rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki The X-Files: Cold Cases Chris Carter, Joe Harris, Dirk Maggs
Ocena 6,0
The X-Files: C... Chris Carter, Joe H...

Na półkach: , ,

http://konglomeratpodcastowy.pl/konglomerat-podcastowy/the-x-files-cold-cases/

http://konglomeratpodcastowy.pl/konglomerat-podcastowy/the-x-files-cold-cases/

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie wiem, co takiego Chris Carter ma w sobie, że każda jego publikacja mrozi mi krew w żyłach. Do tego są one tak wybornie napisane, że czytelnik, jak bohater Robert Hunter, nie spocznie dopóki nie odkryje rozwiązania.
Już sama zapowiedź „Nocnego prześladowcy” skutecznie podniosła mi ciśnienie. Na nowy tytuł przyszło nam czekać dwa lata, co tylko zaostrzało apetyt na soczystą makabrę w carterowskim wydaniu.
Nie zawiodłam się – intryga dobrze skonstruowana, zabójstwa, jak zwykle u tego autora brutalne i pomysłowe. Ciekawa postać profilera dopełnia całości. Hunter tym razem ma trudną sprawę do rozwiązania. Bo jak znaleźć zabójcę, kiedy zamiast zwłok mamy tylko zdjęcia i czyste miejsce zbrodni? A czas ucieka, a zabójca nie zamierza próżnować…
„Nocny prześladowca” nie jest tytułem dla wrażliwych odbiorców. Mało tu z dyskretnego kryminału. Mamy za to perwersyjnego mordercę w najlepszym wydaniu – cierpliwy, uparty i pełen inwencji. To chyba pierwszy raz, kiedy przeczytałam o tak chorym zastosowaniu racy cieplnej.
Carter przeplata wątki, myli tropy. Robi to tak umiejętnie, że książka wciąga od samego początku. Zgodzę się z zarzutem, że w końcowej fazie robi się nieco przewidywalna, ale samo czekanie na rozwiązanie jest rewelacyjne!!!
Ostatnio wróciłam do uwielbianych przez mnie gatunków. Czytam sporo horrorów, thrillerów i fantastyki. Faktem jest, że to właśnie w tych kręgach czuję się najlepiej. Czekałam na coś takiego jak „Nocny prześladowca” – coś co sprawi, że nie wyjdę z domu, wyłączę telefony, zniknę na czas lektury. W porównaniu do Cartera, polecane przez niektórych „Krocząc wśród cieni” wypada blado. Jest to pierwszy raz od lektury „W ciemnościach strachu” Chattama, kiedy po pierwsze – nie odłożyłam książki dopóki nie doczytałam do końca i po drugie – AUTENTYCZNIE byłam przerażona tym, co czytam. A że (paradoksalnie) uwielbiam się bać i czuć taki dyskomfort podczas lektury to jestem zadowolona.
Czytania książek Chrisa Cartera powinno się zabronić! Drżyjcie zatem – facet zabierze was do piekła i z powrotem, a wy będziecie mu za to wdzięczni!

Nie wiem, co takiego Chris Carter ma w sobie, że każda jego publikacja mrozi mi krew w żyłach. Do tego są one tak wybornie napisane, że czytelnik, jak bohater Robert Hunter, nie spocznie dopóki nie odkryje rozwiązania.
Już sama zapowiedź „Nocnego prześladowcy” skutecznie podniosła mi ciśnienie. Na nowy tytuł przyszło nam czekać dwa lata, co tylko zaostrzało apetyt na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Drugie spotkanie z przesympatycznym kotem Bobem i jego człowiekiem to odpowiednia lektura na jesienną chandrę. Za oknem szaro, smutno i każda dawka pozytywnej energii jest na wagę złota. Dlatego polecam gorąco książkę „Świat według Boba” jako idealny plaster na troski.
Rozmawiałam ostatnio ze znajomym na temat fenomenu rudego kocura i spotkałam się z zarzutem, że jestem naiwna. Opowiadałam o Bobie i jego historii z ogromna ekscytacją i wzruszeniem, a mój kolega popatrzył na mnie ze współczuciem i odparł: „Ty naprawdę wierzysz, że to cały czas ten sam kot? Przecież facet mógł zmienić zwierzaka już kilka razy. Wierzysz w bajki.”
Tak, wierzę w bajki. Bajka o szczęśliwym Bobie i jego opiekunie, eks narkomanie, który na nowo układa sobie życie to ta bajka, w którą chcę wierzyć. I podczas czytania cały czas towarzyszyła mi myśl o potrzebnym szczęśliwym zakończaniu. Bowen opisuje swoje życie z ogromnym dystansem i niezwykłym poczuciem humoru, które jest jednym z tych elementów, które mocno mnie urzekły. Gorąco polecam rozdział „Kot na (niezbyt) gorącym blaszanym dachu” – szeroki uśmiech przy lekturze gwarantowany.
Jednak życie ulicznego grajka nie jest usłane różami i o tych momentach też Bowen nie bał się napisać. Historie jego kłopotów zdrowotnych, ludzkiej zawiści i głupoty to też element tej opowieści. Bo każdy dzień bohaterów to walka z kłopotami. Szczególnie mocnym fragmentem książki, jest spotkanie Jamesa z narkomanem – mrozi krew w żyłach. Dowiemy się też sporo o kulisach pracy nad pierwszą książką o Bobie i o tym, jak została przyjęta w dniu premiery. I jak zareagowali na to jego współpracownicy z „The Big Issue”.
Możecie się śmiać, możecie wierzyć lub nie, ale to pierwsza książka od dawna, która mnie wzruszyła. I to tak naprawdę, do łez. Ostatnich dwóch rozdziałów nie mogłam czytać spokojnie.
Wydawca na okładce umieścił hasło, które głosi – „Poruszająca opowieść o tym, że każdy z nas dostaje od życia drugą, a nawet trzecią szansę – wystarczy tylko jednej z nich nie zmarnować…” Tak, to właśnie taka opowieść. O tym, jak czasami przypadkowe spotkanie może odmienić nasze życie.
Ponad to w książce przejażdżki Bobmobilem, opowieść o spotkaniu z Księżniczką oraz mrożąca krew w żyłach relacja z nieudanego napadu na naszych bohaterów. Zaintrygowani? To biegiem do księgarni!!
Ta historia jest warta tego by ją poznać!!

Drugie spotkanie z przesympatycznym kotem Bobem i jego człowiekiem to odpowiednia lektura na jesienną chandrę. Za oknem szaro, smutno i każda dawka pozytywnej energii jest na wagę złota. Dlatego polecam gorąco książkę „Świat według Boba” jako idealny plaster na troski.
Rozmawiałam ostatnio ze znajomym na temat fenomenu rudego kocura i spotkałam się z zarzutem, że jestem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wielki ekscentryk, wybitny aktor i niesamowicie tajemnicza osobowość – te określenia przychodzą mi na myśl, gdy słyszę Al Pacino. Docenienie jego talentu wymaga czasu i sporej uwagi. Przyznam, że nie zawsze mam ochotę oglądać go na ekranie, ten aktor potrzebuje skupienia i odpowiedniego nastroju. Jestem pewna, że pułkownik Slade z „Zapachu kobiety” będzie mi towarzyszyć w nieskończoność. Pacino każdej swojej postaci poświęca masę zapału, czasu i przekazuje cząstkę swojej charyzmy. Tym bardziej zaintrygowała mnie wydana niedawno w Polsce książka „Al Pacino Rozmowy”. Pomyślałam sobie, że to świetna okazja, aby poznać, jak Pacino postrzega sam siebie.
Aktor uwielbia Szekspira, miłość ta jest widoczna w każdej z rozmów, stanowi powracający temat. Wyczuwalna jest także spora zażyłość pomiędzy Alem a Lawrencem Grobelem, który przeprowadzał i opracował te wywiady. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że pomimo całej sympatii, Pacino mówi dokładnie tyle ile chciał. Niektóre tematy przemilcza albo zbywa żartami. Dopuszcza nas do siebie, ale tylko na tyle, ile uważa za stosowne. Czytając opis, zaserwowany nam przez wydawnictwo wyrobiłam sobie złudny obraz tej książki. Liczyłam na sensacyjnie szczere rozmowy bez tabu, a tymczasem… Jest tutaj dużo o planowaniu roli, o eksperymentalnych filmach dokumentalnych, o tym, jak to jest otrzymać kilka lat z rzędu nominację do Oskara, a statuetki nie zdobyć. Pacino wspomina swoje początki jako aktora, mówi wyraźnie o tym, jak cenne jest dla niego obcowanie z tekstem i kreowanie postaci. Chwali pracę na deskach teatru i odsłania kulisy kultowych produkcji takich jak „Pieskie popołudnie” czy trylogia „Ojciec chrzestny”.
To dużo a jednocześnie mało. Z lektury wyłania się postać człowieka opętanego pasją, osoby pochłoniętej aktorstwem, kogoś kto zarywa noce rozmyślając, w jaki sposób zagrać danego bohatera. Pacino to człowiek, który szuka i potrzebuje coraz to nowych, wymagających zadań. Takiego Pacino cenię i takim chcę go zapamiętać. Fakt pozostaje ogromny niedosyt, bo bardzo niewiele opowiada o swoim życiu prywatnym. Ale może to dobrze, może powinien pozostać przede wszystkim fanatykiem Szekspira i znakomitym aktorem.
Pozycja skierowana jest przede wszystkim dla miłośników aktora i pasjonatów kina.

Wielki ekscentryk, wybitny aktor i niesamowicie tajemnicza osobowość – te określenia przychodzą mi na myśl, gdy słyszę Al Pacino. Docenienie jego talentu wymaga czasu i sporej uwagi. Przyznam, że nie zawsze mam ochotę oglądać go na ekranie, ten aktor potrzebuje skupienia i odpowiedniego nastroju. Jestem pewna, że pułkownik Slade z „Zapachu kobiety” będzie mi towarzyszyć w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak na książkę wyzwolonej i inteligentnej kobiety „Sztuka sypiania samej” przynosi potworne rozczarowanie. Pozycja nijaka, po przeczytaniu której zastanawiałam się po co w ogóle została napisana? Odpowiedź, ponoć ukryta między wierszami jest bardzo zakamuflowana i mnie nie udało się jej odkryć.
Autorka pisze zgrabnie, nie sposób odmówić jej stylowi lekkości i łatwości w odbiorze. Myślę sobie tylko, że jak na publikację, która miała wywołać obyczajową rewolucję to o WIELE ZA MAŁO. Niestety nie ta liga… Portrety ludzi z otoczenia Sophie nijakie, ich perypetie wydumane. Choć może właśnie tak jest, kiedy myśli się wyłącznie o seksie.
Bardzo mi przykro, ale ta książka zupełnie mnie nie przekonała, nie jest dla mnie wartościowa, ani nawet wiarygodna. Fontanel przez 150 stron pisze, jak to dobrze jej bez mężczyzn i fizycznego aspektu związku, jak super jest odkrywać samą siebie na nowo , po czym w ostatnim rozdziale… Wiadomo co…
Brak tu nie tylko konsekwencji, co także czegoś spajającego treść. Książka sklasyfikowana jest jako powieść, natomiast ja określiłabym ją bardzie jako zbiór felietonów z kolejnych etapów odkrywania życia bez seksu.
Ponoć cały Paryż czyta ten bestseller. Cóż, nie mieszkam we Francji, wiec może nie wszystko zrozumiałam. Dla mnie Polki, pozycja niestety mierna.

Jak na książkę wyzwolonej i inteligentnej kobiety „Sztuka sypiania samej” przynosi potworne rozczarowanie. Pozycja nijaka, po przeczytaniu której zastanawiałam się po co w ogóle została napisana? Odpowiedź, ponoć ukryta między wierszami jest bardzo zakamuflowana i mnie nie udało się jej odkryć.
Autorka pisze zgrabnie, nie sposób odmówić jej stylowi lekkości i łatwości w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy lato to odpowiedni czas, aby czytać opowieści o ludzkim rozczarowaniu? Tak, jeśli ich autorem jest Wiśniewski. Jego niepozornie wyglądająca publikacja - „Ślady” przeniosła mnie w zupełnie inny wymiar uczuciowości. Wiem, że jako osoba odrobinkę zbyt wrażliwa powinnam unikać tego typu opowieści, jednak tym razem nie mogłam się powstrzymać. Nie czytałam wcześniej tych tekstów, choć zapewne czytelnikom miesięcznika „Pani” będą one znane.
Pomyli się ten, kto widząc niewielką objętość książki weźmie ją jako szybkie, lekkie czytadło. Wiśniewskiemu nie obce jest rozgoryczenie, ból, tęsknota i pragnienie bliskości. Jego bohaterowie są rozczarowani – innymi ludźmi, hasłami „niezniszczalnej miłości” , przereklamowanymi w dzisiejszych skomercjalizowanych czasach. To osoby okaleczone, niektórzy fizycznie, inni emocjonalnie. Ich smutne opowieści wwiercają się w umysł i zmuszają do myślenia. Najmocniejszymi punktami książki są dwa teksty : tytułowe „Ślady” i otwierające zbiór „Zapomnienie” (chyba każda zakochana i porzucona kobieta odnajdzie w tym tekście cząstkę siebie).
Dla bohaterów Wiśniewskiego miłość jest jak halucynogenna używka. Spośród słów wyłania się zdecydowane pytanie – czy warto próbować, szukać, cierpieć? Warto, bo jesteśmy ludźmi…

Czy lato to odpowiedni czas, aby czytać opowieści o ludzkim rozczarowaniu? Tak, jeśli ich autorem jest Wiśniewski. Jego niepozornie wyglądająca publikacja - „Ślady” przeniosła mnie w zupełnie inny wymiar uczuciowości. Wiem, że jako osoba odrobinkę zbyt wrażliwa powinnam unikać tego typu opowieści, jednak tym razem nie mogłam się powstrzymać. Nie czytałam wcześniej tych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dorota Masłowska jest bez wątpienia jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci polskiej pop kultury. Można ją tak nazwać, bo eksperymentuje, z lepszym lub gorszym skutkiem. Nie będzie zapewne zbyt wiele przesady w stwierdzeniu, że nazwisko Masłowska kojarzone jest z kontrowersyjnym i nietuzinkowym produktem. Tak było również w przypadku opowieści dla dorosłych i dzieci – „Jak zostałam wiedźmą”
Masłowska w wywiadzie dla Gazety Wyborczej wspomina, że przygotowując się pisania przeczytała sporo książek dla dzieci. Jak się można było spodziewać przefiltrowała to przez swoją wyobraźnię, ozdobiła typowym dla siebie językiem i poukrywała odbicie naszej polskiej rzeczywistości pod otoczką fantastycznych wydarzeń.
Tytułowa wiedźma nie ma we współczesnym świecie lekko – od dwóch lat głoduje. Nie zjadła żadnego niegrzecznego dziecka. A może sytuację poprawi przekąska z małej dziewczynki? Raczej nie, bo na wskaźniku dobroci pojawia się niepokojące 7 punktów (a przekąska ze zbyt grzecznego dziecka może zaszkodzić!). Ale wiedźma nie z takimi problemami dawała sobie radę…
Pomysł fabularny Masłowskiej nie do końca się sprawdził. Nie jestem pewna czy to dobra książka dla dzieci. Co ciekawe dorośli raczej też nie padną na kolana.
Owszem kilka elementów bardzo mi się podobało – np. Podmiana Myśli, czar w atomizerze (Pryśnij raz i powiedz, co ma myśleć, swej ofierze), duszek/wampir kradnący ludziom duszę przez uszy i wyobrażenie Snu Krainy. Aluzje do polskiej rzeczywistości może i trafne, może i kilka z nich zmusiło mnie do nieśmiałego uśmiechu, ale gdy w treści pojawiła się Żuleria von Mocz ręce mi opadły! Do pewnego momentu historia ma jeszcze jakiś sens, ale potem mam wrażenie, że zmierza donikąd. Wiem, że proza Masłowskiej słynie z kontrowersyjnych rozwiązań, ale tutaj przekroczono pewną granicę, także w kwestii języka. Bo tak – językowe zabawy autorki dla dzieci będą trudne do rozszyfrowania. A dla dorosłego? Nienaturalne i przekombinowane. Zatem do kogo skierowana jest ta ksiązka???
Żałuję bardzo, bo myślę że zamysł autorki był słuszny. Ukazanie polskiego dążenia do doskonałości (mieć więcej, więcej, więcej, bo mamy za mało, za mało, za mało) i kwestia uwrażliwiania dzieci na to, co w życiu ważne (a co ginie często w natłoku prezentów i elektronicznych gadżetów). Wiemy, że można napisać mądrą i uniwersalną opowieść dla dzieci, która zachwyci również dorosłych (czego przykładem jest chociażby książka Agnieszki Tyszki – „O czym marzy czarownica?”). Ale wybaczcie, mnie wizja Masłowskiej nie przekonała!

Dorota Masłowska jest bez wątpienia jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci polskiej pop kultury. Można ją tak nazwać, bo eksperymentuje, z lepszym lub gorszym skutkiem. Nie będzie zapewne zbyt wiele przesady w stwierdzeniu, że nazwisko Masłowska kojarzone jest z kontrowersyjnym i nietuzinkowym produktem. Tak było również w przypadku opowieści dla dorosłych i dzieci –...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo dobry pomysł na prezent dla dzieci. Coś, co nauczy je wrażliwości i jednocześnie prawdy o nas, ludziach. Króciutkie, mądre czytadełko, podobne nieco stylem i przesłaniem do "Drzewa darów" Silverstein. Niebanalna oprawa graficzna!

Bardzo dobry pomysł na prezent dla dzieci. Coś, co nauczy je wrażliwości i jednocześnie prawdy o nas, ludziach. Króciutkie, mądre czytadełko, podobne nieco stylem i przesłaniem do "Drzewa darów" Silverstein. Niebanalna oprawa graficzna!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Relacja człowieka sparaliżowanego fizycznie i emocjonalnie. Rzadko aplikuję sobie taką literaturę. Można od niej oszaleć - z niepokoju, co nas może jeszcze w życiu spotkać? Na co nasze ciało musi być jeszcze przygotowane?
Porównanie do "Czarodziejskiej góry" według mnie na wyrost. Przede wszystkim daje gotowy klucz do interpretacji całości. Poza tym Blecher to młody autor i czytelnik to czuje. Proza ma znamiona nieoszlifowanego geniuszu, ale za dużo tu niedopowiedzeń. Psychologiczne portrety bohaterów, w szczególności Emanuela i jego kochanki, poprawne.
Etykietka „literatura cierpienia” też nie do końca oddaje charakter „Zabliźnionych serc”. Intensywność doznań na odpowiednim poziomie, ale…. A może to ja obiecywałam sobie po tej powieści za wiele? Spodziewałam się psychodelicznej podróży w głąb udręczonego chorobą i wyczekiwaniem na najgorsze umysłu. Tymczasem u Blechera dominuje naturalizm i to ten zabieg jest niewątpliwie największą zaletą tego utworu. A mój apetyt na obłąkańcze doznania? Cóż, mam nadzieję, że zaspokoi go kolejna ksiązka tego autora – „Zdarzenia w bliskiej nierzeczywistości”.
Proza Blechera to ciekawe doświadczenie czytelnicze - jest świeża i pełna poetyckiego uroku. To lekcja pokory, którą warto odbyć, żeby pamiętać o tym, iż nie jesteśmy niezniszczalni, a życie jest krótkie i kruche.

Relacja człowieka sparaliżowanego fizycznie i emocjonalnie. Rzadko aplikuję sobie taką literaturę. Można od niej oszaleć - z niepokoju, co nas może jeszcze w życiu spotkać? Na co nasze ciało musi być jeszcze przygotowane?
Porównanie do "Czarodziejskiej góry" według mnie na wyrost. Przede wszystkim daje gotowy klucz do interpretacji całości. Poza tym Blecher to młody autor i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Oj, ten Dexter!
Nie wiem, co takiego jest w tym cyklu, że nie sposób się od niego oderwać. Może to ten lekki sposób pisania? A może fascynujący temat? A może po prostu magnetyczna osobowość bohatera?
Bardzo przyjemnie czytało mi się "Demony Dextera" po raz kolejny. Wracam do książki i do pierwszego sezonu serialu z niesamowitym sentymentem. Dexter to fenomen, brakuje mi bardzo takich postaci jak on.
Odnośnie pisarstwa Lindsay`a mam tylko dwa zastrzeżenia. Im więcej go czytam, tym większy niedosyt czuję - apetyt na nowe krwawe przygody ciągle rośnie...
Szkoda tylko, że autor ma lekkiego pecha przy kompozycji zakończeń. Czytanie go to potwór skradający się w mroku - najpierw widzimy ogromny, przerażający cień, a potem okazuje się, ze wystraszyło nas jakieś słodkie maleństwo. Książki czyta się pysznie - niepokój rośnie z każdą stroną i czytelnik czeka na zakończenie w takim napięciu, że upadająca szpilka może doprowadzić do zawału. A tymczasem ostatnie rozdziały często sprawiają wrażenie pisanych na szybko... DLACZEGO?????????
Ale osobowość bohatera totalnie mnie urzekła... A to chyba najważniejsze. Czekam na wznowienia pozostałych tomów. Polowanie trwa!

Oj, ten Dexter!
Nie wiem, co takiego jest w tym cyklu, że nie sposób się od niego oderwać. Może to ten lekki sposób pisania? A może fascynujący temat? A może po prostu magnetyczna osobowość bohatera?
Bardzo przyjemnie czytało mi się "Demony Dextera" po raz kolejny. Wracam do książki i do pierwszego sezonu serialu z niesamowitym sentymentem. Dexter to fenomen, brakuje mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świetna książka, żeby się zrelaksować. Jestem do tego stopnia zakochana w literaturze detektywistycznej, że czytam wszystkie jej formy. Także kryminały dla dzieci.
Rozbolał mnie brzuch od śmiechu. Teoś Kefirek jest przezabawny i ma tendencję do żonglowania tematami. Jak na przenikliwego detektywa przystało żadnej sprawy się nie boi! Jego pierwsze śledztwo dotyczy skradzionego z pracowni biologicznej szkieletu o wdzięcznym imieniu Tadziczek. Zaginął, wyparował, no obłęd w ciapki!!! Jeśli dorzucimy do tego kilogram kiełbasy jałowcowej, dyrektora, który nie dopowiada zdań do końca, wścibska koleżankę i hałaśliwego młodszego brata to otrzymamy wybuchową mieszankę, przy której ubawi się nie tylko młodszy czytelnik!
Bardzo intryguje mnie postać Dominiczka, który swoim zachowaniem przypomina nieco Sherlocka Holmesa. Czy Teoś zostanie polskim Watsonem?? Czas pokaże, a ja na pewno przeczytam pozostałe tomy!

Świetna książka, żeby się zrelaksować. Jestem do tego stopnia zakochana w literaturze detektywistycznej, że czytam wszystkie jej formy. Także kryminały dla dzieci.
Rozbolał mnie brzuch od śmiechu. Teoś Kefirek jest przezabawny i ma tendencję do żonglowania tematami. Jak na przenikliwego detektywa przystało żadnej sprawy się nie boi! Jego pierwsze śledztwo dotyczy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zdecydowanie książka dla tego konkretnego pokolenia! Nostalgiczna podróż w czasie.
Wzruszyło mnie kilka momentów.
Bardzo odpowiada mi punkt widzenia autorki. Myślimy w zasadzie bardzo podobnie idealizując przeszłość. Może to "znak szczególny" tego pokolenia? Pokolenia, które z jednej strony spełniało aspiracje rodziców, a z drugiej wyrosło w duchu haseł w stylu "Jesteście młodzi - możecie zrobić wszystko". Autorka udowadnia, że wielkie hasła to jedno, a prawdziwe życie to coś zupełnie innego.
Mądra, wartościowa lektura, która pozwoli nam trzydziestolatkom zrozumieć siebie i czasy, w których przyszło nam żyć!

Zdecydowanie książka dla tego konkretnego pokolenia! Nostalgiczna podróż w czasie.
Wzruszyło mnie kilka momentów.
Bardzo odpowiada mi punkt widzenia autorki. Myślimy w zasadzie bardzo podobnie idealizując przeszłość. Może to "znak szczególny" tego pokolenia? Pokolenia, które z jednej strony spełniało aspiracje rodziców, a z drugiej wyrosło w duchu haseł w stylu...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Masa o kobietach polskiej mafii Artur Górski, Jarosław Sokołowski
Ocena 5,8
Masa o kobieta... Artur Górski, Jaros...

Na półkach: ,

Może i czyta się ją szybko - tak to niewątpliwy atut! Ale podobnie jak kilkoro z was mam bardzo mieszane uczucia.
Z jednej strony zastanawia mnie zasadnosć publikowania tego typu historii. Jako dokument książka, moim zdaniem, broni się średnio. Mam poczucie delikatnego przereklamowania. Poza tym, spodziewałam się czegoś innego - czytając podtytuł "O kobietach polskiej mafii" miałam nadzieję na coś bardziej skupionego na tych kobietach najbliższych bossom mafijnym - matkach, żonach. Fragmenty o wykorzystywanych i gwałconych dziewczynach nie tylko mnie zniesmaczają, ale doprowadzają do smutnej refleksji. Czy MASA jest dzisiaj innym człowiekiem?? Czy chełpienie się ilością wykorzystanych i upokorzonych ślicznotek ma służyć czemuś więcej niż wspominaniu "starych dobrych czasów"?
Zaletą tej książki są jedynie anegdoty z mafijnego życia i przytłaczający obraz społeczeństwa po przemianach ustrojowych. Ale tego trzeba się niestety doszukiwać na siłę.
A może to po prostu książka nie dla mnie?? Kto wie... Ale trzeba przeczytać, żeby mieć własne zdanie!

Może i czyta się ją szybko - tak to niewątpliwy atut! Ale podobnie jak kilkoro z was mam bardzo mieszane uczucia.
Z jednej strony zastanawia mnie zasadnosć publikowania tego typu historii. Jako dokument książka, moim zdaniem, broni się średnio. Mam poczucie delikatnego przereklamowania. Poza tym, spodziewałam się czegoś innego - czytając podtytuł "O kobietach polskiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Może to naiwne... Może bez morału... Może Ćwiek nie wykorzystał potencjału... Może chwilami wulgarne... Tylko kto nakazuje dobrym czytadłom być wyjątkowo mądrymi???
W kwestii rozrywkowej wariacja na temat Piotrusia Pana sprawdza się znakomicie. Nie mogę uwierzyć, że pomimo całej sympatii dla twórczości pana Jakuba zdecydowałam się na przeczytanie jej dopiero teraz.... Za póżno!!
Nie czytaliście jeszcze "Chłopców"? NA CO CZEKACIE!??? Rozrywka pierwszej klasy!

Może to naiwne... Może bez morału... Może Ćwiek nie wykorzystał potencjału... Może chwilami wulgarne... Tylko kto nakazuje dobrym czytadłom być wyjątkowo mądrymi???
W kwestii rozrywkowej wariacja na temat Piotrusia Pana sprawdza się znakomicie. Nie mogę uwierzyć, że pomimo całej sympatii dla twórczości pana Jakuba zdecydowałam się na przeczytanie jej dopiero teraz.... Za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Myślę, że najważniejsze co odkryłam w tej książce to fakt, iz życie moze być piękne i cenne bez względu na to, czy to jego początek czy kres. To dobra książka dla kogoś "w żałobie" - pełna ciepła historia, która utwierdza w przekonaniu, że każdy człowiek jest ważny.
Jest w tej opowieści masa bólu i łez, ale działają one jak katharsis, oczyszczają... Umierający ludzie nie mają pretensji do nikogo, cieszą się każdą chwilą i wszystkim, co nam coraz częściej umyka.
Czytamy i płaczemy... Cóż może byc lepszą rekomendacją?

Myślę, że najważniejsze co odkryłam w tej książce to fakt, iz życie moze być piękne i cenne bez względu na to, czy to jego początek czy kres. To dobra książka dla kogoś "w żałobie" - pełna ciepła historia, która utwierdza w przekonaniu, że każdy człowiek jest ważny.
Jest w tej opowieści masa bólu i łez, ale działają one jak katharsis, oczyszczają... Umierający ludzie nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Houellebecqa należy się bać! To jeden z tych autorów, którzy demaskują słabości ludzkie bez jakiejkolwiek taryfy ulgowej. Houellebecq nie użala się nad swoimi bohaterami - wyciąga z ich zakamarków wszystko , co najgorsze, wszystko czego ludzie powinni się wstydzić.
Bardzo zmęczyła mnie emocjonalnie ta lektura. Uparłam się, żeby odkrywanie tego autora przeprowadzić chronologicznie. Zatem wszystko , co najwyżej oceniane jeszcze przede mną.
Zabolało mnie w paru momentach to , co czytałam. "Poszerzenie..." pomimo niewielkiej objętości niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny. Nie jest to pisarstwo dla każdego! Bo nie każdy chce wiedzieć tyle o kondycji współczesnego człowieka.
Do mnie trafiło! I ja polecam!

Houellebecqa należy się bać! To jeden z tych autorów, którzy demaskują słabości ludzkie bez jakiejkolwiek taryfy ulgowej. Houellebecq nie użala się nad swoimi bohaterami - wyciąga z ich zakamarków wszystko , co najgorsze, wszystko czego ludzie powinni się wstydzić.
Bardzo zmęczyła mnie emocjonalnie ta lektura. Uparłam się, żeby odkrywanie tego autora przeprowadzić...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na początek muszę napisać, że nie jestem ogromną zwolenniczką literatury kobiecej. Rzadko czytam książki tego typu, głównie z powodu nadmiaru sentymentalizmu, naiwności fabuły i płaskich postaci. Przyznam, że po ten tytuł też sięgałam z lekką niepewnością oraz bez większego przekonania.
Zaintrygował mnie opis fabuły , w której główna bohaterka jest "przyjacielem do wynajęcia" i to głównie ten aspekt przeważył. Historia Sabiny okazała się jednak bardzo udaną opowieścią!
Książkę można podzielić na dwie części - spojrzenie singielki i spojrzenie zakochanej kobiety. Początkowo nasza bohaterka jest sama, skoncentrowana na pracy i odrobinkę irytująca. Tutaj ogromne brawa dla autorki, która nie bała się pokazać odrobinę zołzowatej Sabinki, która odburkuje zaczepiającej ją w parku dziewczynce. Wątek Marysi poprowadzony jest bardzo rozsądnie – to niczemu niewinne dziecko, które pomimo młodego wieku musi poradzić sobie z brakiem przyjaciół i odejściem matki.
Potem, kiedy na scenę wkracza przystojny Maks- ojciec Marysi, akcja koncentruje się głównie na dylematach bohaterki w stylu - "być z nim czy też nie?". Jednak sceny słownych złośliwości i uczucia rodzącego się między postaciami są naprawdę dobrze napisane.
Nie żałuję czasu poświęconego na lekturę. Pójdę nawet o krok dalej – książka w kilku momentach wzruszyła mnie do tego stopnia, że uroniłam kilka łez, co jeszcze NIGDY mi się nie zdarzyło przy „babskim czytadle”.
Autorka zasługuje na uznanie z kilku powodów. Przede wszystkim napisała mądrą i ciekawą opowieść. Nie przesładza – bohaterowie nie siedzą „na ławeczce trzymając się za rączki i obserwując chmureczki na niebie”, Nic z tych rzeczy! Fakt, druga część książki, kiedy Sabina się zakochuje momentami przypomina myśli zakochanej kobiety, nieskładne i tęskniące za ukochanym, ale te momenty nie drażnią, są po prostu elementem konstrukcji postaci.
Pani Gargaś zdecydowała się też zamknąć całą fabułę w jednym tomie, za co należą jej się brawa. Nie ma zatem zbytnio rozwleczonych dylematów! Nawet jeśli są w „Namaluj mi słońce” rzeczy, które mi nie odpowiadają to nieważne. To dobra książka!

Na początek muszę napisać, że nie jestem ogromną zwolenniczką literatury kobiecej. Rzadko czytam książki tego typu, głównie z powodu nadmiaru sentymentalizmu, naiwności fabuły i płaskich postaci. Przyznam, że po ten tytuł też sięgałam z lekką niepewnością oraz bez większego przekonania.
Zaintrygował mnie opis fabuły , w której główna bohaterka jest "przyjacielem do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sympatyczne czytadło!
Nie ma się co oszukiwać - koty to magiczne stworzenia i słusznie opiewa się ich megamoce!:)
Jest to lektura obowiązkowa dla wszystkich kociarzy. Dla pozostałych lekka i sympatyczna historia, która dowodzi, że czasami niewiele potrzeba, żeby życie zmieniło się na lepsze. Historia podnosi na duchu i poprawia humor.
A wspaniałym uzupełnieniem są filmiki z kotem Bobem - polecam po lekturze!

Sympatyczne czytadło!
Nie ma się co oszukiwać - koty to magiczne stworzenia i słusznie opiewa się ich megamoce!:)
Jest to lektura obowiązkowa dla wszystkich kociarzy. Dla pozostałych lekka i sympatyczna historia, która dowodzi, że czasami niewiele potrzeba, żeby życie zmieniło się na lepsze. Historia podnosi na duchu i poprawia humor.
A wspaniałym uzupełnieniem są...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak na książkę, która miała zmienić moje życie to wielkie rozczarowanie. Niestety! Bo prawdę mówiąc (a raczej pisząc) spodziewałam się prawdziwej petardy!
Po obiecującym początku zaserwowano mi niestety pseudofilozoficzne dywagacje na temat tego, jak bardzo nie doceniamy swojego życia.
Sposób ujęcia tematu, może i ciekawie pomyślany, ale wykonanie takie sobie.
Dla mnie to za mało!
Może jeszcze kiedyś, za jakiś czas (!!!) spróbuję przeczytać ją ponownie. Może to nie ten moment...

Jak na książkę, która miała zmienić moje życie to wielkie rozczarowanie. Niestety! Bo prawdę mówiąc (a raczej pisząc) spodziewałam się prawdziwej petardy!
Po obiecującym początku zaserwowano mi niestety pseudofilozoficzne dywagacje na temat tego, jak bardzo nie doceniamy swojego życia.
Sposób ujęcia tematu, może i ciekawie pomyślany, ale wykonanie takie sobie.
Dla mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trudno mi jednoznacznie ocenić "TV Ciał0". Z jednej strony ciekawa i nietypowa historia. Z drugiej natomiast trudna w odbiorze forma.
Nie jest to na pewno pozycja dla każdego!
To rzecz raczej dla ludzi poszukujących czegoś nowego, nietypowego i trudnego. Dla kogoś, kto doceni hipnotyczny rytm, z jakim autor opowiada swoją historię.
Ja mam mieszane uczucia, ale jestem pewna, że to kwestia odpowiedniego podejścia do lektury. Myślę, że ten tytuł zasługuje na kilkakrotne przeczytanie. Wtedy, już oswojeni z treścią i sposobem jej obrazowania będziemy mogli na spokojnie delektować się tym, co serwuje nam autor.
A trzeba przyznać, że do powiedzenia ma sporo. Zarówno w kwestii przestrzegania przed mocą telewizji, jak i ostrzeżenia przez postępem technologicznym.
Dodatkowo mamy bardzo ładnie rozpisany dramat rodzinny i relacje na płaszczyźnie "twórca-dzieło".
Każdy czytelnik może interpretować "TV Ciał0" na swój sposób. Wymaga jednak skupienia i nie jest typową rozrywką.

Trudno mi jednoznacznie ocenić "TV Ciał0". Z jednej strony ciekawa i nietypowa historia. Z drugiej natomiast trudna w odbiorze forma.
Nie jest to na pewno pozycja dla każdego!
To rzecz raczej dla ludzi poszukujących czegoś nowego, nietypowego i trudnego. Dla kogoś, kto doceni hipnotyczny rytm, z jakim autor opowiada swoją historię.
Ja mam mieszane uczucia, ale jestem...

więcej Pokaż mimo to