rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , ,

Jeszcze do niedawna nie przepadałam za opowiadaniami. Nie doceniałam tych krótkich utworów, w których wiecznie brakowało mi przestrzeni na prawdziwe zżycie się z bohaterami. Ta książka ostatecznie zmieniła moje zdanie w tej kwestii.

Barwne i wciągające - jak zwykle zresztą u Grzędowicza - historie pisane na przestrzeni wielu lat, w różnych etapach jego życia nie zawodzą pod żadnym względem. Nawet te najkrótsze skutecznie pobudzają wyobraźnię zapraszając do swych osobliwych światów z otwartymi.. stronicami. Ciekawie było przyjrzeć się rozwojowi jego warsztatu pisarskiego oraz wpływowi ówczesnej sytuacji politycznej i życiowej na charakter poszczególnych utworów.
Uroku dodawały krótkie notatki samego autora umieszczone po każdym opowiadaniu. Nakreślił w nich czas powstania i wydarzenia, które go wówczas inspirowały.
Załoga Fabryki Słów odwaliła kawał dobrej roboty odnajdując te zagubione dzieła. Jestem im za to ogromnie wdzięczna.
Jedyne, co mi przeszkadzało, to zbyt pikselowate ilustracje i kilka rażących literówek/błędów interpunkcyjnych. Można jednak wybaczyć.

Jeszcze do niedawna nie przepadałam za opowiadaniami. Nie doceniałam tych krótkich utworów, w których wiecznie brakowało mi przestrzeni na prawdziwe zżycie się z bohaterami. Ta książka ostatecznie zmieniła moje zdanie w tej kwestii.

Barwne i wciągające - jak zwykle zresztą u Grzędowicza - historie pisane na przestrzeni wielu lat, w różnych etapach jego życia nie zawodzą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka dość specyficzna. Nie spodziewajmy się wartkiej, chronoligocznej akcji. Więcej tu wewnętrznych monologów narratorki i głównej bohaterki w jednym.

Martyna jest poukładaną intelektualistką, zgoła odmienną od swojej matki. Tocząc nią rozmowy, konfrontuje się jednocześnie sama ze sobą i próbuje zrozumieć zarówno siebie, matkę, jak i ich zawiłą relację. Rozmyśla także nad swoim życiem towarzyskim, relacjami z mężczyznami.

Podałam wyższą ocenę od większości moich poprzedników, ponieważ książka nie jest taka bezwartościowa. Jest zawiła, troszkę nudna i momentami chaotyczna tak jak tylko mogą być chaotyczne myśli kobiety zmagającej się ze swoimi wewnętrznymi emocjami, które nie znajdują upustu, ale myślę, że właśnie o taki efekt końcowy zabiegała autorka.
Poza tym skłania do myślenia, zrozumienia własnej przeszłości i relacji z innymi ludźmi. Było w książce kilka momentów, które wydawały mi się wręcz wyrwane z mojego życia, przez co wspomnienia ożywały przynosząc nowe refleksje.

Jeżeli akurat macie tę pozycję pod ręką, to warto sięgnąć i sprawdzić, jak ją czujecie. Może znajdziecie w niej coś dla siebie. Czytywałam o wiele gorsze, nie wnoszące nic do życia książki.

Książka dość specyficzna. Nie spodziewajmy się wartkiej, chronoligocznej akcji. Więcej tu wewnętrznych monologów narratorki i głównej bohaterki w jednym.

Martyna jest poukładaną intelektualistką, zgoła odmienną od swojej matki. Tocząc nią rozmowy, konfrontuje się jednocześnie sama ze sobą i próbuje zrozumieć zarówno siebie, matkę, jak i ich zawiłą relację. Rozmyśla także...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Poglądy świata w wieku XIX i XX mają tę właściwość, iż [...] nazywają one ludzi dawnych barbarzyńcami, a jednak ci nieokrzesani posiadali o wiele lepsze pojęcie o niebie i ziemi, jak my sami, wychowani tylko na książkach szkolnych. Dla pogan, zwłaszcza Sławjan, księgami były prawdy tkwiące na niebie i żyjące w otoczeniu."

"Bogoznawstwo Sławjan" to króciótka książka, która jest reprintem edycji z roku 1925, a więc dość starej i archaicznie napisanej. Szukałam informacji o autorze, ale o ile nie był on słynnym architektem z imponującym wąsem, to internet milczy na jego temat. A szkoda, bo wygląda na to, że był pasjonatem. Rościł szczere wyrzuty do historyków, którzy śmieli twierdzić, iż nasz naród był przed czasami chrześcijańskimi zacofany, a światło przynieśli nam dopiero sąsiedzi.
Jest jednak po przy tym ogromnie radykalny. Przykładowo napisał, iż Polacy byli ogromnie skłonni do przyjęcia wiary chrześcijańskiej, że najprawdopodobniej Kościół istniał od dawien dawna w Polsce, a zakorzenił się tak późno tylko przez to, że "wiara Krzyża Chrystusowego szła od Niemców, od Krzyżaków podłych." Ta i podobne twierdzenia sprawiają, że cała treść książki wydaje się mocno naciągana.

Nie znajdzie czytelnik w tej pozycji opisów bóstw słowiańskich czy mitologicznych stworzeń. Za to książka pełna jest objaśnień pochodzenia słów przeróżnych i nazw własnych, udowadniając przy tym, jak wiele w naszej kulturze jest pogańskiej spuścizny, z której nie zdajemy sobie sprawy. I tę etymologiczną część książki uważam za najciekawszą.

"Poglądy świata w wieku XIX i XX mają tę właściwość, iż [...] nazywają one ludzi dawnych barbarzyńcami, a jednak ci nieokrzesani posiadali o wiele lepsze pojęcie o niebie i ziemi, jak my sami, wychowani tylko na książkach szkolnych. Dla pogan, zwłaszcza Sławjan, księgami były prawdy tkwiące na niebie i żyjące w otoczeniu."

"Bogoznawstwo Sławjan" to króciótka książka, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Zdecydowanie słabsza od tomu pierwszego. Zbyt chaotycznie napisana, aż zgubiłam się parę razy w trakcie czytania i musiałam cofać się o kilka stron próbując połączyć wątki. Czytając, miałam wrażenie jakby ktoś nacisnął przycisk szybkiego przewijania.

Dla odmiany Tagun nie jest w tej części głównym bohaterem. Wręcz przeciwnie, gdzieś zanika. Tytuł sugerowałby, że ta rola przypadła teraz jego siostrze Nulani, ale i opisów jej przygód nie jest tu zbyt wiele. Autorka za bardzo skupiła się na grach politycznych i intrygach, które zagłuszyły wszystko inne.

Postaci zaczęły wymykać się spod kontroli, teraz wydają się chwiejne i straciły na barwności.
Mam nadzieję, że tom trzeci uratuje sytuację.

Zdecydowanie słabsza od tomu pierwszego. Zbyt chaotycznie napisana, aż zgubiłam się parę razy w trakcie czytania i musiałam cofać się o kilka stron próbując połączyć wątki. Czytając, miałam wrażenie jakby ktoś nacisnął przycisk szybkiego przewijania.

Dla odmiany Tagun nie jest w tej części głównym bohaterem. Wręcz przeciwnie, gdzieś zanika. Tytuł sugerowałby, że ta rola...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.

Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych,
dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,
myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością."

- Konstanty Ildefons Gałczyński, „Prośba o wyspy szczęśliwe”

Ten wiersz nieustannie chodzi mi po głowie za każdym razem, gdy spojrzę na okładkę powieści Anny Borkowskiej. Jeden z moich ulubionych, znany niemal na pamięć, słodki, czuły i pełen nadziei.

Życie na Wyspie Szczęśliwej także wydaje się słodkie i pełne nadziei. Ludzie są tam szczęśliwi. Może i prymitywni, w pewnym stopniu ograniczeni przez religię, poglądy i tradycje, ale beztroscy. Nie znają takich pojęć jak "kara", "morderstwo" czy "kradzież", bo te pojęcia zwyczajnie wśród nich nie istnieją. Niewinni, pełni niczym niezmąconej wiary. Do momentu, gdy przybywa pewien Obcy i przewraca ich świat do góry nogami.

Równocześnie Tagun, główny bohater, jako jedyny znany w historii mieszkaniec hermetycznie zamkniętej na wszystko co nowe Gar'Ingawi, zmuszony jest opuścić swoją ojczyznę. Historia chłopaka jest niezmiernie wciągająca. Zmaga się on ze stereotypami wpojonymi od dziecka zderzając się z obcymi ludami, nie tracąc przy tym wiary i nadziei.

Objętość tomów jest niewielka jak na powieść fantastyczną, której akcja toczy się w wykreowanym od podstaw świecie, gdzie egzystuje sporo przeróżnych ras. Nie przeszkadza to jednak w odbiorze – zaskakująco łatwo wczuć się w klimat, a świat przedstawiony jest dopracowany – począwszy od map, przez języki i obyczaje, po wygląd postaci.

"A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.

Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych,
dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,
myśli spokojne ponad...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Autor miał niezwykle interesujący pomysł na powieść. Współczesna Polska jest potęgą niezmanipulowaną przez Kościół chrześcijański, a to za sprawą Piastów, którzy nie ugięli kolan przed papiestwem i nie złożyli korony pozostając wiernymi tradycji oraz rodzimej wierze. Zawiązali Wspólnotę Bałtycką, czyli unię pogańskich państw, które wspólnie przez wieki opierały się obcym religiom i rosły w potęgę.

Rozdziały na zmianę traktują o wydarzeniach z czasów nam współczesnym i tych sprzed tysiąca lat temu. I tu muszę przyznać, że potencjał po części zmarnowano. O ile dzieje Mieszka I, Bolesława Chrobrego, Mieszka II i ich synów opisane są niezwykle ciekawie, o tyle rozdziały poświęcone ostatnim czasom pozostawiają niedosyt. Zbyt mało opisów, które pozwalałyby w pełni poczuć klimat alternatywnej Polski. Brakowało mi także dobrze widocznego głównego bohatera, z którym można się utożsamić. Po skończeniu książki można twierdzić, że taką postacią była Ludmiła, lecz nie posiadała ona od początku dobrze nakreślonego charakteru, była wręcz mdła. W oczy kole także ilość błędów interpunkcyjnych.

Podczas lektury można zauważyć, że autor odrobił zadanie domowe przygotowując się do pisania przez zgłębienie niezbędnej literatury w celu poznania dziejów Polski oraz mitologii słowiańskiej. Na końcu książki znajdziemy nawet krótką bibliografię.

Mam nadzieję, że autor nie poprzestanie na skończeniu jednej książki. Jeśli Marchwiński zdecyduje się rozwijać jako pisarz, z pewnością będę śledziła jego dalszą karierę.

Autor miał niezwykle interesujący pomysł na powieść. Współczesna Polska jest potęgą niezmanipulowaną przez Kościół chrześcijański, a to za sprawą Piastów, którzy nie ugięli kolan przed papiestwem i nie złożyli korony pozostając wiernymi tradycji oraz rodzimej wierze. Zawiązali Wspólnotę Bałtycką, czyli unię pogańskich państw, które wspólnie przez wieki opierały się obcym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zbigniew T. Nowak jest znanym mi autorem cennych książek o ziołolecznictwie. Cenię go za wiedzę i doświadczenie - receptury przez niego publikowane są popularne w naszej rodzinie i rzeczywiście spełniają swoje funkcje. Dlatego też ucieszyłam się na wieść o jego nowej książce, zwłaszcza, że sezon na rośliny lecznicze w pełni.

Jego nowa książka, "Zielony detoks", traktuje głównie o owocach i ich zbawiennym wpływie na organizm człowieka. Wydana pięknie, kolorowo, pełna zachęcających zdjęć, przez co przyjemnie jest po nią sięgać. Podkreślenia i wytłuszenia ważniejszych zdań sprawiają, że łatwo odnaleźć wymagane treści "na szybko".
Poza opisami roślin, które nie są na tyle długie, by zamęczyć i ptzytłoczyć, ale i nie za krótkie, znajdziemy także przepisy na lecznicze mikstury, które łatwo przygotować w domowych warunkach.
To, co mnie najbardziej satysfakcjonuje to opisy zupełnie nieznanych mi wcześniej roślin, takich jak bakopa drobnolistna czy cytryniec chiński. Co prawda są to gatunki z pewnością trudniejsze do zdobycia niż aronia czy czosnek (które także znalazły swoje miesce w powyższej książce), ale intrygujące i zasługujące na bliższe zbadanie. Cieszy mnie to, że autor nie ogranicza się i poszerza horyzonty przez całe swoje życie, jednocześnie nie zapominając o rodzimych, dziko rosnących w naszym klimacie i posiadających niesamowitą moc roślinach jak głóg czy dzika róża.

Jedyne, czego mogę się przyczepić, to brak przypisów. Autor powołuje się na "badania", ale czytelnik nie ma szansy sięgnąć do ich źródeł.

Polecam tę książkę każdemu, kto interesuje się zdrowym odżywianiem i medycyną naturalną.

Zbigniew T. Nowak jest znanym mi autorem cennych książek o ziołolecznictwie. Cenię go za wiedzę i doświadczenie - receptury przez niego publikowane są popularne w naszej rodzinie i rzeczywiście spełniają swoje funkcje. Dlatego też ucieszyłam się na wieść o jego nowej książce, zwłaszcza, że sezon na rośliny lecznicze w pełni.

Jego nowa książka, "Zielony detoks", traktuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"Ja wcale nie chcę wszystkiego, czego pragnę. Nikt tego nie chce. Nie tak naprawdę. Co to za zabawa dostawać wszystko, o czym się marzy tak po prostu? Wtedy to nic nie znaczy. Zupełnie nic."

Problem tkwi w tym, że nie doceniamy tego, co mamy. Nieważne, czy żyjemy w dobrobycie, czy spotykamy życiowe przeszkody wręcz na każdym kroku. Marudzimy, że nam źle nie zauważając, że te nieszczęścia zazwyczaj jedyne swoje źródło mają w naszych głowach. Koralina musiała przeżyć przerażającą przygodę, by to zrozumieć na tyle, by zacząć doceniać takie niesamowite oczywistości jak np. kolor nieba.

Pomysł na książkę świetny; interesująca historia z morałem. A jednak czuję niedosyt. Była magia, i owszem, ale nie zdążyłam się nią zachłysnąć. Nie byłoby grzechem rozbudować bardziej tej opowieści tak, by czytelnikowi z łatwością przychodziło wczucie się w panujący w niej klimat. Książka jednak jest cienka i nie ma w niej miejsca na zbyt wiele opisów. Za to można szybko przeczytać do poduszki. Byle nie małym dzieciom. Tak jak się spodziewałam po Gaimanie, świat wykreowany jest zbyt mroczny na dobranockę.

"Ja wcale nie chcę wszystkiego, czego pragnę. Nikt tego nie chce. Nie tak naprawdę. Co to za zabawa dostawać wszystko, o czym się marzy tak po prostu? Wtedy to nic nie znaczy. Zupełnie nic."

Problem tkwi w tym, że nie doceniamy tego, co mamy. Nieważne, czy żyjemy w dobrobycie, czy spotykamy życiowe przeszkody wręcz na każdym kroku. Marudzimy, że nam źle nie zauważając, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Długo nie mogłam zabrać się za czytanie tego cyklu, jak i za oglądanie serialu na jego podstawie.
W końcu nadszedł ten sądny dzień, w którym postanowiłam nie być jedyną wśród najbliższych, która bladego pojęcia nie ma co w Siedmiu Królestwach piszczy.

I tak świat wykreowany przez autora pochłonął mnie doszczętnie.

Nie umiem wytłumaczyć dlaczego tak długo wzbraniałam się przed wejściem w tę historię. Nie jest to teraz ważne. Najważniejsze, że mogę to przeżywać i cieszyć się każdą chwilą spędzoną z bohaterami cyklu, których jest tak wielu i są tak barwni, że aż tchu brakuje.

Długo nie mogłam zabrać się za czytanie tego cyklu, jak i za oglądanie serialu na jego podstawie.
W końcu nadszedł ten sądny dzień, w którym postanowiłam nie być jedyną wśród najbliższych, która bladego pojęcia nie ma co w Siedmiu Królestwach piszczy.

I tak świat wykreowany przez autora pochłonął mnie doszczętnie.

Nie umiem wytłumaczyć dlaczego tak długo wzbraniałam się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Z mitologią nordycką na poważnie miałam sporo do czynienia już wcześniej. Po książkę Neila Gaimana o tym tytule sięgnęłam mimo wiedzy, że jest ona dedykowana raczej czytelnikom niezagłębionym w temacie. Kierowała mną ciekawość oraz rodząca się sympatia do autora po przeczytaniu "Amerykańskich bogów". Poza tym utrwalanie wiadomości nigdy jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

Wielki plus za styl, który sprawia, że pozycję można pochłonąć jednym, i to zapartym tchem.
Przystępny język oraz piękna forma wydania sprawiają, że łatwiej zabrać się za tę książkę niż za którąś z edd, a mimo niewielkiej objętości książki czytelnik może zapoznać się z najpopularniejszymi mitami nordyckimi. Co prawda nie da nam ona szczegółowej wiedzy, ale, jak zauważył Gaiman we wstępie, będziemy w stanie opowiedzieć kilka historii przy ognisku wśród znajomych sprawiając, że ta tradycja nadal będzie miała rację bytu we współczesnym świecie.

Z mitologią nordycką na poważnie miałam sporo do czynienia już wcześniej. Po książkę Neila Gaimana o tym tytule sięgnęłam mimo wiedzy, że jest ona dedykowana raczej czytelnikom niezagłębionym w temacie. Kierowała mną ciekawość oraz rodząca się sympatia do autora po przeczytaniu "Amerykańskich bogów". Poza tym utrwalanie wiadomości nigdy jeszcze nikomu nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ot przyjemna i krótka opowiastka zawierająca wszystko to, co kojarzymy z Dzikim Zachodem. Mamy tu Indian, konie, strzelaniny, śmierć i piękne kobiety. Dla rozrywki, podczas nudy - czemu nie!

Ot przyjemna i krótka opowiastka zawierająca wszystko to, co kojarzymy z Dzikim Zachodem. Mamy tu Indian, konie, strzelaniny, śmierć i piękne kobiety. Dla rozrywki, podczas nudy - czemu nie!

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zbiór krótkich tekstów, opowiadań niezwiązanych z sobą, niektórych bardziej, innych mniej chaotycznych.
Swego rodzaju studium psychologiczne - można wejść w umysły bohaterów i zrozumieć, co je napędza. To mi się spodobało. Jednak forma, język, miejscami natłok nawiasów i trzykropków nie przypadły mi do gustu.

Zbiór krótkich tekstów, opowiadań niezwiązanych z sobą, niektórych bardziej, innych mniej chaotycznych.
Swego rodzaju studium psychologiczne - można wejść w umysły bohaterów i zrozumieć, co je napędza. To mi się spodobało. Jednak forma, język, miejscami natłok nawiasów i trzykropków nie przypadły mi do gustu.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Pierwszy tom delikatnie mnie rozczarował, jako że miałam wysokie wymagania, ukształtowane na podstawie zachwytu nad pozycją mojego znajomego, którego cenię. Początkowe rozdziały opisujące historię Lyry brzmiały dla mnie jak opowieść dla dzieci, i mimo że byłam świadoma faktu, iż trzymam w ręku książkę skierowaną do młodzieży, czułam się lekko zawiedziona. Cykl jednak wybronił sie wybornie tomem następnym, a trzeci był już wisienką na torcie.
Sama historia swoim biegiem poruszyła mnie ogromnie, porwała do reszty i niejedną łzę wycisnęła. Ciężko mi było rozstać się z bohaterami książki i odłożyłam ją na regał z nieukrywaną tęsknotą.

Pierwszy tom delikatnie mnie rozczarował, jako że miałam wysokie wymagania, ukształtowane na podstawie zachwytu nad pozycją mojego znajomego, którego cenię. Początkowe rozdziały opisujące historię Lyry brzmiały dla mnie jak opowieść dla dzieci, i mimo że byłam świadoma faktu, iż trzymam w ręku książkę skierowaną do młodzieży, czułam się lekko zawiedziona. Cykl jednak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książki Kraszewskiego to klasyka sama w sobie. Jego język imponuje, porywa i zagrabia sobie serca czytelników.
Zaimponowały mi tutaj zwłaszcza kreacje postaci. Barwne, nieprzeciętne. Dosłownie nie mogłam usiedzieć spokojnie - tak rwałam się, aby poznać ich dalsze losy.
Jedynie męczeńskie zachowanie głównej bohaterki lekko mnie irytowało, choć i to miało swój urok.
Moi poprzednicy wspomnieli coś o zakończeniu - że rozczarowujący. No cóż, w takim okresie powstała ta historia, że innego rozwiązania raczej trudno było się spodziewać.

Książki Kraszewskiego to klasyka sama w sobie. Jego język imponuje, porywa i zagrabia sobie serca czytelników.
Zaimponowały mi tutaj zwłaszcza kreacje postaci. Barwne, nieprzeciętne. Dosłownie nie mogłam usiedzieć spokojnie - tak rwałam się, aby poznać ich dalsze losy.
Jedynie męczeńskie zachowanie głównej bohaterki lekko mnie irytowało, choć i to miało swój urok.
Moi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książkę oceniam z perspektywy dziesięcioletniej dziewczynki.

Pewnego dnia otrzymałam egzemplarz "Dziewczynki z Szóstego Księżyca" od mojej najstarszej siostry, palącej się, aby zaszczepić miłość do literatury w moim młodym, chłonnym sercu. To był strzał w dziesiątkę! Pamiętam szczególnie fascynację fantastycznymi zwierzętami i roślinami, zwłaszcza Pąpusiem Mydlinkiem.

Zachłysnęłam się historią i książka szybko stała się moją ukochaną książką z dzieciństwa. Skutecznie zaszczepiła we mnie chęć do czytania. Do dziś mam do niej ogromny sentyment. Niestety, nie miałam dostępu do kolejnych części historii Niny. Z pewnością moja biblioteczka wzbogaci się o brakujące tytuły i tym razem to ja będę siać magię wśród kolejnego naszego pokolenia - wzrastających latorośli, które na świat wydała moja najstarsza siostra.

Książkę oceniam z perspektywy dziesięcioletniej dziewczynki.

Pewnego dnia otrzymałam egzemplarz "Dziewczynki z Szóstego Księżyca" od mojej najstarszej siostry, palącej się, aby zaszczepić miłość do literatury w moim młodym, chłonnym sercu. To był strzał w dziesiątkę! Pamiętam szczególnie fascynację fantastycznymi zwierzętami i roślinami, zwłaszcza Pąpusiem Mydlinkiem....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Historia ciekawa, porywająca, wciągająca już od pierwszej stronicy. Łatwo przywiązać się do różnorodnych, wręcz kolorowych postaci. Moje serce skradł zwłaszcza dzielny Iorek, jak i dobroduszni Cyganie.
Mam jednak wrażenie pewnego niedosytu. Główna bohaterka, niestety, nie budziła we mnie głębszych emocji. Wypadała jakoś blado na tle innych postaci. Poza tym, moim zdaniem książka mogłaby być bardziej rozbudowana, bogatsza w barwne opisy, aby wciągnąć bardziej w wykreowany przez autora świat. Brakowało mi tego zwłaszcza w przełomowych chwilach - akcja tak szybko zmieniała swój bieg, że nie zdążyłam się nawet zaistniałą sytuacją zdziwić. Dlatego też odjęłam te trzy gwiazdki.

Nie wiem, jak to się stało, że jeszcze przed rokiem nie wiedziałam ani o książkach, ani o sławnej ponoć ekranizacji. Żałuję, że trylogia nie wpadła mi w ręce dziesięć lat temu. Wówczas pokochałabym ją bezgranicznie i nie potrafiłabym być wobec niej krytyczna w żadnej kwestii. Cóż, z wiekiem człowiekowi coraz trudniej dogodzić. To pewnie przez ten Pył..

Historia ciekawa, porywająca, wciągająca już od pierwszej stronicy. Łatwo przywiązać się do różnorodnych, wręcz kolorowych postaci. Moje serce skradł zwłaszcza dzielny Iorek, jak i dobroduszni Cyganie.
Mam jednak wrażenie pewnego niedosytu. Główna bohaterka, niestety, nie budziła we mnie głębszych emocji. Wypadała jakoś blado na tle innych postaci. Poza tym, moim zdaniem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Zabawna, poruszająca, wzruszająca.
Ujęła mnie kreacja postaci Charlotte Isabel, która daje czytelnikowi do zrozumienia, jak mądre i jednocześnie kruche są małe ludzkie istotki. Jak w swej prostocie potrafią rozumieć jednocześnie nie oceniając. Jak wpływają na dorosłych, którzy w natłoku zmartwień i codziennych obowiązków zapominają jak to jest nie myśleć, a po prostu żyć. Wszyscy powinniśmy uczyć się od siebie nawzajem.
Polecam tę książkę każdemu!

Zabawna, poruszająca, wzruszająca.
Ujęła mnie kreacja postaci Charlotte Isabel, która daje czytelnikowi do zrozumienia, jak mądre i jednocześnie kruche są małe ludzkie istotki. Jak w swej prostocie potrafią rozumieć jednocześnie nie oceniając. Jak wpływają na dorosłych, którzy w natłoku zmartwień i codziennych obowiązków zapominają jak to jest nie myśleć, a po prostu żyć....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Gdy tylko zobaczyłam okładkę tej książki podświadomie już wiedziałam, że bardzo spodoba mi się także jej zawartość. I nie myliłam się!

Świetna satyra polityczna; porusza problemy dzisiejszego świata z przymrużeniem oka. Bawi, ale i skłania do refleksji.

Temat nazizmu w Niemczech nadal jest niewygodny, tymczasem Vermes wpótł go do swego debiutanckiego utworu w sposób zadziwiająco lekki i podbił tym serca czytelników. Książka zdobyła wielką popularność w Niemczech, jest już też przetłumczona na kilka języków. Parę miesięcy temu miała premierę niemiecka ekranizacja tej pozycji. Zabieram się więc za oglądanie, a Wam gorąco polecam książkę "On wrócił". Nie zawiedziecie się!

Gdy tylko zobaczyłam okładkę tej książki podświadomie już wiedziałam, że bardzo spodoba mi się także jej zawartość. I nie myliłam się!

Świetna satyra polityczna; porusza problemy dzisiejszego świata z przymrużeniem oka. Bawi, ale i skłania do refleksji.

Temat nazizmu w Niemczech nadal jest niewygodny, tymczasem Vermes wpótł go do swego debiutanckiego utworu w sposób...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Cholernie monotonna, wyspałam się przy niej. Jedyną rozrywkę stanowiły dla mnie zdjęcia. Dodatkowo aż zieje od niej niemieckością, choć to zrozumiałe biorąc pod uwagę fakt, że autor jest Niemcem.

Cholernie monotonna, wyspałam się przy niej. Jedyną rozrywkę stanowiły dla mnie zdjęcia. Dodatkowo aż zieje od niej niemieckością, choć to zrozumiałe biorąc pod uwagę fakt, że autor jest Niemcem.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Nie lubię romansów tak dalece, iż nawet świadoma sławy "Dumy i uprzedzenia" długo nie mogłam się przełamać, by po ten tytuł sięgnąć.
Jakże miło zaskoczyła mnie treść tej książki, która wbrew moim obawom wcale nie okazała się romansidłem!
Ogromna przepaść dzieli ją od wypocin Nory Roberts, która to niegdyś skutecznie zraziła mnie do tegoż gatunku literackiego.

Znalazłam w tym utworze wiele urzekających postaci, których losy wciągnęły mnie do tego stopnia, iż z przejęciem śledziłam ich losy. Wraz z nimi przeżywałam każde radości, smutki, żale, przyjemności i utrapienia. Ileż z kolei rozbawienia wywołało u mnie zachowanie Pana i Pani Bennet!
Wisienką na torcie był tu urzekająco przedstawiony klimat XIX-wiecznej Anglii. Czytając niemal słyszałam szelest panieńskich sukni czy stukot końskich kopyt.

Nie lubię romansów tak dalece, iż nawet świadoma sławy "Dumy i uprzedzenia" długo nie mogłam się przełamać, by po ten tytuł sięgnąć.
Jakże miło zaskoczyła mnie treść tej książki, która wbrew moim obawom wcale nie okazała się romansidłem!
Ogromna przepaść dzieli ją od wypocin Nory Roberts, która to niegdyś skutecznie zraziła mnie do tegoż gatunku literackiego.

Znalazłam w...

więcej Pokaż mimo to