-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant11
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2020-05-03
2020-01-14
Wielka szkoda. Autor zdaje się mieć znakomite pióro i to mogłaby być świetna pozycja. Niestety, przekarmiono go ideololo.
Wielka szkoda. Autor zdaje się mieć znakomite pióro i to mogłaby być świetna pozycja. Niestety, przekarmiono go ideololo.
Pokaż mimo to
Jako "filozofia Kanta i jego środowisko" sprawdza się, acz głównie dla czytelnika obytego z twórczością profesora z Królewca i filozofią w ogóle. Czytelnicy niespecjalnie obeznani, którzy by liczyli na pracę o charakterze czy życiu tej postaci, primo: mogą dostać bólu głowy, secundo: mogą poczuć się zawiedzeni, autor bowiem niespecjalnie zagłębia się w problem w sensie stricte biograficznym.
Obrazki samego Królewca jednakże bardzo sympatyczne.
Jako "filozofia Kanta i jego środowisko" sprawdza się, acz głównie dla czytelnika obytego z twórczością profesora z Królewca i filozofią w ogóle. Czytelnicy niespecjalnie obeznani, którzy by liczyli na pracę o charakterze czy życiu tej postaci, primo: mogą dostać bólu głowy, secundo: mogą poczuć się zawiedzeni, autor bowiem niespecjalnie zagłębia się w problem w sensie...
więcej mniej Pokaż mimo to
To mój pierwszy kontakt ze Scottem. W zasadzie większość starych powieści, które czytam, są to powieści "miejskie", więc przemytnicy wałęsający się po pieczarach szkockiego wygwizdowa stanowią, mimo wszystko, ciekawą odmianę (a poza tym ostatnio mam subiektywną fazę na rzeczy o morzu). Pod względem fabuły to trochę dziwnie się ocenia takie książki, bo znamy już te wszystkie twisty, które może kiedyś mogły zaskakiwać, ale dzisiaj już nie. Bohaterowie sympatyczni, ci źli nie są groteskowi, co na plus. Szkoda mi Lucy, bo dziewoja nie ma charakteru, ale to chyba zabieg w ramach utrzymywania równowagi we wszechświecie, bo te niedobory nadrabia Meg Merilles <3 <3 <3
Sympatyczna lektura, choć bez efektu "wow".
To mój pierwszy kontakt ze Scottem. W zasadzie większość starych powieści, które czytam, są to powieści "miejskie", więc przemytnicy wałęsający się po pieczarach szkockiego wygwizdowa stanowią, mimo wszystko, ciekawą odmianę (a poza tym ostatnio mam subiektywną fazę na rzeczy o morzu). Pod względem fabuły to trochę dziwnie się ocenia takie książki, bo znamy już te wszystkie...
więcej Pokaż mimo to