Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Bardzo dobre wprowadzenie do modlitwy kontemplacyjnej ze sporą dawką wiedzy psychologicznej, konkretnymi wskazówkami oraz całkiem realnymi sytuacjami.

Bardzo dobre wprowadzenie do modlitwy kontemplacyjnej ze sporą dawką wiedzy psychologicznej, konkretnymi wskazówkami oraz całkiem realnymi sytuacjami.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wstrząsająca pozycja na temat chłopstwa w Rzeczpospolitej szlacheckiej wpisująca się w nurt demitologizacji naszej historii.
Bardzo dużo interesujących ciekawostek, lecz lekturę musiałem sobie dozować ze względu na bardzo wysokie stężenie ciężkich do strawienia treści, czego jednym z nich jest szokujące udokumentowane doniesienie o pedofili Juliana Ursyna Niemcewicza. Rozdziały są miejscami nierówne, a ustalona narracja czasem wykracza poza to, co mówią źródła. Wciąż jest to dobra i mocna pozycja i kolejny przyczynek do tego, że powinno się gruntownie zrewidować historię wykładaną w szkołach.

Wstrząsająca pozycja na temat chłopstwa w Rzeczpospolitej szlacheckiej wpisująca się w nurt demitologizacji naszej historii.
Bardzo dużo interesujących ciekawostek, lecz lekturę musiałem sobie dozować ze względu na bardzo wysokie stężenie ciężkich do strawienia treści, czego jednym z nich jest szokujące udokumentowane doniesienie o pedofili Juliana Ursyna Niemcewicza....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po całkiem przyjemnym starcie i nieźle rozwijającym się środkowym segmencie, autor nagle decyduje się zastosować swoistą Deus Ex Machinę i pośpiesznie kończy wątek główny w sposób niesatysfakcjonujący i trącący tanią dydaktyką oraz ocierający o tanią krytykę Zachodu w stosunku do ZSRR. Nie brak tu również miejscami dziaderskiego podejścia do kobiet, które właściwie w historii służą tylko albo jako obiekt westchnień, albo kiepskich docinków bohatera. Zmarnowany potencjał.

Po całkiem przyjemnym starcie i nieźle rozwijającym się środkowym segmencie, autor nagle decyduje się zastosować swoistą Deus Ex Machinę i pośpiesznie kończy wątek główny w sposób niesatysfakcjonujący i trącący tanią dydaktyką oraz ocierający o tanią krytykę Zachodu w stosunku do ZSRR. Nie brak tu również miejscami dziaderskiego podejścia do kobiet, które właściwie w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Osobiście nie mogłem przebrnąć przez tę książkę. To bardziej jest historia typu high-fantasy być może z ciekawymi założeniami nawiązującymi do Wielkich Odkryć Geograficznych, ale ekspozycja uniwersum (być może za wyjątkiem planety na której się dzieje akcja) jest bardzo nieprzystępna i nie umywa się do takiego Star Treka, który również operuje w tym koncepcie. Jedyny garści fikcji naukowej mamy w opisywaniu ewolucji na planecie skrzydlatych i takie elementy jak brak adaptowalności do pokarmów, mimo teoretycznie nietrujących, ale tworzących szoki alergiczne. Holenderskość protagonisty była trudna do przedstawienia w polskim przekładzie i tłumacz bardziej poszedł w jakieś regionalizmy, co może nie było złym pomysłem, choć sama nieomylność postaci była dużym minusem. Na minus idą też niezbyt ciekawe postacie poboczne, płaskie dialogi oraz rozwleczone opisy. Na plus elementy marynistyczne.

Osobiście nie mogłem przebrnąć przez tę książkę. To bardziej jest historia typu high-fantasy być może z ciekawymi założeniami nawiązującymi do Wielkich Odkryć Geograficznych, ale ekspozycja uniwersum (być może za wyjątkiem planety na której się dzieje akcja) jest bardzo nieprzystępna i nie umywa się do takiego Star Treka, który również operuje w tym koncepcie. Jedyny garści...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gęsty, ponury, lecz jednocześnie magnetyczny klimat wiktoriańskiego Londynu wciąga czytelnika już od pierwszych stron. Sama opowieść z dzisiejszej perspektywy przy natłoku podobnych i dalej idących dzieł literatury czy kina nie wydaje się już tak odkrywcza, jednakże atmosfera gotyckiego dreszczowca jest wyraźnie wyczuwalna. Forma pamiętnikowa i część plastycznych relacji czy opisów może wywoływać u niektórych skojarzeń z prozą później piszącego H.P. Lovecrafta (widać, na kim między innymi mógł się wzorować). Tu jednak samej grozy mamy jednocześnie neoromantyczne rozważania nad dualizmem ludzkiej natury. Absolutny klasyk i warty przeczytania.

Gęsty, ponury, lecz jednocześnie magnetyczny klimat wiktoriańskiego Londynu wciąga czytelnika już od pierwszych stron. Sama opowieść z dzisiejszej perspektywy przy natłoku podobnych i dalej idących dzieł literatury czy kina nie wydaje się już tak odkrywcza, jednakże atmosfera gotyckiego dreszczowca jest wyraźnie wyczuwalna. Forma pamiętnikowa i część plastycznych relacji...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Lalka" jest znana przede wszystkim z tego, że jest lekturą szkolną co może z miejsca niektórych odstraszać. W rzeczywistości jest to znakomicie poprowadzona narracyjnie powieść z wyrazistymi i wzbudzającymi emocje bohaterami. W szkole średniej niestety utwór jest analizowany przede wszystkim pod kątem motywów romantycznych i pozytywistycznych, lecz książka ta jest absolutną gratką do obcowania pod kątem poszerzania wiedzy kulturowej. XIX-wieczna Warszawa i zwyczaje wybranych grup społecznych są przedstawione pieczołowicie, co też sprawia, że lektura ta potrafi być tematem rozmaitych analiz kulturoznawczych. To dzieło kompletne i w mej ocenie jest najlepszym polskim utworem XIX wieku.

"Lalka" jest znana przede wszystkim z tego, że jest lekturą szkolną co może z miejsca niektórych odstraszać. W rzeczywistości jest to znakomicie poprowadzona narracyjnie powieść z wyrazistymi i wzbudzającymi emocje bohaterami. W szkole średniej niestety utwór jest analizowany przede wszystkim pod kątem motywów romantycznych i pozytywistycznych, lecz książka ta jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Całkiem ciekawa, ale mocno moralizatorsko-dydaktyczna opowieść o uczciwości. Mamy tu wątek obyczajowy oraz lekko fantastyczny, opleciony lekko satyrycznym sznytem. Bywa też niestety naiwnie (ciężko mi sobie wyobrazić by nowopoznana dziewczyna przez zdziwaczałego bohatera zgodziłaby się pojechać na pierwszą randkę do lasu na grzyby gdzie nikogo nie spotkają). Niewątpliwie plusem z dzisiejszej perspektywy jest kulturowa wartość opowiadania - mamy tu zgrzebnie przedstawione codzienne życie w radzieckim Leningradzie łącznie z mieszkaniem, zakupami czy spotkaniami towarzyskimi. Napisane lekkim językiem, autor jako poeta oczywiście też miał zabawne wstawki wierszowane.

Całkiem ciekawa, ale mocno moralizatorsko-dydaktyczna opowieść o uczciwości. Mamy tu wątek obyczajowy oraz lekko fantastyczny, opleciony lekko satyrycznym sznytem. Bywa też niestety naiwnie (ciężko mi sobie wyobrazić by nowopoznana dziewczyna przez zdziwaczałego bohatera zgodziłaby się pojechać na pierwszą randkę do lasu na grzyby gdzie nikogo nie spotkają). Niewątpliwie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dariusz Rosiak to bardzo znany dziennikarz, który zyskał reputację wśród odbiorców jako osoba o szerokiej wiedzy oraz rzetelności w przedstawianiu informacji. Tym samym postanowiłem, że sięgnę w końcu po jego książkę i ostatecznie się mocno zawiodłem. Przedstawione anegdoty były ciekawe, a jego spostrzeżenia wydawały się okazywać w wielu momentach trafne. Niestety, już w pierwszej części wychodzi z autora coś, co by się określiło jako zdziadzienie - kiedyś to było, teraz to, Panie, szkoda gadać. Tu była fajna knajpa, teraz już jej nie ma. Z jednej strony autor nie szczędził krytycznych słów różnym frakcjom politycznym oraz samej rodzinie królewskiej, ale ostatecznie i tak było czuć w słowach wielki podziw. Im dalej, tym niestety coraz gorzej (za wyjątkiem może finałowego rozdziału o mafiach w UK). Autor w pewnym momencie stosuje cherry picking, tj. dobiera sobie fakty tak by potwierdzić swój punkt widzenia, ale sam niekiedy nie dostrzega, że sam nagle potrafi sobie zaprzeczać (rozdział o akcentach, w których raz twierdzi, że do BBC unika się już przyjmowania ludzi z akcentem oxbridge, a potem przyznaje, że trzy główne programy są przez nie zdominowane). Tutaj też zaczynało w mej ocenie szwankować wnioskowanie autora. Wraz z dalszą lekturą możemy zauważyć, że Rosiak ewidentnie nie przepada za ruchem ekologicznym i wprost jest oburzony, że wymaga się dziś od korporacji rekompensat dla środowiska.

Niestety, gwoździem do trumny całej publikacji jest rozdział o rasizmie i głęboka krytyka poprawności politycznej, w której Rosiak stosuje bardzo szkodliwe generalizacje bez podania żadnych źródeł swoich spostrzeżeń. Mało tego, w części rozdziału, w której powołuje się na konkretne dane z pewnego raportu dotyczącego stosunku muzułmanów żyjących na Wyspach do państwa, Rosiak wprost kłamie albo może swoją wiedzę opiera jednak z innego raportu niż przez siebie podanego (szkoda, że jednak w bibliografii nie zawarł odpowiedniego przypisu). Według autora ponad 40% muzułmanów żyjących w UK chciałoby zastąpienia systemu demokratycznego prawem szariatu. Według raportu jest to 1%. Tak, zadałem sobie trud weryfikacji tych podejrzanych danych w raporcie liczącym ponad 1300 stron. Liczby o których pisarz wspomina dotyczyły ewentualnego i to opcjonalnego honorowania praw szariatu w wybranych aspektach społecznych np. prawie cywilnym (jak np. jest rodzina muzułmańska). Jednocześnie zdecydowana większość respondentów odpowiadała, że szariat nie jest systemem, który powinno się narzucić ogółowi. Zatem albo autor kłamał, albo zastosował kolejny cherry picking stosując daleko idące wnioski nie pokrywające się z rzeczywistością. Na tym etapie, pod koniec książki zacząłem sobie zadawać pytanie czy takich nagięć faktów nie było więcej wcześniej w tematach, w których niezbyt się orientuję. Nie mogło oczywiście zabraknąć motywu najbardziej poszkodowanych przez politpoporawność, czyli nas, Polaków idąc w jakaś absurdalną martyrologiczną i znów nie do końca prawdziwą narrację według której Polacy nie ssą socjalu a przede wszystkim ciężko pracują. Owszem, pracują, ale są też na drugim miejscu wśród emigrantów (zaraz po Pakistanczykach), którzy korzystają w pełni z benefitów i różnych zasiłków np. na rodziny. No i wisienka na torcie, czyli właściwie zupełny brak zrozumienia Rosiaka dlaczego istnieje w UK wobec pokolonialnych narodów poprawność polityczna oraz historyczne bicie się w pierś. Człowiek, który żył na Wyspach i obcował z wyspiarzami nie może zrozumieć, dlaczego w szkołach i w mediach trwa nurt rozliczający historię, która obejmowała segregację rasową, pierwsze obozy koncentracyjne, demoralizację i niszczenie społeczeństw azjatyckich narkotykami, niszczenie gospodarek i drenaż surowców i tak dalej, i tak dalej. Autor tę czołobitność bierze w cudzysłów poddając w wątpliwość zasadność takich działań. Nie rozumie zupełnie czym jest pokolonialny dług. Może według niego zatem Niemcy w kontekście II wojny światowej powinny przestać mieć postawę przepraszającą wobec jednostek i narodów, które skrzywdziły i machnąć na to ręką? To jest właśnie problem tej książki. Jest ona zwyczajnie w niejednym momencie szkodliwa, mimo że są w niej też momenty bardzo ciekawe. I ja nie wiem teraz, czy w innych momentach była to rzetelna lektura, bowiem w paru momentach złapałem autora za rękę gdy albo przeczył sam sobie, albo, mówiąc delikatnie, mijał się z rzeczywistością. I najgorsze jest to, że osoby nie posiadające pewnej wiedzy nie będą w stanie zweryfikować niektórych elementów, zdając się jedynie na uczciwość pisarza. Wielka szkoda, bo nie brakowało momentów, które czytało się naprawdę z zaciekawieniem.

Dariusz Rosiak to bardzo znany dziennikarz, który zyskał reputację wśród odbiorców jako osoba o szerokiej wiedzy oraz rzetelności w przedstawianiu informacji. Tym samym postanowiłem, że sięgnę w końcu po jego książkę i ostatecznie się mocno zawiodłem. Przedstawione anegdoty były ciekawe, a jego spostrzeżenia wydawały się okazywać w wielu momentach trafne. Niestety, już w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Moja pierwsza powieść Żulczyka i był to poprawny debiut. Najpierw obejrzałem serial i byłem ciekaw jak książka wypadła. Pewne rzeczy wyszły lepiej na papierze, a niektóre zdecydowanie w ekranizacji. Książka przede wszystkim oferuje wejście w umysł głównego bohatera - słyszymy jego komentarze oraz przemyślenia, czego produkcja Skolimowskiego nie oferowała, a po grze twarzą głównego bohatera mogliśmy jedynie próbować domyślić się co mu chodzi po głowie. W książce jednak wiele wątków i postaci zostało spłyconych względem filmowej adaptacji. Nie brak też typowego grafomaństwa - czasem wynurzenia bohatera brzmią jak papka oraz wodolejstwo. Zabrakło ze strony autora doszlifowania elementów i zwyczajnego wyrzucenia przepakowanych frazesów na rzecz pogłębienia niektórych wątków.

Moja pierwsza powieść Żulczyka i był to poprawny debiut. Najpierw obejrzałem serial i byłem ciekaw jak książka wypadła. Pewne rzeczy wyszły lepiej na papierze, a niektóre zdecydowanie w ekranizacji. Książka przede wszystkim oferuje wejście w umysł głównego bohatera - słyszymy jego komentarze oraz przemyślenia, czego produkcja Skolimowskiego nie oferowała, a po grze twarzą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdecydowanie najlepsza książka Żulczyka. Niby wszystko już było wcześniej, ale autora styl ewidentnie stał się dojrzalszy i jeszcze plastyczniejszy. Mniej jest też grafomańskich wstawek w postaci zbyt rozwlekłych przemyśleń nie wprowadzających nic do fabuły. Sama historia gęsta, ponura i mocno wciągająca, choć zakończenie było w mym przypadku dość przewidywalne.

Zdecydowanie najlepsza książka Żulczyka. Niby wszystko już było wcześniej, ale autora styl ewidentnie stał się dojrzalszy i jeszcze plastyczniejszy. Mniej jest też grafomańskich wstawek w postaci zbyt rozwlekłych przemyśleń nie wprowadzających nic do fabuły. Sama historia gęsta, ponura i mocno wciągająca, choć zakończenie było w mym przypadku dość przewidywalne.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Porównania książki z Panem Samochodzikiem czy Harrym Potterem są dość niefortunne i pokazują wśród komentujących ograniczone obcowanie z literaturą fantasy. Czym się Żulczyk inspirował w trakcie pisania właściwie wprost można odczytać z utworu, bo nie brak tam rozmaitych easter eggów. Zarzuty o nierealistycznym języku młodzieży w tamtych latach również są humorystyczne gdyż komentujący myślą że akcja dzieje się po 2010 roku co jest też bzdurą (gra "Wiedźmin", w którą cisnął bohater, wyszła w 2007 roku). To, do czego rzeczywiście można się przyczepić to nieco syntetyczne podejście do powieści fantastyczno-przygodowej. Z fajnej, kameralnej historii z dreszczykiem od połowy jest jawna walka z mocami nadprzyrodzonymi a cała aura tajemniczości zostaje zdjęta. Im bliżej końca, tym mniej książka miała do zaoferowania doświadczonemu czytelnikowi zaś końcówka była prawdziwą, sztampową klasyką gatunku. Jako powieść dla młodzieży jest to faktycznie gratka. Nieobyty jeszcze czytelnik może być oczarowany lekkim językiem opowieści przepełnionym swojskim klimatem przemieszany z naszymi lokalnymi mitami czy legendami. Lekka, niezobowiązująca rozrywka.

Porównania książki z Panem Samochodzikiem czy Harrym Potterem są dość niefortunne i pokazują wśród komentujących ograniczone obcowanie z literaturą fantasy. Czym się Żulczyk inspirował w trakcie pisania właściwie wprost można odczytać z utworu, bo nie brak tam rozmaitych easter eggów. Zarzuty o nierealistycznym języku młodzieży w tamtych latach również są humorystyczne gdyż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka Jonathana Moore'a utrzymana jest w konwencji popularnonaukowej, chwilami nie mogąc jednak się zdecydować czy zachować powagę czy epatować komentarzami i skrótami myślowymi polanymi czarnym humorem rodem z popularnej serii dla młodzieży "Straszna historia". Autor przede wszystkim nie wyjaśnia na wstępie czym jest sekta, bowiem z jednej strony traktuje ten termin jakby odnosił się do pomniejszych kultów skupionych wokół guru, a raz nagle arbitralnie uznaje całą kulturę z religią za sekciarską, czego przykładem jest kilkumilionowa cywilizacja Azteków a nawet wciśnięcie w ten kanon wielowiekową kulturę samurajów z Japonii (!). Ewidentnie te dwa ostatnie wątki najbardziej odstają od głównej osi książki i mogłoby się wydawać, że zostały one wciśnięte tam tylko dlatego by autor mógł szokować i wyrazić swoją opinię z mocno etnocentrycznego punktu widzenia. Z powodzeniem pisarz mógł porzucić te wątki na rzecz wzbogacenia treści o tajnych stowarzyszeniach i rozwinięciu wątków urywanych tam gdzie robiło się bardzo ciekawie (np. przy sekcie Aum Shinrikyo). Zdecydowanie najlepiej i najrzetelniej udokumentowana jest sekta Jima Jonesa, który próbował stworzyć w amazońskiej dżungli utopię w postaci chrześcijańskiego komunizmu, włos mógł się jeżyć od lektury. Ciekawie też wypadły opisy indyjskich thugów czy kilku innych pomniejszych amerykańskich sekt na bazie chrześcijaństwa. Książka to taki bardziej nierówny przewodnik po niebezpiecznych kultach i stowarzyszeniach, miejscami naprawdę tylko ledwie wspomnianymi że są bądź kiedyś istniały i raczej stanowią punkt wyjścia do dalszych poszukiwań. Wydanie jest porządne, wzbogacone kolorowymi zdjęciami i ilustracjami, choć estetyka chwilami trąci myszką. Cena raczej za wysoka

Książka Jonathana Moore'a utrzymana jest w konwencji popularnonaukowej, chwilami nie mogąc jednak się zdecydować czy zachować powagę czy epatować komentarzami i skrótami myślowymi polanymi czarnym humorem rodem z popularnej serii dla młodzieży "Straszna historia". Autor przede wszystkim nie wyjaśnia na wstępie czym jest sekta, bowiem z jednej strony traktuje ten termin...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka-otwarcie jednej z najbardziej kasowych serii fantasy a jednocześnie jedna z najsłabszych w obrębie cyklu. Opasłe tomiszcze przedstawia całkiem zgrabne wprowadzenie do uniwersum "Pieśni Lodu i Ognia" jednakże autorowi brakuje jeszcze na tym etapie zręczności w opisywaniu relacji ludzkich i nadawaniu im większej głębi. Ned Stark, który jest właściwie jednym z głównych bohaterów tego tomu, jest zupełnie nijaki, zaś Daenerys Targaryen, młoda pretedentka do tronu działająca na innym kontynencie, jest przedstawiona równie płasko, miejscami wręcz infantylnie. Najciekawiej poprowadzone postacie w tym tomie, to paradoksalnie spoza familii Starków, czyli Tyrion Lannister czy król Robert Baratheon. Zarysowana intryga polityczna, która doprowadza do zawirowań na władzy wydaje się tu płytka, wręcz niedorzeczna i jeśli ktoś nie przełknie tej gorzkiej pigułki, będzie jej się odbijać przez resztę sagi. Jeśli jednak potraficie przymknąć oko na pewne uproszczenia, będziecie się dobrze bawić. Pod warunkiem, że nie przeszkadzają Wam długie opisy uczt i innych wydarzeń :)

Książka-otwarcie jednej z najbardziej kasowych serii fantasy a jednocześnie jedna z najsłabszych w obrębie cyklu. Opasłe tomiszcze przedstawia całkiem zgrabne wprowadzenie do uniwersum "Pieśni Lodu i Ognia" jednakże autorowi brakuje jeszcze na tym etapie zręczności w opisywaniu relacji ludzkich i nadawaniu im większej głębi. Ned Stark, który jest właściwie jednym z głównych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czyta się jednym tchem. "Droga" to minimalistyczna postapokaliptyczna powieść, nomen, omen drogi, w której obserwujemy podróż ojca z synem przez świat dotknięty kataklizmem. W wyniku niesprecyzowanych wydarzeń unosi się gęsty pył uniemożliwiający przeniknięcie światła słonecznego co doprowadziło do wymarcia ekosystemów. Atmosfera powieści jest skrajnie depresyjna, gęsta i niewiele jest tam promyków nadziei (ale mimo wszystko są!). I choć brawurowych akcji tam nie ma a narracja koncentruje się na relacji ojciec-syn, książka trzyma jednak w napięciu w związku z poczuciem stałego zagrożenia.

Czyta się jednym tchem. "Droga" to minimalistyczna postapokaliptyczna powieść, nomen, omen drogi, w której obserwujemy podróż ojca z synem przez świat dotknięty kataklizmem. W wyniku niesprecyzowanych wydarzeń unosi się gęsty pył uniemożliwiający przeniknięcie światła słonecznego co doprowadziło do wymarcia ekosystemów. Atmosfera powieści jest skrajnie depresyjna, gęsta i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Syreny z Tytana" to druzgocząca w swym trywializującym wydźwięku wizja fatalizmu, który z religijnością, palcem Bożym czy inną wyższą siłą nie ma za wiele wspólnego. Utwór choć jest formalnie z gatunku sci-fi i mamy podróże w kosmos, to samej "nauki" w ścisłym rozumieniu jest tu wbrew pozorom bardzo mało.
Zdecydowanie więcej jest za to miksu surrealizmu z silną rozprawą społeczną polanej lekkostrawnym filozoficznym sosem z mocnymi onirycznymi nutami przeplatanymi wiedzą z zakresu socjologii religii. Tempo historii jest nierówne, chwilami wręcz wieje nud. Autor chwilami potrafi iść na pewne skróty i stosować uproszczenia aby mieć pretekst do podjęcia interesujących go tematów. Niemniej jednak, niektóre przemyślenia potrafią faktycznie sprowokować do wewnętrznej polemiki i własnej refleksji. Dodatkowy plus za humor.

Edit: Usunąłem fragment z zarzutem nt. funkcjonowania Merkurego, gdyż popełniłem w nim błąd merytoryczny. Dziękuję za zwrócenie uwagi.

"Syreny z Tytana" to druzgocząca w swym trywializującym wydźwięku wizja fatalizmu, który z religijnością, palcem Bożym czy inną wyższą siłą nie ma za wiele wspólnego. Utwór choć jest formalnie z gatunku sci-fi i mamy podróże w kosmos, to samej "nauki" w ścisłym rozumieniu jest tu wbrew pozorom bardzo mało.
Zdecydowanie więcej jest za to miksu surrealizmu z silną rozprawą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwszy tom opowiadań posiadał niezły koncept oraz gęsty i mroczny klimat, który mógłby ująć odpowiedniego czytelnika. Niestety, same historie są bardzo schematyczne, a strony są naszpikowane wręcz bezsensowną wręcz fetyszyzacją przemocy, a po latach gdy dojrzałem i ponownie zajrzałem do twórczości Piekary dostrzegłem przy okazji gigantyczne pokłady wyziewów mizoginii. Niestety, jeśli ktoś myśli, że bohater nie mający problemu z gwałtem przejdzie jakąś przemianę w przyszłości albo będzie zasiane choćby ziarno takiej transformacji, srodze się zawiedzie.

Pierwszy tom opowiadań posiadał niezły koncept oraz gęsty i mroczny klimat, który mógłby ująć odpowiedniego czytelnika. Niestety, same historie są bardzo schematyczne, a strony są naszpikowane wręcz bezsensowną wręcz fetyszyzacją przemocy, a po latach gdy dojrzałem i ponownie zajrzałem do twórczości Piekary dostrzegłem przy okazji gigantyczne pokłady wyziewów mizoginii....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka powstała w czasach przeogromnej popularności "Gry o Tron", zresztą wydawanej przez to samo wydawnictwo. Cherezińska dokładnie w ten sam sposób technicznie rozbiła opowieść na rozdziały przedstawiane z punktu widzenia różnych bohaterów żyjących w czasach rozbicia dzielnicowego, w którym na tronie polskim nie ma króla. Doskonale nadający się do takiej powieści okres historyczny został potraktowany po łebkach przez autorkę. Książka zamiast być epicką opowieścią z bitwami, knowaniami i gęstą polityką okazała się być wygładzoną bajeczką przeszytą zupełnie zbędnymi wątkami fantastycznymi, tworzącą miejscami konsternację poprzez wstawianie losowych scen erotycznych i zupełnym praktycznie ignorowaniem działań wojennych. Jakość zbliżona bardziej do średniowiecznej telenoweli "Korona Królów". Dobijające były infantylne, pozbawione wiązki emocjonalnej babole pokroju "Władcy X zmarł małoletni syn. To było takie bardzo smutne. Więc zrobił sobie kolejne". Właściwie na plus tutaj przychodzi postać Przemysła oraz Henryka Śląskiego, z którym tworzył specyficzną, szorstką przyjaźń.

Książka powstała w czasach przeogromnej popularności "Gry o Tron", zresztą wydawanej przez to samo wydawnictwo. Cherezińska dokładnie w ten sam sposób technicznie rozbiła opowieść na rozdziały przedstawiane z punktu widzenia różnych bohaterów żyjących w czasach rozbicia dzielnicowego, w którym na tronie polskim nie ma króla. Doskonale nadający się do takiej powieści okres...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Najlepsze opowiadania Roberta E. Howarda. Największym minusem jest w niejednym miejscu kiepskie tłumaczenie, co jednak już jest winą wydawnictwa odpowiadającego za przekład.

Najlepsze opowiadania Roberta E. Howarda. Największym minusem jest w niejednym miejscu kiepskie tłumaczenie, co jednak już jest winą wydawnictwa odpowiadającego za przekład.

Pokaż mimo to