Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Trafne spostrzezenia, cenne uwagi, sporo humoru. Mega pozytywnie i lekko na wazny temat.

Trafne spostrzezenia, cenne uwagi, sporo humoru. Mega pozytywnie i lekko na wazny temat.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ciekawa intryga, ale poprowadzona w dość przewidywalny sposób. Nieskomplikowana narracja, przyjemne dialogi, mocno ograniczone grono bohaterów. Szybko się czyta, fajna lektura na jeden wieczór.

Ciekawa intryga, ale poprowadzona w dość przewidywalny sposób. Nieskomplikowana narracja, przyjemne dialogi, mocno ograniczone grono bohaterów. Szybko się czyta, fajna lektura na jeden wieczór.

Pokaż mimo to

Okładka książki Zbrodnia prawie doskonała Monika Całkiewicz, Iwona Schymalla
Ocena 6,9
Zbrodnia prawi... Monika Całkiewicz,&...

Na półkach: ,

Doskonała baza wiedzy, podana w przyjemnej formie. Rzeczowo, na temat, bez rozgadywania.

Doskonała baza wiedzy, podana w przyjemnej formie. Rzeczowo, na temat, bez rozgadywania.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trudna to książka, bardzo wieloznaczna, porusza różne kwestie i to w dość nierówny sposób, przez co czasem traci się wątek i nie można nadążyć za autorem. Takie osobiste zapisy przeszłości, interpretacje przeżyć niezmiernie trudno oceniać przeciętnemu czytelnikowi. Nie każdy może rozumieć to, co przekazuje autor, nie dla każdego tak częsta zmiana czasu i przestrzeni jest czytelna. Rozumiem, że ten zabieg podkreśla to, co działo się w głowie pisarza, ale wypadałoby to przelać w bardziej czytelnej formie.

Trudna to książka, bardzo wieloznaczna, porusza różne kwestie i to w dość nierówny sposób, przez co czasem traci się wątek i nie można nadążyć za autorem. Takie osobiste zapisy przeszłości, interpretacje przeżyć niezmiernie trudno oceniać przeciętnemu czytelnikowi. Nie każdy może rozumieć to, co przekazuje autor, nie dla każdego tak częsta zmiana czasu i przestrzeni jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zapowiadało się dobrze, nawet do połowy książki było bardzo ciekawie, wciągająco, jednak końcówka znacznie pogorszyła ocenę całości, zwolnione tempo, trochę pisania na siłę, za dużo wymysłów. Czyta się szybko, piękny język, jest rytm i magia słowa, można wczuć się w klimat włoskiej wyspy, małego miasteczka, które żyje własnym życiem. Jest też duży potencjał, saga, miłość, nienawiść, problemy i umiejętność radzenia sobie z nimi. To mogłoby się udać, ale zakończenie przedobrzyło i wyszło średnio. Przeczytać można, ale nie trzeba. Brakuje konkretnego przesłania, mocnego tupnięcia.

Zapowiadało się dobrze, nawet do połowy książki było bardzo ciekawie, wciągająco, jednak końcówka znacznie pogorszyła ocenę całości, zwolnione tempo, trochę pisania na siłę, za dużo wymysłów. Czyta się szybko, piękny język, jest rytm i magia słowa, można wczuć się w klimat włoskiej wyspy, małego miasteczka, które żyje własnym życiem. Jest też duży potencjał, saga, miłość,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo dobra, widać rozwijający się warsztat autora - nowe próby narracji, układ płaszczyzn czasu, ciekawe zwroty akcji. Powieść trzyma klimat, tworzy iluzję. Jak zwykle doskonale zebrane materiały w procesie przygotowawczym. Ciekawie rozwinięta postać głównego bohatera. Fajnie, spójnie, wiarygodnie prawie do ostatniej strony. No właśnie - prawie. Motyw i zakończenie powieści są dla mnie tak niewiarygodne (oceniając po całokształcie fabuły), że aż nie mogę uwierzyć, że Wojciech Chmielarz się do tego posunął. Trochę wygląda jakby zakończenie było pisane na kolanie i zwyczajnie nie trzyma się kupy. Jednak dla całości powieść przeczytać warto, a wręcz trzeba. Bardzo ciekawa odsłona umiejętności pisarskich autora.

Bardzo dobra, widać rozwijający się warsztat autora - nowe próby narracji, układ płaszczyzn czasu, ciekawe zwroty akcji. Powieść trzyma klimat, tworzy iluzję. Jak zwykle doskonale zebrane materiały w procesie przygotowawczym. Ciekawie rozwinięta postać głównego bohatera. Fajnie, spójnie, wiarygodnie prawie do ostatniej strony. No właśnie - prawie. Motyw i zakończenie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciekawa, wzruszająca, pobudzająca do myślenia, czasami wręcz magiczna. Cudownie porywający język i styl pisania, buduje klimat, przenosi w inne realia. Naprawdę genialna historia, od której nie można się oderwać i z bohaterem przeżywa się jego wzloty i upadki. Są emocje, radości i wzruszenie, jest pięknie i aż szkoda, że powieść się kończy. Fajny klimat.
Jednak bardzo, ale to bardzo przypomina kopię "Chłopca z latawcem", tyle, że rzecz dzieje się w innym kraju. I to smutne, że taka piękna powieść, a tak banalnie skopiowana. A oryginał jest tylko jeden.

Ciekawa, wzruszająca, pobudzająca do myślenia, czasami wręcz magiczna. Cudownie porywający język i styl pisania, buduje klimat, przenosi w inne realia. Naprawdę genialna historia, od której nie można się oderwać i z bohaterem przeżywa się jego wzloty i upadki. Są emocje, radości i wzruszenie, jest pięknie i aż szkoda, że powieść się kończy. Fajny klimat.
Jednak bardzo, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Z każdą książką Theorina przekonuje się, że ten autor nie pisze jednak w moim stylu. Zagmatwana historia, rozbudowani bohaterowie z przeszłością, trochę magii, surrealizmu i brutalna rzeczywistość. Mieszanka wybuchowa, a jednak niedosyt. Nie zachwyciła mnie ta pozycja.

Z każdą książką Theorina przekonuje się, że ten autor nie pisze jednak w moim stylu. Zagmatwana historia, rozbudowani bohaterowie z przeszłością, trochę magii, surrealizmu i brutalna rzeczywistość. Mieszanka wybuchowa, a jednak niedosyt. Nie zachwyciła mnie ta pozycja.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pierwsze spotkanie z autorem i dość ciekawe. Doskonale poprowadzona fabuła, namacalne tropy, którymi może podążać także czytelnik, rozbudowane osobowości postaci, wiele wątków fajnie ze sobą współgrających. Nieco zakończenie mnie znużyło, mało udokumentowane było, ale ogólnie na plus.

Pierwsze spotkanie z autorem i dość ciekawe. Doskonale poprowadzona fabuła, namacalne tropy, którymi może podążać także czytelnik, rozbudowane osobowości postaci, wiele wątków fajnie ze sobą współgrających. Nieco zakończenie mnie znużyło, mało udokumentowane było, ale ogólnie na plus.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zapraszam: http://czytambezszelestnie.blogspot.com/2017/02/hipnotyzer-larsa-keplera-recenzja.html

Scena otwarcia „Hipnotyzera” Larsa Keplera jest bardzo obiecująca – mix makabrycznego morderstwa z charyzmatycznym komisarzem. Czy to wystarczy, by utrzymać napięcie przez całą powieść?
Jedyny świadek zdarzenia jest w stanie ciężkim. Komisarz Joona Linna musi wydobyć od niego informacje, które pozwolą schwytać sprawcę. Prosi specjalistę od urazów psychicznych, Erika Marię Barka, o zahipnotyzowanie chłopca. To ma pomóc w rozwiązaniu zagadki.
I tak naprawdę do tego momentu jest ciekawie, potem robi się nudno, sennie, przewidywalnie, a czytelnik się denerwuje, czemu tak znakomicie zapowiadająca się intryga w pewnym momencie obniżyła loty. Z resztą nie tylko na tym polu dzieje się kiepsko, w narracji, charakterystyce bohaterów, prowadzeniu fabuły podobnie.
Zaskoczeniem okazał się sposób narracji: dwutorowy, prowadzony w 3. i 1. osobie liczby pojedynczej w czasie teraźniejszym. Trudno było się do tego przyzwyczaić, niekiedy rozpraszało. Rozumiem, że zastosowanie czasu teraźniejszego miało nadać tempo i budować napięcie, ale niestety się to nie udało. Długie i przegadane opisy, mdłe i ślimacze zwroty akcji, nawet wspomnienia opowiadane w formie teraźniejszej. Często nie można się było zorientować, czy akcja dzieje się teraz czy w przeszłości, mało wyraźne przejścia. O wywoływaniu jakichkolwiek emocji, poza irytacją, nie było mowy.
Kto jest głównym bohaterem?
No właśnie! Dochodzenie prowadzi komisarz policji w teorii, bo praktycznie przez większą część książki robi to psychiatra, którego finalnie sprawa dotyczy. W dodatku tak ślamazarnie, niekiedy na ślepo, że nie można się doczekać aż coś zacznie się dziać.
Jeśli chodzi o samych bohaterów, to są nijacy, powierzchowni, żadnego z nich nie poznaje się bliżej, nie można sobie wyrobić zdania o nich, czy się ich lubi czy wręcz przeciwnie. Zbyt mało informacji, portrety psychologiczne są niedopracowane. To nie sprzyja wciąganiu czytelnika w fabułę.
Brak wyraźnych konfliktów wewnętrznych bohaterów i prób ich rozwiązania, drogi oczyszczenia, zakończenia pewnych etapów. Cały czas jest nijako. Sama fabuła też niemiło zaskakuje, to, co zapowiadało się fajnie, w moim odczuciu jest słabo powiązane z głównym wątkiem, wręcz wydaje się nawet niezbyt wiarygodne.
Potencjał był, ale nie został wykorzystany. Nie rozumiem popularności tej książki niestety.

Zapraszam: http://czytambezszelestnie.blogspot.com/2017/02/hipnotyzer-larsa-keplera-recenzja.html

Scena otwarcia „Hipnotyzera” Larsa Keplera jest bardzo obiecująca – mix makabrycznego morderstwa z charyzmatycznym komisarzem. Czy to wystarczy, by utrzymać napięcie przez całą powieść?
Jedyny świadek zdarzenia jest w stanie ciężkim. Komisarz Joona Linna musi wydobyć od niego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zapraszam: http://czytambezszelestnie.blogspot.com/2017/03/za-waluta-eweliny-dydy-recenzja.html

Powieść „Zła waluta” Eweliny Dydy została napisana w klimacie noir, który charakteryzują mocne kontrasty, charakterne postacie, zgrabne połączenie ironii, cynizmu i prostoty. W kinematografii lat 40’ ten schemat się sprawdził, a jak w wypadku współczesnej czarnej powieści? Autorka, w jednym z wywiadów, powiedziała, że tą konwencją puszcza oko do czytelnika.
„Zła waluta” to krótka powieść, liczy około 260 stron, napisana dość swobodnym, potocznym językiem, więc czyta się szybko i sprawnie. Mnie jednak jej lektura zajęła praktycznie dwa miesiące. Często robiłam przerwy, odpoczywałam i kiedy miałam nastrój, to do niej wracałam. Bynajmniej nie było to spowodowane napięciem czy grozą w fabule. Książka jest zwyczajnie nudna.
Fabuła leniwa, spokojna, to, co się zdarza, to dzieje się w swoim małomiasteczkowym tempie i jest pozbawione emocji. Wydarzenia, które powinny wynikać z siebie, tu są w mało wiarygodny sposób ledwie powiązane. Zdecydowanie brakuje nagłych zwrotów akcji, budowania napięcia.
Emocji brakuje także w samych dialogach. Niekiedy są one sztuczne, mało naturalne, prowadzone przez dorosłych, a brzmią jakby były wypowiadane przez młodzież. Często też budowane na zasadzie powtórzeń, co na dłuższą metę jest po prostu denerwujące.
Także narracja razi. W większości prowadzona w pierwszej osobie oczami głównego bohatera, niekiedy dopowiadana z punktu widzenia obserwatora. Obie jednak narracje są powierzchowne, oszczędne, ubogie w informacje. Czytelnik czuje się jakby był intruzem, który próbuje włamać się do zakazanej historii.
Dużo tu opisów i powtórzeń. Nawet, w dość dosłowny i niewnoszący nic nowego sposób, powtarzane są kolejne wydarzenia z historii, jakby czytelnik sam nie mógł sobie tego wszystkie poukładać. Autorka nie zostawia pola do domysłów, własnych interpretacji, przemyślenia. Wszystko jest przegadane, opisane wprost.
Sięgając po książkę w klimacie noir miałam pewne wyobrażenia i oczekiwania. Nie przyszło mi jednak do głowy, że znajdę tu aż tak wiele dosłownych odnośników do tej konwencji. Tymczasem z półek bibliotecznych bohaterów zerkają autorzy klimatu noir, większość postaci w książce czyta i lubi noir (co za przypadek?), jest bohaterka aspirującą do miana femme fatale i kota Chandlera, który chyba jest najciekawszą postacią i jako jedyny ma charakter.
Właśnie, to kolejny problem. Bohaterowie są bezpłciowi, nijacy, wszyscy mówią tym samym językiem. Każdy zbudowany jest na zasadzie jednej charakterystycznej cechy, jednak nie ma tu psychologicznego wgłębienia się w postać. Główny bohater klimatu noir powinien mieć jaja, być charakterny, zadziorny. Tymczasem Jakub Rau jest przeciętny do bólu, swoim postępowaniem ani nie wzbudza zaufania ani nie sprawia wrażenia bycia profesjonalistą.
Jednak to nie jest tak, że książka jest totalnie słaba i nie warto jej czytać. Sam pomysł intrygi jest ciekawy, fajnie wymyślony tylko nie do końca wykorzystany w sposobie poprowadzenia. Świetnie, że autorka wykorzystała bieżącą sytuację społeczną w mieście dla podkreślenia wiarygodności powieści. Mieszkańcy Tarnobrzega z pewnością też będą zadowoleni tak obszernym przedstawieniem topografii ich miasta.
Czekam na drugi tom cyklu o detektywie Jakubie Rau, może w nim jego postać trochę się otworzy, dojrzeje i da polubić.

Zapraszam: http://czytambezszelestnie.blogspot.com/2017/03/za-waluta-eweliny-dydy-recenzja.html

Powieść „Zła waluta” Eweliny Dydy została napisana w klimacie noir, który charakteryzują mocne kontrasty, charakterne postacie, zgrabne połączenie ironii, cynizmu i prostoty. W kinematografii lat 40’ ten schemat się sprawdził, a jak w wypadku współczesnej czarnej powieści?...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zmierzch” Johana Theorina nie jest typowym kryminałem. Główni bohaterowie to nie – jak to się przyjęło – przedstawiciele organów ścigania, lecz starszy mężczyzna i jego dorosła, mierząca się z chorobą alkoholową, córka.

Własnymi siłami i kontaktami próbują rozwiązać zagadkę zaginięcia Jensa, syna Julii, który w nieokreślonych okolicznościach przepadł. Wydarzenie to wpłynęło na losy całej rodziny. Jednak po latach duchy przeszłości wracają i jak się okazuje nie tylko bliscy Jensa nie są w stanie o nim zapomnieć.

To, co szczególnie urzekło mnie w tej powieści to mokry i mroczny klimat. Czuć go i widać na każdej stronie książki nie tylko dlatego, że cały czas są odniesienia do pogody i krajobrazu, ale przede wszystkim z powodu narracji. A jest ona bardzo zdystansowana, chłodna i dokładna w relacjach.

Jednocześnie język starannie i poetycko obrazuje to, co obserwuje narrator, to, co przeżywają bohaterowie. Jest rosnące i spowalniające napięcie, są mocne zwroty akcji i zaskakujące niespodzianki, których nawet uważny czytelnik nie może pominąć.


Jednak najpiękniejsze są postacie. Nieszablonowi indywidualiści, zmagający się z problemami wieku i cywilizacji, próbujący odnaleźć się w życiu, które im się trochę pogmatwało, nie mając pewności, że operacja zakończy się sukcesem. Ujęły mnie portrety psychologiczne bohaterów, złożoność ich relacji i stosunku do życia. Także to, że nie ma tu ani jednej postaci, która byłaby jednoznacznie pozytywna lub negatywna, każda z nich ma coś na sumieniu, próbuje coś ukryć lub coś zwalczyć.

A zagadka pozostaje tajemnicą do niemal ostatniej strony.
Doskonały, nietypowy kryminał dla wymagających.

http://czytambezszelestnie.blogspot.com/2017/01/zmierzch-johana-theorina-krymina-dla.html

Zmierzch” Johana Theorina nie jest typowym kryminałem. Główni bohaterowie to nie – jak to się przyjęło – przedstawiciele organów ścigania, lecz starszy mężczyzna i jego dorosła, mierząca się z chorobą alkoholową, córka.

Własnymi siłami i kontaktami próbują rozwiązać zagadkę zaginięcia Jensa, syna Julii, który w nieokreślonych okolicznościach przepadł. Wydarzenie to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Tego się nie spodziewałam! Wojciech Chmielarz „Wampirem” otwiera nie tylko nowy cykl gliwicki, ale też nowy rozdział w swojej twórczości. Wykreował bowiem, i to z dużym powodzeniem, tak antypatycznego bohatera, niepasującego do roli detektywa, że aż dziw bierze jak skutecznym bywa.

Dawid Wolski, młody prywatny detektyw, który żyje głównie ze zbierania dowodów do spraw rozwodowych, nie należy do postaci wzbudzających zaufanie i sympatię. Mimo wykonywanego zawodu reprezentuje sobą w dużej mierze to, co zwalcza w pracy. Jest mocno rozrywkowy, nie stroni od alkoholu i innych używek, problemy rozwiązuje siłowo, manipuluje i nagina zasady. A mimo to potrafi rozwikłać najbardziej skomplikowane sprawy, przy których poległy organy ścigania.

Stałym elementem w pisarstwie Chmielarza jest jego wrażliwość na problemy społeczne. W „Wampirze” autor wnika w środowisko nastolatków, żyjących w przeciętnym polskim mieście i ich problemy. Czy alkohol, narkotyki i sex to domena młodości, czy sposób na odnalezienie siebie? Do czego można się posunąć, gdy jest się niemal u granicy wytrzymałości? Czy życie faktycznie jest jednoznacznie określone?

Niby banalna historia, przypadek, brak złych zamiarów, tylko zabawa, a jak ogromne konsekwencje… Znakomite wyczucie tematu, starannie opracowana fabuła, mocne zwroty akcji i totalnie niesympatyczny bohater – to też się może udać.

„Wampir” to zupełnie inna strona twórczości Wojciecha Chmielarza. Trzeba być odważnym, by tak zaryzykować i całą opowieść zbudować wokół postaci, której większość czytelników nie polubi, a mimo to książkę wchłonie jednym tchem. Bardzo udany eksperyment!

http://czytambezszelestnie.blogspot.com/2016/12/wampir-wojciecha-chmielarza-odwazny.html

Tego się nie spodziewałam! Wojciech Chmielarz „Wampirem” otwiera nie tylko nowy cykl gliwicki, ale też nowy rozdział w swojej twórczości. Wykreował bowiem, i to z dużym powodzeniem, tak antypatycznego bohatera, niepasującego do roli detektywa, że aż dziw bierze jak skutecznym bywa.

Dawid Wolski, młody prywatny detektyw, który żyje głównie ze zbierania dowodów do spraw...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Słowik” Kristin Hannah to ciepła opowieść o wyzwaniach, jakim trzeba sprostać w trudnych czasach wojny. Wtedy właśnie trzeba zmagać się nie tylko z codziennością, brutalnością najeźdźcy, ale i własnymi lękami i przekonaniami. Wojna wyraźnie określa kto kim się staje, jaką pozycję wybiera, lepiej walczyć czy ulec? Przeżyć czy się narażać w imię przyszłości?

Na te pytania autorka jednoznacznie odpowiada w książce, chociaż ścieżki poszukiwania odpowiedzi do łatwych nie należą. I dobrze, dzięki temu powieść jest pełna, różnorodna, niekiedy zaskakująca, a z pewnością momentami wzruszająca.

Czytając „Słowika” niekiedy odpływałam do powieści Kena Folletta, szczególnie trylogii „Stulecie”, porównując jego warsztat i sposób pisania o czasach II wojny światowej z tym autorki. Bardzo podobnie, dopracowane szczegóły historyczne, aczkolwiek Kristin Hannah większą wagę przyłożyła nastrojom społecznym, relacjom męsko-damskim i przyjaźni niż wierności historycznej. Niemniej stworzyła klimatyczną powieść, którą czyta się z zapartym tchem, pełną napięcia i mocnych zwrotów akcji.

Polecam, „Słowik” to nie tylko piękna okładka, ale i piękna treść. Bardzo pozytywna lektura.
http://czytambezszelestnie.blogspot.com/2016/12/o-trudach-wojny-sowik-kristin-hannah.html

„Słowik” Kristin Hannah to ciepła opowieść o wyzwaniach, jakim trzeba sprostać w trudnych czasach wojny. Wtedy właśnie trzeba zmagać się nie tylko z codziennością, brutalnością najeźdźcy, ale i własnymi lękami i przekonaniami. Wojna wyraźnie określa kto kim się staje, jaką pozycję wybiera, lepiej walczyć czy ulec? Przeżyć czy się narażać w imię przyszłości?

Na te pytania...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciepła, obyczajowa książka w wątkiem kryminalnym – tak w skrócie można powiedzieć na temat „Motylka” Katarzyny Puzyńskiej.

Nie jest to typowy kryminał i ci, którzy sięgają po tę książkę, mogą czuć się zawiedzeni, ale z pewnością nie jest ona słaba. Kiedy już czytelnik przyzwyczai się do domowej atmosfery panującej na posterunku policji i zawirowań sercowych głównej bohaterki, to doceni walory powieści, których się nie spodziewał. A historia wciąga i jest zaskakująco skomplikowanie opracowana.

Dużo tu wątków, odniesień do przeszłości, kilka płaszczyzn narracji, humoru i ciekawych obserwacji. Mimo to fabuła układa się logicznie, a kulminacja następuje w niespodziewany sposób. Bardzo mnie cieszy, że autorka dopracowała każdy szczegół nie tylko logiczny, ale też ten z zakresu procedur policyjnych i terminologii kryminalistycznej.

Dużym plusem książki są ciekawe portrety bohaterów, nie są oni nadzwyczajni, lecz przeciętni, normalni z ludzkimi problemami (a jest ich w książce nie mało) i emocjami. To zbliża, pozwala się z nimi identyfikować i nawet z niektórymi chciałoby się wyjść na kawę, czy spróbować tych osławionych ciast pani Marii.

Fajna, klimatyczna powieść, idealna na zimowy wieczór pod kocykiem.
Zapraszam: http://czytambezszelestnie.blogspot.com/2016/12/motylek-katarzyny-puzynskiej-zimowa.html

Ciepła, obyczajowa książka w wątkiem kryminalnym – tak w skrócie można powiedzieć na temat „Motylka” Katarzyny Puzyńskiej.

Nie jest to typowy kryminał i ci, którzy sięgają po tę książkę, mogą czuć się zawiedzeni, ale z pewnością nie jest ona słaba. Kiedy już czytelnik przyzwyczai się do domowej atmosfery panującej na posterunku policji i zawirowań sercowych głównej...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Śleboda Małgorzata Fugiel-Kuźmińska, Michał Kuźmiński
Ocena 7,1
Śleboda Małgorzata Fugiel-K...

Na półkach: , ,

„Śleboda” to dobry, chociaż nietrzymający ram gatunku kryminał, z ciekawym wątkiem historycznym w tle.

Doskonale dopracowane tło obyczajowe, wiarygodnie przedstawiona społeczność góralska (duży plus za stosowanie gwary w narracji i dialogach), nietuzinkowi bohaterowie i banalna, ale ciekawie opowiedziana, fabuła kryminalna – to chyba recepta na wyjątkowość tej powieści. Trzeba przyznać, że autorzy nie tylko oddali klimat gór, piękno krajobrazu, podkreślili wagę lokalnej kultury, ale też zaczarowali słowami. Czytelnik autentycznie przenosi się w Tatry, przemierza szlaki, wędruje podhalańskimi wioskami, nawet kosztuje „zbójeckich” specjałów w karczmie.

Zagadka kryminalna też wciąga. Makabryczne zabójstwa, nieoczekiwane znaleziska, fałszywe tropy, małostkowe problemy bohaterów, humor budują tajemnice i oczekiwanie jej odkrycia. Sposób narracji, mimo iż epicki, to jednak nie powoduje napięcia i ekscytacji. Cały proces rozwiązywania zagadki obserwuje się z boku, jakby będąc poza odbywającą się historią chociaż w górskiej scenerii. Także główni bohaterowie, Anna Serafin i Sebastian Strzygoń, nie są przeciętni, ich sposób bycia nie każdemu może przypaść do gustu. To ich wyróżnia i dodaje smaczku powieści.

Jestem pełna podziwu dla tego pisarskiego duetu za dopracowanie szczegółów logicznych i fabularnych, za zgrabne wplecenie w intrygę wątku góralskiego oddziału Waffen-SS i trzymania się właściwej terminologii z kryminalistyki. Szkoda, że tak świetnie zapowiadająca się historia (także ta nierozwinięta z czasów II wojny światowej) nie znalazła zaskakującego i ekscytującego finału.

Książkę czyta się ciekawie i refleksyjnie, można przy niej odpocząć. Zdecydowanie lepiej odbierać „Ślebodę” jako powieść obyczajową niż kryminał, bo do tego drugiego zabrakło bardziej skomplikowanej fabuły i potęgowanego napięcia. Ogólnie polecam.

Zapraszam: http://czytambezszelestnie.blogspot.com/2016/12/z-ciekawa-historia-w-tle-sleboda.html

„Śleboda” to dobry, chociaż nietrzymający ram gatunku kryminał, z ciekawym wątkiem historycznym w tle.

Doskonale dopracowane tło obyczajowe, wiarygodnie przedstawiona społeczność góralska (duży plus za stosowanie gwary w narracji i dialogach), nietuzinkowi bohaterowie i banalna, ale ciekawie opowiedziana, fabuła kryminalna – to chyba recepta na wyjątkowość tej powieści....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jakub Małecki w „Śladach” pokazuje, że o trudnych sprawach można pisać naturalnie, swobodnie i pięknie, jednocześnie uciekając przez egzaltacją i patosem.

Nie jest to typowa powieść, bo składa się z kilku opowiadań, które poniekąd łączą się ze sobą. Całość otwierają i zamykają opowiadania o tym samym tytule „Mój”, które nawiązują odpowiednio do narodzin i śmierci, jednak jak w pozostałych historiach nic nie jest tu do końca oczywiste, powiedziane wprost. Czytelnik może sam dowolnie interpretować, szukać znaczeń, powiązań i przesłań.

Książkę czyta się lekko, chociaż świat przedstawiony w „Śladach” do łatwych zdecydowanie nie należy. Jednak Małeckiemu udaje się pisać pięknie i poruszająco. W dodatku ze smakiem i delikatnością. Przedstawia różnych bohaterów, zawsze w jakiś sposób ze sobą powiązanych, w skali mikro. Kreśli minimalistyczne portrety, wystarczające, by poruszyć i przeniknąć do głębi. Jego bohaterowie to zwykli ludzie, którzy każdego dnia zmagają się z codziennością i przez sposób, w jaki to robią, bywają niezwykli. Historie przeciętnego chłopaka z osiedla, alkoholika, czy upadającej aktorki pod jego piórem stają się ciekawe, barwne, wzruszające. Rutynie, smutkowi czy radości Małecki nadaje nowy wymiar, niekiedy metafizyczny.

Sam fakt istnienia jest śladem, tym, co po nas zostaje. Rzecz w tym, by przez tę chwilę, którą jest się tutaj, żyć po swojemu, nie na pokaz, bo życie nie jest powieścią ani filmem. Pytanie, czy każdy jest w stanie się odważyć i tak potrafi?

Autor traktuje przemijanie i śmierć jako coś oczywistego i niezmiennego. To swego rodzaju oswojenie lęku mimo pozornego smutku dodaje otuchy i przybliża do tego, czego najbardziej się boimy.

Świetna książka dla czytelników, którzy nie boją się myśleć.
Całość recenzji na blogu: http://czytambezszelestnie.blogspot.com/2016/11/oswojone-przemijanie-w-sladach-jakuba.html

Jakub Małecki w „Śladach” pokazuje, że o trudnych sprawach można pisać naturalnie, swobodnie i pięknie, jednocześnie uciekając przez egzaltacją i patosem.

Nie jest to typowa powieść, bo składa się z kilku opowiadań, które poniekąd łączą się ze sobą. Całość otwierają i zamykają opowiadania o tym samym tytule „Mój”, które nawiązują odpowiednio do narodzin i śmierci, jednak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Ból” Zeruyi Shalev przelewa się od pierwszej do niemal ostatniej strony. To trudna, wielopoziomowa powieść. Porusza kwestie różnych rodzajów miłości, bólu, który za sobą niosą i skomplikowanej bliskości.

Chyba nie ma człowieka, którego tytułowy ból by nie dotknął. Autorka stawia tezę, iż na każdym etapie życia ból ten jest w inny sposób przeżywany, inaczej pielęgnowany i nie dzieje się bez przyczyny. Tylko co z tego? To żadne pocieszenie w cierpieniu. Czy można mu zapobiec? Odpowiedzi na te pytania znajdziesz w książce.

Miłość ma wiele twarzy, a każda z nich rządzi się innymi prawami, ma własne atrybuty. Ewoluuje wraz z jej podmiotami i to one niekiedy stają się jej ofiarami, wpadają w niewolę bólu.
Tak dzieje się z główną bohaterką Iris, na której porzucenie jej przez ukochanego w nastoletnim wieku pozostawia tak wielkie piętno, że kobieta nawet w dorosłym życiu wciąż to przeżywa i nie pozwala sobie zapomnieć. Czytelnik poznaje ją pod kątem mocnych wewnętrznych emocji, towarzyszy jej we wszystkich etapach, które przechodzi i dogłębnie analizuje (a co autorka pięknie przybliża).

Według pisarki ból, czy to fizyczny czy psychiczny, istnieje nie bez kozery. Co jest łatwiejsze, tkwić w nim, tworzyć alternatywne życie, czy stawić mu czoło? Czy główna bohaterka jest w stanie go okiełznać?

Shalev w piękny, nieprzesadzony sposób oddaje schemat kobiecego rozumowania, emocjonalnego rozchwiania, burzę myśli, zmartwień, analiz, przewidywań i uczuć. Zamiast wsłuchać się w fakty, kobieta rozmyśla, dopisuje przeróżne scenariusze. Czy dzięki temu uda jej się wyzbyć bólu, o ile jest to w ogóle możliwe?

Trudno jest napisać o samej powieści coś więcej nie wchodząc w szczegóły treści. Pisarska tworzy ciepły, fajny klimat, szybko otwiera się na czytelnika i zaprasza go w gąszcz emocji. Od pierwszych stron namacalnie odczuwa on ból bohaterów i autentycznie go przeżywa. To jest aż tak prawdziwe, aż tak naturalne. Polecam.

Całość recenzji na blogu: http://czytambezszelestnie.blogspot.com/2016/11/bol-zeruya-shalev-to-emocjonalna.html

„Ból” Zeruyi Shalev przelewa się od pierwszej do niemal ostatniej strony. To trudna, wielopoziomowa powieść. Porusza kwestie różnych rodzajów miłości, bólu, który za sobą niosą i skomplikowanej bliskości.

Chyba nie ma człowieka, którego tytułowy ból by nie dotknął. Autorka stawia tezę, iż na każdym etapie życia ból ten jest w inny sposób przeżywany, inaczej pielęgnowany i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Osadzenie akcji powieści na zamkniętym osiedlu to doskonały pomysł, by zobrazować przekrój współczesnego społeczeństwa. Nic bowiem tak nie podkreśla różnić klasowych jak pozory, a autor znakomicie to pokazał.

„Osiedle marzeń” to nie tylko intryga kryminalna, ale też, jeśli nie przede wszystkim, studium socjologiczno – kulturowe. Wojciech Chmielarz z dystansem punktuje zachowania ludzkie w sytuacjach niespełnionych ambicji, zawiedzionych nadziei, wydumanego poczucia władzy. Trudno pogodzić się z porażką, a jeszcze trudniej podjąć działania, by coś zmienić, odwrócić los. Zdecydowanie łatwiej tkwić w nieudanym życiu, ukrywać się pod pozorami i cierpieć, ponosząc konsekwencje. Ale to wybór, którego każdy dokonuje sam.

Nie dziwi więc różnorodność wątków pobocznych w powieści, których jest tu dosyć dużo w porównaniu z poprzednimi częściami cyklu. Multum postaci drugiego planu, chociażby Celtycki, oryginalny Mieszko Ziemowit Ziemiański, Aleksander, sprzątaczka, czy ochroniarz – każda z nich ma coś do powiedzenia, jednak to na barkach głównych bohaterów, komisarza Jakuba Mortki i aspiranki Suchej, spoczywa zadanie rozwikłania tajemnicy morderstwa.

Warto zwrócić też uwagę na oddzielny wątek Kochana, byłego partnera Mortki, który wraca do gry. Wydaje się, że upadł już tak nisko, że bardziej się nie da. Teraz potrzebuje odkupienia. Czy mu się to uda?

Powieść świetnie się czyta. Jest dowcipnie, celnie, z dystansem, bez cienia moralizatorstwa. Piękne puenty, zgrabne dialogi, zaskakujące rozwiązanie. Mimo wielu obiecujących zwrotów akcji zabrakło nieco napięcia. Nie jest to skaza, która przekłada się na jakość lektury, jednak czytelnicy, przyzwyczajeni do emocji, które towarzyszą w „Farmie lalek” czy „Przejęciu” mogą być zawiedzeni. Zaskakujący potencjał w zakończeniu obiecuje natomiast ekscytującą kontynuację.

Pełna wersja recenzji: http://czytambezszelestnie.blogspot.com/2016/10/trafny-obraz-spoeczenstwa-w-osiedlu.html

Osadzenie akcji powieści na zamkniętym osiedlu to doskonały pomysł, by zobrazować przekrój współczesnego społeczeństwa. Nic bowiem tak nie podkreśla różnić klasowych jak pozory, a autor znakomicie to pokazał.

„Osiedle marzeń” to nie tylko intryga kryminalna, ale też, jeśli nie przede wszystkim, studium socjologiczno – kulturowe. Wojciech Chmielarz z dystansem punktuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To lektura mocna, pełna odnośników do kultury, okraszona szczyptą ironii. Znakomite studium zachowań ludzkich. Konwencja kryminału to brutalne tło dla głębszej analizy tego, co dzieje się z człowiekiem w zależności od realiów. Z pewnością nie jest to książka łatwa, którą przeczyta się w spokojny wieczór leżąc pod kocykiem. Koniecznie trzeba wyostrzyć zmysły.

Fabuła „Aorty” dzieje się w Pruszkowie, gdzie w makabryczny sposób zostaje zamordowana kobieta. Do rozwiązania zagadki jej śmierci zostaje przydzielony komisarz z Komendy Stołecznej, Gabriel Byś. Jednak nie tylko z morderstwem musi się zmagać. W trakcie dochodzenia pojawiają się inne wątki, na które jest ciche przyzwolenie społeczeństwa i policji. Dlatego „Aorta” jest tak smutno prawdziwa.

Gdzie zatem leży granica między tym, co legalne a co nie? Jakie jest źródło zła i czy jest ono faktycznie tak czarne, jak je malują? Mnóstwo pytań, niewiele odpowiedzi.

Mocnymi stronami książki są nie tylko dynamicznie rozgrywająca się akcja, wciągająca intryga, dwupoziomowa narracja, ale też ironiczne komentowanie realiów.

Po lekturze powstaje cała masa pytań zarzuconych w próżni. To, co z pozoru wydaje się być określone, nie podlega tak łatwej interpretacji. Wiele tu niedopowiedzeń.

Autor trochę z dystansu pokazuje ludzkie dramaty i próby zmierzenia się z nimi. Człowiek bowiem zmaga się nie tylko z brutalną rzeczywistością, ale i z własnymi demonami. Nie ma tu przeciętnych osób, każda ma mniej lub bardziej szokującą przeszłość. Jest wiele kontrastów, jednak autor nikogo nie piętnuje. Jedynie pozostawia przesłanki do własnej oceny.

Bartosz Szczygielski operuje charakterystycznym stylem pisania i widać to od początku. Buduje zdania twarde, harde, dokładnie w punkt!

Właśnie takie książki uwielbiam: nieoczywiste, niedopowiedziane. Polecam, świetna powieść w klimacie noir.

Bardziej szczegółowa recenzja: http://czytambezszelestnie.blogspot.com/2016/09/mocna-mroczna-wstrzasajaca-aorta.html

To lektura mocna, pełna odnośników do kultury, okraszona szczyptą ironii. Znakomite studium zachowań ludzkich. Konwencja kryminału to brutalne tło dla głębszej analizy tego, co dzieje się z człowiekiem w zależności od realiów. Z pewnością nie jest to książka łatwa, którą przeczyta się w spokojny wieczór leżąc pod kocykiem. Koniecznie trzeba wyostrzyć zmysły.

Fabuła...

więcej Pokaż mimo to