-
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać2 -
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać468
Biblioteczka
2023-06-30
2023-03-25
Manga ma trochę większy format niż standardowo, dzięki temu dużo wygodniej się ją czytało. Piękna kreska. Plan historyczny splata się ze współczesnością i chyba po raz pierwszy obie płaszczyzny zaciekawiły mnie w równym stopniu. Zazwyczaj, jak widziałam, że bohater/ka wybudzają się z Animusa, to krzyczałam „o nie”, a tutaj czekam na ciąg dalszy.
Było dużo scen akcji, dostarczyły dobrej rozrywki, tylko szkoda, że przez to tomik tak szybko się skończył. Na pewno przeczytam kolejną część. Shao Jun wygląda niepozornie, ale potrafi dać czadu (wykop ze sztyletem w bucie, najs!).
Polecam fanom AC i nie tylko.
Manga ma trochę większy format niż standardowo, dzięki temu dużo wygodniej się ją czytało. Piękna kreska. Plan historyczny splata się ze współczesnością i chyba po raz pierwszy obie płaszczyzny zaciekawiły mnie w równym stopniu. Zazwyczaj, jak widziałam, że bohater/ka wybudzają się z Animusa, to krzyczałam „o nie”, a tutaj czekam na ciąg dalszy.
Było dużo scen akcji,...
2023-03-25
Manga ma trochę większy format niż standardowo, dzięki temu dużo wygodniej się ją czytało. Piękna kreska. Plan historyczny splata się ze współczesnością i chyba po raz pierwszy obie płaszczyzny zaciekawiły mnie w równym stopniu. Zazwyczaj, jak widziałam, że bohater/ka wybudzają się z Animusa, to krzyczałam „o nie”, a tutaj czekam na ciąg dalszy.
Było dużo scen akcji, dostarczyły dobrej rozrywki, tylko szkoda, że przez to tomik tak szybko się skończył. Na pewno przeczytam kolejną część. Shao Jun wygląda niepozornie, ale potrafi dać czadu (wykop ze sztyletem w bucie, najs!).
Polecam fanom AC i nie tylko.
Manga ma trochę większy format niż standardowo, dzięki temu dużo wygodniej się ją czytało. Piękna kreska. Plan historyczny splata się ze współczesnością i chyba po raz pierwszy obie płaszczyzny zaciekawiły mnie w równym stopniu. Zazwyczaj, jak widziałam, że bohater/ka wybudzają się z Animusa, to krzyczałam „o nie”, a tutaj czekam na ciąg dalszy.
Było dużo scen akcji,...
2023-02-26
Podobał mi się Kontynent Przeciwwagi, cały wątek ze Srebrną Ordą, bawiły mnie żarty na zasadzie zderzenia barbarzyństwa z cywilizacją, szczególnie Cohen świetnie się popisywał. Gdyby tylko nie było tutaj Rincewinda i tych wszystkich uniwersyteckich zawikłanych do granic możliwości bzdetów... Mój mózg zaczyna się wyłączać, kiedy tylko widzi słowo "mag".
Podobał mi się Kontynent Przeciwwagi, cały wątek ze Srebrną Ordą, bawiły mnie żarty na zasadzie zderzenia barbarzyństwa z cywilizacją, szczególnie Cohen świetnie się popisywał. Gdyby tylko nie było tutaj Rincewinda i tych wszystkich uniwersyteckich zawikłanych do granic możliwości bzdetów... Mój mózg zaczyna się wyłączać, kiedy tylko widzi słowo "mag".
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-03-30
Hyeonseo Lee to odważna i silna kobieta, która przeżyła więcej niż można sobie wyobrazić. Książka "Dziewczyna o siedmiu imionach" stanowi świadectwo jej determinacji, miłości do rodziny oraz woli przetrwania. Czyta się szybko i z zapartym tchem. Na myśl człowiekowi przychodzi tylko takie słowo jak "abstrakcja", kiedy słyszy o takich sytuacjach jak wyciąganie z płonącego budynku wyłącznie jednego najważniejszego przedmiotu - portretu dyktatora.
Poznamy tutaj fakty o Korei Północnej uzupełnione myślami i odczuciami jej niedawnej mieszkanki. Książka pozwala lepiej zrozumieć życie obywateli tego odciętego od świata kraju oraz liczne dramaty uchodźcy. Polecam absolutnie każdemu.
Hyeonseo Lee to odważna i silna kobieta, która przeżyła więcej niż można sobie wyobrazić. Książka "Dziewczyna o siedmiu imionach" stanowi świadectwo jej determinacji, miłości do rodziny oraz woli przetrwania. Czyta się szybko i z zapartym tchem. Na myśl człowiekowi przychodzi tylko takie słowo jak "abstrakcja", kiedy słyszy o takich sytuacjach jak wyciąganie z płonącego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-26
Ciarki człowieka przechodzą, kiedy czyta, co jego przodkowie wyprawiali z kotami na przestrzeni dziejów. To historia pełna skrajności - z jednej strony nienawiść i brutalność, z drugiej uwielbienie i oddawanie czci. Te zwierzęta zawiniły wyłącznie swoją niezwykłością, "nawet najmarniejszy kot jest arcydziełem" jak powiedział da Vinci.
Książka "Miau. Kompletna historia kota" to podróż przez wszystkie epoki w poszukiwaniu przesądów, dzieł sztuki, przypadkowych odcisków małych łapek na manuskryptach, słowem wszystkiego co tylko wiąże się z tymi zwinnymi drapieżnikami. Pozycja jest pięknie wydana, tekst bogato okraszono ilustracjami.
Moim zdaniem to świetny pomysł na prezent dla kociarza. W książce można znaleźć mnóstwo ciekawostek historycznych, o wielu przeczytanych rzeczach nie miałam wcześniej pojęcia. Do moich ulubionych historyjek zaliczam tę, w której pewien kot, ponoć z zemsty i rzecz jasna z demoniczną (nie)duszą, rzucił się na księdza, by go wykastrować. Swoją drogą, autorka wielokrotnie zwraca uwagę jak wiele wspólnego miał los kotów z sytuacją społeczną kobiet.
Polecam, bardzo ciekawa lektura.
Ciarki człowieka przechodzą, kiedy czyta, co jego przodkowie wyprawiali z kotami na przestrzeni dziejów. To historia pełna skrajności - z jednej strony nienawiść i brutalność, z drugiej uwielbienie i oddawanie czci. Te zwierzęta zawiniły wyłącznie swoją niezwykłością, "nawet najmarniejszy kot jest arcydziełem" jak powiedział da Vinci.
Książka "Miau. Kompletna historia...
2022-04-19
Autorka razem z trójką znajomych wyruszyła w swoją niesamowitą podróż na wschód pod koniec lata 2016 roku. Na początku książki pisała o długim okresie niezdecydowania, a snucie planów mających spełnić jej wielkie marzenie pozostawało wyłącznie na papierze. Całe szczęście pomysł doszedł do skutku przed burzliwymi czasami pandemii, a obecnie wojny. Dzięki temu teraz wszyscy, jako czytelnicy, możemy tytułową trasę "Przez Rosję aż do Chin" odbyć ponownie we wspomnieniach pisarki.
Oczywiście jak do każdej podróży, musimy się najpierw przygotować. Wyobraźmy więc sobie, że mamy już spakowaną walizkę z podręcznymi rzeczami, nauczyliśmy się języka rosyjskiego dla lepszej komunikacji, w portfelu trzymamy pieniądze w kilku różnych walutach, z jednej kieszeni wystaje nam paszport, a z drugiej krótki przewodnik turystyczny. Wycieczkę zaczynamy w Warszawie od wejścia do pociągu...
Książkę można przeczytać od deski do deski z niesłabnącym zaangażowaniem. Jest napisana prostym, potocznym językiem przez młodą osobę o otwartym umyśle, ciekawą świata. Relację z kolejnych etapów podróży uzupełniają krótkie ciekawostki historyczne, które przybliżają czytelnikowi nieraz zupełnie egzotyczne miejsca. Nasi bohaterowie są przyjaźnie nastawieni do napotykanych ludzi, a i lokalni mieszkańcy chętnie nawiązują kontakt z turystami, opowiadają o swojej kulturze, częstują niespotykanymi nigdzie indziej potrawami.
Tekst uzupełniają fotografie i mapy, więc łatwiej nam sobie wyobrazić odwiedzane miejsca. Trasa w skrócie prowadzi z Warszawy do Moskwy, nad jezioro Bajkał i dalej na wschód, przez Mongolię aż do Pekinu. Poza kilkoma miejscami, gdzie trzeba było dojechać innym środkiem transportu, podróżujemy głównie koleją. Nie idziemy na łatwiznę, zapomnijcie o samolotach! Inaczej ominąłby nas wielogodzinny stukot kół po torach i niezapowiedziani goście w przedziale oferujący pęta kiełbasy i swojski bimber.
Polecam lekturę, to jedna z lepszych książek podróżniczych, które miałam okazję czytać.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Autorka razem z trójką znajomych wyruszyła w swoją niesamowitą podróż na wschód pod koniec lata 2016 roku. Na początku książki pisała o długim okresie niezdecydowania, a snucie planów mających spełnić jej wielkie marzenie pozostawało wyłącznie na papierze. Całe szczęście pomysł doszedł do skutku przed burzliwymi czasami pandemii, a obecnie wojny. Dzięki temu teraz wszyscy,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-11-03
„Pochylił się i pocałował Magnusa, delikatnie, powoli, jak w czasie niedzielnego poranka w łóżku. Zupełnie nie pasowało to do ich obecnego położenia, zupełnie nie pasowało do tego, jak obaj czuli się w tym momencie. Było cudownie.
- Nie czas na migdalenie się! - zawołał Jace przed nimi.
- Zawsze jest czas na migdalenie się - mruknął Alec z ustami przy ustach Magnusa (...)”
„Zaginiona Księga Bieli” jest bezpośrednią kontynuacją „Czerwonych zwojów magii” i jeśli mam porównać te dwie książki, to jednak pierwsza część bardziej mi się podobała. Przy niej czułam dużo emocji, to było jak spotkanie z dobrymi przyjaciółmi, a podczas czytania najnowszej części przygód Magnusa i Aleca widziałam wyraźnie plusy i minusy. Co nie znaczy, że nie czekam na więcej historii z uniwersum Łowców!
Plus: miejsca akcji, czyli Szanghaj i chińska wizja piekła. Nie orientuję się, ile w tym przedstawieniu to wizje autorów, a ile jest faktycznej mitologii i obrazków miejskich, ale mam wrażenie, że inspiracja jest duża. Wyszło to bardzo przekonująco, naturalnie, o nowościach dowiadujemy się w trakcie akcji, a nie przez to, że jeden bohater referuje drugiemu Wikipedię. A jest dużo nowej architektury, potraw, demonów, pięter w piekle... np. to w którym zjadają cię kaczki 😉
Minus: starzy bohaterowie towarzyszący. Tym razem z naszą tytułową parą wybiera się w podróż cała ekipa, tj. Jace, Clary, Izzy i Simon. Najpierw się z tego ucieszyłam, ale potem zobaczyłam, jak to wyszło... Ciężko jest operować tyloma postaciami jednocześnie, przez co odniosłam wrażenie, że są tutaj wyłącznie do zabijania pojawiających się od czasu do czasu demonów i tyle. Gdyby nie podpisy przy wypowiedziach, to zlewaliby mi się w jedną bezosobową bryłę.
„[O Sammaelu, Księciu Piekieł:]
- Myślałam, że będzie zawstydzony.
- Nie wydaje mi się, by dało się go tak łatwo zawstydzić - odezwał się Magnus. - Widziałaś jego kapelusz?”
Żarty, mrugnięcia okiem do fanów serii, walki z demonami, rozmowy o uczuciach, nastoletnia miłość (mimo dorosłego już wieku bohaterów, to dalej lektura typowo młodzieżowa). Mogło być lepiej, ale to wciąż ten porywający świat, w którym Nefilim walczą ze złem, a Magnus robi za policję modową. Jestem ciekawa, jak to się jeszcze rozwinie. Dla fanów Clare oczywiście must have tego roku.
„Pochylił się i pocałował Magnusa, delikatnie, powoli, jak w czasie niedzielnego poranka w łóżku. Zupełnie nie pasowało to do ich obecnego położenia, zupełnie nie pasowało do tego, jak obaj czuli się w tym momencie. Było cudownie.
- Nie czas na migdalenie się! - zawołał Jace przed nimi.
- Zawsze jest czas na migdalenie się - mruknął Alec z ustami przy ustach Magnusa...
2020-06-12
2017-11-28
2017-11-17
2016-07-01
Autorka świetnych obyczajówek wzięła się za sensację i wyszło marnie. Czuć, że See lepiej się czuje w opisywaniu zawiłości chińskiej kultury, niż w scenach pościgów i zagadek kryminalnych. Odkładam na półkę, nie doczytawszy do końca.
Autorka świetnych obyczajówek wzięła się za sensację i wyszło marnie. Czuć, że See lepiej się czuje w opisywaniu zawiłości chińskiej kultury, niż w scenach pościgów i zagadek kryminalnych. Odkładam na półkę, nie doczytawszy do końca.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-06-12
Szybko się czyta, połknęłam w dwa dni. Masa seksu, ale opisanego pokrótce w barwny sposób z typowo wschodnimi określeniami. Trochę chińskiej kultury, trochę historii, ogólnie to średnie, ale wciągające czytadło.
PS: Gdzie się podziało nazwisko autora?!
Szybko się czyta, połknęłam w dwa dni. Masa seksu, ale opisanego pokrótce w barwny sposób z typowo wschodnimi określeniami. Trochę chińskiej kultury, trochę historii, ogólnie to średnie, ale wciągające czytadło.
PS: Gdzie się podziało nazwisko autora?!
2017-10-30
2015-08-22
2016-10-03
Ogromny zawód! A myślałam, że przy "Sieci rozkwitającego kwiatu" autorce powinęła się noga. Trzy postacie, które momentami zlewają się w jedną. Akcja najczęściej wygląda tak: stało się to, to i to, koniec dnia. Książka wygląda pięknie, ale nie zawiera nic z tego, w czym się zakochałam czytając "Dziewczęta z Szanghaju" albo "Kwiat Śniegu..." - szkoda.
Ogromny zawód! A myślałam, że przy "Sieci rozkwitającego kwiatu" autorce powinęła się noga. Trzy postacie, które momentami zlewają się w jedną. Akcja najczęściej wygląda tak: stało się to, to i to, koniec dnia. Książka wygląda pięknie, ale nie zawiera nic z tego, w czym się zakochałam czytając "Dziewczęta z Szanghaju" albo "Kwiat Śniegu..." -...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-01-22
Najważniejsze fakty polityczne i historyczne o Korei Północnej w jednej książce. Zupełnie nie mój gatunek, a czytałam z zapartym tchem. Szkoda, ze analiza sięga tylko do 2002 roku. Polecam!
Najważniejsze fakty polityczne i historyczne o Korei Północnej w jednej książce. Zupełnie nie mój gatunek, a czytałam z zapartym tchem. Szkoda, ze analiza sięga tylko do 2002 roku. Polecam!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Drugi tom "Miecza Shao Jun" wydaje mi się jeszcze lepszy niż poprzedni. Łatwo udało mi się odnaleźć w akcji, pomimo kilkumiesięcznej przerwy. Kreska dalej jest bardzo miła dla oka, brakuje mi tylko całkowitego tłumaczenia onomatopei w polskim wydaniu.
"Miecz..." to chyba jedyna historia z uniwersum Assassin's Creed'a, w której z równą ciekawością śledzę teraźniejszość, co przeszłość. Podobało mi się wierne oddanie epoki, np. pokazanie skrępowanych stóp chińskich kobiet z XVI w.
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy i wyglądam również innych komiksów ze świata AC. Polecam szczególnie fanom gry.
Drugi tom "Miecza Shao Jun" wydaje mi się jeszcze lepszy niż poprzedni. Łatwo udało mi się odnaleźć w akcji, pomimo kilkumiesięcznej przerwy. Kreska dalej jest bardzo miła dla oka, brakuje mi tylko całkowitego tłumaczenia onomatopei w polskim wydaniu.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to"Miecz..." to chyba jedyna historia z uniwersum Assassin's Creed'a, w której z równą ciekawością śledzę teraźniejszość, co...