-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2012-10-07
2017-07-25
2017-07-25
2017-05-30
2017-05-17
Edward Lee robi to co tylko on mógł zrobić ze starą żydowską legendą.
Tfu...
Chciałem napisać, że robi tylko to co może.
To nie jest dobra powieść. Mówię to nawet mimo, że lubię koncept ekstremalnego horroru. Edward najzwyczajniej w świecie nie pokazuje tutaj nic poza:
1. Przerzuceniem legendy do amerykańskiej rzeczywistości.
2. Wrzuceniem w nią wszystkich charakterystycznych motywów.
Książka nie zaskakuje, nie bawi, nie uczy (dobra, nikt z nas się tego nie spodziewał). Ot, po prostu czytamy sobie i wzruszamy ramionami. Meh, ćpanie. Meh, wyrywanie kończyn. Meh, wynaturzony seks.
Serio, wiem, że to wszystko potrafi bawić. Ale tutaj nie.
Edward Lee robi to co tylko on mógł zrobić ze starą żydowską legendą.
Tfu...
Chciałem napisać, że robi tylko to co może.
To nie jest dobra powieść. Mówię to nawet mimo, że lubię koncept ekstremalnego horroru. Edward najzwyczajniej w świecie nie pokazuje tutaj nic poza:
1. Przerzuceniem legendy do amerykańskiej rzeczywistości.
2. Wrzuceniem w nią wszystkich...
Niewiele mogę o tej książce napisać, bo i niewiele ma do zaoferowania.
Obiecuje dużo. Przyciągające nazwiska i gadanie o starych dobrych czasach, kiedy nie ważne były gatunki, ważne były fabuły.
I w większości przypadków z obietnicy się nie wywiązuje. Większość tekstów wydaje się raczej odrzutami, z którymi autorzy nie mieli co zrobić. "Cześć Michael. Antologia? Tak, spoko, mam coś tam w szufladzie z czym nie mam co zrobić. Już wysyłam ci mailem." Jest parę interesujących kawałków, ale nie warto dla nich wertować całości.
Nie jest to też książka wybitnie zła. Jeżeli chcesz sobie po prostu poczytać jakieś głupotki w wolnym czasie, to to nie jest wcale najgorszy na świecie wybór.
Niewiele mogę o tej książce napisać, bo i niewiele ma do zaoferowania.
Obiecuje dużo. Przyciągające nazwiska i gadanie o starych dobrych czasach, kiedy nie ważne były gatunki, ważne były fabuły.
I w większości przypadków z obietnicy się nie wywiązuje. Większość tekstów wydaje się raczej odrzutami, z którymi autorzy nie mieli co zrobić. "Cześć Michael. Antologia? Tak,...
Moi drodzy - tak się pisze książki wielkie.
Nienawidzę tej książki. Nigdy więcej nie chce mieć z nią do czynienia.
Podobne emocje targały mną przez całą lekturę. Czemu chwytałem za nią w każdej wolnej chwili? Nie, nie czytało jej się tak dobrze. Co parę stron miałem ochotę rzucić nią o ścianę i nie ruszać, aż ktoś inny wyrzuci do śmieci. Ale musiałem ją skończyć. Dlatego uznałem, że im szybciej tym lepiej.
Bo American Psycho jest obrzydliwe i fascynujące jednocześnie. Przeraża, ale nie pozwala przestać eksplorować psychiki narratora.
Są ciekawie napisane książki. Są świetne historie. Książka wybitna musi łączyć zarówno formę jak i treść. A tutaj to właśnie dostajemy. Drobiazgowy opis codzienności szaleństwa przytłacza zdecydowanie bardziej niż robią to kiczowate opisy obrzydliwości z horrorów.
Jednocześnie wcale nie jest to banalna historia psychopatycznego mordercy. W tej książce dostajemy o wiele więcej. Ale trzeba to najpierw wygrzebać ze zbezczeszczonego, pozbawionego kończyn truchła.
Wybaczcie, że nie pochylę się bardziej nad treścią, ale zbyt wielu zrobiło to już przede mną.
To arcydzieło. Nie czytaj tej książki.
Moi drodzy - tak się pisze książki wielkie.
Nienawidzę tej książki. Nigdy więcej nie chce mieć z nią do czynienia.
Podobne emocje targały mną przez całą lekturę. Czemu chwytałem za nią w każdej wolnej chwili? Nie, nie czytało jej się tak dobrze. Co parę stron miałem ochotę rzucić nią o ścianę i nie ruszać, aż ktoś inny wyrzuci do śmieci. Ale musiałem ją skończyć. Dlatego...
Nie ukrywam, nie przepadam za powieściami poetyckimi. Czytanie długich form pisanych wierszem sprawia mi problem, nie mogę się na nich skupić i często się gubię. Na szczęście większość nie jest szczególnie obszerna.
Mimo to co napisałem - polecam tę lekturę. W końcu Słowacki Wielkim Poetą Był. Tutaj możemy dostrzec jego początki, dopiero kiełkujący warsztat, który powoli osiąga sprawność. Jest też to ciekawy dokument o samym poecie, kiedy widzimy jego nieudolne próby dopasowanie własnej twórczości do obowiązujących wtedy w literaturze wzorców, z potrzeby zostania uznanym.
Może i sama lektura czasami nie sprawia wielkiej przyjemności, ale już analiza tej części twórczości Słowackiego owszem, bo już na tym etapie możemy dostrzec jego odmienność od najbardziej widocznej strefy polskiego romantyzmu. Jego dusza nie emanuje patriotyzmem, pięknem, poświęceniem. Wręcz przeciwnie, czytamy o bohaterach, którzy przejawiają się skrajnym indywidualizmem, dla których liczy się tylko ich własny interes. czasami aż epatują okrucieństwem.
Nie bez powodu to Słowackiego pokochali młodopolanie. Próbował pokonać Mickiewicza w niewłaściwej grze, bo w mroku duszy i przelewaniu tego w strofy wygrywał cały czas.
Nie ukrywam, nie przepadam za powieściami poetyckimi. Czytanie długich form pisanych wierszem sprawia mi problem, nie mogę się na nich skupić i często się gubię. Na szczęście większość nie jest szczególnie obszerna.
Mimo to co napisałem - polecam tę lekturę. W końcu Słowacki Wielkim Poetą Był. Tutaj możemy dostrzec jego początki, dopiero kiełkujący warsztat, który powoli...
Po pierwsze - chciałbym powiedzieć, że jestem zachwycony sposobem, w jaki Gide igra z czytelnikami tytułem swojej powieści (powiastki?).
Po drugie - że szanuję tematykę książki. Fabuła opiera się na ciekawej intrydze, obok której dostajemy filozoficzne rozważanie nad indywidualnością i moralnością, korespondujące z nietzscheańską myślą.
A po trzecie i ostatnie - że to mimo wszystko nie jest dobra książka, bo autor nie potrafił podać treści w strawnej dzisiaj formie. I można go bronić, że pisana była ponad wiek temu. Dobra książka obroni się zawsze.
Po pierwsze - chciałbym powiedzieć, że jestem zachwycony sposobem, w jaki Gide igra z czytelnikami tytułem swojej powieści (powiastki?).
Po drugie - że szanuję tematykę książki. Fabuła opiera się na ciekawej intrydze, obok której dostajemy filozoficzne rozważanie nad indywidualnością i moralnością, korespondujące z nietzscheańską myślą.
A po trzecie i ostatnie - że to...
Cóż, jaki jest efekt kilku stuleci rozwijania kultury?
Odkryliśmy brak sensu. Odkryliśmy, że nic nie trzyma się kupy, chociaż wszystko jest uporządkowane.
Co zrobić kiedy wszechświat się rozszerzył i powiązania między jego częściami zaniknęły? Kiedy staje się chaotycznym zbiorem cząstek?
Możesz próbować go porządkować.
Ta książka mówi, że ci się nie uda.
Berg.
Cóż, jaki jest efekt kilku stuleci rozwijania kultury?
więcej Pokaż mimo toOdkryliśmy brak sensu. Odkryliśmy, że nic nie trzyma się kupy, chociaż wszystko jest uporządkowane.
Co zrobić kiedy wszechświat się rozszerzył i powiązania między jego częściami zaniknęły? Kiedy staje się chaotycznym zbiorem cząstek?
Możesz próbować go porządkować.
Ta książka mówi, że ci się nie uda.
Berg.