-
ArtykułyKapuściński, Kryminalna Warszawa, Poznańska Nagroda Literacka. Za nami weekend pełen nagródKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyMagiczna strona Zielonej Górycorbeau0
-
ArtykułyPałac Rzeczypospolitej otwarty dla publiczności. Zobaczysz w nim skarby polskiej literaturyAnna Sierant2
-
Artykuły„Cztery żywioły magii” – weź udział w quizie i wygraj książkęLubimyCzytać58
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2016-06-24
2016-05-24
Boska! Kocham, kocham, kocham!
W poprzedniej części autorka według mnie nie wykazała się wystarczająco ale w tej części jest odwrotnie! Mega się zdziwiłam. Bo w poprzedniej było mało ciekawych scen, zazwyczaj szkoła - dom, szkoła - dom.
Tutaj dzieje się wiele rzeczy, całkiem niespodziewanych.
Ever i Damen są w sobie bardzo zakochani. Wszystko jest idealnie, ale niestety Damen zaczyna słabnąć, to samo można powiedzieć o jego mocach jak i pamięci. Dodatkowo w ich życie wkroczyła pewna osoba. I nagle wszyscy zaczynają się odwracać od Ever, począwszy od Damena, przyjaciół, po wszystkich skończywszy. Ale Ever nie przejmuje się otoczeniem, zachowuje zimną krew i mocno pragnie pomóc Damenowi. Szuka odpowiedzi w Summerlandzie, do którego dostała się razem z Avą. Lecz nie wszystko staje się po jej myśli. Dodatkowo dowiaduje się o tzw. "błękitnej godzinie" gdzie... można się cofnąć w czasie. Niestety pod koniec trochę rozczarowało mnie jej zachowanie, gdzie zaufała komuś, kto życzy jej jak najgorzej. I tu popełniła błąd. Jaki? Przeczytajcie!
Boska! Kocham, kocham, kocham!
W poprzedniej części autorka według mnie nie wykazała się wystarczająco ale w tej części jest odwrotnie! Mega się zdziwiłam. Bo w poprzedniej było mało ciekawych scen, zazwyczaj szkoła - dom, szkoła - dom.
Tutaj dzieje się wiele rzeczy, całkiem niespodziewanych.
Ever i Damen są w sobie bardzo zakochani. Wszystko jest idealnie, ale niestety...
2016-07-01
Genialna. Po prostu genialna. Hoover pisze niesamowite książki. Ta nie była wyjątkiem.
Strasznie mi się spodobała fabuła. Już czytając prolog byłam wzruszona, a potem jeszcze bardziej. Jest to jedna z tych książek, gdzie jest wiele tajemnic, ale tu nie denerwowało mnie to, że tak powoli wychodziły na powierzchnię, tak jak w innych książkach. Wręcz przeciwnie! To było coś, co powoli się odkrywa, przeżywa całym sobą, lecz im więcej skrywanych sekretów przez Owena i Auburn wychodziły na jaw, tym trudniej było pogodzić ich sytuację.
Każdy z dwojga bohaterów robi to, co uważa za słuszne. Dla nich, ważniejsze jest szczęście innych niż ich własne. Poświęcają wszystko, co tylko mogą, by nie było gorzej, by kogoś ochronić lub by się do kogoś zbliżyć. Niestety przez swoje decyzje muszą cierpieć.
Super książka, zmusza do refleksji, pokazuje, co powinno być w życiu najważniejsze, uczy wrażliwości, motywuje do dążenia do celu.
Genialna. Po prostu genialna. Hoover pisze niesamowite książki. Ta nie była wyjątkiem.
Strasznie mi się spodobała fabuła. Już czytając prolog byłam wzruszona, a potem jeszcze bardziej. Jest to jedna z tych książek, gdzie jest wiele tajemnic, ale tu nie denerwowało mnie to, że tak powoli wychodziły na powierzchnię, tak jak w innych książkach. Wręcz przeciwnie! To było coś,...
2019-07-01
SPOJLERY do 4. częśći "Restore me".
-
-
Poprzednia część zakończyła się mega szokująco. Było bardzo dużo nowych wieści, ale to nie wszystko. Okazuje się, że i tutaj, w "Defy me" jest SPORO. Jedna rzecz była dla mnie tak wielkim szokiem, że na kilka minut przestałam czytać, bo naprawdę nie mogłam uwierzyć, że to prawda. Nie, jeśli nie miałam żadnego racjonalnego wyjaśnienia, bo nie mogłam zaakceptować tego tak po prostu. Na szczęście wytłumacznenia dostałam i były logiczne, ale i tak wolałabym, żeby to się nie stało. Wszystko byłoby łatwiejsze. Ale pomijając to:
Julliette. Ella. Nie koniecznie mi pasuje to imię, przyzwyczaiłam się już do Julii. Nie jest to ważne, ale ciężko mi się przestawić. Ella jest u swoich rodziców. Porwana. I... torturowana. Warner tak samo. Wiecie, ten świat dystopijny w tej serii nie jest łatwy, ale myślę, że dopiero w tej części widać jak bardzo jest popaprany i przez jakich psychopatów jest prowadzony. To się nie mieści w głowie i to, co jej robili, nie mogłam czytać, nie mogłam sobie wyobrazić, bo to tak brutalne i niepojęte dla mnie. I cała ta rzeczywistość, ten ponury świat... manipulacja. W tej książce, serii, rządzi czysta manipulacja ludźmi. To jest po prostu straszne...
Więcej dowiadujemy się również o siostrze Elli, Emmaline... jej historia... nie mogę o tym pisać. To trzeba przeczytać no i cierpieć... bo nie wyobrażam sobie pisać to, co ją spotkało. Jak pisałam, nie mieści się to w głowie.
Zakończenie 4. części było mega szokujące i ciężko było się doczekać na 5. część, tutaj się cieszę, że było inaczej. Nie kończy się cliffhangerem, jest spokojnie i spokojnie możemy czekać na ostatnią niestety część "Imagine me". Mam nadzieję, że to będzie cegła, bo nie jestem gotowa, by żegnać się z tą serią, bo jest ona niesamowita, ma niesamowitych bohaterów i nie mogę się z nimi jeszcze żegnać.
SPOJLERY do 4. częśći "Restore me".
-
-
Poprzednia część zakończyła się mega szokująco. Było bardzo dużo nowych wieści, ale to nie wszystko. Okazuje się, że i tutaj, w "Defy me" jest SPORO. Jedna rzecz była dla mnie tak wielkim szokiem, że na kilka minut przestałam czytać, bo naprawdę nie mogłam uwierzyć, że to prawda. Nie, jeśli nie miałam żadnego racjonalnego...
2017-03-05
"Until you" to książka opisana z perspektywy Jareda, która mnie bardzo poruszyła. Jest równie dobrze napisana co "Bully". Zawiera wiele dodatkowych scen, z których mega się cieszę, są świetnie opisane i przedstawione.
Tutaj poznajemy uczucia Jareda. Co myślał, co robił, mimo że nie chciał, jak na niego wpływały reakcje Tate, po prostu jest dla nas odkryty. Wiele sytuacji jest wyjaśnionych oraz przedstawionych w innym świetle oraz niektóre sytuacje są ukryte przed Tate, która nie była świadoma co naprawdę się działo między K.C oraz Jaredem.
Każdy się pewnie zastanawia co się działo podczas rocznego pobytu Tate we Francji. No i wszystko jest przedstawione jak na dłoni. Jak się Jared czuł, co robił, jakie były jego czyny i zachowania, jakie miał kłopoty. Choć nie chciał się przyznawać, to jednak wiedział, że ciężko mu wytrzymać bez Tate, którą prześladował, którą nienawidził zarazem kochając.
Poznajemy też rolę Madoca w przyjaźni z Jaredem oraz w jego zachowaniu wobec Tate. Poznajemy Jaxona, przyrodniego brata, oraz zachowanie mamy Jareda i jej powolna transformacja. Widać, że coraz bardziej zależy jej na synowi. Podobały mi się również urywki z przeszłości, poznajemy dzień pierwszego spotkania Tate i Jareda, ich najpiękniejsze wspólne chwile, ale jednak też te najgorsze chwile, kiedy wakacje spędzał z ojcem, którego nawiasem mówiąć szczerze nienawidzę. Poznajemy również bardziej tatę Tate, który ma bardzo duży kontakt z Jaredem. Pokochałam to, jak się o niego troszczył, dbał, pytał jak się miewa i zapewniał bezpieczeństwo. Myślę, że uważał go jako swojego syna. Mieli też swoje małe sekreciki, o których nikt nie wiedział i często się uśmiechałam z tego powodu.
"Until you" to głęboka książka pokazujące wszelkie zakamarki psychiki Jareda. Naprawdę widać jego słabość do Tate, którą kocha z całego serca i stara się z nią naprawiać stosunki i przenieść etap ich relacji na wyższy poziom.
"Until you" to książka opisana z perspektywy Jareda, która mnie bardzo poruszyła. Jest równie dobrze napisana co "Bully". Zawiera wiele dodatkowych scen, z których mega się cieszę, są świetnie opisane i przedstawione.
Tutaj poznajemy uczucia Jareda. Co myślał, co robił, mimo że nie chciał, jak na niego wpływały reakcje Tate, po prostu jest dla nas odkryty. Wiele sytuacji...
2016-11-28
Epicka książka! Genialna! Autorka stworzył wspaniały świat, wspaniałych bohaterów, a czytając cały czas miałam szczękę na podłodze. Sarah J. Maas jest to naprawdę bardzo utalentowana pisarka, której twórczość cenię, no bo jak to stworzyć tak idealną książkę?!
Kocham bohaterów! Każdy z nich idealnie wykreowany i wyjątkowy! Feyre, to bardzo silna dziewczyna, która poluje w lesie, jako najmłodsza z rodziny i jedyna, która ją utrzymuje, by nie umarła z głodu. Pewnego dnia zabija wilka, który okazuje się być postacią magiczną pochodzącą z Prythianu, wielkiego świata Fae. Ludzie mają swoje stereotypy i zdanie na temat ich świata. To oni są niebezpieczni i potrafią zmiażdżyć budynki bez kiwnięcia palcem. Oni prowadzili 500 lat temu despotyczną władzę nad ludźmi, którzy postanowili się zbuntować, co doprowadziło do Traktatu, który odziela murem te dwa światy. Jednak pewnego dnia całe życie Feyry się zmienia, gdy do jej domu przychodzi ogromna besta, która zabiera ją do Prythianu i już nigdy ma nie wrócić. Tak oto poznaje Tamlina i Luciena. Poznaje Dwór Wiosny, historię Prythianu, ich ludzi, zwyczaje, święta... oraz to, że nie wszyscy są źli. Ma całkowity kontakt ze światem magicznym i ich niebezpiecznymi istotami. Również nawiązuje przyjaźń z Lucienem, a do Tamlina zaczyna mieć pewne uczucia. Spędzają ze sobą wszyscy magiczny czas. Gdy nastaje Święto Ognia, mimo zakazów wychodzenia z domu, wychodzi i wpada na Rhysanda. Kolejna postać, która budzi z jednej strony przerażenia z drugiej fascynację. Rozwija się tu również wątek klątwy, która ma wiele pytań z brakiem odpowiedzi. Okazuje się, że Feyre musi sama rozwiązać tę zagadkę. Pojawia się jednak niebezpieczeństwo, tajemnicza "ona", kobieta, która budzi strach samych potężnych władców Dworów Prythianu.
Co do Luciena. Super postać, przyjaciel Tamlina i również Fayry. Jednak ona nie wie czy mu ufać, po tym jak raz się zawahał w jej pomocy. Lecz potem jej pomagał i okazał się być dobrym przyjacielem.
Tamlin, każdy do niego wzdycha, jest to genialny książę, z wrażliwą duszą, chęcią chronienia i zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim ważnym dla niego osobom. Jest świetną postacią, rozmowy między nim a Feyrą są zabawne, ale tez dowiadujemy się z jego słów mnóstwo rzeczy z dziejów Prythianu. Jednak na końcu powieści, nie za bardzo podobało mi się to, że nic nie robił tylko patrzył, nie reagował na sytuacje, które się wydarzały. Mimo to, że wiele by ryzykował powinien zrobić cokolwiek.
Rhysand. Wiele spekulacji na temat tego, kto lepszy, on, czy Tamlin. Tamlin jest przedstawiony jako idealny Fae wysokiego rodu, jednak zawiódł mnie przy końcówce książki, co nie zmienia faktu, że go kocham. Rhysand zaś robi same złe rzeczy, straszy, grozi, jest bezwględny, jednak to on jest, tym komu najbardziej zależało na bezpieczeństwie, kto robił wszystko co w jego mocy, by uratować Prythian, zniewolić "ją" i uratować Feyrę. To on dawał nadzieję i otuchę. Moje zdanie jest, więc podzielone, jednak zobaczymy co będzie w kolejnej części, ponieważ oj wydaje mi się, że będzie dużo się działo :D.
Feyra, ulubiona bohaterka, silna kobieta, mocna dziewczyna, która zrobi wszystko, by chronić jej najbliższych. Poświęcała się dla rodziny, poświęciła dla niej życie, podczas, gdy wszyscy członkowie jej rodziny nie kiwnęli na nic palcem a ona harowała. Najbardziej jednak zaimponowała mi tym, jak robiła wszystko, dosłownie wszystko, by uratować swoją miłość. Poświęciła wszystko i jeszcze więcej, przeżyła niewyobrażalne cierpienie.
Elaina i Nesta. Jej siostry, które siedziały bezczynnie. Żywiłam nienawiść do starszych sióstr Feyry, które to one powinny wykarmić rodzinę. Jednak Nesta... zaimponowała mi, gdy mówiła co się wydarzyło, po tym jak jej siostra została zabrana w ręce bestii.
Zakochałam się w przedstawionym tutaj świecie. W tym magicznie przedstawionej krainie Prythianu, to jak każdy Dwór był inny i wyjątkowy. Podział na dwory jest genialnym pomysłem, a ich Książęta... mega. Władają świetnymi mocami, są nieśmiertelni, a ich Dwory są dopasowane do ich nazwy. Magiczna przyroda, piękne stawy z gwiazdami, istoty o pięknych głosach, muzyka, taniec, nawet pogoda mi zaimponowała. Genialnie przedstawiona akcja, świetne opisy, które nie są zbyt długie, a pozwalają wyobrazić sobie piękną krainę, w której każdy, jestem pewna, chciałby być. Jestem pod wrażeniem. I tak się dziwię, że jestem w stanie cokolwiek o tej powieści napisać. Była nieprzewidywalna, gdy czegoś się spodziewałam, było coś innego, ale mocno zaskakującego. Każdy powinien mieć szansę przeczytać tę książkę, już okładka powinna zachęcać :D. Łatwo się zakochać. Genialna, genialna, genialna.
Epicka książka! Genialna! Autorka stworzył wspaniały świat, wspaniałych bohaterów, a czytając cały czas miałam szczękę na podłodze. Sarah J. Maas jest to naprawdę bardzo utalentowana pisarka, której twórczość cenię, no bo jak to stworzyć tak idealną książkę?!
Kocham bohaterów! Każdy z nich idealnie wykreowany i wyjątkowy! Feyre, to bardzo silna dziewczyna, która poluje w...
2016-12-08
Brak mi słów, wiedziałam, po prostu wiedziałam, że ta część będzie równie dobra jak pierwsza, a nawet jeszcze lepsza! Z każdą stroną coraz mocniej się zakochiwałam, aż się bałam, że zaraz mi serce pęknie z nadmiaru miłości do tej części. Jest idealna, ale nawet to słowo nie opisuje jej wartości. Kocham całym sercem.
Autorka nie poprzestała i podniosła swoją poprzeczkę, za co pewnie każdy ją podziwia. Ja ją podziwiam, ponieważ to, co stworzyła jest cudem samo w sobie i jestem niezmiernie szczęśliwa, że ją przeczytałam. Nikt nie powinien przejść wobec niej obojętnie, niech każdy ja przeczyta!
Przedstawiony jest tu nowy świat, Dwór Nocy i jest on taki piękny, że nie mogłam się nadziwić. Lubię noc, gwiazdy i wszystko co z tym związane, więc moja miłość jest usprawiedliwiona. :D Ale Maas po prostu zmiotła mnie swoimi opisami krainy, nowej miejscowości jaka się pojawia oraz moce, którymi posługuje się Feyre oraz inni Fae. Jest to genialne, wtopiłam się w ten świat, jakbym sama tam była.
Tamlin mnie wkurzył, ponieważ jego obojętność wobec Feyry była dla mnie okropna. Nie dawał jej swobody, a ona się dusiła, chociaż tyle przeżyła z Aramanthą, on jej nie pomagał. Miałam ochotę mu przywalić w twarz.
Jak wiadomo Rhysand... Już jak wspominałam o 1 części zauważyłam, że to on jest tym, któremu zależy. To on pomaga Feyrze wyjść ze swoich koszmarów, a ona ma taki sam wpływ na niego. Nie jest obojętny. W tej części poznajemy przeszłość jego oraz Tamlina, dowiadujemy się prawdy oraz - co najważniejsze - powody zachowania Rhysanda w poprzedniej części. Tu nie ma wyproś. Kto sięgnie po tę część zakocha się w Księciu Dworu Nocy. Bezgranicznie, tak jak ja. :D
Co do nowych bohaterów. Cassian, Amren, Azriel i Mor. Kocham. Ja w tej książce wszystko kocham, więc nie ma co się dziwić. Mega pozytywne postacie, każdy ma swój własny charakterek, oraz super są relacje między nimi, choć czasami skomplikowane. Każdy walczy o siebie, pomaga, są rodziną. Ich relacja jest piękna, ciepła i silna, zrobią dla siebie wszystko, dlatego jest to piękne. Mają ważną rolę w książce.
A co z Nestą i Elainą? kocham obie siostry :D. Odgrywają tutaj dużą robotę, często się pojawiają, ich wiedza na temat świata Prythianu znacznie się poszerzy, a dlaczego? Przeczytajcie.
Oczywiście nie obejdzie się bez problemów. Przygotujcie się na zbliżające się zagrożenie ze strony Króla Hybern.
W tej części jest tyle akcji, tyle emocji, uczuć, że nie da się tego opisać. Każdy to musi przeżyć indywidualne i doświadczyć tej pięknej przygody. Jest to moja kolejna ulubiona seria, która już odcisnęła na mnie swoje piętno. Moje serduszko już jest załamane i nie mogę sobie wyobrazić co się stanie, gdy będę miała już trzecią część. :D Jednak będę często do niej powracać, oj często, bo jestem do niej już mocno przywiązana. I chyba nie pozostawiłam wątpliwości, że każdy ją musi przeczytać. :D
Brak mi słów, wiedziałam, po prostu wiedziałam, że ta część będzie równie dobra jak pierwsza, a nawet jeszcze lepsza! Z każdą stroną coraz mocniej się zakochiwałam, aż się bałam, że zaraz mi serce pęknie z nadmiaru miłości do tej części. Jest idealna, ale nawet to słowo nie opisuje jej wartości. Kocham całym sercem.
Autorka nie poprzestała i podniosła swoją poprzeczkę, za...
2017-06-19
Mam problem z napisaniem cokolwiek, a to oznacza, że mnie naprawdę zatkało. To jest już oficjalne, że jest to jedna z moich ulubionych serii, a Feyre I Rhysand są moimi najlepszymi bohaterami literackimi.
Saarah nas zabija podczas czytania tej książki. Ja myślałam, że ją zabiję, bo po prostu zafundowała i straszny rollercoaster emocji, z niektórymi sobie dawałam radę lepiej z innymi gorzej (czasami musiałam oddalić się od książki, żeby z wściekłości nie rozwalić jej o ścianę). Uwielbiam i kocham takie książki, są prawdziwe i dobrze napisane, skoro tak mogą rozsadzić człowieka. Najlepsze jest to, że całkiem się utożsamiłam z bohaterami, byłam przy nich cały czas, czułam się jakbym to ja była obok i wszystko obserwowała z bliska. Niesamowite uczucie.
Autorka ujawniła nam doskonale bohaterów. W końcu poznaliśmy prawdziwe oblicze każdego z osobna. KAŻDEGO. Dosłownie nie wiemy też, czego się po nich spodziewać. Nie wiemy komu ufać. Nie wiemy, kto jest sprzymierzeńcem, a kto wrogiem. Potem okazuje się, że twoi wrogowie to tak naprawdę twoi sprzymierzeńcy. Świetne jest to, że naprawdę nie możemy spodziewać się niczego. Po prostu nie spodziewalibyśmy się tego, co się jednak stało.
Wszystkie zagadki rozwiązane. Nasza kochana Amren, mroczna postać, każdy chce wiedzieć kim jest. Nesta i Elain <3 Obydwie są wyjątkowe, i mają coś co wzięły lub odebrały Kociołowi. Mor, Azriel i Cassian. Kocham ich wszystkich. Wszyscy są nam już przybliżeni, widzimy ich prawdziwe oblicze. Są przed nami nadzy. Kocham całą rodzinę dworu. Lucien... och Lucien. Tamlin... najbardziej dezorientująca postać w tej części. Chciałabym się jednak dowiedzieć więcej o nim, Często po prostu miałam ochotę na rozdziały z perspektywy innych osób, by dowiedzieć się co myślą i co planują, u Tamlina byłoby to baaardzo ciekawe.
Feyre.
W każdej części jest inna. W 1. słaby człowiek, który jednak potrafi się przeciwstawić najsilniejszym, która walczy o swoje i wie czego chce. W 2. jako Fae poznaje siebie, swoje moce, uczy się i trenuje, poznaje świat Fae i Prythianu. W 3. zaś... jest doskonała, wyćwiczona, silna, kontroluje swoje moce, może zrobić wszystko. Sama podejmuje decyzje. Robi wszystko dla dobra innych. To samo co Rhysand. Oboje się poświęcają. Ryzykują swoje życie dla życia innych. Kocham ich. Kocham ich tak bardzo, ich osobowości są niesamowite, że aż jestem mega wzruszona i wrażliwa przez nich, bo są postaciami, którymi każdy powinien się inspirować.
Nie mogę powiedzieć czy ta część jest lepsza od swojej poprzedniczki, myślę że w ACOMAF było troszkę ciekawiej, bo poznawaliśmy w sumie cały ten świat, Rhysand nas mocno interesował, ciekawe akcje się działy... Jednak tutaj nie brakowało niespodzianek i książka była po prostu świetna. Jest wiele nowych postaci i tych starożytnych i ... poznajemy wielu Wysokich Książąt... to było świetne. I całe to szukanie sprzymierzeńców, zawieranie układów z niebezpiecznymi postaciami, podejmowane decyzje i cały ten kontakt między wszystkimi bohaterami i ich więzi... to było mocne. No nie mam słów i już nie wiem co powiedzieć. Wiedziałam, że końcówka książki będzie najbardziej emocjonująca. I była. Myślałam, że nie dam rady, były bardzo dużo adrenaliny i niepewności, także Maas zafundowała nam niezły mix emocji. No i chcę więcej. Za mało mi Rhysanda i Feyry, cóż to są dla mnie najlepsi bohaterowie ever i ich kocham. I kocham tę książkę. ACOWAR FOREVER!
Mam problem z napisaniem cokolwiek, a to oznacza, że mnie naprawdę zatkało. To jest już oficjalne, że jest to jedna z moich ulubionych serii, a Feyre I Rhysand są moimi najlepszymi bohaterami literackimi.
Saarah nas zabija podczas czytania tej książki. Ja myślałam, że ją zabiję, bo po prostu zafundowała i straszny rollercoaster emocji, z niektórymi sobie dawałam radę...
2018-04-02
Ta książka szarpnęła moją psychiką. Już po prostu czytając jej opis. Bo przeczytałam wiele książek i jak w opisie już pisze, że osoba jest umierająca to wielkich nadziei nie ma. Ja nie miałam. I słusznie. Dlatego tak bardzo bałam się zbliżać do końca. I słusznie. Bo cierpiałam. Dlatego jeśli ktoś w danej chwili nie ma ochoty na troszkę cierpienia niech odłoży tę książkę na chwilę, kiedy wie, że cierpienie zniesie. I trochę sobie może popłacze. Bo ja poszłam spać zalana łzami i ze spuchniętymi oczami, a rano wstając… cóż, dalej miałam spuchnięte oczy i wyglądałam jak chińczyk z małymi oczkami. :D Po prostu ta książka ma TYLE EMOCJI. Uwielbiam to w książkach ale też nienawidzę! Bo o ile kocham to, że książka wpływa na mnie, zmusza do odczuwania i do myślenia, to bardzo cierpię. No i z podziękowań książki dowiedziałam się, że autorka właśnie to miała na myśli pisząc tę książkę. O to żebyśmy coś poczuli. Tak jak Everett zmusza Parker do uczuć, tak autorka i nas zmusza. To boli. Bo tak się wczułam w sytuację bohaterów, że nie mogłam tego znieść. Nie mogłam znieść tego co przeżywali, chciałam rzucić książką, nie czytać, przerwać, tak to bolało. Ostatnio się czułam tak czytając Promyczka i Zanim się pojawiłeś. Te dwie książki są podobne do Dziesięć poniżej zera ALE wszystkie trzy mają inne zakończenia, żeby nie było, że spojleruje. :) Po prostu chodzi mi o wagę tych uczuć, które czułam, to co przeżywałam podczas tej książki i jak na mnie wpłynęła. Bo książka była piękna ale bardzo okrutna.
Jest to też książka, którą strasznie się cieszę, że przeczytałam! APELUJĘ DO WSZYSTKICH, ŻEBY NIE WAHALI SIĘ JEJ PRZECZYTAĆ. Nawet jeśli ktoś nie lubi romansów, mówię szczerze, przeczytajcie tę książkę, bo tutaj nie chodzi tylko, że wiecie, o jak zwykle chłopak, dziewczyna, są razem i happy end. Tutaj tego nie znajdziecie. Kocham autorkę za to, że tak bardzo skupiła się tu na uczuciach, życiu, PRZEŻYWANIU. Jest taka piękna, że nie mogę aż myśleć o tym wszystkim, nie mogę. Parker to dziewczyna, która tyle przeżyła w życiu. Jednocześnie się zamknęła już na świat. Nawet nie wiecie jak łatwo się wczułam w jej skórę, jak potrafiłam ją zrozumieć. No bo po co miała odczuwać. Przyznajcie sami, że życie jest łatwiejsze, kiedy nie jest się narażonym na uczucia: cierpienie, strach, ból. Kiedy jesteś obojętny na wszystko jest łatwiej i taką taktykę przyjęła Parker. I Everett. Tak kocham tego człowieka. Chyba nigdy jeszcze nie czułam takiej sympatii do chłopaka z książki. Bo jest multum dobrych chłopaków w książkach… Z Dworów, z książek Kim Holden, Colleen Hoover, Leisy Rayven, Brittainy C. Cherry.. i wiele innych, mogłabym tu wymieniać. Ale Everett, ten człowiek jest chłopakiem, którego chciałby poznać każda i każdy z was, uwierzcie mi. Umierający ale taki pełny życia. Taki dobry. Tak bardzo zależy mu, by drugi człowiek żył, bo życie jest takie krótkie. Żeby przestać wegetować. I żyć w obojętności. Bardzo to do mnie dotarło, bo myślę, że ja sama zbytnio nie przeżywam tego życia. A jest tyle pięknych rzeczy na świecie. Wystarczy się obejrzeć dookoła. Nawet zwykłe niebo, które jest zachmurzone jest piękne, tylko trzeba to dostrzec. Everett nauczył mnie też, wiecie? Tego, żeby nie bać się uczuć, szczególnie cierpienia… którego doświadcza KAŻDY. Żeby nie bać się uczuć, bólu. Bo z tym przychodzi leczenie i uzdrowienie.
Tak kocham tę historię, że chce mi się płakać. To co Everett robił, to co ten chłopak mówił… to jest nie do pomyślenia. Jak myślę o nim to patrzę na niego jak na bohatera. Bo przeżył straszne rzeczy jako chłopiec i nastolatek, który powinien się bawić, grać, chodzić na randki, spotykać się z przyjaciółmi, a on chorował. I oprócz tego spadły na niego i jego bliskich inne nieszczęścia. I jeszcze on miał siłę, by tak pięknie żyć i przeżywać.
Uwielbiam w książce to, że oboje wyjechali na wyprawę samochodem. Zwiedzali i jechali oboje. To jest też takie moje małe marzenie, żeby tak zrobić, dlatego bardzo mi się spodobało, że autorka w taki sposób postanowiła poprowadzić książkę. Bo to niesamowita przygoda i myślę, że każda para powinna takie rzeczy robić, to niesamowicie buduje więź i pozwala doświadczać cudowne chwile razem. Dlatego też bohaterowie tak rozwinęli się emocjonalnie, mimo, że ta fabuła miała około 1,5 tygodnia? Szczególnie Parker. Ta dziewczyna jest taka świetna, uwielbiam jej sarkazm i mocny charakter. I uwielbiam to, że w końcu pozwoliła do siebie dotrzeć, pozwoliła sobie czuć i była za to wdzięczna. Kiedy przyszło cierpienie nie chciała uciec z powrotem do obojętności i byłam z niej ogromnie dumna. Bo jest piękną, czułą dziewczyną. Jestem dumna też z Everetta. Że udało mu się dotrzeć do Parker. Udało mu się i chciał to zrobić dobrowolnie. Moje uczucia do tej postaci są teraz na bardzo wysokim poziomie. Jeszcze to, jak ukazana została relacja bohaterów. No nie mogę, czy mogę się jeszcze bardziej rozpłynąć? Idał. To co było między nimi to ideał. Ich więź, rozmowy, ich dotyk i zwykłe pocałunki, które naprawdę były tak emocjonalne, że te emocje czuje się na swojej własnej skórze.
Jest to najpiękniejsza książka jaką miałam okazję ostatnio przeczytać. Przyznaję, że czytam same piękne historie. :D Ale ta mnie teraz naprawdę dotknęła i ją mocno kocham. Ja to mam zamiar przeczytać ją drugi raz, ja już wiem, że na wakacjach będę to czytała znowu i wiem też, że będę czytała na pewno i trzeci raz w przyszłości. To nie będzie pierwszy raz jak czytam książkę po 3-krotnie. A to już chyba pokazuje, że książka jest naprawdę dobra, omg my heart is breaking!
Ta książka szarpnęła moją psychiką. Już po prostu czytając jej opis. Bo przeczytałam wiele książek i jak w opisie już pisze, że osoba jest umierająca to wielkich nadziei nie ma. Ja nie miałam. I słusznie. Dlatego tak bardzo bałam się zbliżać do końca. I słusznie. Bo cierpiałam. Dlatego jeśli ktoś w danej chwili nie ma ochoty na troszkę cierpienia niech odłoży tę książkę na...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-08-07
Ta książka jest świetna i boska.
Ogólnie nie spodziewałam się wielu rzeczy i bardzo mi się to podobało. Ta książka jest po prostu inna. Opowiada o bólu i koszmarze jaki prześladuje Kacey, dziewczynę, która przeżyła okropną rzecz w przeszłości i była świadkiem wielkiej tragedii. Niby czuje się lepiej, ale okazuje się, że sobie to tylko wmawia. Wcześniej, by zapomnieć używała narkotyków, alkoholu i seksu. Jednak przestała dla swojej młodszej siostry. Kocha ją nad życie i zrobi dla niej wszystko, by miała dobrą przyszłość, i siostra się o nią nie martwiła. Dlatego przeniosła się na kickboxing. Każdy z nas ma chyba coś, co go trzyma z dala od ciężkich chwil i pomaga przetrwać oraz nie myśleć. Jedni czytają, drudzy grają na instrumentach, tańczą, rysują... ona używała kickboxingu, by przetrwać. Przeprowadziła się z siostrą Livie do Miami, by zacząć w końcu żyć. Jednak praca Kacey nie jest wystarczająca. Za pomocą przyjaciółki znajduje nową, o wiele lepszą pod względem zarobków pracę. Wiecie co? Podziwiam Kacey. Jest to silna dziewczyna. Wiem, że buduje w okół siebie mur. Przecież nie chce zostać skrzywdzona, czyż nie wiele przecierpiała? Rozumiem ją. Z pozoru to silna babka, która pordzi sobie ze wszystkim, skopie dupy facetom i zrobi wszysto, by zapewnić dobry byt sobie i siostrze, jednak... jest też słaba. Bo tak naprawdę ciężko jej żyć. Pod skorupą siły jest słabą dziewczyną i nikt nie potrafił do niej dotrzeć... prócz Trenta chłopaka z 1D.
Czyż to nie dziwne, że on jako jedyny zozgryzł dziewczynę? Potrafił przebić się jak jedyny przez jej skorupę. Ona nie chciała się poddać, jednak jemu się udało. Kacey nie wiedziała co robić, bo czuła się przy nim bezbronna. Rozwalił jej mur, a ona boi się swojego upadku, jednak... uwielbiam Trenta! Chce on poskładać dziewczynę, być przy niej, pomóc jej... Jednak czasami zawodzi. Przynosi Kacey niepewność. Sama już byłam niepewna. Jednak prawda okazała się okrutna. Jednak to uczyniło książkę fantastyczną, przeczytajcie ją! Nawet się nie będziecie spodziewać czego się dowiedziecie, a będziecie zachwyceni.
A Livie, siostra Kacey? Jest młoda, ale wie czego chce od życia. To ona wydaje się być dorosłą w tej rodzinie i tą mądrzejszą. Livie jest podporą dla siostry, nie tylko motywacją. Obie mają piękną relację i się podbudowują.
Strom, przyjaciółka z sąsiedztwa to było dla mnie WOW. Każdy chyba myślał, że to będzie plastikowa lala. To bardzo pokazało jak pozory mylą, bo już wiele naczytaliśmy się książek o charakterze dziewczyn z wyglądem Barbie, a tutaj było to interesujące. Okazuje się, że ludzie mają wielkie serca, choć się po nich tego nie spodziewamy.
Faceci z klubu striptizerskiego. Co się po nich możecie spodziewać? Samych zlych chłopców? Wielkich, okropnych ochroniarzy, na których strach patrzeć? Poznajcie Caina, Bena i Nate'a. W życiu byście się po nich tego nie spodziewali. :D
Książka jest niesamowita. Pokazuje jakie rzeczy tak naprawdę siedzą w naszej psychice, a my zaprzeczamy ich istnieniu. Jednak każdy kiedyś pęka. Nie możemy zaprzeczać złym rzeczom, tylko się nim przeciwstawić. Poszukać złotego środka. Przebywać z innymi ludźmi. Ta książka jest niesamowita i polecam wszystkim.
Ta książka jest świetna i boska.
Ogólnie nie spodziewałam się wielu rzeczy i bardzo mi się to podobało. Ta książka jest po prostu inna. Opowiada o bólu i koszmarze jaki prześladuje Kacey, dziewczynę, która przeżyła okropną rzecz w przeszłości i była świadkiem wielkiej tragedii. Niby czuje się lepiej, ale okazuje się, że sobie to tylko wmawia. Wcześniej, by zapomnieć używała...
2016-11-13
Kim Holden znowu powaliła mnie na kolana. Opadła mi szczęka i musiałam ją zbierać z podłogi :). Po prostu fenomenalna opowieść, Kim stworzyła swoją własną legendę, jestem jej bardzo wdzięczna, za to, że napisała dwie świetne książki, które oplotły moją duszę. Dosłownie. Ta książka, jak i "Promyczek" ścisnęły moje serce i nie chciały puścić.
To, co przeżywał Gus po stracie Kate, przeżywałam razem z nim. Mocno się wczułam w jego sytuację, czytałam jego przeżycia w taki sposób jakbym sama wszystko odczuwała. To było intensywne. Czułam, jakbym t ja straciła Kate, osobę, która zmieniła wszystko w moim życiu. Gus stracił nadzieję, cierpiał tak bardzo, że chciał przestać myśleć, a robił to pijąc, paląc, biorąc narkotyki, ale też załatwiał sobie nocki z dziewczynami. Nie mógł sobie poradzić, naprawdę mu współczułam. Autorka prowadzi nas przez czas stopniowego uzdrawiana. Rany Gusa leczyły się i ja odczuwałam jakbym ja się leczyła.
Gus spotkał na swojej drodze piękną dziewczynę, która wpłynęła na niego w taki sposób, że zmieniał się w starego, dawnego Gusa, którym był przy Kate. Zaczął ponownie żyć, dzięki kobiecie, za którą nie przepadał i to z wzajemnością. Cieszę się, ze ich relacja się rozwijała powoli. Jestem zadowolona, że Gus stał się ponownie dobrym człowiekiem. Możemy lepiej poznać jego osobowość, jak chce wszystkim pomagać bezinteresownie, jest uprzejmi i po prostu kochany. Dba o ludzi, by ich też uzdrowić. Tworzy muzykę, by uzdrawiać innych ludzi. By przenieść ich w świat magii. Jeszce tatuaż, który robi Gus, był czymś niesamowitym. Piękna książka.
Cieszę się ze spotkania ze wszystkimi osobami z życia Kate. Jej znajomy ze studiów oraz Keller ze Stellą. Wszystko się dobrze układa. Wszystko zostało uzdrowione. Teraz wspomnienia są radością. Nie ma już bólu.
Cudowna.
Pokazuje jak żyć pełnią życia, wziąć się za życie. Zacząć działać. Nie siedzieć w miejscu. Bo tylko wtedy można osiągnąć szczęście, gdy zaczniemy działać.
Kim Holden znowu powaliła mnie na kolana. Opadła mi szczęka i musiałam ją zbierać z podłogi :). Po prostu fenomenalna opowieść, Kim stworzyła swoją własną legendę, jestem jej bardzo wdzięczna, za to, że napisała dwie świetne książki, które oplotły moją duszę. Dosłownie. Ta książka, jak i "Promyczek" ścisnęły moje serce i nie chciały puścić.
To, co przeżywał Gus po stracie...
2015
Są książki, po których po prostu nie masz słów, by cokolwiek mądrego i fajnego powiedzieć. Są książki, które mimo że przeczytałeś już baardzo dawno, ciągle pamiętasz o czym były. To są wyjątkowe książki, ponieważ coś dla ciebie znaczyły, jakieś piętno na tobie zostawiły, albo po prostu tak ci się spodobały i tak mocno kochasz, że nie da się ich nie pamiętać. Hopeless jest właśnie taką książką.
Wróciłam do niej, czytając ją kolejny raz. Kocham bohaterów tej książki.
Może zacznijmy od Six, przyjaciółki Sky. Jest świetną, przebojową dziewczyną. Ich przyjaźń jest niesamowita. Nie obchodzą ich plotki, które niosły się po całej szkoły i zrobiłyby dla siebie wiele. Niestety Six wyjeżdża na wymianę do Włoch, zostawiając Sky samą w nowej szkole, ponieważ wcześniej byłą nauczana przez mamę w domu. Jednak Six pamięta o przyjaciółce. Daje jej prezenty i wysyła smsy pompujące ego.
Sky w szkole poznaje Breckina. Uwiebiam tego chłopaka, jest wyjątkowy. Znajdują ze Sky wspólny język i tworzą pakt przeciw szkole. :D Jednak Sky poznaje też Holdera. W sklepie. Przez pomyłkę. Jednak Holdera przyciąga coś znajomego do dziewczyny. Okazuje się, że on wie o niej więcej niż ona sama.
W tej książce dowiadujemy się między innymi o tym, że poznajmy siebie na przestrzeni lat. Myślisz, że poznałeś siebie, a okazuje się, że nie wiesz o sobie samym wszystkiego, a obcy ludzie cię o tym uświadamiają. Holder zna pewne tajemnice dotyczące Sky, z którymi nie chce się dzielić. A gdy ona się jednak przypadkowo dowiaduje jej świat nagle upada. Nawet nie mogę sobie tego wyobrazić. Masz zaplanowane wszystko, dążysz do określonego celu, jednak nagle wszystko staje się nieistotne. Twoja kariera i przyszłość nie jest najważniejsza. Najważniejszy jesteś ty sam.
Zakochałam się w wątku romantycznym między Sky i Holderem. Naprawdę, uwielbiam ich relacje, oraz starania Holdera względem Sky. Wątpię, ze wiele facetów by takich było. Holder jest słodki. Ale również Sky. Uwielbiam jej silny i twardy charakter. Jest dowcipna, zabawna, podchodzi do wszystkiego tak naprawdę na luzie i nie obchodzi jej nic (nie mówię tego w złym znaczeniu). Myślę, że jest uosobieniem charakteru jaki sama chciałabym posiadać. A jej charakter w połączeniu z charakterem Holdera... Epic. Najlepsze połączenie.
Wydaje mi się, że każdy słyszał coś tam o tej książce. Jeśli, ktoś jakimś cudem jeszcze jej nie przeczytał, naprawdę nie wiem na co czeka. To jest hit!
Są książki, po których po prostu nie masz słów, by cokolwiek mądrego i fajnego powiedzieć. Są książki, które mimo że przeczytałeś już baardzo dawno, ciągle pamiętasz o czym były. To są wyjątkowe książki, ponieważ coś dla ciebie znaczyły, jakieś piętno na tobie zostawiły, albo po prostu tak ci się spodobały i tak mocno kochasz, że nie da się ich nie pamiętać. Hopeless jest...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-03-03
PRZEPIĘKNA.
Ta książka to istne cudo i kompletnie nie spodziewałam się tego, co dostałam.
To, co jest w opisie książki to tylko początek w całej wichurze sekretów... Jestem zachwycona tym, jak wiele wątków jest w tej książce i ile mądrości można z niej wyciągnąć. Nie zdajecie sobie sprawy, że coś można przerobić na życiową lekcję, gdy dopiero po pewnym czasie to zostanie Wam uświadomione i to było cudowne. CU.DOW.NE.
Blue Echohawk to niesamowicie twarda dziewczyna. Uwielbiam ją całym sercem i niesamowicie się z nią związałam. To było tak, jakby siedziała obok mnie, a ja słuchałam każdego słowa pochłaniając jej historię. To nie jest tak, że od samego początku jest taka. Jest bardzo niedostępna, żyje swoim życiem, nie ma z nikim bliskich kontaktów. Cały czas siedząc w jej głowie było mi smutno patrząc na to, ile przeżyła. Przeżyła tak wiele, a dalej była silną osobą, trzymała się kupy, starała się po prostu przetrwać. To było dla mnie niesamowicie cudowne i inspirujące, bo ja czasami tak łatwo się poddaję, a ona sobie starała radzić. Nie wychodziło jej to najlepiej, nie chcę mówić, że to bohaterka godna podziwiania (przynajmniej na początku), bo ma pełno wad, podejmuje niezbyt dobre dla niej decyzje, ale dziewczyna radzi sobie jak może.
Kiedy życie kładło jej kłody po nogi... było mi niesamowicie przykro.
Kiedy coś jej się udawało... płakałam ze szczęścia.
Tak bardzo chciałam, żeby w końcu miała piękne życie, by to życie w końcu było dla niej miłe.
Ale życie nie jest łatwe.
I dla niej na pewno nie było.
To, że nie znała swojej tożsamości musiało być dla niej bardzo dezorientujące. Już w prologu widzimy małą cząstkę tego, co się wydarzyło, kiedy miała dwa latka, ale im dalej czytamy, tym bardziej widzimy ile jest tajemnic, ile rzeczy tak naprawdę się działo i kto jest we wszystko wplątany.
Poznajemy też człowieka, który się nią opiekował.
Poznajemy ich kontakt, to jak razem szli przez życie.
W spokoju, w przyrodzie.
Między opowieściami indiańskimi.
<3
<3
Po prostu kocham te wszystkie opowieści. Były króciutkie ale miały taką głębię w sobie...
I samo to, że obcy człowiek... cóż. Nie mogę za wiele powiedzieć.
Opis sugeruje relację uczeń-nauczyciel. Od razu mówię, że nie ma tutaj czegoś takiego jak w serii "Slammed" Colleen Hoover, czy w Kochając Pana Danielsa - Brittainy C. Cherry. Obie te książki kocham. Tam od samego początku czuć wielką więź między bohaterami, chemię, iskrzenie.
Tutaj nie.
Nie ma tutaj dreszczyku emocji, że on jest nauczycielem i może zostać wywalony z pracy. Nie.
Bo ich relacja się rozwija bardzo powoli, autorka za to każe nam bacznie obserwować każde ich słowo, każde ich spojrzenie i to jak do siebie mówią. To, co Blue myśli o Wilsonie. I to pokochałam.
Nie spodziewałam się, że to tak mi się spodoba! To, że nie ma między nimi praktycznie NIC, a jednak ich słowa.. to wszystko...
Powiem tak: gdy w końcu widzimy, że obojgu coś tam zależy na sobie... gdy widzimy, że np. ktoś delikatnie kogoś dotknął... wtedy się uśmiechałam. Uśmiechałam się z tego jak to idzie, delikatnie, pięknie, niewinnie, to było takie słodkie, że moje serce topniało. I wtedy doceniasz każdą najmniejszą chwilę jaka między nimi jest. Kocham ich. Kocham, kocham w jakim kierunku to wszystko poszło. To nic, że zajęło to ze dwa lata. Wszystko poszło naturalnym tempem. I pokochałam to.
Blue miała pasję rzeźbienia. Chciałam to po prostu powiedzieć. Było to bardzo interesujące i z radością obserwowałam jej rozwój. I jej rozwój również psychiczny.
Bo to, co jest w opisie to nawet nie jest połowa tego co się dzieje w książce.
To, co tutaj się dzieje, kompletnie mnie zaskakiwało i nie spodziewałam się takich rzeczy.
Wiele razy poleciały mi łzy wzruszenia.
To taka książka, którą czasami odkładasz, tylko na sekundkę, by otrzeć łzy i pomyśleć jakie to wszystko piękne lub... niesprawiedliwe. To bardzo mądra książka, bardzo życiowa. Bardzo piękna.
Czy już Was namówiłam????
Naprawdę musicie przeczytać tę historię, bo jest wyjątkowa. A jeżeli książka Was nie przekonuje...
To może nazwisko? AMY HARMON ma niesamowite książki, które kocham i które mną zawładnęły tak, że pamiętam każdą o czym była. I tej również nie zapomnę. Co więcej... Już ją skończyłam, a już mam ochotę, by zacząć ją od początku. Jest po prostu taka piękne i wzruszająca.
PRZEPIĘKNA.
Ta książka to istne cudo i kompletnie nie spodziewałam się tego, co dostałam.
To, co jest w opisie książki to tylko początek w całej wichurze sekretów... Jestem zachwycona tym, jak wiele wątków jest w tej książce i ile mądrości można z niej wyciągnąć. Nie zdajecie sobie sprawy, że coś można przerobić na życiową lekcję, gdy dopiero po pewnym czasie to zostanie...
2016-08-08
Nie spodziewałam się tak pięknej historii! Niesamowita.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tych wszystkich mądrości jakie zawiera ta książka. Po prostu wszystko jest dla mnie idealna. Zakochałam się w Danielu i Ashlyn. W tym, że oboje kochają Szekspira i romantycznie i słodko rzucają cytatami na prawo i na lewo w każdej sytuacji. A w sytuacjach intymnych dodawało to wiele kolorów. Piękne. I jeszcze to dublowanie... Ach. Oboje tacy mądrzy, ale oboje mocno kopnięci przez los, wiedzą co to jest śmierć, zdrada przen najbliższe ci osoby, oboje poszukują w życiu czegoś, co pozwoli im żyć. I znaleźli siebie nawzajem. Ich związek jest trudny ze względu na zawód Danielsa, jak i sytuacje w jakich się znajdują jednak nic nie powstrzyma ich miłości, jest po prostu za silna.
Autorka kładzie nacisk na to, że domem nie musi być budynek tylko ludzie. Ludzie, którzy czynią cię szczęśliwym i wspierają. Pokazuje jak wspaniała może być przyjaźń, a rozmowa jest lekarstwem. Bohaterzy przepełnieni cierpieniem szukają ulgi. W końcu ją zyskują. Trzeba tylko szukać i pamiętać jakie wartości w życiu są najważniejsze.
Kocham, kocham.
Nie spodziewałam się tak pięknej historii! Niesamowita.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tych wszystkich mądrości jakie zawiera ta książka. Po prostu wszystko jest dla mnie idealna. Zakochałam się w Danielu i Ashlyn. W tym, że oboje kochają Szekspira i romantycznie i słodko rzucają cytatami na prawo i na lewo w każdej sytuacji. A w sytuacjach intymnych dodawało to wiele...
2018-01-08
Rozpoczynając, chciałam powiedzieć, że po cichu modliłam się, żeby ta książka została wydana w Polsce. Miałam okazję ją przesłuchać na audiobooku w angielskiej wersji i gdy zobaczyłam, że w premierach letnich znajduje się ta książka, nie mogłam uwierzyć, że to się stało naprawdę. Moje małe, wprawdzie nieistotne marzenie, by polscy czytelnicy poznali się z tą książką, spełniło się. Dlatego z radością otworzyłam książkę, by zatopić się w tej historii na nowo.
Zabierając się za tę książkę na pewno nie spodziewałam się TAKICH emocji. W pewnym momencie książka dosłownie zostawiła mnie z otwartą buzią, po prostu tak się zdziwiłam i nie wiedziałam czy to naprawdę możliwe!
Ta książka już od pierwszych stron łamie serce i aż do końca nie można się wyleczyć. Jestem wrażliwa na takie rzeczy i po prostu często miałam ochotę płakać, nie mogłam znieść tego jaki los spotkał głównych bohaterów. Emerson od dziecka miała ciężkie życie z nienawidzącą matką i bratem, który się nad nią znęcał z kolegami. Dziewczynka próbowała odnaleźć siebie w sztuce nad rzeką, gdzie spotkała Ki. Ich przyjaźń była taka piękna, że aż serce mi się krajało. W końcu odkryli, że łączy ich coś więcej. Coś pięknego. Co trzeba trzymać i nigdy nie puścić. Aż spotkała ich tragedia i książka przybrała inny obrót...
Minęło 5 lat, a Emerson nie może się pozbierać. A Ki... no, z nim też nie jest dobrze. Dziewczyna pracuje w sklepie z babeczkami i któregoś dnia spotyka Josha, artystę, który widzi jej złamaną duszę. I chce pomóc jej się uzdrowić. Już samo to po raz kolejny złamało moje serce. Ich więź i to co się działo w tej książce. Ta książka jest po prostu przepiękna i pełna emocji. Moje słowa są zbyt proste, by to wszystko wyrazić. Najważniejsze pytanie było... dlaczego Josh skoro masz Ki, który jednak i tak nie był sobą? Nie winiłam Emerson. Zasłużyła na to. Tylko po prostu było mi tak smutno, szczególnie, gdy cała prawda wyszła na jaw. Emerson była taka samotna...to co łączyło ją z Ki było takie prawdziwe i mocne, nierozerwalne, że nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Nie mogłam. I kocham Josha za to jakim był chłopakiem. Emerson miała szczęście, że w swoim życiu spotkała takie cudowne osoby. No ale należało jej się to, skoro tyle przeżyła.
Książka jest NIESAMOWITA. Tę książkę powinien przeczytać każdy i teraz mówię na serio, bo te emocje trzeba doświadczyć na własnej skórze.
Rozpoczynając, chciałam powiedzieć, że po cichu modliłam się, żeby ta książka została wydana w Polsce. Miałam okazję ją przesłuchać na audiobooku w angielskiej wersji i gdy zobaczyłam, że w premierach letnich znajduje się ta książka, nie mogłam uwierzyć, że to się stało naprawdę. Moje małe, wprawdzie nieistotne marzenie, by polscy czytelnicy poznali się z tą książką,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-01-06
Ta książka to arcydzieło. Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką i nie mogę się nadziwić temu, co stworzyła. Byłam baaardzo ciekawa tej książki, ale nie spodziewałam się, że będzie to dla mnie takie interesujące cudo. To nie jest nudna lekcja historii. Dla mnie to jest jak współczesne opowiadanie, tyle, że dziejące się 3 tysiące lat wcześniej. Jestem pełna podziwu pracy, jaką włożyła w tę książkę autorka. O Królowej Saby nie wiele wiemy, ale ona musiała się przekopać na pewno w wielu źródłach, żeby dowiedzieć się jak najwięcej i stworzyć nam idealną historię, która pozwoliłaby nam poznać Bilkis, jej życie, królestwo. Jestem pod wrażeniem!
Powieść jest napisana w bardzo łatwym języku, wszystko jest doskonale wyjaśnione, może czasami się gubiłam, ale to nieważne, bo książka jest napisana idealnie. Córa księżyca jest silną i jakże mądrą i piękną kobietą! Jej dzieciństwo było bardzo ciężkie, wiele przeżyła, a królową nie miała w ogóle być. Wiele wycierpiała, jednak jako młoda 18-letnia kobieta bardzo odpowiedzialnie przyjęła obowiązki królowej. Taka młoda dziewczyna stanęła na tronie, decydując o losach swojego kraju! A była taka mądra, że jestem - powtórzę się po raz kolejny - pod wrażeniem!
Kontakt między Bilkis a Salomonem był bardzo dobrze dopracowany, listy i podarunki, które sobie wysyłali były sprytne, wszystko przemyślane, oboje niesamowicie mądrzy, wyrażali swoje opinie. Kiedy się wreszcie spotkali, ich spory, polemiki, rozmowy na różne tematy były na bardzo wysokim poziomie, nie wiem czy ludzie w dzisiejszych czasach tak pięknie potrafią mówić. Ich więź się rozwijała powoli i mimo wielu przeciwności, oboje bardzo się do siebie przywiązali, byli dla siebie oparciem. Salomon pisał dla niej romantyczne wiersze, które mną poruszyły.
Postacie drugoplanowe miały bardzo duży udział w opowieści, co bardzo mi się podobało. Relacje królowej ze swoimi służkami, obrońcami, radnymi, były bardzo przyjazne, nie sztywne. Kochała swoją przyjaciółkę i służkę Sharę, która również ma swoją piękną historię. Była przywiązana do swojego eunucha i handlarza Tamrina, który pośredniczył między nią a Salomonem. W Królestwie Saby wszystko było uporządkowane, żadnych wojen, kraj ociekający bogactwem, u Salomona zaś było dużo zamieszek i niepokojów. Sam Salomon stracił wiarę w siebie, czuł się winny, że nie przestrzega przykazań Jahwe. Młoda królowa pomogła mu odzyskać wiarę i siłę w przestrzeganiu zasad wobec jego Boga mimo, że ona sama wierzyła w Almaqaha, choć często podważała jego i innych bogów istnienie.
Ta powieść jest dla mnie dziełem sztuki. Napisana w nowoczesny sposób. Uważam, że takie lektury powinny być w szkołach, z lekkością i łatwością czytało mi się tę książkę, byłam bardzo zainteresowana, nie odczuwałam tego jako nużącej historii, bo wszystko zostało tu bardzo ciekawie napisane! Niech każdy, kto ma okazję pozna tę historię, jest na bardzo wysokim poziomie, myślę, że nikt nie pożałuje tego, że przeczytał taką genialną opowieść.
Ta książka to arcydzieło. Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką i nie mogę się nadziwić temu, co stworzyła. Byłam baaardzo ciekawa tej książki, ale nie spodziewałam się, że będzie to dla mnie takie interesujące cudo. To nie jest nudna lekcja historii. Dla mnie to jest jak współczesne opowiadanie, tyle, że dziejące się 3 tysiące lat wcześniej. Jestem pełna podziwu pracy,...
więcej mniej Pokaż mimo to2015
2017-07-31
Ta książka jest po prostu PRZEPIĘKNA. CUDOWNA. MOCNA. PRAWDZIWA. Tak naprawdę nie zdawałam sobie sprawy podczas czytania, jak bardzo ta historia wsiąknie we mnie i wygrzebie sobie miejsce w moim sercu. Porusza tak wiele wartości i spraw, pokazuje tak wiele uczuć i emocji, że to powoduje właśnie wyjątkowość tej historii. A dla Amy Harmon naprawdę należą się oklaski za taką cudowną historię tych młodych ludzi.
Nie wiem od czego zacząć, ponieważ jest tak wiele do powiedzenia. Historia zaczyna się od pokazania bohaterów, którzy chodzą do liceum. Amrose Young to chłopak z historią, jednak ludzie widzą w nim tylko wygląd, siłę, osiągnięcia, każdy oczekuje od tego chłopaka czegoś wielkiego. Tylko, że ona tak naprawdę jest zagubiony i ciężko mu sprostać oczekiwaniom ludzi. Jednak Fern wydaje się dostrzegać duszę chłopaka. Widzi w nim coś większego niż tylko opakowanie jego wyglądu. Jednak on nawet nie zwraca na nią uwagi.
Właśnie dlatego teraz chciałam się skupić najpierw na Fern. To wielka i zarazem mała dziewczyna. Z wyglądu przeciętna, niziutka, do tego ruda. Brzydka. Tak wszyscy mówią. Bo co jest pięknego w niej, gdy wygląd ma małej dziewczynki, która nosi aparat na zęby, okulary i szerokie ciuchy? Nikt na nią nie zwraca uwagi. Zdaje sobie sprawę, że nie jest ładna... dodatkowo nikt jej tego nie ułatwia, gdy ludzie tak mówią, szczególnie jej matka. Dziewczyna nie jest pewna siebie, ma niskie mniemanie o sobie. Jednak pragnie to co wszyscy. Pragnie wielkiej miłości i oddania. To dlatego zaczytuje się w romansach, jednak czy to nie jest tylko ucieczka? Może, ale co ma zrobić, gdy jej obiekt westchnień, czyli Ambrose ma ją gdzieś?
Uwielbiam Fern. To ona najbardziej spędza czas ze swoim kuzynem z naprzeciwka, który cierpi na dystrofię mięśniową i jeździ na wózku. Opiekuje się z nim i są najlepszymi przyjaciółmi, którzy świetnie się dogadują i wszystko o sobie wiedzą. Bailey, to chłopak o twardym charakterze. Tak naprawdę to on spełnia tutaj dużą rolę w tej książce! To młody dzieciak, który chodzi, ma marzenia, kocha świat, robi listę rzeczy do zrobienia przed śmiercią, ale jednak wie, że niedługo czeka go wózek a potem śmierć. Zostaje mu odebrana zdolność chodzenia. Jednak mimo, że dużo jego marzeń się nie spełnia, to on jest bohaterem w tej książce. Kocha ludzi i im pomaga. To on daje najlepsze rady o jakie kiedykolwiek mogliście prosić. Jest genialny i go również kocham. Docenia każdą sekundę życia, bo wie, że dużo mu go już nie zostało. Jednak nie myśli o przyszłości tylko o tym, co jest tu i teraz. Czy to nie jest najważniejsze? Jego charakter jest dla mnie inspiracją, tak jak i jego przyjaźń z Fern.
Ambrose nie widzi siebie w collegu. Tak naprawdę ma dość spełniać oczekiwania ludzi, choć kocha zapasy. Dlatego kiedy nadarza się okazja zbiera przyjaciół: Pauliego, Jessego, Granta i Beansa na wojnę do Iraku. Wie, że to niebezpiecznie. Wie, że być może skazuje każdego na coś strasznego. Jednak nie może odpuścić. Wyjeżdżają. Jednak dzień przed... wkrada się desperacja i niepewność. Czy w końcu dostrzegł coś w Fern?
Nikt nie spodziewa się tragedii. Jednak tragedie się zdarzają i dopadła właśnie 5 przyjaciół. Ambrose przeżył. Przekleństwo czy szczęście? Jest załamany i obwinia siebie. Ambrose jest w ciężkim stanie psychicznym, unika ludzi, unika życia. Jednak Fern nie odpuszcza. Co się stało temu chłopakowi, który zawsze był w centrum uwagi, pewny siebie i doskonały pod każdym względem? Uczucia Fern się nie zmieniły. Czy zmieniły się uczucia Ambrosego?
Możliwe, że to tragedia ich połączyła, jednak Ambrose dostrzega piękno Fern wewnątrz jak i na zewnątrz. Ona dalej potrzebuje zapewnienia, że jest piękna i warta miłości, jednak on też potrzebuje wsparcia. Oboje sobie pomagają, jednak nie zapominajmy, że Bailey też miał bardzo wielki wkład w ich życia. Wszyscy są dla siebie bohaterami i naprawdę mocno ich kocham. Cierpią ale wszyscy siebie kochają. Są dla siebie życiem. Nawet nie wiecie jak ta książka mnie rozbiła.
A co z pozostałą czwórką przyjaciół? Mimo, że nie brali aż tak wielkiego udziału w akcji, to naprawdę się do nich przybliżyłam. Chłopaki siebie kochają, są najlepszymi przyjaciółmi. Pomagają sobie, rozśmieszają, rozmawiają na nurtujące ich tematy. Przyjaźnie w tej książce są wielkie, mocne i trwałe, tak idealne, że aż niewiarygodne. Jednak pokazują wszystkie piękne wartości.
Heartbreaking. Ta książka złamie wasze serca, ale też je poskłada. Rozbije je, ale również wypełni. Pokazuje jak naprawdę należy cenić życie. My o tym tak często nie myślimy, jednak takie książki nam właśnie o tym przypominają. Potrzebujemy wsparcia innych osób i ich bliskości. Każdy potrzebuje kogoś, na kogo może liczyć i kogo kocha całym sercem, w każdym tego słowa znaczeniu.
Muszę też dodać słówko o tytule. Nie mógł być bardziej dobrany. CUDOWNY.
Ta książka jest po prostu PRZEPIĘKNA. CUDOWNA. MOCNA. PRAWDZIWA. Tak naprawdę nie zdawałam sobie sprawy podczas czytania, jak bardzo ta historia wsiąknie we mnie i wygrzebie sobie miejsce w moim sercu. Porusza tak wiele wartości i spraw, pokazuje tak wiele uczuć i emocji, że to powoduje właśnie wyjątkowość tej historii. A dla Amy Harmon naprawdę należą się oklaski za taką...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-06-03
Seria skończyła się tak, jak się spodziewałam, ale to bardzo dobrze.
Już w poprzedniej części coś dziwnego działo się z Summerlandem, ale teraz spawy poszły dalej. Kobieta, która wydaje się być szalona, wymaga od Ever podróży w nieznane, by uratować kobietę jak i inne duszę. Dodatkowo Ever ciągle jest nazywana przez kobietę Adeliną, którą nigdy w swoich poprzednich wcieleniach nie była. Czy Damen i Ever nie wiedzieli jeszcze o swoich innych wcieleniach? Niewątpliwe.
Damen jest bardzo krytyczny i nie chce, by Ever sama wybrała się w tą podróż, lecz ona może tylko sama według słów kobiety. Okazuje się, że może zabrać ze sobą Jude'a. A potem do podróży wchodzi Damen. Okazuje się, że przeżywają swoje wcielenia, o którym wcześniej nie wiedzieli. A wszyscy znajomi z ich ziemskiego życia również biorą w tym udział. To pomaga im zrozumieć ich przeznaczenie.
Gdy już podróż dobiegła końca, a Ever i Damen w końcu mogą być razem zdobywając składniki eliksiru, Ever czeka kolejna podróż do Drzewa Życia, które cofa nieśmiertelność. Planuje zdobyć owoc dla kobiety z Summerlandu, która ją na tę podróż namówiła. Gdy Ever opuszcza juz Summerland po skończeniu swojej misji i wypełnieniu jej przeznaczenia, okazuje się, że na ziemi nie było jej 6 miesięcy. Wtedy wszystko się kończy szczęśliwie, ponieważ uregulowała rachunki z duszami wtrąconymi do Shadowlandu, pogodziła się z Sabine, która w końcu akceptuje swoją podopieczną, zaprzyjaźniła się z swoimi szkolnymi wrogami i już na zawsze pozostaje z Damenem.
Seria skończyła się tak, jak się spodziewałam, ale to bardzo dobrze.
Już w poprzedniej części coś dziwnego działo się z Summerlandem, ale teraz spawy poszły dalej. Kobieta, która wydaje się być szalona, wymaga od Ever podróży w nieznane, by uratować kobietę jak i inne duszę. Dodatkowo Ever ciągle jest nazywana przez kobietę Adeliną, którą nigdy w swoich poprzednich...
W tym tomie dzieje się wiele akcji! W każdym rozdziale dzieje się coś całkiem innego, tutaj nie ma miejsca na nudę! :)
Zaintrygowały mnie tu różne wątki, szczerze mocno polubiłam Bambi, która towarzyszy Layli. Nie podoba mi się jednak trójkąt, który został stworzony, widać Zayne w końcu zobaczył to, co miał przed oczami, z drugiej strony Roth jakby się oddalał, ale ja już na początku wiedziałam, że miał ku temu powód. I nie myliłam się :)
W Waszyngtonie dzieją się dziwne rzeczy. Ludzie zaczynają ginąć, co strażnicy i demony uważają, że jest to sprawką lilina. Którego nie mogą znaleźć. Dodatkowo dziwne rzeczy dzieję się w domu Layli.
Cieszę się, że autorka wzmocniła tutaj udział przyjaciół dziewczyny, Stacey i Sama i mogli oni dowiedzieć się troszkę o ukrywanej przed nimi tajemnicy. Super też jest pokazane, jak pozory mylą, gdzie strażnicy, odpowiedzialni za ochronę ludzi okazują się być tymi złymi, a demony... tymi dobrymi. Szczerze zawiodłam się na strażnikach, szczególnie na Abbocie. Nie tego się po nim spodziewałam, ale cóż, autorka intryguje. :)
W tym tomie dzieje się wiele akcji! W każdym rozdziale dzieje się coś całkiem innego, tutaj nie ma miejsca na nudę! :)
więcej Pokaż mimo toZaintrygowały mnie tu różne wątki, szczerze mocno polubiłam Bambi, która towarzyszy Layli. Nie podoba mi się jednak trójkąt, który został stworzony, widać Zayne w końcu zobaczył to, co miał przed oczami, z drugiej strony Roth jakby się oddalał, ale ja już...