Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Zawsze ciągnęło mnie do jakiś "innych" spojrzeń na świat, więc wizja w której to nie człowiek stoi na "piedestale stworzenia" wydała mi się pomysłem... może nie ekstremalnie oryginalnym, ale nadal ciekawym.

Niestety książka bardzo mnie zawiodła. Samo "wyciągnięcie" delfina było zagrywką idealną, potem jednak wszystko się posypało. Ujęcie świata przedstawionego jest tu bardzo typowe dla powieści o tej tematyce, do tego miejscami boleśnie nielogiczne i niespójne.
Autor, chyba zdawszy sobie sprawę, że dobre pomysły na temat wizji rzeczywistości alternatywnej szybko mu się skończyły, usiłował się ratować krytycznym spojrzeniem na nasz świat przez pryzmat swojego świata niby-alternatywnego. I znów typowa zagrywka, i znów bez rewelacji.
W końcu akcję zdominował bardzo chaotyczny kryminał (z fabularnym "twistem" "starym jak świat"), którego ostateczne wyjaśnienie było cokolwiek rozmyte i niemrawe.

Podsumowując: mam wrażenie, że żaden element tej książki nie jest oryginalny i żaden element nie jest ujęty naprawdę dobrze. Rozczarowujące.

Zawsze ciągnęło mnie do jakiś "innych" spojrzeń na świat, więc wizja w której to nie człowiek stoi na "piedestale stworzenia" wydała mi się pomysłem... może nie ekstremalnie oryginalnym, ale nadal ciekawym.

Niestety książka bardzo mnie zawiodła. Samo "wyciągnięcie" delfina było zagrywką idealną, potem jednak wszystko się posypało. Ujęcie świata przedstawionego jest tu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jako horror jest to pozycja beznadziejna. Mamy tu co prawda sporo "rekwizytów" typowych dla horroru - stary dom, mroczny las, tajemnicę z przeszłości... a nawet paskudną lalkę. Mimo to elementy te to raczej ozdobniki - nawet fajnie ujęte, ale nie tworzące klimatu prawdziwej grozy.

"Wykreślone imię" nie jest jednak powieścią beznadziejną. Kiedy już uporamy się z nieporozumieniem, które kazało nam myśleć o tej książce jako o horrorze... Zostaje nam całkiem zgrabna młodzieżówka. Historia o dorastaniu, akceptacji, ponoszeniu konsekwencji własnych działań przyprawiona fantastycznymi elementami.

Polecam na wolną chwilę, tylko może nie tej części "widowni" o której myślał wydawca.

Jako horror jest to pozycja beznadziejna. Mamy tu co prawda sporo "rekwizytów" typowych dla horroru - stary dom, mroczny las, tajemnicę z przeszłości... a nawet paskudną lalkę. Mimo to elementy te to raczej ozdobniki - nawet fajnie ujęte, ale nie tworzące klimatu prawdziwej grozy.

"Wykreślone imię" nie jest jednak powieścią beznadziejną. Kiedy już uporamy się z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miałam bardzo mieszane uczucia gdy usłyszałam o wydaniu "Clariel". Z jednaj strony trylogia Abhorsen bardzo mi się podobała, z drugiej – dodany po latach tom do, jak mi się zdawało, ładnie zakończonej serii? Czyżby autorowi skończyły się pomysły/pieniądze?

Może zacznę trochę na opak – od rekomendacji (bo też mało komu będzie się chciało czytać całość moich wypocin).
Tym, którzy nie mieli jeszcze do czynienia z serią o Starym Królestwie, polecam odłożyć natychmiast tę książkę i sięgnąć po "Sabriel". "Clariel", pomimo że stanowi prequel, nie jest dobrym początkiem. Autor nie bawi się tu w szczegółowe wyjaśnianie rzeczy o których wiemy z poprzednich części, czytelnik może więc nie zrozumieć lub nie zauważyć pewnych rzeczy, a co ważniejsze - może sobie zepsuć przyjemność czytania trzech znacznie lepszych tomów.
Ci, którzy twórczość Nixa polubili, zapewne zabiorą się za nową jego książkę bez względu na recenzje... Dodam tylko, jako ktoś komu opowieści o Abhorsenach naprawdę bardzo przypadły do gustu, że "Clariel" nie jest lekturą „konieczną”. Można ją przeczytać dla paru ciekawszych momentów, ale wiele nie tracimy rezygnując z niej.

Zaczęłam czytać "Clariel" z nadzieją, że pierwsze strony mnie oczarują i szybko zapomnę o wątpliwościach. Niestety - mieszane uczucia wcale mnie nie opuściły.
Najnowsze dzieło Nixa nie ma co prawda tragicznych wad, ale nie ma też tego wszystkiego co oczarowało mnie w trylogii.
Niby wracamy do Starego Królestwa, ale nie wydaje się ono już tak tajemnicze, nie ma tego ciekawego kontrastu między dwiema stronami muru. Dostajemy za to całe mnóstwo polityki i ekonomii. Zanim fani political-fiction zaczną zacierać dłonie – jest tu może dużo gadania o intrygach, ale wszystko jest jasne i przewidywalne.
Zawsze jednak zostaje magia i ta wspaniała nekromancja Abhorsenów! Tyle, że tu mamy kolejne rozczarowanie. Mimo, że na każdym rogu można spotkać się z magicznymi lampkami czy artefaktami, to czytelnik niewiele z tej magii odczuwa, a sztuki Abhorsenów nie ma praktycznie wcale.
To może wartka akcja? Pod tym względem jest niby trochę lepiej, ale też nie idealnie – pierwsze żywsze sceny dostajemy gdzieś po przeczytaniu 1/3 książki, a to wcale nie jest tak, że od tego momentu zostaje sama krwista akcja. Długo myślałam, że kwintesencją książki będą przygody nastolatki w fikcyjnej szkole. Takiej niemagicznej szkole i bez dodatku porywających romansów...
Co mnie „boli” najbardziej w "Clariel" to sama tytułowa bohaterka. Nie dorasta ona do pięt Sabriel jeśli chodzi o siłę czy klasę, nie jest też ani tak autentyczną ani ciekawą postacią jak Lirael. To co dostajemy to nudnawa i egocentryczna ignorantka. Oczywiście nikt nie musi chcieć „ratować świata”, a Clariel ma swoje marzenie... Problem w tym, że wszystko co nie jest bezpośrednio związane z tym marzeniem jest przez nią natychmiastowo ignorowane i odrzucane. Absolutnie każde wydarzenie jakiego Clariel jest światkiem jest dla niej bodźcem do rozmyślań o lesie do którego chce wrócić. Nieważne co się stanie – przewroty polityczne, walka z potworami, śmierć - dziewczyna domaga tego czego pragnie, domaga się tego natychmiast, przy czym w sumie sama niewiele robi poza marudzeniem i przysparzaniem problemów innym. Plus jest taki, że autor celowo stworzył tak tą postać aby ją dopasować do późniejszych zdarzeń. Jest to więc raczej efekt eksperymentu, pokazania historii z innej strony, my jednak dalej musimy się męczyć z taką, a nie inną bohaterką przez całą książkę.

Skoro tyle marudzę to dlaczego w ogóle zawracałam sobie głowę kończeniem tej książki? Tak jak pisałam, są w niej wartościowe momenty - czy to walka z „demonem”, czy rozmowa z „uroczym” Moggetem czy choćby posmak magii Abhorsenów. "Clariel" pozwala uzupełnić sobie nieco wizję Starego Królestwa, historie wielkich rodów. Poza tym Nix jest wcale niezłym pisarzem, podoba mi się to „jak” pisze nawet jeśli nie do końca pasuje mi to „co” pisze. "Clariel" jest więc sporym rozczarowaniem, ale nie kompletną tragedią.

Miałam bardzo mieszane uczucia gdy usłyszałam o wydaniu "Clariel". Z jednaj strony trylogia Abhorsen bardzo mi się podobała, z drugiej – dodany po latach tom do, jak mi się zdawało, ładnie zakończonej serii? Czyżby autorowi skończyły się pomysły/pieniądze?

Może zacznę trochę na opak – od rekomendacji (bo też mało komu będzie się chciało czytać całość moich wypocin).
Tym,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam mieszane uczucia. Historia ma spory potencjał i sam "zimowy smok" przyciąga czytelnika jednak wyraźnie coś jest nie tak.

Przy czytaniu chodziło za mną jedno pytanie: "do kogo to jest skierowanie?
Jak na powieść dla dorosłych jest to rzecz zdecydowanie za prosta i zbyt przewidywalna, miejscami drażni również "infantylność na siłę", z kolei jak na dzieło skierowane do młodszych czytelników jest za brutalna. Dzieciaki nie są może znowu takie wrażliwe, ale 7-10 latek mimo wszystko nie powinien czytać o wojennych gwałtach i okrucieństwie, a 13-15 latek powinien dostać już pełnoprawną książkę, a nie imitację bajki.

Mam mieszane uczucia. Historia ma spory potencjał i sam "zimowy smok" przyciąga czytelnika jednak wyraźnie coś jest nie tak.

Przy czytaniu chodziło za mną jedno pytanie: "do kogo to jest skierowanie?
Jak na powieść dla dorosłych jest to rzecz zdecydowanie za prosta i zbyt przewidywalna, miejscami drażni również "infantylność na siłę", z kolei jak na dzieło skierowane do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka całkiem dobra, choć jedyne co rzeczywiście zasługuje na wyróżnienie to przedstawiona tu koncepcja wampira.
Spotkałam się z różnymi interpretacjami tego motywu (od odrażających potworów po tragicznych romantyków, od mistycznych półbogów po owoce zwykłej choroby...), ale po raz pierwszy od bardzo dawna widzę coś "innego".

Jeśli chodzi o resztę to drażni mnie parę rzeczy (a chyba najbardziej absurdalnie wielka moc głównego bohatera - to jak eskaluje wydaje mi się nielogiczne, poza tym tego typu wszechmocni i nieograniczeni bohaterowie nie pasują mi do książek - gdzie tu wyzwanie, gdzie napięcie?), ale mimo to "Nekroskop" czyta się całkiem przyjemnie i sposób budowania akcji sprawia, że książka potrafi wciągnąć.

Książka całkiem dobra, choć jedyne co rzeczywiście zasługuje na wyróżnienie to przedstawiona tu koncepcja wampira.
Spotkałam się z różnymi interpretacjami tego motywu (od odrażających potworów po tragicznych romantyków, od mistycznych półbogów po owoce zwykłej choroby...), ale po raz pierwszy od bardzo dawna widzę coś "innego".

Jeśli chodzi o resztę to drażni mnie parę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mogę zacząć od stwierdzenia, że "Dodger" (jakoś nie przemawia do mnie polski tytuł i szczęśliwie "w środku" tłumacz pozostawił miano głównego bohatera w oryginale) nie jest książką złą. Czytało mi się ją bardzo przyjemnie i nie uważam poświęconego jej czasu za stracony. Z drugiej strony - nie sądzę też, że świat by się skończył gdybym tej powieści nie przeczytała - daleko jej do pozycji wybitnej.
Gorąco polecę Dodgera każdemu kto szuka lekkiej (choć w żadnym razie nie głupiej czy infantylnej) przygodówki. Główny bohater jest naprawdę sympatyczny, a i wiele z postaci pobocznych przypadła mi do gustu. Trochę nie odpowiadało mi "użycie" osób historycznych – wydawali mi się zbyt... wyidealizowani, książkowi... Autor najwyraźniej stworzył własnych bohaterów wzorowanych na pewnych ludziach i przy tym powinien pozostać nie siląc się na przypisywanie im rzeczywistych nazwisk.
Oczywiście nie można zapomnieć o jednym z najważniejszych "smaczków" – akcja powieści jest umiejscowiona w realiach epoki wiktoriańskiej, nieco złagodzonych (jak to Pratchett sam zaznaczył), ale ujętych bardzo zgrabnie.

Myślę, że należy się jeszcze kilka słów dla bardziej "doświadczonych" czytelników Pratchetta, ich bowiem książka może nieco rozczarować. Nie trudno w "Dodgerze" o zwroty czy spostrzeżenia typowe dla tego autora, jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zabrakło jakiejś specyficznej "pratchettowości".

Mogę zacząć od stwierdzenia, że "Dodger" (jakoś nie przemawia do mnie polski tytuł i szczęśliwie "w środku" tłumacz pozostawił miano głównego bohatera w oryginale) nie jest książką złą. Czytało mi się ją bardzo przyjemnie i nie uważam poświęconego jej czasu za stracony. Z drugiej strony - nie sądzę też, że świat by się skończył gdybym tej powieści nie przeczytała - daleko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Może na wstępie należałoby zaznaczyć, że fani political fiction, zawiłych spisków i intryg, mogą tę książkę od razu odłożyć. Rzeczywistość "Przywoływacza Dusz" jest do bólu czarno-biała - dobrzy bohaterowie są dobrzy, a źli są źli i zwykle od początku wiemy kto do jakiego "obozu" się zalicza. Dotyczy to zarówno spotkanego na drodze "epizodycznego wieśniaka", jak i ważnego króla.
Zresztą wszelkiej maści polityczne układy są tutaj uroczo nieoficjalne, a sami politycy rozsądni i pomocni (nie ma to jak fantastyka ;) ).
Poza tym odnoszę trochę wrażanie, że świat stworzony przez Martin działa na zasadzie mrowisk – nie licząc kilku wybitnych postaci, które zajmują się wszystkim - od strategii, przez magię, na bezpośredniej walce kończąc – reszta świata prawie nie istnieje. Nieraz, czy to podczas opisów walki, czy hucznych przyjęć, miałam wrażenie, że na scenie znajdują się tylko oni i nikt inny.
To wszystko sprawia, że "Przywoływacz Dusz" wydaje się momentami naiwny i niezbyt wiarygodny.

Na pocieszenie można dodać, że to właściwie zamyka listę wad tej powieści, a większość z nich nie boli tak bardzo jak mogłoby się wydawać.
Postaci, mimo że trochę okaleczone przez czarno-biały świat, nie są tak papierowe, właściwie łatwo się do nich przywiązać, a wiele z nich obudziło moją szczerą sympatię (z gderliwym najemnikiem i uzdrowicielką na czele). Mam wrażenie, że autorka nieśmiało usiłowała zrobić coś więcej z jednego z głównych czarnych charakterów, tłumacząc czemu jeden z braci jest potworem, a drugi wcieleniem dobroci. Ale może to tylko moja nadinterpretacja – nigdy nie lubię gdy bohater "jest zły bo jest zły". Tak czy siak, nawet jeśli te starania były prawdziwe to umarły w zarodku.
Świat przedstawiony jest w zasadzie typowym "magicznym średniowieczem", nie uświadczymy tu może tolkienowskich elfów i krasnoludów, ale są za to duchy, wampiry i inne magiczne stwory (z miniaturowym smoczkiem włącznie), a magia jest czymś naturalnym – wydaje się, że każda wioska ma swoją wiedźmę i nikogo za bardzo nie zdziwi spotkanie z duchem. Pomimo braku oryginalności, światu niczego nie brakuje, a widać, że Martin postarała się przy opisie samej magii.
Do największych zalet książki należy chyba wartka akcja. Zawsze gdy tempo niebezpiecznie spadnie, autorka dorzuca nowe wydarzenie, a całość jest przy tym dość dobrze wyważona, więc nie odnosimy wrażania, że coś jest do fabuły dodane na siłę jako zapychacz, albo, że dzieje się zbyt szybko.

Może na wstępie należałoby zaznaczyć, że fani political fiction, zawiłych spisków i intryg, mogą tę książkę od razu odłożyć. Rzeczywistość "Przywoływacza Dusz" jest do bólu czarno-biała - dobrzy bohaterowie są dobrzy, a źli są źli i zwykle od początku wiemy kto do jakiego "obozu" się zalicza. Dotyczy to zarówno spotkanego na drodze "epizodycznego wieśniaka", jak i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie lubię wystawiać oceny zbiorom bo, jak wiadomo, jedne opowiadania bywają gorsze, inne - lepsze. "Feralny krążek" jest według mnie idealnym tego przykładem.
Pierwsze dwa opowiadania (tytułowy "Feralny krążek" i "Opowieść o duchu") mnie mile zaskoczyły - krótkie, treściwe, z wyraźną puentą.
Kolejne "Esktrakt z opisu wizyty kapitana Stormfielda w niebie" oceniam raczej na średniaka - bardzo podoba mi się podejście autora do tematu, pewne spostrzeżenia na temat natury człowieka, dobra, zła, szczęścia, pragnień... z drugiej strony opowiadanie chwilami po prostu przynudza, a niektóre pomysły w nim zawarte wydają mi się zbyt proste i płytkie.
Ostatnie - "Niezwykły wynalazek" - to zdecydowanie najsłabsza z zaprezentowanych tu pozycji. Bardzo przewidywalne, fabuła wydaje mi się dziurawa, lekko chaotyczna, postaci nieciekawe, sztuczne, a całość - niepotrzebnie przedłużana.

Nie lubię wystawiać oceny zbiorom bo, jak wiadomo, jedne opowiadania bywają gorsze, inne - lepsze. "Feralny krążek" jest według mnie idealnym tego przykładem.
Pierwsze dwa opowiadania (tytułowy "Feralny krążek" i "Opowieść o duchu") mnie mile zaskoczyły - krótkie, treściwe, z wyraźną puentą.
Kolejne "Esktrakt z opisu wizyty kapitana Stormfielda w niebie" oceniam raczej na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka wyraźnie się już zestarzała.
Wizja przyszłości wydaje mi się nieco naiwna i miejscami kojarzy się z kiepskimi s-f z ludźmi w gumowych kostiumach w roli głównej (dla porównania: czytając książki Anne McCaffrey, które powstały w podobnym czasie, nigdy takiego wrażenia nie odnosiłam).
Poza tym, choć Simak umieścił akcję w dalekiej przyszłości, to czytając odniosłam raczej wrażenie, że się cofam do czasów współczesnych autorowi - pomimo mnogości wynalazków, technologii, ras... to kultura czy codzienna rutyna pokazana w książce najwyraźniej zatrzymały się w miejscu i nijak mi nie współgrają z resztą obrazu.

Jednak, mimo całego szeregu wad i niedociągnięć, książka okazała się bardzo sympatyczna, a niektóre pomysły naprawdę ciekawe.
Polecam każdemu kto się nie boi mankamentów typowych dla "staroci", a ma ochotę na lekką hmm przygotówkę.

Książka wyraźnie się już zestarzała.
Wizja przyszłości wydaje mi się nieco naiwna i miejscami kojarzy się z kiepskimi s-f z ludźmi w gumowych kostiumach w roli głównej (dla porównania: czytając książki Anne McCaffrey, które powstały w podobnym czasie, nigdy takiego wrażenia nie odnosiłam).
Poza tym, choć Simak umieścił akcję w dalekiej przyszłości, to czytając odniosłam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Muszę przyznać, że trochę mnie rozczarowała. Może po prostu nasłuchałam się zbyt wielu pochlebnych opinii o tej książce i miałam zbyt wysokie oczekiwania.
Uwielbiam takie spojrzenie na świat z nieco innej perspektywy, pokazanie, że to co się nam wydaje naturalne niekoniecznie takie musi być, a nasza logika nie jest jedyną możliwą... ale w tej książce mi po prostu czegoś zabrakło.

Muszę przyznać, że trochę mnie rozczarowała. Może po prostu nasłuchałam się zbyt wielu pochlebnych opinii o tej książce i miałam zbyt wysokie oczekiwania.
Uwielbiam takie spojrzenie na świat z nieco innej perspektywy, pokazanie, że to co się nam wydaje naturalne niekoniecznie takie musi być, a nasza logika nie jest jedyną możliwą... ale w tej książce mi po prostu czegoś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zanim zabrałam się za "Cierpienia młodego Wertera" gro osób straszyło mnie, że to książka przy której się cierpi czytając... Opinię tą uważam za lekko przesadzoną co nie zmienia faktu, że jest to krótkie, niezbyt ciekawe "czytadło".
Główny bohater jest niedojrzały emocjonalnie i nieważne jak z tym walczę to przypomina mi rozpieszczonego nastolatka, którego matka nie puściła na koncert. Przydałaby się tu może nutka Witkacego, który (za przeproszeniem) kopnąłby młodego Wertera w cztery litery, a wszystko skończyłoby się dobrze i z sensownym morałem.

Zanim zabrałam się za "Cierpienia młodego Wertera" gro osób straszyło mnie, że to książka przy której się cierpi czytając... Opinię tą uważam za lekko przesadzoną co nie zmienia faktu, że jest to krótkie, niezbyt ciekawe "czytadło".
Główny bohater jest niedojrzały emocjonalnie i nieważne jak z tym walczę to przypomina mi rozpieszczonego nastolatka, którego matka nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ogólnie, wybiórczo i krótko.
Mam wrażenie, że autor wybrał losowe symbole z losowych kultur/czasów i przedstawił szczątkowe informacje (niekoniecznie najważniejsze).

Ogólnie, wybiórczo i krótko.
Mam wrażenie, że autor wybrał losowe symbole z losowych kultur/czasów i przedstawił szczątkowe informacje (niekoniecznie najważniejsze).

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zanudziła mnie na śmierć. Podchodziłam do niej dość optymistycznie bo wszelkie ekranizacje tej książki (i podobne klimatem rzeczy) całkiem mi się podobały, ale sama książka nijak nie mogła mnie wciągnąć.

Zanudziła mnie na śmierć. Podchodziłam do niej dość optymistycznie bo wszelkie ekranizacje tej książki (i podobne klimatem rzeczy) całkiem mi się podobały, ale sama książka nijak nie mogła mnie wciągnąć.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kamizelkę przeczytać musiałam jako lekturę, a do lektur miałam i mam raczej negatywny stosunek - większość z nich tylko zmarnowała mój czas i zniechęciła wielu ludzi do czytania - jednak Kamizelkę zaliczam do tych nielicznych, które przeczytać było warto. Przemówiła do mnie zarówno historia jak i sposób jej przedstawienia.

Kamizelkę przeczytać musiałam jako lekturę, a do lektur miałam i mam raczej negatywny stosunek - większość z nich tylko zmarnowała mój czas i zniechęciła wielu ludzi do czytania - jednak Kamizelkę zaliczam do tych nielicznych, które przeczytać było warto. Przemówiła do mnie zarówno historia jak i sposób jej przedstawienia.

Pokaż mimo to


Na półkach:

"Buszujący w zbożu" to tytuł który pojawiał w moim życiu dość często i zwykle przy takich okazjach stawiany był w jednej linii z książkami Orwella czy rzeczami typu "Lot nad kukułczym gniazdem" - co chyba wyjaśnia czemu, kiedy w końcu zabrałam się za tę książkę, miałam dość wysokie oczekiwania.
Oczekiwania których "Buszujący..." niestety w żadnym razie nie spełnił.
Zwolennicy tej książki lubią podkreślać jej "drugie dno" co nie znaczy wcale, że "warstwa wierzchnia" się w ogóle nie wlicza w ocenę tekstu. A tutaj nie wypada ona korzystnie – fabuła jest przewidywalna, a jeśli główny bohater nawet przeżywa coś bardziej dramatycznego to czytelnikowi trudno to odczuć. Jeśli już jesteśmy przy głównym bohaterze to należy wspomnieć, że Holden Caulfield potrafi być bardzo irytujący.
Nie zaprzeczę - postać Holdena nie jest plastikowa, nie jest "sztampowa" i ogólnie jest bardzo ciekawie zbudowana – mogłoby to być naprawdę interesujące, zagłębiać się w zawiłości jego duszy, w przyczyny i skutki jego zachowań itp tylko... właściwie nie bardzo mamy tu pole do popisu – wszystkie znaczące elementy są nam jasno wymienione na początku książki (śmierć brata, relacje z rodziną, zamiłowanie czytelnicze, status majątkowy, szkoły z internatem,...), a przez resztę książki tylko w kółko się je powtarza!
Podobne wrażenie odnoszę przy tym osławionym "drugim dnie" – no jest ono, owszem, ale sięgnięcie do niego nie wymaga od czytelnika niemal żadnego wysiłku, a choć wydaje mi się, że mam w sobie nutkę buntownika to przy czytaniu nie mam ochoty krzyczeć "wiem co czujesz bracie".
Chyba największym "problemem" "Buszującego..." jest fakt, że po prostu nie przetrwał próby czasu. Specyficzny, niezgrabny język (jakby historię tę rzeczywiści opowiadał nam nastolatek) nie jest już niczym szczególnym i po dłuższej chwili zaczyna raczej męczyć niż ciekawić, a rzeczy które mogłyby być kontrowersyjne te 50-60 lat temu – dzisiaj już nie wywołują zbyt wiele emocji. Autorowi zdecydowanie należy się uznanie, ale mimo wszystko nie wydaje mi się aby jego książka wnosiła specjalnie wiele w życie dzisiejszego czytelnika.

"Buszujący w zbożu" to tytuł który pojawiał w moim życiu dość często i zwykle przy takich okazjach stawiany był w jednej linii z książkami Orwella czy rzeczami typu "Lot nad kukułczym gniazdem" - co chyba wyjaśnia czemu, kiedy w końcu zabrałam się za tę książkę, miałam dość wysokie oczekiwania.
Oczekiwania których "Buszujący..." niestety w żadnym razie nie spełnił....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cały cykl o Kłamcy oceniam raczej jako mocnego średniaka, któremu niewiele brakuje, ale jednak brakuje do świetnej książki.
O dziwo ostatnią część czytało mi się najprzyjemniej - niby nie było w niej jakiś specjalnie wielkich niespodzianek czy przewrotów, ale jest jakby najzgrabniejsza i wcale mnie nie znudziła.

Jedynie sama końcówka mi nie przypadła do gustu - nie jestem fanką plastikowych happy endów, ale to zakończenie wydało mi się nieco zbyt... okrutne.

Cały cykl o Kłamcy oceniam raczej jako mocnego średniaka, któremu niewiele brakuje, ale jednak brakuje do świetnej książki.
O dziwo ostatnią część czytało mi się najprzyjemniej - niby nie było w niej jakiś specjalnie wielkich niespodzianek czy przewrotów, ale jest jakby najzgrabniejsza i wcale mnie nie znudziła.

Jedynie sama końcówka mi nie przypadła do gustu - nie jestem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Może podręcznik pisania to żaden (co w sumie autor sam zaznaczył), ale bardzo przyjemna mini-autobiografia.
Chyba jedyna książka Kinga która mi się autentycznie podobała.

Może podręcznik pisania to żaden (co w sumie autor sam zaznaczył), ale bardzo przyjemna mini-autobiografia.

Chyba jedyna książka Kinga która mi się autentycznie podobała.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie jestem w stanie obiektywnie ocenić tej książki, dla mnie to część dzieciństwa.
Po raz pierwszy czytał mi ją brat, kiedy dla mnie jakiekolwiek lektury stanowiły "zło konieczne". Pamiętam jeszcze swoje zaskoczenie, kiedy odkryłam, że najwyraźniej książka nie musi być nudna i mecząca, przepakowana plastikową moralnością dla małolatów.
Bardzo ciekawe dla mnie było, takie psie spojrzenie na świat. Świat w którym wybrudzenie futra jest kwestią dumy, a ludzie zachowują się czasem tak zupełnie bez sensu...

Nie jestem w stanie obiektywnie ocenić tej książki, dla mnie to część dzieciństwa.

Po raz pierwszy czytał mi ją brat, kiedy dla mnie jakiekolwiek lektury stanowiły "zło konieczne". Pamiętam jeszcze swoje zaskoczenie, kiedy odkryłam, że najwyraźniej książka nie musi być nudna i mecząca, przepakowana plastikową moralnością dla małolatów.

Bardzo ciekawe dla mnie było, takie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jestem chyba jedyną osobą, na którą działa ta książka. Przeczytałam w jedną noc i nawet nie zauważyłam kiedy minęła. Po paru latach do niej wróciłam (co mi się w sumie rzadko zdarza) i... ponownie mnie wciągnęła!<br />
Za to rodzina, z którą zwykle się zgadzam co do ocen książek, w tej nie zauważyła nic szczególnego.

Jestem chyba jedyną osobą, na którą działa ta książka. Przeczytałam w jedną noc i nawet nie zauważyłam kiedy minęła. Po paru latach do niej wróciłam (co mi się w sumie rzadko zdarza) i... ponownie mnie wciągnęła!<br />
Za to rodzina, z którą zwykle się zgadzam co do ocen książek, w tej nie zauważyła nic szczególnego.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytałam za namową kolegi (wielkiego fana serii) – nie spodziewałam się przesadnie wiele, ale i tak byłam rozczarowana.
Sama wizja świata - mroźnego, surowego, trochę przyziemnego, trochę magicznego – jest całkiem pociągająca. Z resztą cokolwiek gorzej.
Główna bohaterka ma dziwaczny system wartości - została osierocona, jest zagrożona głodem i zarazą, być może również mrocznymi mocami, dodatkowo bierze na siebie odpowiedzialność za dwójkę dzieci, a jej nadrzędnym problemem zdają się być niewłaściwie ulokowane uczucia lub uczucia nieodwzajemnione. Nie chodzi mi o to, że odczucia Silje nie nie powinny być głównym przedmiotem opowieści, ale o to, że takie zestawienie jest nierealne, wręcz absurdalne i razi w oczy (poza tym przez pół książki mam wrażenie, że dziewczyna mówi do siebie „chce, ale nie chce”).
Skracając - z jednej strony mamy niezwykłą i dojrzałą kobietę z surowego świata, z drugiej - rozpieszczoną nastolatkę, która zachowuje się jakby naprawdę nie miała „prawdziwych” problemów. I nie jest to jedyna postać sprzeczna wewnętrznie.

Co do strony technicznej – książkę się czyta raczej szybko i lekko. Czytanki z podstawówki również. Język jest poprawny... i to tyle co można o nim powiedzieć. To zdecydowanie bardziej praca rzemieślnicza niż sztuka, właściwie nie wiem czy jest w tym coś co można by nazwać „stylem własnym” autorki.

Przeczytałam za namową kolegi (wielkiego fana serii) – nie spodziewałam się przesadnie wiele, ale i tak byłam rozczarowana.
Sama wizja świata - mroźnego, surowego, trochę przyziemnego, trochę magicznego – jest całkiem pociągająca. Z resztą cokolwiek gorzej.
Główna bohaterka ma dziwaczny system wartości - została osierocona, jest zagrożona głodem i zarazą, być może również...

więcej Pokaż mimo to