-
Artykuły„Dobry kryminał musi koncentrować się albo na przestępstwie, albo na ludziach”: mówi Anna SokalskaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyDzień Dziecka już wkrótce – podaruj małemu czytelnikowi książkę! Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
ArtykułyTysiące audiobooków w jednym miejscu. Skorzystaj z oferty StorytelLubimyCzytać1
Biblioteczka
2016-12-29
2016-12-13
"Legenda ostatniej wojny, pogromczyni wrogów, wyglądała jak cień człowieka. Jedynie jedwabna suknia przetrwała przez dziesięciolecia niezmieniona.
- May Verteri. Zbudź się."
Może specem od fantastyki nie jestem, ale właśnie dla takich powieści mam ochotę fantastykę czytać.
Andumenia - kraj rządzony przez władców określanych mianem Sabany, w którym znaczne siły mają generałowie, jest stale targany konfliktami z Zineanem. Generałowie, cieszący się autorytetem, wyszkoleni na polach bitewnych, z nieprzeciętnymi umiejętnościami magicznymi, stali się zagrożeniem dla władców. Dlatego postanowiono ich uśpić. Generałowie powstaną, gdy ojczyzna będzie w potrzebie. Zagrożenie ze strony Zineanu znów zapuka do bram Andumenii, a generałowie obudzą się po 120 latach. Wśród nich May Verteri. Równie piękna, jak niebezpieczna, nazywana "Krwawą".
Generałowie muszą stawić czoła nie tylko Zineańskiemu zagrożeniu. Muszą odnaleźć się w sytuacji politycznej, dojść do porozumienia z nową Sabaną, wytropić w swych szeregach zdrajcę i poradzić sobie z May, która sprawia coraz więcej kłopotów. Sama Verteri boryka się z traumą po poprzedniej wojnie, w której straciła przyjaciółkę i kogoś jeszcze... Pragnie zemsty i potęgi magicznej. Nie liczy się z nikim, a w dążeniu do celu jest bezwzględna i nieustępliwa.
Z przedstawionego wyżej opisu, możecie nie polubić May. Fakt, jest arogancka, krnąbrna, butna, egoistyczna, uparta, bezczelna, nie powstrzyma jej nic, ani nikt. Ale ja ją polubiłam! Z drugiej bowiem strony jest silną kobietą, potrafiącą dostrzec i wykorzystać swoje atuty. Władcza, piekielnie inteligentna, knuje mistrzowskie intrygi. Pod skorupą tego demona z anielskimi skrzydłami, skrywają się także głębsze uczucia.
Bohaterowie są głównym atutem powieści, znajdziecie tam cały wachlarz osobowości. Albin, dowódca, który był kochankiem May. Teraz prowadzą walkę charakterów, nieustannie robiąc sobie na złość i mierząc swoje zdolności. Ale kto się czubi, ten się lubi. Olaf, zakręcony, prześmieszny kobieciarz, oddany przyjaciel May - moja ulubiona postać. Wszyscy bohaterowie są tak charakterystyczni, że nie sposób przejść obok nich obojętnie. W tym miejscu duży ukłon w stronę Moniki Glibowskiej. Wykreowała kontrowersyjne postaci, o których się mówi, zwłaszcza o May. Spotkałam się już z nieprzychylnymi opiniami w stosunku do niej. Gdzie leży prawda? Oceńcie sami :)
Czytając, śmiałam się często. Cała powieść napisana jest lekko, w humorystycznej konwencji. Niezwykle spójna. Spodobało mi się, że przedstawia zwykłe sytuacje z życia, choćby rozmowy przy kolacji o niczym.
" - Wtedy prosiłaś tylko o czas, bo nie chciałaś mieszać spraw prywatnych z zawodowymi!
- Jesteś generałem i błagam Cię, trzymaj fason. Skończmy ten temat, zanim całkiem stracę do Ciebie szacunek - cedziła May przez zaciśnięte zęby.
- Jak mogłaś stać się taką... suką? - wypluł z siebie Fargo.
- Zawsze nią byłam, mój drogi, to tylko ty oszukiwałeś się, że jest inaczej.
(...)
- May, zapraszam cię do mojej sali treningowej - powiedział, kiepsko udając opanowanie.
- Chyba żartujesz! - wściekła się kobieta. - Chcesz, żebym z Tobą walczyła? A to dopiero sobie znalazłeś rozwiązanie! Myślisz, że jak kopniesz mnie parę razy w rzyć, to poczujesz się lepiej? Uważaj, kochany! Nie mam zamiaru Ci niczego ułatwiać. Najlepiej znajdź sobie jakąś lafiryndę i trzymaj się ode mnie z daleka!"
Glibowska stworzyła przepiękny, fantastyczny świat. Piękni i zdolni bohaterowie na skrzydłach. Nie tylko waleczni, ale też magiczni. Wokół nich normalny świat - zwykłych, szarych ludzi.
Czuję niedosyt, chcę dowiedzieć się co dalej z May i jej przyjaciółmi. Znając jej charakterek, wiem, że będzie się działo :) Glibowska, to kolejne polskie nazwisko warte zapamiętania.
kryminalniezakrecona.blogspot.com
"Legenda ostatniej wojny, pogromczyni wrogów, wyglądała jak cień człowieka. Jedynie jedwabna suknia przetrwała przez dziesięciolecia niezmieniona.
- May Verteri. Zbudź się."
Może specem od fantastyki nie jestem, ale właśnie dla takich powieści mam ochotę fantastykę czytać.
Andumenia - kraj rządzony przez władców określanych mianem Sabany, w którym znaczne siły mają...
2016-12-05
Robert Langdon znów w akcji. Tym razem w zabytkowej Florencji, z kolejną piękną partnerką u boku (chyba nikogo to nie dziwi).
Robert Langdon jest znakomitym amerykańskim profesorem. Może być Wam znany z książek, czy filmów "Kod Leonarda da Vinci" oraz "Anioły i demony". Langdon budzi się w szpitalu. Nie wie gdzie jest i co działo się przez ostatnie dwa dni. Zanim zdążył cokolwiek sobie przypomnieć, strzela do niego kobieta z irokezem. W tym miejscu zaczyna się wielka ucieczka, trwająca przez większość stronic książki. Pomaga mu lekarka, piękna Sienna.
Profesor znajduje w kieszeni dziwny przedmiot, emitujący obraz "Mapa Piekieł" Botticelliego. Próbuje dowiedzieć się, co oznacza zmieniony obraz i dlaczego znalazł się w jego posiadaniu. Przez amnezję jest zdezorientowany i zagubiony. Oprócz tajemniczej kobiety, szukają go służby specjalne. Krok po kroku dochodzi do prawdy. Prawdy okrutnej i przerażającej. Pewien geniusz-naukowiec twierdzi, że ludzkość rozmnaża się w zbyt szybkim tempie, co grozi prawdziwym piekłem na ziemi. Chce powstrzymać tę tendencję, jednak jego metody i środki nie spodobałyby się żadnemu z nas. Na barkach Roberta Langdona znów spoczywa odpowiedzialność za cały świat. Czy uda mu się powstrzymać nieuniknione?
To już chyba 5 książka Dana Browna, którą przeczytałam. Muszę stwierdzić, że już nie robi na mnie takiego wrażenia, jak kiedyś. Może dlatego, że poprzednie czytałam ok. 10 lat temu, a może dlatego, że już doznałam pewnego rodzaju przesytu Langdonem i jego przygodami.
Zacznę od minusów. Kto zna perypetie Langdona, ten wie, że zawsze wychodzi z opresji obronną ręką. Mało tego - zna wszystkie dzieła literackie, malarskie, tajemne przejścia w każdym zabytkowym budynku świata. Po Florencji porusza się jak ryba w wodzie, udaje mu się uciec przed całą armią i zawsze znajduje odpowiedź - cały Robert :) Człowiek orkiestra. Niby profesor od symboli, a zna się na wszystkim i każdy wzywa go do ratowania planety. Zawsze ucieka, zawsze. Żadna kula się go nie ima - szczęściarz, czy superbohater?
Nagadałam na Langdona, więc kolej na dalsze narzekania. Książki Browna nauczyły mnie podejrzewania każdego, zwłaszcza tych, których nie mamy prawa podejrzewać. Na początku frajda, ale przy kolejnych książkach można się łatwo domyślić.
Przejdę do plusów. Brown ma bardzo dużą wyobraźnię i niesamowite pomysły. Jak zwykle popisał się ogromnymi horyzontami i wiedzą. Myślę, że do książki przygotowuje się bardzo długo i skrupulatnie. W "Inferno" wplatał wątki medyczne. Odniesienia do znanych dzieł (tutaj "Boska komedia" Dantego) i obrazów ("Mapa Piekieł" Botticeliego) są prawdziwym majstersztykiem. Brown jest w tym mistrzem. Oczywiście, nagina rzeczywistość do potrzeb fikcji literackiej i interpretuje w sposób często fantastyczny, ale robi to tak, że czytelnik jest w stanie w to uwierzyć.
Czytając jego książki możemy wzbogacić się kulturowo i naukowo. Bardzo dokładnie przedstawia włoskie miasta i ich zabytki. Tym razem padło na Florencję (czyta się jeszcze lepiej, jeżeli ktoś widział na własne oczy).
Styl Browna jest lekki, akcja nigdy nie zwalnia tempa, przez co książkę dosłownie połyka się w dwa wieczory.
Niższa ocena za to, że spodziewałam się czegoś więcej. Sam pomysł, jak zwykle, dobrze przemyślany, odwołania do Dantego na duży plus. Oryginalność i apokaliptyczne wizje są zaletami twórczości Browna. Ale jest "ale". Przestały mnie bawić spektakularne ucieczki, wiedza na poziomie geniuszu, bo mam wrażenie, jakbym czytała o bohaterach z komiksów Marvela (choć im zdarza się oberwać).
Robercie, wybacz. Tym razem nie będzie zachwytów.
Robert Langdon znów w akcji. Tym razem w zabytkowej Florencji, z kolejną piękną partnerką u boku (chyba nikogo to nie dziwi).
Robert Langdon jest znakomitym amerykańskim profesorem. Może być Wam znany z książek, czy filmów "Kod Leonarda da Vinci" oraz "Anioły i demony". Langdon budzi się w szpitalu. Nie wie gdzie jest i co działo się przez ostatnie dwa dni. Zanim zdążył...
2016-12-16
2016-11-25
" - Ale dlaczego te potwory chciały was skrzywdzić? - dopytywałem się.
- Bo nie byliśmy tacy jak inni. Byliśmy osobliwi.
- Jak osobliwi?
- Och, na przeróżne sposoby - odrzekł. - Jedna dziewczynka umiała latać, inny chłopiec nosił w sobie pszczoły, a rodzeństwo, chłopiec i dziewczynka, potrafiło unieść wysoko olbrzymie głazy."
Czy zdarzyło Ci się kiedyś spotkać osobę o niezwykłych umiejętnościach? Tak niezwykłych, że aż nierealnych? Jeżeli tak, jesteś szczęściarzem. Jeżeli nie, to zapraszam Cię do świata, w którym wszystko jest możliwe, gdzie żyją dzieci posiadające szczególne cechy, aż chciałoby się nazwać je "mocami".
15 letni Jacob od dziecka marzył, aby zostać odkrywcą. Nie wynalazków, lecz świata.Tę niespotykaną pasję zaszczepił w nim dziadek, swoimi opowieściami o osobliwych przyjaciołach. Mówił również o potworach, przed którymi należy się strzec. Jacob myślał, że przez całe życie był karmiony bajkami, jednak jego pogląd na sprawę zmienia się, gdy umiera jego dziadek, w dodatku w bardzo dziwnych okolicznościach. Aby uporać się z powracającymi koszmarami i rozprawić się z przeszłością, nastolatek udaje się na wyspę u wybrzeży Walii, aby odnaleźć sierociniec, w którym w czasach dzieciństwa zamieszkiwał jego dziadek. Na miejscu odkrywa, że sierociniec został zbombardowany, a jego mieszkańcy od dawna nie żyją. Nie wiedział, że na jego przybycie oczekuje już Pani Peregrine, dyrektorka, pod której opieką wychowywał się dziadek. Jacob wkracza do sielankowego świata, w którym żyją osobliwcy. W tym miejscu zaczyna się przygoda pełna magii, przyjaźni, ale i niebezpieczeństw. Ktoś poluje na osobliwe dzieci oraz ich opiekunki i nie ma dobrych intencji. Okazuje się, że tylko Jacob może stawić czoła zagrożeniu i uratować przyjaciół, choć przyjdzie mu za to zapłacić wysoką cenę.
Zachęcona pozytywnymi recenzjami moich ulubionych bookstagramerów, postanowiłam sprawdzić, czy i mnie porwie historia stworzona przez Ransoma Riggsa. Książka okazała się przyjemną i nieobciążającą lekturą (po wielu, często brutalnych, kryminałach jest to dla mnie ważny aspekt). Znów poczułam się jak dziecko, gdyż wkroczyłam w świat pełen magii, jednak zupełnie inny, niż znany z Harrego Pottera. Według mnie, właśnie to jest atutem książki - oryginalna historia. Fantastyczne ujęcie, z jakim do tej pory się nie spotkałam. Do tego wartka akcja i oto, mamy sukces.
Bohaterowie sympatyczni, lecz trochę za mało charakterystyczni.
Nie mogę nie wspomnieć o przepięknych zdjęciach, które nadają powieści prawdziwości, obok oczywistych walorów wizualnych (bo kto nie lubi zdjęć w książkach?).
Książkę polecam zwłaszcza młodzieży, ale i osobom, którym bliskie są książki fantastyczne, czy młodzieżowe. Fani Harrego Pottera powinni być usatysfakcjonowani.
Przy okazji pokuszę się o porównanie z filmem, który miałam przyjemność obejrzeć. Warty obejrzenia, choć nie ulega wątpliwości, że wolę historię z książki. Historia w filmie została dość wiernie odwzorowana, jednak na końcu reżyser wplótł własne sceny. Nie wiem jak Wy, ale zazwyczaj wolę, aby filmy nie odbiegały od książek.
Czas na podsumowanie. Może nie nazwę jej strzałem w dziesiątkę, ale w ósemkę jak najbardziej.
kryminalniezakrecona.blogspot.com
" - Ale dlaczego te potwory chciały was skrzywdzić? - dopytywałem się.
- Bo nie byliśmy tacy jak inni. Byliśmy osobliwi.
- Jak osobliwi?
- Och, na przeróżne sposoby - odrzekł. - Jedna dziewczynka umiała latać, inny chłopiec nosił w sobie pszczoły, a rodzeństwo, chłopiec i dziewczynka, potrafiło unieść wysoko olbrzymie głazy."
Czy zdarzyło Ci się kiedyś spotkać osobę o...
2016-12-14
2016-11-22
"Międzynarodowe sondaże często wymieniają Danię jako najszczęśliwszy kraj na świecie, co oczywiście dodatkowo podsyca zainteresowanie badaczy. Co kryje się za tak wysokim poziomem szczęścia Duńczyków?"
Zapewne każdy z nas, niejednokrotnie zastanawia się nad szczęściem. Czym tak właściwie jest dla nas samych, osobiście, co jest jego wyznacznikiem i wreszcie, jak je osiągnąć.
Książka Meika Wikinga nie da Wam gotowej odpowiedzi, jak znaleźć szczęście, bo na szczęście nie ma idealnej receptury. Każdy z nas postrzega je inaczej. Autor ukierunkuje nas, jak tego szczęścia szukać, albo po prostu - co zrobić, by w życiu było przyjemniej.
Meik Wiking jest naukowcem, zawodowo zajmuje się badaniem przyczyn i skutków ludzkiego szczęścia. Na przykładzie Duńczyków, za pomocą ich "hygge" postara się podać kilka recept na szczęście.
W tym momencie pewnie większość z Was zastanawia się, czym tak właściwie jest "hygge"?
Nie wyjaśnię Wam dokładnie, sam Wiking udowadnia, że wyjaśnienie tego terminu nastręcza trudności, a w naszym języku nie ma słowa odpowiednika.
"Hygge to raczej odpowiedni nastrój i coś, czego się doświadcza, a nie rzeczy. To przebywanie z ludźmi, których się kocha. To dom. Poczucie, że jesteśmy bezpieczni, chronieni przed światem, że możemy spokojnie opuścić gardę".
Autor wymienia jednak rzeczy, które stwarzają atmosferę hygge. Świeczki, koc, gorąca herbata, dobra książka, Święta Bożego Narodzenia, podaje przepisy na potrawy, opisuje ubrania, czy wystrój domu, który jest hyggelig. Podpowiada co zrobić, aby stworzyć przyjemny nastrój, jak miło spędzić czas z przyjaciółmi, jak przeżywać hygge za małe pieniądze, bo w końcu najlepsze rzeczy w życiu są za darmo. Książka Wikinga to garść rad, które pozwalają dostrzec, że szczęście nie kryje się w wielkich przygodach, pieniądzach, czy dalekich podróżach. Szczęście daje nam to, czego zazwyczaj nie doceniamy. Wszystko podpiera badaniami naukowymi. Wy, drodzy czytelnicy, wiecie najlepiej, ile szczęścia daje Wam zakopanie się pod ciepłym kocem, w miękkim fotelu, z książką i herbatą w dłoni. Mój szczyt szczęścia, relaksu, odpoczynku.
Książka ma jeszcze dodatkowy atut. Możemy sporo dowiedzieć się o Danii, Duńczykach oraz ich zwyczajach. Przyznam, że niewiele wiedziałam o mieszkańcach tego kraju. Sami przyznajcie - dużo więcej mówi się o Francji, Hiszpanii, czy Wielkiej Brytanii. Wiking opowiada jak Duńczycy spędzają czas, o ich tradycjach bożonarodzeniowych (najbardziej hygge święta, wiadomo - niesamowita atmosfera), poleca nawet restauracje, czy ciastkarnie, które są hyggelig.
Książka bardzo ładnie wydana, z pięknymi zdjęciami w środku. Czyta się szybko, przyjemnie. Dobry poradnik, pokazujący to, czego nie dostrzegamy na co dzień. Czytając myślałam sobie: "Hej! Robię wiele rzeczy, które są hyggelig!" Właśnie z tego powodu, że wiele zasad hygge stosuje już w moim życiu, książka nie zawojowała mojego świata, ale może komuś pomoże (nie czuję, że rymuję ;) Po jej przeczytaniu mam kilka postanowień:
1. Wprowadzić jeszcze więcej hygge (Święta będą idealną okazją),
2. Odwiedzić Kopenhagę (wcześniej nie miałam takich planów),
3. Czytać jeszcze częściej i więcej!
kryminalniezakrecona.blogspot.com
"Międzynarodowe sondaże często wymieniają Danię jako najszczęśliwszy kraj na świecie, co oczywiście dodatkowo podsyca zainteresowanie badaczy. Co kryje się za tak wysokim poziomem szczęścia Duńczyków?"
Zapewne każdy z nas, niejednokrotnie zastanawia się nad szczęściem. Czym tak właściwie jest dla nas samych, osobiście, co jest jego wyznacznikiem i wreszcie, jak je...
2016-11-22
kryminalniezakrecona.blogspot.com
Dzisiaj, mam dla Was kilka słów o kryminale, innym, niż zwykle mam w zwyczaju czytać. Mowa o retro kryminale, notabene świetnym, o czym zaraz się przekonacie.
Rok 1895, Kraków znajdujący się pod zaborem Austro-Węgierskim, pod panowaniem Jego Cesarskiej Mości Franciszka Józefa.
Wisła wyrzuca na brzeg ciało siedemnastoletniej Karoliny Szulcównej. Profesorowa Szczupaczyńska, chlebodawczyni zamordowanej, wiedziona kobiecym instynktem, ale i doświadczeniem detektywistycznym (rozwikłała zagadkę morderstw w Domu Heclów, w I tomie powieści), postanowiła wspomóc miejscową Policję w prowadzeniu śledztwa. Niebawem wpadła na trop zabójcy. Okazało się, że Karolcia poznała mężczyznę, który podawał się za bogatego inżyniera. Panicz miał zamiar poślubić dziewczynę i wyjechać z nią do innego kraju. Sczupaczyńska natychmiast poinformowała komisarza Jednoroga, który błyskawicznie ujął zabójcę.
Chwilowy spokój w domu Szczupaczyńskich został gwałtownie zakłócony. Profesorowa powzięła wątpliwości co do tego, czy złapano odpowiednią osobę. Na własną rękę rozpoczyna śledztwo, narażając się na nieprzyjemne sytuacje i rozmowy, które nie przystoją Damie (jednak z korzyścią dla jej osobistych doświadczeń i światopoglądów). Zapewne domyślacie się, że Profesorowa rozwikłała zagadkę, jednakże nie spodziewacie się w jakim stylu!
"Rozdarta zasłona" to moje pierwsze spotkanie z retro kryminałem i nie ulega wątpliwości, że sięgnę również po pierwszy tom serii.
Największym atutem książki, są niezaprzeczalnie bohaterowie. Profesorowa Szczupaczyńska to prawdziwa ikona tamtych czasów. Dama, zakuta w okowy społecznych ograniczeń, jednak głodna wiedzy, bystra i zdolna. Postać tocząca wewnętrzną walkę. Z jednej strony chciała być wzorową matroną i żoną, nie popierała ruchów wspierających kobiety w walce o możliwość studiowania, czy angażowania się w politykę. Z drugiej jednak strony, w tajemnicy przed mężem, rozwiązywała zagadki kryminalne - zadanie przeznaczone tylko dla mężczyzn. Postać barwna, charyzmatyczna, ciekawa, zabawna.
"Poczuła ukłucie winy, że swoje drugie życie prowadzi nie tylko obok małżeńskiego stadła, ale wręcz zamiast niego. To, co powinno jej, jako kobiecie, wystarczać - dobry mąż, udany dom, działalność na niwie dobroczynnej, opieka duchowa Kościoła - zeszło zdecydowanie na dalszy plan. Ekscytacja z powodu awanturniczych poszukiwań mordercy dalece przewyższała radość statecznego dbania o ognisko domowe (...)."
Autorzy doskonale wprowadzają czytelnika w klimat XIX-wiecznego Krakowa. Nie tylko, poprzez tworzenie wyobrażeń o wyglądzie miasta, ale przede wszystkim, dzięki językowi i stylowi pisania, który urzekł mnie bardzo. Nie raz słownictwo, zwłaszcza te dotyczące zagadnień z zakresu płciowości człowieka (błogoszczenie, trudnoszczytak - zgadujcie o co chodzi :)), doprowadzało mnie do śmiechu.
"On był bajok, słodkie słówka mi mówił. A ja byłam młoda i głupia. Najpierw mnie na miód wziął, nosił się z pańska, ładny był... I bitnik był taki, że każdego by od razu w mordę prasnął. (...) Dobrze nam było. Co robił, to robił, ale ino ważne, że przyszedł do domu i mnie wytulił. Ale jak spuchłam, to się taki dożarty zrobił...całkiem inkasy do mnie gwarzył niż przedtem."
Ogólnie rzecz biorąc, zabawna, lekka, porywająca, ale i pouczająca powieść. Zakończenie niesamowite, według mnie nie do odgadnięcia - dawno nie spotkałam się z tak zaplątaną intrygą! Prawdziwa gratka dla wielbicieli kryminałów lubujących się w rozwiązywaniu zagadek.
Nazwiska tych pisarzy warto zapamiętać.
kryminalniezakrecona.blogspot.com
Dzisiaj, mam dla Was kilka słów o kryminale, innym, niż zwykle mam w zwyczaju czytać. Mowa o retro kryminale, notabene świetnym, o czym zaraz się przekonacie.
Rok 1895, Kraków znajdujący się pod zaborem Austro-Węgierskim, pod panowaniem Jego Cesarskiej Mości Franciszka Józefa.
Wisła wyrzuca na brzeg ciało siedemnastoletniej Karoliny...
2016-11-06
Bailey Carpenter była detektywem w renomowanej kancelarii prawnej. Podczas jednej z obserwacji, została napadnięta i zgwałcona przez nieznanego sprawcę. Policja nie miała żadnych tropów, gdyż Bailey nie dostrzegła żadnych cech charakterystycznych napastnika. Postanowiła stawić czoła traumie, w najlepiej znany sobie sposób - skoro jest detektywem, sama musi znaleźć gwałciciela. Ze względu na swoją pracę, zapewniła sobie kilku wrogów. Czy któryś z nich postanowił się zemścić? Każdego mężczyznę traktuje jako potencjalnego sprawcę, strach prowadzi ją w stronę obłędu. Kiedy ponownie chwyta za lornetkę, odkrywa, że jeden z sąsiadów ją obserwuje. Czy to on stoi za napadem?
Spodziewałam się dobrego kryminału, który okazał się całkiem przeciętnym. Znów zawiodłam się na zakończeniu, ale zacznę od początku.
Bailey spotyka straszna tragedia. Nie może wybaczyć sobie swojej nieuwagi, a jeszcze bardziej tego, że nie zapamiętała cech sprawcy, choć była do tego szkolona. Zaszywa się w domu, a pomoc przychodzi z nieoczekiwanej strony - w jej życiu pojawia się przyrodnia siostra, z nastoletnią córką.
Pomysł na książkę wydawał się trafiony, w końcu coś innego, niż morderstwo. Ofiara sama szukała sprawcy. Niestety, szukała trochę, jak dziecko we mgle, co jest zrozumiałe, bo ofiarę można łatwo zmanipulować i zastraszyć, kiedy wszystkich wokół traktuje jako potencjalne zagrożenie.
Polubiłam Bailey, jej siostrę i siostrzenicę. I to chyba tyle plusów.
Akcja, trochę za bardzo, się wlecze. Spodziewałam się większych emocji. Autorka może zaskoczyć zakończeniem, ale nie spodziewajcie się wielkich fajerwerków. Dla mnie, przekombinowała.
Na pewno nie znajdzie się na liście moich ulubionych kryminałów, choć przeczytać można. Lektura w sam raz na jeden, jesienny wieczór.
Bailey Carpenter była detektywem w renomowanej kancelarii prawnej. Podczas jednej z obserwacji, została napadnięta i zgwałcona przez nieznanego sprawcę. Policja nie miała żadnych tropów, gdyż Bailey nie dostrzegła żadnych cech charakterystycznych napastnika. Postanowiła stawić czoła traumie, w najlepiej znany sobie sposób - skoro jest detektywem, sama musi znaleźć...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-10-22
kryminalniezakrecona.blogspot.com
"Małe życie" to powieść przedstawiająca losy czterech przyjaciół: Jude'a, Willema, JB i Malcolma. Odkąd poznali się w college'u, są niemal nierozłączni. Możemy prześledzić zmiany zachodzące w ich życiach oraz w relacjach między nimi. Ich historia jest pełna niespodzianek, sukcesów, trudów, ale i tragicznych przeżyć.
Po studiach beztroscy i niepewni swojej przyszłości. W średnim wieku odnoszą sukces. Stale szukający czegoś w życiu, bo "czegoś" ciągle im brakowało. "Czegoś" często nieuchwytnego. Szczęścia, miłości, przyjaźni, akceptacji, sukcesu, wiary w siebie, zapomnienia, odwagi, a nawet śmierci. Czytelnik najpierw dorasta, a później starzeje się z bohaterami.
Pierwsze strony powieści wprowadzają nas w świat przyjaciół. W późniejszej części na pierwszy plan wysuwa się postać Jude'a. Postać tragiczna, z traumatycznymi przeżyciami, niesamowicie skromna, zamknięta w sobie. Nawet przyjaciele nie znają jego sekretów. Bo niby jak, znaleźć w sobie odwagę do opowiadania o tak okropnych wydarzeniach? Przyjaciele będą patrzeć inaczej, już nigdy nie będzie tak samo. Jak mówić o czymś, o czym chce się za wszelką cenę zapomnieć? Historia Jude'a to studium cierpienia, ale i doskonały przykład pięknej przyjaźni.
Recenzja będzie refleksyjna, wręcz ckliwa, bo takie jest "Małe życie". Skłania do głębokiej refleksji. Mam nadzieję, że przebrniecie przez moje przemyślenia i uda mi się pokazać Wam wyjątkowość tej książki.
W czym tkwi jej wyjątkowość? W jej prawdziwości. W tym, że traktuje o życiu, po prostu o życiu. Życiu niedoskonałym, życiu małego człowieka, o jego wzlotach i upadkach. O życiu, którego doświadczyć mógł każdy z nas. Autorka pokazuje, że nie wszystko jest od nas zależne, nie zawsze możemy przewidzieć konsekwencje, ale zawsze, wszystko zaczyna się od jakiejś decyzji. Pokazuje, jak inni ludzie mają wpływ na nasze życie, jak odciskają na nim piętno, w jaki sposób kształtują to, kim jesteśmy. Wydarzenia z dzieciństwa potrafią kreować naszą przyszłość, nasze całe dorosłe życie, nie dając o sobie zapomnieć.
Bo w końcu jesteśmy tylko małymi ludźmi, z naszymi małymi życiami.
Yanagihara pięknie przedstawia przyjaźń. Przyjaźń piękną, choć nie określę jej, jako doskonałą. Opierała się w końcu na wielu niedomówieniach. Zwyciężyła jednak tajemnice, czas, odległość i wiele zawirowań.
W książce możemy odnaleźć wiele aspektów psychologicznych. O tym, jak zachowuje się ofiara traumatycznych przeżyć. Jej zachowania nie są racjonalne, natomiast przeżycia intensywne, a samoocena mocno zachwiana. Jak ciężko zmienić zdanie o sobie, zaakceptować siebie, mimo swoich ułomności. Jeszcze trudniej uwierzyć, że inni też je akceptują. Jak zaufać ludziom? Jak jedną osobę może dotknąć tyle zła i nieszczęść? Życie jest jednak tak niesamowicie nieprzewidywalne i każdego, nawet Jude'a, który w to nie wierzy, może spotkać również wielkie szczęście. Zasługuje na nie, jak nikt inny.
Książka wywołała we mnie cały wachlarz emocji. Mocna, pouczająca lektura. Czasami byłam zła na Jude'a, czasami smutna, czasami go podziwiałam, innym razem cieszyłam się z jego postępów, ale najczęściej mu współczułam. Yanagihara to mistrzyni wyzwalania emocji.
Jednak w książce, nie znajdujemy tylko historii Jude'a. To opowieść o trudach i wyzwaniach, z jakimi przyszło się zmierzyć jego bliskim. Jak bardzo starali się mu pomóc, jak towarzyszyli mu, czynili wszystko, by uczynić go szczęśliwym. Wspaniali bohaterowie, wręcz herosi. Pragnęli, by Jude poczuł się wyjątkowy, mimo że sam uważał się, za kogoś ułomnego, niegodnego życia, który winił siebie za swoje przeżycia, a nie tych, którzy go skrzywdzili.
Ciągle czuję, że czegoś nie zawarłam w tej recenzji, że coś mi umknęło, że za mało, że niedobrze. Tyle myśli kotłuje się w mej głowie, po tej lekturze, że nie sposób je zebrać do kupy. Odczuwałam niezwykły żal, kiedy kończyłam czytać.
Podpisuję się rękami i nogami pod tym, że książkę trzeba przeczytać. I nie zrażajcie się początkiem (bo wiele takich głosów słyszałam) - dalsza treść wynagrodzi Wam cierpliwość.
kryminalniezakrecona.blogspot.com
"Małe życie" to powieść przedstawiająca losy czterech przyjaciół: Jude'a, Willema, JB i Malcolma. Odkąd poznali się w college'u, są niemal nierozłączni. Możemy prześledzić zmiany zachodzące w ich życiach oraz w relacjach między nimi. Ich historia jest pełna niespodzianek, sukcesów, trudów, ale i tragicznych przeżyć.
Po studiach...
2016-10-23
2016-10-21
2016-10-09
"Leżała na podłodze z rozpostartymi nogami i ramionami przypominającymi dwie połamane gałęzie uczepione jej boków, z twarzą skierowaną ku szeroko otwartym drzwiom wiodącym na taras. Widziała tylko latarnię morską w oddali - z jasnym światłem wzywającym zagubione w ciemności nocy łódki - i nic więcej nie było jej potrzebne. Uczepiła się tego rozkołysanego obrazu życia."
W malowniczym, górskim miasteczku Summit Lake, brutalnie zamordowano młodą studentkę prawa. Sprawa śmierci Beccy Eckersley owiana jest wielką tajemnicą, miejscowej policji odebrano śledztwo, a mieszkańcy nie wierzą w przypadkowe działanie. Wszyscy przeczuwają, że za śmiercią Beccy stoi ktoś, kogo znała, być może ktoś z miejscowych.
Rozwikłaniem zagadki zajmie się dziennikarka Kelsey, która sama padła ofiarą przestępstwa, przez co bardzo utożsamia się z Beccą. Podejmie wszelkie środki, aby dowiedzieć się co wydarzyło się feralnego wieczoru, komu zależało na śmierci pięknej dziewczyny i jaki był motyw zbrodni. Z pomocą miejscowych, nie bacząc na ryzyko, udaje jej się napisać artykuł, w którym wyciąga na światło dzienne zdumiewające fakty z przeszłości ofiary.
Zacznę od tego, że miałam wielkie oczekiwania co do tej książki, które niestety nie zostały do końca spełnione. Muszę trochę pomarudzić.
Dziewczyna z Summit Lake to ciekawy pomysł na fabułę, wartka akcja. Z niecierpliwością przerzucałam kolejne strony, tak bardzo chciałam dowiedzieć się, kto zabił i czy moje przypuszczenia się potwierdzą. Dynamika akcji jest niewątpliwie zaletą książki. Niestety, moje przeczucia się nie potwierdziły. Zazwyczaj, zaskakujące zakończenia to atut, ale według mnie, nie w tym przypadku. Pan Donlea wyprowadza czytelnika w pole. Zabieg ten nie przekonuje mnie, nie dlatego, że nie lubię być zaskakiwana (bo uwielbiam), ale mam zastrzeżenia do stylu, w jakim dokonał tego autor, choć czytałam recenzje, w których oceniano to pozytywnie.
Kolejnego minusa daję za wielką, wręcz nierealną tajemnicę, która okrywała całą zbrodnię. Rozumiem, że ktoś mógł starać się zatuszować to i owo, ale nie wydaje mi się, że można tego dokonać tak skutecznie i tak jawnie. Oczywiście pojawia się dziennikarka, której udaje się dokonać więcej niż policji. Owszem, dziennikarze śledczy mają doskonałe sposoby, nie wiążą ich tak restrykcyjne procedury jak funkcjonariuszy, ale w tym przypadku dopatruję się niezłego przekoloryzowania. Wiem, wiem... fikcja literacka, ale preferuję realistyczną fikcję.
Równocześnie, jesteśmy świadkami wydarzeń rozgrywanych po śmierci Beccy, jak i na kilka miesięcy przed tragicznym finałem. Poznajemy jej historię, przyjaciół, czasy licealne i studenckie. Becca prowadziła intensywne życie. Autor, z każdym rozdziałem, zaszczepia w nas ziarno niepewności i ciekawość co do rozwoju wydarzeń. Książkę czytało mi się szybko, lekko, z rosnącym zaciekawieniem, dlatego szkoda, że rozwiązanie zepsuło moją dobrą ocenę.
Ostatnia rzecz, do której się przyczepię. Miałam wrażenie, że kilka kwestii w książce zostało niedopowiedzianych. Coś miało wynikać z pamiętnika ofiary, choć według mnie nie do końca wynikało. Autor zrzucił częściową winę na ofiarę, choć w mojej ocenie nie zrobiła nic karygodnego. W każdym razie, nic takiego, przez co zasługiwałaby na śmierć (oczywiście nie sposób szukać logiki w motywacji morderców). W tym miejscu można oczywiście polemizować, to tylko moje osobiste odczucia.
Z treści można wyciągnąć pouczające morały. Powinniśmy myśleć nad konsekwencjami naszych działań, nie igrać z uczuciami innych i nikomu nie ufać bezgranicznie.
Podsumowując, nie mogę jednoznacznie stwierdzić, że książka była zła, bo niewątpliwie nie była. Z przyjemnością zabierałam się za jej czytanie. Niestety, zawiódł finał. Oczywiście, nie zawiedzie każdego, niektórzy będą mieć zdanie całkowicie odmienne od mojego. Dlatego, jak zwykle, polecam przeczytać i wyciągnąć własne wnioski.
kryminalniezakrecona.blogspot.com
"Leżała na podłodze z rozpostartymi nogami i ramionami przypominającymi dwie połamane gałęzie uczepione jej boków, z twarzą skierowaną ku szeroko otwartym drzwiom wiodącym na taras. Widziała tylko latarnię morską w oddali - z jasnym światłem wzywającym zagubione w ciemności nocy łódki - i nic więcej nie było jej potrzebne. Uczepiła się tego rozkołysanego obrazu życia."
W...
2016-07-21
"Wychodzisz z domu i zaczynasz się zastanawiać - czy wyłączyłem żelazko? (...) To nie umysł płata Ci figle. Istnieje niewidzialny świat duchów, które żerują na ludzkich emocjach, marzeniach snach. (...) Istnieją jednak potwory dużo groźniejsze; takie, które wybierają swoje ofiary starannie i dręczą je długo, zawzięcie, na wiele sposobów".
Tomasz Zając nie jest taki, jak my. Widzi dużo więcej, niż możemy sobie wyobrazić i niżby sam chciał. Myśląc "duch", wyobrażasz sobie postać, choć w części, przypominającą człowieka. Tomasz widzi je inaczej. To kreatury o komicznych lub przerażających obliczach, monstrualnie wielkie, inne - szkaradne. Macki, pazury, kolczaste ogony, żółte ślepia. Do wyboru, do koloru. Wrocław, jak i cały świat, został opanowany przez te stwory. Jedne, żywią się Twoją radością, więc będą podsycać pozytywne nastroje. Kolejne strachem, jeszcze inne smutkiem. Niektóre niegroźne, inne bardzo niebezpieczne.
"Gdybym mógł kogoś ostrzec: policję przed nadchodzącą falą samobójstw; lekarzy - przed epidemią depresji. (...) Nikt mi jednak nie uwierzy. Sam bym sobie nie uwierzył. Jedynym dowodem, jakim dysponuję, jest świadectwo zmysłów. Tyle wystarczy najwyżej na skierowanie do psychiatryka."
Tomasz zauważa człowieka z mroczną obrożą na szyi, z łańcuchem sięgającym nieba. Mężczyzna znajduje się pod wpływem potężnego ducha. Tylko Tomasz może pomóc ofierze, zlokalizować go i obezwładnić. Sprawa nie jest prosta, bo duch jest silny, dobrze się maskuje i ma na usługach inne straszydła. Zaklęcia nie działają, notatki - scheda pozostawiona przez dziadka - nie dają wskazówek. Kolejne osoby cierpią, a stwór jest coraz zuchwalszy.
"Nazywam się Tomasz Zając i jestem potomkiem długiej linii psychopatów, sadystów i zwykłych małych skurwieli, którzy zupełnym przypadkiem byli również potężnymi czarnoksiężnikami."
Książka z gatunku urban fanstasy. Oczywiście, jako kompletnie zielona w fantastyce, zastanawiałam się nad rozszyfrowaniem tego terminu. Kiedy usłyszałam hasło "duchy", wiedziałam, że będzie dobrze. I było. Uwielbiam paranormalne klimaty, więc książkę mogę polecić fanom horrorów i oczywiście fantastyki.
Duża pomysłowość twórcy. Tyle rodzajów duchów, że nie sposób je zapamiętać. Ich wygląd, zaklęcia - popis wyobraźni.
Fabuła interesująca, wciągająca, chcę więcej.. ale więcej nie ma i czuję niedosyt. Książka ma potencjał, ale jest zdecydowanie za krótka. Właśnie dlatego, że tak mnie porwała, chciałoby się czytać dłużej.
Bohater pozytywny. Inny niż wszyscy, a jednocześnie zupełnie normalny. Pogodził się już ze swoją dolą, nauczył się żyć w świecie duchów. Jedne unieszkodliwia, inne wykorzystuje do swoich celów. Dowiadujemy się co nieco o jego przeszłości, ale dla mnie, za mało.
Nie mogę nie wspomnieć, o urzekającej i mrocznej okładce oraz o ilustracjach wewnątrz książki. Zdecydowanie pozostawiły pozytywne wrażenie.
Chciałabym, aby z tego pomysłu powstała pełnowymiarowa powieść. Albo chociaż kontynuacja. Chętnie dowiedziałabym się więcej o bohaterze, jego korzeniach, śledziła jego poczynania.
Polecam. Mam nadzieję, że zapoznacie się z "Wtajemniczeniem" Tomasza Węckiego, bo to bardzo dobry debiut. Może wspólnie zachęcimy autora, by napisał więcej :)
kryminalniezakrecona.blogspot.com
"Wychodzisz z domu i zaczynasz się zastanawiać - czy wyłączyłem żelazko? (...) To nie umysł płata Ci figle. Istnieje niewidzialny świat duchów, które żerują na ludzkich emocjach, marzeniach snach. (...) Istnieją jednak potwory dużo groźniejsze; takie, które wybierają swoje ofiary starannie i dręczą je długo, zawzięcie, na wiele sposobów".
Tomasz Zając nie jest taki, jak...
2016-10-03
"Bardziej przenikliwy od Herkulesa Poirota, kreatywny w działaniu niczym Sherlock Holmes, bezkompromisowy w dążeniu do prawdy jak Mikael Blomkvist."
Piąta część przygód damskiego fryzjera, kultowej już postaci, pióra Eduarda Mendozy. Fryzjer, posiadający przymioty, jakich nie mógłby się powstydzić niejeden detektyw, musi rozwikłać najcięższą sprawę w swojej karierze. Zostaje wrobiony w zabicie początkującej modelki Olgi Braxter. Bohater woli spędzić czas w szpitalu psychiatrycznym, w którym jest osadzony, niż trafić na długie lata do więzienia. Z pomocą przychodzą mu siostra Candida i jej współlokatorka Panna Westinghouse, która notabene jest transwestytą.
W tym miejscu zaczyna się komedia pomyłek. Fryzjer uciekając przed policją, w scenerii pięknej Barcelony, próbuje się dowiedzieć, kto jest odpowiedzialny za śmierć pięknej kobiety i dlaczego, wybrano akurat jego do roli kozła ofiarnego.
Kogoś, kto zna twórczość Mendozy, zapewne nie zdziwi moja ocena. To moja pierwsza przygoda z damskim fryzjerem, ale zapewne nie ostatnia! Niebanalny humor, momentami czarny. Bohaterowie kolorowi, wręcz kontrastowi. Wyobraźcie sobie, co może wyjść z takiego połączenia: fryzjer, bawiący się w detektywa, osadzony w szpitalu psychiatrycznym. Pomagają mu siostra prostytutka i grupa transwestytek, pragnących zmieniać świat. Brzmi śmiesznie, może wręcz żenująco? Śmiesznie jest, żenująco w ogóle, choć nie każdemu może odpowiadać humor i styl tej książki.
Dawno nie spotkałam się z tak dobrym piórem. Mendoza ma piękny styl, książka nie jest nastawiona na komercje. Autor pod śmiesznymi anegdotami kamufluje aspekty polityczne i społeczne dotyczące Barcelony. Pokazuje świat, widziany z perspektywy tych biednych, momentami sfrustrowanych ludzi. Zabawne dialogi, niesamowite przygody, szybkie zwroty akcji. Istna komedia pomyłek, kryminał na wesoło.
W tym miejscu chciałabym zwrócić uwagę na doskonały przekład Marzeny Chrobak.
Książkę podzielono na dwie części. W pierwszej czytamy o zmaganiach fryzjera, w celu wykazania swojej niewinności. W drugiej, przekonamy się co przyniosła przyszłość naszym bohaterom i jak zmieniła się Barcelona na przestrzeni kilkunastu lat.
Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Z przyjemnością sięgnę po wcześniejsze przygody damskiego fryzjera. Przytoczę mój ulubiony fragment:
"Gdy rozpoczęliśmy przebudowę cel w części zamkniętej na korty do squasha i refektarza na kryty basen, znaleźliśmy szesnaście mumii dawnych przeorysz. I niech pan tylko posłucha: znaleziskiem tym nie chciały się zająć ani miejskie służby pogrzebowe, ani episkopat, ani Muzeum Archeologiczne, ani Muzeum Zoologiczne...nikt! Albowiem, pozwoli pan, panie detektywie, powiem mu jedno: w tym kraju dużo wolności, dużo wolności, ale biurokracja nadal kafkowska. No i po miesiącach chodzenia i proszenia szlag mnie trafił, za przeproszeniem, i powiedziałem sobie: ja wam pokażę. W dniu otwarcia klubu, na oczach wszystkich oficjeli i całej śmietanki, wystawiłem szesnaście mumii w loży z tabliczką: CZŁONKINIE HONOROWE."
"Bardziej przenikliwy od Herkulesa Poirota, kreatywny w działaniu niczym Sherlock Holmes, bezkompromisowy w dążeniu do prawdy jak Mikael Blomkvist."
Piąta część przygód damskiego fryzjera, kultowej już postaci, pióra Eduarda Mendozy. Fryzjer, posiadający przymioty, jakich nie mógłby się powstydzić niejeden detektyw, musi rozwikłać najcięższą sprawę w swojej karierze....
2016-06-29
2016-06-21
"Tato,
teraz masz w dłoniach cały świat".
Tytuł książki mocno sugerujący romans. Okładka, jeszcze bardziej. Pewnie Was zaskoczę, ale próżno doszukiwać się tu romansu.
Sabrina Boggs, przez przypadek, odkrywa kolekcję marmurków swojego ojca, który przebywa w szpitalu, po przebytym udarze. Zaskoczona, próbuje się dowiedzieć, dlaczego nie wiedziała o pasji ojca. Starszy pan nie poznaje marmurków, nie pamięta, czy je zbierał. Sabrina odkrywa, że w kolekcji brakuje kilku, bardzo cennych kamieni. Zaczyna kontaktować się ze znajomymi ojca, aby dowiedzieć się czegoś więcej na ich temat. Z pozoru niewinne poszukiwania, doprowadzą Sabrinę do wniosku, że nie znała swego ojca.
Zagadka marmurków przeradza się w odkrywanie tajemnicy przeszłości i teraźniejszości. Sabrinę trapi wiele pytań, na które dostaje odpowiedzi inne, niż by się spodziewała. Poznaje wielu nowych ludzi, którzy byli bliscy jej ojcu, a o których nie miała pojęcia. Kto by przypuszczał, że starszy pan może mieć tyle sekretów. Tylko dlaczego je miał?
Książka przedstawiona jest z dwóch perspektyw. Teraźniejsze wydarzenia poznajemy z perspektywy Sabriny Boggs, natomiast o przeszłości opowiada jej ojciec. Dzięki temu, lepiej poznajemy Fergusa Boggsa, który opowiada o swoich przeżyciach, a nie jest tylko biernym bohaterem.
Fabuła mnie nie urzekła. Spodziewałam się czegoś lepszego, choć w sumie nie wiedziałam czego się spodziewać, bo to mój pierwszy kontakt z twórczością Ahern. Niemniej, książka miała stanowić odskocznię od pozycji mocno rujnujących psychikę i rolę swą spełniła. Nie porusza trudnych, czy poważnych tematów, jak życie i śmierć. Jednak porusza ważny aspekt naszego życia. Po przeczytaniu możemy zadać sobie pytanie: czy tak naprawdę znam swoich bliskich?
Bohaterowie, według mnie, zupełnie przeciętni. Z jednej strony - córka, matka i żona. Znudzona pracą, zmęczona domem. Pochwała za to, że była na tyle zdeterminowana, aby poznać tajemnicę ojca, a co najważniejsze, zrozumieć.
Z drugiej strony Fergus. Całe jego życie było grą. Nie potrafiłam zrozumieć jego wyborów i tego, że nie zmęczył się takim stylem życia. Kłamstwa tak błahe, a jednak weszły mu w krew.
Jeżeli ktoś lubi Ahern, warto przeczytać. Myślę, że tą pozycją Was zaskoczy.
kryminalniezakrecona.blogspot.com
"Tato,
teraz masz w dłoniach cały świat".
Tytuł książki mocno sugerujący romans. Okładka, jeszcze bardziej. Pewnie Was zaskoczę, ale próżno doszukiwać się tu romansu.
Sabrina Boggs, przez przypadek, odkrywa kolekcję marmurków swojego ojca, który przebywa w szpitalu, po przebytym udarze. Zaskoczona, próbuje się dowiedzieć, dlaczego nie wiedziała o pasji ojca. Starszy...
2016-02-12
"Czasem wszystko jest zupełnie inne niż sobie wyobrażamy, a czasem to, co uważaliśmy za rzeczywistość w ogóle nie istnieje."
Sarah i Agnus, po traumatycznych przeżyciach, postanowili przeprowadzić się na Wyspę Torran, Wyspę Pioruna. Miejsce podczas przypływów, prawie odcięte od świata, stanowi idealną scenerię horroru. Jednak bohaterowie mają już horror za sobą. Podczas zabawy, ginie ich córka Lydia, jedna z bliźniaczek. Teraz muszą stawić czoła cierpieniu i otoczyć opieką Kirstie, jedyny skarb, jaki im pozostał.
Wkrótce przeżywają kolejny wstrząs. Kirstie, twierdzi, że jest Lydią. Czy to tylko pomyłka, zabawa? Może sposób na poradzenie sobie z tęsknotą, po stracie siostry? A może dziewczynka cierpi na zaburzenia osobowości? A co, jeśli nastąpiła pomyłka? Jeśli to Kirstie spadła z balkonu, a nie Lydia? W końcu są identyczne.. Co tak naprawdę wydarzyło się tamtego wieczoru? Wszyscy skrywają tajemnice, a największe ich umysły.
Znacie uczucie, kiedy spojrzycie na książkę i już wiecie, że będzie wyjątkowa? Może to urok okładki, może czytelnicza intuicja. Mimo, że nie słyszałam o niej wcześniej, wiedziałam, że musi być moja. Odrzuciłam dla niej bestsellery, wyszperałam ostatnie grosze z portfela. I oto, okazała się najlepszą książką, jaką czytałam w tym roku.
Połączenie kryminału, horroru, thrilleru, z mocnym akcentem psychologicznym. Zabieg, który wyszedł autorowi nader dobrze. Z jednej strony śledzimy wątek kryminalny, krok po kroku odkrywając tajemnicę śmierci dziewczynki. Z drugiej, wciąż rozważamy aspekty psychologiczne. Napisano już wiele książek i nakręcono równie dużo filmów, odkrywających ludzką psychikę. O niepamięci, zaburzeniach osobowości, schizofreniach, wyparciu, ale jeszcze nigdy, tak dokładnie, nie spotkałam się z opisaniem więzi bliźniąt. Więź między dziewczynkami była wyjątkowa i nawet rodzice nie potrafili jej zrozumieć. Po trzecie, wreszcie, pojawiają się wątki paranormalne.
Sama zagadka śmierci jednej z bliźniaczek (której, dowiecie się czytając), to jedna wielka niespodzianka. Co jest prawdą, a co dobrze skrywanym kłamstwem? Kto ponosi odpowiedzialność za śmierć dziewczynki?
Fabuła skonstruowana mistrzowsko. Autor pozostawia czytelnikowi sporo pola do domysłów, nie wyjaśniając pewnych rzeczy wprost. Nie jest to łatwa książka, bo nie raz musiałam się zastanawiać, o co tak właściwie chodzi. Zapewne, nie wszyscy będą podzielać mój entuzjazm, ale cóż, uwielbiam thrillery psychologiczne. Jeżeli ktoś podziela to uwielbienie, zapraszam do lektury.
Jedno jest pewne - ludzki umysł skrywa wiele tajemnic.
"Prawda była zbyt trudna do zniesienia, więc moje kłamstwa stały się prawdą. Nawet dla mnie. Zwłaszcza dla mnie."
"Czasem wszystko jest zupełnie inne niż sobie wyobrażamy, a czasem to, co uważaliśmy za rzeczywistość w ogóle nie istnieje."
Sarah i Agnus, po traumatycznych przeżyciach, postanowili przeprowadzić się na Wyspę Torran, Wyspę Pioruna. Miejsce podczas przypływów, prawie odcięte od świata, stanowi idealną scenerię horroru. Jednak bohaterowie mają już horror za sobą. Podczas...
2016-09-26
"Bandyci w przeważającej większości okazywali się bezwzględni i okrutni, ale jak wszyscy ludzie, tak i oni mieli swoje marzenia i pragnienia. Źle się działo, jeśli któryś z nich stawiał je ponad interesy gildii."
Anglia, A.D. 1331. Rodzina cyrkowców zmierza do Londynu. W drodze zostają napadnięci przez bandę przestępców. Tylko dwóch chłopców uchodzi z życiem, William i jego młodszy brat Gilbert. Przyjdzie im pracować dla przestępczej gildii. Będą dorastać w świecie morderców, złodziei, żebraków - łotrów nieznających skrupułów. Głęboko w sercach chowają widok zamordowanej rodziny, bo mimo młodego wieku wiedzą, że tylko dzięki podporządkowaniu się przestępcom, będą w stanie przeżyć w tym brutalnym świecie.
Złoczyńcy szybko odkrywają w chłopcach talent. Wkrótce zostają rozdzieleni. William będzie szkolony na sprytnego złodzieja, Gilbert, na bezwzględnego mordercę. Trening Gilberta naznaczony będzie cierpieniem, w którym się zatraci. William pozna nie tylko sztukę złodziejską, ale też zakazaną miłość. Czy będzie musiał z niej zrezygnować? Czy bracia będą potrafili podporządkować się w pełni gildii, która wymordowała ich rodzinę i skazała ich na taki los? Kiedy w końcu spotkają się po latach, gwarantuję - będzie ciekawie.
Na okładce, przepięknej swoją drogą, czytamy: "Porywająca przygodowa powieść historyczna osadzona w średniowiecznej Anglii". W tym jednym zdaniu, zawiera się szereg powodów, dla których powinniście sięgnąć po "Balladę o przestępcach". Porywająca - zgadzam się, ciężko się oderwać. Przygodowa - owszem, przygód (i to jakich!) nie brakuje. Zdrada, miłość, nienawiść, pożądanie, pasja, strach - całe spektrum ludzkich emocji. Osadzenie akcji w średniowiecznej Anglii, nadaje książce osobliwy klimat. Dzięki doskonałym opisom, przeniosłam się na brudne i tłoczne uliczki średniowiecznego Londynu.
Bohaterowie sympatyczni, zadziorni, interesujący, charakterystyczni. Czyli tacy, jakich lubię. Żal tych chłopców, bo brutalnie zostali wyrwani z rąk matki i wprowadzeni do świata niegodziwców. Nie bez uszczerbku dla ich psychiki, czy moralności.
Akcja płynie warto od samego początku, ciekawa, niebanalna. Ale, zawsze musi być jakieś "ale". Spodziewałam się zupełnie innego zakończenia. Czy to źle? Pewnie nie. Jednak miałam wrażenie, że pewne wątki potoczyły się zbyt szybko i w moim odczuciu zostały trochę niedopracowane. Chciałam bliżej poznać bohaterów, śledzić ich dalsze poczynania, a tu nagle, bach! Koniec.
Autor posługuje się archaicznymi zwrotami, czy siarczystymi wulgaryzmami. Wszystko to doskonale wpisuje się w klimat książki, bo w końcu mamy do czynienia z średniowieczną Anglią, pełną zbirów, prostaków i pań lekkich obyczajów. Dla mnie zdecydowanie na plus, jednakże niektórych czytelników może mierzić takie słownictwo.
Zwróćcie uwagę na piękne ilustracje wewnątrz książki.
Moja niższa ocena wynika z niedosytu. Książka ma prawdziwy potencjał, mam nadzieję, że doczeka się kontynuacji, bo wiele spraw pozostało dla mnie nierozwiązanych.
Niemniej, Marcin Hybel stworzył powieść ciekawą. Chętnie będę sięgać po Jego książki, zwłaszcza po te historyczne.
kryminalniezakrecona.blogspot.com
"Bandyci w przeważającej większości okazywali się bezwzględni i okrutni, ale jak wszyscy ludzie, tak i oni mieli swoje marzenia i pragnienia. Źle się działo, jeśli któryś z nich stawiał je ponad interesy gildii."
Anglia, A.D. 1331. Rodzina cyrkowców zmierza do Londynu. W drodze zostają napadnięci przez bandę przestępców. Tylko dwóch chłopców uchodzi z życiem, William i...
2016-08-26
"Argentyna, Kraina Srebra - czy to nie brzmi jak obietnica? Ale co się za nią kryje? Co ta ziemia naprawdę im przyniesie?"
Rok 1863. Piękna Anna wyrusza do Argentyny. Podobnie jak wielu przed nią, w poszukiwaniu lepszego życia. Na pokładzie statku, poznaje przystojnego i szarmanckiego Juliusa. On, bogaty kupiec, pragnący wyrwania się spod skrzydeł ojca. Ona, biedna, pracowała w gospodarstwie. Czy te ukradkiem rzucane spojrzenia i mocniej bijące serca coś znaczą? Czy może połączyć ich miłość? Nie. Anna ma męża. Męża, do którego ma dołączyć w Argentynie i na pampie układać z nim życie.
Na statku, jej losy połączą się również z inną postacią. Piękną Niemką Viktorią, która zmierza do swego raju na ziemi. Czeka na nią ukochany mąż, który jest bogatym właścicielem ziemskim. Pobrali się w Paryżu, a teraz, swą miłosną sielankę chcą kontynuować w Krainie Kolibrów.
Podróż trwa miesiącami. Naszych bohaterów połączyła przyjaźń. Czym zaskoczy ich Argentyna? Co zostanie z ich marzeń i wyobrażeń o Krainie Srebra? Czy poradzą sobie w nowym świecie? Jak potoczą się ich losy? Czy spotkają się ponownie?
Mogłabym postawić jeszcze wiele pytań. Na wszystkie znajdziecie odpowiedź, sięgając po książkę. Nie chcę spojlerować, więc zdradzę tylko, że życie bohaterów wywróci się do góry nogami. Będą stawiali czoła wielu przeciwnościom. Ich losy są zaskakujące i pełne niespodzianek. Annie, przyjdzie się zmierzyć z nędzą i chorobą, Viktorii z okrutną i zazdrosną teściową, Juliusowi, z cierpieniem z miłości. Kiedy spotkają się ponownie, będą już innymi ludźmi, z bagażem ciężkich doświadczeń.
Książkę przeczytałam jednym tchem. Caspari przedstawiła niesamowity świat, schyłku XIX wieku. Daleką podróż za szczęściem, miłością, dobytkiem, lepszym jutrem. Jutro okazało się zgoła inne. To właśnie za takie niespodziewane zwroty akcji, pokochałam tę książkę. Czytelnik, zupełnie inaczej, ułożyłby losy swoich ulubionych bohaterów (tak, da się ich polubić), a Caspari, jakby na przekór, plącze ich życia niemiłosiernie. Cały urok powieści polega na tym, że nie przedstawia wyidealizowanego życia i miłości. Wprost przeciwnie. Byłam dumna, kiedy bohaterowie wychodzili z opresji. Mało tego, zastanawiałam się, czy sama poradziłabym sobie w takiej sytuacji. Ograniczani biedą, społecznymi konwenansami, a nawet małżeństwami, w końcu znajdują swój happy end.
Przyczepić się mogę, jedynie, do niektórych wątków, czy postaci, które według mnie były przerysowane, a czasami wręcz niepotrzebne. Przeszkadzał mi charakter męża Viktorii, czy zbyt przesadzona postać jej teściowej, Ofelii.
Książka ma swój wyjątkowy urok i klimat. Barwne historie, trudy życia, przeplatane wielkimi miłościami. Do tego piękne krajobrazy Argentyny. Pozostaje Wam tylko, wziąć książkę do ręki i wyruszyć w podróż, razem z Anną, Viktorią i Juliusem. Mam nadzieję, że Was do tego przekonałam.
"Tam, przed jej oczami, roztaczał się całkiem inny świat. Świat, do którego nigdy nie będzie należeć. Jeszcze nigdy nie czuła się tak wykluczona. (...) Tym, którzy mają, będzie jeszcze dodane, a tym, którzy nie mają, zabiorą i to, co mają, mawiał niegdyś Kaleb i oboje się z tego śmiali."
kryminalniezakrecona.blogspot.com
"Argentyna, Kraina Srebra - czy to nie brzmi jak obietnica? Ale co się za nią kryje? Co ta ziemia naprawdę im przyniesie?"
Rok 1863. Piękna Anna wyrusza do Argentyny. Podobnie jak wielu przed nią, w poszukiwaniu lepszego życia. Na pokładzie statku, poznaje przystojnego i szarmanckiego Juliusa. On, bogaty kupiec, pragnący wyrwania się spod skrzydeł ojca. Ona, biedna,...
"To przecież są tylko rzeczy. Szczerze mówiąc, mogliby zabrać mi je wszystkie. Jedyne, co się liczy naprawdę, to ludzie."
Sophie miała wszystko: zdrowie, szczęście oraz kochającego męża, który namalował jej piękny portret. Miała. Dopóki nie odebrała jej tego wojna. Kiedy mąż wstąpił do armii, wróciła w rodzinne strony, aby w małym miasteczku prowadzić z siostrą hotel. Miasteczko zajęli Niemcy. Niemców musiała nakarmić. W ten sposób poznaje Herr Kommendanta, oficera wrogiej armii.
Komendanta zaintrygowała dziewczyna na obrazie. Niebezpiecznie zbliża się do Sophie, która zaczyna czuć do niego nić sympatii. Walczy ze sobą, bo jak można polubić wroga? Kiedy dowiaduje się, że jej ukochanego Eduarda zesłano do obozu pracy decyduje się na dramatyczne kroki. Jest gotowa poświęcić wszystko, co ma najcenniejszego, aby uratować męża. Nawet własną duszę.
Spotkała ją tragiczna historia, którą po niemal 100 latach ktoś będzie chciał poznać i zwrócić jej honor.
Liv załamał się świat, kiedy nagle zmarł jej mąż. Pozostawił po sobie innowacyjne mieszkanie i obraz dziewczyny. Z tyłu obrazu ktoś napisał "Dziewczyna, którą kochałeś".
Gdy Liv myśli, że nie spotka jej już nic dobrego, na jej drodze staje Paul. Przystojny, inteligentny, były policjant. Niestety zrządzenie losu powoduje, że muszą stanąć po przeciwnych stronach i stoczyć walkę o obraz - obraz, który dawał Liv ukojenie w najgorszych chwilach. Rodzina malarza twierdzi, że został skradziony w czasie wojny, a Paul zawodowo trudni się odzyskiwaniem dzieł sztuki. Przy okazji procesu, Liv zgłębia historię obrazu i jest poruszona tym, co spotkało Sophie...
Jeden obraz był świadkiem wielu historii, tragicznych zdarzeń, ale i wielu miłości. Wisiał na ścianach w kilku krajach, ale każdy właściciel był nim niezmiernie zafascynowany.
Posiadacie przedmiot, który jest Wam bardzo bliski i za nic w świecie nie chcielibyście go oddać? Myślę, że każdy z nas ma taki, przynajmniej jeden. Pamiątka po bliskich, po najważniejszym wydarzeniu w życiu. Dla Sophie i Liv obraz był czymś więcej niż sentymentalnym przedmiotem. Był symbolem tego, co utraciły, tego, kim kiedyś były. Dodawał im sił.
Moyes stworzyła piękną powieść. Na początku przedstawia historię rozgrywającą się w 1916 r. Czytelnik wchodzi w skórę tamtejszych ludzi, razem z nimi zaczyna odczuwać głód, tęsknotę za bliskimi, niechęć do okupanta.
W pewnym miejscu, historia Sophie się kończy. Byłam zawiedziona, zastanawiałam się, czy zdołam również polubić Liv. Moje obawy okazały się na wyrost. Szybko zaczęłam kibicować Liv w jej walce, mimo że inni się od niej odwrócili.
Obie kobiety łączy wiele cech. Otwarte, waleczne, odważne, uparte, oddane swojej miłości. Obie były gotowe poświęcić wszystko dla sprawy. Tylko, że Sophie poświęciła obraz, a Liv poświęciła dużo dla tego samego obrazu.
Dwa światy, dwie różne historie, a połączone w spójną całość, jakby nieodłączne.
Jojo Moyes kolejny raz skradła moje serce. Myślę, że powieść będzie prawdziwą gratką dla fanów jej twórczości. Dla tych, którzy jeszcze nie poznali Moyes - idealna książka, aby zacząć.
kryminalniezakrecona.blogspot.com
"To przecież są tylko rzeczy. Szczerze mówiąc, mogliby zabrać mi je wszystkie. Jedyne, co się liczy naprawdę, to ludzie."
więcej Pokaż mimo toSophie miała wszystko: zdrowie, szczęście oraz kochającego męża, który namalował jej piękny portret. Miała. Dopóki nie odebrała jej tego wojna. Kiedy mąż wstąpił do armii, wróciła w rodzinne strony, aby w małym miasteczku prowadzić z siostrą hotel....