rozwińzwiń

Najada

Okładka książki Najada Zyta Oryszyn
Okładka książki Najada
Zyta Oryszyn Wydawnictwo: Wydawnictwo Drzazgi literatura piękna
180 str. 3 godz. 0 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Drzazgi
Data wydania:
2021-02-22
Data 1. wyd. pol.:
1970-01-01
Liczba stron:
180
Czas czytania
3 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788395958106
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
141 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
64
62

Na półkach:

Wiejskie życie opisane z niezwykłą czułością i historia porywająca od pierwszych stron, przez którą płynie się potokiem nostalgicznych słów. Piękna opowieść, w której trudne tematy poruszane są z wrażliwością. Każdy dom skrywa inną historię, a echa minionej wojny wciąż odbijają się na relacjach między bohaterami. Autorka obnaża ludzkie słabości, problemy i troski, pokazując jednocześnie, że każdy bez wyjątku jest ważną częścią tego świata.

„Najada” to powieść o niezwykłych kobietach, które na swych barkach dźwigają więcej, niż są w stanie unieść. To wielowarstwowa historia łącząca pokolenia, a jedną z warstw jest miłość, która nieśmiało snuje się po kartach tej niepozornej powieści. Miłość tłumiona przez oschłość. Miłość do ziemi. Miłość matczyna, młodzieńcza, stracona i zakazana. Miłość, która rani, muska, kusi i daje nadzieję, a każdy z bohaterów przeżywa ją inaczej. Jedni niepogodzeni z jej stratą mówią o niej głośno, by wspomnienie utraconej miłości żyło wiecznie. Inni duszą zranioną miłość w sobie i osłaniają twardą skorupą, by nie rozpadła się na kawałki. Są też tacy, którzy wypatrują miłości z nadzieją, że samotność przestanie im doskwierać...

Wiejskie życie opisane z niezwykłą czułością i historia porywająca od pierwszych stron, przez którą płynie się potokiem nostalgicznych słów. Piękna opowieść, w której trudne tematy poruszane są z wrażliwością. Każdy dom skrywa inną historię, a echa minionej wojny wciąż odbijają się na relacjach między bohaterami. Autorka obnaża ludzkie słabości, problemy i troski, pokazując...

więcej Pokaż mimo to

avatar
304
91

Na półkach: , ,

Książka napisana barwnym językiem, w którym uplecione zostały losy ludzkich myśli. Ludzi żyjących w latach 60-tych na polskiej wsi. Trudne pytania o miłości, kim się chce być. Ludzi żyjących niby tak blisko siebie ale w rzeczywistości się nie znających, pozbawionych uczuć do siebie.

Książka napisana barwnym językiem, w którym uplecione zostały losy ludzkich myśli. Ludzi żyjących w latach 60-tych na polskiej wsi. Trudne pytania o miłości, kim się chce być. Ludzi żyjących niby tak blisko siebie ale w rzeczywistości się nie znających, pozbawionych uczuć do siebie.

Pokaż mimo to

avatar
1178
1154

Na półkach:

Książka Zyty Oryszyn z 1970 r. to jedno ze szczytowych osiągnięć nurtu zwanego wówczas ”wiejskim”. Bogiem a prawdą to po prostu nurt człowieczy, z ważnymi wątkami emancypacyjno-egzystencjalistycznymi. Kolejne moje odkrycie autorskie w tym gatunku po Marianie Pilocie….

Znakomita to proza, pogłębiona psychologicznie, a co najważniejsze - napisana poetyckim językiem, miejscami mocno zmysłowa. I jeszcze moje ulubione przeplatające się plany czasowe nielinearnej narracji…

Świat przedstawiony – lata 60. w rozkwicie gomułkowskiej Peerelii - nie ma w sobie nic z sielanki. Wiele za to ciemnych tajemnic, nieszczęsnych sierot…. „Czuł, jak powoli otwierają się w jego sercu jakieś przepastne wrota, przez które wpełza czarny, oślizły stwór”.

To jeszcze czasy twardej walki o surowy wiejski byt. Rodzice mają władzę absolutną nad dziećmi – niezależnie od ich wieku, a mężowie - nad żonami. Przemoc domowa na porządku dziennym i nocnym („Każdy też starał się sprawować jak trzeba, nawet żonę tak prać, żeby sińca nikomu pokazać nie mogła”). W relacjach trudno się doszukać wspólnotowości. Czułości za wdowi grosz. Mordobicia nie tylko po pijaku, nierzadkie molestowanie seksualne.

Także dlatego wielką wartością jest tu dość progresywna perspektywa kobieca, co wszak nie było wówczas czymś powszechnym, zwłaszcza w tym nurcie. Pojawia się nawet delikatnie ukazany wątek męskiego homoseksualizmu (tam i wtedy!).

- Nie istnieje żadne „u siebie” – pisze w posłowiu prof. Inga Iwasiów o tym świecie, gdzie zwłaszcza kobiety nie czują się zbyt dobrze. W tym kontekście warto przytoczyć cytaty emblematyczne dla samej chyba Autorki, a nie tylko jednej z bohaterek, która wyrwała się z opresyjnej wiejskiej społeczności, gdzie kobieta miała bardzo ograniczony wybór ścieżki życiowej, czyli w zasadzie nie miała go w ogóle:

„Człowiekowi tam jest dobrze, gdzie jest całkiem obco, że ta obcość terenu, ludzi, zmusza go do przyjaźni ze światem w ogóle”.

„Tam, gdzie nie ma nic naszego, wszystko uważamy za swoje, tam, gdzie niewiele rozumiemy z życia innych ludzi, wydaje się nam, że nasze życie jest najzrozumialsze, najlepsze, najpiękniejsze, dlatego może uciekłam z domu”.

„Czuła się w tym śnie kimś innym, właściwie to nawet nie kimś innym, sobą, ale sobą ze wspomnieniami kogoś innego i ze strachem kogoś innego”.

”Nawet jak ją bolała głowa, ręka czy noga, to przecież nie tylko to ją bolało. Bolało ją też pole, powietrze, ptak, nóż, drugi człowiek, podłoga i liście na drzewach”.

„Ona coś wiedziała. Coś bardzo ważnego. Coś, co nie pozwalało jej na zbyt częste otwieranie ust, coś, co chroniło siebie i ją przed spospolitowaniem, przed staniem się jeszcze jedną nic niewiedzącą osobą, jakich wiele”.

Nic zatem dziwnego, że bohaterka, Marychna, w pewnym momencie decyduje się: „ -Trzeba mi stąd iść – powiedziała na głos. – Trzeba mi stąd iść”.

Sporo tu subtelnych zdań, np.:

„Miała serce przepełnione jego oczami, tak jak przepełniony bywa las sosnowy ozonem po burzy z błyskawicami”.

„Trzy razy zaufał Sawka niebieskim oczom, trzy razy budował sobie w tych oczach dom. I trzy razy zawiodły go te oczy”.

„Przypadkowy był też dzień, o ile przypadkowy może być świąteczny dzień Wielkiejnocy, tak długo oczekiwany przez wszystkich żądnych dziewczyn chłopaków, przez wszystkie żądne chłopaków dziewczyny, przez wszystkich rodziców żądnych małżeństw, przez wszystkich dziadków żądnych wnuków”.

Bardzo mocne wrażenie wywiera wątek spędzania płodów u wiejskich dziewczyn przez przybraną babkę nieletniego wówczas bohatera. Jakby jeszcze ktoś nie wiedział: wtedy nie było to karalne - ale ryzyko problemów zawsze było. I taki podwójny, a może i potrójny, dramat wydarza się i tu…

Niezwykle porusza również scena, gdy Marychna znajduje w domowych pamiątkach zrobione z ukrycia zdjęcie z czasów okupacji przedstawiające ustawionych do rozstrzelania trzech ludzi – i w jednym z nich rozpoznaje swego ojca.

„Trzeci stał mężczyzna w kapeluszu i ciemnym płaszczu, a w podniesieniu rąk i lekko zgarbionych plecach miał tyle pogardy, że tylko tę emanującą pogardę było widać i tylko na nią trzeba było patrzeć. I na nią też patrzyli ci, na nią na pewno zapatrzyli się, nie wierząc własnym oczom, ci, którzy zrównali życie tych trzech z pociągnięciem cyngla”.

„Stali wszyscy tyłem i wszyscy trzej wyciągali ręce do góry, ostatni raz zapatrzeni w na pewno szary mur. A może mieli zatrzaśnięte powieki na Wszystko, czekając na Nic. Albo też i odwrotnie. Może mieli zatrzaśnięte powieki na Nic, czekając na Wszystko”.

„Patrzyła szeroko otwartymi oczami na tych trzech, na trzech, co stali z wyciągniętymi rękami, na trzech obrzucanych zdumionymi spojrzeniami tych, co mieli wykonać egzekucję, na trzech obrzucanych też ukradkowymi spojrzeniami przechodniów, na trzech obrzucanych żarliwymi spojrzeniami tych za wydętej na wietrze firanki, co przysięgli pomścić każdą kroplę krwi przelaną, każde ostatnie spojrzenie na szary mur”.

Jeszcze parę cytatów…

„Słońce przylgnęło do niego ciasno jak dziewczyna. (…) Odpadło od niego dopiero przy sieni i siadło ciężko na smołowanym dachu. (..) Słońce stoczyło się na nich pachnące smołą, kośbą, grzmotami i i obsiadło ich czerwone karki”.

„Wypity płyn zatrząsł nimi jak poryw wiatru młodymi dębczakami”.

„Tej jesieni zima nadeszła pewnie jak wiejska baba gruba w pasie i tęga w licach”.

„Otworzyły się drzwi. Wypadła z nich muzyka”.

„Chichtając jak młódka, poprawiła sukienkę na przesadnych biodrach i podeszła. Zerwali się inni. Zrobił się tumult i wrzawa. Ktoś zgasił światło. Ciemno jak w szuwarach zrobiło się i jak w szuwarach straszno i miłośnie”.

„Nie ma co tak patrzeć w przyszłość, ona sama przyjdzie i to jeszcze jak. Mig. Mig. I już jest. (…) Toteż ani się spostrzeżesz, jak już nie będzie i oczy wyblakną. I serce zapipika, że to już się żegnać trzeba z tym, co to ci się zdaje, że ciągle przed Tobą jeszcze”.

„Nie myśl sobie, że wszystko zawsze przed tobą, bo nagle się okaże, że wszystko już przeżyłeś i nawet o tym nie wiedziałeś. Że przeżyłeś, choć zawsze czekałeś na co innego, na innego siebie, niż jesteś, na inne życie niż to, którym żyjesz”.

„Niesłusznie zapomniana mała wielka powieść" – prawdę, jak zwykle, pisze w swej opinii @Aguirre....

Książka Zyty Oryszyn z 1970 r. to jedno ze szczytowych osiągnięć nurtu zwanego wówczas ”wiejskim”. Bogiem a prawdą to po prostu nurt człowieczy, z ważnymi wątkami emancypacyjno-egzystencjalistycznymi. Kolejne moje odkrycie autorskie w tym gatunku po Marianie Pilocie….

Znakomita to proza, pogłębiona psychologicznie, a co najważniejsze - napisana poetyckim językiem,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
353
334

Na półkach: , , , ,

Odpustowe oczko wyłowione z gnoju, choć w rzeczywistości najprawdziwszy klejnot! Objawiony niczym wyjście najady z jeziora. Krótkie to, a pot z czoła przy czytaniu spływa strumieniami. Satysfakcjonujący znój. Muszę przeczytać więcej Zyty.

Odpustowe oczko wyłowione z gnoju, choć w rzeczywistości najprawdziwszy klejnot! Objawiony niczym wyjście najady z jeziora. Krótkie to, a pot z czoła przy czytaniu spływa strumieniami. Satysfakcjonujący znój. Muszę przeczytać więcej Zyty.

Pokaż mimo to

avatar
112
61

Na półkach:

Zachwyciła mnie kompletnie ta lektura. Prowadzenie narracji w niekonwencjonalny sposób, płynnie przechodząc z retrospekcji, wspomnień, do myśli i w wypowiedź o zupełnie innym podmiocie. Wspaniale ujęte splecenie mistycznosci, religii i pragmatyzmu ciężkiej pracy polskiej wsi zeszłego stulecia, z okazjonalnymi przeswitami obecności ówczesnego systemu.
Najada wpada do mojej osobistej kolekcji tych magicznych i bardzo polskich książek, gdzie jest też „Dolina Issy”, „Prawiek i Inne Czasy”. Mi zostaje przeczytać więcej książek Zyty

Zachwyciła mnie kompletnie ta lektura. Prowadzenie narracji w niekonwencjonalny sposób, płynnie przechodząc z retrospekcji, wspomnień, do myśli i w wypowiedź o zupełnie innym podmiocie. Wspaniale ujęte splecenie mistycznosci, religii i pragmatyzmu ciężkiej pracy polskiej wsi zeszłego stulecia, z okazjonalnymi przeswitami obecności ówczesnego systemu.
Najada wpada do mojej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
330
62

Na półkach:

Jestem zachwycona! To jedna z najpiękniejszych książek, które przeczytałam w ostatnim czasie. Mądra, przenikliwa i pięknie napisana, w której się człowiek jak w lustrze przegląda. Jakie to niesamowite, a zarazem bardzo budujące uczucie, gdy książka staje się potwierdzeniem własnego spojrzenia na świat. Bohaterowie zostali sportretowani z ogromną czułością. I mimo tego, że to książka głównie o kobietach, Sawka, jeden z niewielu męskich reprezentantów w tej książce, to moim zdaniem jeden z najpiękniejszych portretów męskich w literaturze. Jestem wniebowzięta po lekturze! Ta książka ta najlepsze, co mnie ostatnio spotkało. Zwijam w rulon przeżycia, których dostarczyła mi ta książka (metafora rulonu w książce skradła moje serce).

Jestem zachwycona! To jedna z najpiękniejszych książek, które przeczytałam w ostatnim czasie. Mądra, przenikliwa i pięknie napisana, w której się człowiek jak w lustrze przegląda. Jakie to niesamowite, a zarazem bardzo budujące uczucie, gdy książka staje się potwierdzeniem własnego spojrzenia na świat. Bohaterowie zostali sportretowani z ogromną czułością. I mimo tego, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
202
34

Na półkach:

sztos, choć dziwnie urwany na koniec

sztos, choć dziwnie urwany na koniec

Pokaż mimo to

avatar
1047
999

Na półkach: , ,

Książka napisana ponad 50 lat temu, przez trzydziestolatkę (i ówczesną żonę Edwarda Stachury). Zaliczana do kręgu „literatury wiejskiej”, co jednak zubaża wymowę powieści, kładąc zbyt wielki nacisk na formę (najwyższej próby) i nie dowartościowuje wymowy.
Już pierwszy akapit znamionuje klasę tej pozycji. Zycie Oryszyn udało się oddać nie tylko autentyczny język ludności wiejskiej, ale także sposób formułowania zdań, przekazywania treści czy nawet krótkich komunikatów. Dotyczy to zarówno wyrażeń gwarowych, występujących w dialogach czy myślach niektórych postaci, jak i wolnych od tych naleciałości. Przy tym nie jest to język wymyślony, lecz autentyczny, znany autorce. Wyraża się to chociażby w twardych, surowych, ale autentycznie ludowych porównaniach czy opisach, a nawet sformułowaniach humorystycznych. Wisienką na torcie są niektóre francuskie frazy, pisane fonetycznie.
Także tematyka rozmów i przemyśleń poszczególnych postaci świetnie oddaje klimat wiejskiej i małomiasteczkowej prowincji w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Autorce udało się pokazać fabułę wchodząc w ludowe buty, czyli oddając świadomość i wartości zarówno opisywanych społeczności, jak i poszczególnych osób – tak młodych, jak i pokolenia ich rodziców lub dziadków.
Dodatkowo można odnieść wrażenie, że język wypełnia całą fabułę. Każde zdanie wynika z poprzedniego, nawet jeśli zmienia czas i miejsce akcji. Również słowa w nich zawarte nie są zastosowane przypadkowo. Żadne nie jest zbędne, ani niewłaściwe, mimo nierzadko zaskakujących połączeń. Dzięki temu świetnie oddziaływują na wyobraźnię, tworząc barwne i wiarygodne obrazy osób i zdarzeń, chociaż fabularnych, ale jednak w pełni prawdopodobnych. Dotyczy to szczególnie pewnych zachowań, tak kobiecych jak i męskich, kodów kulturowych właściwych dla środowiska jak i sposobu myślenia, mówienia i opowiadania, dynamicznego, niemal rwanego i wielopłaszczyznowego. Autorce udało wytworzyć w umyśle czytelnika pełną wizję, mimo braku oddzielnych opisów. Minimum słów – maksimum treści. Tym bardziej, gdy dotyczy to środowisk, w których niedostatek wiedzy wynikającej z wykształcenia wypełniały z jednej strony na poły baśniowe wyobrażenia bądź nierealne marzenia.
Także wymowa powieści jest zaskakująco bogata. Marychna, jej matka, Sawka i jego babka, Lucyperka czy Walczak to nie tylko postacie z krwi i kości, ale i nosiciele wielu doświadczeń, postaw oraz idei. Można je odczytać zarówno wprost – z ich wypowiedzi i przemyśleń, ale i pośrednio – z fabuły, pokazującej działania i zaniechania, akcje i reakcje.
Niesłusznie zapomniana mała wielka powieść, która nawet po zakończeniu lektury niczym drożdże pączkuje zwiększając treść i wrażenia odbiorcy.

Książka napisana ponad 50 lat temu, przez trzydziestolatkę (i ówczesną żonę Edwarda Stachury). Zaliczana do kręgu „literatury wiejskiej”, co jednak zubaża wymowę powieści, kładąc zbyt wielki nacisk na formę (najwyższej próby) i nie dowartościowuje wymowy.
Już pierwszy akapit znamionuje klasę tej pozycji. Zycie Oryszyn udało się oddać nie tylko autentyczny język ludności...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1153
610

Na półkach: ,

Bardzo świeżo i na czasie napisana historia trojga bohaterów z głębokiej, polskiej wsi lat 60-tych. Przemyślenia bohaterów, problemy egzystencjonalne oraz głęboka wrażliwość autorki, - nie wspomnę nawet o pięknym, pełnym lokalnej gwary języku i figurach stylistycznych - po prostu zachwyca! Na dodatek lekko i przaśnie, ale głęboko - do trzewi - poruszają dylematy i oniryczne przemyślenia zarówno młodej wchodzącej w dorosłe życie damsko-męskie Marychny, jej matki i chłopaka znikąd, sieroty. Nie przypuszczałam, że po tylu latach od jej pierwszego wydania ta książka wniesie w moje doświadczenia czytelnicze tak świeży powiew aktualności poruszonych kwestii - zarówno aborcji jak i nieheteroseksualnych zainteresowań. Mogę tylko napisać, że pani Zyta Baranowska była świetną obserwatorką życia!

Bardzo świeżo i na czasie napisana historia trojga bohaterów z głębokiej, polskiej wsi lat 60-tych. Przemyślenia bohaterów, problemy egzystencjonalne oraz głęboka wrażliwość autorki, - nie wspomnę nawet o pięknym, pełnym lokalnej gwary języku i figurach stylistycznych - po prostu zachwyca! Na dodatek lekko i przaśnie, ale głęboko - do trzewi - poruszają dylematy i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
300
72

Na półkach:


Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    337
  • Przeczytane
    172
  • Posiadam
    36
  • 2021
    19
  • 2022
    8
  • 2023
    7
  • Literatura polska
    7
  • Legimi
    6
  • Ulubione
    5
  • Literatura piękna
    5

Cytaty

Więcej
Zyta Oryszyn Najada Zobacz więcej
Zyta Oryszyn Najada Zobacz więcej
Zyta Oryszyn Najada Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także