-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2019-01-25
2020-01-16
2019
2019-07-10
Ciężko mi obrać w słowa to co czuję... Może to też moja wina, że zaczęłam oglądać serial, i zbudowałam sobie wizję książki, która niestety okazała się być gorzką pigułką. Nie zawsze - otrzymujemy to co chcemy.
Anonimowi Kleptomani to miejsce, do których trafiają osoby, co nie potrafią poradzić sobie z pragnieniem posiadania czegoś w sposób nielegalny. Te osoby lubią wzbudzać w sobie poczucie adrenaliny, władzy oraz zabawy, która jest głównym czynnikiem, który takie osoby popędza do kradzieży. Bo gdy nie zostaną na tym przyłapane, czują niesamowitą euforię i dumę ze swojego sprytu. Ale te osoby zapominają, że przez to stają się złodziejami - przestępcami, które w końcu za swoje czyny zapłacą. A z różnych przyczyn spotykamy w AK Moe, Tabithe i Elodie, które tam się do siebie bardziej zbliżają, ale ani myślą o poprawie. Nadchodzi czas na rywalizację! Która z nich zdobędzie najlepszy "fant"?!
Tabitha jest dziewczyną popularną, którą znają wszyscy w szkole, na dodatek pochodzi z bogatej rodziny. Elodie jest zamknięta w sobie, mało wyróżniająca się, na domiar złego z rozbitej rodziny. Moe jest typem samotnika i twardzielki, której pewność siebie i cięta riposta jest tym co sprawia, że ludzie trzymają się od niej z daleka. Co je łączy? Spotkania Anonimowych Kleptomanów. Z czasem dziewczyny się do siebie zbliżają, rozwiązują wzajemnie problemy, i starają się zrozumieć swoje prawdziwe pragnienia. Te dziewczyny nie bez przyczyny znalazły się w tym miejscu. Fabuła książki, niestety nie zachwyca, w szczególności jeśli chodzi o sposób narracji, który jest dość chaotyczny. Postać Tabithy, czy Moe dało się znieść, a nawet poczuć do nich cień sympatii, jednakże sposób przedstawienia postaci Elodie, był tragiczny. Całkowicie sobą zepsuła tą książkę, która mogłaby mieć jakikolwiek potencjał, niestety do końca nie potrafiłam jej polubić. Do tego zabrakło mi w tej historii tego, co w szczególności autorka zaniedbała. Nie pokazała sytuacji, w których moglibyśmy wyobrazić sobie jak działa Kleptoman. Jego postępowanie, i sposób w jaki udaje mu się przechytrzyć prawo. To zostało zupełnie pominięte, co powinno być priorytetem, gdyż historia ma właśnie na tym się opierać.
Jeśli chodzi o serial - którym byłam zachwycona, aż do ostatniego odcinka - to nie potrafię sobie wyobrazić, jak na podstawie książki, która kompletnie nie oddała natury Kleptomana, mogła powstać tak wspaniała i ciekawa ekranizacja. To czego mi brakowało w książce, uzyskałam w serialu. Zupełnie jakby autorka nie potrafiła przelać swojej wizji na papier. Ciężko mi cokolwiek dobrego powiedzieć o książce, która w żaden sposób mnie nie zachwyciła. Jedynie tak jak wcześniej wspomniałam, Tabitha i Moe były ciekawymi postaciami, ale to nie wystarczyło do tego bym zmieniła zdanie na temat "Trinkets".
Może nie potrafiłam dostrzec jej potencjału. Ale zabrakło mi akcji, działania oraz wyjaśnienia istoty bycia Kleptomanem. Na tym powinna opierać się ta książka, ale bez mocnej podstawy nie miała kompletnie żadnego przesłania, przez co jej powstanie nie miało sensu. Dla mnie była to klapa, ale ilu ludzi tyle opinii, każdy ma swoje gusta i tym razem po prostu nie trafiłam w swój.
https://witchmargo.blogspot.com/
Ciężko mi obrać w słowa to co czuję... Może to też moja wina, że zaczęłam oglądać serial, i zbudowałam sobie wizję książki, która niestety okazała się być gorzką pigułką. Nie zawsze - otrzymujemy to co chcemy.
Anonimowi Kleptomani to miejsce, do których trafiają osoby, co nie potrafią poradzić sobie z pragnieniem posiadania czegoś w sposób nielegalny. Te osoby lubią...
2019-04-20
Ostateczna rozgrywka, w końcu nadchodzi najważniejsze starcie siły dobra, ze złem. Ale jakim kosztem? Na pewno takim, że będę przez długi czas płakać za Aelin, tęskniąc za jej kolejnymi przygodami, bo to finał naszej kochanej serii "Szklanego Tronu".
Po ostatnim tomie "Imperium Burz" Aelin zostaje siłą zmuszona do poddania, i uwięzienia przez Królową Maeve. Jej ukochany Rowan postanawia wyruszyć w daleką podróż do uratowania ukochanej, jednakże czy Aelin nie podda się torturą? Czy wystarczy jej sił na to, by nie dać się złamać? Zło zaczyna gasić jej wewnętrzny płomień. Pełna niesamowitych zwrotów akcji i poświęceń historia, w końcu zamierza dojść do kulminacji. Po czyjej stronie będzie szala zwycięzca?
Bardzo spodobało mi się to, że książka została podzielona na dwie części, ze względu na jej obszerność. Nie wyobrażałabym sobie trzymać jednej książki, która miałaby ponad 1000 stron. Co do samej historii, kolejny raz autorka porywa nas w świat, który jest tak barwny i jednocześnie prawdziwy. Nie sposób nie pokochać jej książek, gdy fabuła, akcja jak i sami bohaterowie są wykreowani na mistrzowskim poziomie. W tej części przeżywamy ogromne bestialstwo, niegodziwość i próbę sił. Aelin, toczy walkę ze sobą, gdyż Królowa Maeve robi wszystko by ją złamać, nie tylko poprzez fizyczne, ale i psychiczne tortury. Jak zawsze Sarah J. Maas wprawiła mnie w ogromne emocjonalne szaleństwo, których nie mogłam powstrzymać. Przeżyłam każdą chwilę Aelin, każdy ból i każdą tęsknotę za swoimi bliskimi, a przede wszystkim za Rowanem. Rozstanie tych dwojga odbiło się na nich, co mogłam dostrzec. Zwątpienie, którego tak dawno nie było w ich sercach, pojawiło się na nowo. A kolejne wydarzenia jakie pojawiają się po uprowadzeniu Aelin, chwytają za serce. Bez tej jednej ważnej persony, zaczyna powoli upadać wszystko, co budowała tak długo.
Zakochałam się w tym świecie, i sięgając po kolejny tom, było mi bardzo ciężko, bo jednocześnie chciałam wiedzieć jakie będzie zakończenie tej walki, która trwała tyle czasu, ale równocześnie nie chciałam żegnać się z przygodami naszych bohaterów, których pokochałam za tą inność i przede wszystkim ich niezwykłość.
Pierwsza część jest tym co się dopiero zaczyna, ale i jednocześnie zwiastuje koniec wspaniałej serii, która musiała w końcu nadejść.
Zapraszam na bloga -> https://witchmargo.blogspot.com/
Ostateczna rozgrywka, w końcu nadchodzi najważniejsze starcie siły dobra, ze złem. Ale jakim kosztem? Na pewno takim, że będę przez długi czas płakać za Aelin, tęskniąc za jej kolejnymi przygodami, bo to finał naszej kochanej serii "Szklanego Tronu".
Po ostatnim tomie "Imperium Burz" Aelin zostaje siłą zmuszona do poddania, i uwięzienia przez Królową Maeve. Jej ukochany...
2014-08-30
Cóż mogę powiedzieć, że książka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak jej ekranizacja, jednakże dowiedziałam się bardzo ważnych wątków jakie nie zostały powiedziane w filmie. Wciągnęła mnie, przez co nie było problemu z jej przeczytaniem, bardzo szybko się ją czytało. Pomysł o nastolatkach, które zmagają się z tak ogromnymi problemami było tym czego potrzebowałam. Polecam ją wszystkim, którzy nie boją się motywów wojennych i z ogromną chęcią przyłącza się do zmagań Elli i jej przyjaciół, którzy wcześniej niektórzy nie byli dla niej ważni jacy się stali. Jak dana sytuacja potrafi zmienić człowieka nie do poznania ;D
Cóż mogę powiedzieć, że książka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak jej ekranizacja, jednakże dowiedziałam się bardzo ważnych wątków jakie nie zostały powiedziane w filmie. Wciągnęła mnie, przez co nie było problemu z jej przeczytaniem, bardzo szybko się ją czytało. Pomysł o nastolatkach, które zmagają się z tak ogromnymi problemami było tym czego potrzebowałam....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-06-09
2016-09-08
Zapraszam na bloga -> https://witchmargoczyta.blogspot.com
Kolejna pozycja Maas, która uzależnia od pierwszych stron! Choć przyznam, że ciężko mi się za nią zabierało przez głównych bohaterów występujących w tej części, to żałuje jednego! Mianowicie, że dopiero niedawno się nią zajęłam! A powinnam, od razu, odkąd ją zakupiłam.
Chaol Westfall oraz Nesryn Faliq, wyruszają w pełną przygody podróż, w której mają jeden cel. A nim jest, Anticia, w której muszą przekonać do swojej sprawy władce, zwącym tam miano Kagan. Od początku ich misja, nie wydaje się łatwa, gdyż władca, nawet nie chcę z nimi rozmawiać na temat współpracy, w sprawie, która dla niego na wstępie jest przegraną, ale i przez wzgląd na tragedię, jaka zdarzyła się na jego dworze. Na domiar złego, Chaol musi prosić Kagana, o pomoc w jego uzdrowieniu. Na szczęście władca, postanawia przydzielić do niego, jedną z uzdrowicielek. Uzdrowicielka, która przybywa na pomoc mężczyźnie to Yrene, która ma w sobie z pewnością dar, który potrafi odgonić mrok. Ale czy i jego mrok, który tkwi od dawna w jego sercu, jest na tyle słaby, by poddać się wpływowi uzdrowicielki? Na domiar złego, zło nie ma zamiaru tak po prostu, patrzeć, i nie zwracać uwagę na ruchy, jego przeciwników. Pewne sytuacje, z pewnością nie ominą naszych bohaterów.
Na samiuteńkim początku, ciężko było mi do niej podejść. Nie zaprzeczę, że nie pałam jakimś entuzjazmem do Chaola, i szczerze wolałabym, by Maas napisała kolejną historię z Aelin, niż z nim w roli głównej. To była jedna z głównych przyczyn, dlaczego tak wzbraniałam się co do tej pozycji. Ale dobrze, że dałam jej szansę, bo polubiłam Chaola. Spojrzałam, na niego z zupełnie innej perspektywy, która pozwoliła mi go na nowo poznać. I zrobiło mi się go, w pewnym momencie, żal. Ale i jednocześnie, poczułam to tej postaci względną sympatię.
Maas, zdecydowanie ma talent, bo potrafiła sprawić, że pokochałam tą historię, jak jej każdą poprzednią. W sposób w jaki, przedstawia swoje wyobrażenie, jest na tyle rzeczywisty, że człowiek, nie potrafi się od niej oderwać, i mimo jak zwykle, jej grubych tomisk, brnie się przez nie jak przez masło. Tak jak ona pisze, nie jest w stanie nikt ją podrobić. Jak tutaj, oczarowała mnie swoim piórem, i pomysłami, które na każdym kroku są ze sobą połączone i spójne, a nie chaotyczne. Za to ją kocham, że potrafiła przedstawić tą historię, jak każdą inną. Gdyby nie to, z pewnością, nie byłabym w stanie skończyć tej książki, w tak krótkim czasie i z taką radością!
To historia, która na pewno zadziwi nie jedną osobę. Wiele osób wzbrania się przed nią. Wiem, bo was o to pytałam. Ale dajcie jej szansę, bo naprawdę się nie zawiedziecie. Możliwe, że tak jak ja podchodzicie, do niej z rezerwą, przez wzgląd na to, iż główny bohater to nie Aelin, nasza waleczna wojowniczka, a Chaol, który jak doczepka, usilnie stara się być w tej historii, tylko po co? Właśnie, dopiero po tym dodatku, uzmysłowiłam sobie, że on jest potrzebny tej historii, by ta mogła się dalej toczyć, w takim rytmie, w jakim została przedstawiona.
Z pewnością "Wieża Świtu", to książka, która dołączy do mojej listy NAJ! Ale jednak, nie będzie ta postać Chaola, przeze mnie tak uwielbianą, jak sama Aelin, czy Rowan, w którym się po prostu kocham💗 Jednakowoż, Chaol na pewno nie będzie już postacią, w którą będę rzucać same bluzgi, i będę modlić się, by szybko wątek z nim się skończył, a będzie czytać mi się z rozkoszą, jakbym witała jednego z dobrych przyjaciół. W związku z tym, jestem ZA tą historią, i Was do niej zachęcam. Byście potem, nie żałowali, że nie zaczęliście jej wcześniej! I nie myślcie, by nie czytać jej przed kolejnym tomem Szklanego Tronu, bo w tej historii, zostaje ujawniona prawda, gdzie nigdzie indziej się jej nie dowiecie! Tu wszystko zostaje wyjaśnione. Zło zostaje ujawnione!
Zapraszam na bloga -> https://witchmargoczyta.blogspot.com
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKolejna pozycja Maas, która uzależnia od pierwszych stron! Choć przyznam, że ciężko mi się za nią zabierało przez głównych bohaterów występujących w tej części, to żałuje jednego! Mianowicie, że dopiero niedawno się nią zajęłam! A powinnam, od razu, odkąd ją zakupiłam.
Chaol Westfall oraz Nesryn Faliq,...