Sindbad powraca do domu
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Nike
- Tytuł oryginału:
- Szindbád hazamegy
- Wydawnictwo:
- Czytelnik
- Data wydania:
- 2008-07-17
- Data 1. wyd. pol.:
- 2008-07-17
- Liczba stron:
- 204
- Czas czytania
- 3 godz. 24 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788307031743
- Tłumacz:
- Teresa Worowska
- Tagi:
- literatura węgierska powieść węgierska Austro-Węgry
Literatura węgierska miała swojego czarodzieja, który jak nikt inny opisał atmosferę na Węgrzech w ostatnich dziesięcioleciach Monarchii, aurę Budapesztu, a także małych miasteczek i wsi węgierskich, pokazał rozmaite szalone figury, dziwne i zachwycające typy, słowem stworzył świat gęsty, ni to ze snu, ni to z jawy, i w licznych utworach opowiedział o nim z czułą ironią, w charakterystycznym stylu, który rozpoznajemy od pierwszych zdań tekstu. Tym czarodziejem był Gyula Krúdy, mistrz i wzór literacki Sándora Máraiego, który po śmierci pisarza oddał mu nieśmiertelny hołd przedziwną, piękną książką uciekając się do stylu mistrza, opisał ostatni dzień jego życia. Niby nie dzieje się w ciągu tego dnia nic szczególnego, mija tylko życie ale jednocześnie w swoich smakach, barwach i zapachach ożywają na kartach powieści dawne, czarodziejskie, niemal baśniowe Węgry. Wraz z odejściem Krúdyego-Sindbada zniknął na zawsze tamten dawny świat, który Sándor Márai pożegnał książką pełną zniewalającego uroku.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 245
- 100
- 27
- 9
- 8
- 4
- 2
- 2
- 2
- 2
Cytaty
W tym mieście żył, wyrastał, uśmiechał się, kołysał biodrami i prezentował piórka rajskiego ptaka pewien rodzaj kobiet, które przypominały wprawdzie prawdziwe kobiety, podobnie jak pokojowe pieski o zaślinionych noskach i jedwabnej sierści przypominają w jakiś sposób wilki, ale zamiast miłości częstowały one mężczyzn narkotycznym napojem próżności i zmysłowości, jak markietanki...
Rozwiń
OPINIE i DYSKUSJE
To była niezwykła podróż, ogromnie zmysłowa i zapadająca w duszę. Więcej mówię o tej książce w poniższym odcinku o Máraim.
To była niezwykła podróż, ogromnie zmysłowa i zapadająca w duszę. Więcej mówię o tej książce w poniższym odcinku o Máraim.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJest w tej książce coś hipnotyzującego, co nie pozwalało mi jej zostawić nieprzeczytanej.
Jest w tej książce coś hipnotyzującego, co nie pozwalało mi jej zostawić nieprzeczytanej.
Pokaż mimo toNie sposób nie podzielić zachwytów nad frazą, no właśnie - czyją: Maraia czy Krudy'ego, czy też mieszaną?
Niezależnie od mieszczańskiego piękna tej mikropowieści, dokucza mi jednak prozaicznie przyziemne pytanie: dlaczego bohater tak bardzo nie lubił swej rodziny, że kompletnie nie dbał o jej finansowe zabezpieczenie, zwłaszcza córki.
Bo wszak odgrywanie wielkiego pana przed kelnerami , przygodnymi damami czy dorożkarzem nie wyjaśnia wszystkiego. A w zasadzie nie wyjaśnia niczego.... Węgierskie depresyjne poczucie bezsensu? Pańskość, na którą w tejże formie uwięzieni ówcześni i tameczni mężczyźni nie mogli się nie snobować?
Nie sposób nie podzielić zachwytów nad frazą, no właśnie - czyją: Maraia czy Krudy'ego, czy też mieszaną?
więcej Pokaż mimo toNiezależnie od mieszczańskiego piękna tej mikropowieści, dokucza mi jednak prozaicznie przyziemne pytanie: dlaczego bohater tak bardzo nie lubił swej rodziny, że kompletnie nie dbał o jej finansowe zabezpieczenie, zwłaszcza córki.
Bo wszak odgrywanie wielkiego ...
/„Wielki pisarz zatrzymuje świat, z którego pochodzi, do którego przynależał w taki sposób, w jaki materia zbłąkanego meteoru przechowuje tajemnice wszechświata. Każda jego linijka błyszczy gwiaździstym pyłem” zapisał w powojennym dzienniku Marai, który w młodości widział jeszcze i poznał opisane przez Krúdyego dawne Węgry. Ta wizja prześwieca przez powieść, wplata pisarza w świat, który stworzył, a dzieło jego życia stapia się z legendą, którą po sobie zostawił.
(...)
Sindbad to Krúdy. Marai uważał go za największego węgierskiego pisarza epoki i był nim zafascynowany przez całe życie./
O kunszcie słowa Maraia nie chcę zapewniać, gdyż Ci co poznali jakiekolwiek jego dzieło to wiedzą. Tutaj Sinbad zagłębia się w duszę i ciało. Ograniczę się do "kilku" fragmentów (mogłabym ich pokazać dużo więcej) zaspokajających (dosłownie) moje łaknienie obydwu.
„Sindbad wszystko to wiedział, widział, słyszał i dlatego pisał, żeby opowiedzieć o tym smutku, o tym zduszonym oczekiwaniu, szlachetnym zamknięciu w sobie, żeby dać znać o tym ostrożnym i wytrwałym oporze, z jakim Węgier chciał ochronić w obcym i odrzucającym jego specyfikę, zawistnym świecie wszystko, co odziedziczył i uważał za swoje.”
„Sindbad wszystko wiedział o Węgrach i cały dzień zżymał się na nich, kłócił się z nimi, wyrzekał na ich ostrożność i strach przed życiem, na ich skrajne skłonności i powściągliwość; wyrzekał na wszystko, bo kochał ich.
Ale przede wszystkim pisał dlatego, że kochał swój kraj, złościł się na własny naród i chciał obudzić drzemiące w nim siły.
Sindbad pisał, ponieważ czuł, że w potrawach i trunkach, zwyczajach i poglądach, nastrojach, postawach i charakterach tego kraju kryją się wielkie moce. Pisał, bo żal mu było Węgrów, tego dziwnego, milczącego narodu, którego fatum polegało na tym, że miał większą wrażliwość, a charakter i gust delikatniejsze od wrażliwości, charakteru i gustu otaczających go narodów. Węgier potrafił być srogi, nieumiarkowany czy rozjuszony, ale nigdy nie bywał okrutny. Węgier potrafił marzyć; a na świecie już bardzo niewiele narodów potrafi marzyć. Węgier gotów umrzeć dla emerytury, tak bardzo jej pragnął, ale nie potrafił popełnić nieuczciwości, by ją zdobyć. Węgier był samotny; i Sindbad kochał go, bo każdy Węgier był dla niego krewnym.”
„Pisał, ponieważ widział przed sobą węgierskie pory roku i serce wypełniła mu musująca radość i słodki, fermentujący smutek.”
„Pisał, bo widział wiosnę i lato, jak rozlewają się po węgierskim pejzażu potopem niosącym zieloną pianę, duszący zapach ich liliowej, akacjowej pompy bierze w posiadanie smutne place Pesztu, rozpala serca niczym szaleniec (...)”
„Sindbad był zdania, że bez zupy nie ma dla Węgra obiadu.
Albowiem soki zupy wyścielały żołądek na przyjęcie następnych potraw, zupa wprawiała duszę w poważny, wręcz podniosły nastrój, a to był warunek, by posiłek przekształcił w ciepłą i pokrzepiającą uroczystość, a nie okazał się zwyczajnym zaspakajaniem głodu czy napełnianiem brzucha. Dobrze wybrana zupa rozpoczyna łagodny i pełen godności ceremoniał, w trakcie którego nie tylko wypełnia się żołądek, lecz swój pokarm otrzymuje również dusza. Bez zupy Sindbad nie potrafił sobie wyobrazić prawdziwego węgierskiego obiadu, który byłby godny mężczyzny.”
„A jadał w najróżniejszych zakątkach Węgier, lecz nie z łakomstwa, bowiem przez całe życie zachowywał umiar; jadł raczej z ciekawości. Jak badacz, który ze skorup, ułamków, odłupanych fragmentów arcydzieł stara się zrekonstruować wspaniałość minionej epoki, odbudować na nowo gust, wnętrza i zwyczaje zaginionego świata, tak patrzył na kartę dań Sindbad wszędzie tam, gdzie rzucił go kapryśny los.(...)”
„Chłopak przyniósł wino, Sindbad nalał do pełna niewielką szklankę z grubego, zielonego szkła, podniósł ją przed oczy i skierował w stronę światła. Następnie posmakował wina, zamyślony obracał w ustach pierwszy, letni łyk, spod zmarszczonych brwi spojrzał z zafrasowaniem w sufit i odchyliwszy głowę do tyłu, powoli wypił zawartość niewielkiej szklaneczki, która była przyjemna w dotyku i mieściła się akurat w dłoni Sindbada, jak rączka wiejskiej panny.
Chłopak z szeroko otwartymi oczyma obserwował niespokojnie poruszenia grdyki gościa.
Sindbad przełknął wino i przez chwilę pozostał nieruchomy, z przymkniętymi oczyma, jakby opuścił się w najgłębsze pokłady duszy i nie chciał się przed czasem, nazbyt szybko wypowiadać. Nawet obcy na sali odczuli wagę chwili, kiedy Sindbad po spożyciu obiadu i wypiciu piwa przepuścił pierwszy łyk wina przez gardło, które poznało i wypróbowało wiele smaków.
Da się pić! - powiedział Sindbad i ostrożnie otworzył oczy. (..)Teraz, gdy żeglarz wypowiedział swoją nieodwołalną opinię, siedzący przy kasie właściciel restauracji odetchnął z ulgą, a starszy kelner z zadowoleniem zatarł ręce (…). Wszyscy się uspokoili, ponieważ najważniejszy problem tego dnia został rozwiązany, a dalsze wydarzeni mogą być już tylko naturalną konsekwencją stanowiska Sindbada.(...)”
„Podobnie jak bardzo mądre kobiety, które nie lubią, gdy podczas pieszczot i pocałunków mężczyzna przemawia do nich, co jest zupełnie niepotrzebne, ponieważ mowa jedynie odwraca uwagę od miłości, gdy w winiarni nazbyt rozmowni sąsiedzi przy stoliku zakłócali próżnymi opowieściami i bezmyślnym wielosłowiem ten wyjątkowy, milczący, pełen godności i skupienia stan ducha, jaki charakteryzował nastrój człowieka popijającego wino. W takich chwilach Sindbad rzadko się odzywał.(...)”
/„Wielki pisarz zatrzymuje świat, z którego pochodzi, do którego przynależał w taki sposób, w jaki materia zbłąkanego meteoru przechowuje tajemnice wszechświata. Każda jego linijka błyszczy gwiaździstym pyłem” zapisał w powojennym dzienniku Marai, który w młodości widział jeszcze i poznał opisane przez Krúdyego dawne Węgry. Ta wizja prześwieca przez powieść, wplata pisarza...
więcej Pokaż mimo toPiękna opowieść o przemijaniu i powrocie do czegoś, co się zostawiło, a co nigdy już nie będzie takie samo. Marai jednym z największych.
Piękna opowieść o przemijaniu i powrocie do czegoś, co się zostawiło, a co nigdy już nie będzie takie samo. Marai jednym z największych.
Pokaż mimo toKawał wspaniałej literatury! Naprawdę po lekturze "Żaru" myślałem, że nic lepszego nie znajdę w twórczości węgierskiego pisarza. Może "Sindbad powraca do domu" nie przewyższył "Żaru", ale jestem w stanie postawić te książki na równi. Naprawdę jest to jeden z tych utworów, który pozostanie w mojej pamięci. Można by wypisywać multum cytatów, które urzekają swoją trafnością czy zwykłym urokiem dobrania odpowiednich słów na opisywanie rzeczy bliskich sercu wielu osób. W ogóle nie zraża, że właściwie cała książka to monolog wewnętrzny głównego bohatera. Jest tam poruszanych tyle cudownych tematów: literatura, patriotyzm, refleksja za przemijaniem, szacunek do historii, dlaczego podejmuje się próby pisania oraz hołd dla wielkich postaci węgierskiej literatury. Nie można zapomnieć, że jest to forma memoriału dla Gyula Krúdy'ego - mistrza Sandora Maraia. Podziwiam to, jak autor wszedł w umysł swojego autorytetu i stworzył dzieło, które tak trafnie oddaje charakter i literaturę Krudy'ego. A te fragmenty, gdy opisywane jest dlaczego Sindbad pisał - boskie! Niezaprzeczalnie Marai potrafi uchwycić małe szczegóły i opisać je w wyjątkowy sposób, co czyni go wielki pisarzem. Naprawdę tak jak w przypadku Hrabala czy Hessego mogę delektować się wirtuozerią słowa. Oczywiście przy tym winszuję tłumaczowi, który zrobił kawał dobrej roboty. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam!
Kawał wspaniałej literatury! Naprawdę po lekturze "Żaru" myślałem, że nic lepszego nie znajdę w twórczości węgierskiego pisarza. Może "Sindbad powraca do domu" nie przewyższył "Żaru", ale jestem w stanie postawić te książki na równi. Naprawdę jest to jeden z tych utworów, który pozostanie w mojej pamięci. Można by wypisywać multum cytatów, które urzekają swoją trafnością...
więcej Pokaż mimo toWspaniały hołd Maraiego dla autora "Sindbada". Na łamach powieści Krudy ożywa, by snuć rozważania o upadku dawnych wartości i dawać upust nostalgii za minioną chwałą ojczyzny. Zachwycający jest język, którym przy tym operuje - wysmakowany, pełen kunsztownych zwrotów i zdolny zawstydzić zdecydowaną większość autorów zbierających współcześnie spowszedniałe pochwały za tę właśnie stronę twórczości.
Wspaniały hołd Maraiego dla autora "Sindbada". Na łamach powieści Krudy ożywa, by snuć rozważania o upadku dawnych wartości i dawać upust nostalgii za minioną chwałą ojczyzny. Zachwycający jest język, którym przy tym operuje - wysmakowany, pełen kunsztownych zwrotów i zdolny zawstydzić zdecydowaną większość autorów zbierających współcześnie spowszedniałe pochwały za tę...
więcej Pokaż mimo toNudne jak flaki z olejem, o których bohater mógłby się rozpisać na 30 stron. Historia człowieka, który tęskni za dawnymi lepszymi czasami, za truskawkową palinką, który wychodzi z domu, by zarobić 60 pengő i za jednym zamachem wydaje 55.
Nic się nie dzieje. Jedynie jedzenie, narzekanie i melancholia.
Nudne jak flaki z olejem, o których bohater mógłby się rozpisać na 30 stron. Historia człowieka, który tęskni za dawnymi lepszymi czasami, za truskawkową palinką, który wychodzi z domu, by zarobić 60 pengő i za jednym zamachem wydaje 55.
Pokaż mimo toNic się nie dzieje. Jedynie jedzenie, narzekanie i melancholia.
Piękna ksiązka. Piekna literatura. Proza taka jaką ma być. I poezja . O miłosci, śmierci, poezji poranków zasnutych wczesnymi mgłami osłaniającymi jezioro, które spowijaja kwitnace sady.... .
Piękna ksiązka. Piekna literatura. Proza taka jaką ma być. I poezja . O miłosci, śmierci, poezji poranków zasnutych wczesnymi mgłami osłaniającymi jezioro, które spowijaja kwitnace sady.... .
Pokaż mimo toWspaniała.
Wspaniała.
Pokaż mimo to