-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2020
2020
Piątkowy wieczór. Rozpoczynający się długi weekend. To był idealny moment, żeby kontynuować czytanie nowej książki Mroza. Czytałam, czytałam...do finału historii dotarłam o 2 w nocy. I takiego końca to ja się naprawdę nie spodziewałam.
Akcja książki rozpoczyna się w momencie, gdy zamachowiec zajmuje przedszkole i grozi, że zabije wychowawców i dzieci. Mężczyzna nie przedstawia żadnych żądań. Policja zdaje się być bezsilna. Transmisja z przedszkola na żywo pokazuje się w Internecie. Nikt nie wie kim
jest zamachowiec i czego chce.
I w tym momencie poznajemy Gerarda Edlinga, byłego prokuratora, który został dyscyplinarnie wydalony ze służby. Służby proszą go o pomoc, co zdaje się być przejawem desperacji.
Edling jest specjalistą od kinezyki, działu nauki zajmującego się badaniem komunikacji niewerbalnej. Znany jest nie tylko z ekscentryzmu, ale także z tego, że potrafi rozwiązać każdą sprawę.
Przynajmniej do tej pory potrafił.
Zaczyna się walka z czasem. Gra między ścigającym a ściganym.
Mróz stworzył charakterystyczne postacie. Takie, które albo się polubi albo znienawidzi. Akcja rozwija się stopniowo. Pojawiają się kolejne wątki.
Liczyłam na to, że książka mnie zaskoczy. Tak też było. Zaskoczyła. I to jak.
Remigiusz Mróz pokazał swoją klasę kolejny raz. "Behawiorysta" dla mnie to majstersztyk. Książka, która budzi wiele skrajnych emocji.
To nie jest książka z gatunku łatwych i przyjemnych. Sceny pełne brutalności i przemocy. Niejednokrotnie miałam dreszcze czytając te opisy. W głowie kotłowało się tysiące myśli. Przeżywałam to wszystko razem z bohaterami.
W kilku momentach, gdy wydawało mi się, że już znam rozwiązanie okazywało się, że jest zupełnie inaczej niż się spodziewałam.
Jeśli ktoś jeszcze nie czytał książek Mroza (jak najszybciej powinien to zmienić) polecam Behawiotystę. To pozycja obowiązkowa na liście książek wartych przeczytania tegorocznej jesieni.
A ja już czekam na kolejną książkę. Bo do książek Mroza mam słabość i nie zamierzam tego zmieniać.
Piątkowy wieczór. Rozpoczynający się długi weekend. To był idealny moment, żeby kontynuować czytanie nowej książki Mroza. Czytałam, czytałam...do finału historii dotarłam o 2 w nocy. I takiego końca to ja się naprawdę nie spodziewałam.
Akcja książki rozpoczyna się w momencie, gdy zamachowiec zajmuje przedszkole i grozi, że zabije wychowawców i dzieci. Mężczyzna nie...
Lubię wielowątkowe powieści. Lubię historie, które zaskakują, wzruszają, uczą. Z ciekawością i dużymi nadziejami na dobrą lekturę sięgnęłam pewnego popołudnia po „Drogę do domu” Yaa Gyasi. Nie zawiodłam się i z przyjemnością za jakiś czas do książki powrócę.
Akcja książki rozpoczyna się w osiemnastowiecznej Ghanie, na zachodnim wybrzeżu Afryki. W odległych wioskach mieszkają dwie siostry. Nie wiedzą o swoim istnieniu. Nigdy się nie spotkały. Effia poślubia angielskiego kolonizatora, dowódcę twierdzy Cape Coast Castle. Esi zostaje uprowadzona, wrzucona do lochu, a następnie wysłana za ocean i sprzedana jako niewolnica. Autorka nakreśla rodowód dwóch sióstr, a także dwóch pokrewnych plemion. Cała akcja powieści rozciąga się na niemal na 300 lat, a czytelnik poznaje dalsze losy dwóch kobiet i ich potomków żyjących w Ameryce.
Trzy powody, dla których warto przeczytać „Drogę do domu”:
-to prawdziwa eksplozja emocji – zawiść, zazdrość, chwile szczęścia i w końcu miłość,
-to książka o mrocznych czasach niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych, europejskiej kolonizacja Afryki, walce czarnych Afroamerykanów o równouprawnienie, marzenie o awansie społecznym, rodzinne tragedie,
-to idealna propozycja dla miłośników wielopokoleniowych sag.
„Droga do domu” to literacki debiut Yaa Gyasi. Genialny debiut. Mam nadzieję, że niedługo będzie można przeczytać kolejną książkę tej autorki.
Polecam.
Lubię wielowątkowe powieści. Lubię historie, które zaskakują, wzruszają, uczą. Z ciekawością i dużymi nadziejami na dobrą lekturę sięgnęłam pewnego popołudnia po „Drogę do domu” Yaa Gyasi. Nie zawiodłam się i z przyjemnością za jakiś czas do książki powrócę.
Akcja książki rozpoczyna się w osiemnastowiecznej Ghanie, na zachodnim wybrzeżu Afryki. W odległych wioskach...
Gabriela Gargaś jest jedną z moich ulubionych polskich autorek. Z niecierpliwością czekałam więc na jej nową powieść "A między nami wspomnienia". Lektura dostarczyła mi wielu emocji i stała się jedną z ulubionych książek tej autorki.
Fabułę książki możemy podzielić na dwie części. To historia wnuczki i babci. Z jednej strony narratorką jest Ada, która traci swoje dziecko. Z drugiej strony poznajemy Marię, która opowiada o swojej wojennej, zakazanej miłości do Niemca oraz o tym, jak przeżycia z czasów wojny wpłynęły na jej dalsze życie.
"A między nami wspomnienia" to opowieść:
o różnych obliczach miłości,
o radość i szczęściu, które miesza się z bólem i stratą,
o niewypowiedzianych słowach, tajemnicach, które odciskają piętno na naszym życiu,
o tym, że życie nikogo nie oszczędza,
o tym, że przeżycia wpływają na nasze zachowanie i podejście do życia.
Trzy powody, dla których warto przeczytać "A między nami wspomnienia":
to opowieść o relacjach międzyludzkich i o tym, co jest w życiu ważne,
poznajemy różne oblicza miłości: matczyną, siostrzaną, miłość kobiety i mężczyzny w trudnych czasach wojny,
przeplatają się wątki z teraźniejszości i okresu II wojny światowej - dzięki temu ciężko oderwać się od tej historii.
"A między nami wspomnienia" to książka, do której nieraz jeszcze będę wracać myślami. Gabriela Gargaś stworzyła ciekawą historię. Nieraz w trakcie czytania w oku zakręciła się łza. Niektóre cytaty zapadły mi w pamięć i skłoniły do refleksji.
Gorąco polecam.
I na koniec jeszcze kilka moich ulubionych cytatów:
"A mnie do dziś wciąż pobrzmiewają w uszach jej słowa: Miłość nie może być niewłaściwa".
"Przystosowanie" było najgorszym słowem, które wtedy musiałam wypowiadać. Ludzie musieli się przystosowywać do nowych warunków, nakazów, zakazów. Choć w sercu wrzało, to i tak trzeba było spuszczać głowę i się przystosowywać".
"Każda miłość jest inna. Nie można przyrównywać jednej do drugiej. Każda ma inne zabarwienie, inne natężenie, inaczej smakuje. Jest miłość namiętna, pożądliwa, ale i spokojna, wyważona, dojrzała. Miłość na chwilę i ta do końca życia".
"Trzeba dojrzeć do związku, czasami ustąpić, czasem przytaknąć, pochwalić, a nie tylko się czepiać. Ale czasami stwierdzasz, że to nie ma sensu i wtedy widocznie tak jest. I lepiej, by wasze drogi się rozeszły".
"Kiedyś myślałam, że nie wolno tak głośno rozpaczać po stracie. Wolno. Trzeba rozpaczać, by wylać z siebie cały ból, wszystkie zgryzoty".
Gabriela Gargaś jest jedną z moich ulubionych polskich autorek. Z niecierpliwością czekałam więc na jej nową powieść "A między nami wspomnienia". Lektura dostarczyła mi wielu emocji i stała się jedną z ulubionych książek tej autorki.
Fabułę książki możemy podzielić na dwie części. To historia wnuczki i babci. Z jednej strony narratorką jest Ada, która traci swoje dziecko....
Staram się nie oceniać książek po okładce, ale przyznaję, że czasem decyduję się na przeczytanie niektórych pozycji właśnie ze względu na interesującą/piękną okładkę. Podobnie było i tym razem. Moją uwagę przykuła okładka filmowa, a gdy przeczytałam opis wydawcy byłam pewna, że tę książkę chcę przeczytać. Będąc więc w księgarni postanowiłam książkę "Światło między oceanami" zakupić i poznać historię bohaterów w trakcie długiego weekendu.
Jak postanowiłam, tak też zrobiłam, a teraz chciałabym obejrzeć jej ekranizację.
Akcja książki rozgrywa się w Australii niedługo po zakończeniu I wojny światowej. Poznajemy Toma Sherbourne'a, inżyniera z Sydney, który nadal nie może się uporać ze wspomnieniami z okresu wojny. Decyduje się on podjąć posadę latarnika na wyspie Janus Rock, oddalonej o 100 mil od wybrzeży Australii. W międzyczasie poznaje swoją przyszłą żonę - uroczą Isabel. To ona wprowadza do jego samotni mnóstwo życia.
Niestety los wystawia ich na ciężką próbę. Isabel po dwóch poronieniach i wydaniu na świat martwego chłopca, dowiaduje się, że nie będzie mogła mieć dzieci. Kobieta popada w depresję. Tom cały czas zastanawia się jak mógłby pomóc żonie.
Pewnego dnia zdarza się cud. Do brzegu wyspy przybija łódź ze zwłokami mężczyzny i płaczącym niemowlęciem. Tom chce zgłosić to zdarzenie swoim przełożonym. Ulega jednak namowom Isabel, która przywiązuje się do dziewczynki i powoli odzyskuje radość życia.
Tom kieruje się nie zasadami moralnymi, a głosem serca. Decyzja, którą podejmuje - nieujawnianie tajemnicy - będzie miała konsekwencje nie tylko dla niego, Isabel i dziewczynki, ale także dla innych ludzi.
Ta historia to nie jest tani melodramat. Jest mieszanką realnie namacanych uczuć. Porusza w czytelniku nawet te najbardziej osobiste, emocjonalne struny. Nieraz w trakcie czytania wzruszyłam się. Wraz z biegiem akcji poznawałam bowiem coraz bardziej tragiczną historię. Niejednokrotnie przeżycia bohaterów przypominały mi o własnych lub bliskich mi osób.
Bohaterowie muszą podejmować trudne wybory, które wpływają na życie wielu osób. Muszą wybierać między swoim szczęściem, a zasadami moralnymi. Nie zawsze bowiem to, co podpowiada im serce, zgodne jest z tym, co mówi rozum.
Trzy powody, dla których warto przeczytać "Światło między oceanami":
to książka o cierpieniu, którego przeżywanie może powodować, że zacierają się granice między dobrem a złem
to opowieść o niszczycielskiej sile niewłaściwych wyborów
to historia pokazująca, że nawet dobrzy ludzie mogą dokonywać złych wyborów i trudno im zrezygnować z własnego szczęścia.
"Światło między oceanami" to książka, którą jeszcze długo będę miała w swojej pamięci. Podobało mi się osadzenie akcji w realiach I połowy XX wieku. Przyznaję jednak, że zadawałam sobie pytanie, czy historia Toma i Isabel nie mogłaby wydarzyć się w innym miejscu, innym czasie? A może się wydarzyła?
Staram się nie oceniać książek po okładce, ale przyznaję, że czasem decyduję się na przeczytanie niektórych pozycji właśnie ze względu na interesującą/piękną okładkę. Podobnie było i tym razem. Moją uwagę przykuła okładka filmowa, a gdy przeczytałam opis wydawcy byłam pewna, że tę książkę chcę przeczytać. Będąc więc w księgarni postanowiłam książkę "Światło między...
więcej Pokaż mimo to