5 książek o Londynie
W zeszłym tygodniu byliśmy w Warszawie – najwyższy czas przejechać się na lotnisko, by po dwóch godzinach lotu znaleźć się w trzecim co do wielkości mieście Europy – w Londynie. To miasto, które albo się kocha, albo nienawidzi – jednak każdy mól książkowy znajdzie w nim coś dla siebie. Dzisiaj na literacką wycieczkę po Londynie zaprasza was naczelna serwisu.
Moje pierwsze wspomnienia o Londynie pochodzą z wczesnego dzieciństwa, gdy czytałam Misia Paddingtona Michaela Bonda. Obiecałam sobie, że kiedyś na tę stację kolejową, na której zaczyna się cała seria książek i od której imię wziął miś, pojadę. Wierzcie mi lub nie, ale byłam już w Londynie wielokrotnie i nigdy nie udało mi się tam dotrzeć! Może w październiku się uda? Tym bardziej, że na stacji jest rzeźba misia, z którą chętnie się sfotografuję. O czym są książki? O przygodach poczciwego peruwiańskiego misia, który zupełnym przypadkiem trafia do Londynu i tu znajduje dom u państwa Brown. Ciekawe jest pochodzenia postaci – ponoć Bond, Michael Bond, w wigilijny wieczór 1956 roku zobaczył samotnie leżącą na sklepowej półce maskotkę. Zrobiło mu się żal misia, więc postanowił go kupić w prezencie dla żony. Doskonale znam to uczucie – zawsze gdy widzę wyrzucane na śmietnik zabawki, robi mi się ich żal – ale spokojnie, nie na tyle, aby zabierać je do domu! Ale może w ten sposób przegapiłam pomysł na książkę...
Kolejne chronologiczne skojarzenie z Londynem to postać Sherlocka Holmesa! Będąc nastolatką, zaczytywałam się w jego przygodach – i pragnęłam być jak Sherlock! Ćwiczyłam się w dedukcji, mijając obcych ludzi na schodach w mojej kamienicy, starałam się zapamiętać jak najwięcej szczegółów z ich wyglądu, w razie gdyby okazało się, że przed chwilą zamordowali kogoś na wyższym piętrze i policja (wtedy jeszcze milicja) przesłuchiwałaby mnie jako świadka. Wchodząc do różnych pomieszczeń, ogarniałam wzrokiem całość i zapamiętywałam każdy możliwy szczegół – muszę przyznać, że te ćwiczenia przyniosły efekt. Niczym Anne Wilkes jestem w stanie zauważyć każdą zmianę w moim otoczeniu! I teraz kolejna ciekawostka – moja wielka miłość do Sherlocka, podsycona rewelacyjnym serialem BBC, nigdy nie przełożyła się na odwiedziny na Baker Street! Mój londyński chłopak twierdzi, że nie warto jechać, bo nic tam nie ma – ale może i tak pojadę się przekonać, czy ma rację...
Minęły nastoletnie czasy w moim życiu i nastała dorosłość (przynajmniej rocznikowo) i oto na świat przyszedł Harry Potter! Wsiąknęłam w tę serię po same końcówki włosów. Kiedy pojawiały się w Polsce pierwsze części, pracowałam w księgarni – w związku z czym miałam przedpremierowy dostęp do kolejnych tomów. Pamiętam, że pewnego dnia, gdy ukryta za ladą czytałam drugi tom, podeszła do mnie jedna z klientek i powiedziała, że nie powinnam czytać, jeśli to nie jest mój egzemplarz, bo całą magię z niego wyczytam. No cóż.... Kolejne części kupowałam już w małych angielskich sklepikach z używanymi rzeczami za 2 lub 3 funty i czytałam, leżąc w łóżku o rozmiarze kingsize w wielkim domu na Wimbledonie – to były wspaniałe czasy. W kwietniu tego roku przechodziłam obok stacji King's Cross i pomyślałam, że na 100% jest tam zaznaczony Peron 9 i 3/4. Ba! Jest nie tylko zaznaczony, ale obok znajduje się sklep z pamiątkami, a dodatkowo można sobie zrobić takie fajne zdjęcie!
Skoro Londyn - to metro. A skoro metro - to Nigdziebądź. Miałam tę książkę czytać w jeden z czerwcowych weekendów. I nawet zaczęłam, ale wydawało mi się to nieodpowiednie – to zdecydowanie jest książka, którą chcę przeczytać, jeżdżąc metrem Pod Londynem. I taki jest plan na październik! Skoro mam tam spędzić dziewięć dni, to równie dobrze mogę w tym czasie przeczytać „Nigdziebądź”, tym bardziej, że wydawnictwo Mag wydało teraz nową wersję z piękną okładką, wstępem autora i dodatkowym opowiadaniem. A kto wie, może uda się uruchomić literackie znajomości, spotkać z Neilem Gaimanem i poprosić o autograf. Koniecznie na jakiejś stacji metra...
I na koniec książka, którą sprzedała mi przed momentem koleżanka Agnieszka. Zupełna nowość – data premiery 17 sierpnia, autorka jest doktorem chemii, debiut, który już teraz ma w serwisie średnią 8,08 na podstawie 48 ocen – jak na świeżo wydany debiut to naprawdę dobrze! A gdyby jeszcze to mnie nie przekonało, to przeczytałam blurby znajomych i już wiedziałam, że muszę Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu przeczytać. Aneta Jadowska poleca tę książkę słowami: Wiktoriański podwieczorek z przygodą i magią. Z nekromantą, sufrażystką i rodową klątwą do kompletu. Pyszne. A Michał Cetnarowski dorzuca: XIX wiek, Anglia, magia, cokolwiek sfatygowani dżentelmeni i szemrane interesy w niebezpiecznych dzielnicach miasta. Powieść Lange udanie przywołuje klimat wiktoriańskiej fantasy z sympatycznym przygodowym sznytem.
Ktoś inny wymieniłby może książki Dickensa, Zadie Smith czy Virginii Woolf, ale mój Londyn jest przede wszystkim fantastyczno-kryminalny! A gdyby jeszcze tych skojarzeń było mało, to dodam, że podczas październikowej wizyty będę mieszkać na barce o nazwie Great A’Tuin, pomalowanej w takie gustowne literackie graffiti.
komentarze [31]
1/ P.D. James: "Niewinna krew", "Nie dla kobiety", "Przedsmak śmierci", "Ułomna ręka sprawiedliwości" - znakomite kryminały z Londynem w tle.
2/ Sarah Waters - "Muskając aksamit"
3/ Jennifer Worth - "Zawołajcie położną"
Tylko 5 książek o Londynie? Zdecydowanie za mało, dla mnie to magiczne miasto, więc będę czytać jeszcze więcej :-)
Proponuję poznawać Londyn np. od:
- Hawksmoor thriller, osiemnastowieczny Londyn
poprzez dickensowskie w klimacie powieści:
- Sens nocy. Spowiedź
i Szkarłatny płatek i biały
fantasy: Rękopisy Platona, LonNiedyn, Kraken, W poszukiwaniu Jake’a i inne opowiadania, Dobry omen, Tu żyją smoki...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejNigdziebądź, Londyn podziemny, Podziemne rzeki Londynu, Mroczne przypływy Tamizy, Spryciarz z Londynu, Księga wszystkich dokonań...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Pani Dalloway! Przecież nawet można się przejść jej śladami po centrum.
Brick Lane, skupione na dzielnicy imigrantów z Bangladeszu, z odrobinę inną perspektywą na Londyn.
To tak co mi przyszło do głowy z marszu, o Londynie napisano tony wspaniałych książek :)
Jeśli Londyn to obowiązkowo "Złote spinki Jeffreya Banksa" Złote spinki Jeffreya Banksa
Takich książek się nie zapomina.
Polecę klasykę Samotnia oraz Opowieść o dwóch miastach A tak od siebie Londyn to wyjątkowo paskudne miasto zero polotu, zero patosu, zero elegancji.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postw której również wydawnictwo "zapomniało" wydać po polsku ostatni tom...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJej, pięć książek o Londynie a tu Miś Paddington i Harry Potter. A gdzie chociażby "Szatańskie wersety", w których Londyn odgrywa taką samą rolę jak Moskwa w "Mistrzu i Małgorzacie", z czym się autor nigdy nie krył, jakie miał zamiary i inspirację, a tak czy inaczej napisał jedną z najważniejszych powieści XX wieku.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post