-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant11
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2017-06-05
2016-07-11
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
______________________________________________________________________
Agata Przybyłek zadebiutowała rok temu komedią rodzinną "Nie zmienił się tylko blond". W marcu ukazała się kontynuacja powieści pt. "Nieszczęścia chodzą stadami". Teraz w moje ręce trafiła majowa powieść tej autorki. Książka ta zupełnie różni się od pozostałych. Dlaczego? Czytajcie dalej.
Życie Katarzyny nie jest usłane różami. Najpierw niełatwe dzieciństwo, a później jeszcze gorsza dorosłość, kiedy to żyła w toksycznym małżeństwie z Collinem, który zrobił z jej życia piekło. Była bita i poniżana. Bita to może zbyt delikatne określenie. Była po prostu maltretowana i katowana. Aby temu zapobiec, starała się robić wszystko, aby sprostać wymaganiom męża: nie wychodziła z domu, nie miała znajomych, prała, sprzątała i gotowała. Wszystko musiało być idealne. Pewnego dnia coś nie wyszło, a mianowicie Katarzyna... nie posoliła ziemniaków. Colin zgotował jej piekło i ledwo żywą zostawił w pustym domu. W takim stanie kobietę znajduje teściowa - Lucy, i bez zastanowienia postanawia pomóc skrzywdzonej synowej. Z pomocą młodego lekarza Alana, Lucy zabiera Katarzynę do Toronto, gdzie dziewczyna po długiej rekonwalescencji staje na nogi i zaczyna nowe, bezpieczniejsze życie, a między nią i Alanem rodzi się nic porozumienia. Niestety... przeszłość daje o sobie znać...
Największym atutem "Bez ciebie" jest bezapelacyjnie wyśmienite pióro autorki. Przybyłek pisze pięknym, barwnym i kwiecistym językiem, przez to lektura staje się ogromną dawką przyjemności. Dodatkowo wszystkie dialogi, zachowania bohaterów, opisy miejsc i postaci są tak realistyczne, że czytając książkę miałam wrażenie, że oglądam naprawdę bardzo dobry film. Książka wciąga, trzyma w napięciu do samego końca, trudno jest się od niej oderwać. A jeśli chodzi o zakończenie - kompletnie się nie spodziewałam. W głowie kłębiła się tylko myśl: Dlaczego? a na kartkach książki zostawiłam litry łez. Czyż to nie wspaniałe?
Kolejnym plusem "Bez ciebie" jest kreacja bohaterów. Przybyłek włożyła wiele pracy i trudu aby ich nam przedstawić. Dzięki temu każdego z nich znamy od podszewki, wiemy o nich naprawdę wszystko, znamy ich przeszłość, która odciska swoje piętno na teraźniejszych zachowaniach. Autorka w kreacji postaci zastosowała również swoją wiedzę psychologiczną, którą możemy znaleźć np. w napadach paniki Katarzyny.
"Bez ciebie" nie jest książką lekką. Przybyłek porusza w niej bardzo trudny i ważny temat przemocy domowej. Choć ta historia to fikcja literacka, wszyscy bardzo dobrze wiemy, że takie rzeczy się dzieją, a ofiary, z lęku przed oprawcą, są zazwyczaj zdane tylko na siebie. Książka ta pokazuje, że odejście od kata to jeszcze nie koniec problemu...
Podsumowując, "Bez ciebie" to dojrzała, wzruszająca powieść o tym, że czasem najlepsze, co można zrobić dla drugiej osoby, to pozwolić jej odejść. To książka, która gra nam na emocjach i rozrywa nasze serce na kawałki. Zdecydowanie polecam tę, jak i pozostałe, lżejsze książki Agaty Przybyłek.
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
______________________________________________________________________
Agata Przybyłek zadebiutowała rok temu komedią rodzinną "Nie zmienił się tylko blond". W marcu ukazała się kontynuacja powieści pt. "Nieszczęścia chodzą stadami". Teraz w moje ręce trafiła majowa powieść tej autorki. Książka ta zupełnie różni się od pozostałych....
2017-10-19
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com
Jeśli śledzicie mojego bloga nie bieżąco na pewno wiecie, że uwielbiam książki Agaty Przybyłek, bez względy na to czy to komedia w stylu Takie rzeczy tylko z mężem czy też wzruszająca powieść jak Bez Ciebie. Tym razem autorka serwuje nam zupełnie inną powieść. Z innym przesłaniem, z innymi emocjami i zdecydowanie w innym klimacie.
Laura dopiero co obroniła tytuł magistra z psychologii. Na dość nieudanej imprezie z przyjaciółkami poznaje Alka. Chłopak mieszka na wsi i prowadzi gospodarstwo rolne, które odziedziczył po rodzicach. Pomimo tego że Laura i Alek pochodzą z zupełnie dwóch różnych światów, bardzo szybko nawiązuje się między nimi nić porozumienia, a nawet głębsze uczucie. Ona jest zdolną i ambitną, świeżo upieczoną panią psycholog, z perspektywą prestiżowego doktoratu zagranicą. On jest mężczyzną prostym, sentymentalnym o ogromnym sercu. Nie ma zamiaru opuszczać rodzinnego majątku. Czy taki związek ma szansę bytu, a tym bardziej przetrwania?
W książce pojawia się także postać Róży - uroczej starszej pani, która po latach emigracji wraca do ojczyzny. Nie mając innej możliwości zakwaterowania, zatrzymuje się u nieznajomej rodziny. Pomimo tego, że Róża i właścicielka nie potrafią dojść do porozumienia, wielką sympatię starszej kobiety zdobywa nastoletni syn gospodyni. Zamiłowanie chłopca do literatury oraz rodząca się między nimi nic porozumienia sprawia, że staruszka postanawia opowiedzieć mu historię sprzed lat, której jeszcze nikomu nie opowiadała. To opowieść o stracie, bólu i cierpieniu, a także o sile miłości, która potrafi przezwyciężyć wszystko.
„Bądź przy mnie zawsze” to książka, która bezapelacyjnie skradła moje serce. Po prostu się w niej zakochałam! Jest to powieść pełna uroku i ponadczasowych mądrości. Ma w sobie niezwykła magię, która chwyta za serce. Dodatkowo jest to najbardziej klimatyczna, sielska i ciepła książka autorki. Agata Przybyłek za pomocą bardzo plastycznego języka, w barwy sposób przedstawia nam życie na wsi, krajobrazy i różnego rodzaju legendy, które są niezwykle ciekawe.
Książce „tego czegoś” dodaje wątek Róży i jej opowieści z czasów drugiej wojny światowej. Historia staruszki jest tak piękna, tak wzruszająca i emocjonująca, że nie raz miałam łzy w oczach. Dodatkowo od tej książki naprawdę trudno się oderwać. To taki typ powieści, od której chcemy, aby się nigdy nie kończyła. Cały czas możemy przebywać w tym sielskim klimacie, przepełnionym pięknymi zachodami słońca, zapierającymi dech w piersiach krajobrazami i zapachem żniw. Dzięki „Bądź przy mnie zawsze” Agata Przybyłek przedłużyła mi lato, które tak bardzo uwielbiam na wsi.
„Bądź przy mnie zawsze” to książka o prawdziwej miłości, która przetrwa wszystko. To również powieść o stracie, bólu, tęsknocie, o trudnych życiowych wyborach, a także o tym, że czasem, żeby mówić „my”, nie wystarczy tylko się kochać. Już nie mogę doczekać się kolejnej książki z tego cyklu.
Podsumowując, „Bądź przy mnie zawsze” to najbardziej ciepła, klimatyczna i sielska książka Agaty Przybyłek. Niezwykłego uroku i magii dodaje powieści wątek drugiej wojny światowej, który mnie oczarował i wzruszył do szpiku kości. Z całego serca polecam!
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com
Jeśli śledzicie mojego bloga nie bieżąco na pewno wiecie, że uwielbiam książki Agaty Przybyłek, bez względy na to czy to komedia w stylu Takie rzeczy tylko z mężem czy też wzruszająca powieść jak Bez Ciebie. Tym razem autorka serwuje nam zupełnie inną powieść. Z innym przesłaniem, z innymi emocjami i zdecydowanie w innym klimacie....
2016-02-01
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/2016/02/dar-morza-diane-chamberlain.html
Każdy z nas ma jakieś tajemnice. Takie, które są błahe, nic nie znaczące, ale też takie, których wyjawienie może kogoś zranić. "Dar morza" to powieść pełna tajemnic, jeden sekret pociąga za sobą kolejny. Jaka tajemnica jest pierwszoplanowa? Oczywiście tajemnica "pochodzenia"daru morza.
Co znajdujemy na plaży? Muszle, szkiełka, bursztyny... Jednak jedenastoletnia Daria znalazła coś bardziej wartościowego i niezwykłego, a mianowicie dziecko. Niestety nie udaje się odkryć jego tożsamości, dlatego dziewczynkę zaadoptowała rodzina Cato. Daria została uznana za bohaterkę a dziewczynka za dar morza.
Przenosimy się dwadzieścia lat do przodu. Poznajemy Darię jako młodą, silną i niezależną kobietę, opiekująca się znalezioną siostrą Shelly. Próbuje ją chronić przed złem całego świata, z tego też powoduje rezygnuje z życia prywatnego, nie pozwala jej na samodzielne decyzje. Boi się, że ktoś wykorzysta naiwność i łatwowierność jej siostry.
Shelly, pomimo tego że jest szczęśliwa u boku Darii i wiecznie uśmiechnięta, zastanawia się, kim jest jej matka. Decyduje się napisać do znajomego Darii z czasów dzieciństwa, obecnie znanego z programu "Prawdziwe historie" - Rory'ego Taylora. Ten zgadza się, i zaczyna dogłębne poszukiwania, z którego nie są zadowoleni mieszkańcy Kill Devil Hills, w tym także rodzina Shelly. Czyżby mieli coś do ukrycia? W okolicy pojawia się także tajemnicza Grece, która bardzo zbliża się do Rory'ego. Co ma wspólnego z całą historią? Może ona wie kto jest matką Shelly?
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Diane Chamberlain (i z pewnością nie ostatnie) i jakże udane. Powieść porusza bardzo ważne, życiowe kwestie, a także kontrowersyjne w naszych czasach tematy (niestety nie mogę powiedzieć o tym więcej). Od samego początku dostajemy od autorki ogromną garść emocji i refleksji, następnie intrygi i tajemnicy.
Od książki bardzo ciężko się oderwać, szczególnie na końcu, gdy emocje sięgają zenitu. Powieść jest napisana w sposób bardzo realistyczny i intrygujący, a bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani, każdy z nich jest inny i łatwo możemy poznać jego cechy charakteru.
Diane Chamberlain w swojej powieści mistrzowsko dozuje napięcie. Ze strony na stronę dostarcza nam nowych informacji, abyśmy sami poznali zakończenie, a gdy już jesteśmy pewni, że wszystko wiemy czeka nas niespodzianka.
Książka z pewnością skłania do refleksji i zastanowienia. Można tutaj dyskutować o pojawiającej się ze strony Darii nadopiekuńczości w stosunku do jej siostry. Czy oby to jest potrzebne? Czy Shelly naprawdę nie jest w stanie racjonalnie podejmować decyzji i oceniać sytuacji? Jednak z drugiej strony zachowanie Darii jest godne podziwu. Wydaje mi się, że niewiele osób zrezygnowałoby ze swojego życia, ze swoich potrzeb i marzeń, aby zaopiekować się chorą siostrą.
Podsumowując - "Dar morza" to wspaniała powieść, pełna tajemnic i intryg, napisana bardzo prostych, "famililijnym" językiem, dzięki któremu nie zauważamy zmieniającej się ilości stron. To książka o szukaniu prawdy, odpowiedzi na trudne pytania, które mogą zranić, a także o wybaczaniu i zrozumieniu drugiego człowieka. Zdecydowanie polecam i daję 10 za wspaniałe zakończenie i umiejętność zaskoczenia.
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/2016/02/dar-morza-diane-chamberlain.html
Każdy z nas ma jakieś tajemnice. Takie, które są błahe, nic nie znaczące, ale też takie, których wyjawienie może kogoś zranić. "Dar morza" to powieść pełna tajemnic, jeden sekret pociąga za sobą kolejny. Jaka tajemnica jest pierwszoplanowa? Oczywiście tajemnica "pochodzenia"daru morza.
Co...
2016-09-12
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
„Grzechu warta” to już piąta książka Agaty Przybyłek, która od wczoraj może gościć w naszych rękach i cieszyć oczy. Muszę przyznać, że nadal specjalne miejsce w moim sercu zajmuje „Bez Ciebie” tej autorki, ale uważam, że „Grzechu warta” jest najlepszą książką Przybyłek jeśli chodzi o komedie.
Pamiętacie zadziorną Agatę z „Nie zmienił się tylko blond”? To właśnie ona jest główną bohaterką książki i pokazuje swoje pazury. Agata jest studentką architektury i po męczącej sesji, na wakacje, przyjeżdża w rodzinne strony. Niestety, w jej pokoju gości teraz sterta prania, koci mocz i futryna bez drzwi. Dlatego też Agata postanawia na wakacje zamieszkać u swoich dziadków w Sosenkach. Tam wydaje się być jeszcze gorzej, kiedy to babcia na każdym kroku kontroluje wnuczkę. Agata nie ma najmniejszej możliwości chociaż przez chwilę pobyć sam na sam z Melchiorem - swoim chłopakiem. Dziewczyna postanawia uwolnić się w końcu od nadopiekuńczej rodziny i znajduje pracę w Warszawie w dość specyficznej agencji, której działalność nie można nazwać moralną.
Agata Przybyłek po raz kolejny serwuje nam zabawną historię, na poprawienie humoru. Książka jest pełna humorystycznych sytuacji, dialogów i intryg. Oczywiście najlepszą bohaterką (jak w poprzednich częściach) jest Halinka - babcia Agaty. To ona jest kołem napędowym tej książki, na każdym kroku zaskakuje i rozśmiesza swoimi pomysłami i przemyśleniami. Naprawdę, nie sposób się nie śmiać! Warto tutaj wspomnieć również o kreacji głównej bohaterki, którą polubiłam bez reszty. Jest to długonoga piękność, pewna siebie, świadoma swoich atutów i niezwykła uwodzicielka. To odważna dziewczyna z charakterem. Ja na jej miejscu usiadłabym i płakała, a ona? Bierze sprawy w swoje ręce i z podniesioną głową wyjeżdża do Warszawy. Taka dziewczyna z pewnością wyróżnia się wśród tłumu i pośród innych bohaterów.
Bardzo dobrym pomysłem okazała się być agencja, w której pracuje Agata. Choć wiadomo, że takich firm nie ma, wcale mi to nie przeszkadzało i nie odbierało autentyczności całej książce. Cieszę się, że autorka wymyśliła takie „przedsiębiorstwo” udowadniając w ten sposób, że jej wyobraźnia nie zna granic. Na plus zasługuje również fakt, że w książce cały czas coś się dzieje. Lektura wciąga i trudno jest się od niej oderwać. Czytałam i czytałam, i z ogromną niecierpliwością czekałam, kiedy wszelkie intrygi i spiski wyjdą na jaw. Dzięki plastycznym i realistycznym opisom jakie zastosowała autorka, bez problemu możemy wyobrazić sobie wszystkie miejsca, osoby i „oglądać” bohaterów - jak w filmie. Agata Przybyłek ma niezwykle lekkie pióro i muszę przyznać, że każdą kolejną książkę czyta się lepiej.
Również wątek miłosny, który stworzyła Przybyłek w książce, bardzo przypadł mi do gustu. Nie jest to banalna historyjka. Autorka wplątała Agatę nie tylko w miłosne intrygi i kłamstwa, ale także w spiski, zdrady i nie do końca moralne zachowanie. Wszystko to powoduje, że „Grzechu warta” ma „to coś”, czego szukam w każdej książce.
Podsumowując, najnowsza książka Agaty Przybyłek, jest naprawdę warta grzechu. To zabawna, lekka a zarazem mądra powieść o miłości, rodzinie i kłamstwach, z których z czasem ciężko jest się wykręcić. Przybyłek udowadnia, że to nie pani Marta z piosenki jest grzechu warta, ale Agata z Sosenek. Z całego serca polecam!
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
„Grzechu warta” to już piąta książka Agaty Przybyłek, która od wczoraj może gościć w naszych rękach i cieszyć oczy. Muszę przyznać, że nadal specjalne miejsce w moim sercu zajmuje „Bez Ciebie” tej autorki, ale uważam, że „Grzechu warta” jest najlepszą książką...
2018-07-17
2017-05-16
https://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
Gdy tylko dowiedziałam się, że autorka zamierza kontynuować historię Alana i Katarzyny z Bez ciebie wiedziałam, że muszę tę książkę przeczytać. Poprzednia część skradła moje serce, rozwaliła mnie emocjonalnie i sprawiła, że myślałam o tej książce długo po skończeniu lektury. Czym tym razem zaskoczyła mnie Agata Przybyłek?
Autorka, pomimo tego, że kontynuuje poprzednią część, tym razem skupia się na postaci Agaty - byłej dziewczyny Alana. Kobieta nie potrafi pozbierać się po rozstaniu z miłością swojego życia. Bez zastanowienia postanawia rzucić wszystko, przyjechać do Toronto i odzyskać ukochanego. Nie jest jednak świadoma tego, że będzie to znacznie trudne niż się spodziewała. Alan nie tylko ma problemy na głowie, ale także miejsce w jego sercu zajmuje już ktoś inny. Czy Agacie uda się zmierzyć z własną niełatwą przeszłością i odzyskać Alana?
Agata Przybyłek po raz kolejny mnie nie zawiodła. Sprawiła, że w moje ręce trafiła wzruszająca i rozrywająca serce powieść, po której nie mogłam się pozbierać. Autorka zaserwowała taką dawkę emocji, że to aż boli. Po takiej książce naprawdę trudno jest wrócić do szarej rzeczywistości i żyć normalnie. Należy odpocząć i przeczytać coś bardzo lekkiego, niezobowiązującego, z niewielką dawką emocji.
Niewątpliwie największym atutem książki jest kreacja bohaterów, do której autorka dołożyła aspekty psychologiczne. Alan to mężczyzna z problemami. Autorka w wyśmienity sposób przedstawiła jego huśtawki emocjonalne, niezdecydowanie oraz wszelkie troski dnia codziennego. Agata natomiast to silna i pewna siebie kobieta, która dąży po trupach do celu. Jak czegoś chce to z pewnością będzie to miała, niezależnie od konsekwencji oraz od tego ile osób po drodze skrzywdzi.
Akcja powieści opiera się dwóch płaszczyznach. Jedna z nich to teraźniejszość, w której Agata chce odzyskać Alana a druga to przeszłość głównej bohaterki, z której dogłębnie dowiadujemy się dlaczego kobieta jest taka jaka jest, dlaczego podejmuje takie, a nie inne decyzje. Agata miała bardzo trudne i krzywdzące dzieciństwo, co zdecydowanie odbija się w teraźniejszości na jej zachowaniu i obsesji.
Jestem pod wrażeniem tego, jak autorka prostym i lekkim językiem jest w stanie podjąć tak trudny temat, jaki dominuje w książce. Dla mnie jest to mistrzostwo! Biorąc pod uwagę zachwycający styl pisania autorki, przekazane emocje, które czuć już po otwarciu książki a także genialną kreację bohaterów i pomysł na fabułę uważam, że jest to najlepsza książka autorki! Bez dwóch zdań!
Podsumowując, „Jeszcze raz” to poruszająca książka o tym, jak cienka jest granica między obsesją a miłością. I jak łatwą ją przekroczyć. Jest to subtelna i chwytająca za serce powieść, obok której nie można przejść obojętnie i koniecznie trzeba przeczytać. Z całego serca polecam!
https://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
Gdy tylko dowiedziałam się, że autorka zamierza kontynuować historię Alana i Katarzyny z Bez ciebie wiedziałam, że muszę tę książkę przeczytać. Poprzednia część skradła moje serce, rozwaliła mnie emocjonalnie i sprawiła, że myślałam o tej książce długo po skończeniu lektury. Czym tym razem zaskoczyła mnie Agata Przybyłek?
Autorka,...
2017-04-13
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
„Kobiety wzdychają częściej” to druga część książki o szalonej i zakręconej Zuzannie, którą mieliśmy zaszczyt poznać w książce „Takie rzeczy tylko z mężem”. Czy Agata Przybyłek utrzymała poziom poprzedniej części, która, szczerze mówiąc, bardzo przypadła mi do gustu?
Książka „Takie rzeczy tylko z mężem” kończy się wypadkiem Zuzanny, która zostaje potrącona przez sklepową. W jej kontynuacji poznajemy losy głównej bohaterki już po wypadku, z którego uratował ją były narzeczony Teodor. Kobieta powoli dochodzi do siebie, jest otaczana miłością i troską męża oraz najbliższych. Żyję więc pod jednym dachem z mężem, byłym narzeczonym oraz obłędnie przystojnym wuefistą. Gdyby tego było mało do Jaszczurek przyjeżdża ekipa telewizja, która chce nakręcić film właśnie o wypadku, w którym Zuzanna była ofiarą. Kobieta więc niespodziewanie staje się gwiazdą i mówiąc szczerze zgadza się na to tylko ze względu na namowy rodziny. Co z tego wyniknie? Koniecznie przeczytajcie książkę!
Agata Przybyłek po raz kolejny nie zwalnia tempa i serwuje nam niezwykle zabawną, ciepłą i zakręconą książkę, którą czyta się z przyjemnością. Książka nie tylko bawi, sprawia, że można śmiać się do łez, ale także niezwykle odpręża. Przy tej powieści można zapomnieć o wszelkich problemach i troskach z jakimi się borykamy. „Kobiety wzdychają częściej” to nie tylko lekka i przyjemna książka, ale także książka, która daje wiele do myślenia. W dzisiejszych czasach ludzie traktują związek przedmiotowo. Jeśli coś się psuje od razu chcemy wymienić na lepszy, mniej wadliwy model - czy to komputer czy telewizor. Tak samo są traktowane związki. Jeśli pojawia się jakieś nieporozumienie ludzie chcą się pozbyć kłopotu, nie chcą tracić czasu na bezsensowne kłótnie i po prostu się rozstają. Agata Przybyłek w swojej książce chce nam dać do zrozumienia, że związek to nie jest zakupiony przez nas przedmiot. I jeśli coś się w nim psuje, należy o niego walczyć i próbować naprawić, a nie wymienić na nowy.
Jeśli chodzi o bohaterów to najbardziej urzekła mnie postać matki Zuzanny. Cóż to jest za kobieta! Umiera kilka razy dziennie, jest straszną hipochondryczką. Oczywiście czytając o takiej osobie, jej zachowanie wydaje nam się zabawne. Jednak nie możemy zapominać o tym, że takie osoby żyją wśród nas i przebywanie w ich towarzystwie nie jest już zabawne...
Agata Przybyłek, jak na studentkę psychologii przystało, zamieściła w swojej najnowszej książce aspekt psychologiczny. Na blogu autorki możemy przeczytać (http://agataprzybylek.blogspot.com/), że powieść „Kobiety wzdychają częściej” została napisana w oparciu o bardzo popularną koncepcję w psychologii, według której na miłość składają się trzy czynniki: intymność, namiętność i zaangażowanie. Idealny związek to ten, który posiada wszystkie czynniki. Agata Przybyłek każdy z tych komponentów ulokowała w innej osobie, a zadaniem Zuzanny jest wybrać, co jest dla niej najważniejsze. Więcej o tej koncepcji oraz o kulisach powstawania książki możecie przeczytać na blogu autorki.
Podsumowując, „Kobiety wzdychają częściej” to niezwykle barwna i zwariowana opowieść o tym, że bycie kurą domową nie musi polegać wyłącznie na gotowaniu obiadów i sprzątaniu. Serdecznie Wam tę książkę polecam i nie mogę doczekać się kolejnej części!
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
„Kobiety wzdychają częściej” to druga część książki o szalonej i zakręconej Zuzannie, którą mieliśmy zaszczyt poznać w książce „Takie rzeczy tylko z mężem”. Czy Agata Przybyłek utrzymała poziom poprzedniej części, która, szczerze mówiąc, bardzo przypadła mi do gustu?
Książka „Takie rzeczy tylko z mężem” kończy się wypadkiem Zuzanny,...
2017-09-19
https://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/2017/10/mazenstwo-z-odzysku-agaty-przybyek.html
„Małżeństwo z odzysku” to już trzecia część serii o szalonej Zuzannie, z którą mogliśmy spędzić czas najpierw w książce „Takie rzeczy tylko z mężem” a później w „Kobiety wzdychają częściej”. Tym razem główna bohaterka bawi się w detektywa, a nie jest to łatwe, kiedy chodzi o jej męża.
Zuzanna ochłonęła już po filmie dokumentalnym, w którym brała udział. Nie mniej jednak niektórzy nadal traktują ją jak gwiazdkę. Niestety nie jej mąż Ludwik, którego znowuż nie ma w domu, znika nie wiadomo gdzie. Główna bohaterka jest pewna, że mąż ją zdradza. Oliwy do ognia dolewa fakt, iż Zuzanna dostaje zdjęcie, na którym jej małżonek perfidnie patrzy się w dekolt innej kobiety. Numer w telefonie zapisany jako „Złotko” również jest dość jednoznaczny. Dlatego też zazdrosna żona wraz z przyjaciółką postanawiają choć przez chwilę być Sherlockiem i znaleźć potencjalną kochankę męża. Śledztwa jednak nie ułatwia fakt, iż przyjaciółki również są śledzone! Jakby Zuzanna miała za mało problemów na głowie, wraz z siostrą postanawiają znaleźć dziewczynę swojemu byłemu chłopakowi.
Moim zdaniem już sam opis fabuły jest intrygujący i zwariowany! A książka zawiera ogromne pokłady szalonych i przezabawnych sytuacji. Szczególnie prowizoryczne śledztwo Zuzanny i jej przyjaciółki sprawiło, że nie mogłam przestać się śmiać, a przy reklamie pasieki po prostu płakałam ze śmiechu. W książce cały czas coś się dzieje, nie ma w niej miejsca na nudę. Zuzanna nie dość, że musi uporać się z własnymi problemami to jeszcze jej dobre serce sprawia, że pomaga również sąsiadom i byłemu narzeczonemu. Po prostu kobieta skarb!
W każdej recenzji wspominam, że uwielbiam pióro Agaty Przybyłek. Pisze ona tak lekko i przyjemnie, że jej książek nie można odłożyć na później, trzeba je przeczytać jednym tchem, od razu. Opisy, które u innych autorów mogą być nużące, tutaj są ciekawe i niezwykle działają na wyobraźnię - czujemy, jakbyśmy oglądali film, a nie czytali książkę. „Małżeństwo z odzysku”, a także pozostałe książki tej serii, to takie typowe czasoumilacze i poprawiacze humoru. Sprawdzą się również profilaktycznie przeciwko jesiennej chandrze! Książka ta jest tak zwariowana, tak szalona i tak urocza, że z pewnością rozbawi Was do łez. Nie brakuje w niej również intryg, które nadają książce „tego czegoś”.
„Podsumowując”, „Małżeństwo z odzysku” to kolejna książka Agaty Przybyłek, która skradła moje serce. To pozycja pełna humoru i zabawnych sytuacji. Porusza również temat tęsknoty i lęku przed samotnością. Udowadnia, że o prawdę, nawet tę brutalną, i o własne szczęście trzeba walczyć do samego końca! Ja już nie mogę doczekać się kolejnej książki z Zuzanną, a Wy?
https://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/2017/10/mazenstwo-z-odzysku-agaty-przybyek.html
„Małżeństwo z odzysku” to już trzecia część serii o szalonej Zuzannie, z którą mogliśmy spędzić czas najpierw w książce „Takie rzeczy tylko z mężem” a później w „Kobiety wzdychają częściej”. Tym razem główna bohaterka bawi się w detektywa, a nie jest to łatwe, kiedy chodzi o jej męża....
2016-01-16
z-ksiazka-w-reku.blogspot.com
Muszę przyznać szczerze, że nie mogłam się doczekać przeczytania tej książki z racji dobrych recenzji i poleceń przez przyjaciółki. Chciałam się przekonać na własnej skórze i… pozytywnie się udało. Jestem oczarowana, rozchwiana emocjonalnie i psychicznie. Pani Witkiewicz serwuje nam powieść ociekającą emocjami. Bez skrupułów kroi nasze serca na milion kawałków, tępym nożem, żeby jeszcze bardziej bolało, następnie powoli je skleja, opatruje bandażami i plastrami aby szczęśliwie biło.
„Po prostu bądź” to powieść po części o spełnianiu marzeń nawet wtedy, gdy los stawia przeszkody. Pola – główna bohaterka we wspaniały sposób opowiada nam swoją historię. Czasami miałam wrażenie, że siedzę sobie z Pauliną w kawiarni, przy kawie i słucham, co ma mi do powiedzenia. Pola mieszkała na wsi. Jako najmłodsza z rodzeństwa miała zostać na gospodarce, wyjść za „przeznaczonego” jej Adriana, urodzić gromadkę dzieci i żyć długo i szczęśliwie. Jednak ona nie chciała takiego życia. Dobrze się uczyła, brała udział w olimpiadzie matematycznej, za namową nauczycielki poszła do liceum. Według rodziców na tym powinna skończyć się jej edukacja. Nie zwracali oni uwagi na jej talent. Jednak wbrew ich woli, Pola chciała iść na studia do Gdańska, na architekturę. Zdała egzaminy wstępne i została studentką, której jedynym wsparciem był Adrian, bo na rodzinę nie mogła liczyć. Musiała się usamodzielnić i tak też zrobiła. Zamieszkała w akademiku i była jedną z najlepszych studentek, a otrzymywane stypendium zapewniało jej byt. Jej życie diametralnie zmienia się, gdy poznaje przystojnego Aleksa – wykładowcę. Na szczęście jest to miłość odwzajemniona, piękna i namiętna. Wydaje się to być miłość aż po grób – doprawdy? Los ma dla nich inny plan, zły i okrutny… Pola załamuje się, pogrąża się w rozpaczy. Ogromnym wsparciem jest dla niej przyjaciel – Łukasz – dzięki któremu Paulina żyje, a raczej istnieje. Przyjaciel, z którym zawiera pewien pakt niosący ze sobą życiowe konsekwencje.
Powieść Pani Witkiewicz jest bardzo dobrze napisana. Jeszcze nigdy nie czytałam tak bardzo „swojskiej” książki. Lekki, przyjemny język sprawia, że książkę można przeczytać w mgnieniu oka. Czytanie tej powieść jest jak płynięcie na materacu nad morzem – płyniemy, jest pięknie, zamykamy oczy, słoneczko pieści naszą skórę. Aż nagle budzimy się z tego błogiego stanu na środku morza – przestajemy czytać i nie wiemy co ze sobą zrobić… Jak to już koniec? Jak mam wrócić na ląd?
Na pochwałę zasługuje również fakt, że Pani Witkiewicz niektóre sytuacje przedstawiała z dwóch punktów widzenia – Poli i Łukasza. Dzięki temu wiedzieliśmy, co myślą bohaterowie o tych samych sytuacjach, jak bardzo się nie rozumieją. Pokazuje to, że szczera rozmowa jest potrzebna w kontaktach z bliskimi. Brak rozmowy powoduje tyle nieporozumień i sprzeczności…
„Po prostu bądź” to powieść iście miłosna. Pani Witkiewicz udowadnia nam, że los potrafi nam zamieszać w życiu i sprawić wiele bólu i cierpienia. To powieść bardzo wzruszająca, pełna emocji. Gdyby nie to, że wracałam do domu autobusem, przepłakałabym pół książki.
Narracja w „Po prostu bądź” jest, jak już wspomniałam, pierwszoosobowa. Pomimo tego, nie nudziłam się, chłonęłam każde słowo. Zaintrygowało mnie również to, że autorka na początku każdego rozdziału przedstawiała urywek tekstu piosenki, który zawsze idealnie pasował do sytuacji dziejących się w danym rozdziale.
Podsumowując – „Po prostu bądź” to wspaniała powieść o miłości, przyjaźni, marzeniach i… przemijaniu. Nie sposób przejść obojętnie koło takiej książki. To zdecydowanie must read dla osób, które cenią sobie potężną dawkę emocji, wzruszenia, bólu i rozpaczy. Zdecydowanie polecam.
z-ksiazka-w-reku.blogspot.com
Muszę przyznać szczerze, że nie mogłam się doczekać przeczytania tej książki z racji dobrych recenzji i poleceń przez przyjaciółki. Chciałam się przekonać na własnej skórze i… pozytywnie się udało. Jestem oczarowana, rozchwiana emocjonalnie i psychicznie. Pani Witkiewicz serwuje nam powieść ociekającą emocjami. Bez skrupułów kroi nasze serca...
2016-10-07
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
„Promyczek” to książka, o której słyszała chyba każda recenzentka książka. W internecie aż huczy od recenzji tej książki, szczególnie tych pozytywnych, bo właśnie z takimi zazwyczaj się spotykam. Dotąd przeczytałam tylko jedną negatywną recenzję tej książki. Zachęcana więc przez blogerki i ocenę na lubimy czytać stwierdziłam, że ta książka musi się znaleźć na mojej półce. I jak widzicie - znalazła się.
Tytułowy Promyczek to Kate - niewyobrażalnie pozytywna, optymistyczna, bystra, mądra i pełna życia dwudziestoparolatka. Jest tak nazywana przez swojego najlepszego przyjaciela Gusa, ponieważ pomimo tego, że Kate miała tragiczne dzieciństwo, zachowała pogodę ducha i rozpromienia wszystko wokół. Dziewczyna niestety nigdy nie wierzyła w miłość. Omijała ją szerokim łukiem. Wszystko się zmienia, gdy Kate wyjeżdża na studia do Grant, a na jej drodze staje olśniewający pod każdym względem Keller Banks.
Nie zdziwię się, jeśli fabuła książki wyda się Wam banalna. Też uważam, że książka nie należy do oryginalnych. Mamy tutaj schematyczny problem i z pewnością schematyczne zakończenie. Jednak moim zdaniem książka broni się przede wszystkim przepięknym językiem, który już od pierwszych stron skradł moje serce. Autorka jest mistrzynią w opisach, w dialogach i w graniu czytelnikowi na emocjach. Podczas lektury śmiałam się, a przede wszystkim płakałam. Naprawdę trzeba mieć ogromny talent, żeby zwykłą historyjkę, jakich są tysiące na rynku wydawniczym, zamienić w arcydzieło, dosłownie!
Książka nie skupia się tylko na jednym problemie. Porusza również wiele trudnych tematów takich jak brak miłości ze strony rodziców, nietolerancja osób homoseksualnych oraz niechciana ciąża. Wszystko to sprawia, że książka wydaje się jeszcze bardziej ciekawa i zdecydowanie pełniejsza. Tego również (oprócz wspaniałego języka) brakuje podobnym książkom. Nie ma w nich innych, pobocznych wątków, które zainteresowałaby czytelnika.
Jestem również pod wrażeniem kreacji bohaterów. Uważam jednak, że postać Kate jest lekko wyidealizowana przez autorkę i przesłodzona. Takie dziewczyny jak Kate nie istnieją na świecie. Pomimo tego bardzo polubiłam główną bohaterkę. Napełniała mnie energią i chęcią do życia, a przede wszystkim ogromnym optymizmem, którego mi brakuje. Dzięki Kate mój dzień stawał się lepszy. Autorka oddała jednak cały realizm Kellerowi, który jest postacią niezwykle prawdziwą. To tajemniczy mężczyzna, który od samego początku intryguje i zachęca do bliższego poznania. Jego przeszłość jest bardzo ciekawa, ale przede wszystkim smutna. Uwagę przykuwa również Gus - najlepszy przyjaciel Kate. Jest to barwna postać, początkująca gwiazda rocka, która od razu przypadła mi do gustu.
Narracja jest prowadzona z dwóch punktów widzenia - Kate i Kellera, gdzie tej pierwszej jest znacznie więcej. Bardzo lubię takie zabiegi, bo wszelkie rozmowy i zdarzenia czytelnik może poznać z dwóch perspektyw, co jest naprawdę bardzo przydatne i potrzebne. Należy również wspomnieć, że książka jest pełna tajemnic. O ile jedną z tajemnic Kate od razu można zgadnąć, o tyle tajemnica Kellera jest naprawdę zaskakująca.
„Promyczek” roztrzaskał moje serce na kawałki. Zakończenie, choć do przewidzenia, totalnie mnie rozkleiło, po lekturze nie mogłam się pozbierać. Autorka potrafi grać czytelnikowi na emocjach. Jestem pewna, że książkę zapamiętam na bardzo długo, a polecać będę każdemu. Niech nie odstrasza Was grubość książki. Pomimo tego że „Promyczek” liczy sobie prawie 600 stron, powieść czyta się bardzo szybko.
Podsumowując, „Promyczek” w 100% spełnił moje oczekiwania. Pokazał, że wszystkie pozytywne recenzje nie są wyssane z palca, a pod każdym względem zasłużone. Jest to pozycja napisana w wyjątkowo sposób, wzruszająca, rozrywająca serce na kawałki. Z całego serca polecam każdemu, kto lubi łzawe historyjki, a sama nie mogę się już doczekać, aż w moje ręce trafi druga część tej książki - „Gus”.
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
„Promyczek” to książka, o której słyszała chyba każda recenzentka książka. W internecie aż huczy od recenzji tej książki, szczególnie tych pozytywnych, bo właśnie z takimi zazwyczaj się spotykam. Dotąd przeczytałam tylko jedną negatywną recenzję tej książki....
2017-07-13
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
Agata Przybyłek i Natalia Sońska to młodziutkie pisarki, które mają już na swych koncie po kilka świetnych książek. Jestem ich wielką fanką i czytam każdą powieść, która wyjdzie spod ich pióra. Jak jednak wypadła pozycja, którą postanowiły napisać wspólnie?
Głównymi bohaterkami książki są dwie przyjaciółki - Miłka i Ania, które poznały się na studiach składając papiery na uczelni. Od tego momentu ich przyjaźń kwitła i trwa od kilku lat. Miłka prowadzi z mężem Piotrem restaurację, jednak jej wielką pasją jest fotografia. Gdy tylko pojawia się okazja, aby kobieta mogła podnieść swoje kwalifikacje i zdobyć cenne doświadczenie, postanawia wyjechać do Toskanii, aby robić zdjęcia do przewodnika podróżniczego. Miłka i Piotr są udanym małżeństwem, jednak dziewczyna tylko z pozoru jest szczęśliwa. Tak naprawdę czegoś jej brakuje. Szczególnie zdaje sobie sprawę z tego, kiedy jej zleceniodawca to przystojny i sławny podróżnik...
Ania natomiast to żona Kamila - marynarza i matka kilkumiesięcznej córeczki. Spędza czas w domu zajmując się dzieckiem natomiast mężczyzna często wypływa w morze. Podczas jednej z wypraw dochodzi do tragedii - statek, na którym płynie Kamil zostaje zaatakowany przez piratów. Choć fizycznie mężczyzna powraca do domu zdrowy, traumatyczne wydarzenia odciskają piętno na jego psychice co sprawia, że Kamil i Ania oddalają się od siebie. Czy przyjaciółki będą mogły liczyć na swoje wsparcie?
Agata Przybyłek i Natalia Sońska stworzyły niewyobrażalnie dobrą, prawdziwą, życiową i pozbawioną nawet najmniejszego lukru książkę. Nie ma tam ani grama słodyczy. Ta książka to samo życie, z problemami nie tylko dnia codziennego, a także z takimi, które są konsekwencją tragedii. Anna i Ludmiła, pomimo tego że są przyjaciółkami, różnią się od siebie i zupełnie inaczej radzą sobie z kryzysem, który pojawił się w ich małżeństwie. Jedna za wszelką cenę chce uratować małżeństwo, które jest dla nie świętością, a druga... w sumie sama nie wie czego chce... Z powodu rutyny i braku porozumienia oddala się od męża choć ten się stara i daje jej wszystko, co potrzeba kobiecie.
W książce nie brakuje psychologicznego aspektu, który bardzo mi się podobał. Jedna z autorek niezwykle dogłębnie opisała traumę, z jaką musi poradzić sobie jeden z bohaterów - jego koszmary, obawy i okropne wspomnienia, z którymi się męczy. Natomiast druga autorka napisała bardzo dojrzałą opowieść o małżeństwie, do którego wkradła się rutyna dnia codziennego.
Powieść jest napisana lekkim i przyjemnym językiem. Może nie ma odkrywczej fabuły, ale emocje, jakie jej towarzyszą rekompensują wszystko. Jestem również pod wrażeniem spójności książki pod względem językowym. W ogóle nie rzuca się w oczy to, że powieść ta została napisana przez dwie osoby. Dodatkowo, gdyby nie to, że bardzo dobrze znam pióro Agaty Przybyłek, nigdy bym się nie domyśliła, którą część pisała ona, a która Natalia Sońska.
„Przyjaciółki” to nie jest cukierkowa powieść o psiapsiółkach, które spotykają się na plotki, zakupy i chichrają z byle czego. To opowieść o prawdziwej przyjaźni. O takiej, która przetrwa każdy kryzys, każde nieporozumienia i każdy sztorm. Przyjaźń ta jest oparta na zaufaniu, lojalności i szczerości, aż do bólu.
Podsumowując, „Przyjaciółki” to dojrzała powieść o sile przyjaźni, o rozterkach, o problemach w małżeństwie. To lekka książka, która umili popołudnie nie tylko Wam, ale także Waszym przyjaciółkom. Polecam!
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
Agata Przybyłek i Natalia Sońska to młodziutkie pisarki, które mają już na swych koncie po kilka świetnych książek. Jestem ich wielką fanką i czytam każdą powieść, która wyjdzie spod ich pióra. Jak jednak wypadła pozycja, którą postanowiły napisać wspólnie?
Głównymi bohaterkami książki są dwie przyjaciółki - Miłka i Ania, które...
2016-08-08
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com
_______________________________________________________________________
Dzisiaj na tapecie kolejna recenzja książki autorstwa młodej, ale jakże zdolnej Agaty Przybyłek. Tym razem, po pełnej bólu i rozpaczy książce "Bez ciebie", Przybyłek serwuje nam wspaniałą komedię, która może poprawić humor w najbardziej pechowy i smutny dzień. A to wszystko za sprawą pewnej Zuzanny, która czuje się zaniedbana przez męża.
Zuzanna ma prawie wszystko, czego chce kobieta: męża, wspaniałe dziecko, dom z ogródkiem blisko rodziny i pracę jako przedszkolanka. Czego jej zatem brakuje? Odpowiedź jest prosta - uwagi męża. Ludwik jest zapalonym historykiem i uwielbia szukać różnych skarbów z kolegami, zapominając o rodzinie. Zuzanna, za sprawą pewnej pani psycholog Matyldy Mak, uświadamia sobie, że nie można tak żyć. Musi coś zrobić, aby mąż znowu zaczął ją zauważać. Postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i niczym lwica walczy o swoje małżeństwo. To nie jest jednak takie proste, zwłaszcza kiedy na horyzoncie pojawia się pociągający wuefista, który non stop prawi Zuzannie komplementy... Co z tego wyniknie? Koniecznie przeczytajcie!
Pomimo tego, że Agata Przybyłek mężatką nie jest, to napisała bardzo dobrą komedię o problemach i rutynie w małżeństwie. Pokazuje to, że autorka jest wspaniałą obserwatorką i wszystkie zaobserwowane trudności i radości życiowe potrafi perfekcyjnie przenieść na kartki papieru. A wszystko to jest możliwe za pomocą wspaniałego języka, lekkiego, przyjemnego, krótko mówiąc swojskiego, bez żadnych udziwnień, w szczególności w dialogach. Dodatkowo, Przybyłek potrafi stworzyć bardzo dobre opisy, pełne metafor i porównań, których nie powstydziłby się poeta z górnej półki. Po prostu brawo! Warto również wspomnieć, że oprócz problemów w małżeństwie Agata Przybyłek porusza również problem nietolerancji na wsi. Sama pochodzę ze wsi i wiem, jak traktowane i obgadywane są osoby, które się czymś wyróżniają, są oryginalnie, generalnie odbiegają od powszechnie panującego schematu. Podobnie jest w książce Przybyłek - ktoś, kto ubiera się na czarno, lubi mocniejszy makijaż, od razu jest uważany za satanistę albo muzułmanina.
Pomimo tego, że Agata Przybyłek w swojej najnowszej książce porusza trudny i do bólu życiowy temat (bo która para nie popada w rutynę? Chyba każda!), to całą historię oblewa dużą ilością humoru, który nadaje książce niesamowitej lekkości. Z lekturze znajdziemy nie tylko komizm słowny, ale także sytuacyjny. Z tego też powodu, podczas czytania po prostu nie można się nie śmiać. Jak zapewnia okładka książki: porządna dawna uśmiechu gwarantowana!
Podsumowując, jeśli macie zły humor, facet Was wkurzył, samochód się zepsuł, albo zamiast ciasta wyszedł zakalec - bez zastanowienia sięgnijcie po "Takie rzeczy tylko z mężem", a humor w mig się Wam poprawi. A może w głównej bohaterce odnajdziecie siebie i również z zapartym tchem zaczniecie walczyć o swoją drugą połówkę? Kto wie?
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com
_______________________________________________________________________
Dzisiaj na tapecie kolejna recenzja książki autorstwa młodej, ale jakże zdolnej Agaty Przybyłek. Tym razem, po pełnej bólu i rozpaczy książce "Bez ciebie", Przybyłek serwuje nam wspaniałą komedię, która może poprawić humor w najbardziej pechowy i smutny dzień. A to...
2016-06-23
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
Książek o miłości jest tyle, ile grzybów po deszczu. Niektóre z nich niosą ze sobą oklepane i banalne historyjki, których każda z nas ma dosyć. Inne potrafią nas zmusić do refleksji nad życiem, a czasami nawet wywołują śmiech, albo wręcz przeciwnie - łzę w oku. Jest również trzecia grupa książek - to te, które rozrywają serce na kawałki, które sprawiają, że paczka chusteczek to za mało. To są właśnie te książki, przy których się po prostu ryczy. Taka właśnie jest najnowsza powieść Colleen Hoover pt. "Ugly love".
Tate to studentka, a zarazem początkująca pielęgniarka. Wprowadza się do mieszkania swojego brata - Corbina, który jest pilotem. Dziewczyna przed drzwiami znajduje pijanego mężczyznę, przez co z trudem dostaje się do środka. Dodatkowo okazuje się, że jest to przyjaciel Corbina i dziewczyna musi zaopiekować się pijakiem o imieniu Miles (również pilotem). Kim tak naprawdę jest ten zamknięty w sobie chłopak? Dlaczego mało mówi i się nie uśmiecha? Jak na życie Tate i Milesa wpłynie nić pożądania, która się między nimi pojawia?
Akcja powieści dzieje się w dwóch wymiarach. Pierwszy z nich to teraźniejszość, w której Tate i Miles się poznają. Narratorem jest Tate. Ten wymiar nie jest dynamiczny, ale za to bogaty w emocje głównej bohaterki. Natomiast drugi wymiar toczy się 6 lat wcześniej, i w tym wypadku narratorem jest Miles. Tutaj wszystko toczy się już szybko i dynamicznie, i to właśnie z tych opowieści poznajemy tajemnicę Milesa oraz to, dlaczego jest taki, jaki jest - czyli nie chce kochać i być kochanym.
Autorka w specyficzny sposób kreuje bohaterów. Przeszłość Milesa i Kapitana znamy od podszewki, wiemy o nich wszystko. Natomiast o Corbinie i Tate z lektury dowiadujemy się niewiele. Nie poznajemy za dobrze rodziny, ani przyjaciół. Wiemy tylko tyle, że Tate robi magisterkę i pracuje jako pielęgniarka, natomiast Corbin jest pilotem - to wszystko.
Na początku książki dziwiłam się jak można żyć tak jak Miles - udawać kogoś innego, nie rozmawiać o przeszłości i nie kochać. Potępiałam również zachowanie głównej bohaterki, która na własne życzenie wpakowała się w chorą relację typu: seks bez zobowiązań. Natomiast pod koniec lektury tak się wszystko skomplikowało, że nie mogłam nie płakać. Przestałam potępiać, zaczęłam serdecznie współczuć.
"Ugly love" to chyba najbardziej dojrzała i odważna powieść Colleen Hoover. Nie jest już to książka dla młodzieży, o pierwszej miłości. To mocna lektura z licznymi scenami seksu. Nie sposób tutaj nie wspomnieć o opisach, które wychodzą spod pióra Hoover. Są one piękne i realistyczne, a wspomniany seks może nie zawsze opisany w sposób delikatny i zmysłowy, ale nadal nie w taki, że podczas czytania ma się mdłości. Colleen Hoover jest mistrzynią detali. Opisuje każdy gest, nawet najmniejsze muśnięcie, każde słowo, każdy oddech... Po prostu wszystko! I to jeszcze w taki genialny sposób!
"Ugly love" to kolejna książka "na poziomie" tej autorki. Powieść seksowna, zmysłowa, a zarazem rozrywająca serce na kawałki. To książka, w której przeżywamy razem z bohaterem, całym naszym ciałem i duszą. Wszystkim! To powieść, w której od razu się zakochałam, od pierwszego wejrzenia, na zawsze. I polecam ją wszystkim, z całego mojego zmiażdżonego serduszka!
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
Książek o miłości jest tyle, ile grzybów po deszczu. Niektóre z nich niosą ze sobą oklepane i banalne historyjki, których każda z nas ma dosyć. Inne potrafią nas zmusić do refleksji nad życiem, a czasami nawet wywołują śmiech, albo wręcz przeciwnie - łzę w oku....
2016-04-23
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com
_______________________________________________________________________
Nie wiem czy moją recenzję można nazwać typową recenzją. Jest to raczej hymn pochwalny, bo książką "Zanim się pojawiłeś" jestem oczarowana. Zakochałam się w niej od pierwszych stron, całkowicie zawładnęła moim sercem i pozostanie tam na długo. Jeśli spodziewacie się tandetnego romansidła to zdecydowanie pozytywnie się rozczarujecie. Nie zawsze w życiu wszystko idzie po naszej myśli. W sumie, zazwyczaj tak jest. Zawsze wydarzy się coś, co zmieni nasze plany. Gorzej, jak to jest choroba, która przykuwa do wózka.
Lou Clark to dwudziestosześcioletnia kobieta, której w pewnym sensie zawalił się świat - straciła pracę, którą lubiła. Niestety to dzięki jej wypłacie rodzinie udało się wiązać koniec z końcem. Dziewczyna zaczyna szukać pracy, jednak to nie jest takie proste zadanie, bo ofert nie ma zbyt wiele. Gdy już straciła nadzieję, że nie będzie musiała pracować z drobiem, pojawiła się bardzo intrygująca i nietypowa oferta pracy - pół roczny etat dla osoby, która ma dotrzymywać towarzystwa niepełnosprawnemu mężczyźnie. Lou przyjęła ofertę i tak zaczęła się znajomość dziewczyny i Will'a Traynor'a.
Mężczyzna jest sparaliżowany od szyi w dół. Potrzebuje stałej opieki, gdyż nic nie może przy sobie zrobić. W dodatku nie jest on w najlepszym stanie psychicznym. Jednak nie zawsze tak było. Kiedy był zdrowy uwielbiał swoje życie, czerpał z niego garściami. Miał wszystko, czego potrzebuje młody człowiek. Niestety wypadek zmienił jego życie o 180 stopni. Z energicznego mężczyzny Will stał się sarkastycznym, uzależnionym od łaski i niełaski innych, trzydziestoparolatkiem.
Z początku znajomość Will'a i Lou nie była usłana różami. Mężczyzna nienawidził dziewczyny, był dla niej niemiły i chamski. Lou znosiła to cierpliwie, choć nieraz miała ochotę zrezygnować z pracy. Jednak po tym, jak jej ojciec stracił pracę, stała się jedynym żywicielem rodziny. W związku z tym, z pracy nie mogła zrezygnować i robiła wszystko, aby ograniczyć kontakty z mężczyzną do minimum.
Wszystko się zmienia, kiedy dziewczyna dowiaduje się z jakiego powodu została zatrudniona i jaka jest jej właściwa rola w tym wszystkim. Zaczyna się wyścig z czasem. Kto go wygra? Will czy Lou?
Głównym narratorem w książce jest Lou. Jednak zdarzają się również rozdziały, w których narratorem jest matka Willa, jego ojciec, albo siostra Lou. Dzięki czemu choć przez chwilę możemy widzieć świat ich oczami.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Jojo Moyes, i po lekturze "Zanim się pojawiłeś" wiem, że z pewnością nie ostatnie. Książka jest tak wspaniale napisane, lekkim piórem, z pięknymi, idealnymi opisami, że czytanie to tona przyjemności. W dodatku książka ta to emocjonalna bomba zegarowa, która wybucha pod koniec. To właśnie ta bomba spowodowała, że płakałam jak bóbr. Dawno nie czytałam książki, która by mną aż tak poruszyła, żebym zanosiła się od płaczu.
"Zanim się pojawiłeś" to książka o miłości i o przyjaźnie, która w szybki sposób pojawiła się miedzy dwojgiem obcych i różnych ludzi. To powieść o oddaniu i poświęceniu. O wspieraniu w trudnych chwilach, a także o determinacji. To właśnie determinacja Lou sprawiła, że tak bardzo ją polubiłam. Za wszelką cenę starała się zrobić coś, aby Will znowu pokochał życie i chciał żyć. Nie poddawała się, kiedy jej próby odnosiły porażkę.
Muszę przyznać, że w pewnym sensie utożsamiam się z Lou, mamy podobny charakter. Obydwie nie lubimy i boimy się zmian, boimy się spróbować czegoś nowego. I za każdym razem krytykujemy coś, czego nie znamy. A przecież tak nie można... Dlatego moim mottem stają się słowa, które Will skierował do Lou: Nie krytykuj, zanim czegoś nie spróbujesz. To dzięki niemu dziewczyna się zmieniła i zaczęła tak naprawdę żyć.
"Zanim się pojawiłeś" to nie tylko doprowadzająca do płaczu historyjka. To powieść, która tętni optymizmem i nadzieją. Książka jest pewnego rodzaju walką: walką o siebie i o innych, walką o przetrwanie i o życie. Na plus zasługuje również czarny humor, który pomimo trudnej tematyki książki, jest na właściwym miejscu.
Warto również wspomnieć o ciemnej stronie tej książki - chorobie Willa. Dzięki niej dowiadujemy się na czym polega tetraplegia oraz to, jak ciężkie jest życie osoby niepełnosprawnej, biorąc pod uwagę to, że nie zawsze są podjazdy dla takich osób, specjalne parkingi, chodniki w dobrym stanie, czy szerokie przejścia.
"Zanim się pojawiłeś" to książka do bólu nieprzewidywalna. Do samego końca nie wiedziałam co się stanie i za to ogromne brawa dla autorki. Powieść do samego końca trzyma w napięciu i nie pozwala się odłożyć na później.
Podsumowując, jeśli macie ochotę na kilkaset stron mądrej, wzruszającej i niebanalnej powieści dającej do myślenia, to musicie sięgnąć po "Zanim się pojawiłeś". To nie jest zwyczajna historia z kategorii "zakup paczkę chusteczek". To powieść, która dostarcza nam cały wachlarz emocji: od śmiechu po łzy. To sugestywna powieść, która jest wspaniale rozegrana psychologicznie, powieść o sile uczuć i o magicznym wpływie człowieka na człowieka. Zdecydowanie polecam, a sama dodaje książkę do książek ulubionych.
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com
_______________________________________________________________________
Nie wiem czy moją recenzję można nazwać typową recenzją. Jest to raczej hymn pochwalny, bo książką "Zanim się pojawiłeś" jestem oczarowana. Zakochałam się w niej od pierwszych stron, całkowicie zawładnęła moim sercem i pozostanie tam na długo. Jeśli spodziewacie się...
2016-01-02
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
Książka opowiada historię dwóch par, które różnią się od siebie jak dzień i noc, jak ogień i woda. Łączy ich jedynie cel – chęć posiadania dziecka. Dagmara i Igor – nowoczesna para, żyjąca w biegu, dla których życie to jedna wielka przygoda. Ona – trzydziestotrzyletnia kontrafagocistka, dla której praca jest priorytetem. On – biznesmen, zajmujący się przejmowaniem upadających firm. Zakochany w żonie, jednak posiadanie dziecka nie jest jego największym marzeniem. Dagmara i Igor traktują poczęcie dziecka jako zadanie – chcą „wstrzelić się” z jego urodzeniem. Bo czemu nie, skoro Daga może wtedy zrobić sobie wolne w pracy i na wszelki wypadek zarezerwować nianię? Nie mają czasu na żadne choroby, na nieudane próby poczęcia dziecka. Jednak nie zawsze dostajemy to, czego byśmy chcieli.
Kolejna para, którą przedstawia nam Pani Fabisińska to Monika i Mateusz – głęboko wierzące małżeństwo, od wielu lat bezskutecznie starające się o dziecko. Mateusz, to poukładany dyrektor szkoły podstawowej, niegdyś nękany w szkole jako dziecko przez Igora, brat księdza, posiadający wujka biskupa nominowanego na kardynała. Monika – pracuje w urzędzie gminy, od dziecka marzy o dużej, szczęśliwej rodzinie, jednak test ciążowy cały czas pokazuje jedną kreskę. Małżeństwo po wielu latach decyduje się na leczenie w klinice, wbrew przekonaniu Mateusza.
Losy par krzyżują się pewnego pijackiego dla mężczyzn wieczoru. Pary zaprzyjaźniają się, a wspólny cel, wspólne problemy tylko ich do siebie zbliżają. Jednak obietnica złożona podczas imprezy wystawia na próbę ich przyjaźń, co pociąga za sobą ogromną lawinę zdarzeń i emocji.
Pani Fabisińska porusza w swojej książkę dość kontrowersyjny temat, życiowy, poważny i strasznie trudny, a mianowicie temat in vitro. Można traktować ją jako swojego rodzaju przewodnik przy leczeniu bezpłodności. Jednak, na całe szczęście, nie spotkamy się tutaj z medycznym, niezrozumiałym żargonem. Książka jest napisana prostym językiem, dzięki czemu szybko się ją czyta.
Autorka w swojej książce serwuje czytelnikowi ogromną dawkę emocji. Dzięki wspaniałym umiejętnościom pani Fabisińskiej dowiadujemy się co przeżywają pary decydujące się na in vitro, zarówno te, dla których od samego początku ten sposób „leczenia” jest jakimś rozwiązaniem, i te, a może nawet w szczególności te, które głęboką wierzą w Boga, dla których in vitro to „wyrafinowana aborcja”. Do jakiego stopnia wierzące małżeństwa mogą się posunąć, aby spełnić swoje pragnienie o posiadaniu wymarzonego dziecka? W którym dla nich momencie dziecko staje się ważniejsze od Boga? Na plus zasługuje również fakt, że autorka nie ocenia zachowania bohaterów, pozostawia to czytelnikom.
Jestem również zachwycona sposobem, jakiego używa Pani Fabisińska ażeby pokazać różnice miedzy bohaterami. Nie jest to suchy fakt typu: „Ona jest szarą myszką, a ona pewną siebie kobietą”. Zdecydowanie nie. Sami to wnioskujemy, po tym, gdy autorka przytacza nam myśli bohaterów, różne poglądy na ten sam temat, sposób bycia.
Książka bardzo wciąga. Nie mogłam się od niej uwolnić. Byłam rozdarta – z jednej strony jak najszybciej chciałam znać zakończenie, a z drugiej nie chciałam, żeby się skończyła. Zdecydowanie zmusza do refleksji i przemyśleń, wstrząsa i porusza. Dzięki tej książce można również poznać swoje zdanie na temat in vitro, oczywiście jeśli się go nie posiada.
Książka ma otwarte zakończenie, jednak autorka ma w planach kontynuację tej historii, która będzie – jak mówi sama Fabisińska – jeszcze bardziej skomplikowana.
Podsumowując – „Śnieżynki” to doskonała pozycja. Nie można obojętnie przejść koło takiej książki, po przeczytaniu nie można o niej nie myśleć, zapomnieć. Aż chce się powiedzieć całemu światu jaką wspaniałą książkę przeczytaliśmy. Zdecydowanie zasługuje na dłuższą uwagę. I muszę się przyznać, że w pewnym sensie zazdroszczę osobom, które mają „Śnieżynki” jeszcze przed sobą. Zdecydowanie polecam zacząć rok od tak wspaniałej lektury.
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
Książka opowiada historię dwóch par, które różnią się od siebie jak dzień i noc, jak ogień i woda. Łączy ich jedynie cel – chęć posiadania dziecka. Dagmara i Igor – nowoczesna para, żyjąca w biegu, dla których życie to jedna wielka przygoda. Ona – trzydziestotrzyletnia kontrafagocistka, dla której praca jest priorytetem. On –...
2018-02-25
„Żona na pełen etat” to czwarta, a zarazem ostatnia część cyklu Takie życie tylko z mężem. Z całego serca uwielbiam tę serię i jest mi niezwykle smutno, że będę musiała pożegnać się z szaloną Zuzanną. Na szczęście Agata Przybyłek zakończyła tę historię z przytupem!
Po wielu zawirowaniach, wypadkach i rzekomych zdradach, życie Ludwika i Zuzanny wreszcie powraca na właściwe tory, dlatego też postanawiają postarać się o kolejne dziecko. Nie jest to jednak tak łatwe jakby mogło się wydawać, szczególnie, gdy ich sypialnię co rusz odwiedzają zaaferowani domownicy albo sąsiedzi. W Jaszczurach pojawia się również plotka, zgodnie z którą Zuzanna jest już w ciąży, a ojcem dziecka jest... były narzeczony! Główna bohaterka raz na zawsze postanawia nie tylko uciąć niepochlebne plotki na swój temat, ale także wyjechać, by w spokoju móc postarać się o kolejnego potomka. Oczywiście Agata Przybyłek nie byłaby sobą, gdyby wyjazd ten nie obfitował w katastrofy!
Agata Przybyłek w ostatniej części cyklu zdecydowanie nie pozwala nam się nudzić. Z zapartych tchem czytałam perypetie zwariowanej Zuzanny, co rusz śmiejąc się pod nosem. Ta kobieta nie ma łatwego życia. W ostatnim tomie znowu będzie musiała się zmierzyć z plotkami, zaściankową mentalnością i ukochaną mamuśką, która pewnego ranka koniecznie musi kupić sobie buty do trumny. Kto to wszystko zniesie jak nie Zuzanna?
„Żona na pełen etat” to wspaniały poprawiacz humoru, który nigdy Was nie zawiedzie. Doskonale bawiłam się podczas lektury, a wyjazd Zuzanny i Ludwika to dla mnie mistrzostwo! Czymś wspaniałym jest również kreacja bohaterów. Agata Przybyłek wprowadza nas w świat oryginalnych, nieszablonowych i różnorodnych postaci. Każdy z bohaterów jest inny, ma inne przyzwyczajenia i inny charakter. Czasami są może przerysowani, ale to właśnie to nadaje tej serii wyjątkowości i niezwykłego humoru.
Podsumowując, „Żona na pełen etat” to przezabawne zakończenie cyklu o Zuzannie. Jeśli czytałyście poprzednie części to koniecznie musicie sięgnąć i po tę. Jeśli nie - koniecznie nadróbcie. Potężna dawka humoru gwarantowana!
„Żona na pełen etat” to czwarta, a zarazem ostatnia część cyklu Takie życie tylko z mężem. Z całego serca uwielbiam tę serię i jest mi niezwykle smutno, że będę musiała pożegnać się z szaloną Zuzanną. Na szczęście Agata Przybyłek zakończyła tę historię z przytupem!
Po wielu zawirowaniach, wypadkach i rzekomych zdradach, życie Ludwika i Zuzanny wreszcie powraca na właściwe...
2016-02-24
z-ksiazka-w-reku.blogspot.com
To było do przewidzenia, że z połączonych sił Magdaleny Witkiewicz i Nataszy Sochy musi wyjść coś wspaniałego. I nie zawiodłam się, bo bez dwóch zdań - wyszło. To chyba jedyna książka, przy której tak świetnie się bawiłam i co chwila się śmiałam, bo jak tu się nie śmiać, skoro wszystko jest tak bardzo prawdziwe? Książka pokazała, w jaki sposób biedny, rudy kotek może naprawić aż dwa małżeństwa!
Ewelina i Justyna to dwie mężatki, każda z dwójką dzieci, niezadowolone ze swojego małżeństwa. Wiecznie narzekają na swoich mężów, krytykują, a jedna z nich nawet wyrzuciła męża z domu. Ich losy łączy autobus linii 122, a bardziej wypadek tego autobusu, w którym jechały kobiety. Przyczyną wypadku był wcześniej wspomniany kot (a może raczej przypalona fasola?), który stracił swoje ostatnie życie. Połamane kobiety trafią na jedną salę do szpitala na długi czas. Teraz ich obowiązki muszą przejąć mężowie, którzy są kompletnie zieloni w temacie zajmowania się domem. Kobiety są przerażane i pewne, że mężczyźni nie poradzą sobie w nowej roli, szczególnie gdy zbliża się początek nowego roku szkolnego.
Początkowo rzeczywiście mężczyźni radzą sobie kiepsko, bo jak pogodzić tu dwójkę dzieci, pracę, dom, sprzątanie i pranie? Na dodatek robienie ludzików z kasztanów i zwierzątek z ziemniaka? A co się stanie gdy do tego dołożymy jeszcze brak pomocy ze strony teściów?
Jak wszystkie dobrze wiemy, mężczyźni to nie kobiety i nie mają podzielności uwagi, w przeciwieństwie do nas nie potrafią robić 1000 rzeczy na raz. Dlatego też Sebastian i Mateusz nie odnajdują się w nowej roli, wszystko im nie wychodzi, bo nie mają wprawy w zajmowaniu się domem, co więcej ich relacje z dziećmi też nie są najlepsze. Jednak z biegiem czasu wszystko się zmienia. Mężczyźni radzą sobie lepiej, uczą się na błędach i wiedzą, że mleka nie stawia się na ostatniej półce na drzwiach lodówki. Sięgają również po pomoc tajemniczej pani ornitolog - Dżesiki, która czasami pomaga im w domowych obowiązkach.
Autorki w swojej książce wykreowały wspaniałych bohaterów o różnych charakterach, którzy nie są mdli ani nudni. Nudne nie są także dialogi, wręcz przeciwnie - kipią humorem i dowcipem. Pod koniec powieści, bohaterowie przechodzą swoistą przemianę. Każde z nich zauważa wcześniej popełniane błędy, brak zrozumienia i wsparcia, dzięki czemu rudemu kotkowi naprawdę udało się uratować 2 małżeństwa. Co więcej ojcowie zbliżają się do dzieci, bawią się z nimi, a gdy sytuacja tego wymaga, uczą się robić na drutach i słuchają audiobooków o znanym piłkarzu.
Książka jest oczywiście napisana fajnym, prostym i swojskich językiem. Autorki zdecydowanie mają lekkie pióra. Powieść czyta się bardzo szybko i przyjemnie, w dodatku są liczne powody do śmiania, bo z niektórych sytuacji naprawdę nie można się nie śmiać.
Podsumowując, "Awaria małżeńska" to przezabawna i przedowcipna powieść o panujących stereotypach. Jeśli chcecie spędzić miłe popołudnie z kilogramową dawką śmiechu i z ponad 300 stronicami dobrze napisanej komedii to zdecydowanie sięgnijcie po "Awarię małżeńską". Gwarantuję, że nie będziecie żałować!
z-ksiazka-w-reku.blogspot.com
To było do przewidzenia, że z połączonych sił Magdaleny Witkiewicz i Nataszy Sochy musi wyjść coś wspaniałego. I nie zawiodłam się, bo bez dwóch zdań - wyszło. To chyba jedyna książka, przy której tak świetnie się bawiłam i co chwila się śmiałam, bo jak tu się nie śmiać, skoro wszystko jest tak bardzo prawdziwe? Książka pokazała, w jaki sposób...
2016-05-09
Życie płata nam różne figle. Czasami jest tak, że wszystko idzie jak po maśle, idealnie, jesteśmy szczęśliwi i spełnieni. Niestety po jakimś czasie, tylko jedno wydarzenie potrafi zepsuć wszystko i wywrócić nasze życie do góry nogami. Nigdy nie wiemy co czeka nas za rogiem albo jutro.
Podobną historię pokazuje nam Diane Chamberlain w powieści "Chcę cię usłyszeć". Laura Brandon to popularna astronautka, spełniona kobieta i w życiu prywatnym i zawodowym. Ma wspaniałą córkę Emmę i kochającego męża Ray'a. Pomimo tego, że mąż ma problemy ze zdrowiem psychicznym, kobieta jest szczęśliwa. Niestety, jak wiemy nic nie trwa wiecznie. Życie Laury zmienia się wraz ze śmiercią ojca. To właśnie wtedy, na łożu śmierci, ojciec prosi Laurę, aby odwiedzała starszą kobietę, o której wcześniej nie słyszała - Sarah Tolley. Jak w takiej sytuacji nie złożyć obietnicy? Kobieta zgadza się i niestety nie wie, jak ta obietnica wpłynie na jej przyszłość.
To nie jest jeszcze koniec złych wydarzeń... Kobieta nie zdążyła pogodzić się jeszcze ze śmiercią ojca a znowu dostaje nóż w plecy od losu - jej mąż popełnia samobójstwo. Co gorsze, świadkiem śmierci Ray'a jest pięcioletnia Emma. To traumatyczne wydarzenie spowodowało, że dziewczynka przestała mówić... zupełnie. Świat kobiety rozpada się tysiące kawałków. Robi wszystko, aby pomóc córce. Zdruzgotana i gnębiona poczuciem winy Laura kontaktuje się z jedyną osobą, którą może pomóc jej i Emmie - z biologicznym ojciec Emmy, który nie wie, że ma dziecko.
Już sam zarys fabuły, który przedstawiłam jest ciekawy, prawda? Ale to nie wszystko! Bardzo intrygujący jest także wątek Sarah Tolley, która boryka się z Alzheimerem. Kobieta nie pamięta rzeczy z krótkiej przeszłości, jednak bardzo dobrze, ze wszelkimi detalami pamięta swoją młodość. Dzieli z Laurą swoją przeszłością, która jest bardzo ciekawa. Nie chcę powiedzieć za dużo, ale wspomnę tylko, że przeszłość staruszki wiążę się ze szpitalem psychiatrycznym, w którym pracowała kobieta, i w którym pacjenci zostali poddawani eksperymentalnym terapiom.
"Chcę cię usłyszeć" to powieść wprost kipiąca emocjami. W dodatku autorka serwuje nam niezwykłe wzruszenie oraz konieczność refleksji i przemyśleń. Książka tak mną poruszyła, że przez długi czas myślałam tylko o niej, i nie mogłam zacząć kolejnej powieści. Naprawdę nie mogłam się otrząsnąć.
Autorka w idealny sposób buduje napięcie. Pomimo tego, że akcja przyspiesza powoli, mnie książka wciągnęła od pierwszej strony i nie mogłam się od niej oderwać. Zakończenie książki jest zaskakujące i idealne, choć niektórzy uważają, że jest naciągane. Pomimo tego, że w książce jest kilka zbiegów okoliczności, moim zdaniem zakończenie w bardzo dobry sposób pasuje do całej fabuły, a wątek kryminalny nadaje książce "tego czegoś". Książkę czyta się z ogromną przyjemnością i lekkością. Można się zrelaksować i odpocząć, pomimo tego, że autorka serwuje nam szczyptę psychologii.
Nie sposób wspomnieć także o bohaterach, którzy są idealnie przedstawieni i wykreowani. Są oni prawdziwi i naturalni, a ich zachowania wprost wyjęte z życia. Dodatkowo autorka ma takie lekkie pióro, że książkę pochłania się w mig.
Podsumowując, "Chcę cię usłyszeć" to rewelacyjna powieść, ujmująca i barwna z wątkiem kryminalnym sprzed lat, która na długo zostanie w mojej pamięci. Z całego serca polecam! A ja z pewnością sięgnę po kolejne książki autorki, coś czuje, że Chamberlain stanie się moją jedną z ulubionych autorek.
______________________________________________________________________
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/2016/05/chce-cie-usyszec-diane-chamberlain.html
Życie płata nam różne figle. Czasami jest tak, że wszystko idzie jak po maśle, idealnie, jesteśmy szczęśliwi i spełnieni. Niestety po jakimś czasie, tylko jedno wydarzenie potrafi zepsuć wszystko i wywrócić nasze życie do góry nogami. Nigdy nie wiemy co czeka nas za rogiem albo jutro.
Podobną historię pokazuje nam Diane Chamberlain w powieści "Chcę cię usłyszeć". Laura...
2016-01-13
z-ksiazka-w-reku.blogspot.com
Akcja kryminału toczy się w Bostonie, gdzie to tajemniczy morderca, nazywany przez prasę oraz policję Chirurgiem, szuka samotnych, młodych kobiet, następnie je gwałci, z ogromną precyzją wycina skalpelem macicę, którą jako trofeum zatrzymuje na pamiątkę, na końcu zabija swoje ofiary, jednym cięciem – jak rzeźnik – przez poderżnięcie gardła. Oczywiście wszystko to się dzieję bez znieczulenia.
Policja ustala, że takiego typu morderstwa miały już miejsce 2 lata wcześniej. Jedną z ofiar, która przeżyła i zabiła swojego oprawcę jest doktor Catherin Cordell – piękna, młoda i zdolna lekarka zatrudniona w bostońskim centrum medycznym. Cordell znowu czuje się zagrożona. Boi się, że Chirurg chce skończyć to, co zaczął. Czy teraźniejszy Chirurg to następca Chirurga z przeszłości? A może jednak morderca nie został zabity?
Tę zagadkę postara się rozwikłać młoda detektyw Jane Rizzoli i jej partner Thomas Moore. Po nitce do kłębka chcą dowiedzieć się kim jest Chirurg. Czy zdążą przed kolejnym atakiem mordercy i aktem zemsty na doktor Cordell?
Kryminał jest bardzo dobrze napisany. Pomimo tego, że to thriller medyczny, nie znajdziemy tu typowo lekarskiego żargonu. Na pochwałę zasługują również opisy pracy Catherin Cordell na oddziale ratunkowym a także to, w jaki sposób autorka pokazała przemyślenia i motywy działania mordercy.
Książkę czyta się bardzo szybko, nie można się od niej oderwać. Trzyma w napięciu do ostatniej kartki. Kiedy już domyśliłam się, kto może być Chirurgiem, autorka udowodniła mi, że jednak nie mam racji. Każda strona, każda kartka to napięcie, niepewność i w pewien sposób strach i obawa o bohaterów.
Opisy Tess Gerritsen są konkretne, bez owijania w bawełnę. Nie ma tutaj zbędnych opisów, które nic nie wnoszą do fabuły. Znajdziemy natomiast ciekawe, rozbudowane dialogi, nietuzinkową kreację bohaterów (nie są wyidealizowani, ale prawdziwi i życiowi) oraz to, że będziemy cierpieć z bohaterami i razem z nimi przeżywać ich problemy i obawy.
Podsumowując – „Chirurg” to kawał dobrego, krwistego thrillera medycznego, trzymającego w napięciu, dobrze napisanego. Akcja bardzo dynamiczna, dzięki czemu lektura nie nudzi. Zachętą do przeczytania „Chirurga” niech będzie dla Was to, że Stephen King uważa Tess Gerritsen za mistrzynię gatunku, lepszą od Cooka, Palmera, a nawet Michaela Crichtona. Moim zdaniem wyobraźnia autorki nie zna granic. Na pewno przeczytam dalsze części tej serii – już się nie mogę doczekać. Zdecydowanie polecam. Czeka Was 384 stron znakomitego kryminału.
z-ksiazka-w-reku.blogspot.com
Akcja kryminału toczy się w Bostonie, gdzie to tajemniczy morderca, nazywany przez prasę oraz policję Chirurgiem, szuka samotnych, młodych kobiet, następnie je gwałci, z ogromną precyzją wycina skalpelem macicę, którą jako trofeum zatrzymuje na pamiątkę, na końcu zabija swoje ofiary, jednym cięciem – jak rzeźnik – przez poderżnięcie gardła....
https://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
Jak dotąd, twórczość Remigiusza Mroza znałam tylko z cyklu o Joannie Chyłce oraz o Wiktorze Forście. Jaka była moja radość, kiedy otworzyłam prezent świąteczny i zobaczyłam... „Behawiorystę”! Coś nowego, coś innego Mroza! Czy książka spoza cykli przypadła mi do gustu?
Akcja powieści dzieje się w Opolu, kiedy to zamachowiec zajmuje przedszkole, w którym przetrzymuje dzieci i wychowawców. Grozi, że zabije ich wszystkich. Niestety policja jest bezsilna. Nie ma żadnego wpływu na zachowanie zamachowca. Nietypowe jest również to, że nie ma on żadnych żądań. Nikt nie wie, dlaczego wziął zakładników ani jaki cel chce w ten sposób osiągnąć. Oliwy do ognia dolewa fakt, że transmisja na żywo z przedszkola pojawia się w Internecie! Nie jest to zwykła emisja. To „Koncert krwi”, w który wciągnięci są widzowie - muszą zdecydować, które osoby przeżyją, a które zostaną zamordowane. Zdesperowane i nieradzące sobie służby sięgają po pomoc Gerarda Edlinga. To były prokurator, dyscyplinarnie zwolniony ze służby. Jest specjalistą od kinezyki, czyli działu nauki, która zajmuje się komunikacją niewerbalną między ludźmi. Znany jest szczególnie z tego, że jest człowiekiem ekscentrycznym, który potrafi rozwiązać każdą sprawę.
Powiem jedno - „Behawiorysta” to jedno wielkie WOW! Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że to najlepsza książka Mroza, jaką do tej pory przeczytałam. To mistrzostwo, które będę polecać każdemu! Dlaczego? Po pierwsze za pomysł na fabułę! Oryginalny i nietuzinkowy. Akcja pędzi już od pierwszej strony. Książka przez cały czas trzyma w napięciu tak bardzo, że to aż boli. Czasami musiałam odłożyć książkę bo po prostu nie dawałam rady dalej czytać. Autor stworzył takie dylematy, że pomimo tego iż to kryminał, miałam łzy w oczach, kiedy ginęły lub zostały okaleczane niewinne osoby, o losach których decydowali „widzowie”.
„Behawiorysta” to chyba najbardziej krwawa i okrutna książka Remigiusza Mroza jaką czytałam. Pełno w niej przemocy, śmierci, krzywdy i trudnych decyzji. Co chwila jesteśmy świadkami jakiegoś krwawego morderstwa. Oczywiście nic a nic mi to nie przeszkadzało, a raczej sprawiało, że czytałam książkę dosłownie z zapartym tchem i wypiekami na twarzy.
Kolejnym atutem książki jest kreacja głównego bohatera. Jak na Remigiusza Mroza przystało, Gerard jest osobą wyróżniającą się z tłumu, ekscentryczną, specyficzną, po prostu wyrazistą i niepowtarzalną. Jednak najbardziej podziwiam autora za to, ile pracy musiał włożyć w ramach przygotowań do napisania książki. Z „Behawiorysty” można by stworzyć pokaźny wykład na temat kinezyki. Najlepsze jest jednak to, że autor swoją wiedzę o tej dziedzinie wplótł w nienachalny, wręcz idealny sposób! W książce specjalistą od niewerbalnej mowy ciała jest nie tylko Edling, ale także zamachowiec. Książka jest więc walką tych dwojga. Kto wygra? Kto jest oprawcą a kto ofiarą?
Czy książka ta ma jakieś wady? Wydaje mi się tak - jedną niewielką. Moim zdaniem takie wydarzenie, czyli zamach, morderstwa i transmisja nie miałaby miejsca w Polsce. Są to epizody, które znamy z amerykańskich seriali typu „Zabójcze umysły”. Ale od czego jest fikcja literacka, prawda?
Zakończenie „Behawiorysty” totalnie mnie rozwaliło! Mróz po raz kolejny udowodnił, że zakończeń jego książek nie należy przewidywać. Wszystko to sprawia, że zaliczam tę pozycję do tych, które koniecznie muszę przeczytać jeszcze raz! Albo i kilka razy!
Podsumowując, „Behawiorysta” to genialny kryminał, z wartką akcją, nieoczekiwanymi zwrotami, trzymający w napięciu do ostatniej strony! To zdecydowanie najlepsza książka tego autora! Koniecznie sięgnijcie po ten kryminał jak najszybciej.
https://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
więcej Pokaż mimo toJak dotąd, twórczość Remigiusza Mroza znałam tylko z cyklu o Joannie Chyłce oraz o Wiktorze Forście. Jaka była moja radość, kiedy otworzyłam prezent świąteczny i zobaczyłam... „Behawiorystę”! Coś nowego, coś innego Mroza! Czy książka spoza cykli przypadła mi do gustu?
Akcja powieści dzieje się w Opolu, kiedy to zamachowiec zajmuje...