Opinie użytkownika
Rzeczywiście – przyjemności.
Przeciwnie – niezbyt proste.
Niemniej „staropanieństwo” nigdy nie było tak neurotycznie urocze!
W zamrażarce schowana tajemnica, trzymająca w napięciu od początku do końca, a jednocześnie konkretny komentarz do współczesnego społeczeństwa czeskiego z niezgrzytającym elementem nadprzyrodzonym, czyli duchem wyrażającym nieprzepracowany temat. Jedyny „zarzucik” tyczy się tytułu i właśnie czynności kolekcjonowania opadu atmosferycznego w postaci stałej. Wydaje się, że to...
więcej Pokaż mimo toNapisano o tym już tyle w sposób niższy, wyższy i uważany za naj – akademicki, że w kontrze własne parę słówek powinnam sprowadzić do kwestii, czy podobało mi się oraz ogwiazdowania. Mogłabym przyznać nawet 8,5 i pokrótce uzasadnić notę tym, że w trakcie tej gry z czytelnikiem w literaturę bawiłam się pysznie, znajdując w niej mnóstwo niestarzejących się refleksji na temat...
więcej Pokaż mimo to
Znalezione pod: „książki, po które sięgnęłam ze względu na tytuł”.
Nieco bohmanowski wątek „romantyczny” (cudzysłów konieczny) nie wciągnął i wydawał mi się o wiele mniej ważny niż motyw intertekstualności i interdyscyplinarności – wszystkie te przenikające się odosobnienia ukryte pod plakietkami gatunków, ukazujące, jak w rzeczywistości samotność stanowi doświadczenie...
Twór wyjątkowy, trudno klasyfikowalny, gdzie realne w idealnym proporcjach miesza się z fantastycznym. Fikuśnie zajmuje uwagę, zwłaszcza w formie paszczowej podawanej do ucha. Dodatkowe punkty uznania za kaszubszczyznę w polskim przekładzie.
Pokaż mimo toOttessy Moshfegh gabinet obrzydliwości otwierający się na hasło z piosenki Demi Lovato. Uwalone zaproszenie stanowi najwyższą zachętę. Przenosimy się w czasy średniowieczne, ale bez stylizacji językowej. Archaizacją jest tutaj brud – brud sam w sobie oraz brud zachowań i obyczajów. Ohyda, którą Moshfegh z konsekwencją i proktologiczną zawziętością eksploruje w każdym...
więcej Pokaż mimo to
Mimo całkiem szczerego rozczulenia, które nosiłam w sobie, czytając (dobra – słysząc), jakie znaczenie i wartość Kuang przypisuje profesji tłumacza oraz translatorce w ogóle, nie mogę „Babla” skwitować inaczej niż: ale pompa.
Rozwinąć? Proszę bardzo: dywagacje o „konieczności przemocy” czy też „szkodach” kolonializmu przybijane młotkiem – rozumiemy, Rebeko, nie trzeba w...
Czytam książki tylko ze względu na tytuł – edycja kolejna. Niezbyt gładko sunie się „Audi”. Powieść albo już u źródła została niedbale napisana, albo kiepsko zredagowana lub/i marnie przetłumaczona (z duńskiego). Na jednej stronie osoba mówiąca pisze (!) o drugim dniu pracy, po czym na kolejnej opisuje swoje dni w pracy asystenta, jakby pracował w tej pracy od lat. A potem...
więcej Pokaż mimo toRozebrać się ze wszelkiej metafory, spruć ozdobniki, zwinąć sentymentalizm. Przejść do kolejnej sali i pod mikroskopem spojrzeć na relacje rodzinne chłodnym okiem analityka laboratoryjnego. W raporcie przekazać c a ł o ś ć za pomocą minimum środków. Louise Glück pisząc nic, mówi wszystko.
Pokaż mimo toPasywny opór brudem kontra aktywna niezgoda na to, jak postrzega nas świat bardzo daleki od miejsca znanego w języku Szekspira, Williama jako „heaven”. Mieko Kawakami rozważania o moralności rozpisuje na głosy nękanych, doświadczających przemocy nastolatków. Brzmią oni nadzwyczaj dojrzale, przez co odrobinę nieautentycznie. Pomimo z empatią i zrozumieniem odtwarzanego...
więcej Pokaż mimo to
W ogóle:
„Yellowface” w swojej budowie czerpie garściami z innych gatunków; to trochę real crime bez oczywistej crime i thriller literacki, który czyni świat wydawniczy równie ekscytującym (nareszcie!) co opowieści o introwertycznych detektywach, genialnych hakerach czy teraz nieobliczalnej AI (tu z koniecznym – 😜). Od pierwszej strony jest „klimacik” i aura tajemnicy,...
Konflikt izraelsko-palestyński w konwencji „Poszukiwaczy zaginionej Arki”. Prostota i naiwność obrazków, jak już wielu czytelników zauważyło – iście „tintinowskich”, kontrastuje smacznie ze złożonością charakterów postaci i rzeczywistości, w jakiej zostali obsadzeni. Rutu Modan zwalcza ekstremizm ekscentryzmem. Nagradzam własną statuetką „Przyszłość przeszłości”.
Pokaż mimo toKapusta z grochem z bardzo odległej epoki. Ingrediencje: agresja seksualna tudzież gwałt, grooming, s e k s przed ślubem, małoletnia ciąża. U „Krystyny…” tak samo silną rolę odgrywa kościół, jak i chuć. Mimo to Undset tworzy klimat, od którego trudno się oderwać. Ogromny urok mają jej opisy szmatek (odzienia), rzeczy codziennego użytku i w szczególności – przyrody. W...
więcej Pokaż mimo to
Czego tu nie ma wykrzyknik
Wzmianki o możliwym powinowactwie pojawiają się już od pierwszych stron tej napisanej ponoć w dwutygodniowym czasie gotycko-mydlanej powieści ociekającej szczodrze campem. Sensacja goni sensację, eksces wyprzedza eksces, by opowiedzieć historię o chciwości, purytanizmie, żądzy posiadania, materializmie i telewizji. Strych kryje w sobie to, co...
W nieprzeciętnym kraju przeciętni ludzie i ich przeciętne kłopoty (problemy z tatusiem wszakże łączą ludzkość niewidzialną nicią). Tutaj staję przed wyzwaniem-pytaniem, czy to pozornie prosta historia z ukrytą głębią, w którą nie zdołałam się zanurzyć, czy bardziej zwyczajnie prosta historia jedynie z potencjałem na więcej. I choć rzadko wzdragam się przez lepkimi sprawami,...
więcej Pokaż mimo toO traumie opowieść Britney w pełni świadomej swojej roli artystki-naczynia, do której najpierw trzeba nalać, ale gdy już nasiąknie kreatywną cieczą, efekty są piorunujące i niepodrabialne. Leci iskra, mityczne IT, „to coś”. Kiedy sama stwierdza, że duch przez nią przepływa, trudno jej nie wierzyć. Nadmienię tylko, że powyższe stwierdzenia działają nawet lepiej w czasie...
więcej Pokaż mimo toNiesamowite przypadki Rafała Wilczura. Angażujące zwłaszcza po tym, jak już przełknie się pigułkę prawdy o tym, że koincydencja to także konwencja.
Pokaż mimo toOdpustowe oczko wyłowione z gnoju, choć w rzeczywistości najprawdziwszy klejnot! Objawiony niczym wyjście najady z jeziora. Krótkie to, a pot z czoła przy czytaniu spływa strumieniami. Satysfakcjonujący znój. Muszę przeczytać więcej Zyty.
Pokaż mimo toReportaż–reflektor skierowany na sztuczne, jak zresztą wspomniane we wstępie, województwo, budzące we mnie nieustanną fascynację i zimne dreszcze; miejsce moich protestanckich pielgrzymek do licznych kapliczek (inaczej: maryjne safari). Udanie oświetla czarne plamy, wyciąga z ignorancji. Sprawdziłby się również bez wychodzenia autorek przed szereg – ich głosy wydawały się...
więcej Pokaż mimo to