-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński36
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant977
Biblioteczka
2020-12-04
2020-12-01
2020-10-28
2020-09-06
2020-05-08
2020-04-18
2020-04-10
2020-04-02
2020-03-27
2019-11-27
2018-09-08
Uwielbiam koty, są dumne i inteligentne, a każdy z nich ma inny charakter. Mam pod swoją opieką trzy takie futrzaki, do każdego trzeba mieć inne podejście. Jeden z nich jest czarny, przeuroczy i faktycznie ma w sobie coś tajemniczego. Z wielkim zainteresowaniem zaczęłam więc czytać tę piękną, małą książkę autorstwa Nathalie Semenuik, francuskiej dziennikarki.
Autorka przedstawia nam historię kotów i jak zmieniała się ona przez wieki. Opowiada również o przesądach i legendach, wspomina znanych ludzi, którzy uwielbiali koty, a to wszystko uzupełnia cytatami, ciekawostkami i anegdotkami (znajdziemy tu nawet trochę poezji). Wszystko napisane w przystępny i przyjemny sposób, przez co od razu się wciągnęłam. Książkę czyta się bardzo szybko; mimo tego że jest niewielka, znalazłam tu całkiem sporo informacji. A te niekoniecznie były zachwycające. Kiedy czytałam o tym jaki los zgotowali czarnym kotom (i ogólnie kotom) ludzie, o ich okrucieństwie i ignorancji, serce mi się krajało. Mój biedny czarny kotek nie pożyłby długo, a ja razem z nim. Oczywiście historia tych zwierząt bywa też dobra, jak np. w starożytnym Egipcie. I to też mnie zadziwia, ta skrajność: albo symbol szczęścia, albo zła. Jedno jest pewne: ta lektura obudziła we mnie różne uczucia i uświadomiła mi wiele rzeczy.
Co jest jeszcze wyjątkowe w tej książce to sposób, w jaki została wydana. Jest przepiękna, zdecydowanie najładniejsza pozycja w mojej biblioteczce. Małe wydanie doskonale sprawdzi się jeśli chcemy książkę gdzieś ze sobą zabrać, bo zajmuje mało miejsca i dobrze trzyma się ją w dłoni. Przyklejona tasiemka doskonale spełnia funkcję zakładki. A twarda okładka i grube kartki są znakiem, że książka jest też porządnie wykonana. Poza tym, w środku możemy znaleźć pełno fotografii, rycin, obrazków przedstawiających koty. Po prostu przepięknie wydana książka, aż prosi się, żeby sprezentować taką jakiemuś miłośnikowi kotów.
Oczywiście polecam "Tajemniczego czarnego kota". Szczególnie tym osobom, które lubią i/lub posiadają kota oraz tym, którzy interesują się taką tematyką. Pozostałym też polecam, ze względu na to jak ta książka cieszy oczy. Jedyny minus jaki tutaj zauważyłam to brak bibliografii, która uwiarygodniłaby podawane informacje i pozwoliła szukać ich dalej. Oceniam ją na 5,5/6
Uwielbiam koty, są dumne i inteligentne, a każdy z nich ma inny charakter. Mam pod swoją opieką trzy takie futrzaki, do każdego trzeba mieć inne podejście. Jeden z nich jest czarny, przeuroczy i faktycznie ma w sobie coś tajemniczego. Z wielkim zainteresowaniem zaczęłam więc czytać tę piękną, małą książkę autorstwa Nathalie Semenuik, francuskiej dziennikarki.
Autorka...
2018-09-09
Zdarza się, że sztuka jest unikanym tematem, gdyż często jest niezrozumiała i trudna. Tak naprawdę każdy może odbierać ją w swój własny sposób, warto jednak posiadać podstawową wiedzę o danym dziele. To, w jakiej epoce powstał obraz czy rzeźba, jakie panowały idee, styl, jaką techniką dzieło zostało wykonane - to wszystko pomaga nam zrozumieć lepiej sztukę, uświadamia nam sposób myślenia ludzi i jak zmieniał się on na przestrzeni lat. Książka Susie Hodge "Krótka historia sztuki" wydaje się idealną pozycją dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę w tym temacie.
Pierwsza rzecz, która zwraca naszą uwagę (co wcale nie dziwi) jest przepiękne wydanie tej pozycji. Książka jest bogato ilustrowana, śliski papier sprawia, że fotografie mają niesamowicie nasycone barwy, są wyraźne, po prostu przyjemnie się na nie patrzy. A znaleźć możemy tu zarówno znane nam dzieła sztuki, jak i te mniej popularne. Książka jest ponadto bardzo przemyślana i napisana tak, by pomóc nam w znajdowaniu informacji nie tylko w niej, ale dalej, w innych przewodnikach po sztuce, czy w internecie. Znajdziemy tu przejrzysty spis treści, wstęp, w którym oprócz podstawowych informacji dowiemy się jak najlepiej korzystać z książki, a także niezwykle pomocny system odnośników ułatwiający nawigację. Susie Hodge przedstawiła nam sztukę za pomocą czterech niezależnych części, takich jak kierunki, dzieła, tematy i techniki. Każdą z nich możemy czytać osobno lub razem z pozostałymi (w czym pomagają wspomniane wcześniej odnośniki).
Autorka pozwoliła nam przyjrzeć się sztuce na przełomie osiemnastu tysięcy lat, począwszy od czasów prehistorycznych do dzisiaj. Cała wiedza jest skompresowana do najważniejszych faktów, bez zbędnych opisów. Tak jak w tytule, jest to krótka historia sztuki, więc czasami brakowało mi głębszej analizy omawianych dzieł. Może to też przez to zapragnęłam drążyć dalej, dowiedzieć się jeszcze więcej, a to jest zdecydowany plus w tym minusie :) Książkę Susie Hodge polecam wszystkim tym, którzy chcą zacząć swoją przygodę ze sztuką oraz tym, którzy szukają wiedzy w pigułce. Na pewno przyda się również maturzystom, czy studentom. Oceniam na 5/6.
recenzja na blogu kolorowaksiazka.blogspot.com
Zdarza się, że sztuka jest unikanym tematem, gdyż często jest niezrozumiała i trudna. Tak naprawdę każdy może odbierać ją w swój własny sposób, warto jednak posiadać podstawową wiedzę o danym dziele. To, w jakiej epoce powstał obraz czy rzeźba, jakie panowały idee, styl, jaką techniką dzieło zostało wykonane - to wszystko pomaga nam zrozumieć lepiej sztukę, uświadamia nam...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-08-24
2018-08-28
"Kamerdyner" to powieść, która wzbudziła moje zainteresowanie mimo tego, że raczej unikam czytania lektur z drugą wojną światową w tle. Byłam ciekawa książki, która powstała na podstawie scenariusza i która miała uzupełniać film o niektóre wątki i zarazem go promować. Chciałam także bliżej przyjrzeć się historii Kaszubów, o której tak naprawdę jest "Kamerdyner", a o której wiedziałam bardzo niewiele.
Spodziewałam się, że wątek miłosny będzie tutaj na pierwszym planie, ale tak nie jest. Romans Mateusza i Marity jest wyraźnie zaznaczony, ale jest tylko jednym z wątków. Znacznie ważniejsze wydaje się to, co dzieje się w Europie, jak jej kształt ulega zmianie, jak to wszystko wpływa na Kaszubów. Muszę przyznać, że naprawdę mi się to podobało. "Kamerdyner" nie jest przez to banalny, a treść staje się jeszcze ciekawsza. Tym bardziej, że powieść czyta się niezwykle płynnie i przyjemnie, chociaż poruszane tutaj zbrodnie nie zawsze na to pozwalają.
"Kamerdyner" został napisany przez czterech autorów, którzy stopniowo przedstawiają historię Polski. Książkę podzielono na pięć części, a im bliżej końca, tym ciężej czytać, bo zbliżamy się do wybuchu drugiej wojny światowej i okropnych zbrodni, które miały wtedy miejsce. Tak jak mówiłam, unikam takich wątków w literaturze (i nie tylko w literaturze), bo po prostu jestem na nie zbyt wrażliwa. I właśnie z tego powodu po przeczytaniu "Kamerdynera" musiałam usiąść i przemyśleć tę historię. Emocje, które wywołała we we mnie ta powieść były bardzo burzliwe, wgniotły mnie w fotel. Stało się tak przez to, że bohaterowie są z krwi i kości, przedstawieni takimi jakimi są, z wadami i zaletami, w każdym możliwym odcieniu szarości. Zżywamy się z nimi w jakiś sposób, jednych lubimy, drugich nienawidzimy. A kiedy spotyka ich tragedia, kiedy mamy świadomość, że inspiracją do ich stworzenia byli ludzie, którzy żyli naprawdę - zapiera dech, a wrażenie jest niesamowite. Słodko-gorzkie. Tak jak cała ta powieść. Emocje stają się głębsze również przez brak jakiegoś punktu głównego w tej książce. Obserwujemy tylko jak toczy się życie bohaterów, nie znamy rozwiązania niektórych wątków. To wszystko nadaje realizmu tej opowieści.
Podczas czytania tej książki dało się wyczuć, że jej bazą jest scenariusz. Pięknie opisane sceny, jakby wyjęte z filmu, romans bohaterów, w którym każde spojrzenie czy gest można było sobie łatwo wyobrazić na ekranie. Widziałam film i byłam pod wrażeniem pięknie przedstawionych kadrów i muzyki. Ale też tego, jak wersja kinowa uzupełnia się z tą papierową. W książce znajdziemy szerszą historię bohaterów, poznamy dokładnie motywy i powody ich decyzji. Film natomiast pozwala przeżyć wszystko mocniej, właśnie przez obrazy czy muzykę. Można "Kamerdynera" poznawać tylko w jednej z tych form, ale kiedy je połączymy uzyskamy całość. To, co przeczytałam w tej powieści pozostanie ze mną na długo. Aż zapragnęłam bardziej wgłębić się w historię Kaszub oraz odwiedzić to prawdopodobnie najpiękniejsze miejsce na Ziemi. Oceniam na 5.5/6
kolorowaksiazka.blogspot.com/2018/10/145-kamerdyner-miosc-wojna-zbrodnia.html
"Kamerdyner" to powieść, która wzbudziła moje zainteresowanie mimo tego, że raczej unikam czytania lektur z drugą wojną światową w tle. Byłam ciekawa książki, która powstała na podstawie scenariusza i która miała uzupełniać film o niektóre wątki i zarazem go promować. Chciałam także bliżej przyjrzeć się historii Kaszubów, o której tak naprawdę jest "Kamerdyner", a...
więcej Pokaż mimo to