-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant59
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
-
ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński28
-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Biblioteczka
2017-10
2017-06-23
2016-02
2016-01-24
Nie wiem czy to z tęsknoty za książkami po długiej przerwie czy raczej jest to zasługa autorki, ale połknęłam każde słowo szybko, miło i w pełnym skupieniu. Temat zainteresował mnie o tyle bardziej, że wydarzenia opisane na stronach powieści są prawdziwsze niż w wielu innych, podobnych pozycjach a dla mnie, w tej dziedzinie jest to ogromny plus.
Dzięki niewiedzy głównej bohaterki na temat islamu, życia w Afganistanie, tradycji czy tamtejszych warunków czytelnik może dowiadywać się wszystkiego od podstaw i lepiej zrozumieć prawa rządzące tamtym światem.
Dla mnie, osobiście jest to też pewnego rodzaju terapia motywacyjna - "Żyjsz tu, w Europie. Masz coś, o czym inni nawet nie mają prawa marzyć a na tych stronach jest tego dowód. Wykorzystaj to."
Minus za powtarzające się czasem kilkukrotnie na niewielkiej przestrzeni fabuły zdania i myśli. Dla mnie również za mało wzmianek o dzieciach. Momentami, jakby w ogóle ich tam nie było. Rozwinięcie akcji długo, długo się nakręcało a zakończenie zajęło raptem kilka stron. Po zakończeniu czuje się zdecydowany niedosyt - jak poradził sobie mąż głównej bohaterki w nowym otoczeniu, czy wrócił do siebie pod względem psychiki? Jak tylko znajdę chwilę poruszę niebo i ziemię aby znaleźć hiszpański mini serial z polskimi napisami bądź lektorem opowiadający o losach Marii by móc jeszcze raz zostać świadkiem tej okrutnej historii.
Nie wiem czy to z tęsknoty za książkami po długiej przerwie czy raczej jest to zasługa autorki, ale połknęłam każde słowo szybko, miło i w pełnym skupieniu. Temat zainteresował mnie o tyle bardziej, że wydarzenia opisane na stronach powieści są prawdziwsze niż w wielu innych, podobnych pozycjach a dla mnie, w tej dziedzinie jest to ogromny plus.
Dzięki niewiedzy głównej...
2014-11-08
Najczęściej książki dotykające tematyki krajów arabskich które czytałam napisane były z perspektywy kobiet. Z jakiegoś powodu "męski świat" nie bardzo mnie interesował. "Chłopiec z latawcem" to nie tylko opowieść o mężczyznach ale również o dzieciństwie. Nie bez powodu Khaled Hosseini jest jednym z moich ulubionych autorów. Czytając książkę czuje się tak, jakby to mój własny dziadek lub wuj opowiadał mi te niesamowite historie trzymając mnie na kolanach, pokazując zdjęcia, pamiątki. Ani przez chwilę nie przyszło mi przez myśl, że historia jest zmyślona. To jedna z tych książek które pomimo braku czasu przeczytałam błyskawicznie.
Najczęściej książki dotykające tematyki krajów arabskich które czytałam napisane były z perspektywy kobiet. Z jakiegoś powodu "męski świat" nie bardzo mnie interesował. "Chłopiec z latawcem" to nie tylko opowieść o mężczyznach ale również o dzieciństwie. Nie bez powodu Khaled Hosseini jest jednym z moich ulubionych autorów. Czytając książkę czuje się tak, jakby to mój...
więcej mniej Pokaż mimo toPrzeczytałam książkę bo bardzo chciałam obejrzeć film. Po przeczytaniu nie chciałam już oglądać... I żałuję, że się na ten seans jednak skusiłam. Klimat całej historii bardzo mnie zaskoczył - pomimo biedy, chłodu i głodu był naprawdę magiczny. To jedna z tych pozycji, którą pomimo wielu łez (uwaga! Tego w filmie się nie doczekamy) wspominam bardzo pozytywnie. Szczerze mówiąc, kiedy zaczęłam lekturę szybko ją przerwałam gdy tylko zorientowałam się, że rzecz dzieje się w Niemczech. Co z tego? Nie minęło wiele czasu a z powrotem wróciłam do czytania. Przecież nie wszyscy muszą tam być źli. Bałam się tego jak autor zacznie ze wszystkich sił wybielać naród Niemiecki, przekonywać jak II Wojna Światowa wyglądała z perspektywy niewinnych sił wojsk Hitlerowskich. Nie lubię zacierania winy, a tego właśnie się spodziewałam. Jednak ku mojemu zaskoczeniu zło zostało złem, czarne nie stało się białym a brud nie został zamieciony pod dywan. Całe ułagodnienie tematu zawdzięczamy nieświadomości bohaterów. Czy nie było zbyt kolorowo? Było. Ale gdyby nie było nie czytalibyśmy opowieści o dziecku. Depresyjny klimat zabiłby to, co autor tak ładnie włożył w usta samej śmierci.
Przeczytałam książkę bo bardzo chciałam obejrzeć film. Po przeczytaniu nie chciałam już oglądać... I żałuję, że się na ten seans jednak skusiłam. Klimat całej historii bardzo mnie zaskoczył - pomimo biedy, chłodu i głodu był naprawdę magiczny. To jedna z tych pozycji, którą pomimo wielu łez (uwaga! Tego w filmie się nie doczekamy) wspominam bardzo pozytywnie. Szczerze...
więcej mniej Pokaż mimo toPiękna książka, wciągająca, dająca do myślenia. Temat bardzo ciężki i trudny ale czytając to nie mając nawet 18 lat też można się wiele nauczyć. Autorki opisują wydarzenia w tak prosty do zrozumienia sposób, że nie sposób nie widzieć wszystkiego oczami wyobraźni.
Piękna książka, wciągająca, dająca do myślenia. Temat bardzo ciężki i trudny ale czytając to nie mając nawet 18 lat też można się wiele nauczyć. Autorki opisują wydarzenia w tak prosty do zrozumienia sposób, że nie sposób nie widzieć wszystkiego oczami wyobraźni.
Pokaż mimo to2012
Niestety albo stety "czytałam" tą książkę poprzez słuchanie. Nie uważam, żeby Pani Dereszowska zrobiła coś źle - jak dla mnie, ok. Miło było posłuchać tej historii wieczorami kiedy tak często ciężko zasnąć. Na święta dostałam całą trylogię w formie papierowej i na pewno kiedyś jeszcze po nią sięgnę. Historia zdecydowanie nie jest banalna, stworzony w niej świat jest dobrze obmyślony a nawet prawdziwy. Jeżeli moje dziecko będzie chciało sięgnąć po serię pokroju "Zmierzch" postaram się podsunąć mu Igrzyska - w tej całej "brutalności" jest dużo więcej wartości niż w niejednym romansie.
Niestety albo stety "czytałam" tą książkę poprzez słuchanie. Nie uważam, żeby Pani Dereszowska zrobiła coś źle - jak dla mnie, ok. Miło było posłuchać tej historii wieczorami kiedy tak często ciężko zasnąć. Na święta dostałam całą trylogię w formie papierowej i na pewno kiedyś jeszcze po nią sięgnę. Historia zdecydowanie nie jest banalna, stworzony w niej świat jest dobrze...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-14
Piekielnie ciężko było mi przebrnąć przez tą książkę.
Główni bohaterowie doprowadzali mnie do czystego szaleństwa. Nie potrafiłam zrozumieć David'a a tym bardziej nie rozumiałam Jade. Dlaczego? Bo byli po prostu inni. Nie spotkałam się jeszcze z takimi osobowościami w jakiejkolwiek książce o miłości.
Przez pierwsze 300 stron znajdowałam sobie dodatkowe, bezcelowe zajęcia w pracy byleby nie czytać dalej. Chciałam umilić sobie czas czytając o wspólnych dotykach, słowach, spojrzeniach a tak naprawdę poznawałam portret psychologiczny osoby pozbawionej kontaktu z ukochaną. Prawdopodobnie bałam się, że to co czytam wpłynie także na mnie - bo przecież tak jak główny bohater borykam się z silnym uzależnieniem od drugiej osoby, z miłością niemal szaloną, z potrzebą bliskości.
Koniec jako tako dał się przełknąć chociaż, powtórzę się, nie rozumiem za cholerę tej dziewczyny. Ani tego chłopaka.
Sceny zbliżeń? Coś mi w nich nie pasowało. Jakoś trudno mi porównywać moje przygody w łóżku z tymi z kart powieści.
Wiele sytuacji przedobrzonych, wiele niedopracowanych, na zmianę.
Po okładce, po zwiastunie filmu który mignął mi kiedyś w kinie (tym bardziej w okresie walentynek) po jakimkolwiek opisie, spodziewałam się historii o bezpośredniej miłości, jakiś relacji, może trochę ckliwych, naiwnych, przesłodzonych. A tutaj jest wręcz odwrotnie...
Nie czytałam o bliskości a o rozłące. Ta strona miłości której nie znam, której się boję i której nigdy nie chciałabym poznać.
Dlaczego po tym wszystkim nie wystawiam 1 gwiazdki? Bo mimo wszystko cieszę się, że to przeczytałam.
---------------------------------------
Po obejrzeniu filmu długo, bardzo długo musiałam się zastanawiać czy to ja pomyliłam tytuły czy może producent nie czytał książki... albo sam miał problemy z jej zrozumieniem. Film spoko tylko że nie jest to ekranizacja powieści!!!
Piekielnie ciężko było mi przebrnąć przez tą książkę.
Główni bohaterowie doprowadzali mnie do czystego szaleństwa. Nie potrafiłam zrozumieć David'a a tym bardziej nie rozumiałam Jade. Dlaczego? Bo byli po prostu inni. Nie spotkałam się jeszcze z takimi osobowościami w jakiejkolwiek książce o miłości.
Przez pierwsze 300 stron znajdowałam sobie dodatkowe, bezcelowe zajęcia...
Przepraszam tych którzy szukają opinii na temat tej pozycji a zatrzymują się nad moim wywodem - bo, wybaczcie mi, ale nie wiem czy oceniam książkę czy film.
Dostałam od znajomej kilka płyt. Zrobiłam krótki przegląd tytułów, "bezpieczna przystań", coś mi to mówi...
W bibliotece kątem oka zauważyłam ten sam tytuł - ah, przecież to chodzi o Sparksa! Moją miłość z 1 klasy LO! Na pewno to czytałam!
Włączyłam film, mimo bardzo później pory, chyba z ciekawości. I cały film obejrzałam wiedząc, że być może kiedyś wiedziałam co będzie dalej ale teraz nie mam zielonego pojęcia. Od początku do końca wszystko było dla mnie niespodzianką. W międzyczasie przypominają mi się różniste sceny których de facto w samej ekranizacji nie ma. Kiedy film jest już wyłączony ja przypominam sobie nawet to gdzie książkę w owym czasie czytałam ale przecież już po ptakach. Przed obejrzeniem filmu nie pamiętałam ani jednej rzeczy i w tym momencie nie wiem czy to ze mną jest coś nie tak czy z książkami Sparksa... Sam film bardzo mi się podobał, tym bardziej, że motyw obsesji i prześladowania jest mi bardzo bliski i znajomy. Co do książki - z tamtego mrocznego (acz krótkiego) okresu kiedy to w plecaku zamiast podręczników nosiłam dzieła pana Nickolasa pamiętam tyle, że każdą jego książkę pochłaniałam w kilka/kilkanaście godzin(chyba, że w międzyczasie był jakiś sprawdzian). Wszystko naraz, szybko i łatwo. Być może dlatego losy bohaterów wielu powieści stopiły się w jedno.
Przepraszam tych którzy szukają opinii na temat tej pozycji a zatrzymują się nad moim wywodem - bo, wybaczcie mi, ale nie wiem czy oceniam książkę czy film.
Dostałam od znajomej kilka płyt. Zrobiłam krótki przegląd tytułów, "bezpieczna przystań", coś mi to mówi...
W bibliotece kątem oka zauważyłam ten sam tytuł - ah, przecież to chodzi o Sparksa! Moją miłość z 1 klasy LO!...
2014-06-16
Najbardziej na świecie boję się 3 rzeczy. Węży. Kosmicznych kamieni spadających na zmienię i robiących bum. ŚLEPOTY.
Książka trzymała mnie w napięciu od początku do końca bo jest bardzo zbliżona do mojej wizji ślepoty. Nie wyobrażam sobie, żeby była mniej przygnębiająca bo wtedy straciłaby swojego rodzaju prawdziwość. Opis "realnych" wydarzeń przeważa nad filozoficznym rozwodzeniem się nad nieszczęściem ludzkości i sensem życia - a to jest duży plus. Nie podoba mi się opis psa na końcu - psy nie myślą, nic im się nie wydaje ani nie mają dylematów. Za to bardzo podoba mi się sposób w jaki książka została napisana. Taki ciąg (bez przerw, myślników w dialogach) sugeruje, że książkę pisał ślepiec (co znamy z treści) a to coś w sobie ma.
Nie widziałam jeszcze filmu ale czuję, że nie będzie nawet w połowie tak dobry jak książka.
Najbardziej na świecie boję się 3 rzeczy. Węży. Kosmicznych kamieni spadających na zmienię i robiących bum. ŚLEPOTY.
Książka trzymała mnie w napięciu od początku do końca bo jest bardzo zbliżona do mojej wizji ślepoty. Nie wyobrażam sobie, żeby była mniej przygnębiająca bo wtedy straciłaby swojego rodzaju prawdziwość. Opis "realnych" wydarzeń przeważa nad filozoficznym...
Bardzo miło wspominam ten etap mojego życia.
Miałam kiedyś kompletnego fioła na punkcie "dawnych czasów". Tamten styl, maniery, konwenanse, ubrania, architektura, moda, język, kobiety, bale, romanse... byłam zakochana w tym widoku. Oddałabym wszystkie pieniądze żeby spędzić w jednym z tych pięknych, angielskich hrabstw chociaż jeden dzień. Dzisiaj już bym nie cofnęła się w czasie ale nadal mam na półce moje ulubione porcelanowe laleczki ubrane wg XVIII/XIX-wiecznej mody.
Tak strasznie mi się to podobało, że w całej tej pięknej historii nie zdawałam sobie sprawy jak kiedyś naprawdę wyglądało życie, nie tylko tych z wyższych sfer ale także ludzi ubogich.
Było naiwnie ale uważam że jak na taką smarkule i tak miałam ciekawe zainteresowania :D Zaczęłam nawet szyć suknię zainspirowaną właśnie powieściami Austen ale nigdy jej nie ukończyłam - w końcu gdzie bym w tym wyszła?
I nigdy, przenigdy nie zapomnę miny bibliotekarki kiedy jeszcze jako kompletna gówniara prosiłam o tą powieść z maślanymi oczami. :)
Bardzo miło wspominam ten etap mojego życia.
Miałam kiedyś kompletnego fioła na punkcie "dawnych czasów". Tamten styl, maniery, konwenanse, ubrania, architektura, moda, język, kobiety, bale, romanse... byłam zakochana w tym widoku. Oddałabym wszystkie pieniądze żeby spędzić w jednym z tych pięknych, angielskich hrabstw chociaż jeden dzień. Dzisiaj już bym nie cofnęła się w...
2014-02-13
Wiele razy czytałam książki o umierających. Myślałam, że jeżeli chce się przeczytać wzruszającą historię, to ktoś MUSI umrzeć. Aż w końcu przestałam i gdyby nie zrządzenie losu na pewno nie sięgnęłabym po tą pozycję. Pamiętam, że jak miałam 13 lat to sama zaczęłam pisać blogowe opowiadania i uśmiercałam każdego z moich bohaterów. W różny sposób, od wypadku po choroby. I na początku czułam się tak, jakbym czytała taką właśnie banalną historyjkę o umieraniu, taką które pisało dziecko chcące stworzyć najbardziej wzruszającą powieść. A potem Tessa zaczęła ujawniać więcej swoich bezładnych myśli sprawiając że mój wzrok mówił "no wariatka" co było mi nie rękę bo to samo musieli myśleć ludzie którzy mnie mijali kiedy siedziałam skulona w pracy, wpatrzona w telefon. A potem zaczęłam rozmyślać o tym, że gdy miałam te 15-16 lat i zewsząd słychać było o zbliżającym się końcu świata w 2012r to sama zaczęłam liczyć i myśleć, czy ja też zdążę do tego czasu przeżyć swój pierwszy raz. Od tego momentu książka mnie pochłonęła. I nie wiem czy to za sprawą Tessy i Adama czy nudy w pracy, może po prostu tak dawno nie miałam książki w ręku.
Wiele razy czytałam książki o umierających. Myślałam, że jeżeli chce się przeczytać wzruszającą historię, to ktoś MUSI umrzeć. Aż w końcu przestałam i gdyby nie zrządzenie losu na pewno nie sięgnęłabym po tą pozycję. Pamiętam, że jak miałam 13 lat to sama zaczęłam pisać blogowe opowiadania i uśmiercałam każdego z moich bohaterów. W różny sposób, od wypadku po choroby. I na...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-06-08
Gdy byłam troszkę młodsza nie mieliśmy dość długo kablówki a na stacjach które nam odbierały Martyna Wojciechowska była częstym gościem. Tak jak zaczęłam oglądać jej programy wtedy tak oglądam je do tej pory gdy gdzieś znajdę jakąś powtórkę. Większość odcinków znam na pamięć. Wszystko to o czym opowiadała Pani Martyna było dla mnie ogromnie ciekawe i chłonęłam dosłownie wszystko.
Więc... książka nie była niczym nowym - kolejna powtórka. Lubię Kobietę na krańcu świata, dzięki niej zaczęłam oglądać inne, podobne programy jak chociażby Cejrowski i jego boso przez świat.
Następnych części nie wypożyczam. Książki są same w sobie ciężkie i nieporęczne a zawarte w nich zdjęcia i opisy znam już z telewizji.
Ale like dla Martyny ;)
Gdy byłam troszkę młodsza nie mieliśmy dość długo kablówki a na stacjach które nam odbierały Martyna Wojciechowska była częstym gościem. Tak jak zaczęłam oglądać jej programy wtedy tak oglądam je do tej pory gdy gdzieś znajdę jakąś powtórkę. Większość odcinków znam na pamięć. Wszystko to o czym opowiadała Pani Martyna było dla mnie ogromnie ciekawe i chłonęłam dosłownie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Pokochałam tą psinę całym sercem <3
Pokochałam tą psinę całym sercem <3
Pokaż mimo to