-
Artykuły
„Shrek 5”, nowy „Egzorcysta”, powrót Avengersów, a także ekranizacje Kinga, Dahla i Hernana DiazaKonrad Wrzesiński4 -
Artykuły
„Wyluzuj, kobieto“ Katarzyny Grocholi: zadaj autorce pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać23 -
Artykuły
„Herbaciany sztorm”: herbatka z wampiramiSonia Miniewicz1 -
Artykuły
Wakacyjne „Książki. Magazyn do Czytania”. Co w nowym numerze?Konrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2013-07-01
2013-07-27
Co byś zrobiła, gdyby postać z bajki, którą zawsze podziwiałaś, odezwałaby się do Ciebie? I do tego poprosiłaby Cię o pomoc?
Delilah to dziwna licealistka. Tak przynajmniej twierdzą inni. Zamiast robić to, co zwykle robią dziewczyny w jej wieku, ona woli sobie poczytać. Do tego zakochała się w bajce dla dzieci i ciągle czyta ją od nowa. Zna już całą na pamięć. Nagle zauważa na jednej z ilustracji szachownicę narysowaną na piasku, choć mogłaby przysiąc, że wcześniej jej nie było. Jakie musi być jej zdziwienie, gdy Olivier, książę z bajki, zaczyna ruszać się na obrazku z 43 strony. Rusza się... i prosi ją o pomoc.
Od tej chwili uświadamia sobie, jak bardzo pragnie mieć przy sobie Oliviera. Jak bardzo chce, żeby z nią był. Tak. Pomoże wydostać mu się z tej przeklętej bajki, a co!
"Każdy zasługuje na szczęśliwe zakończenie"
Czy zastanawialiście się kiedyś, co robią bohaterowie po zamknięciu książki? Skąd możecie wiedzieć, czy przypadkiem nie prowadzą własnego życia. Nie jako aktorzy w powieści, którą muszą odgrywać w kółko i w kółko, gdy tylko ktoś zacznie czytać. Ale jako ONI. Może mają takie same życie jak my? Może piraci, smok i czarnoksiężnik to tak na prawdę wspaniali ludzie? A książę i księżniczka wcale się nie kochają? Może po prostu muszą odgrywać role, które zostały im przypisane? A czy zastanawialiście się kiedyś, czy aby na pewno tego chcą?
Co mogę powiedzieć? Tę książkę czyta się jak najprawdziwszą baśń. Historia przepełniona jest magią, urokiem i tym, co każda porządna baśń musi mieć. Ale nie wszystko jest takie, jak w prawdziwej, tradycyjnej bajce. Po pierwsze to dziewczyna (nawet nie księżniczka!) ratuje księcia. Do tego ta bajka opowiada o... bajce. No, jednak nastrój jest iście bajeczny.
Pomysł wydaje mi się bardzo pomysłowy. Dzisiejsza nastolatka przemawia do książki i chcę wydostać stamtąd jej głównego bohatera. Przy okazji trafia do psychiatry, wrzuca opowieść do akwarium, nokautuje jedną z najpopularniejszych dziewczyn w szkole oraz ogląda w telewizji filmy Disneya. Nie mogę powiedzieć, że się nudziłam. Wrażeń nie brakuje. Olivier zresztą nie jest gorszy. Gra w szachy narysowane na piasku, gada z psem, ucieka przed księżniczką Serafiną i krwawi malinami (a może jeżynami?).
Wątek romantyczny jest... naturalny. Nieprzesadzony. Co sobie bardzo cenię (przypomina mi się "Klątwa tygrysa" i "Zmierzch"...). Olivier nie jest postacią bez wad i można polubić jego dziwny charakter. To samo się tyczy Delilah. Ach... Widać, że są dla siebie stworzeni :) Ciekawe jak to jest zakochać się w postaci fikcyjnej...
No, może historia nie powala, ale czyta się ją bardzo przyjemnie. Nie ma w niej zbędnych opisów i wlokącej się akcji. Na wakacje w sam raz. Do tego nie jest kolejną, głupią młodzieżówką. Nie dość, że możemy poznać ciekawą (na swój sposób) opowieść, to wynosimy z niej odwieczne (wręcz legendarne, w końcu to bajka) wartości.
W końcu każdy zasługuje na szczęśliwe zakończenie : )
Co byś zrobiła, gdyby postać z bajki, którą zawsze podziwiałaś, odezwałaby się do Ciebie? I do tego poprosiłaby Cię o pomoc?
Delilah to dziwna licealistka. Tak przynajmniej twierdzą inni. Zamiast robić to, co zwykle robią dziewczyny w jej wieku, ona woli sobie poczytać. Do tego zakochała się w bajce dla dzieci i ciągle czyta ją od nowa. Zna już całą na pamięć. Nagle...
2013-08-11
Czy ktoś z Was kiedykolwiek wierzył w zjawiska nadprzyrodzone? Czy braliście pod uwagę, że część tych wszystkich bajek jest prawdziwa? Czy wyobrażaliście sobie, co by było, gdyby magia jednak istniała?
Sześć dziewczyn, które wcześniej nie miały ze sobą nic wspólnego, spotyka się w czasie krwistoczerwonej pełni księżyca w opuszczonym parku rozrywki. Zaprowadziła je tam tajemnicza siła, której nie mogły się oprzeć. Zaczynają rozumieć, że coś jest nie tak. Muszą przyjąć do wiadomości, że tajemnicze moce są i połączą je. Na zawsze. W kręgu.
Minoo, Rebecka, Vanessa, Ida, Anna-Karin, Linnea. Od tej chwili nierozłączne. Sześć czarownic, które musi stawić czoła zagrożeniu krążącemu nad Engelsfors. Kto stoi za "samobójstwami" w szkole? Skąd pochodzą dziwne, specjalne zdolności? Czym jest tajemniczy głos?
„Straszne rzeczy tak naprawdę nie są takie jak na filmie. Nie są fascynujące. Tylko przerażające i brudne. Przede wszystkim nie można ich wyłączyć.”
Ach! Nigdy nie ciągnęło mnie do tej książki. Jakoś tak sama mi się napatoczyła. Czy to też przeznaczenie? Siła wyższa? Tak czy inaczej przeczytałam. W dwa dni, do tego niecałe. Siedziałam z książką do późna, co nie zdarza mi się często, z powodu pokoju dzielonego z siostrą i palącym się światłem, które przeszkadza innym domownikom ^^ Co takiego miał w sobie "Krąg" - nie wiem dalej, ale może ta recenzja pomoże mi to ogarnąć.
Thriller. Przyznaję bez bicia, że wcześniej nie sięgałam po ten gatunek. Więc nie wiedziałam, czego mam się spodziewać po thrillerze dla młodzieży jakim jest "Krąg". Myślałam, że będzie to: nieskomplikowana akcja, prosty język, magia, zagadka prawie kryminalna, złe moce, przygoda (!), napięcie. Byłam ciekawa, nawet bardzo.
Po przeczytaniu pierwszych rozdziałów - byłam tylko zaintrygowana. Po "samobójstwie" w łazience - mocno zaciekawiona. Jednak, gdy na wierzch wyszły magiczne zdolności, ektoplazma i woźny strażnik, to... hm. I jeszcze to, jak dziewczyny łatwo poradziły sobie i jak szybko uwierzyły w siły zła... No cóż. Mój entuzjazm powoli spadał. Ale nie! Dalej została mi wciągająca (bądź, co bądź) fabuła i dobrze wykreowane postacie. Do tego poboczne wątki przedstawiające życie "wybranek" i tajemnica, zagadka... Bo niby kto jest za to wszystko odpowiedzialny? Mnie nie udało się zgadnąć, jak zwykle zresztą.
„W obliczu śmierci wszyscy jesteśmy samotni"
Akcje, choć na początku niezbyt wciągająca, potem nabiera tempa. Coraz bardziej i bardziej miałam ochotę WIEDZIEĆ. Po prostu dowiadywać się, czytać o nowych tropach, znakach. A gdy pojawiał się ten głos, zamierałam. Przestawałam oddychać i mówiłam sobie "Nie! Tylko nie to!". Spędziłam z tą książką miły czas zastanawiając się ciągle kto, jak, po co. No i się dowiedziałam, ale nic nie powiem!
Niestety jak dla mnie język był zbyt prosty. Ciągłe powtórzenia, jakby na świecie nie było synonimów (może wina tłumaczenia? Nie znam się). Brak opisów, co można brać na plus i minus. Czysta historia. Pokazana, prosto z mostu, jak to jest. Bez jakiś liczniejszych porównań, epitetów...
Dokładnie taką historię spodziewałam się przeczytać. No, może myślałam, że będzie bardziej "dramatycznie". Jednak na pewno się nie zanudziłam, więc jest OK : )
Czy ktoś z Was kiedykolwiek wierzył w zjawiska nadprzyrodzone? Czy braliście pod uwagę, że część tych wszystkich bajek jest prawdziwa? Czy wyobrażaliście sobie, co by było, gdyby magia jednak istniała?
Sześć dziewczyn, które wcześniej nie miały ze sobą nic wspólnego, spotyka się w czasie krwistoczerwonej pełni księżyca w opuszczonym parku rozrywki. Zaprowadziła je tam...
2013-09-27
Skandia to kraj żeglugi i wielkich wojowników. Każdy chłopak, który chce coś znaczyć, musi się nauczyć walki, strategi, posługiwania się bronią, no i myślenia. Musi być odważny, nieustraszony, silny i... niebezpieczny. Inaczej nie ma życia. Do dorosłości przygotowują ich specjalne treningi. Chłopcy zostają podzieleni na grupy i muszą udowodnić, że to ich drużyna jest najlepsza.
W ten sposób powstają dwie silne drużyny - Rekiny z Tursudem na czele i Wilki z Rollondem. Są jeszcze Czaple, ale czy warto o nich w ogóle wspominać? Składa się z wyrzutków, których nikt nie chciał i którzy są po prostu najsłabsi. Hall - przywódca, Wulf i Ulf - ciągle kłócące się bliźniaki, Stig - niezrównoważony siłacz, Edvin - taki przeciętniak, Jesper - złodziejaszek, Stefan - błazen z ciętym językiem i Ingvar - ślepy niedźwiedź.
Lepszej drużyny nie mogli sobie wymarzyć.
„Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.”
Pierwszy raz czytam coś o czasach wojowników, o piratach, wyprawach morskich, o Skandii... I pierwszy raz mi się to spodobało ^^ Kolejne wyzwania, rywalizacja, współpraca. Czytałam z przyjemnością i z uśmiechem na ustach. Kolejne zwycięstwa i porażki Czapli bawiły mnie do bólu brzucha. Nie mówiąc już o przezabawnych i świetnie wykreowanych postaciach.
Trudno się nie uśmiechnąć przy bezsensownych kłótniach Ulfa i Wulfa, z dziwnych wynalazków Halla, czy zdolności parodii Stefana. Chociażby dla humoru warto przeczytać tę książkę. Postacie są na prawdę fantastyczne, choć osobiście główny bohater wydał mi się trochę mdły i zbyt pozytywny.
Przygody może zbyt wiele tu nie było, ale zobaczymy w drugiej części. O, i tutaj pojawia się pierwszy minus - autor zakończył książkę jedną, wielką niewiadomą. To miał być taki chwyt? Chcecie wiedzieć więcej, to jazda po kolejną część! Za miesiąc w księgarniach za jedyne 39,99! Zakończenie mi się nie spodobało, kompletnie. Teraz mam wielką ochotę na drugą część.
„Tylko wielkiego człowieka stać na przeprosiny.”
Pierwsza część jest raczej tylko wprowadzeniem do tego świata. Poznajemy jego klimat, zwyczaje, zasady. Nie muszę chyba mówić, że różni się od współczesności ^^ Cóż, polubiłam Skandię, jej mieszkańców i tradycję. Może ta książka nie jest najlepsza. Nie ma żadnej rewelacji. Ale to nie zmienia tego, że bardzo ją polubiłam i mam ochotę na więcej.
Skandia to kraj żeglugi i wielkich wojowników. Każdy chłopak, który chce coś znaczyć, musi się nauczyć walki, strategi, posługiwania się bronią, no i myślenia. Musi być odważny, nieustraszony, silny i... niebezpieczny. Inaczej nie ma życia. Do dorosłości przygotowują ich specjalne treningi. Chłopcy zostają podzieleni na grupy i muszą udowodnić, że to ich drużyna jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-06-15
Stany Zjednoczone są całkiem odgrodzone od reszty świata. Dlaczego? Bo po państwie panoszy się najgorsza choroba znana ludzkości. Choroba zakaźna, która nie pozwala o sobie zapomnieć, miesza w rozumie, zabija. Amor deliria nervosa. Miłość... Na szczęście wynaleziono lek na tę niezwykle groźną chorobę. Wystarczy w wieku 18 lat przejść specjalny zabieg, po którym w końcu staniesz się bezpieczny, odpowiedzialny, dojrzały, szczęśliwy. Zostaniesz sparowany z osobą, która najbardziej do Ciebie pasuje, aby zostać z nią do końca życia. Żyć z nią w harmonii i porządku, bez żadnych niebezpieczeństw. Państwo o to zadba. Specjalnie dla obywateli powstały ogrodzenia pod napięciem, podsłuchy w telefonach, patrole, godzina policyjna, krypty, usunięto poezje i baśnie, stworzono świętą Księgę SZZ... Wszystko dla porządku i bezpieczeństwa. Ale czy na pewno dla szczęścia?
"Ze wszystkich chorób najgorsze są te, które pozwalają człowiekowi wierzyć, że ma się dobrze."
Wyobraźcie sobie życie i funkcjonowanie w takim kraju. Trzeba uważać, aby nie powiedzieć nic nieodpowiedniego. Miłość, sympatycy, odmieńcy to tematy zakazane. Wieczne podsłuchy, patrole i godziny policyjne. Ciągła kontrola. Wieczne kłamstwa, że tak jest dobrze, że tak musi być. To wszystko dla naszego bezpieczeństwa. Brak zaufania, brak wolności. Brak szczęścia. Co z tego, że będziemy żyć w porządku. Każdy dzień mija tak samo. Śmiech, dotyk, uśmiech, przytulanie, czułość są niedopuszczalne, bo świadczą o chorobie. Tej strasznej chorobie dla której człowiek zrobi wszystko. Właśnie dlatego jest zła. A obywatele już się przyzwyczaili do takiego stanu rzeczy, w którym myślą, że są szczęśliwi.
Myślę, że w tej książce nie chodzi tylko o to, że zabroniona jest miłość w związkach. Między płcią przeciwną, że się tak wyrażę. Brak czułości, to także obojętność. Wyobrażacie sobie, nie czuć nic do swojej rodziny, przyjaciół? O wszystkich się zapomina. Nie ma pasji, zainteresowań, emocji, przyjaźni. Czasem potrzebna jest odrobinka "inności". Jeśli każdy dzień mija nam tak samo, bez zainteresowania, to co to za życie? I do tego wieczne kłamstwa wbijane do głów. To jest złe, to dobre, a o tym nawet nie myśl! O niczym nie można decydować.
„Miłość – najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija cię zarówno wtedy, gdy cię spotka, jak i wtedy, kiedy cię omija. Ale to niedokładnie tak. To skazujący i skazany. To kat i ostrze. I ułaskawienie w ostatnich chwilach. Głęboki oddech, spojrzenie w niebo i westchnienie: dzięki ci, Boże. Miłość – zabije cię i jednocześnie cię ocali.”
Muszę też wspomnieć o bohaterach. Jak pewnie każda nastolatka czytająca "Delirium" zwariowałam na punkcie Alexa. I co z tego, że nie ma żadnych wad... Może po prostu tak go widzi Lena? Lena- główna bohaterka, wszystko opisane jest właśnie przez nią. Wszystko widzimy jej oczami. A więc najpierw widzimy świat przed jej przemianą wewnętrzną i po. Widzimy świat z dwóch stron. Wady i zalety, tak jakby. Podoba mi się w niej to, że nie jest taka naiwna i sztuczna. Nie od razu przecież padła w ramiona Alexa. Kierowała się rozsądkiem, a nie: "Cześć! Kocham Cię Alex!" tuż po pierwszym spotkaniu.
Denerwowały mnie jedynie zbyt liczne porównania i górnolotne teksty Leny. Bo skoro wychowała się w takim, a nie innym mieście, to skąd u niej takie "niezwykłe" teksty? I takich porównań jest czasem po kilka na stronie. Niestety- do mnie nie docierają, bo uważam je za... głupie. Bez urazy innym osobom, które dla odmiany lubią te klimaty. Jedynie to przypominało mi zwyczajną, prostą młodzieżówkę, która ma zachwycić nastolatki. I może jeszcze to, że jest trochę łatwa do przewidzenia. Z góry można powiedzieć, co mniej więcej będzie się działo.
„Niesamowite jak paradoksalnie układa się życie: najpierw bardzo czegoś pragniesz i nie możesz się doczekać, a potem, kiedy jest już po wszystkim, marzysz tylko o tym, by cofnąć czas i wrócić do dni, gdy wszystko było po staremu.”
Ogólnie nie żałuję, że przeczytałam tę książkę, a wręcz muszę przyznać, że wciągnęła mnie bez reszty. Nie jest może na bardzo wysokim poziomie, ale i tak, i tak polecam. Chociaż do połowy akcja wlecze się niemiłosiernie. Myślę, że pierwsza część jest po prostu takim wprowadzeniem do tego świata. Do którego na pewno wrócę. Kolejna część: "Pandemonium".
Stany Zjednoczone są całkiem odgrodzone od reszty świata. Dlaczego? Bo po państwie panoszy się najgorsza choroba znana ludzkości. Choroba zakaźna, która nie pozwala o sobie zapomnieć, miesza w rozumie, zabija. Amor deliria nervosa. Miłość... Na szczęście wynaleziono lek na tę niezwykle groźną chorobę. Wystarczy w wieku 18 lat przejść specjalny zabieg, po którym w końcu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-02-01
To pierwsza książka Krystyny Siesickiej jaką przeczytałam. Po tej lekturze napewno sięgnę po kolejne. Teraz po prostu muszę przeczytać "Pejzarz sentymentalny", kontynuację. Historia bardzo mi się podobała. Jest innna od typowych młodzieżówek, mimo, że często spotyka się podobny temat. Autorka ma talent do opisywania uczuć i przeżyć bohaterów. Dlatego czyta się łatwo, szybko i przyjemnie. W sam raz dla dziewczyn w wieku gimnazjalnym. Polecam ;)
To pierwsza książka Krystyny Siesickiej jaką przeczytałam. Po tej lekturze napewno sięgnę po kolejne. Teraz po prostu muszę przeczytać "Pejzarz sentymentalny", kontynuację. Historia bardzo mi się podobała. Jest innna od typowych młodzieżówek, mimo, że często spotyka się podobny temat. Autorka ma talent do opisywania uczuć i przeżyć bohaterów. Dlatego czyta się łatwo, szybko...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-04-12
Dłuuuugo zabierałam się za tę książkę. Wypożyczyłam z biblioteki i tak leżała, i leżała, aż w końcu sobie o niej przypomniałam. Zapomniałam o niej tylko dlatego, że w tym czasie po prostu nie wiedziałam co czytać, bo w domu miałam mnóstwo pozycji. Dlatego "Wakacje z duchami" musiały chwilkę poczekać. Zresztą to nieważne. Książka, którą wzięłam, ma bardzo zniszczoną okładkę i jest dosyć stara. Ale nie patrzy się na okładkę, tylko na to, co w środku, prawda? A co ona ma w środku?
Trójka przyjaciół wyjeżdża razem na wakacje. Perełka, Paragon i Mandżaro. Chłopcy budują szałas, ale nie wiedzą do czego ma im służyć. "Patrzyli na ten szałas, nie wiedząc, w jakim właściwie celu go wybudowali. Początkowo miał być wigwamem indiańskich wojowników, potem- domem poszukiwaczy złota, wreszcie- namiotem króla Władysława Jagiełły ". Ciekawe propozycje, no nie? Ale co ciekawego z tak solidnym szałasem można robić w takim spokojnym miejscu? No cóż... założyli "Klub młodych detektywów". Pomysł niezły, ale gdzie tu szukać przestępców? "Jeśli będą detektywi, to na pewno znajdą się przestępcy". Tak też zaczyna się niezwykła przygoda naszych bohaterów, bo okazuje się, że w pobliskim zamku straszy. Czyż to nie wspaniała okazja, aby się wykazać? Ale kto tak naprawdę jest "zły"? Kto bawi się w duchy? Czy uda im się rozwiązać zagadkę, którą nawet Sherlock Holmes by się nie powstydził? Zobaczymy...
W całej książce najbardziej rozśmieszyły mnie ilustracje. Są czarno- białe, bardzo proste, przez co jeszcze bardziej sympatyczne. Jeśli w ogóle można powiedzieć o obrazkach, że są sympatyczne, te są. Wprowadzają w taki przyjemny, swojski nastrój. No i można się pośmiać w duchu. Tak więc wielkie brawa dla Bohdana Butenko, za tak świetne ilustracje. Nie są może najbardziej skomplikowane, ale mnie się okropnie podobają.
Co do samej treści książki. Po prostu nie mam się do czego przyczepić. Podobało mi się absolutnie wszystko. Po pierwsze bohaterowie są bardzo barwni i naturalni. Każdy jest inny, ma inne powiedzonka, charakter. Paragon jest strasznie wygadany, umie zauroczyć i rozbawić każdego. Ulubione słówko? Legalnie. Nie mam pojęcia czemu. Perełka to taki spokojny chłopiec. Nienawidzi kłótni, jest sprawiedliwy i przyjacielski. Uwielbia mówić: fenomenalne, fantastyczne. Mandżaro to nadinspektor Klubu Detektywów. Ma swoją dumę, uważa się za ważnego i najmądrzejszego. To on decyduje o przydziale zadań. Często używa słowa: wydedukować. Wszystkich trzech uwielbiam. Chociaż najbardziej polubiłam Paragona.
"Wakacje z duchami" to przede wszystkim przezabawna historyjka, którą czyta się lekko i z przyjemnością. Do tego jest to książka detektywistyczna, więc możemy sobie trochę pogłówkować. Chociaż tylu podejrzanych występuje w książce i historia robi się tak pogmatwana, że trudno odgadnąć kto jest tym "złym". Ja nie zgadłam i nie byłam nawet blisko. Ale ja nie jestem detektywem.
Tak w skrócie to uważam, że warto przeczytać tę historię. Duża dawka humoru, świetni bohaterowie, zagadka detektywistyczna- to charakteryzuje najlepiej całą książkę. Zachęcam.
Dłuuuugo zabierałam się za tę książkę. Wypożyczyłam z biblioteki i tak leżała, i leżała, aż w końcu sobie o niej przypomniałam. Zapomniałam o niej tylko dlatego, że w tym czasie po prostu nie wiedziałam co czytać, bo w domu miałam mnóstwo pozycji. Dlatego "Wakacje z duchami" musiały chwilkę poczekać. Zresztą to nieważne. Książka, którą wzięłam, ma bardzo zniszczoną okładkę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-03-06
2013-01-01
Tak samo wciągająca jak pierwsza częśc!
Niespodziewanych zwrotów akcji, zapierających dech w piersiach wydarzeń nie brakuje. Po prostu nie mogłam się oderwać! Cały czas sobie mówiłam "Jeszcze tylko jeden rozdział", ale z tą książką się tak nie da. Jak zaczniesz czytać, to napewno tak łatwo się nie oderwiesz! Pochłonie cię bez reszty. ;) Tak było przynajmniej ze mną. Zachwyciła mnie i nie mogę się doczekać, kiedy znów wrócę do Panem w kolejnej części.
Gorąco polecam!!!
Tak samo wciągająca jak pierwsza częśc!
Niespodziewanych zwrotów akcji, zapierających dech w piersiach wydarzeń nie brakuje. Po prostu nie mogłam się oderwać! Cały czas sobie mówiłam "Jeszcze tylko jeden rozdział", ale z tą książką się tak nie da. Jak zaczniesz czytać, to napewno tak łatwo się nie oderwiesz! Pochłonie cię bez reszty. ;) Tak było przynajmniej ze mną....
2013-09-28
Drogi Panie Boże,
Dziękuję Ci – z Oskarem jest chyba lepiej… Jeśli można tak powiedzieć w jego sytuacji. Często się śmieje. Jak to jest, że on w ogóle nie martwi się swoim stanem, a ja nie mogę przestać się zadręczać? Wydaje mi się, jakby te swoje ostatnie dni, postanowił przeżyć jak najżywiej, jak najlepiej. Nie potrafię się jednak cieszyć. On dorasta, w zastraszającym tempie. A gdzie podziało się jego dzieciństwo? Musiał je zostawić razem ze swoją chorobą. To straszne, że pozwalasz umierać tym najmniejszym i najbardziej bezbronnym.
Oskar naprawdę bardzo się zmienia. To wszystko prze tę Różę. Stracił dla niej całkowicie głowę. Widać, że przy niej cały promienieje. Na pewno sto razy bardziej odpowiada mu jej towarzystwo, niż moje… Ale ja jakoś nie potrafię do niego dojść. Gdy tylko patrzę na jego chude rączki, łysą główkę i tą bladą twarzyczkę, po prostu łzy same cisną mi się do oczu. Chcę go pocieszyć, być z nim, a tymczasem to on mnie pomaga. To on mnie pociesza i jest ze mną. Czy to nie dziwne? Dziesięciolatek okazuje się mądrzejszy ode mnie.
Niestety to prawda. Ile siły w tak małym i wątłym na pozór ciałku, ile mądrości! Ile wiary! Dziękuję Ci, Boże, za niego. I za to, że on mnie kocha. I że ja mogę kochać jego. Jednak miłość to piękne zjawisko. To Ci się akurat udało.
Gdybyś był tak miły – nie odbieraj mi go jeszcze. Nie chcę, żeby odszedł. Już tyle się nacierpiał w życiu. Och, w tak krótkim życiu w końcu! Czemu to nie mnie spotkał jego los! Oskarek nie zasługuje na śmierć. To taki dobry chłopiec, taki szczery. Mógłby jeszcze wiele zrobić dla tego świata. Wierzę, że mógłby dużo zdziałać. Dlaczego mu na to nie pozwoliłeś?
Kończę już, bo zaczynam się żalić. Oskar mi tego zabrania. On nie chcę, abym się smuciła, więc nie będę… Choć to niewyobrażalnie trudne.
Mama Oskara
Drogi Panie Boże,
Dziękuję Ci – z Oskarem jest chyba lepiej… Jeśli można tak powiedzieć w jego sytuacji. Często się śmieje. Jak to jest, że on w ogóle nie martwi się swoim stanem, a ja nie mogę przestać się zadręczać? Wydaje mi się, jakby te swoje ostatnie dni, postanowił przeżyć jak najżywiej, jak najlepiej. Nie potrafię się jednak cieszyć. On dorasta, w zastraszającym...
2013-02-15
Sama nie wiem o kim głównie była ta książka.Byli opisywani chyba po prostu wszyscy. Róża i Fryderyk, Laura i Wolfi, Ignacy Grzegorz, Żaba i Zeromscy, Juzinek i Trolla... Można się pogubić!
Tyle się w niej działo! Napewno jest to jedna z najciekawszych częsci "Jeżycjady". Tylko cztery dni, a tyle zmian... Od samego początku, aż do samego końca można się nieźle uśmiać i zdziwić.
I oczywiście słynne słowa, które w kółko padały: "Czarna polewka!!!".
Sama nie wiem o kim głównie była ta książka.Byli opisywani chyba po prostu wszyscy. Róża i Fryderyk, Laura i Wolfi, Ignacy Grzegorz, Żaba i Zeromscy, Juzinek i Trolla... Można się pogubić!
Tyle się w niej działo! Napewno jest to jedna z najciekawszych częsci "Jeżycjady". Tylko cztery dni, a tyle zmian... Od samego początku, aż do samego końca można się nieźle uśmiać i...
2013-02-23
Strasznie, strasznie mi się podobała! Tym razem opisana jest nowa miłóść Laury, Łusia, jako sprężyna wydarzeń, Gabrysia i kuzynowie Ignaś, i Józinek. Naprawdę bardzo wciągająca. Pod koniec czytałam jednym tchem. Jak każda część jest ciepła, radosna i miło się czyta :)
Strasznie, strasznie mi się podobała! Tym razem opisana jest nowa miłóść Laury, Łusia, jako sprężyna wydarzeń, Gabrysia i kuzynowie Ignaś, i Józinek. Naprawdę bardzo wciągająca. Pod koniec czytałam jednym tchem. Jak każda część jest ciepła, radosna i miło się czyta :)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-01-15
Tej książki i tej serii chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Trzecia część bestsellerowej trylogii Suzanne Collins o Głodowych Igrzyskach, o niesprawiedliwości, o okrucieństwu i o władzy.
Po spaleniu Dwunastki ludzie, którzy zdołali przeżyć, mieszkają w Trzynastce. Dystrykcie położonym prawie całkowicie pod ziemią od czasów Mrocznych Dni, kiedy to niby został zniszczony. Jednak nie został. Jego mieszkańcy przetrwali trudne lata dzięki dyscyplinie i wytrwałości. Teraz razem z pozostałymi dystryktami szykują się do walki z Kapitolem. Pragną obalić prezydenta Snowa, jego krwawe rządy, głód i cierpienie oraz znienawidzone Głodowe Igrzyska. Na ich czele ma stanąć dziewczyna, która igra z ogniem - Katniss Everdeen. Stała się symbolem buntu, nadzieją zniewolonych mieszkańców dystryktów. Mimo cierpienia i bólu po przeżyciach na arenie, zgadza się zostać Kosogłosem.
„Nazywam się Katniss Everdeen. Dlaczego nie zginęłam? Powinnam nie żyć.”
Przeżyłam już pierwsze Głodowe Igrzyska, Tournee Zwycięzców, Ćwierćwiecze Poskromienia, zniszczenie Dwónastki... I wszystkie przykre oraz wesołe (tych było mniej...) chwile, które się z tym wiązały. Teraz przeniosłam się do Trzynastki, w sam środek bitwy. Kolejne zbrodnie, nienawiść, śmierć, okrucieństwo, brutalność, bezwzględność... W jeszcze większym stopniu, niż wcześniej. Choć czytałam "Kosogłosa" po raz drugi, to nie mogłam się wręcz oderwać. Po raz kolejny wczułam się w bohaterów i ich straszne przeżycia.
Niestety dalej uważam, że trzecia cześć "Igrzysk śmierci" jest równocześnie najgorszą częścią trylogii. Co nie znaczy, że złą! Po prostu chwilami mnie... nudziła. Opisy bitew, pułapki itd. czasami mnie męczyły. Bitwy, strategie, broń - to nie mój klimat. Z drugiej jednak strony w poprzednich tomach się tak nie wzruszyłam. "Kosogłos" był, owszem, bardziej brutalny, ale równocześnie niezwykły.
No cóż... Każdego bohatera polubiłam na swój sposób.
Katniss - za Twoją odwagę, wytrwałość i radzenie sobie w każdej sytuacji
Peeta - za poświęcenie i za to, że byłeś całkowitym przeciwieństwem Katniss
Gale - za żywiołowość, wierność i polowania
Haymitch - Ty skończony, nieczuły pijaku! Jak mogłabym Cię nie lubić?
Prim - za zimną krew mimo wszystko i zwykły dar pocieszania
Finnick - za poczucie humoru i pewność siebie
Johanna - Ciebie nieugięta, ciemna maso, za bezpośredniość
Cinna - za przepiękne, płonące stroje i prostotę
Effie - za to, że zawsze miałaś wszystko pod kontrolą
Jaskier - za zabawę z latarką
Beetee - za pomysłowość i akcję z drutem
Boggs - za manię na punkcie holo i umiejętność planowania
Rue - nie każdego kosogłosy słuchają tak jak Ciebie
I całą resztę. Wszystkich trybutów, nawet tych z dwójki, ekipę przygotowawczą, mieszkańców Trzynastki i innych dystryktów, dziwnych obywateli Kapitolu, tych, którzy zginęli za wolność i tych, którzy dożyli lepszych czasów. Spotkamy się jeszcze nie raz.
Tej książki i tej serii chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Trzecia część bestsellerowej trylogii Suzanne Collins o Głodowych Igrzyskach, o niesprawiedliwości, o okrucieństwu i o władzy.
Po spaleniu Dwunastki ludzie, którzy zdołali przeżyć, mieszkają w Trzynastce. Dystrykcie położonym prawie całkowicie pod ziemią od czasów Mrocznych Dni, kiedy to niby został zniszczony....
2013-03-10
Więć... Bazyl i Inka. Dwójka pietnastolatków, którzy uciekli z domu przed problemami. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak napisać opinię, żeby zachęcić Was do czytania. Jakbym opowiedziała całą historię to, niestety, książka nie wydaje się ciekawa. Ktoś by sobie pomyślał "Przecież takich pozycji jest mnóstwo! Dzieciaki opuściły domy i ktoś je goni...". Taka była by przynajmniej moja opinia, gdyby opowiedziała mi to np. moja siostra. Ale to nie sam pomysł jest najciekawszy.
Mnie osobiście najbardziej podobały się dialogi. W większości docinki i sprzeczki Bazyla i Inki, przy których czasem strasznie chciało mi się śmiać. Wypowiedzi bohaterów są naturalne i zwyczajne, ale też zabawne. W ogóle postacie są barwne, każdy jest inny, każdy ma inny charakter, odczucia. W książce jest też wiele opowieści, nie tylko głównych bohaterów. Dzięki nim możemy poznać ich bliżej i lepiej zrozumieć ich decyzje, postawę. No i jest to taki miły "przerywnik" od głównego wątka.
Poza tym podobała mi się także niespodziewanie zwroty akcji i dziwne przygody tej dziwnej dwójki. Trzeba przyznać, że mało osób potrafiłoby wpakować się w tyle kłopotów, a potem wyjść z nich cało. A dla nich do kawka z mleczkiem. Napewno mają "troche" zwariowane pomysły. Nie każdy w końcu "bawiłby się" z przestępcami. No ale o tym będziecie czytać, prawda?
Poza Bazylem i Inką, bardzo polubiłam babcię chłopca. Nie była bohaterką wydarzeń, była tylko opisywana przez Bazyla, ale i tak, i tak za nią przepadam. Babcia Róża słynie z mądrych rad, do których jej wnuczek cały czas się stosuje. "Powiedziała mu kiedyś, że gdy spotka dziewczynę, która od pierwszej chwili będzie go doprowadzać do szewskiej pasji, musi się z nią ożenić, bo tylko z nią będzie szczęśliwy. Ze wszystkich babcinych mądrości tej akurat zbytnio nie ufał". Ciekawe, czy i to sprawdziłoby się w praktyce? W tym przypadku z Bazylem i Inką? W końcu świetnie pasują do tego opisu.
Mam nadzieję, że tym opisem zachęciłam was do tej książki. Ja zamierzam sięgnąć po kolejną pozycje Agaty Mańczyk. Ta wywarła na mnie dobre wrażenie. Zachęcam.
Więć... Bazyl i Inka. Dwójka pietnastolatków, którzy uciekli z domu przed problemami. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak napisać opinię, żeby zachęcić Was do czytania. Jakbym opowiedziała całą historię to, niestety, książka nie wydaje się ciekawa. Ktoś by sobie pomyślał "Przecież takich pozycji jest mnóstwo! Dzieciaki opuściły domy i ktoś je goni...". Taka była by...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-03-22
Po prostu musiałam sięgnąć po tę książkę! "Zapałka" skończyła się w tak tajemniczy sposób, że czułam straszny niedosyt. I na szczęście znalazłam "Pejzaż sentymentalny" na półce w bibliotece miejskiej. Tego samego dnia zabrałam się za czytanie. Chciałam się dowiedzieć, jak w końcu skończyła się piękna miłość Mady i Marcina. I co? Już na pierwszych stronach okazało się, że jednak nie było im pisane bycie razem. Trochę mnie to zdziwiło i rozczarowało. Ale czytałam dalej...
W pierwszej części znów przenosimy się do Osady. Miejscowości, w której wszystko się zaczęło. Spotykamy tam Madę, która przybliża nam sytuację, dowiadujemy się, co się działo przez te wszystkie lata. I poznajemy też Tinę i Kacpra. Czy oni też znajda szczęście w Osadzie?
W drugiej części opowiada nam o wszystkim... No kto? Marcin! Poznajemy jego uczucia po stracie Magdy, jego sytuację, rodzinę. I przez niego poznajemy tajemnicę najbliższych zdarzeń.
Napewno nie zawiodłam się na kontynuacji "Zapałki". Fakt, jest może trochę inna, ale czy to znaczy, że gorsza? Raczej nie. Zawsze gdy czytam książki Krystyny Siesickiej, czuje się tak, jakby mnie to wszystko dotyczyło. Jakbym tam była, jakby mnie to spotykało. Można się wczuć, wyobrazić sobie, że to dzieje się wokół nas. I to uwielbiam! Niby taka cieniutka książeczka, a ile się w niej mieści! Wydaje mi się jakbym przeczytała co najmniej kilkaset stron. Nie mam pojęcia, jak to jest, że akcja toczy się powoli, a równocześnie (w tych stu czterdziestu stronach) tyle się dzieje.
Co w "Pejzażu" takiego jest? Przecież tak mogło zdarzyć się każdemu. Co w tym niezwykłego? Samo to, że nie widzimy tego jako świadkowie, ale główni bohaterowie, jest niezwykłe.
Po prostu musiałam sięgnąć po tę książkę! "Zapałka" skończyła się w tak tajemniczy sposób, że czułam straszny niedosyt. I na szczęście znalazłam "Pejzaż sentymentalny" na półce w bibliotece miejskiej. Tego samego dnia zabrałam się za czytanie. Chciałam się dowiedzieć, jak w końcu skończyła się piękna miłość Mady i Marcina. I co? Już na pierwszych stronach okazało się, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-05-23
Marcel A Marcel czyli dwie autorki książki "Oro": Dana Łukasińska i Olga Sawicka. Ani autorek, ani książki nie znałam. Książka: fantastyczna, obyczajowa, "psychologiczna"? Jak myślicie? Jak tak spojrzałam na okładkę, to od razu przyszła mi do głowy przygodówka. Myliłam się, myliłam.
"Kto wybiera samotność, nigdy nie jest sam"
Główną bohaterką jest Lena. Sierota, która już przestała nawet wierzyć, że ktoś ją zechce. Że ktoś ją pokocha. Nie ma już nadziei i próbuje się po prostu nie przywiązywać do nowych rodzin, bo wie, że i tak ją oddadzą. Z takim nastawieniem i całkiem bez nadziei trafia do kolejnej rodziny zastępczej. Do Wandy i Romana. Ale zauważa, że tutaj jest inaczej... Trzeba przyznać- wybuchowe towarzystwo: Iskra- dziewczyna "lekko" nadpobudliwa z ADHD. Cienka- nie chuda, ale przyjacielska, pewna siebie, wie, co chce. Memory- po prostu geniusz z niezwykłą pamięcią, ale nie lubi okazywać uczuć. Arnold- sportowiec, człowiek tajemnica. Oko- pięciolatek niesamowicie dociekliwy, trochę męczący, zadający mnóstwo pytań. Cóż... trudno się nie przywiązać do takiej rodzinki. Czy Lena w końcu się zadomowi? I kim jest Oro?
„- Okres to trudne dni u kobietów. - A jak się nazywają trudne dni u facetów? - Cienką najwyraźniej bawi konwersacja z Okiem. Oko myśli, ale krótko. - Wykres.”
Od czego mam zacząć!? Tyle chciałabym napisać, ale za bardzo bym się rozpisała. O czym jest książka? Chyba o takich samotnikach, odludkach, porzuconych, niechcianych, niekochanych, zamkniętych. O ludziach którzy już nie mają nadziei na lepsze życie. Którym bardzo trudno jest komuś zaufać. Ponownie... Przecież mięli rodzinę, przyjaciół... i co? Wszystko runęło! Nie ma co się starać, życie jest niesprawiedliwe. I jak tu pomóc komuś takiemu, skoro oni są zamknięci, nie chcą pomocy, ukrywają problemy. Okazuje się, że wystarczy być. I właśnie o tym jest mniej więcej ta książka. I nie myślcie sobie: "Nie warto, już coś o sierotach czytałem", bo mylicie się bardzo! To nie jest typowa książka o samotności (takich to ja też wieeele czytałam).
„To, że coś cię wkurza, pokazuje, że ci na czymś zależy.”
Co dziwne, opowieść nie jest smutna, czy dobijająca. Śmiałam się prawie cały czas. Głównie z bohaterów, którzy są tak pokręceni, że po prostu... no, wiecie. Są bardzo realni, barwni i oczywiście- każdy ma odmienną osobowość i poglądy, co można łatwo dostrzec w ich zachowaniu, mowie. Naprawdę łatwo się do nich przywiązać. Do tego ich przygody, przeżycia są ciekawe, zabawne i z morałem. Można by powiedzieć- ta książka ma w sobie wszystko. I elementy fantastyczne, i psychologiczne, i odrobinkę przygody. No naprawdę... trudno się przy niej nudzić.
"Nie ma złych dzieci. Są tylko dzieci niekochane."
Akcja jest wartka i płynnie przechodzimy z jednego wątku, do drugiego. Bo musicie wiedzieć, że chociaż opisywana jest metamorfoza Leny, to przy okazji zahaczamy o inne postacie. Poznajemy ich życie i problemy. Bardzo dobrze, bo możemy więcej z niej wynieść.
Więc jeśli ciekawi Was kim jest Oro, co kryje na strychu Oko i oczywiście co będzie z Leną to... przeczytacie! A cóż by innego! Nie jest to książka popularna (a szkoda), ale warto ją przeczytać. Nawet, jeśli czytaliście już o samotności, sierotach i zamknięciu w sobie. Bo warto.
Marcel A Marcel czyli dwie autorki książki "Oro": Dana Łukasińska i Olga Sawicka. Ani autorek, ani książki nie znałam. Książka: fantastyczna, obyczajowa, "psychologiczna"? Jak myślicie? Jak tak spojrzałam na okładkę, to od razu przyszła mi do głowy przygodówka. Myliłam się, myliłam.
"Kto wybiera samotność, nigdy nie jest sam"
Główną bohaterką jest Lena. Sierota, która już...
2013-06-02
O czym jest książka? O to chodzi, że niełatwo to napisać. Książka młodzieżowa, "ucząca", o problemach, obyczajowa. Napisała ją autorka "Buby", którą wielu z nas zna, prawda? "Buba" podobała mi się bardzo, dlatego gdy sięgałam po "Samotnych.pl" liczyłam na coś podobnego.
"Wszyscy jesteśmy tacy sami (...) Samotni. Kropka. Peel. Czy tu, czy tam, samotność nosi się jednakową. Jakby była ciuchem pasującym na każdego."
Jednak nastrój tej książki jest zupełnie inny niż w "Bubie". Nie ma tu już tego humoru, zabawnych sytuacji... znaczy są, ale nie w takim samym stopniu jak w "Bubie". Jest poważniejsza. Ale też dzięki temu bardziej prawdziwa i codzienna. Barbara Kosmowska znowu pokazuje, jak skomplikowane może być życie młodzieży. I nie tylko ich. Ale pisze to w taki charakterystyczny sposób. Tak lekko, z optymizmem. I dlatego czyta się ją z przyjemnością. Taka malutka, niepozorna książeczka, a ile można w niej zmieścić, no nie?
"Teraz zrozumiałam, jak pięknie mieć jakikolwiek wybór. Jesteśmy głęboko nieszczęśliwi, gdy pozbawieni go musimy akceptować to, co daje nam los. Nie pytając, nie oglądając się na nasze uczucia."
Nie powiem, aby jakoś szczególnie wciągała, czy zachwycała. Nie jest jedną z tych, którą pamięta się długo. Ale nie sądzę, żeby to była jakaś duża wada. Czytamy książki, zapominamy je, ale są takie, z których jednak coś wyniesiemy. Zapamiętamy jakiś szczegół, nauczymy się czegoś nowego. Poznamy ludzi i ich życie. I myślę, że "Samotni.pl" właśnie się do nich zaliczają. Tylko trzeba umieć czytać między wierszami, bo nie wszystko jest napisane wprost.
"Nie potrafi zatrzymać się w miejscu i czasie. Wciąż pędzi, szuka... Przegrywa, wierzy. Ufa i cierpi... Ale zajmując się tyloma rzeczami równocześnie- nadal cię kocha."
Nie umiem nic więcej napisać, ale też nie trzeba nic już dodawać. Tej książki nie da się opowiedzieć, bo może wydać się nudna. Dopiero gdy sami się z nią zapoznamy, to ją docenimy. Albo nie. Mnie się podobała. Wam może też przypadnie do gustu.
O czym jest książka? O to chodzi, że niełatwo to napisać. Książka młodzieżowa, "ucząca", o problemach, obyczajowa. Napisała ją autorka "Buby", którą wielu z nas zna, prawda? "Buba" podobała mi się bardzo, dlatego gdy sięgałam po "Samotnych.pl" liczyłam na coś podobnego.
"Wszyscy jesteśmy tacy sami (...) Samotni. Kropka. Peel. Czy tu, czy tam, samotność nosi się jednakową....
2013-07-23
2013-12-28
Każdy z nas kiedyś umrze. Nie wiemy kiedy, jak, gdzie. Nie wiemy - nie powinniśmy wiedzieć. I czy tak naprawdę chcemy znać datę swojej śmierci? Czy chcemy żyć ze świadomością, że umrzemy za kilka dni, za tydzień, za rok, za dwadzieścia lat? Jem ma dar, a może przekleństwo - widzi numery, daty. Daty śmierci. Wszystkich ludzi na świecie. Wystarczy, że spojrzy komuś w oczy. I już wie. Nikt jej nie pytał, czy chce wiedzieć.
„Śmierć jest zupełnie normalna, nie wiem, dlaczego wszyscy mają z nią takie problemy. Przecież i tak musimy się z tym pogodzić.”
Sięgając po tę książkę miałam duże oczekiwania. Miałam nadzieję na coś wciągającego, wstrząsającego i pełnego przygód. Na coś nowego i ciekawego. Spodziewałam się dużej dawki a k c j i. A co dostałam?
Sam pomysł, na dziewczynę widzącą daty śmierci ludzi, która próbuje ich od tej śmierci uchronić, wydał mi się interesujący. Może uznacie mnie za chorą psychicznie, ale zawsze intrygowały mnie powieści o problemach, śmierci, chorobie. Lubię wczuwać się w bohaterów, odczuwać to co oni. Niestety, pomysł to największy plus tej książki.
Widzicie, autorka chciała chyba za bardzo na siłę... górnolotna. Dosyć często używam tego słowa. A oznacza ono dla mnie tyle co zbyt wzniosłe, zbyt naciągane, a w efekcie drętwe. Pomyślcie - dziewczyna ucieka przed policją, ma same problemy i w tej chwili zastanawia się nad życiem innych ludzi, bliskich, przyjaźni itd. Ludzie, proszę! Zamiast myśleć: "O nie! Mogę trafić do poprawczaka!", ona myśli: "Ta Karen była jednak dla mnie dobra.". Piętnastoletnia dziewczynka, a na taką nie wygląda. Dosyć drętwe.
Jak już mówiłam, spodziewałam się walki o życie, walki ze śmiercią, pościgu, nieustającej akcji, zapierającej dech w piersiach p r z y g o d y. Niestety pani Rachel zdecydowała nieco inaczej, co może dla niektórych być plusem, a dla innych minusem. A mianowicie stworzyła dramat obyczajowy z elementami przygody, pościgu i magicznych zdolności. Ktoś, kto czytał tę książkę, może się nie zgodzić, rozumiem to. Ale niestety ja to tak odczułam.
A główna bohaterka? Mówią, że kobieta zmienną jest, ale bez przesady! Jak można z chwili na chwilę stawać się zupełnie innym człowiekiem, inną osobowością? Widocznie Jem tak potrafi. Na początku poznałam dzielną, zamkniętą w sobie dziewczynę, która przez swój dar nie dopuszcza do siebie ludzi. Boi się, ale ukrywa to przekleństwami i szorstkością. Minęło trochę czasu i co? Z świetnie wykreowanej postaci, zrobiła się lalunia marząca o lepszym życiu i żaląca się nad sobą. Jak można tak zepsuć bohatera, pani Rachel?
Inne postacie na szczęście naprawiły sytuację. Mowa tu oczywiście przede wszystkim o Pająku, który od początku do końca miał taki sam charakter, takie same marzenia i plany. Jak znikał choćby na chwilę, jakoś nudno się robiło. Inni bohaterowie też byli w porządku, tylko Jem jakoś nie polubiłam.
Ja tu tak dramatyzuję i dramatyzuję, a w gruncie rzeczy to naprawdę dobra lektura! Nie wiem czemu, ale... podobało mi się. Nie wiem, czy to tylko przez sam (genialny) pomysł, czy wykonanie. Jednak w końcu muszę przyznać, że nie nudziłam się czytając. Nie zwracałam już później uwagi na ilość przeczytanych stron. One po prostu mijały, mijały szybko. Nawet nie wiem kiedy skończyłam czytać. Mimo wszystkich wymienionych wyżej minusów - polecam tę książkę. Może akurat ktoś z Was lubi bardziej ode mnie takie klimaty?
Każdy z nas kiedyś umrze. Nie wiemy kiedy, jak, gdzie. Nie wiemy - nie powinniśmy wiedzieć. I czy tak naprawdę chcemy znać datę swojej śmierci? Czy chcemy żyć ze świadomością, że umrzemy za kilka dni, za tydzień, za rok, za dwadzieścia lat? Jem ma dar, a może przekleństwo - widzi numery, daty. Daty śmierci. Wszystkich ludzi na świecie. Wystarczy, że spojrzy komuś w oczy. I...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-07-20
Le cirque des Reves
Otwarcie o zmierzchu
Koniec o świcie
"Cyrk pojawia się znikąd. Nie poprzedzają go żadne zapowiedzi na słupach i tablicach w mieście nie ma plakatów, w gazetach żadnej wzmianki ani reklamy. Cyrk po prostu jest, podczas gdy wczoraj go nie było. Wznoszące się namioty są w czarno-białe paski, bez śladu złota, czy szkarłatu. W ogóle wszystko jest pozbawione kolorów (...). Czarno-białe paski na tle szarego nieba; niezliczone namioty różnych kształtów i rozmiarów, zamknięte w bezbarwnym świecie za misternym ogrodzeniem z kutego żelaza."
Magia. Czar. Tajemnica.
Tak się zaczyna i tak się kończy. Historia o zaczarowanym cyrku. O zaciekłym pojedynku iluzjonistów- Celii i Marca. Taka jest- inna.
„W końcu przedstawienie bez publiczności nie jest nic warte.”
Wpadłam. Zostałam schwytana, utknęłam. Nic nie mogłam na to poradzić. Atmosfera książki jest... cudowna. Czarująca, zagadkowa, piękna. Dziwna. I bardzo, bardzo skuteczna. Z całą pewnością- nie daje o sobie zapomnieć. Wszystko w niej jest takie magiczne. Takie zachwycające. Porywa w świat spokojny, mroczny, a zarazem tak oszałamiający. W czasie czytania myślałam tylko o jednym. I tylko o jednym chciałam myśleć.
„Ludzie widzą to, co chcą zobaczyć. W większości przypadków to, co im się wmawia.”
Przenieśmy się w czasie, do schyłku dziewiętnastego wieku. Z każdym kolejnym rozdziałem poznajemy skrawek historii. Niesamowitej opowieści. Skaczemy w czasie w przód i w tył, od osoby do osoby, z miejsca na miejsce. Wszystko o czym czytamy ma jakiś sens, choć nie od początku znany. Pojawia się wiele pytań, ale ich rozwiązanie poznajemy później. Stopniowo. Wszystko w swoim czasie. Autorka powoli buduje napięcie, co na pewno nie jest wadą. Jest jak najbardziej zaletą.
„Rozbić jest łatwo, uświadamiam sobie. Prawdziwą sztuką jest scalić.”
Pomysł, wykonanie, atmosfera- wszystko jest idealne (jak dla mnie). Spójne, naturalne, piękne. Nie mam się do czego doczepić. To jest właśnie mój klimat. Czytając "Cyrk nocy" zapomniałam o całym świecie. Oczy mnie już piekły od kilkugodzinnego czytania. Głowa zaczynała boleć. Ale nie mogłam przestać.
Chociaż wydaje mi się, że nie wszystkim ta książka się spodoba. Trzeba się wczuć w ten dziwny nastrój. W ten klimat. Który chyba nie przypadnie do gustu każdemu. Myślę, że możecie odebrać ją inaczej. Możecie pomyśleć, że bohaterowie są mdli i historia też. Że wszystko jest drętwe i zbyt spokojne. Ja to zrozumiem, choć mnie w niej wszystko odpowiadało. Mam nadzieję, że i Wy po nią chętnie sięgniecie.
Ona ma w sobie to coś.
Le cirque des Reves
Otwarcie o zmierzchu
Koniec o świcie
"Cyrk pojawia się znikąd. Nie poprzedzają go żadne zapowiedzi na słupach i tablicach w mieście nie ma plakatów, w gazetach żadnej wzmianki ani reklamy. Cyrk po prostu jest, podczas gdy wczoraj go nie było. Wznoszące się namioty są w czarno-białe paski, bez śladu złota, czy szkarłatu. W ogóle wszystko jest pozbawione...
Przenieśmy się na moment do Kalkuty. Rok 1932. Ponure miasto w którym chyba nigdy nie było słońca, "miasto, do którego Bóg nigdy nie odważył się wejść". Miasto ciągle zasnute jest mgłą, deszcz pada tam prawie bez przerwy. Właśnie w tym przeklętym miejscu mieszka Ben- wychowanek sierocińca St. Patrick's. Ukończył już 16 lat. Musi opuścić jedyny znany mu dom, aby zacząć dorosłe życie. Musi pożegnać się z przyjaciółmi, z tajnym stowarzyszeniem Chowbar Society, z Pałacem Północy... Ale w czasie ostatniego spotkania przyjaciele poznają tragiczną historię Sheere i postanawiają jej pomóc. Nie wiedzą, że pakują się w straszne niebezpieczeństwo.
„Diabeł stworzył po to młodość, byśmy popełniali błędy, a Bóg wymyślił dojrzałość i starość, byśmy mogli za te błędy zapłacić.”
Zaczynając czytać "Pałac Północy" dałam się wciągnąć w niezwykle mroczną atmosferę. Cały czas miałam wrażenie, że tam nie prawa zdarzyć się nic szczęśliwego, radosnego. Autor tak potrafi opisać miejsce i akcje, że po prostu wydawało mi się, jakbym i ja tam była. Zafon pisze prostym i łatwym do zrozumienia językiem, ale i tak jest w tym coś magicznego. Stosuje różne środki stylistyczne- porównania, epitety itd., ale z umiarem, że tak powiem. Prosto i pięknie. Chyba już zauważyliście, że nienawidzę wzniosłych przemówień i górnolotnych tekstów, dlatego bardzo mnie to ucieszyło.
„Życie, mój synu, to jakby pierwsza rozgrywana przez ciebie partia szachów. Kiedy zaczynasz rozumieć, o co w tej grze chodzi, okazuje się, że już przegrałeś.”
Oczywiście jak zwykle nie udało mi się rozwiązać zagadki. Nie byłam nawet blisko! I uwierzcie mi- Wam też się to nie uda. Możecie główkować, rozważać różne opcje. Nic z tego. No, chyba, że jesteście niezłymi detektywami wierzącymi w zjawiska paranormalne. Bo oczywiści w mrocznych zaułkach Kalkuty nie brakuje też magii.
Historia rodziny Sheere i Bena bardzo mnie wciągnęła. Z rosnącym zaciekawieniem czytałam o coraz to nowych zdobywanych faktach z przeszłości. Jak już myślałam, że wiem wszystko pojawiały się nowe tropy, ślady i okazywało się, że tak naprawdę nie wiem nic konkretnego. I tak do samego końca.
„To prawda, że miłość ma moc, ale ta moc ustępuje przed ogniem nienawiści”
Chyba każdy słyszał chociaż raz o tym autorze, prawda? Zgaduje też, że przeczytaliście jakąś jego książkę. Fakt- jest to dosyć znany pisarz. Muszę przyznać, że chociaż była to pierwsza jego książka jaką przeczytałam, to i tak zaliczę się do jego fanów. Oczarował mnie i na pewno sięgnę jeszcze po jego dzieła.
Przenieśmy się na moment do Kalkuty. Rok 1932. Ponure miasto w którym chyba nigdy nie było słońca, "miasto, do którego Bóg nigdy nie odważył się wejść". Miasto ciągle zasnute jest mgłą, deszcz pada tam prawie bez przerwy. Właśnie w tym przeklętym miejscu mieszka Ben- wychowanek sierocińca St. Patrick's. Ukończył już 16 lat. Musi opuścić jedyny znany mu dom, aby zacząć...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to