-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2014-09-09
2014-07-11
2014-07-12
2014-02
2014-01-17
2014-05-30
2014-04-30
2014-02-08
2013-12-28
2013-12-16
2013-11-28
2013-11-22
2013-10-26
Zastanawialiście się, co się stało z Danem Torrance’m, bohaterem „Lśnienia”? Jak potoczył się jego dalszy los? Miliony ludzi na całym świecie myślało nad odpowiedzią. Jeden z nich, Stephen King, postanowił w końcu odpowiedzieć.
Danny nadal musi zmagać się ze swoją przeszłością, wspomnieniami z hotelu Panorama. Swoje problemy topił w alkoholu. Pracował w kilku miejscach, dopóki jego pracodawcy nie mieli dość jego alkoholizmu. Podróżował od miasteczka do miasteczka, wpadając w kolejne tarapaty. W każdym miejscu ostatecznie kończył z kieliszkiem wódki lub piwem.
STOP
Kiedyś trzeba powiedzieć STOP. Dręczony wyrzutami sumienia Danny dociera do małego miasteczka w New Hampshire. Tam zapisuje się do AA i rozpoczyna pracę w miejscowym hospicjum. To właśnie w tym miejscu i w trzeźwości, wrócił jego dar. Danny został kimś więcej niż tylko sanitariuszem. Był Doktorem Snem, osobą, która pomaga umierającym.
To nie wszystko. Pewnego dnia mężczyzna odbiera telepatycznie krótką wiadomość, wezwanie o pomoc, które wysłała nieznajoma, młoda dziewczynka Abra.
Abra też ma dar. Dużo silniejszy niż Danny’ego. Oboje nazywają to „jasnością”. To właśnie przez to, dziewczynka stała się celem Prawdziwego Węzła, grupy pustych demonów, które pożywiają się darami. Dla zwykłych ludzi byli grupką podróżujących bogatych ludzi. Ale naprawdę byli bezwzględnymi mordercami, diabłami, potworami. Kiedy Prawdziwy Węzeł wpada na trop Abry, rozpoczyna się wyścig z czasem.
DNA
Stephen King opowiada nam bardzo mroczną historię i robi to w bardzo ciekawym stylu. Andrzej Tucholski opowiedział mi, że King najpierw tworzy postacie, a potem obserwuje, co się z nimi dzieje. Nic więc dziwnego, że sam nie wiedział, jakie losy spotkały Danny’ego.
Ta metoda tworzenia świata jest wyjątkowa. Postacie są pełnokrwiste. Danny jest osobą, która zrobi wszystko, żeby pomóc Abrze. Jednocześnie zmaga się z „demonami” przeszłości. To nie jest łatwe i widz to czuje. Te zmagania z własnym sobą, własnym decyzjami i błędami. To nie wszystko, bo Danny musi zwalczyć swoje DNA. Mężczyzna nie chce być jak jego ojciec, ale to właśnie jego wspomnienie wraca do niego najczęściej.
Po raz kolejny poznajemy też bohatera, który jest zagubiony. Danny, tak samo jak Devin, bohater „Joyland” musi najpierw uporządkować swoje życie. Oboje szukają celu dla swojego życia. Ostatnie powieści wydają się więc historiami o dojrzewaniu bohaterów. Zmaganiem się z przeszłością i uporządkowaniem teraźniejszości. Dopiero potem można myśleć o tym, co będzie.
Abra Stone nadaje powieści niesamowitego oddechu i lekkości. Jest równowagą dla Danny’ego i całego zła przemieszczającego się amerykańskimi drogami. To właśnie tam kryją się demony. Niepozorne, ale niezwykle groźne. King to podkreśla. Nigdy nie wiemy, czy turyści, których widzimy w dużych kamperach, to znudzeni życiem biznesmeni czy groźni przestępcy. Uśmiech może zakryć prawdziwą twarz. King rzucił naprzeciw swoim bohaterom ludzi o najgroźniejszych pragnieniach – zabijania dzieci i wysysania z nich „jasności”. O porwanych, zamordowanych dzieciach słyszy się naprawdę rzadko, ale zawsze wzbudzają bardzo dużo emocji. Prawdziwy Węzeł po „uczcie” zakopuje z dala od domu, a wcześniej torturuje i powoli zabija.
Jasność autora
King mocno postawił też na klimat grozy. Już w pierwszej scenie czujemy ciarki. Przyznam szczerze, że przez pierwsze 100 stron w ogóle nie miałem ochoty go czytać, bo nie lubię horrorów. Potem to się zmienia. Klimat grozy nie ucieka, ale jest pomieszany z pewną melancholią, tajemnicą i magią. To wciąga. Maksymalnie. Taką magię poczuliśmy w scenach, gdy Doktor Sen pomagał umierającym. Te momenty były jak tajemnicze misterium, pełne uniesienia, melancholii. King totalnie przeniósł mnie do pokoju hospicjum, gdzie można było poczuć wyjątkową atmosferę.
Autor też ma „jasność”. Jego darem jest też tworzenie idealnego obrazu rzeczywistości. „Doktor sen” to także gigantyczna historia o kulturze Stanów Zjednoczonych, jej codziennym życiu i obyczajach. Widzimy je poprzez okna kamperów, oczami głównego bohatera, który szuka swojego miejsca.
„Doktor sen” emanuje niepowtarzalnym klimatem. Magią różnych styli, których idealne połączenie sprawiło, że „Doktor sen” to jedna z najlepszych książek w 2013 roku. A po przeczytaniu ostatniej strony przychodzą myśli… o śnie, o naszym DNA, początku i końcu. Stephen King mówił, że boi się tej książki. Na strach znam dobre lekarstwo… Sen.
Recenzja: http://koziolkuj.pl/jak-przestraszyc-czytelnika-i-dac-mu-sie-dobrze-bawic/
Zastanawialiście się, co się stało z Danem Torrance’m, bohaterem „Lśnienia”? Jak potoczył się jego dalszy los? Miliony ludzi na całym świecie myślało nad odpowiedzią. Jeden z nich, Stephen King, postanowił w końcu odpowiedzieć.
Danny nadal musi zmagać się ze swoją przeszłością, wspomnieniami z hotelu Panorama. Swoje problemy topił w alkoholu. Pracował w kilku miejscach,...
Wojciech Jagielski jak mało kto, potrafi w tak doskonały sposób opisywać otaczającą go rzeczywistość. "Wypalenie traw" to opowieść o ludziach, zmianach i życiu.
Głównym bohaterem jest... miasto. Miasto, w którym rządzą biali. Akurat przychodzi czas zniesienia apertheidu. To jedno miasto opiera się jednak zmianom. Jest przez to doskonałym przekrojem społeczeństwa RPA.
Biali nie chcą oddać władzy czarnym, a ci nadal się boją białych. Nie są też gotowi na objęcie władzy. Jagielski pisze o segregacji rasowej, nie tylko z perspektywy czarnych, ale też i może przede wszystkim ze strony białych. Doprowadza do tego, że trudno jest nam jednoznacznie potępić obawy i uprzedzenia białych mieszkańców Południowej Afryki.
Dokument Jagielskiego to przede wszystkim doskonały obraz ludzi. Jego opowieść napisana jest pięknym i bogatym językiem, dzięki czemu łatwo jest nam sobie wyobrazić miejsca opisywane przez autora.
Tytułowe "Wypalenie traw" to symbol zmian, uporządkowania życia i przygotowania do czegoś nowego.
Wojciech Jagielski jak mało kto, potrafi w tak doskonały sposób opisywać otaczającą go rzeczywistość. "Wypalenie traw" to opowieść o ludziach, zmianach i życiu.
więcej Pokaż mimo toGłównym bohaterem jest... miasto. Miasto, w którym rządzą biali. Akurat przychodzi czas zniesienia apertheidu. To jedno miasto opiera się jednak zmianom. Jest przez to doskonałym przekrojem społeczeństwa RPA....