""Kawiarnia pod Pełnym Księżycem" nie ma stałego miejsca. Pojawia się nieoczekiwanie w różnych okolicach. Może to być znany pasaż handlowy, końcowa stacja kolei lub cicha dolina rzeki. W naszej kawiarni nie przyjmujemy zamówień od gości. Serwujemy specjalnie dla Państwa przygotowane słodycze, przekąski i napoje""
To kolejna po "Zanim wystygnie kawa" książka z kraju kwitnącej wiśni. Tym razem mamy w niej cudowną kawiarnie prowadzącą przez urocze kocury. Czy to na pewno nie sen? Przecież koty serwujące jedzenie, to nie rzeczywistość.
To książka inna niż wszystkie. Niesamowicie urzekło mnie oparcie fabuły na zachodniej astrologii. Czytając tę przemiłą lekturę sama uczyłam się o kosmogramach urodzenia, o tym jak wiek jest określany nie za pomocą lat a planet, no i o tym jak same planety oddziaływają na nasze życie. A wszystko to serwowane z gracją kocimi łapkami razem z pysznymi daniami i pięknymi napojami. I prawdą, która jest w stanie odmienić i pokierować naszym życiem. Z chęcią przeczytałam dalsze historie kotów pracujących w kawiarni, która pojawia się w najmniej oczekiwanych miejscach. Może kiedyś i mnie odwiedził by kot z zaproszeniem? Na pewno bym skorzystała i poszła sprawdzić jakie kosmos da mi rady.
Niestety nie uważam, że to pozycja dla mnie. Spodziewałam się historii podobnej do "
Kamogawa. Tropiciele smaków", jednakże jest to coś całkowicie innego. Na pierwszym miejscu w tej książce nie jest jedzenie ani nawet historie tych wszystkich bohaterów tylko astrologia. Ja osobiście astrologią całkowicie się nie interesuję, przez co wszystkie opisy o tej tematyce były dla mnie bełkotem, męczyły i nudziły mnie. Na pewno ta pozycja znajdzie swoich zwolenników, jednak ja całkowicie nie jestem jednym z nich.