Cudzoziemiec w Olondrii

Okładka książki Cudzoziemiec w Olondrii Sofia Samatar
Okładka książki Cudzoziemiec w Olondrii
Sofia Samatar Wydawnictwo: Mag Seria: Uczta Wyobraźni fantasy, science fiction
344 str. 5 godz. 44 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Seria:
Uczta Wyobraźni
Tytuł oryginału:
A Stranger in Olondria
Wydawnictwo:
Mag
Data wydania:
2014-11-07
Data 1. wyd. pol.:
2014-11-07
Liczba stron:
344
Czas czytania
5 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
9788374804578
Tłumacz:
Michał Jakuszewski
Tagi:
Uczta Wyobraźni
Inne
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Made To Order: Robots and Revolution Brooke Bolander, John Chu, Daryl Gregory, Peter F. Hamilton, Rich Larson, Ken Liu, Ian R. MacLeod, Annalee Newitz, Tochi Onyebuchi, Suzanne Palmer, Sarah Pinsker, Vina Jie-Min Prasad, Alastair Reynolds, Kelly Robson, Sofia Samatar, Peter Watts
Ocena 3,0
Made To Order:... Brooke Bolander, Jo...
Okładka książki Smokopolitan 11 (1/2018) Krystyna Chodorowska, Ewa Marchwińska, Barbara Mikulska, Sergii Paltsun, Sofia Samatar, Aleksandra Stanisz
Ocena 5,7
Smokopolitan 1... Krystyna Chodorowsk...
Okładka książki Mothership: Tales from Afrofuturism and Beyond Linda D. Addison, Rabih Alameddine, Lisa Allen-Agostini, Lauren Beukes, Joseph Bruchac, Tobias S. Buckell, Bill Campbell, Indrapramit Das, Junot Díaz, Jaymee Goh, Kawika Guillermo, Edward Austin Hall, Carlos Hernandez, Ernest Hogan, Thaddeus Howze, Darius James, Nora K. Jemisin, Tenea D. Johnson, Victor LaValle, Rochita Loenen-Ruiz, Carmen Maria Machado, Anil Menon, Minister Faust Minister Faust, Silvia Moreno-Garcia, Farnoosh Moshiri, Daniel José Older, Chinelo Onwualu, Andaiye Reeves, Eden Robinson, Kiini Ibura Salaam, Sofia Samatar, Charles R. Saunders, Nisi Shawl, Vandana Singh, C. Renee Stephens, Somtow Sucharitkul, Greg Tate, Tade Thompson, Katherena Vermette, George S. Walker, Ran Walker, Ibi Zoboi
Ocena 0,0
Mothership: Ta... Linda D. Addison, R...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
129 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
177
63

Na półkach:

Bardzo chciałem doczytać do końca…, nie dałem rady. Być może nie potrafiłem jej w pełni doświadczyć? Początek fascynujący, język wspaniały - niestety z biegiem czasu było tylko gorzej, a kwieciste pióro coraz bardziej męczyło. Brak akcji i sensu nudził i powodował, że czytanie szło jak po grudzie. No nic - może po prostu nie dla mnie.

Bardzo chciałem doczytać do końca…, nie dałem rady. Być może nie potrafiłem jej w pełni doświadczyć? Początek fascynujący, język wspaniały - niestety z biegiem czasu było tylko gorzej, a kwieciste pióro coraz bardziej męczyło. Brak akcji i sensu nudził i powodował, że czytanie szło jak po grudzie. No nic - może po prostu nie dla mnie.

Pokaż mimo to

avatar
138
135

Na półkach:

Stałem w kolejce w ,,stokrotce". Coś się zacięło. Bez entuzjazmu zacząłem przeglądać książki w ,,koszu" obok.
Cudzoziemiec nie spodobał mi się. Okładka kojarzyła mi się z Francją XIX wieczną, za czym nie przepadam.
Na szczęście to była jedna z nielicznych książek z fantastyki, do tego cena 9,99 przekonała mnie.
Kupiłem i odłożyłem na półkę jako pozycje 248 w kategorii ,,kiedyś przeczytam".

Covid zmusił mnie do spędzenia w jednym pokoju dłuższego czasu.
Nic ciekawego nie było, więc ,,Cudzoziemiec..." po roku leżakowania doczekał się swego czasu.
Początek:
Dziecko, ojciec, podróże w tle.
Myślę: przyzwoicie, ale bez fajerwerków.
Potem było już tylko lepiej.
Książka wywarła na mnie niewyobrażalne wrażenie!
To było to!
Coś innego, Coś nowego, Coś intrygujacego!
Czy porwała mnie fabuła? Czy akcja niepozwalała na chwilę wytchnienia?
Nic bardziej mylnego.
Było leniwie.
Leniwie, smutno, płynnie, pięknie.
Delektowałem się.
Delektowałem się każdą stroną, każdym zadniem.
Dawkowałem sobie ,,Cudzoziemna", bo kiedyś musiał się skończyć. Dawki były coraz mniejsze, żeby na dłużej starczyło.
Pamiętam jak w pewnym momencie pomyślałem sobie (serio!) Ta babka nie powinna pisać fantastyki, tylko wiersze. Powinna zająć się literaturą piękną!

Koniec.
Przeczytałem książkę do końca.
Wiecie jaką miałem satysfakcję, kiedy doczytałem, że autorka na codzień pisze wiersze a to był jej debiut?!?!?!
Łał.
Myślę sobie: napiszę super recenzję. Ciut ją rozpromuje. Zasłużyła!
Czas leci a ja zastanawiam się ciągle-jak napisać dobrą opinię tej książki.
Mijają kolejne miesiące i wiecie co?
Nie napiszę idealnej recenzji.
Ona nie istnieje.
Nie wyrażę wszystkiego choćbym nie wiem jak chciał, bo nie nazywam się Samatar.

Nie polecam.
Książka specyficzna.
Dałbym sobie za nią rękę uciąć, ale nie polecam wszystkim.
Specyficzna. Piękna.
Więc lepiej nie czytaj, bo mógłbyś dać ocenę złą.
Dla mnie jedna z nielicznych WYJATKOWYCH!

Stałem w kolejce w ,,stokrotce". Coś się zacięło. Bez entuzjazmu zacząłem przeglądać książki w ,,koszu" obok.
Cudzoziemiec nie spodobał mi się. Okładka kojarzyła mi się z Francją XIX wieczną, za czym nie przepadam.
Na szczęście to była jedna z nielicznych książek z fantastyki, do tego cena 9,99 przekonała mnie.
Kupiłem i odłożyłem na półkę jako pozycje 248 w kategorii...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2739
619

Na półkach: ,

Książka kłopotliwa w ocenie. Startuje w miarę przyzwoicie, choć przez dłuższy czas rozczarowuje brakiem fantastyki (jeśli pominiemy odmienną geografię),rozkręca się opornie, finiszuje natomiast w bardzo przyzwoitym stylu, z głęboko rysującą się psychologią postaci i bogatym tłem, również tym kulturowym. Przez ten porządny finisz powieść sporo zyskuje na odbiorze, ale jednocześnie nie jest on w stanie załatać szeregu kreacyjnych dziur, które powodują, że cała ta historia jest czymś w rodzaju pretensjonalnej wydmuszki.

Otóż mamy obcy świat, z obowiązkowo dorysowaną wedle nieśmiertelnego kanonu fantasy mapką (można sobie było darować jej skrobanie, ale co tam),mamy mnóstwo obcobrzmiących nazw, mamy rozmaite obce słowa, obce potrawy i obce obyczaje, ale już rośliny i zwierzęta są absolutnie takie same, jak u nas, i - co więcej - tak samo się nazywają. Poza wspomnianymi w JEDNYM zdaniu, i to zupełnie mimochodem, ptakami, na których można latać. Autorka więc wzięła naszą rzeczywistość, tylko rozpisała ją na inne kontynenty oraz wrzuciła przygarść cwanie brzmiących słów z dużą liczbą "y" oraz "h", i wuala, mamy wspaniałą fantasy. No więc nie. Nie mamy.

Drugi problem to magia. W wielu miejscach świata są tak silne zabobony, że nawet na widok obcego czyni się gusła, żeby bóg czy złe nie spojrzało krzywo. W domach natomiast trzyma się "jut", czyli figurki ponoć magiczne, które nawet nie wiadomo, do czego służą. Jednak ani razu - podkreślam: ani razu - nie trafia się nadprzyrodzone zjawisko. To tak, jakby wziąć nasz świat i wsadzić do niego ludzi na co dzień obcujących z gniewem bogów, klątwami i resztą tego typu rzeczy, tyle że nie umieszczać w nim jednocześnie żadnego boga czy maga. Skąd zatem wzięły się te zabobony, zwłaszcza że nie za bardzo można złapać autorkę na opisaniu jakiegoś zbornego ruchu religijnego? No - wzięły się i już. Same z siebie.

Trzeci problem to historia. Wielokrotnie jest tu mowa o zamierzchłych zdarzeniach, które doprowadziły do tego czy tamtego, i to zdarzeniach na poły legendarnych, po czym okazuje się, że większość z tych zdarzeń miała miejsce pół wieku wcześniej, w najlepszym wypadku wiek. Żadna z historii, nawet tych okropnie legendarnych, nie sięga więcej niż sto lat wstecz. W tej sytuacji ciężko brać na serio całą kreację. Odnosi się po prostu wrażenie, że autorce zabrakło wyobraźni na stworzenie pełnego, istniejącego tysiące lat świata, i zadowoliła się wrzuceniem w znany jej szkielet dość skromnej czasowo historii Ameryki (tej nowoczesnej, nie-indiańskiej) garści elementów obcych, dzięki żonglowaniu którymi miała nadzieję zamaskować płytkość kreacji.

Ten brak wyobraźni widać jaskrawo na przykładzie czwartego problemu - książek. Na wyspach, skąd pochodzi bohater, książek nie zna się W OGÓLE. Ale dostajemy informację, że w Olondrii wynaleziono druk (zdaje się, że też niedawno),więc... są tam liczne księgarnie, po prostu zawalone STOSAMI KSIĄŻEK. Tanich, sprzedawanych przez młodocianych sprzedawców. Jak to wpływa na mieszkańców Olondrii? Zdaje się, że nijak, bo wszyscy żyją tak, jak w feudalnym średniowieczu. Bo oczywiście żadnej wyrafinowanej techniki tu nie ma i trzeba posługiwać się świecami, konnymi wozami i statkami pełnymi wioślarzy. No ale są drukowane książki, i to w dużej mierze z poezją. Kto niby to kupuje? Kto to czyta? No nie wiadomo, bo większość ludzi musi od świtu do zmierzchu zasuwać na własny kawałek chleba, a nie oddawać się czytelnictwu. No ale książki są powszechne, bo tak wymyśliła sobie autorka. Przy czym chodzi o powszechną dostępność, a nie użycie, bo tu mało kto cokolwiek czyta.

Trochę się więc dziwię, że "Cudzoziemiec w Olondrii" dotarł aż do listy finałowej Nebuli, ale nie będę ukrywał, że książka jest napisana dobrze - przynajmniej jeśli chodzi o stronę literacką. Bo sam świat jest po prostu boleśnie tekturowy.

Aha - ponieważ tłumaczył to Michał Jakuszewski, rzecz czyta się płynnie, co nie znaczy, że od czasu do czasu nie trafiają się różne językowe potknięcia. Ciekaw jestem, czy jest w "Uczcie Wyobraźni" choć jedna książka, która przeszła więcej niż pobieżną redakcję i korektę...

(Esensja.pl)

Książka kłopotliwa w ocenie. Startuje w miarę przyzwoicie, choć przez dłuższy czas rozczarowuje brakiem fantastyki (jeśli pominiemy odmienną geografię),rozkręca się opornie, finiszuje natomiast w bardzo przyzwoitym stylu, z głęboko rysującą się psychologią postaci i bogatym tłem, również tym kulturowym. Przez ten porządny finisz powieść sporo zyskuje na odbiorze, ale...

więcej Pokaż mimo to

avatar
266
20

Na półkach: ,

To książka dla ludzi, którzy kochają książki.

Oczywiście, można lubić czytać książki i lubić literaturę, ale w miłości do książek, która spływa z kart "Cudzoziemca w Olondrii" czuć coś więcej. Coś głębszego. To miłość do słowa pisanego, do chropowatych, pożółkłych stronic i połamanych grzbietów, do słów, które falują pod ludzkim spojrzeniem, psotne i sprytne, ale pozwalające się okiełznać.

"- Już wiem, czym jest vallon [książka] - oznajmiła. - Vallon to jut [dusza zewnętrzna]."

Tak, Jissavet, książka to właśnie dusza.

Proza Sofii Samatar jest niesamowita. Może porwać, ale może też się wydać nadęta, górnolotna i pusta. Wszystko zależy od tego, z jaką życzliwością do niej podejdziemy.

"Potrzeba odwagi, żeby wybrać nie to, co daje nam szczęście, ale to co jest cenne."

Może to nie była najlepsza powieść, jaką przeczytałam w tym roku, a już na pewno nie w tym życiu, ale uderzyła w struny mego serca, niczym utalentowany minstrel.

Mam nadzieję, że księgi Olondrii, a przynajmniej większość z nich, przetrwały i otworzyły się przed niepiśmiennymi.

To książka dla ludzi, którzy kochają książki.

Oczywiście, można lubić czytać książki i lubić literaturę, ale w miłości do książek, która spływa z kart "Cudzoziemca w Olondrii" czuć coś więcej. Coś głębszego. To miłość do słowa pisanego, do chropowatych, pożółkłych stronic i połamanych grzbietów, do słów, które falują pod ludzkim spojrzeniem, psotne i sprytne, ale...

więcej Pokaż mimo to

avatar
976
657

Na półkach: , ,

Kolejna porzucona książka. Początek zarysował się ciekawie, ale odpadłam po jakimś czasie, gdy bohater faktycznie dotarł do Olondrii. Ten oniryczny, lekko psychodeliczny klimat absolutnie do mnie nie trafił. Znudziłam się i zrezygnowałam. Dla fanów gatunku.

Kolejna porzucona książka. Początek zarysował się ciekawie, ale odpadłam po jakimś czasie, gdy bohater faktycznie dotarł do Olondrii. Ten oniryczny, lekko psychodeliczny klimat absolutnie do mnie nie trafił. Znudziłam się i zrezygnowałam. Dla fanów gatunku.

Pokaż mimo to

avatar
666
251

Na półkach: ,

Dużo osób już to napisało - faktycznie jest to książka, którą się doświadcza. Po szalonym "Orle Białym 2" i szybkich "Królach Wyldu" zachciało mi się przeczytać coś spokojnego. I faktycznie jest to bardzo spokojna lektura, wręcz leniwa.
Nie jest to książka zła, ale nie do końca spodobała mi się. Może nie miałem aż takiej ochoty ma spokojną lekturę, ale bo po prostu brak czasu nie pozwolił mi w pełni cieszyć się z lektury "Cudzoziemca". Czytanie tej książki kojarzyło mi się z wrażeniami jakie miałem przy czytaniu "Atlasu chmur".
Jeśli macie możliwość poświęcić dużo czasu na tę pozycję na pewno dacie wyższą ocenę. Niestety mnie nie było to dane.

Dużo osób już to napisało - faktycznie jest to książka, którą się doświadcza. Po szalonym "Orle Białym 2" i szybkich "Królach Wyldu" zachciało mi się przeczytać coś spokojnego. I faktycznie jest to bardzo spokojna lektura, wręcz leniwa.
Nie jest to książka zła, ale nie do końca spodobała mi się. Może nie miałem aż takiej ochoty ma spokojną lekturę, ale bo po prostu brak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
425
137

Na półkach:

Książka, którą bardziej się odczuwa niż czyta. Wymaga odpowiedniego (dla mnie wręcz - osobliwego) stosunku do lektury i swobodnego podążania wyobraźnią przez tekst. Nie czytać na czas, że "kurcze wolno idzie". Taki jest zamiar :)
Ostatnie sto stron czytałem z zapartym tchem.

Dla starszych czytelników.
A przede wszystkim dla tych, którzy kochają słowa odrobinę bardziej...

Książka, którą bardziej się odczuwa niż czyta. Wymaga odpowiedniego (dla mnie wręcz - osobliwego) stosunku do lektury i swobodnego podążania wyobraźnią przez tekst. Nie czytać na czas, że "kurcze wolno idzie". Taki jest zamiar :)
Ostatnie sto stron czytałem z zapartym tchem.

Dla starszych czytelników.
A przede wszystkim dla tych, którzy kochają słowa odrobinę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
277
253

Na półkach: , ,

Z "Cudzoziemcem w Olondrii" miałam pewien problem, ta książka wzbudziła we mnie ambiwalentne uczucia, od zachwytu po złość. Okładkowy blurb, jak i sama okładka zapowiadają arcyciekawą podróż do niezwykłego świata w towarzystwie książek.
Początkowe partie tekstu rzeczywiście są piękne, przepełnione nostalgią za minionym dzieciństwem, którego obraz we wspomnieniach bohatera jawi się niczym cudowny poetycki poemat. Ale chwilę później ruszamy z Jevickiem w podróż i nagle wszystko się zmienia, tekst przestaje być poetycki, coś zaczyna zgrzytać, opisywany świat traci kontury i wyrazistość, otoczenie bohatera staje się niezrozumiałe, nie tajemnicze, ale całkowicie obce.
To główny minus kreacji powieściowego świata – autorka zbyt wiele chciała nam o Olondrii przekazać, mnóstwo tu niezrozumiałych rytuałów dziwnej religii, zbyt wielka liczba mitów z różnych stron fikcyjnego świata, za dużo nazw krajów, plemion, kast. Zaczęłam się w tym wszystkim gubić, w pewnym momencie powód i kierunek podróży Jevicka stał się dla mnie niejasny, trudny do ogarnięcia.
Urzekająca w powieści Sofii Samatar jest bijąca z każdej strony miłość do książek i historii opowiadanych przez każdego, nawet niepiśmiennego człowieka, snutych gdzieś w puszczy, przy ognisku, cennych, pieczołowicie spisywanych i przechowywanych w bibliotekach. To stanowi sedno "Cudzoziemca w Olondrii", każda istota, człowiek,anioł, bestia ma swoją opowieść, każdy naród swoją historię, mitologię, w nich jest zapisana nasza kulturowa tożsamość, obowiązkiem żyjących jest wszystko to zbierać i utrwalać w książkach właśnie, chronić je i przekazywać następnym pokoleniom, w naszej przeszłości jest klucz do tego, co teraz i do przyszłych zdarzeń, naród pozbawiony historii traci rację bytu i skazany jest na zapomnienie.
Jevick przybywając do Olondrii jest cudzoziemcem w podwójnym znaczeniu. Jest obcy na obcej ziemi, ale też obcy w kulturze, nie znając historii kraju, w którym się znalazł nie jest w stanie zrozumieć otaczających go ludzi, dlatego tak łatwo staje się pionkiem w polityczno – religijnej wojnie.
Początkowo Jevick popiera walkę cierpiących ludzi o wolność i swobodę w wyznawaniu religii, wycofuje się dopiero wtedy, kiedy uciemiężeni na drodze do wyzwolenia zaczynają palić biblioteki. Jevick, który tak ukochał literaturę, spisał przejmującą historię Jissavet pierwszy rozumie, że paląc księgi mieszkańcy Olondrii nie zdobędą wolności, jedynie tyrania zmieni swe imię.
Sofia Samatar bardzo pięknie pisze też o miłości dwojga ludzi, która możliwa jest właśnie dzięki opowieściom, bo w nich zawiera się prawda o drugiej osobie, całe jej piękno i dusza, dlatego trzeba umieć słuchać, nawet jeśli nie jesteśmy do tego przygotowani. Nasza niechęć, czasem nienawiść do obcych bierze się właśnie z niewiedzy, trzeba więc poznać opowieści innych, by oswoić tę inność cudzoziemca. Jevick ujrzał Jissavet tylko raz, przez krótką chwilę, nie poczuł nic, co określamy "miłością od pierwszego wejrzenia", pokochał ją dopiero od pierwszej opowieści z jej dzieciństwa, a kiedy spisał całą historię jej życia, ujrzał całe piękno Jissavet, z jej wadami i zaletami. Obca dziewczyna ze statku stała się jego przyjacielem, miłością,sensem życia, ich historia to najpiękniejszy fragment książki.
Przyznam, że "Cudzoziemca w Olondrii" nie czytało mi się łatwo. Owszem były momenty zachwycające, ale bywało i tak, że czułam dyskomfort, coś jak paproch pod powieką czy drzazga w palcu. Męczyłam się, odkładałam rozzłoszczona i wracałam, bo nie sposób pozbyć się tych onirycznych obrazów z głowy. Nie jest to książka dla niecierpliwych, ale jeśli macie w sobie upór, dociekliwość, chęć zrozumienia wszystkiego od początku do końca, to odnajdziecie się w tej powieści. Gwarantuję, że wytrwali odwrócą ostatnią stronę bez tchu, z satysfakcją, że obcowali z czymś trudnym, ale pięknym.

Z "Cudzoziemcem w Olondrii" miałam pewien problem, ta książka wzbudziła we mnie ambiwalentne uczucia, od zachwytu po złość. Okładkowy blurb, jak i sama okładka zapowiadają arcyciekawą podróż do niezwykłego świata w towarzystwie książek.
Początkowe partie tekstu rzeczywiście są piękne, przepełnione nostalgią za minionym dzieciństwem, którego obraz we wspomnieniach...

więcej Pokaż mimo to

avatar
727
558

Na półkach: , , ,

Jedna z tychtrudniej przyswajalnych pozycji UW, jaka mi się do tej pory trafiła, a to za sprawą... przerostu formy nad treścią. W opiniach o Cudzoziemcy... większość czytelników podnosi argument o zachwycającym stylu i historii. Z oboma zgodzę się tylko do pewnego stopnia, bo męczyłam tę powieść cały miesiąc i marzyłam o tym, żeby jak najszybciej ją skończyć. Język Samatar faktycznie nalezy do nietuzinkowych i autorka przekracza standary przeciętnego przyzwoitego pisarstwa. Koncepcja na historię też jest ciekawa, natomiast jej poprowadzenie w połączeniu z mnogością dygresjii (czasem sprawiających, że czytelnik zapomina o głównym wątku i mgliście musi sobie przypomnieć, co robi główny bohater i w jakim celu, bo uciekło) sprawia, że druga połowa lektury to istna męczarnia. Akcja przyspiesza w niewielu miejscach. Cała droga Jevicka to snucie się bez konkretnego planu i próba osiągnięcia celu. Poboczni bohaterowie, którzy pojawiają się na scenie mają raczej mało do powiedzenia i są nakreśleni w dość okrojonym stopniu na rzecz kolejnych obszernych akapitów opisu. Widząc kolejną stronę ciągłego tekstu wzdychałam tylko i starałam się skupić na lekturze. Poza tym wydaje mi się, że świat, któy wymyśliła Samatar wymagałby rozpisania conajmniej na trylogię - nie twierdzę, że autorka miała kiepskie pomysły, ale nagromadzenie najróżniejszych zjawisk, baśni i obyczajów sprawia, że książka jest "napchana" a jedno cudo goni drugie, przy czym oba są przesłonięte przez trzecie. Za dużo, za gęsto, niby poetycko a jednak nie do końca. Ta propozycja UW do mnie nie trafiła, pomimo obiecującego początku.

Jedna z tychtrudniej przyswajalnych pozycji UW, jaka mi się do tej pory trafiła, a to za sprawą... przerostu formy nad treścią. W opiniach o Cudzoziemcy... większość czytelników podnosi argument o zachwycającym stylu i historii. Z oboma zgodzę się tylko do pewnego stopnia, bo męczyłam tę powieść cały miesiąc i marzyłam o tym, żeby jak najszybciej ją skończyć. Język Samatar...

więcej Pokaż mimo to

avatar
719
239

Na półkach: ,

Przepięknie napisana opowieść o miłości do książek.

Przepięknie napisana opowieść o miłości do książek.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    376
  • Przeczytane
    181
  • Posiadam
    150
  • Uczta Wyobraźni
    32
  • Fantastyka
    24
  • Uczta wyobraźni
    9
  • Ulubione
    8
  • Fantasy
    8
  • Do przeczytania
    4
  • 2019
    4

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Cudzoziemiec w Olondrii


Podobne książki

Przeczytaj także