-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-04-30
2024-04-18
“Katia. Cmentarne love story” to kolejna powieść Anety Jadowskiej z uniwersum Thornu – alternatywnej, magicznej wersji Torunia. I bardzo się cieszę, że wreszcie mogę przebywać w tym świecie bez odpychającej postaci Dory!
Uważam, że Jadowska zbudowała cudowny świat, pełen magicznych stworzeń i ciekawych postaci. Niestety, w rozpoczynającym wszystko cyklu o Dorze Wilk cały odbiór psuje główna bohaterka, typowa wyidealizowana Mary Sue, której walory autorka podkreśla na każdej stronie. Strasznie zaburza to odbiór powieści, rozczarowuje i pozostawia czytelnika w dziwnym rozdarciu – z jednej strony chciałabym czytać dalej i bardziej wgłębić się w świat Thornu, ale błagam, tylko nie z Dorą!
“Katia” zapewnia nam właśnie to wszystko, czego zabrakło w debiutanckim cyklu Jadowskiej. Tutaj bohaterka jest już porządnie wykreowana, z krwi i kości, dająca się lubić. Choć pała się nietypowym zawodem nekromantki, przeżywa typowe ludzkie emocje, przez co łatwo z nią sympatyzować. I przede wszystkim nie jest tak zapatrzona w siebie jak Dora. Nawiasem mówiąc, Dora przewija się również i w tej historii, co za każdym razem sprawiało, że wywracałam oczami. Na szczęście nie ma jej zbyt dużo. Warto wspomnieć, że jeśli jest się w trakcie czytania cyklu o Dorze Wilk, może lepiej poczekać z lekturą Katii, gdyż można sobie co nieco zaspoilerować.
Dobrze mi się czytało “Katię”. To lekka powieść, a cmentarz, duchy i nekromancka magia w tle sprawiają, że idealnie nadaje się do czytania podczas deszczowych, jesiennych wieczorów. Mam nadzieję, że ukażą się kolejne tomy o przygodach Katii – chętnie sięgnę po więcej.
(Wyzwanie czytelnicze LC na kwiecień 2024: Przeczytam książkę, która przeniesie mnie w inne miejsce)
“Katia. Cmentarne love story” to kolejna powieść Anety Jadowskiej z uniwersum Thornu – alternatywnej, magicznej wersji Torunia. I bardzo się cieszę, że wreszcie mogę przebywać w tym świecie bez odpychającej postaci Dory!
Uważam, że Jadowska zbudowała cudowny świat, pełen magicznych stworzeń i ciekawych postaci. Niestety, w rozpoczynającym wszystko cyklu o Dorze Wilk cały...
2024-04-15
Wreszcie sięgnęłam po “Cień wiatru” – książkę, o której od bardzo dawna słyszałam wiele dobrego. Czytelnicy wręcz zalewali ją pochwałami, a ja jakoś ciągle odkładałam lekturę na lepsze czasy. I w końcu te czasy nadeszły. Szukaliśmy z chłopakiem kolejnej książki, którą moglibyśmy razem przeczytać i tak oto padło na słynny “Cień wiatru”, a ja dołączyłam do grona osób, które zachwycają się powieścią Carlosa Ruiza Zafóna.
“Cień wiatru” opowiada historię Daniela Sempere, który wraz z ojcem udaje się na Cmentarz Zapomnianych Książek, aby tam znaleźć i ocalić od zapomnienia wybraną powieść. Daniel bierze sobie do serca swoje zadanie i, po pochłonięciu książki, kawałek po kawałku odkrywa smutną historię jej autora, Juliana Caraxa.
Podobnie jak główny bohater, ja również przepadłam czytając “Cień wiatru”. Powieść napisana jest prostym, ale przepięknym językiem, przez co bardzo łatwo się ją czyta. Postaci są wyraźne, łatwo je polubić i im współczuć, choć mój chłopak twierdzi, że trochę brakuje im głębi. Z zapartym tchem przewracałam kartka za kartką, stopniowo odkrywając historię Juliana i powiązania między bohaterami. Moment, kiedy kolejne elementy układanki wychodzą na jaw, daje ogromną satysfakcję, podobną do tej odczuwanej po ułożeniu puzzli.
Z jakiegoś powodu spodziewałam się, że książka będzie bardziej refleksyjna. Tymczasem jest tu dużo akcji, która toczy się na ulicach Barcelony, częściowo w czasach wojny domowej w Hiszpanii. Mimo wartkiej akcji, powieść przesycona jest smutkiem i melancholią towarzyszącą postaciom, które nie potrafią pogodzić się ze swoją przeszłością. Jak dla mnie są to dobrze wyważone proporcje. Ja przepadłam. Tym bardziej, że do Barcelony mam szczególny sentyment, a “Cień wiatru” pozwolił mi raz jeszcze przenieść się do miasta, które poniekąd odmieniło moje życie.
(Wyzwanie czytelnicze LC na kwiecień 2024: Przeczytam książkę, która przeniesie mnie w inne miejsce)
Wreszcie sięgnęłam po “Cień wiatru” – książkę, o której od bardzo dawna słyszałam wiele dobrego. Czytelnicy wręcz zalewali ją pochwałami, a ja jakoś ciągle odkładałam lekturę na lepsze czasy. I w końcu te czasy nadeszły. Szukaliśmy z chłopakiem kolejnej książki, którą moglibyśmy razem przeczytać i tak oto padło na słynny “Cień wiatru”, a ja dołączyłam do grona osób, które...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-07
Nim się obejrzałam, udało mi się przesłuchać “Wszystko zostaje w rodzinie”, czyli czwarty tom z uniwersum Anety Jadowskiej o przygodach Dory Wilk. W tej części akcja skupia się głównie na problemach w stadzie wilkołaków i w społeczności wampirów, które Dorą stara się rozwikłać. Zawsze miałam słabość do wampirów i wilkołaków, dlatego tę część słuchało mi się lepiej niż poprzednie. Dochodzą także problemy w związku z Mironem i towarzyszące im rozterki miłosne.
Ponadto, zdaje się, że Jadowska zrozumiała, że trochę przedobrzyła z mocami Dory i w tym tomie próbowała ją trochę osłabić; zmalała też ilość podkreśleń jaka to Dorą jest zajebista, ale Jadowska nie byłaby sobą, gdyby nie przypominała o tym czytelnikowi od czasu do czasu. Cóż, tak już chyba będzie do końca cyklu, i kto się jeszcze nie zniechęcił, ten zapewne dobrnie do końca. Ja co prawda czuję niesmak, ale przesłucham dwa pozostałe tomy – ta historia w wersji audiobookowej sprawdza się w sam raz do sprzątania, czy robienia zakupów. Szybka, odmóżdżająca i niezobowiązująca lektura.
(Wyzwanie czytelnicze LC na kwiecień 2024: Przeczytam książkę, która przeniesie mnie w inne miejsce)
Nim się obejrzałam, udało mi się przesłuchać “Wszystko zostaje w rodzinie”, czyli czwarty tom z uniwersum Anety Jadowskiej o przygodach Dory Wilk. W tej części akcja skupia się głównie na problemach w stadzie wilkołaków i w społeczności wampirów, które Dorą stara się rozwikłać. Zawsze miałam słabość do wampirów i wilkołaków, dlatego tę część słuchało mi się lepiej niż...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-29
2024-02-06
Mam ogromny problem z cyklem o Dorze Wilk. Niby słaba pozycja, irytująca bohaterka, dialogi zalatują krindżem... ale ten ogrom magii i lekki styl Jadowskiej sprawiają, że chce się brnąć w to dalej.
Największym minusem całej powieści jest sama Dora. Trudno o bardziej irytującą, infantylną i zapatrzoną w siebie postać. Już podczas pierwszej sceny zatrzymania przez policję, Dora podkreśla atrakcyjność swojego biustu. Wychwalań na cześć głównej bohaterki nie ma końca, powtarzają się regularnie co kilka stron, chociaż większość z nich jest bez pokrycia. Chociażby fakt, że Dora flirtuje niemal z każdym napotkanym mężczyzną (a z dwoma się całuje), jednocześnie będąc w związku z Mironem, jest dosyć nie w porządku. Ale oczywiście Dorze można. No i oczywiście każdy napotkany facet od razu trafia do fanklubu Dory. A jak nie, to jest złolem. Jak dla mnie, postać Dory jest wręcz fatalnie skonstruowana. Każda, dosłownie każda z pobocznych postaci (chociażby Nikita, czy Baal) jest ciekawsza, niż główna bohaterka. To bardzo psuje odbiór całej książki, bo choćby całość była nie wiadomo jak dobra, to przy tak wkurzającej bohaterce łatwo się zmęczyć lekturą.
Jeśli chodzi o samą historię, to jest podobnie jak w poprzednich tomach - pomysł na osadzenie akcji w Toruniu i alternatywnym Thornie bardzo oryginalny. Dużo magii, aniołów, demonów i innych postaci magicznych. Szkoda, że praktycznie nie ma w tym postaci kobiecych - oczywiście całą uwagę musi pochłaniać Dora. Podobał mi się wątek ratowania magicznych dzieci, postać Baala i pojedynek z Rafaelem.
Styl Anety Jadowskiej jest lekki i przyjemny w odbiorze, dlatego łatwo się wciągnąć w historię. Szkoda tylko, że całość psuje słaba bohaterka i jej pompatyczne przemówienia (często mające na celu podkreślenie tego, jaka jest zajebista).
Warto nadmienić, że audiobook okazał się o wiele bardziej przystępną formą dla tej książki. Całkiem nieźle się słucha i dobrze sprawdza się do sprzątania, gotowania lub innych prozaicznych czynności. Myślę, że przez ebook lub książkę papierową trudniej byłoby mi przebrnąć.
Pewnie za jakiś czas dla odmóżdżenia przesłucham kolejną część cyklu. Ale póki co mam stanowczo za dużo Dory.
Mam ogromny problem z cyklem o Dorze Wilk. Niby słaba pozycja, irytująca bohaterka, dialogi zalatują krindżem... ale ten ogrom magii i lekki styl Jadowskiej sprawiają, że chce się brnąć w to dalej.
Największym minusem całej powieści jest sama Dora. Trudno o bardziej irytującą, infantylną i zapatrzoną w siebie postać. Już podczas pierwszej sceny zatrzymania przez policję,...
2024-01-10
Jest coś bardzo osobliwego w literaturze rosyjskiej... może to, że tak dokładnie potrafi oddać zawiłości ludzkiej psychiki? Że sięga w głąb duszy i obnaża najbardziej skrywane z ludzkich emocji? Bardzo ujęło mnie to kiedyś u Dostojewskiego, a teraz także w tym krótkim opowiadaniu Tołstoja.
"Śmierć Iwana Iljicza" bardzo prostym językiem ukazuje najpierw życie, a następnie chorobę i śmierć tytułowego bohatera. Jak przez lupę obserwujemy jego zachowanie, relacje z innymi ludźmi i kłamstewka, którymi się karmi; samotność w chorobie, zawiść względem innych, frustrację z powodu bezsilności lekarzy, refleksje na temat minionego życia i konsekwencje podjętych decyzji.
Towarzyszenie Iwanowi Iljiczowi w chorobie i umieraniu mnie także skłoniło do refleksji na temat tego, kto zostałby przy mnie w tak trudnych chwilach, i czego ja żałowałabym w obliczu śmierci. Ta gorzko-słodka historia z pięknym zakończeniem na długo zostanie w mojej pamięci.
Jest coś bardzo osobliwego w literaturze rosyjskiej... może to, że tak dokładnie potrafi oddać zawiłości ludzkiej psychiki? Że sięga w głąb duszy i obnaża najbardziej skrywane z ludzkich emocji? Bardzo ujęło mnie to kiedyś u Dostojewskiego, a teraz także w tym krótkim opowiadaniu Tołstoja.
"Śmierć Iwana Iljicza" bardzo prostym językiem ukazuje najpierw życie, a następnie...
2023-12-31
To już kolejny z rzędu czaromarownik, którego używałam. Nie wiem, czy to kwestia przyzwyczajenia, czy przyswojenia już pewnej wiedzy, ale ten czaromarownik nie zachwycił mnie tak jak poprzednie.
W "Czaromarowniku 2023" niektóre treści powtarzają się z tymi z poprzednich lat. Bardzo dużo znaleźć tu można o ziołach i przyrządzaniu ziołowych mikstur, co mnie akurat średnio interesuje. Niemniej, niektóre opis podobały mi się w swojej prostocie, jak chociażby ten o roku numerologicznym, ludowych sposobach oczyszczania, czy pomysłach na codzienne rytuały.
Oczywiście "Czaromarownik 2023", jak wszystkie poprzednie czaromarowniki, wydany jest bardzo ładnie, ale niestety dla mnie ta forma kalendarza przestała się sprawdzać. Miło jest trzymać w ręce namacalny notes i móc w nim zapisywać swoje przeżycia i przemyślenia z danego dnia, ale niestety często zdarzało się, że w ogóle nie zaglądałam do kalendarza. Poza tym, przy częstych podróżach, gdy każde miejsce w bagażu się liczy, zwyczajnie nie zabierałam kalendarza ze sobą. Dlatego w moim przypadku o wiele lepiej sprawdziło się przejście na kalendarz Google.
Mimo wszystko, poleciłabym czaromarownik osobom, które chcą zdobyć podstawową wiedzę o magii, i które lubią kalendarze w papierowej formie.
To już kolejny z rzędu czaromarownik, którego używałam. Nie wiem, czy to kwestia przyzwyczajenia, czy przyswojenia już pewnej wiedzy, ale ten czaromarownik nie zachwycił mnie tak jak poprzednie.
W "Czaromarowniku 2023" niektóre treści powtarzają się z tymi z poprzednich lat. Bardzo dużo znaleźć tu można o ziołach i przyrządzaniu ziołowych mikstur, co mnie akurat średnio...
2023-12-31
"Oskar i pani Róża" to opowieść o chłopcu, który przeżywa swoje życie w 12 dni. Książka jest krótka - ma niecałe 100 stron, a mimo to zawiera w sobie wszystko, co trzeba. Zupełnie jak życie głównego bohatera.
Ta krótka powieść idealnie rezonuje z moimi tegorocznymi doświadczeniami i przemyśleniami. Jakiś czas temu usłyszałam od pewnej bardzo inspirującej osoby: "Szczęścia też trzeba się nauczyć". Bardzo to do mnie wtedy trafiło i myślę, że o tym właśnie jest ta książka.
Choć powieść można przeczytać w jeden wieczór, mnie na nieco dłużej zatrzymał ten fragment: "Bo są dwa rodzaje bólu, Oskarku. Cierpienie fizyczne i cierpienie duchowe. Cierpienie fizyczne się znosi. Cierpienie duchowe się wybiera." Ten cytat idealnie dopełnia myśl, którą przytoczyłam wyżej.
Bardzo ważna książka, jedna z ważniejszych, jakie przeczytałam. Jeden z ostatnich rozdziałów - kiedy Oskar ciszy się najdrobniejszymi przyjemnościami życia - wzruszył mnie do łez. Myślę, że jeszcze nieraz wrócę do tej historii.
"Oskar i pani Róża" to opowieść o chłopcu, który przeżywa swoje życie w 12 dni. Książka jest krótka - ma niecałe 100 stron, a mimo to zawiera w sobie wszystko, co trzeba. Zupełnie jak życie głównego bohatera.
Ta krótka powieść idealnie rezonuje z moimi tegorocznymi doświadczeniami i przemyśleniami. Jakiś czas temu usłyszałam od pewnej bardzo inspirującej osoby: "Szczęścia...
2023-12-25
"Refleksje i przypowieści" to zbiór niezwiązanych ze sobą historii, które łączy ze sobą postać Sandmana, władcy snów. Opowieści bardzo często są interpretacją lub nawiązują do postaci historycznych, mitów, lub historii biblijnych, rzeczywiście skłaniając przy tym do refleksji.
Niektóre z historii bardzo mi się podobały i zapadły w pamięć ("Łowy", "Ramadan", wszystkie rozdziały o Orfeuszu), inne wręcz przeciwnie - nie wywołały większych emocji, a nawet nieco się dłużyły (historia Marco Polo, "Sejmik gawronów", "Thermidor").
Szkoda, że w tym tomie nie było więcej samego Sandmana. W każdej z opowieści był on tylko postacią epizodyczną. Pojawiły się za to inne ciekawe postaci, które rozbudowują nieco sylwetkę tytułowego bohatera i świat przedstawiony, tak jak wspomniany już Orfeusz, nimfa Kaliope, czy kruk Matthew.
Ogólnie, dobrze było wrócić do uniwersum Sandmana.
"Refleksje i przypowieści" to zbiór niezwiązanych ze sobą historii, które łączy ze sobą postać Sandmana, władcy snów. Opowieści bardzo często są interpretacją lub nawiązują do postaci historycznych, mitów, lub historii biblijnych, rzeczywiście skłaniając przy tym do refleksji.
Niektóre z historii bardzo mi się podobały i zapadły w pamięć ("Łowy", "Ramadan", wszystkie...
2023-12-23
Na wstępie warto nadmienić, że są dwie wersje "Portretu Doriana Graya". Pierwowzór powieści zawierał trzynaście rozdziałów, a rok po jego wydaniu ukazała się ocenzurowana wersja z dwudziestoma rozdziałami. Dlatego też "Portret Doriana Graya" czytałam podwójnie - jednocześnie czytałam wydanie trzynastorozdziałowe z 2015 roku (wydawnictwo Zysk i S-ka), jak i wydanie dwudziestorozdziałowe z roku 2021 (wydawnictwo ktoczyta.pl).
Wydanie z 2021 roku czyta się nieco trudniej, niż wydanie z roku 2015. Tłumaczenie w wykonaniu pana Kazimierza Czachowskiego zawiera bardzo długie zdania i często też dość nieoczywiste słowa. Nie jest to złe tłumaczenie, nie czyta się go źle, ale też nie czyta się go lekko i naturalnie. Ze względu na tłumaczenie, to wydanie zdecydowanie wymagało ode mnie więcej skupienia, niż wydanie z roku 2015.
Sam zamysł powieści i historia bardzo przypadły mi do gustu. Postacie są ciekawe, a fabuła wciąga i skłania do przemyśleń. Z zainteresowaniem śledziłam losy głównego bohatera, konsekwencje jego czynów, wewnętrzne rozterki i wpływy, którym ulega. Największą ciekawość wzbudzał oczywiście tytułowy portret i to, jak zmieniał się wraz z zepsuciem moralnym bohatera. Jeden rozdział dosyć niechlubnie wyróżnia się na tle reszty. Jest to najdłuższy rozdział w całej historii, który opisuje przepych, jakim otaczał się Dorian Gray. Ten rozdział zmęczył mnie niemiłosiernie, nic nie wnosił do historii, za to wlókł się w nieskończoność. Na szczęście cała reszta rekompensuje te nieszczęsne 20 stron.
Rozbieżność historii między wydaniem trzynastorozdziałowym i dwudziestorozdziałowym jest nieduża. W wydaniu dwudziestorozdziałowym, niektóre rozdziały są zwyczajnie inaczej podzielone. Są też rozdziały, które nie pojawiają się w wersji trzynastorozdziałowej, a które uzupełniają historię. Nie są one jednak niezbędne do zrozumienia powieści i postaci.
(Wyzwanie czytelnicze LC na listopad 2023: Przeczytam książkę straszną/niepokojącą)
Na wstępie warto nadmienić, że są dwie wersje "Portretu Doriana Graya". Pierwowzór powieści zawierał trzynaście rozdziałów, a rok po jego wydaniu ukazała się ocenzurowana wersja z dwudziestoma rozdziałami. Dlatego też "Portret Doriana Graya" czytałam podwójnie - jednocześnie czytałam wydanie trzynastorozdziałowe z 2015 roku (wydawnictwo Zysk i S-ka), jak i wydanie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-23
Na wstępie warto nadmienić, że są dwie wersje "Portretu Doriana Graya". Pierwowzór powieści zawierał trzynaście rozdziałów, a rok po jego wydaniu ukazała się ocenzurowana wersja z dwudziestoma rozdziałami. Dlatego też "Portret Doriana Graya" czytałam podwójnie - jednocześnie czytałam wydanie trzynastorozdziałowe z 2015 roku (wydawnictwo Zysk i S-ka), jak i wydanie dwudziestorozdziałowe z roku 2021 (wydawnictwo ktoczyta.pl).
Wydanie z 2015 roku zdecydowanie czyta się łatwiej, niż wersję z roku 2021. Tłumaczenie w wykonaniu pana Jerzego Łozińskiego czyta się lekko i naturalnie, wręcz płynie się przez lekturę.
Sam zamysł powieści i historia bardzo przypadły mi do gustu. Postacie są ciekawe, a fabuła wciąga i skłania do przemyśleń. Z zainteresowaniem śledziłam losy głównego bohatera, konsekwencje jego czynów, wewnętrzne rozterki i wpływy, którym ulega. Największą ciekawość wzbudzał oczywiście tytułowy portret i to, jak zmieniał się wraz z zepsuciem moralnym bohatera. Jeden rozdział dosyć niechlubnie wyróżnia się na tle reszty. Jest to najdłuższy rozdział w całej historii, który opisuje przepych, jakim otaczał się Dorian Gray. Ten rozdział zmęczył mnie niemiłosiernie, nic nie wnosił do historii, za to wlókł się w nieskończoność. Na szczęście cała reszta rekompensuje te nieszczęsne 20 stron.
Rozbieżność historii między wydaniem trzynastorozdziałowym i dwudziestorozdziałowym jest nieduża. W wydaniu dwudziestorozdziałowym, niektóre rozdziały są zwyczajnie inaczej podzielone. Są też rozdziały, które nie pojawiają się w wersji trzynastorozdziałowej, a które uzupełniają historię. Nie są one jednak niezbędne do zrozumienia powieści i postaci.
(Wyzwanie czytelnicze LC na listopad 2023: Przeczytam książkę straszną/niepokojącą)
Na wstępie warto nadmienić, że są dwie wersje "Portretu Doriana Graya". Pierwowzór powieści zawierał trzynaście rozdziałów, a rok po jego wydaniu ukazała się ocenzurowana wersja z dwudziestoma rozdziałami. Dlatego też "Portret Doriana Graya" czytałam podwójnie - jednocześnie czytałam wydanie trzynastorozdziałowe z 2015 roku (wydawnictwo Zysk i S-ka), jak i wydanie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-19
2023-10-01
2023-10-01
2023-09-19
Podcast „Ja i moje przyjaciółki idiotki” zebrany w całość i uzupełniony o kilka nowych rozdziałów na temat związków. Kto polubił podcast, odnajdzie się zapewne i w wersji książkowej, chociaż jak dla mnie podcast wypada nieco lepiej ze względu na bardziej swobodną formę. Miałam też wrażenie, że treść niektórych rozdziałów się powtarza.
Odsłuchałam w wersji audiobookowej - wciąż dobre jako towarzysz do spacerów po parku lub sobotniego sprzątania.
Podcast „Ja i moje przyjaciółki idiotki” zebrany w całość i uzupełniony o kilka nowych rozdziałów na temat związków. Kto polubił podcast, odnajdzie się zapewne i w wersji książkowej, chociaż jak dla mnie podcast wypada nieco lepiej ze względu na bardziej swobodną formę. Miałam też wrażenie, że treść niektórych rozdziałów się powtarza.
Odsłuchałam w wersji audiobookowej -...
2023-08-03
2023-07-27
2023-05-08
"Bazar złych snów" to zbiór dwudziestu opowiadań Stephena Kinga, który miałam przyjemność odsłuchać w wersji audiobooka w interpretacji Rocha Siemianowskiego.
Opowiadania są moim zdaniem bardzo nierówne. Niektórych słuchałam z dużym zainteresowaniem (np. "UR", "Zielony bożek cierpienia", "Nekrologi"), inne strasznie mi się dłużyły i ciężko mi było przez nie przebrnąć (np. "Kościół z kości", "Billy Blokada", "Herman Wouk jeszcze żyje"). W każdym opowiadaniu czuć ten specyficzny, gawędziarski styl Stephena Kinga, więc jeśli jesteście fanami autora, zbiór z pewnością przypadnie wam do gustu.
Ogromnym plusem są komentarze autora, które poprzedzają każde opowiadanie. Dzięki nim poznajemy szerszy kontekst powstania opowiadań lub anegdotki z nimi związane.
"Bazar złych snów" to zbiór dwudziestu opowiadań Stephena Kinga, który miałam przyjemność odsłuchać w wersji audiobooka w interpretacji Rocha Siemianowskiego.
Opowiadania są moim zdaniem bardzo nierówne. Niektórych słuchałam z dużym zainteresowaniem (np. "UR", "Zielony bożek cierpienia", "Nekrologi"), inne strasznie mi się dłużyły i ciężko mi było przez nie przebrnąć (np....
2023-05-07
“Egzorcyzmy Dory Wilk” to przedostatni tom cyklu Anety Jadowskiej o wiedźmie, której autorka nie potrafi szczędzić zalet. Dora, jak klasyczna Mary Sue, jak zawsze ocieka zaletami, i choć w tym tomie Jadowska postanowiła trochę osłabić główną bohaterkę, to i tak ostatecznie zyskuje ona nowe moce. Ale z tym już chyba liczy się każdy, kto dobrnął do piątego tomu tego cyklu.
To, co podobało mi się w tym tomie to wyciągnięcie na bliższy plan ciekawych postaci, które w poprzednich częściach były jedynie postaciami epizodycznymi. Mam tu na myśli głównie Baala i towarzyszące mu demony. Trochę niewykorzystany został potencjał miejsca akcji. W tym tomie przenosimy się między innymi do Piekła, jednak brakuje jakichkolwiek opisów, które naprowadzałyby czytelnika, jak to Piekło wygląda w uniwersum Thornu. A szkoda. O miejscu akcji dostajemy jedynie wzmianki, co u mnie pozostawiło spory niedosyt.
Schemat powieści taki sam jak przy poprzednich tomach, dosyć powtarzalny, ale jak ktoś lubi, to dobry dla odmóżdżenia.
Przesłuchane tradycyjnie w bardziej zjadliwej formie audiobooka, do umilenia sprzątania i innych prozaicznych czynności.
(Wyzwanie czytelnicze LC na kwiecień 2024: Przeczytam książkę, która przeniesie mnie w inne miejsce)
“Egzorcyzmy Dory Wilk” to przedostatni tom cyklu Anety Jadowskiej o wiedźmie, której autorka nie potrafi szczędzić zalet. Dora, jak klasyczna Mary Sue, jak zawsze ocieka zaletami, i choć w tym tomie Jadowska postanowiła trochę osłabić główną bohaterkę, to i tak ostatecznie zyskuje ona nowe moce. Ale z tym już chyba liczy się każdy, kto dobrnął do piątego tomu tego...
więcej Pokaż mimo to