-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2022-12-12
Czyta się całkiem przyjemnie ale nie jest to najlepsza pozycja współczesnego mistrza suspensu. Na plus z pewnością końcowy "mindfuck", w którym nasz czarodziej przeszedł samego siebie ale to już nie te czasy kiedy przy książkach Cobena zarywało się całe noce, przerzucając kolejne strony na jednym wdechu. Dla fanów autora pozycja do odhaczenia, pozostali czytelnicy spokojnie mogą sobie podarować.
Czyta się całkiem przyjemnie ale nie jest to najlepsza pozycja współczesnego mistrza suspensu. Na plus z pewnością końcowy "mindfuck", w którym nasz czarodziej przeszedł samego siebie ale to już nie te czasy kiedy przy książkach Cobena zarywało się całe noce, przerzucając kolejne strony na jednym wdechu. Dla fanów autora pozycja do odhaczenia, pozostali czytelnicy spokojnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04-29
Znakomita reporterska robota. Od lat interesują mnie konflikty na tle narodowościowo-etnicznym, gdy w 2013r. po wybuchu Majdanu doszło do napięć na wschodzie Ukrainy zacząłem stopniowo śledzić ich podłoże.
Miałem świadomość o licznej mniejszości rosyjskiej zamieszkującej tamte tereny, niestety w sieci ciężko było znaleźć materiały pochodzące z drugiej strony konfliktu, większość mediów przedstawiała wojnę domową od tej prozachodnio-ukraińskiej perspektywy.
Co kierowało tamtejszą ludnością w głośnym sprzeciwie wobec kursu na zachód? Czy wydarzenia te były inspirowane przez rosyjskie służby czy może był to autentyczny społeczny zryw? Kto pociągał za sznurki i komu ten cały konflikt był tak naprawdę na rękę? Czy walczyli tam ochotnicy czy najemnicy? Czy maczała w tym palce armia rosyjska?
Wszystkie odpowiedzi przynosi nam człowiek który był dosłownie w samym sercu tej wojny. Poznał osobiście motywy zarówno prorosyjskich separatystów jak i ich przeciwników walczących o integralność Ukrainy. Wszystko to opisuje z dystansu, nie kierują nim polityczne motywacje. Dzięki temu poznajemy rzeczywistość wojny taką jaką jest naprawdę, bez specjalnych upiększeń czy medialnego sterowania przekazem.
Dodatkowo w wersji elektronicznej książki (czyli tzw. e-booku) dostajemy bezpośrednią relację opisywanych zdarzeń za pomocą odnośników do filmów czy artykułów prasowych, co jeszcze bardziej podnosi poziom tej wyjątkowo interesującej pozycji. Prawdziwa perełka z reporterskiego szlaku.
Znakomita reporterska robota. Od lat interesują mnie konflikty na tle narodowościowo-etnicznym, gdy w 2013r. po wybuchu Majdanu doszło do napięć na wschodzie Ukrainy zacząłem stopniowo śledzić ich podłoże.
Miałem świadomość o licznej mniejszości rosyjskiej zamieszkującej tamte tereny, niestety w sieci ciężko było znaleźć materiały pochodzące z drugiej strony konfliktu,...
2022-04-19
Jako zagorzały antyputinista i przeciwnik polityki Kremla uważam, że książka jest zwyczajnie słaba. Tezy mocno naciąganie, kiepska faktografia a przede wszystkim wyraźne ukierunkowanie polityczne. Wygląda to trochę jak osobista wendetta fińskiej autorki i próba odegrania się za nieszczęścia jakie ją spotkały w życiu osobistym.
Działania prorosyjskich trolli odkryłem w internecie już jakiś czas temu. W Polsce bardzo mocno nasiliły się podczas protestów tzw. Euromajdanu w Kijowie w 2014r. Zbrodnia wołyńska była przez długie lata przemilczana, a o tym co wydarzyło się na Ukrainie w trakcie II WŚ (i tuż po niej) wiedzieli głównie historycy, środowiska kresowe i organizacje o profilu patriotycznym. Nagle temat stał się bardzo medialny, głównie za sprawą informacji rozsyłanych w sieci. Tysiące profili na portalach społecznościowych na okrągło grzało antyukraińską propagandę w której udało się postawić znak równości między przeciętnym obywatelem Ukrainy a fanatycznym banderowcem. Człowiek o wnikliwym spojrzeniu na otaczającą go rzeczywistość był w stanie bez większych problemów ten dziwny ruch w sieci wyłapać.
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo dziennikarstwo śledcze pani Aro opiera się na tych samych przesłankach. Nie znajdziemy tu jednoznacznych dowodów na działalność prorosyjskich trolli, wszystko opiera się na przypuszczeniach. Wnikliwe obserwacje autorki z pewnością zasługują na uznanie ale ja osobiście w tych wszystkich historiach nie dostrzegłem nic nadzwyczajnego. Schemat którym operuje Aro jest stale ten sam: prozachodnia działalność bohaterów książki, później podważanie ich kompetencji przez rosyjskie media a na końcu zmasowana nagonka w sieci. Wniosek? Za wszystkim stoją trolle Putina. Dla autorki nie jest istotne czy to będą wygrane wybory Trumpa w USA czy krytyka masowej emigracji ludności muzułmańskiej w Europie. Całą winę przerzuca na działalność opłacanych z Moskwy rosyjskich trolli. Owszem, po części będzie miała rację. Ale spłycenie tematu do jednego zagadnienia czyni tę pozycję dość mocno niestrawną. Ode mnie 3/10.
Jako zagorzały antyputinista i przeciwnik polityki Kremla uważam, że książka jest zwyczajnie słaba. Tezy mocno naciąganie, kiepska faktografia a przede wszystkim wyraźne ukierunkowanie polityczne. Wygląda to trochę jak osobista wendetta fińskiej autorki i próba odegrania się za nieszczęścia jakie ją spotkały w życiu osobistym.
Działania prorosyjskich trolli odkryłem w...
2021-09-28
Zamiłowanie autora do słowotwórstwa i tworzenia neologizmów w połączeniu z wszechobecnymi traktatami filozoficznymi, opisami przyrody czy zjawiskami z pogranicza fizyki i duchowości czyniły w wielu miejscach lekturę niestrawną, męczącą.
Uczciwie trzeba jednak przyznać, że Herbert bardzo dobrze operuje piórem, stworzył doskonałe uniwersum z najdrobniejszymi szczegółami i nakreślił wyraziste, pełnokrwiste postaci których zarys bardzo łatwo można sobie wyobrazić. Ta plastyczność jego książki pobudziła moje zmysły do tego stopnia, że czułem się jakbym sam wylądował na Arrakis i przemierzał połacie pustyni w towarzystwie fremeńskiej załogi.
Ode mnie 6 ze względu na ciężar lektury. Nie wiem ile tomów tego cyklu powstało ale ja po przeczytaniu Diuny wracam z Arrakis z powrotem na Ziemię. W kolejną podróż póki co się nie wybieram.
Zamiłowanie autora do słowotwórstwa i tworzenia neologizmów w połączeniu z wszechobecnymi traktatami filozoficznymi, opisami przyrody czy zjawiskami z pogranicza fizyki i duchowości czyniły w wielu miejscach lekturę niestrawną, męczącą.
Uczciwie trzeba jednak przyznać, że Herbert bardzo dobrze operuje piórem, stworzył doskonałe uniwersum z najdrobniejszymi szczegółami i...
Jestem zadeklarowanym fanem "Folwarku zwierzęcego" Orwella jako genialnej wręcz alegorii komunizmu. W związku z powyższym miałem niemniejsze oczekiwania od szlagierowej pozycji w jego dorobku czyli wizjonerskiej wizji świata przyszłości "1984". Nie zawiodłem się, jednak do euforii mi daleko.
Orwell jako uczestnik wojny domowej w Hiszpanii po stronie republikańskiej był naocznym świadkiem wypaczenia idei w którą tak głęboko wierzył. Idei z której nieomylna "Partia" stworzyła groteskę niosąc pod sztandarami równości - dyskryminację, wolności - zniewolenie a powszechnego dobrobytu - ubóstwo. "Wolność to niewola", "Wojna to pokój"...
Kolejna próba odniesienia się do totalitarnego ustroju komunizmu niespodziewanie (a może właśnie nieprzypadkowo) przybrała wizję proroczą wybiegającą o całe dekady w przyszłość. Weźmy tutaj choćby przykład dzisiejszej "nowomowy" i dość popularnych ostatnio słów jak "sexworking" czy "ciałopozytywnosć". Czym są w rzeczywistości nietrudno się domyślić, konstruktorzy dzisiejszych czasów umiejętnie jednak starają się wymazać ich pejoratywne znaczenie.
Co nam przypomina postawa dzisiejszych polityków i całych partii za którymi stoją? Czyż nie słynne dwójmyślenie?
Z czym mamy dziś do czynienia w wirtualnej przestrzeni największych technologicznych gigantów jak facebook, YouTube czy Twitter? Czyż nie z usuwaniem (choć bardziej adekwatnym słowem w tym kontekście byłoby chyba "ewaporowaniem") niepoprawnych politycznie treści, filmów a czasem całego sztabu ludzi którzy za nimi stoją? Dzisiejszy internet za sprawą kilku monopolistów stał się tak naprawdę współczesną wersją Ministerstwa Prawdy.
Przykładów można mnożyć a za każdym z nich odkryjemy jak doskonałym obserwatorem rzeczywistości był George Orwell. Okazuje się, że tak naprawdę wystarczyło dokładnie przyjrzeć się ówczesnym mechanizmom rządzenia żeby przełożyć je niemal w całości w odległą, tak obcą wydawałoby się dla niego przyszłość.
"Obyś nie wiedział o czym piszę, nie doceniał
Bo piszę do ciebie z czasów dwójmyślenia
Czasów identyczności gdzie mówią nam jak żyć
Piszę do ciebie a Wielki Brat patrzy..."
Jestem zadeklarowanym fanem "Folwarku zwierzęcego" Orwella jako genialnej wręcz alegorii komunizmu. W związku z powyższym miałem niemniejsze oczekiwania od szlagierowej pozycji w jego dorobku czyli wizjonerskiej wizji świata przyszłości "1984". Nie zawiodłem się, jednak do euforii mi daleko.
Orwell jako uczestnik wojny domowej w Hiszpanii po stronie republikańskiej był...
Dobra, choć w moim odczuciu nie wybijająca się ponad przeciętność powieść przygodowa.
Do jej niewątpliwych atutów zaliczyłbym doskonale nakreślone postaci na czele z wyjątkowo barwnym i posługującym się kwiecistym językiem Ferminem de Torres czy choćby równie frapującymi bohaterami drugoplanowymi jak zegarmistrz Federico o dość specyficznych upodobaniach. Rzuciła mi się w oczy także wyjątkowa plastyczność opowiadanej historii, bardzo łatwo było mi się wczuć w klimat powojennej Barcelony którą książka wręcz "oddycha" a jej uliczki, zabytki czy miejscówki można sobie bez większych problemów zwizualizować, głównie dzięki dość dokładnym opisom autora, które miejscami - zbyt rozwlekłe i nazbyt poetyckie - potrafiły czytelnika trochę irytować i wybijać z rytmu. Dość nierówne tempo opowiadanej historii potrafiło na przemian wciągać i usypiać, co z całą pewnością zaliczyć trzeba w poczet jej minusów. A skoro już przy nich jesteśmy. Nie podobały mi się także dość wyraźnie przemycone między wierszami polityczne sympatie autora, któremu ewidentnie bliżej do Hiszpanii republikańskiej z jej całym (nieopisanym w książce) okrucieństwem i równie wyraźnie wyczuwalną niechęcią do powojennych rządów.
Bardzo pochlebne recenzje i wysoka średnia "Cienia wiatru" są w moim odczuciu głównie zasługą czytelniczek, mniej czytelników. Powieść to w końcu o miłości, niespełnionej, trudnej, często okupionej ofiarami - co dla płci pięknej jest z pewnością bardziej pociągające niż dla nas - trochę bardziej zdystansowanych i odpornych na romantyczne uniesienia. Nie zabrakło tu jednak - jak na rasową powieść przygodową - także mocniejszych akcentów, włącznie z pojedynkami, morderstwami czy głęboko skrywaną chęcią zemsty. Jednym słowem: dla każdego coś miłego. Mnie kupiła sentymentem do czasów dzieciństwa i wczesnej młodości ale ciebie może kupić zupełnie czymś innym. Dlatego na pytanie czy warto? Odpowiadam: tak, zdecydowanie.
Dobra, choć w moim odczuciu nie wybijająca się ponad przeciętność powieść przygodowa.
Do jej niewątpliwych atutów zaliczyłbym doskonale nakreślone postaci na czele z wyjątkowo barwnym i posługującym się kwiecistym językiem Ferminem de Torres czy choćby równie frapującymi bohaterami drugoplanowymi jak zegarmistrz Federico o dość specyficznych upodobaniach. Rzuciła mi się w...
Zychowicz to trochę taki historyk-celebryta, wybija się na nośnych obecnie historycznych tematach czy to dotyczących sensu wybuchu Powstania Warszawskiego czy np. nie do końca krystalicznego życiorysu żołnierzy tzw. "drugiej konspiracji" bardziej znanych dziś jako "Wyklęci".
Bynajmniej nie jest to zarzut, wkłada przysłowiowy kij w mrowisko ale jednocześnie stara się być obiektywny i nie szukać taniej sensacji. Przy okazji rocznicy 1 marca rokrocznie na wszelakich forach internetowych można zaobserwować wyjątkowe wzmożenie pewnej (do niedawna wpływowej) grupy polskiego społeczeństwa, która swą niechlubną przeszłość w organach władzy z nadania sowieckiego stara się zagłuszyć rzucaną w przestrzeń internetową wiązanką obelg skierowanych w stronę "żołnierzy z lasu", odsądzając ich przy okazji od czci i wiary i częstując najgorszymi inwektywami jak za starych, dobrych czasów.
Ile jest prawdy w tych wszystkich opowieściach o krwiożerczych leśnych bandach zaprawionych rzekomo w mordach, gwałtach i rabunkach? Czy może są to zwykłe legendy powtarzane przez kolejne już pokolenie ludzi, których przodkowie utrwalali czerwony reżim na ziemiach polskich? Odpowiedzią staje się właśnie omawiana pozycja, która w sposób obiektywny stara się rozstrzygnąć toczące się w przestrzeni medialnej spory dotyczące zasadności działań Żołnierzy Wyklętych, pobudek jakimi się kierowali i kontrowersji które towarzyszyły działalności niektórych z nich. To właśnie one są tytułowymi "skazami na pancerzach". Czy za sprawą tej incydentalnej przemocy jakiej dopuszczali się poszczególni partyzanci powinniśmy oceniać kolektywnie cały ruch podziemia niepodległościowego? Odpowiedź na to pytanie jest zdecydowanie najlepszą częścią tego tytułu. Warto poszerzać horyzonty i przestać myśleć w kategoriach zero-jedynkowych, tym bardziej opisując historyczne czasy które muszą wymykać (i wymykają) się jednoznacznej ocenie.
Zychowicz to trochę taki historyk-celebryta, wybija się na nośnych obecnie historycznych tematach czy to dotyczących sensu wybuchu Powstania Warszawskiego czy np. nie do końca krystalicznego życiorysu żołnierzy tzw. "drugiej konspiracji" bardziej znanych dziś jako "Wyklęci".
Bynajmniej nie jest to zarzut, wkłada przysłowiowy kij w mrowisko ale jednocześnie stara się być...
Ta książka nie jest arcydziełem sensu stricte, jest arcydziełem ludzkiego nawrócenia, które potrafi wyrwać człowieka nawet z najgłębszych czeluści mrocznego i pełnego brudu życia.
Słuchałem świadectwa Piotrka na YT kilka lat temu i już wtedy wywarło na mnie ogromne wrażenie. Nie wiedziałem jeszcze wtedy o książce, która wpadła mi w ręce dosłownie parę dni temu. Jest genialna w każdym calu, perypetie głównego bohatera to piękna relacja spotkania z żywym Bogiem. Opowiedziana z perspektywy prostego chłopaka z jednego z polskich blokowisk wciąga nas w świat ulicznego życia którego rytm wyznaczają kolejne imprezy zakrapiane alkoholem, narkotykami i ludzkimi dramatami. Czy jest jakieś wyjście z tej pułapki? Dowiecie się sięgając po ten tytuł.
Książka jest napisana przystępnym językiem a autor ma niebywały dar do przekazywania swoich odczuć i myśli za pomocą pióra, mimo, że nie odebrał w tym kierunku nawet podstawowego wykształcenia. To przysłowiowy "palec Boży" którego doskonale można wyczuć przerzucając kolejne strony tej fascynującej opowieści.
Ta książka nie jest arcydziełem sensu stricte, jest arcydziełem ludzkiego nawrócenia, które potrafi wyrwać człowieka nawet z najgłębszych czeluści mrocznego i pełnego brudu życia.
Słuchałem świadectwa Piotrka na YT kilka lat temu i już wtedy wywarło na mnie ogromne wrażenie. Nie wiedziałem jeszcze wtedy o książce, która wpadła mi w ręce dosłownie parę dni temu. Jest...
2019-12-07
Wypadałoby napisać parę słów po skończonej lekturze i dość niskiej nocie za całokształt. Wiedziony dobrymi opiniami zamówiłem jeden egzemplarz w internetowej księgarni. Zacząłem czytać i początkowo było całkiem nieźle. Książka napisana przejrzystym językiem, bez zbędnych dłużyzn i wtrętów. Jako fan literatury kryminalnej spodziewałem się prawdziwej petardy, czegoś po czym będę zbierał szczękę z podłogi. Niestety całość okazała się totalnym niewybuchem. Można powiedzieć, że nie było tu ani zagadki ani związanego z nią napięcia ani szokującego finału. Czyli wszystkich trzech elementów które wg mnie świadczą o jakości dobrej pozycji z tego gatunku. Jak wspomniałem wcześniej - początek dobry, środek znośny, końcówka beznadziejna. Nie mam pojęcia skąd te wszystkie zachwyty.
Wypadałoby napisać parę słów po skończonej lekturze i dość niskiej nocie za całokształt. Wiedziony dobrymi opiniami zamówiłem jeden egzemplarz w internetowej księgarni. Zacząłem czytać i początkowo było całkiem nieźle. Książka napisana przejrzystym językiem, bez zbędnych dłużyzn i wtrętów. Jako fan literatury kryminalnej spodziewałem się prawdziwej petardy, czegoś po czym...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-01
Jestem pasjonatem współczesnej historii a ta książka to jej prawdziwy skarbiec. Wywiad rzeka z Witalisem Skorupką to wspaniałe źródło informacji na temat II WŚ, zbrojnego podziemia, konspiracji, egzekucji i prześladowań ze strony obydwu okupantów na Ziemiach Polskich. Z czystym sumieniem polecam, czyta się jak dobrą opowieść sensacyjną.
Jestem pasjonatem współczesnej historii a ta książka to jej prawdziwy skarbiec. Wywiad rzeka z Witalisem Skorupką to wspaniałe źródło informacji na temat II WŚ, zbrojnego podziemia, konspiracji, egzekucji i prześladowań ze strony obydwu okupantów na Ziemiach Polskich. Z czystym sumieniem polecam, czyta się jak dobrą opowieść sensacyjną.
Pokaż mimo to
Na fali ostatniej głośnej afery z Kąckim postanowiłem sięgnąć po jego flagowy tytuł. Od jakiegoś czasu interesuję się tematem wschodnich kresów i wielokulturowego Podlasia więc lektura jak znalazł. Znając pobieżnie poglądy autora i jego (byłego już) pracodawcę spodziewałem się jaki kierunek mógł tutaj obrać. Jedynym zaskoczeniem okazała się skala uprawianej przez niego demagogii. To klasyczny reportaż "z tezą" w którym czytelnik nie znajdzie choćby próby wybicia się na obiektywizm. Kącki grubym flamastrem rysuje granicę w której po jednej stronie stawia mordercę/faszystę/szabrownika Polaka (który koniecznie musi być katolikiem) a po drugiej dobrodusznego/nieskazitelnego/niesplamionego najmniejszą przewiną obcokrajowca, którego zawirowania historyczne rzuciły na tereny mrocznej i zabobonnej Polski. Nie ważne czy ten człowiek będzie Żydem, Litwinem czy Rusinem, oś podziału przebiega zawsze tak samo: zły Polak kontra uciskane przez niego mniejszości narodowe. W krytyce Żołnierzy Wyklętych Kącki prześciga nawet komunistyczną propagandę próbując w pewnym momencie zrobić z Inki kierującą się niskimi pobudkami donosicielkę walczącą o "Polskę dla Polaków". Ciężko czytać coś takiego bez emocji i zwykłego oburzenia nawet mając w świadomości to, jak bardzo ojkofobiczne środowisko reprezentuje autor. Dla porównania mord w Zaleszanach u Kąckiego jest opisany zupełnie inaczej niż w bardzo dobrze udokumentowanych faktografią "Skazach na pancerzach" Zychowicza. To "inaczej" oczywiście w bardziej niekorzystnym świetle dla oddziałów Burego. O tak "nieistotnych" szczegółach jak prawosławny zastępca dowódcy oddziału Rajsa można oczywiście zapomnieć. Gdzie indziej Kącki próbuje wmanewrować znaną w tamtejszych środowiskach organizatorkę marszu ku czci ŻW w prymitywne antyrusińskie pobudki jakimi rzekomo miałaby się kierować. Rzecz w tym, że sama zainteresowana jest wyznania prawosławnego a jej dziadowie pochodzą z Białorusi ale to oczywiście Kącki zgrabnie pomija. W najlepszym przypadku można go posądzić a gapiostwo bądź zwykłe przeoczenie ale w takim razie w jakim świetle stawia go to jako dokumentalistę? Ewidentnie Kącki nie jest zainteresowanym rzetelną i obiektywną faktografią bo jeszcze nie daj Boże jakieś mniej wygodne szczegóły nie pasowałyby pod tezę którą obrał. To wszystko czyni tę pozycję mocno niestrawną, napisaną z politycznych pobudek. Przy okazji jego obyczajowych skandali okazuje się, że jest dokładnie takim samym autorem jak człowiekiem. Małym, zakłamanym i kierującym się wyłącznie własnym interesem hipokrytą.
Na fali ostatniej głośnej afery z Kąckim postanowiłem sięgnąć po jego flagowy tytuł. Od jakiegoś czasu interesuję się tematem wschodnich kresów i wielokulturowego Podlasia więc lektura jak znalazł. Znając pobieżnie poglądy autora i jego (byłego już) pracodawcę spodziewałem się jaki kierunek mógł tutaj obrać. Jedynym zaskoczeniem okazała się skala uprawianej przez niego...
więcej Pokaż mimo to