Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Rozumiem hype na tę książkę! Miałam trochę przerwę od fantastyki, a o smokach to nigdy nie czytałam. I jak dobrze się tę książkę czytało! Ale od początku.
Jestem pod wrażeniem, jak autorka porządnie zbudowała ten świat. Czytając, wszystko było takie spójne i logiczne i miało sens. Wszystko było wyjaśniane w krótki sposób, tak, że nie było zbędnie długich opisów. Właśnie tego się obawiałam i to często mnie nuży w książkach. Nie ma tu żadnych długich opisów, a wszystko jest wyjaśnione logicznie i z sensem. Cały ten świat jest tak fajnie zbudowany, że moja wyobraźnia pracowała na pełnych obrotach i obrazy, które mam w głowie to całkiem osobny świat. :D
Uwielbiam to, jak autorka wykreowała bohaterów. Nikt nie jest nudny, każdy ma swoją osobowość. Violet jest cudowną główną bohaterką. Nie jest damą w opałach, którą trzeba ratować, nie jest naiwna i głupiutka. To dziewczyna z głową na karku. Jest świadoma swoich słabości, ale nie pozwala im wziąć nad nią górę. Cieszy mnie to, że nie chciała nic udowadniać nikomu innemu, tylko sobie. Ona chciała udowodnić tylko sobie, że może, że jest w stanie, że da radę. A jeśli nie wyjdzie, to przynajmniej próbowała. Nie była zła na świat, za to, że jest jaka jest, tylko zaakceptowała swoje słabości i starała się być po prostu lepszą.
Xaden jest też świetnym bohaterem, uwielbiam to napięcie jakie było między nim a Violet. Na początku było widać jego villain side, ale tak naprawdę nie jest to jakiś mocny czarny charakter, który nagle staje się dobry. Nie trzeba długo czekać, żeby czytelnik wewnętrznie poczuł jak na swój sposób robi różne rzeczy, które są za Violet a nie przeciw niej.
Smoki... jak ja uwielbiam te stworzenia. Szczególnie te więzi jakie nawiązują się między nimi a swoimi riderami. I to rozmawianie w głowie, no ekstra!
Co do fabuły, to tyyyyyle się działo. Mam wrażenie, że to jedna z pierwszych książek jakie czytałam, gdzie akcja była taka prężna i nie stała w miejscu, tylko działo się i działo. Akcja, która była na początku odbiega jakby tysiąc razy od tego, co już było na końcu, tyle było różnych wydarzeń i zrotów akcji. Najbardziej widać rozwój umiejętności Violet przez ten cały czas od początku do zakończenia książki. Końcówka... jak mówiłam o tym, że mało opisów, tak ostatnie rozdziały to jednak były opisy i opisy haha, no ale też tak musiało być. Jestem mega ciekawa kolejnej części, bo końcówka zostawiła mnie z niemałym niedosytem!
Cieszę się, że mogłam przeczytać tak dobrą książkę, i że są jeszcze autorzy, którzy piszą tak świetne historie, że to aż przyjemność zasiąść z zaciekawieniem do lektury.

Rozumiem hype na tę książkę! Miałam trochę przerwę od fantastyki, a o smokach to nigdy nie czytałam. I jak dobrze się tę książkę czytało! Ale od początku.
Jestem pod wrażeniem, jak autorka porządnie zbudowała ten świat. Czytając, wszystko było takie spójne i logiczne i miało sens. Wszystko było wyjaśniane w krótki sposób, tak, że nie było zbędnie długich opisów. Właśnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Tęskniłam za tym światem Luca i Evie. Tęskniłam za nimi. Trzecia część była bardzo dobra, choć czasami miałam wrażenie, że mało się działo, a cała akcja dosłownie działa się w jednym miejscu. Jednak to nie zabrało magii tej książki, fajnie było widzieć jak Evie odkrywa siebie, swoje moce.
Końcówka mnie totalnie zniszczyła. :'( Miałam ochotę płakać i musiałam na chwilkę odłożyć książkę, żeby przetrawić co się właśnie stało. Kto by pomyślał...
Jedyne, czego chcę to happy ever after dla Luca i Evie. Luc przeszedł przez piekło od samego początku ich wspólnej historii, a nawet jeszcze wcześniej. On zasługuje na wszystko, co najlepsze.
Mam wielką nadzieję, że doczekamy się czwartej części, bo serce mi się łamie na myśl, że ta historia miałaby nie być dokończona, i że to zakończenie... że to się tak potoczyło... Chcę natychmiast kolejną część.

Tęskniłam za tym światem Luca i Evie. Tęskniłam za nimi. Trzecia część była bardzo dobra, choć czasami miałam wrażenie, że mało się działo, a cała akcja dosłownie działa się w jednym miejscu. Jednak to nie zabrało magii tej książki, fajnie było widzieć jak Evie odkrywa siebie, swoje moce.
Końcówka mnie totalnie zniszczyła. :'( Miałam ochotę płakać i musiałam na chwilkę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Co to za flaki z olejem. Naprawdę ciężko mi się czytało. Zbyt długie opisy. Po co opisywać każde miejsce z takim szczegółem. Jeszcze francuskie nazwy powodowały u mnie ból głowy, nie za bardzo mnie to obchodziło do jakiego pubu bohaterowie wchodzili.
Z jednej strony książka dobrze przedstawia bohaterów po traumach drugiej wojny światowej, ale żeby aż tak się opuścić i poddać? Nikt o siebie nie walczył. To było naprawdę smutne i depresyjne. Ciągle tylko chodzili na alkohol i tyle tak naprawdę. Ta książka to imprezy, alkohol i nudne opisy krajobrazów i miejsc. Ledwo przeszłam przez tę książkę. Byłaby o wiele bardziej znośna, gdyby uciąć te wszystkie niepotrzebne opisy. I nie tylko... dialogi były takie puste. Dosłownie o niczym. Czułam, jakbym zmarnowała czas czytając te książkę. Dobrze było poznać mentalność ludzi po wojnie, naprawdę to mnie zaciekawiło, jednak te opisy... co za dużo to niezdrowo.

Co to za flaki z olejem. Naprawdę ciężko mi się czytało. Zbyt długie opisy. Po co opisywać każde miejsce z takim szczegółem. Jeszcze francuskie nazwy powodowały u mnie ból głowy, nie za bardzo mnie to obchodziło do jakiego pubu bohaterowie wchodzili.
Z jednej strony książka dobrze przedstawia bohaterów po traumach drugiej wojny światowej, ale żeby aż tak się opuścić i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka bardzo zrobiła na mnie wrażenie, była inna niż książki, które zazwyczaj czytam, specyficzna ale naprawdę mnie wciągnęła. Opisy sytuacji były jak wyciągnięte z bajki. Podoba mi się jak zostało opisane społeczeństwo Nowego Jorku w latach 20. Fakt, że nie zostało to wyidealizowane a ukazane, jak naprawdę było.
Tak naprawdę, końcowa część książki mnie tak zaskoczyła, że mi szczęka opadła, nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji i jestem pozytywnie zaskoczona! Bo to istna drama i naprawdę to mnie wciągnęło, bo ta książka to coś naprawdę innego i opisane sytuacje są trochę absurdalne, ale tak fajnie się to czyta. I fakt, że książka jest z perspektywy jednego bohatera o innych bohaterach sprawia, że wszystko jest jeszcze bardziej tajemnicze i sami dociekamy się co jest motywem innych bohaterów, do czego dążą, zastanawiamy się nad ich psychiką. Naprawdę ciekawie napisana książka.

Książka bardzo zrobiła na mnie wrażenie, była inna niż książki, które zazwyczaj czytam, specyficzna ale naprawdę mnie wciągnęła. Opisy sytuacji były jak wyciągnięte z bajki. Podoba mi się jak zostało opisane społeczeństwo Nowego Jorku w latach 20. Fakt, że nie zostało to wyidealizowane a ukazane, jak naprawdę było.
Tak naprawdę, końcowa część książki mnie tak zaskoczyła, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Po pierwszym tomie miałam duże oczekiwania względem tej części. I tak. Byłam mega zaskoczona kolejnymi sztuczkami Kaz'a. Wszystko, co się działo było naprawdę wow. Jednak to, co brakowało mi w 1. tomie i miałam nadzieję, że będzie tu... tego nie było. Mianowicie chodzi mi o głębszą historię wszystkich bohaterów i też relacje między nimi. Owszem, dostaliśmy po małym rozdziale z przeszłości kilku z nich ale... to za mało. Dlatego, że w tej duologii jest tak mało o samych bohaterach i ich osobistym życiu, czuję pustkę trochę i niedosyt. Myślałam, że będzie więcej osobistych interakcji między bohaterami, ich przemyśleń i tego typu rzeczy, a książka jest po prostu przesiąknięta planowaniem i atakami. Akcja jest niesamowita i jest jej dużo, ale ja cenię w książce historie bohaterów i było im tego za mało. Byłam pewna, że w drugim tomie się wszystko rozkręci, bardziej rozwinie i się więcej dowiem o bohaterach, a znowu dostałam jedynie przebłyski. Końcówka też szybka. Akcja się czasami aż zbyt długo ciągnęła, a koniec jest taki, że mało co wiem, co z nimi dalej. Jedynie domysły. No i też jestem zła o los jednego bohatera, bo to było bardzo nierealne i mam wrażenie, że autorka zrobiła to specjalnie byleby tylko pokazać, że nie jest idealnie. Tylko, że ja tego nie kupuję, bo bohaterowie przez tyle rzeczy przeszli przez dwa tomy, że to, co się stało jest błahe i nierealne i kompletnie było niepotrzebne. Już lepiej by było jakby nic się nie stało. Przynajmniej mniejszą czułabym frustrację.
Obie książki są naprawdę dobre, jednak za mało mi było osobistych relacji między bohaterami. Wszystko za bardzo kręciło się wokół akcji i planowania. A chciałam dostać trochę więcej ICH samych, rozmów itd.

Po pierwszym tomie miałam duże oczekiwania względem tej części. I tak. Byłam mega zaskoczona kolejnymi sztuczkami Kaz'a. Wszystko, co się działo było naprawdę wow. Jednak to, co brakowało mi w 1. tomie i miałam nadzieję, że będzie tu... tego nie było. Mianowicie chodzi mi o głębszą historię wszystkich bohaterów i też relacje między nimi. Owszem, dostaliśmy po małym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ta książka to czyste rozczarowanie. Kompletnie nic się nie działo konkretnego, a bohater był tak irytujący, że już nie mogłam z nim. Wkurzało mnie jego zachowanie i opinia wobec dosłownie każdego, bo wszystkich nazywał albo głupim, albo brzydkim. Był też strasznie depresyjny, że aż mi się humor psuł czytając tę książkę.

Ta książka to czyste rozczarowanie. Kompletnie nic się nie działo konkretnego, a bohater był tak irytujący, że już nie mogłam z nim. Wkurzało mnie jego zachowanie i opinia wobec dosłownie każdego, bo wszystkich nazywał albo głupim, albo brzydkim. Był też strasznie depresyjny, że aż mi się humor psuł czytając tę książkę.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Co to była za przygoda. Mam już za sobą ostatni tom Dotyku Julii i mogę z czystego serca powiedzieć, że ta seria była niesamowita. Jeżeli patrzę na ogół wszystkich sześciu książek, autorka miała tak niesamowitą wyobraźnię, żeby napisać te książki, stworzyć taką historię, żeby wszystko miało sens i dodatkowo poświęcić tyle uwagi bohaterom, ich rozwoju i osobowości. Każdy z nich był inny i wyjątkowy i cała ta seria była po prostu pełna emocji.

Ostatnia część zaczyna się tam, gdzie skończyła się piąta i dużo się dzieje. Tak naprawdę to, co podobało mi się w tej ostatniej części to fakt, że wszystko było naprawdę nieprzewidywalne. Nie dało się wymyśleć, co się stanie dalej, bo po prostu to, co się działo było szokujące. Czytając tę część miałam tyle momentów, gdzie po prostu przerywałam w połowie, bo nie mogłam pojąć, jak takie coś się może dziać, po prostu szokujące rzeczy, ale to wszystko dodawało prawdy do całego tego stworzonego świata symulacji i eksperymentów.

W tej części również zobaczymy innego Warnera, trochę Warnera z przeszłości. Dlaczego? No, są powody. Kenji, wow, z nim chciałabym jeszcze jakąś historię, bo brakuje mi wiedzieć co dalej z nim, Kenji to po prostu tak trzymał tę historię w kupie, dodawał humoru ale też dużo urozmaicał. Bardzo go lubię, a jego interakcje i popychanki z Warnerem wywołują uśmiech na twarzy.

Julia, jej postać jest najbardziej przełomowa. Czytając od 1. części, aż po tę ostatnią, widzimy taki rozwój jej postaci, że jest to naprawdę inspirujące. Stała się taką silną osobą, walczącą o siebie i o to, co wierzy. W tej części jednak, naprawdę dużo się z nią działo. To właśnie z nią miałam te momenty szoku, bo naprawdę, to trzeba przeczytać, żeby poczuć na sobie. Czasami mroziło krew w żyłach. To, co przeszła i to, co było poza jej kontrolą... ta część to rollercoaster emocji, do samego końca czytelnik jest trzymany w napięciu.

Nie jest to moim zdaniem najlepsza część w serii. Dużo się działo, ale właśnie chyba też za szybko, tempo było szybkie, dużo emocji, ale też przez to tempo nie zostało wszystko wyjaśnione np. względem Adama i James'a. Książka mi się bardzo podobała, ale chciałabym więcej wyjaśnień. Szkoda też, że nie dostaliśmy żadnych rozdziałów z perspektywy Warnera, ale dzięki temu, że była Julia i Kenji, historia nabierała tempa i super było widzieć też historię z perspektywy Kenji.

Jeśli chodzi o zakończenie, myślę, że jest satysfakcjonujące. Może ktoś pamięta, jak ta seria miała się skończyć po trzeciej części? Było ono wtedy trochę otwarte. Tutaj, mimo, że jakby historia się zakończyła, to również nie ma też całkowitego zamknięcia i moim zdaniem, jeżeli autorka by chciała, można by jeszcze napisać jakąś kontynuację. Ostatnio ogłosiła nawet na swoim Instagramie kolejną nowelkę do tej serii, okładka jest przecudowna! Polecam sprawdzić. :) Napisała tam, że ta nowelka będzie dłuższa niż zazwyczaj, i zacznie się tam, gdzie właśnie się skończyła ostatnie cześć, więc myślę, że może tutaj już historia dopnie się na ostatni guzik.

Co to była za przygoda. Mam już za sobą ostatni tom Dotyku Julii i mogę z czystego serca powiedzieć, że ta seria była niesamowita. Jeżeli patrzę na ogół wszystkich sześciu książek, autorka miała tak niesamowitą wyobraźnię, żeby napisać te książki, stworzyć taką historię, żeby wszystko miało sens i dodatkowo poświęcić tyle uwagi bohaterom, ich rozwoju i osobowości. Każdy z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

,,Gdyby ocean nosił twoje imię" to młodzieżówka, którą bardzo przyjemnie mi się czytało i bardzo szybko. Historia jest napisana w taki sposób, że bardzo szybko się ją czyta, jednak przez to mam też niedosyt, bo historia jest tak naprawdę krótka. Chciałabym więcej, więcej scen, i rozwoju historii oraz bohaterów, bo czuję jakbym dostała tylko skrawek większej części obrazu.

Bohaterką jest Shirin, muzułmanka, która wiele przeszła tylko przez to, kim jest. A jest zwykłym, normalnym człowiekiem. Jednak w świecie rasizmu tak nie jest. Często czytając książkę myślałam o autorce, która mówiła, że przeżycia, przez które przeszła Shirin, samą ją spotkały. Wiele z nich były naprawdę paskudne i ciężko uwierzyć, że ludzi naprawdę spotykają tak nieprzyjemne sytuacje. Oczywiście głównym przekazem tej książki jest właśnie pokazanie jak naprawdę jest, że świat nie jest piękny i kolorowy i spodobało mi się to, jak autorka pokazała drugą stronę, od osoby, która jest biała, i nie zdaje sobie sprawy, jak wiele rasistów jest dookoła. Mowa o Oceanie. Chłopak nie zdawał sobie sprawy, jak okropne rzeczy spotykały dziewczynę tylko przez jej ubiór, chustę na głowie, jej religię, wygląd, pochodzenie. On również może reprezentować wiele z nas, bo my tak naprawdę nie często sami mamy do czynienia z rasizmem. Więc to otworzyło oczy.

Ocean jest cudną postacią, dawno nie czytałam o tak ciepłej postaci. Może się wydawać nawet zbyt idealny, jednak ja tego tak nie odczułam, był po prostu taki dobry i najbardziej, co podziwiam w jego osobowości to to, jak walczył o swoje, nie obchodziło go NIGDY co mówią inni, co myślą, on robił swoje i się nie poddawał. To było takie piękne czytać coś takiego, jak stawał na swoim i był uparty pod tym względem. Jego walka i siła, żeby się nie poddawać - ba, nawet to mu przez myśl nie przeszło - to było coś, co podobało mi się mega w tej historii.

Sama Shirin, ona jest naprawdę silna. Ja na jej miejscu już dawno bym się poddała i mimo że oczywiście, miała swoje sposoby na radzenie sobie z tym wszystkim, np. gniew wobec ludzi, jednak to jak szła przez życie i trzymała się własnych przekonań mimo wszystko, było piękne. Była sobą i nie zmieniała się dla nikogo, nawet jeśli inni ludzie ją za to prześladowali.

Mój ogólny odbiór historii jest taki, że to bardzo dobra książka. Wiem, że wszędzie ludzie ją wychwalają pod nieba, dla mnie jednak nie była ona aż taka najlepsza, po prostu bardzo dobra i przyjemna do czytania. To lekka młodzieżówka mimo wszystko, ale warta przeczytania na pewno. :)

,,Gdyby ocean nosił twoje imię" to młodzieżówka, którą bardzo przyjemnie mi się czytało i bardzo szybko. Historia jest napisana w taki sposób, że bardzo szybko się ją czyta, jednak przez to mam też niedosyt, bo historia jest tak naprawdę krótka. Chciałabym więcej, więcej scen, i rozwoju historii oraz bohaterów, bo czuję jakbym dostała tylko skrawek większej części...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kolejna, już czwarta część serii "Begin Again" Mony Kasten. Jak tym razem wypadło "Hope Again" w moich oczach?

Byłam zauroczona "Begin Again" oraz "Trust Again". W "Feel Again" coś jednak już poszło nie tak. Mimo tego, chciałam zobaczyć, czy w czwartej części będzie lepiej, skoro te dwie pierwsze tak bardzo mi się podobały. Niestety... zawiodłam się. Jeśli o mnie chodzi autorka spadła z poziomem i podczas gdy 1. i 2. część były dla mnie ekscytujące i ciekawe, tu już 3. i 4. były nudne jak flaki z olejem.

Everly i Nolan byli dla mnie nudnymi postaciami. Nic szczególnego w nich nie było, tak samo jak i cała książka, wszystkie sceny był nijakie i tak naprawdę takie codzienne... wiecie, takie typowe studenckie życie, czułam się jakbym czytała po prostu codzienny dzień typowego studenta. Wszystkie interakcje, rozmowy, wydarzenia, nawet te mroczne przeszłości bohaterów... po prostu nic mnie nie zaskakiwało.

Dlatego też bardzo długo mi zeszło z czytaniem tej książki. Czytałam, bo już chciałam ją skończyć, ale mozolnie brnęłam przez te rozdziały. Nie pomagały też czasami żenujące zachowania bohaterów, w tym sensie, że u Everly czasami to było takie zachowanie jak przy typowym zauroczeniu, że świata nie widziała poza Nolanem, a Nolan w jednym momencie, to po prostu zachował się tak dziecinnie, że śmiać mi się chciało. Mimo że miał wytłumaczenie, nie zmieniało to faktu, że się tak nie postępuje.

I też nie kupiłam tej historii miłosnej. Bo jest tutaj relacja nauczyciel-student, ale... nie poczułam tego. Żadnego jakiegoś niebezpieczeństwa, ryzyka itp., wszystko było raczej spokojne. I też nie rozumiem jak mogli się zakochać. Wiem, głupio to brzmi, ale po prostu nie było aż takich relacji między nimi, spotkań, rozmów, z których sama mogłabym wywnioskować, ze coś się święci, bo jedynym powodem, że wiedziałam, iż Everly się w nim zakochała to to, że ciągle o tym wspominała. Nie poczułam żadnej jakiejś naturalnej iskry.

Z żalem stwierdzam, że ta część i poprzednia, to już po prostu nie to samo. Jakby te książki były pisane na siłę, może na zysk. Na pewno fani chcieli, rozumiem, sama po 1. i 2. części chciałam kolejne, ale jednak wszystko jest w tym samym miejscu, otoczeniu, bohaterowie z wszystkich części są swoimi przyjaciółmi i ta paczka jest już tak wielka, że już mi się myliło kto jest kim, oraz kto jest z kim parą. :D

Po prostu chciałabym jakiegoś przypływu świeżości, niestety tego się w tej części nie doczekałam.

Kolejna, już czwarta część serii "Begin Again" Mony Kasten. Jak tym razem wypadło "Hope Again" w moich oczach?

Byłam zauroczona "Begin Again" oraz "Trust Again". W "Feel Again" coś jednak już poszło nie tak. Mimo tego, chciałam zobaczyć, czy w czwartej części będzie lepiej, skoro te dwie pierwsze tak bardzo mi się podobały. Niestety... zawiodłam się. Jeśli o mnie chodzi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Druga części kontynuuje historię z pierwszej, ale nie zwalnia z tempa. Dużo się dzieje, i znaczące jest to... że nikt nie wie o co chodzi i dlaczego. Nawet Luc, a wiemy, że on zawsze wszystko wie. Evie... próbuje zrozumieć kim jest. W 1. części spadła na nią wielka bomba, więc wiadomo, że nie jest łatwo. Ale próbuje i jakoś sobie radzi. Podziwiam ją w sumie, że tak daje sobie radę. Jest silna. Chociaż przejawia te typowe dla książkowej nastolatki zachowania, że pcha się w niebezpieczeństwo, bo myśli, że może będzie potrafiła pomóc, a pomóc nie może i trzeba ją czasami ratować. Jest tylko człowiekiem. Została uleczona dzięki serum. I właśnie to serum... i przeszłość... pytania... wszystko zaczyna się komplikować. Przez kłamstwa i wiele innych rzeczy. Naprawdę chciałabym się rozpisać ale nie mogę spojlerować. :D Musicie wiedzieć, że to wszystko jest po prostu częścią czegoś wielkiego i w sumie poza kontrolą bohaterów.

Okazuje się też, że moje podejrzenie, które już miałam czytając 1. część (podejrzenie wzięło się, ponieważ znam właśnie historię z serii Lux, która nauczyła mnie podejrzliwości i kwestionowania), okazało się prawdą. I ta prawda jest mega przerażająca i może niektórzy, którzy znają historię głębiej wiedzą o co mi chodzi. W tej części, co przyciąga naszą uwagę jest fakt, że coś się zaczyna dziać w okół bohaterów i ogólnie w ich kraju. Dużo ludzi zaczyna chorować niby na grypę, niby to nie grypa i każdy obwinie Luksjan. Ale dlaczego? Jest powód. To co, lubię w tej części to fakt, że mamy odpowiedzi na nasze pytania. Pod koniec książki, ale jednak są. I też odkryta jest prawda. Kolejnym plusem dla niektórych może być to, że książka nie kończy się jakoś strasznie, że musimy od razu mieć w rękach trzecią część. :D Książka kończy się szokującymi faktami, także dalej jesteśmy mega ciekawi co dalej, ale nie umieramy, nie mając przy sobie 3. części. :D

Książka mi się podobała i szczerze mówiąc trochę się boję trzeciej części. Pamiętam, co przeżyli bohaterowie w serii Lux i patrząc w jakim kierunku idzie ta książka, mam strach, że będzie ciężko. Jednak patrząc jaką wyobraźnię ma autorka, wiem, że mnie nie zawiedzie. Już teraz się dużo działo, a wiem, że to tylko początek. Mam nadzieję, że trzecia część będzie epicka.

Druga części kontynuuje historię z pierwszej, ale nie zwalnia z tempa. Dużo się dzieje, i znaczące jest to... że nikt nie wie o co chodzi i dlaczego. Nawet Luc, a wiemy, że on zawsze wszystko wie. Evie... próbuje zrozumieć kim jest. W 1. części spadła na nią wielka bomba, więc wiadomo, że nie jest łatwo. Ale próbuje i jakoś sobie radzi. Podziwiam ją w sumie, że tak daje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Brittainy C, Cherry napisała kolejną emocjonalną książkę, nie ma wątpliwości. Parę łezek mi poleciało, ponieważ życie głównych bohaterów było ciężkie. Ta książka była w porządku, jednak mam trochę z nią problemy. I uwierzcie, ciężko mi to powiedzieć, bo kocham jej książki, ale po prostu piszę jak się czuję po przeczytaniu tej.

Więc, po pierwsze było za dużo dramy i bagażu na plecach bohaterów. Oboje przeszli przez coś ciężkiego i byłoby okay, jeśli to dotyczyłoby jednej osoby. Przez to właśnie, że oboje mieli trudną przeszłość, to wszystko było dla mnie trochę zbyt ciężkie w odbiorze. I zauważam to teraz właśnie z książkami Brittainy, że to się dzieje z jej bohaterami, ale to nie tylko to... ale też sposób kreacji mężczyzn jako tych zimnych, twardych i aroganckich na początku. Wiemy, że są tacy, bo są zranieni, coś się kiedyś stało i ich zmieniło, ale ten motyw mnie zaczyna już po prostu nudzić, bo się naprawdę często zdarza, szczególnie w jej książkach.

Nie mogę też zapomnieć, by wspomnieć o tych "przypadkowych" spotkaniach bohaterów. To było naprawdę zauważalne, szczególnie na początku książki. To mnie trochę wkurzało, że nagle Jax pojawiał się wszędzie gdzie była Kennedy i tego było sporo i po prostu to było nienaturalne. Bo w porządku, jeśli z raz czy dwa się to wydarzy, ale tego było więcej i trochę miałam tego dość.

No i... byłe dziewczyny. Czy też was to wkurza, że jak bohater czy bohaterka mają byłych, z którymi wcześniej chodzili to są oni pokazani w złym świetle? Dziewczyny się pokazuje jako takie wredne byłe i mnie to wkurza. Wiem, że ten zabieg jest, żeby pokazać, że w ta osoba, z którą teraz się zaczyna ktoś spotykać jest tą jedyną osobą na przyszłość, a byli partnerzy nie, ale mam dość pokazywania tych osób jako wrednych. Przecież nie zawsze tak jest.

Ta książka była emocjonalna, nie mogę zaprzeczyć temu, bo te bagaże jakie mieli, były jednak ciężkie.
Piszę, co myślę, może za dużo już podobnych pozycji przeczytałam i ta mnie nie zaskoczyła. Ale prawdę mówiąc, również fabuła chyba była średnio rozwinięta, mało się działo, przez co się nudziłam i ciężko mi było skończyć. I boli mnie to, bo zazwyczaj naprawdę lubię książki Brittainy, ale ta po prostu mi nie podeszła.

Brittainy C, Cherry napisała kolejną emocjonalną książkę, nie ma wątpliwości. Parę łezek mi poleciało, ponieważ życie głównych bohaterów było ciężkie. Ta książka była w porządku, jednak mam trochę z nią problemy. I uwierzcie, ciężko mi to powiedzieć, bo kocham jej książki, ale po prostu piszę jak się czuję po przeczytaniu tej.

Więc, po pierwsze było za dużo dramy i bagażu...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Aurora Rising Amie Kaufman, Jay Kristoff
Ocena 7,5
Aurora Rising Amie Kaufman, Jay K...

Na półkach: , , ,

Seria Illuminae jak leży tak leży (kiedyś się za nią wezmę), a ja zabrałam się za nowszą książkę autorów jaką jest Aurora Rising. Opis mnie mega zachęcił, bo przedstawił, zwariowanych bohaterów, którzy są inni od reszty, więc pomyślałam, że może być ciekawie. Zaczęłam czytać.

Przyznaję, że na początku ciężko mi się było wkręcić. Jest to książka o kosmosie, więc tych słów było trochę trudnych, tym bardziej, że czytałam po angielsku i mimo to, że to dla mnie żaden problem czytać w tym języku, tutaj miałam wyzwanie. :D Jednak ciekawość i napięcie mnie pchały do przodu, ponieważ w tej książce wszystko jest jedną wielką tajemnicą.

Tayler jest liderem grupy, która sama mu została przydzielona, ponieważ nie mógł się znaleźć na uroczystości, kiedy liderzy wybierają uczestników swoich grup. Był zajęty ratowaniem Aurory. Która nie powinna żyć. I ma ponad 200 lat. Aurora jest zagubiona, ciężko jej się odnaleźć w nowej rzeczywistości i coś z nią nie tak. Ma na grzywce pasmo siwych włosów... białe oko. Ma wizje. O co chodzi? A no, tak naprawdę ona pełni tutaj ważną rolę w całym tym świecie, o jej roli dowiadujemy się dopiero na końcu książki, ale od początku jedna sprawa prowadzi do drugiej właśnie przez nią.

Trochę mało się utożsamiłam z bohaterami ponieważ, w moim odczuciu, nie jest o nich tak dużo. Bardziej tutaj książka opiera się na samej historii i akcji niż bohaterach, ale jednak poprzez dialogi widzimy osobowość każdego z nich. Cichą Zilę, sarkastyczną Scarlett, wybuchową Cat, dowcipnisia Finiana, gburowatego Kala i Tylera, który jest bardzo mądry, rozsądny. Każdy z nich ma też kilka rozdziałów z ich punktu widzenia, ale jednak trochę było mi ich mało.

Świat stworzony przez autorów jest bardzo barwny i różnorodny, czasem aż dziwny ale w dobrym sensie. Często się zastanawiałam podczas czytania, jak oni to wszystko wymyślili i wpadli na to i na to? Bo jednak tutaj wyobraźnia mega mi pracowała i widziałam w głowie dziwne obrazy przez opisy tych różnorodności. :D

Ogólnie świat w tej książce chyba mogę podzielić na sci-fi i końcówkę na fantastykę. Bo w pierwszej części jakby, mamy dużo właśnie o kosmosie, ogólnie te sprawy, również mamy wieeeele rodzajów kosmitów, co też było ciekawe, szczególnie ich opisy. Na końcu jednak gdzieś lądujemy i tutaj widzimy dziwny przekręt natury i nie wiedziałam czy się tym brzydzić czy fascynować. :D Tutaj znowu autorów wyobraźnia poniosła do tego stopnia, że mi w życiu by do głowy nie przyszło, żeby na takie coś wpadnąć. Szacuneczek.

Oczywiście jak ktoś szuka humoru, tutaj go nie brakuje. Dialogi między tak różnymi bohaterami są po prostu epickie, szczególnie ich docinki. To naprawdę jeszcze bardziej ubarwiło całą książkę.

Szacunek również do tego, ile wiedzy musieli autorzy nabyć, żeby tę książkę napisać. Bo głowa mała ile tutaj jest technicznych rzeczy i innych dziedzin, żeby wiedzieć jak co działa itp., także podziwiam, bo to nie było zasiadanie do komputera i pisanie, tutaj było na pewno ogrom researchu, także wkład pracy musiał być ogromny.

Ogółem, książka mi się podobała, na pewno było to coś całkiem innego niż zazwyczaj czytam i dobrze się bawiłam czytając, bo moje szare komórki rozruszały się na pewno. Jedyne co mi pozostało, to sięgnąć po drugą część. :D

Seria Illuminae jak leży tak leży (kiedyś się za nią wezmę), a ja zabrałam się za nowszą książkę autorów jaką jest Aurora Rising. Opis mnie mega zachęcił, bo przedstawił, zwariowanych bohaterów, którzy są inni od reszty, więc pomyślałam, że może być ciekawie. Zaczęłam czytać.

Przyznaję, że na początku ciężko mi się było wkręcić. Jest to książka o kosmosie, więc tych słów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ta książka naprawdę mi się podobała. Tak ogólnie spodziewałam się trochę bardziej strasznej książki, takiej co by mnie wystraszyła jak w horrorach, ale tak nie było. Było coś przerażającego, ale to raczej pod takim względem, że ciężko pojąć jak ktoś może coś takiego zrobić.

Nie mogę też powiedzieć, że "Coraz większy mrok" to książka nieprzewidywalna. Bo ja dosyć szybko zorientowałam się jaka jest sytuacja, bo to miało największy sens. Potem nawet pomyślałam o pewnej możliwości, która się nawet pojawiła. :) Także to jest taki łagodny thriller w moim odczuciu, ale to dobrze, bo jestem strachliwa. :D

Jednak wiem, że ta książka na pewno zapadnie w mojej pamięci. Myślę o niej ciągle teraz. Bo w sumie nic nie wiadomo już co jest jasne i co PRAWDZIWE. Bo prawda to jest tutaj właśnie pod największym znakiem zapytania. Weszłam na grupę dysksyjną o tej książce na fb, gdzie autorka długą litanię o tej książce napisała. Jak się okazuje, nawet ona sama nie wie, która z możliwości mogłaby być najbardziej odpowiednia. Także to pozostaje nam, czytelnikom do oceny, kogo uznamy za ofiarę, a kogo za sprawcę.

W angielskiej wersji tytuł "Verity" trochę mnie zmylił, bo myślałam, że książka będzie z jej perspektywy. Jest jednak z perspektywy innej bohaterki Lowen, która jako pisarka wprowadza się chwilowo do domu Verity i Jeremy'ego w celach ogarnięcia papierów do napisania kolejnych tomów książki Verity, ponieważ ona niestety nie może. Verity odkryła maszynopis Verity, w którym są napisane same brudy i najgorsze grzechy. Spowiedź, bym powiedziała. Prawda, czy kłamstwa, to wszystko nam miesza w głowie i dodać fakt, że dzieją się dziwne rzeczy w domu, plus wiedza z przeszłości, co się stało w tej rodzinie, i to małżeństwo... to wszystko daje naprawdę satysfakcjonującą książkę, przy której można się trochę oderwać.

To nie jest raczej książka, która daje wam do myślenia pod względem tego, co powinniście zmienić w swoim życiu, ale która wam otwiera oczy na pewne kwestie i sprawia, że się od książki uczycie. To raczej książka, o której myślicie, że co się tu kurde wydarzyło. :D Ale cieszę się, że Colleen poszła w inną stronę, wyszło jej to niesamowicie i naprawdę czekam na więcej takich historii spod jej pióra.

Ta książka naprawdę mi się podobała. Tak ogólnie spodziewałam się trochę bardziej strasznej książki, takiej co by mnie wystraszyła jak w horrorach, ale tak nie było. Było coś przerażającego, ale to raczej pod takim względem, że ciężko pojąć jak ktoś może coś takiego zrobić.

Nie mogę też powiedzieć, że "Coraz większy mrok" to książka nieprzewidywalna. Bo ja dosyć szybko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Druga część równie dobra jak pierwsza, tym razem już bohaterowie dorośli. Ich droga do miłości naprawdę nie była łatwa i oboje przecierpieli zbyt wiele. Ta książka pokazuje, jak tak naprawdę mocno trzeba walczyć o miłość, by uzyskać swoje szczęśliwe zakończenie już na zawsze. Moje serce łamało się dla Shay, ponieważ nie zasługiwała na takie cierpienie. Miłość może być piękna, ale też może zniszczyć człowieka do tego stopnia, że potem naprawdę trudno zaufać komukolwiek.

Shay jest doskonałym i pięknym przykładem na to, jak warto postawić na swoim i wierzyć w marzenia. Mając 31 lat, dalej wierzyła, że kiedyś ktoś zauważy jej talent i jej praca w końcu się opłaci. Bardzo w niej to podziwiam, bo to nie jest łatwe wierzyć cały czas, kiedy co chwilę mówią ci "nie". Ona jednak była pewna swojego talentu i to pokazuje jak warto się nigdy nie poddawać.

Landon zrobił swoją robotę z sobą. W końcu widzimy go w odpowiedniej formie, zdolnego by dać siebie całego. Pomimo tego, że jest sławnym aktorem, naprawdę jest szczery wobec Shay i to było cudowne i piękne. Cała książka była idealnym zakończeniem.

Dostaliśmy tu trochę więcej scen z Karlą niż jest w Eleanor&Grey, bardzo się cieszę. Będzie o niej książka, ale już czuję, że raczej będzie cięższa niż historia Landona z 1. części.

Druga część równie dobra jak pierwsza, tym razem już bohaterowie dorośli. Ich droga do miłości naprawdę nie była łatwa i oboje przecierpieli zbyt wiele. Ta książka pokazuje, jak tak naprawdę mocno trzeba walczyć o miłość, by uzyskać swoje szczęśliwe zakończenie już na zawsze. Moje serce łamało się dla Shay, ponieważ nie zasługiwała na takie cierpienie. Miłość może być...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Jeśli kochacie Kenji'ego, a wątpię, że jest jakakolwiek osoba, któraby go nie kochała, to ta książka jest dla was obowiązkowa! Jeszcze nigdy tak nie pokochałam bohatera. W serii Dotyku Julii widzimy jego akcje, ale nie myśli. Jego myśli w tych dwóch opowiadaniach są takie intensywne i mocne, że czujecie tyle emocji. Jest tak naprawdę taką samotną i zagubioną duszą, że od razu można go jeszcze bardziej pokochać. A kartki przekręcają się same. Mamy tutaj też Nazeerę, nową bohaterkę, jaka jest przedstawiona w serii i to kombo ich dwójki. ich rozmowy, przekomarzania... siedzicie na krawędzi krzesła i tylko oczekujecie co się wydarzy, takie jest napięcie. Także polecam mocno, bo mamy dużo informacji o bohaterze, które otwierają oczy na pewne rzeczy. :)

Jeśli kochacie Kenji'ego, a wątpię, że jest jakakolwiek osoba, któraby go nie kochała, to ta książka jest dla was obowiązkowa! Jeszcze nigdy tak nie pokochałam bohatera. W serii Dotyku Julii widzimy jego akcje, ale nie myśli. Jego myśli w tych dwóch opowiadaniach są takie intensywne i mocne, że czujecie tyle emocji. Jest tak naprawdę taką samotną i zagubioną duszą, że od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Na tę książkę tak bardzo nie mogłam się doczekać, nawet nie wiecie jak. Shay i Landon pojawiali się sporadycznie w poprzedniej najnowszej od Brittainy książce "Eleanor&Grey", gdzie Shay była najlepszą przyjaciółką (+kuzynką) Eleanor, a Greyson był najlepszym przyjacielem Landona. (kompletnie nie musicie czytać E&G, żeby czytać L&S, bo to całkiem inne historie).
Shay była taką super postacią, mogłaby być najlepszą przyjaciółką każdego z nas. Była przedstawiona jako ta, która ma wszystko: piękną rodzinę, urodę, pełno przyjaciół, ponieważ kochała ludzi i rozmawiała z dosłownie każdym i rozpromieniała świat swoim wdziękiem. Była promyczkiem. Piękną, piękną osobą. Tak tu zostaje, ale dostajemy jej głębszą historię i rozwój postaci.
Landon zaś... nie było to dokładnie wyjaśnione, ale widać było, że się sprzeczali... nienawidzili w inny sposób... ale też czuć między nimi było taką chemię.... Plus, Landon był mega dupkiem, dlatego średnio go lubiłam, ale coś w sobie miał. W tej książce mamy jego historię. JEGO DOGŁĘBNĄ HISTORIĘ. Kocham to, jak został tutaj przedstawiony.

Poznajemy bohaterów jako wspólnych wrogów, nienawidzą siebie, mają swoje powody, które moim zdaniem są na początku trochę słabe, ale z drugiej strony rozumiem jak to mogło naprawdę w życiu wyglądać. Dokuczali sobie, dogadywali, ale czy na pewno oboje w środku żywili do siebie aż taką niechęć? Cóż... :) Trudno nie jest się domyślić.

Jeden z małych minusików tej książki, i to naprawdę jest mały, ale nie mogę nie wspomnieć. Książka jest piękna i o tym zaraz, ale jak z opisu widać, bohaterowie się zakładają o to, kto pierwszy się zakocha w drugiej osobie. No i właśnie. Jacy normalni wrogowie, by się zakładali o takie coś? Normalne, że nikt, bo jak się kogoś nienawidzi, to się nienawidzi i tyle. Jednak znowu, coś jednak w głębi ich duszy było inaczej. Nienawiść nienawiścią, ale oboje jednak czuli coś innego względem siebie. I chociaż nie rozumiem racjonalnych powodów tego zakładu i czasami to się wydawało dziecinne, to jednak jeżeli spojrzymy na to, jak zawsze się względem siebie czuli i myśleli, jestem w stanie to zrozumieć.

Shay, kocham ją. Jeżeli chciałabym kimś być, chciałabym być nią. Taką dobrą osobą mimo wszystko. Złamała mi serce przy końcu książki. Może nie złamała, ale sprawiła, że, mnie bardzo wzruszyła. Bo jak możesz być w najtrudniejszej chwili dla osoby, która cię tak mocno zraniła? Nie rozumiałam jak mogła to zrobić, Ja bym nie mogła. Dlatego podziwiam jej dobroć i siłę, bo to było piękne. Kochać bliźniego, pomimo ran, jakich nam ktoś zadał. Jej postawa naprawdę była godna podziwu i to przez całą książkę. Zawsze była dla ludzi. Rozmawiała z każdym. Czy to z popularnymi, czy to z wyrzutkami czy nerdami. I każdy ją lubił. Była promyczkiem. Mimo, że sama miała problemy. Takie, które, znowu, łamały mi serce. Tematy, które Brittainy porusza są zawsze życiowe i naprawdę trudne i tutaj nie było inaczej. Alkoholizm i depresja. Te tematy są tu na pierwszym planie. To, jak Shay cierpiała... ale również jaka była silna... po prostu uwielbiam ją. Była bardzo mądra, racjonalna i piękna nie tylko na zewnątrz, ale przede wszystkim wewnątrz. Rozrzucała w okół siebie ciepło i piękno i pozytywną energię, a w życiu jest tak mało takich osób. Mam nadzieję, że kiedyś spotkam taką Shay. Bo jest niesamowicie silna, zdeterminowana i dobra.

Landon. Jest dupkiem. Tak. Ale jak wiemy z wielu książek, do takich postaci jest drugie dno. Tutaj jest i jest to trochę bardziej skomplikowane. Kocham jego zranioną duszę. Nie dziwię się, że Shay przepadła dla takiej duszy. Nie dziwię się, że Landon przepadł dla Shay. Landon ma maskę, ale jego cierpienie... powiem tak, Brittainy ma niesamowite pióro do opisywania emocji. Bo emocje, które przechodzi bohater, czuje czytelnik. Ta kobieta wywołała we mnie łzy. Nie zrozumcie mnie źle, ta książka nie jest jakaś ciężka, to miał być rom-com (Brittainy sama powiedziała, że tak planowała, ale wyszło jak wyszło:D). Jednak porusza prawdziwe tematy i... ze smutku na końcu było mi ciężko, bo płakałam, bo nie mogłam inaczej. To były delikatne łzy, tak jak wtedy kiedy widzicie coś przygnębiającego, bo bolało mnie to, że taka dusza jak Landon tak cierpiała, tak walczył ze swoim umysłem. Był taki samotny. A samotność moim zdaniem jest najgorszą rzeczą na świecie.
Tak bardzo chciałabym wam więcej o nim opowiedzieć... niestety nie mogę. Spojlerów nikt nie chce. Ale czytać... przeczytajcie, błagam.
Landon jest jedną z najpiękniejszych złamanych postaci o jakich kiedykolwiek czytałam.

Cała ta historia była przepiękna i również podobało mi się, że Brittainy pokazała też innych bohaterów. Ich historie. Nie jakieś długie, ale widzimy jak inni bohaterzy się przewijają przez książkę i widzimy co się z nimi dzieje. I... musicie się dowiedzieć tego wszystkiego. Musicie poznać historię Landona i Shay, tym bardziej, że...
Na tej książce się nie kończy!
Ta część skupiała się na liceum, kolejna już na osobach dorosłych (raczej) i tak bardzo nie mogę się doczekać!!!!! Zakończenie nie zakończyło się cliffhangerem, ale po prostu potrzebuję już kontynuacji.

Przeczytajcie tę historię dla tych pięknych bohaterów, dla tych emocji i uczuć. Nie będziecie żałować.

Na tę książkę tak bardzo nie mogłam się doczekać, nawet nie wiecie jak. Shay i Landon pojawiali się sporadycznie w poprzedniej najnowszej od Brittainy książce "Eleanor&Grey", gdzie Shay była najlepszą przyjaciółką (+kuzynką) Eleanor, a Greyson był najlepszym przyjacielem Landona. (kompletnie nie musicie czytać E&G, żeby czytać L&S, bo to całkiem inne historie).
Shay była...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Tę książkę długo czytałam, bo od premiery w USA aż do teraz. Dużą winę zwalam na brak czasu i ogarnianie życia, ale również na to, że książka ta jest ciężka. I to nie w kilku momentach ale od początku do końca jest trudna w sensie emocjonalnym. I jak się czyta cały czas miałam wrażenie, że coś się może stać, a nie chciałam by do tego doszło.

Chcę zwrócić uwagę, że nie znajdziecie tu romansu, a przynajmniej nie w dużych ilościach, bo książka nie jest o relacji między Tobym i Alice. Ta książka jest o Tobym samym. To, że spotyka w swoim życiu Alice jest błogosławieństwem, ale nie oczekujcie dreszczy podniecenia, bo to naprawdę nie jest o tym.

A o depresji. Ja w swoim życiu nie mogę powiedzieć, że w jakimś dużym stopniu miałam z depresją do czynienia. Nie miałam. Jak się o tym słyszy, to jest ciężkie ale w chwili gdy o tym myślisz, bo potem
zapomina się o tym. Ta książka pozwoliła mi przeżyć i zobaczyć, co taka osoba czuje od środka i jakie ma myśli.

Ta książka jest smutna ale jest niezmiernie ważna. Pokazuje tak wiele ważnych rzeczy, że aż nie wiem co powiedzieć i boję się, że na pewno o czymś zapomnę.

Książka wyjaśnia skąd wzięła się depresja u Toby'ego i już na pierwszych stronach widzimy co się stało. Ale najgorsze jest obwinianie się. Widząc jak obwinia siebie było bardzo smutne, wiele razy byłam na krawędzi łez. Jeszcze zaznaczę, że nie musicie się obawiać takich emocji jak u Promyczka. Tam wylałam morze łez, tutaj nie, po prostu w niektórych momentach czułam wilgoć w oczach.

"Jesteś nikim". Te słowa codziennie towarzyszą naszemu głównemu bohaterowi. Serce się kraje, naprawdę. Widzimy jak się zachowuje na zewnątrz, tak, że nikt u niego nic nie podejrzewa, bo jest dupkiem, ale z jego perspektywy widzimy że jest inaczej. To właśnie pokazuje jak naprawdę nie wiemy co się dzieje w głowach ludzi. Nie wiemy nic, i praktycznie nikt tego nie pokazuje. Nikt nie przyznaje się że ma problem, ma czarne myśli, bo to wstyd. Myślicie że Toby się komukolwiek przyznał? Jesteście w błędzie. Bo właśnie tak to wygląda. Mijamy ludzi, a tu niektórym świat się zawala.

Czytając tę książkę naprawdę kibicuje się Toby'emu, bo chcemy oczywiście żeby z tego wyszedł. Ale on nas nie słucha.

Ta książka pokazuje stronę depresji, której wiele z nas nie zna. Ale są osoby, które to znają. I wiem, że te słowa są banalne i mało kto ich słucha, ale życie jest ważne nawet jak nam się wydaje, że jest okropne. Zakończenie książki pokazuje wszystko. Musicie przeczytać. Bo życie może być piękne tylko trzeba być cierpliwym.

Ważne jest żeby spędzać czas z tymi, których kochamy. Teraz świat jest taki zabiegany, że na nic nie mamy czasu; szkoła, praca, obowiązki, pasje, telefon jako pożeracz czasu i nie mamy kiedy nawet porozmawiać z ludźmi. Spytać jak się mają, jak się czują, jakie mają marzenia. Uświadamiamy sobie wszystko dopiero gdy jest za późno. A wtedy nikogo nie obchodzi co by było gdyby.
Ale też chodzi o świat. Ja sama czuje się, że żyje jak tylko popatrzę na gwiazdy wieczorem. Popatrzę na księżyc. Pomyślę jakim cudem są drzewa i wszystko wokół. Czasami tak bardzo myślimy o sobie, że nie widzimy otaczającego nas świata, który przynosi spokój i ukojenie. Nie widzimy że niektórzy z otaczających ludzi potrzebują miłości, naszej uwagi, zwykłego komplementu.

Ta książka pokazuje jeszcze jedna ważna rzecz. Że ludzie, którzy nas otaczają, nie wiedzą jak ważni są dla nas. Toby nie zdaje sobie sprawy ilu osobom sam pomógł, bo nikt mu tego nie powiedział. Żadna osoba nie podeszła i nie powiedziała "dziękuję za twoje słowa, bo mnie uratowały". Chodzi o to, że nie mówimy ludziom jaki mają na nas wpływ. Mam nadzieję, ze rozumiecie o co mi chodzi. Powiedzmy, że ktoś coś dla was robi, nawet nieświadomie, i wy jesteście tej osobie niesamowicie wdzięczni i ta osoba jest dla was ważna ale tylko wy w głowie o tym sobie myślicie. A trzeba mówić. Trzeba komunikacji. I trzeba zwracać na ludzi uwagę.

Skupiłam się na Tobym bo to jego historia, ale żadna postać w książce nie jest przypadkowa i każdy ma wyjątkową ale trudną historię. Co ważne, wszyscy maja jakieś wady i są w pewnym sensie skorumpowani, mają ciężko w życiu, są na uboczu. Alice to niesamowita dziewczyna, która potrafiła dostrzec gwiazdy w ciemności. Dosłownie. Ona jest piękna wewnętrznie, niesamowicie mądra i zdeterminowana, by żyć pasją i to robi. Nie ma nic piękniejszego. Każdy ma tu swoją historię. Nie będę opisywać, ale wymienię imiona, bym o nich sama pamiętała. Chantal, Joey, Johnny, Taber, Cliff... Nina. Od której wszystko się zaczęło... i na której wszystko się zakończyło.

Kim Holden pisze w tej książce o bardzo ważnych tematach i mam nadzieję, że każdy kiedyś znajdzie na nią czas. :)

Tę książkę długo czytałam, bo od premiery w USA aż do teraz. Dużą winę zwalam na brak czasu i ogarnianie życia, ale również na to, że książka ta jest ciężka. I to nie w kilku momentach ale od początku do końca jest trudna w sensie emocjonalnym. I jak się czyta cały czas miałam wrażenie, że coś się może stać, a nie chciałam by do tego doszło.

Chcę zwrócić uwagę, że nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ta książka była po prostu piękna.
Ale czemu ja się w ogóle dziwię.
Przecież to Brittainy C. Cherry.

Ta autorka zawsze wplata w swoje książki coś ciężkiego, takiego życiowego, dlatego tym bardziej się to wszystko wydaje bardziej prawdziwe, a emocje, które się odczuwa - intensywniejsze.

(tutaj, dla niektórych może to być mały spojer, ale to jest główny temat książki i wyjaśnienie pojawia się już w pierwszym rozdziale)
Ta książka zawiera temat, o którym chyba nie czytałam. Albo przynajmniej sobie nie mogę przypomnieć teraz żadnego innego tytułu. Tu w dużej mierze mamy żałobę obydwu bohaterów głównych. Tylko, no właśnie, zazwyczaj jak czytałam to była żałoba po rodzicach/rodzeństwie/przyjaciół itp., tutaj zaś w obu przypadkach mamy żałobę po małżonkach.

I właśnie to tak bardzo odczułam... nie wiem dlaczego, sama mam dopiero 19 lat, w małżeństwie nie jestem, ale jak czytałam, a potem o tym pomyślałam jak to może być stracić miłość swojego życia, osobę, którą najbardziej kochasz, z którą dzielisz najpiękniejsze momenty, lęki, marzenia i doświadczenia... i ta osoba znika nagle. Bez wytłumaczenia. Bez pożegnania. I zostawia po sobie jedynie nieopisany ból, który cię niszczy i ciężko ci się oddycha.

Powietrze, którym oddycha.... Ten tytuł jest wręcz idealny.

Moje serce się łamało, gdy widziałam Tristana Cole'a i jego stan. Stracił dwie osoby. Cały swój świat. Jego ból był.... ogromny. Sama to odczułam. Od razu mówię, że ta książka jest w dużej mierze smutna, ale nawet nie wiem co powiedzieć, by zachęcić Was do przeczytania. No jest smutna, ale jest piękna...
Elizabeth zaś straciła męża.
Żałoba ich obojgu jest jeszcze bardzo świeża i zbyt mocno trzymają się dalej swojej przeszłości i wyobrażeń ze swoimi ukochanymi, ale czy możemy się im dziwić? To jest normalne, że tęsknią i że ból ich po prostu zżera od środka.
Poznają się.
Od razu czuć, że to nie przypadek.
I postanawiają się trochę wykorzystać.

Jestem zauroczona tą książką, chociaż to słowo jest nieodpowiednie. Jednocześnie mamy bohaterów w tle, którzy wywierają w nas taką nienawiść do nich. Baby, które plotkują, oczerniają, wiedzą najlepiej o tobie, chociaż nawet słowa z nimi nie zamieniłeś. Tutaj Brittainy pokazała miejscowość, gdzie wszyscy o wszystkich wiedzą, ale najczęściej wiedzą same kłamstwa i nieprawdę. Bolało to nawet mnie, jak widziałam co ci ludzie mówili o Elizabeth i Tristanie, nie wiedząc przez jakie piekło oboje przechodzili. Jest też Tanner... ale o nim to nie wiem czy warto zamieniać słowa.

Muszę jeszcze wspomnąć o Faye, to przyjaciółka Elizabeth, która potrafiła tak rozśmieszyć jak nie wiem co. Więc nie mamy tu tylko smutasów, bo jejku... jak zobaczycie co ona mówi w tej książce... :D Niewyparzony język to jej drugie imię. ;)

Tak naprawdę brak mi słów, co więcej powiedzieć, bo po prostu trzeba samemu przeczytać, by poczuć te wszystkie emocje. Uczucia. To, co się z bohaterami dzieje, co przeżywają. To nie jest też nie wiadomo jakie ciężkie oczywiście, może wyolbrzymiłam trochę, ale mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi. To nie jest książka, którą czytacie znudzeni i jutro o niej zapominacie. To książka, która wymusza od was emocje i o której nie da się zapomnieć przez długi czas.

Ta książka była po prostu piękna.
Ale czemu ja się w ogóle dziwię.
Przecież to Brittainy C. Cherry.

Ta autorka zawsze wplata w swoje książki coś ciężkiego, takiego życiowego, dlatego tym bardziej się to wszystko wydaje bardziej prawdziwe, a emocje, które się odczuwa - intensywniejsze.

(tutaj, dla niektórych może to być mały spojer, ale to jest główny temat książki i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Kompletnie się nie spodziewałam, że tak wciągnę się w tę historię. Nie tylko w historię głównych bohaterów, Ruby i Jamesa, ale także Ember, Alistaira i Lydii. Kocham te rozdziały innych bohaterów aczkolwiek ubolewam, że nie było ich więcej.
Szczerze mówiąc, zaczynając 1. część nie oczekiwałam czegoś wielkiego. A tu, jestem już po wszystkich częściach i myślę, jak cudowne te książki były i jakie ważne kwestie poruszały. Tu nie ma tylko miłości nastolatków, ich wzloty i upadki i różne problemy. Najpiękniejsze w tej książce to to, jak różne relacje zostały przedstawione i ich różne strony. Piękną, kochającą się rodzinę, wspierającą we wszystkim oraz tę chłodną, którą ciężko nazwać rodziną... ta rodzina jest tylko na papierach.

Obserwując ojca Jamesa i Lydii czułam tylko wściekłość i nienawiść, a jednak tak się naprawdę dzieje. To jest okropne, być uwięzionym i nie móc być na tyle odważnym by marzyć. Moje serce łamało się, gdy patrzyłam na Jamesa, który do tej pory nie śmiał marzyć, ani myśleć o swojej przyszłości, bo ona już była ustalona. Ta książka jest więc też o poszukiwaniu swojego miejsca w świecie, celu, poszukiwaniu i spełnianiu marzeń, o odwadze, którą trzeba mieć, by marzyć i by do tych marzeń sięgnąć, nie ważne jakie są przeszkody. Naprawdę mnie to wzruszyło. Bo znowu, mamy Ruby, która pokazuje, że marzenia ma i do nich dąży za wszelką cenę, pokonuje trudności i to marzenie zdobywa. I nikt jej marzeń nie tłamsi. I mamy Jamesa, który musi dopiero odkryć, co chce i nauczyć się o to walczyć. Dwie strony medalu, a jaki ważny koncept Mona Kasten tu wprowadziła.
Nie tylko w tej trylogii ale też serii Again tak jest. Tam niby zwykłe NA, tutaj niby zwykła YA, ale tak naprawdę to nieprawda. Ponieważ jakoś delikatnie ona umie wplatać ważne rzeczy do swoich książek, które sprawiają, że jednak twój mózg się rusza i myśli nad życiem, nad losem innych. Ta książka i seria sprawiła, że dużo czułam emocji, wściekłość, radość, smutek i nadzieję. Nadzieję, by bohaterowie mieli odwagę. By się sprzeciwić. By się do siebie zbliżyć. By spełniać marzenia. By WYBACZAĆ. Jesteśmy tu świadkiem co zrobił Cyril. I jakie są temu konsekwencje ale też jakich ma boskich przyjaciół.

W tych książkach jest tu przedstawiona droga wielu osób i pokochałam Ember i Wrena. Alistaira i Kesha. Lydię i Grahama. Jest tyle rzeczy, które mi się podobały. I szczerze mówiąc, nie mam się po prostu do czego przyczepić. Ta trylogia to jedna z lepszych młodzieżówek jakie miałam okazję przeczytać. <3

Kompletnie się nie spodziewałam, że tak wciągnę się w tę historię. Nie tylko w historię głównych bohaterów, Ruby i Jamesa, ale także Ember, Alistaira i Lydii. Kocham te rozdziały innych bohaterów aczkolwiek ubolewam, że nie było ich więcej.
Szczerze mówiąc, zaczynając 1. część nie oczekiwałam czegoś wielkiego. A tu, jestem już po wszystkich częściach i myślę, jak cudowne te...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Eh. To było lepsze od poprzedniej części! Pewnie dlatego, że tam się zapoznawaliśmy z bohaterami, tutaj zaś mamy już więcej problemów i zawiłości.

Nawet nie wiecie jak bardzo mi się podobało, a kompletnie się nie spodziewałam, że aż tak polubię te książki.
Tym bardziej, że tutaj oprócz rozdziałów z perspektywy głównych bohaterów mamy również rozdziały z perspektywy bohaterów pobocznych! Autorka bardzo dobrze zrobiła pisząc tę część w ten sposób. Mamy tu właśnie dodatkowo rozdziały Lydii i Ember. A w tych rozdziałach dużo się dzieje i jeszcze bardziej chcemy wiedzieć więcej o życiu tych dziewczyn. Po prostu kocham to.

Ta część jest poważniejsza. Jak wiecie z pierwszej części mamy tu żałobę po najbliższej osobie jaką się może mieć. I emocje bohaterów były prawdziwe tak, że ja sama się z nimi czułam tak, jak oni. Sama nie mogę sobie wyobrazić takiej sytuacji, po prostu ja nie wiem jak dałabym radę na ich miejscu i jak patrzyłam jacy byli dzielni.. jacy silni... Rozpierała mnie duma z nich, bo też chce być silna w ten sposób.
Tym bardziej, że to był tylko jeden z problemów zarówno Jamesa jak i Lydii.

Jak patrzę na Jamesa i jego osobowość, ma on na prawdę wiele warstw, problemów i rzeczy do zmierzenia się... Na początku 1. części był mega dupkiem, ale tutaj widzimy zmianę jaka zachodzi w nim, jak dojrzewa. Mimo że dalej popełnia błędy, jest ich świadom i bierze konsekwencje na klatę i nie tylko to. Robi on wszystko co w jego mocy, żeby sytuacja była lepsza. Jego determinacja była godna podziwu. Ale jednocześnie smutno mi jak patrzę na jego los i życie. Jest w klatce, z której ciężko wyjść. A niemoc robienia tego co kochasz, moim zdaniem jest najgorsza na świecie. Bo się dusisz. I nie czujesz się pełny.

Ruby mega mi zaimponowała. Wiecie co w niej jest super? Że mimo, iż widziała jak James żałuje i się stara, nie dała sobie tak łatwo odpuścić. Nie dała tak łatwo wybaczyć. Musiał walczyć. Nie mogła bez żadnego wysiłku po prostu do niego wrócić. Było to moim zdaniem bardzo realistyczne podejście. Wiedziała, że zasługuje na więcej i nie dała łatwo się spowrotem zdobyć.

Bardzo mnie cieszą rozdziały Lydii i Ember, aż jestem podekscytowana na ich dalsze historie. No i jestem ciekawa jak dalej się potoczą losy Ruby i Jamesa w następnej części. :)

Eh. To było lepsze od poprzedniej części! Pewnie dlatego, że tam się zapoznawaliśmy z bohaterami, tutaj zaś mamy już więcej problemów i zawiłości.

Nawet nie wiecie jak bardzo mi się podobało, a kompletnie się nie spodziewałam, że aż tak polubię te książki.
Tym bardziej, że tutaj oprócz rozdziałów z perspektywy głównych bohaterów mamy również rozdziały z perspektywy...

więcej Pokaż mimo to