-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant1
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński2
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-04-30
2024-04-18
“Katia. Cmentarne love story” to kolejna powieść Anety Jadowskiej z uniwersum Thornu – alternatywnej, magicznej wersji Torunia. I bardzo się cieszę, że wreszcie mogę przebywać w tym świecie bez odpychającej postaci Dory!
Uważam, że Jadowska zbudowała cudowny świat, pełen magicznych stworzeń i ciekawych postaci. Niestety, w rozpoczynającym wszystko cyklu o Dorze Wilk cały odbiór psuje główna bohaterka, typowa wyidealizowana Mary Sue, której walory autorka podkreśla na każdej stronie. Strasznie zaburza to odbiór powieści, rozczarowuje i pozostawia czytelnika w dziwnym rozdarciu – z jednej strony chciałabym czytać dalej i bardziej wgłębić się w świat Thornu, ale błagam, tylko nie z Dorą!
“Katia” zapewnia nam właśnie to wszystko, czego zabrakło w debiutanckim cyklu Jadowskiej. Tutaj bohaterka jest już porządnie wykreowana, z krwi i kości, dająca się lubić. Choć pała się nietypowym zawodem nekromantki, przeżywa typowe ludzkie emocje, przez co łatwo z nią sympatyzować. I przede wszystkim nie jest tak zapatrzona w siebie jak Dora. Nawiasem mówiąc, Dora przewija się również i w tej historii, co za każdym razem sprawiało, że wywracałam oczami. Na szczęście nie ma jej zbyt dużo. Warto wspomnieć, że jeśli jest się w trakcie czytania cyklu o Dorze Wilk, może lepiej poczekać z lekturą Katii, gdyż można sobie co nieco zaspoilerować.
Dobrze mi się czytało “Katię”. To lekka powieść, a cmentarz, duchy i nekromancka magia w tle sprawiają, że idealnie nadaje się do czytania podczas deszczowych, jesiennych wieczorów. Mam nadzieję, że ukażą się kolejne tomy o przygodach Katii – chętnie sięgnę po więcej.
(Wyzwanie czytelnicze LC na kwiecień 2024: Przeczytam książkę, która przeniesie mnie w inne miejsce)
“Katia. Cmentarne love story” to kolejna powieść Anety Jadowskiej z uniwersum Thornu – alternatywnej, magicznej wersji Torunia. I bardzo się cieszę, że wreszcie mogę przebywać w tym świecie bez odpychającej postaci Dory!
Uważam, że Jadowska zbudowała cudowny świat, pełen magicznych stworzeń i ciekawych postaci. Niestety, w rozpoczynającym wszystko cyklu o Dorze Wilk cały...
2024-04-07
Nim się obejrzałam, udało mi się przesłuchać “Wszystko zostaje w rodzinie”, czyli czwarty tom z uniwersum Anety Jadowskiej o przygodach Dory Wilk. W tej części akcja skupia się głównie na problemach w stadzie wilkołaków i w społeczności wampirów, które Dorą stara się rozwikłać. Zawsze miałam słabość do wampirów i wilkołaków, dlatego tę część słuchało mi się lepiej niż poprzednie. Dochodzą także problemy w związku z Mironem i towarzyszące im rozterki miłosne.
Ponadto, zdaje się, że Jadowska zrozumiała, że trochę przedobrzyła z mocami Dory i w tym tomie próbowała ją trochę osłabić; zmalała też ilość podkreśleń jaka to Dorą jest zajebista, ale Jadowska nie byłaby sobą, gdyby nie przypominała o tym czytelnikowi od czasu do czasu. Cóż, tak już chyba będzie do końca cyklu, i kto się jeszcze nie zniechęcił, ten zapewne dobrnie do końca. Ja co prawda czuję niesmak, ale przesłucham dwa pozostałe tomy – ta historia w wersji audiobookowej sprawdza się w sam raz do sprzątania, czy robienia zakupów. Szybka, odmóżdżająca i niezobowiązująca lektura.
(Wyzwanie czytelnicze LC na kwiecień 2024: Przeczytam książkę, która przeniesie mnie w inne miejsce)
Nim się obejrzałam, udało mi się przesłuchać “Wszystko zostaje w rodzinie”, czyli czwarty tom z uniwersum Anety Jadowskiej o przygodach Dory Wilk. W tej części akcja skupia się głównie na problemach w stadzie wilkołaków i w społeczności wampirów, które Dorą stara się rozwikłać. Zawsze miałam słabość do wampirów i wilkołaków, dlatego tę część słuchało mi się lepiej niż...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-29
2024-02-06
Mam ogromny problem z cyklem o Dorze Wilk. Niby słaba pozycja, irytująca bohaterka, dialogi zalatują krindżem... ale ten ogrom magii i lekki styl Jadowskiej sprawiają, że chce się brnąć w to dalej.
Największym minusem całej powieści jest sama Dora. Trudno o bardziej irytującą, infantylną i zapatrzoną w siebie postać. Już podczas pierwszej sceny zatrzymania przez policję, Dora podkreśla atrakcyjność swojego biustu. Wychwalań na cześć głównej bohaterki nie ma końca, powtarzają się regularnie co kilka stron, chociaż większość z nich jest bez pokrycia. Chociażby fakt, że Dora flirtuje niemal z każdym napotkanym mężczyzną (a z dwoma się całuje), jednocześnie będąc w związku z Mironem, jest dosyć nie w porządku. Ale oczywiście Dorze można. No i oczywiście każdy napotkany facet od razu trafia do fanklubu Dory. A jak nie, to jest złolem. Jak dla mnie, postać Dory jest wręcz fatalnie skonstruowana. Każda, dosłownie każda z pobocznych postaci (chociażby Nikita, czy Baal) jest ciekawsza, niż główna bohaterka. To bardzo psuje odbiór całej książki, bo choćby całość była nie wiadomo jak dobra, to przy tak wkurzającej bohaterce łatwo się zmęczyć lekturą.
Jeśli chodzi o samą historię, to jest podobnie jak w poprzednich tomach - pomysł na osadzenie akcji w Toruniu i alternatywnym Thornie bardzo oryginalny. Dużo magii, aniołów, demonów i innych postaci magicznych. Szkoda, że praktycznie nie ma w tym postaci kobiecych - oczywiście całą uwagę musi pochłaniać Dora. Podobał mi się wątek ratowania magicznych dzieci, postać Baala i pojedynek z Rafaelem.
Styl Anety Jadowskiej jest lekki i przyjemny w odbiorze, dlatego łatwo się wciągnąć w historię. Szkoda tylko, że całość psuje słaba bohaterka i jej pompatyczne przemówienia (często mające na celu podkreślenie tego, jaka jest zajebista).
Warto nadmienić, że audiobook okazał się o wiele bardziej przystępną formą dla tej książki. Całkiem nieźle się słucha i dobrze sprawdza się do sprzątania, gotowania lub innych prozaicznych czynności. Myślę, że przez ebook lub książkę papierową trudniej byłoby mi przebrnąć.
Pewnie za jakiś czas dla odmóżdżenia przesłucham kolejną część cyklu. Ale póki co mam stanowczo za dużo Dory.
Mam ogromny problem z cyklem o Dorze Wilk. Niby słaba pozycja, irytująca bohaterka, dialogi zalatują krindżem... ale ten ogrom magii i lekki styl Jadowskiej sprawiają, że chce się brnąć w to dalej.
Największym minusem całej powieści jest sama Dora. Trudno o bardziej irytującą, infantylną i zapatrzoną w siebie postać. Już podczas pierwszej sceny zatrzymania przez policję,...
2023-01-10
Długo zastanawiałam się jak ocenić tę książkę. Z jednej strony do pewnego momentu bawiłam się przy niej wyśmienicie. Nie jest to literatura górnolotna, raczej rozrywkowa, którą czyta się dla odmóżdżenia, ale i takie książki są potrzebne i też na to się nastawiałam. Styl autorki jest lekki i przyjemny, a fabuła niewymagająca, dlatego przerzucałam kartka za kartką i w kilka dni pochłonęłam całość.
Zaczyna się dosyć ciekawie - główna bohaterka, Wiktoria, umiera i trafia do Piekła jako diablica. Jako że jestem fanką wszelkich opowieści o Zaświatach i ich mieszkańcach, to już samo to mnie kupiło. Śmierć, przystojny demon Beleth i intrygant Azazel wydawali się ciekawymi postaciami. Oryginalny opis Piekła i zasady działania świata przedstawionego wciągnęły mnie na tyle, że wręcz nie mogłam oderwać się od lektury.
Niestety w pewnym momencie wszystko zaczyna coraz bardziej zgrzytać. Główna bohaterka, która początkowo jest zagubiona, lekko nieporadna, ale ogólnie do polubienia, w pewnym momencie staje się typową Mary Sue, z którą ciężko się utożsamić. Autorka dokłada jej coraz więcej umiejętności, co w pewnym momencie robi się strasznie naciągane, wręcz absurdalne. Nie brakuje też oddanych fanów płci męskiej, po uszy zakochanych w Wiktorii, którzy biorą się nie wiadomo skąd i nie wiadomo dlaczego, bo szczerze mówiąc bohaterka nie wykazuje się niczym szczególnym, poza podkreślaną co kilka stron urodą. Co więcej, jest to strasznie niekonsekwentna postać - niby ostrożna i niepewna siebie, a jednak w momencie konfrontacji z rywalką o serce "Piotrusia" dziwi się, że jej wybranek miał czelność zwrócić uwagę na kogoś innego niż ona. Myślę, że to w tym momencie straciłam cały szacunek do tej postaci i przestałam czerpać przyjemność z lektury.
Zresztą problem tkwi nie tylko w głównej bohaterce. Postaci drugoplanowe również są niekonsekwentnie poprowadzone. Demon Beleth, któremu co prawda kibicowałam, przez większość czasu zachowywał się jak napalony nastolatek (a przecież jest demonem, który ma tysiące lat). Z całej zgrai chyba najbardziej podobał mi się Azazel i jego intrygi, ale on także traci pod koniec książki, wypowiadając coraz durniejsze kwestie. Jedyni bohaterowie, którzy przez całą książkę trzymają poziom, to Kleopatra, Śmierć i kot Behemot, być może dlatego, że autorka w pewnym momencie o nich zapomniała i nie włożyła im w usta żadnych żenujących kwestii dialogowych.
Historii dobrze zrobiłaby solidna redakcja - myślę, że wywalenie scen, w których Wiktoria po raz kolejny podnieca się jednodniowym zarostem swojego "Piotrusia", znacznie odchudziłoby książkę i przyczyniłoby się na jej korzyść. Pomijając fakt, że "Piotruś" jest postacią nijaką, nie rozumiem jakim cudem dorośli ludzie mogą zwracać się do siebie takimi zdrobnieniami. Jest to tak nienaturalne, irytujące i na siłę przesłodzone, że miałam ochotę rzygnąć tęczą za każdym razem, jak widziałam słowo "Piotruś".
Jeśli zaś chodzi o fabułę, to mam wrażenie, że pod koniec autorka już na siłę wymyślała, co by dorzucić do tego magicznego kotła. Strasznie mi się to kłóci z innymi pomysłami, chociażby tym na zakończenie, które były oryginalne i ciekawe. Ostatecznie historia jest według mnie bardzo nierówna. Na domiar złego, w książce pełno jest obrzydliwych, seksistowskich stereotypów, które powodują tym większy niesmak.
Niestety, pomimo dobrego początku, ostatecznie jestem trochę rozczarowana. Czy sięgnę po dalsze części? Owszem. Zachęcona zaskakującym zakończeniem, jestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy Wiktorii i jak w wyobrażeniu autorki wygląda Niebo, w którym zapewne dzieje się akcja drugiego tomu. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach nie uświadczę przynajmniej części wad, które pojawiły się w tej książce.
(Wyzwanie czytelnicze LC na styczeń 2023: Przeczytam pierwszy tom cyklu lub serii)
Długo zastanawiałam się jak ocenić tę książkę. Z jednej strony do pewnego momentu bawiłam się przy niej wyśmienicie. Nie jest to literatura górnolotna, raczej rozrywkowa, którą czyta się dla odmóżdżenia, ale i takie książki są potrzebne i też na to się nastawiałam. Styl autorki jest lekki i przyjemny, a fabuła niewymagająca, dlatego przerzucałam kartka za kartką i w kilka...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-29
Jako fanka zarówno kultury japońskiej, jak i fantastyki, podchodziłam z wielkim entuzjazmem do "Czerwonego Lotosu", który zdawał się zgrabnie łączyć obydwa te elementy. I chociaż zarówno klimat Japonii, jak i wątki fantastyczne były dobrze utrzymane, to jednak im dalej zagłębiałam się w lekturę, tym bardziej byłam sceptyczna.
Trzeba przyznać, że Arkady Saulski wie, o czym pisze. Autor umiejętnie posługuje się słownictwem związanym z dalekowschodnimi militariami i garściami czerpie z historii i mitologii japońskiej, co z pewnością doceni każdy wielbiciel tej kultury.
Fabuła książki dosyć mocno nastawiona jest na akcję. Często dochodzi do krwawych i brutalnych, soczyście opisanych walk, gdzie trup ściele się gęsto. Czasami wręcz miałam wrażenie, że oglądam film lub grę osadzoną na polu bitwy średniowiecznej Japonii. Jak dla mnie tej akcji było trochę za dużo, przez co książka nie była tak angażująca, jak oczekiwałam. Według mnie, książka zyskałaby, gdyby zawierała więcej scen pchających fabułę do przodu, lub też mocniej skupiała się na bohaterach.
Ogólnie bohaterowie są raczej słabszą stroną "Czerwonego Lotosu". Ciężko w ogóle stwierdzić, jaki był Kentaro. Jedyne, co mogę o nim powiedzieć, to że był wyjątkowo dobrym wojownikiem - w pewnym momencie może nawet aż za dobrym. Główny bohater pokonuje wrogów w niesłychanym (nawet jak na fantastykę) tempie i ilości. Jego relacja z Torą to jedno wielkie nieporozumienie - motywacje postaci są banalne i nieprzekonywujące. Z bohaterów zdecydowanie najbardziej polubiłam Osu, Akinobu i Hebiego, o których losach akurat zawsze czytałam z zainteresowaniem. Szkoda, że poświęcono im tak mało czasu.
To, co najbardziej zniechęciło mnie podczas czytania "Czerwonego Lotosu" to brak jakiejkolwiek silnej postaci kobiecej. Tylko dwie kobiety w tej książce wymienione są z imienia, wszystkie są słabe, a ich rola ogranicza się do zaspokajania potrzeb cielesnych mężczyzn. Wzmianki o kurtyzanach pojawiają się średnio co kilka stron, i nie byłoby w tym nic złego, gdyby dla kontrastu w powieści znalazła się jakakolwiek żeńska postać warta uznania. Niestety, jedyny pierwiastek żeński w tej książce to "wiecznie chętne" dziewczęta z domu uciech. Nie chcę posunąć się do stwierdzenia, że książka jest seksistowska, ale z pewnością zaliczyłabym ją do typowo "męskiej fantastyki".
Możliwe, że za jakiś czas sięgnę po drugi tom. Mam nadzieję, że w drugiej części autor podreperował trochę bohaterów i ich motywacje, bo chociaż Nippon to ciekawie wykreowany świat, to jednak wartka akcja nie wystarczy, aby stworzyć dobrą powieść.
(Wyzwanie czytelnicze LC na styczeń 2023: Przeczytam pierwszy tom cyklu lub serii)
Jako fanka zarówno kultury japońskiej, jak i fantastyki, podchodziłam z wielkim entuzjazmem do "Czerwonego Lotosu", który zdawał się zgrabnie łączyć obydwa te elementy. I chociaż zarówno klimat Japonii, jak i wątki fantastyczne były dobrze utrzymane, to jednak im dalej zagłębiałam się w lekturę, tym bardziej byłam sceptyczna.
Trzeba przyznać, że Arkady Saulski wie, o czym...
2023-03-03
Sięgając po "Cienie między nami" liczyłam na lekką, nieco mroczną historię z wątkiem "enemies to lovers". Niestety, książka zupełnie nie spełniła moich oczekiwań.
Zdecydowanie największą wadą tej książki jest główna bohaterka, której w ogóle nie da się polubić. Alessandra Stathos ma oczywisty przerost ego i kieruje się w życiu wyłącznie własnymi, egoistycznymi kaprysami. Nie pamiętam, abym kiedykolwiek spotkała się z tak zgniłą i odpychającą postacią. Alessandra bawi się uczuciami innych bohaterów, manipuluje nimi, nawet dokonuje zbrodni, a to wszystko przedstawione jest w jak najbardziej pozytywnym świetle. W którymś momencie autorka chciała nadać trochę sensu zachowaniu bohaterki, ukazując jej backstory, jednak to nie zmienia faktu, że Alessandra jest zwyczajną jędzą. Często podczas lektury łapałam się na tym, że zamiast kibicować głównej bohaterce, liczyłam na to, że w końcu noga jej się powinie i sprawiedliwości stanie się zadość.
Bohaterowie drugoplanowi są żadni, służą tylko jako tło dla manipulacji Alessandry. Jedyną ciekawą postacią był Król Cieni, o którym zawsze czytałam z dużym zainteresowaniem, chociaż ostatecznie wątek unoszących się wokół niego cieni został potraktowany po macoszemu.
Zupełnie niezrozumiałe są dla mnie rozbudowane opisy strojów, które pojawiają się średnio co stronę. Nie wnoszą one nic do fabuły, a jedynie rozwlekają treść, która na szczęście ma tylko nieco ponad 300 stron. Sama historia przeciętna i dziurawa - dostajemy świat przedstawiony z jakimiś zasadami, ale oczywiście nie dotyczą one głównej bohaterki, która łamie każde możliwe prawo i pozostaje bezkarna. Poza tym, wiele rozwiązań fabularnych godzi w inteligencję czytelnika, jak chociażby sposób, jakim Alessandra zwróciła na siebie uwagę Króla Cieni, czy też ujawnienie głównego złoczyńcy.
Największe zalety tej książki to Król Cieni i fakt, że czyta się ją dość szybko. Mimo to nie polecam, szkoda czasu.
(Wyzwanie czytelnicze LC na luty 2023: Przeczytam książkę nominowaną w Plebiscycie Książka Roku 2022)
Sięgając po "Cienie między nami" liczyłam na lekką, nieco mroczną historię z wątkiem "enemies to lovers". Niestety, książka zupełnie nie spełniła moich oczekiwań.
Zdecydowanie największą wadą tej książki jest główna bohaterka, której w ogóle nie da się polubić. Alessandra Stathos ma oczywisty przerost ego i kieruje się w życiu wyłącznie własnymi, egoistycznymi kaprysami....
2023-11-19
“Egzorcyzmy Dory Wilk” to przedostatni tom cyklu Anety Jadowskiej o wiedźmie, której autorka nie potrafi szczędzić zalet. Dora, jak klasyczna Mary Sue, jak zawsze ocieka zaletami, i choć w tym tomie Jadowska postanowiła trochę osłabić główną bohaterkę, to i tak ostatecznie zyskuje ona nowe moce. Ale z tym już chyba liczy się każdy, kto dobrnął do piątego tomu tego cyklu.
To, co podobało mi się w tym tomie to wyciągnięcie na bliższy plan ciekawych postaci, które w poprzednich częściach były jedynie postaciami epizodycznymi. Mam tu na myśli głównie Baala i towarzyszące mu demony. Trochę niewykorzystany został potencjał miejsca akcji. W tym tomie przenosimy się między innymi do Piekła, jednak brakuje jakichkolwiek opisów, które naprowadzałyby czytelnika, jak to Piekło wygląda w uniwersum Thornu. A szkoda. O miejscu akcji dostajemy jedynie wzmianki, co u mnie pozostawiło spory niedosyt.
Schemat powieści taki sam jak przy poprzednich tomach, dosyć powtarzalny, ale jak ktoś lubi, to dobry dla odmóżdżenia.
Przesłuchane tradycyjnie w bardziej zjadliwej formie audiobooka, do umilenia sprzątania i innych prozaicznych czynności.
(Wyzwanie czytelnicze LC na kwiecień 2024: Przeczytam książkę, która przeniesie mnie w inne miejsce)
“Egzorcyzmy Dory Wilk” to przedostatni tom cyklu Anety Jadowskiej o wiedźmie, której autorka nie potrafi szczędzić zalet. Dora, jak klasyczna Mary Sue, jak zawsze ocieka zaletami, i choć w tym tomie Jadowska postanowiła trochę osłabić główną bohaterkę, to i tak ostatecznie zyskuje ona nowe moce. Ale z tym już chyba liczy się każdy, kto dobrnął do piątego tomu tego...
więcej Pokaż mimo to