobec których nie można przejść obojętnie.
Moją przygodę z Grą o Tron zaczęłam - zupełnie inaczej niż zawsze - od serialu. Nie mając zielonego pojęcia o istnieniu Pieśni Lodu i Ognia, pochłonęłam pierwszy sezon z zapartym tchem, dopiero pod koniec orientując się, że Pieśń Lodu i Ognia nie jest starą i trudno dostępną książką, a świeżutką bułeczką w każdej księgarni. Czym prędzej pobiegłam doń, potrzebując jeszcze i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-01-27
Moją przygodę z Grą o Tron zaczęłam - zupełnie inaczej niż zawsze - od serialu. Nie mając zielonego pojęcia o istnieniu Pieśni Lodu i Ognia, pochłonęłam pierwszy sezon z zapartym tchem, dopiero pod koniec orientując się, że Pieśń Lodu i Ognia nie jest starą i trudno dostępną książką, a świeżutką bułeczką w każdej księgarni. Czym prędzej pobiegłam doń, potrzebując jeszcze i jeszcze. Niestety, samą książkę wałkowałam dość sporo czasu. Dlaczego?
Czytałam książkę - jak wiadomo - w polskim tłumaczeniu. Zatem nijak właściwie ma się to do pochwalenia stylu autora, który drastycznie został zmodyfikowany przez tłumaczy. Książkę wbrew pozorom czytało mi się ciężko. Toporny styl, nazbyt przesycony opisami, gdzie akcja wlekła się mozolnie, pędząc zarazem. Co do tego miałam bardzo ambiwalentne podejście. Natomiast nie można Panu Martinowi odmówić geniuszu pomysłu. Świat, jaki wykreował, niebywale wciągający, który powoli poznajemy z każdą kartą książki. Postacie, barwne i magnetyzujące, budzące naprawdę silne emocje. Wydarzenia, które zaogniały miłość lub nienawiść do bohaterów powieści. To właśnie to moim zdaniem jest fenomenem książki. I nawet męczący momentami styl (ciągnące się niczym flaki, przebarwione opisy i przemyślenia niektórych bohaterów) chowa się, gdy autor wprowadzi nas w szeroki świat pełen charakterystycznych bohaterów, wobec których nie można przejść obojętnie.
Moją przygodę z Grą o Tron zaczęłam - zupełnie inaczej niż zawsze - od serialu. Nie mając zielonego pojęcia o istnieniu Pieśni Lodu i Ognia, pochłonęłam pierwszy sezon z zapartym tchem, dopiero pod koniec orientując się, że Pieśń Lodu i Ognia nie jest starą i trudno dostępną książką, a świeżutką bułeczką w każdej księgarni. Czym prędzej pobiegłam doń, potrzebując jeszcze i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-03-06
2010-12-17
Podczas, gdy czytając, miałam tysiące pytań, odczuwałam wiele nieporozumień, tak po przeczytaniu pytań została tylko setka, a wszelkie nieporozumienia zostały rozwiane. Po tej lekturze człowiek chce więcej, jego ego chce rosnąć i... rośnie, jak zresztą Osho słusznie zauważał.
By balonik pękł, mu zostać napełniony, a nawet przepełniony.
Polecam każdemu, kto chce się uwolnić i dotrzeć do swej prawdziwej natury.
Podczas, gdy czytając, miałam tysiące pytań, odczuwałam wiele nieporozumień, tak po przeczytaniu pytań została tylko setka, a wszelkie nieporozumienia zostały rozwiane. Po tej lekturze człowiek chce więcej, jego ego chce rosnąć i... rośnie, jak zresztą Osho słusznie zauważał.
By balonik pękł, mu zostać napełniony, a nawet przepełniony.
Polecam każdemu, kto chce się...
Za każdym razem, gdy kończę kolejną część Kronik Wampirów, uznaję ją za tę najlepszą. Tak było i tym razem. Anne Rice swoje niepozorne książki o wampirach zgrabnie, po mistrzowsku zamienia w psychologiczne, filozoficzne wywody, które czyta się z niedowierzaniem dla jej kunsztu pisarskiego. Główny motyw historii jest jak zawsze niebanalny, balansuje na granicy fantasy i realizmu, wpleciony wyjątkowo w historię naszego ulubionego Lestata. On, a'propos, osiągnął już chyba szczyt swoich możliwości. Począwszy od królowej wampirów, a skończywszy na Bogu... Czy może być jeszcze potężniejsza siła, której krwi skosztuje, której krew go wzmocni? Chylę czoła autorce, jest moją mistrzynią w kwestii konstrukcji swoich historii.
Za każdym razem, gdy kończę kolejną część Kronik Wampirów, uznaję ją za tę najlepszą. Tak było i tym razem. Anne Rice swoje niepozorne książki o wampirach zgrabnie, po mistrzowsku zamienia w psychologiczne, filozoficzne wywody, które czyta się z niedowierzaniem dla jej kunsztu pisarskiego. Główny motyw historii jest jak zawsze niebanalny, balansuje na granicy fantasy i...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to