Etty Hillesum

- Pisze książki: powieść historyczna, biografia, autobiografia, pamiętnik
- Oficjalna strona: Przejdź do strony www
- Urodzona: 15 stycznia 1914
- Zmarła: 30 listopada 1943
Urodzona 15 stycznia 1914 roku w Middelburgu (Holandia), Etty Hillesum, miała 27 lat, kiedy w czerwcu 1942 roku, gdy mnożyły się zwiastuny eksterminacji wspólnoty żydowskiej zamieszkującej Holandię, pisała w swym pokoiku w Amsterdamie: „Gromadzę duchowe bogactwo w ciągłym przeświadczeniu, że nie robię tego tylko dla siebie. Chciałabym zostać takim małym dziejopisem, który opowie o losie i fragmencie historii, jakiej nikt wcześniej nie słyszał”.
Od 9 marca 1941 roku ta młoda Żydówka, całkowicie zasymilowana w społeczeństwie holenderskim, wychowana poza wszelkimi wpływami oraz wszelką praktyką religii judaistycznej, mająca kontakty ze środowiskiem socjalistycznym i wolnomyślicielskim Amsterdamu, zaczęła doświadczać czegoś, co 31 grudnia tego samego roku, wieczorem, wyraziła w następujących słowach: „Prawie wpół do dziewiątej wieczorem. Ostatni dzień roku, który okazał się w moim życiu najbardziej szczodry, udany i najszczęśliwszy w porównaniu z wszystkimi minionymi. Gdybym miała jednym słowem wyjaśnić, dlaczego właśnie ten rok [...], to słowo musiałoby brzmieć: ogromna świadomość, a co za tym idzie – dysponowanie głębokimi siłami, które we mnie drzemią”.
To zyskanie świadomości wydało jej się tak ważne i decydujące, że zaczęła z niego zdawać sprawę na piśmie, prowadząc dziennik, w którym odtwarza duchową drogę, jaką przebyła od 9 marca 1941 roku do 7 września 1943, dnia jej dobrowolnej deportacji do Oświęcimia. Według informacji Czerwonego Krzyża, zmarła tam dwa i pół miesiąca później, 30 listopada 1943 roku.
Dzieło i osoba Etty Hillesum dla wielu staje się dziś jednym z najbardziej znaczących zjawisk duchowych i literackich z połowy tego stulecia.
- 45 przeczytało książki autora
- 106 chce przeczytać książki autora
Książki i czasopisma
Cytaty
Niekiedy wykonywanie prozaicznych czynności kosztuje mnie tyle wytężonego wysiłku, że niemal brakuje mi sił na cokolwiek innego: wstawanie, mycie się, gimnastyka, zakładanie rajstop (bez dziur), nakrywanie do stołu, jednym słowem – stałe „odnajdywanie się” w codziennym życiu. Kiedy po prostu wstaję punktualnie, podobnie jak każdy obywatel, towarzyszy mi uczucie dumy, że dokonałam Bóg wie jakiego cudu. Mimo to zachowanie zewnętrznej dyscypliny pozostaje dla mnie najważniejsze tak długo, póki duchowa nie jest w normie. Gdy rankiem zdarza mi się spać godzinę dłużej, nie oznacza to, że się „wyspałam”, znaczy natomiast niemożność sprostania życiu oraz zastój.
Niekiedy wykonywanie prozaicznych czynności kosztuje mnie tyle wytężonego wysiłku, że niemal brakuje mi sił na cokolwiek innego: wstawanie, ...
Rozwiń ZwińJesteśmy w "domu", siedząc pod gołym niebem, w każdym zakątku kuli ziemskiej, jeśli tylko nosimy wszystko w sobie.
Jesteśmy w "domu", siedząc pod gołym niebem, w każdym zakątku kuli ziemskiej, jeśli tylko nosimy wszystko w sobie.
A ja wierzę w Boga, nawet jeżeli wkrótce w Polsce zeżrą mnie wszy.
A ja wierzę w Boga, nawet jeżeli wkrótce w Polsce zeżrą mnie wszy.
DYSKUSJE