-
ArtykułySztuczna inteligencja już opanowuje branżę księgarską. Najwięksi wydawcy świata korzystają z AIKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyNie jestem prorokiem. Rozmowa z Nealem Shustermanem, autorem „Kosiarzy” i „Podzielonych”Magdalena Adamus9
-
ArtykułyEdyta Świętek, „Lato o smaku miłości”: Kocham małomiasteczkowy klimatBarbaraDorosz3
-
ArtykułyWystarczająco szalonychybarecenzent0
Biblioteczka
2016-01-16
2016-12-28
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
„Obudź się, kopciuszku” to już trzecia książka w dorobku Natalii Sońskiej. Tym razem autorka zaserwowała nam niezwykle zimową i klimatyczną powieść. Miło jest ją czytać, kiedy na zewnątrz mróz, w książce mróz, a w domu kocyk i przyjemne ciepełko. Czy nowa książka Natalii Sońskiej utrzymuje poziom poprzednich? Czytajcie dalej.
Główną bohaterką książki jest Alicja - młoda, niezwykle ambitna internistka, która w 200% oddaje się swojej pracy. Spędza w niej każdą wolną chwilę, z chęcią bierze dyżury za przyjaciół w święta i w sylwestra. Jest osobą zamkniętą w sobie, nieufną i stroni od większego towarzystwa i imprez. Ma jednak paczkę przyjaciół, na których zawsze może liczyć. Pomimo tego że na pierwszy rzut oka Alicja wydaje się osobą zimną, twardą i nieprzystępną, tak naprawdę w głębi serca marzy o wielkiej, prawdziwej miłości. Jej życie zmienia sylwestrowy wyjazd w góry, gdzie poznaje przystojnego Michała - ratownika TOPR. W jego towarzystwie dziewczyna czuje się naprawdę dobrze i to właśnie dzięki niemu Alicja przestaje myśleć cały czas o pracy. Czy taki związek ma szansę przetrwać? Ona w Krakowie, on w Zakopanem... Obydwoje są zaangażowani w swoją pracę i żadne z nich nie chce pójść na kompromis. Dodatkowo Alicja zaczyna mieć kłopoty w pracy, których nigdy się nie spodziewała...
Muszę przyznać, że Natalia Sońska zdecydowanie nadal rozwija skrzydła. Każda książka, która wychodzi spod jej pióra jest lepsza niż poprzednia, nie tylko pod względem warsztatu literackiego, ale także pod względem pomysłu na fabułę. Autorce jednak najlepiej wychodzi tworzenie niezwykłego i niepowtarzalnego klimatu w książce. W „Piernikach” były to święta. Natomiast w „Kopciuszku” Natalia Sońska wprowadza nas w klimat gór, zimy, skrzypiącego śniegu pod stopami. Czytając wszelkie opisy, byłam zachwycona! Autorka wprost maluje słowem i niezwykle działa nam na wyobraźnię. Stwarza niepowtarzalna, wręcz bajkowy klimat. Czułam, że razem z bohaterami jestem w górach, siedzę w góralskiej chacie i zajadam się smakołykami starej góralki. Muszę przyznać, że ta właśnie góralka skradła moje serce - niezwykle ciepła, serdeczna kobieta, która na każdym kroku dzieliła się swoimi życiowymi mądrościami.
Tak jak było w poprzednich powieściach autorki, również w tej Natalia Sońska nie skupiła się tylko na jednym wątku, ale na kilku. Został tutaj poruszony np. wątek relacji Alicji z ojcem, która jest niezwykle trudna i raniąca. To dzięki retrospekcjom dowiadujemy się jakie dzieciństwo miała Alicja i dlaczego jej relacja z ojcem wygląda tak a nie inaczej. Została również przedstawiona praca ratownika TOPR oraz internisty. Nie byłabym sobą gdybym nie zwróciła uwagi na okładkę. Jak w poprzednich książkach, i tym razem okładka jest przepiękna. Gdy ją pierwszy raz zobaczyłam od razu się w niej zakochałam. Zdecydowanie książka ta upiększa półki księgarń.
Podsumowując, „Obudź się, kopciuszku” to niezwykle ciepła i klimatyczna książka, która bez wątpienia skradła moje serce. To powieść niezwykle mądra, wartościowa i zmuszająca do refleksji. Zdecydowanie polecam i z niecierpliwością czekam na kolejną książkę Natalii Sońskiej.
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
„Obudź się, kopciuszku” to już trzecia książka w dorobku Natalii Sońskiej. Tym razem autorka zaserwowała nam niezwykle zimową i klimatyczną powieść. Miło jest ją czytać, kiedy na zewnątrz mróz, w książce mróz, a w domu kocyk i przyjemne ciepełko. Czy nowa książka...
2016-12-02
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
Zazwyczaj sięgam po książki lekkie i przyjemne, przy których się zrelaksuje, pośmieje, wzruszę albo będę myślała nad rozwiązaniem zagadki. Rzadko zdarza się, żebym sięgnęła po książkę ciężką, smutną i tak niezwykle prawdziwą jak „Dziewczynka, która się nie uśmiechała”.
Głównym bohaterem książki jest Shane Dunphy (tak, autor książki). Zaczynając pracę w ośrodku wychowawczym dla dzieci Małe Urwisy, nie ma pojęcia, jak trudna będzie to praca. Pozostali opiekunowie nie dają sobie rady z wyjątkowo nieposłusznymi i rozbestwionymi dziećmi. Wszędzie panuje chaos, który wydaje się być nie do opanowania. W ośrodku Shane poznaje Milandrę, niezwykle agresywną i zbuntowaną czterolatkę, Gusa - klasowego rozrabiakę, Rufusa - małego, zaniedbanego chłopca, który mieszka na osiedlu przyczep campingowych. Jest także nieśmiała dziewczynka z zespołem Downa - Julie, także tytułowa Tammy - pięciolatka, która dla wszystkich stanowi zagadkę. Nie tylko się nie uśmiecha, ale także nie mówi. Jak Shane ma się porozumieć, zaprzyjaźnić a przede wszystkim okiełznać tak różne, sprawiające problemy dzieci?
~*~
„Dziewczynka, która się nie uśmiechała” to prawdziwa historia. Autor opisał w niej część swojej przeszłości, która nie należała do najłatwiejszych. Przedstawia w niej, jak wyglądała praca w takim ośrodku, jakie należy mieć podejście do dzieci specjalnej troski. Autor pokazuje przede wszystkim, że taka praca jest niezwykle trudna. Wymaga dużej cierpliwości i ogromnych umiejętności słuchania i obserwacji. Ciężko jest okiełznać dzieci, które czują inaczej i rozumieją inaczej. Ale one, jak każde dziecko, potrzebują miłości, wsparcia i bezpieczeństwa. Bardzo trudnym zadaniem jest dotarcie do takich dzieci i zyskanie ich zaufania. Jednak autor udowadnia, że jest to możliwe. Owszem, to żmudna praca, ale przy odpowiednich metodach - owocna. Shane Dunphy w różne sposoby próbuje dotrzeć do dzieci, sprawić, aby przestałe być takie agresywne. Niektóre metody początkowo przynoszą odwrotny efekt od oczekiwanego. Jednak Dunphy nie poddaje się, czym zyskał moją sympatię. Próbuje dalej, wymyślaco rusz nowe zadania i z determinacją walczy o dzieci.
Książka jest napisana, prostym i zwykłym językiem. Nie ma tu barwnych opisów czy zbędnych dialogów. Wszystko jest konkretne i sprawia, że książka staje się jeszcze bardziej autentyczna. Muszę przyznać, że czytanie powieści nie sprawiało żadnych problemów. Autor potrafił zatrzymać mnie przy książce, fabuła trzymała w napięciu. Z cierpliwością czekałam na kolejne pomysły Dunphy co do okiełznania dzieci.
Muszę również podkreślić, że książka ta nie jest dla każdego. Jeśli lubicie książki, przy której lubicie się pośmiać i po prostu dobrze bawić, to zanim sięgniecie po „Dziewczynkę, która się nie uśmiechała” zastanówcie się, czy jesteście gotowi zawitać do świata agresji, do świata dzieci, które potrzebują znacznie więcej uwagi.
Podsumowując, „Dziewczynka, która się nie uśmiechała” to niezwykle poruszająca powieści o uzdrawiającej sile miłości i życzliwości. To książka o odnajdywaniu siebie poprzez troskę o innych. Pokazuje, że czasem nawet odrobina cierpliwości i determinacji może rozwiązań niejeden problem.
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
Zazwyczaj sięgam po książki lekkie i przyjemne, przy których się zrelaksuje, pośmieje, wzruszę albo będę myślała nad rozwiązaniem zagadki. Rzadko zdarza się, żebym sięgnęła po książkę ciężką, smutną i tak niezwykle prawdziwą jak „Dziewczynka, która się nie...
2016
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
„Zaginięcie” to druga część cyklu o Joannie Chyłce. Remigiusz Mróz nie spoczął na laurach, po bardzo dobrej pierwszej części napisał znakomitą kontynuację, od której nie mogłam się oderwać!
Tym razem Joanna Chyłka i Kordian Oryński podejmują się sprawy zaginionej, trzyletniej dziewczynki. Dziecko bez śladu zniknęło z domu letniskowego bogatych rodziców. Dodatkowo przez całą noc był włączony alarm, a wszystkie okna i drzwi pozamykane. Śledczy nie odnajdują żadnych śladów, które mogłyby świadczyć o porwaniu. Podejrzewają jednak, że dziewczynka nie żyje, a zarzut zabójstwa prokuratura stawia rodzicom dziecka. W ich obronie staje oczywiście nasz niezastąpiony duet w postaci Chyłki i Zordona. Proces ma charakter poszlakowy. Pomimo tego, wszystko wskazuje na winę rodziców. Nawet sami obrońcy są takiego samego zdania. Czy uda im się wybronić małżeństwo, kiedy to sami nie wierzą w ich niewinność?
Największym atutem książki jest oczywiście fabuła. Mróz stworzył niezwykle oryginalną, skomplikowaną i wciągającą historię kryminalną, która nie jest tak oczywista jak może się na początku wydawać. Dopracował ją pod każdym względem, zwracając uwagę na najmniejsze detale. Wprowadził do niej również inne wątki kryminalne, które na końcu zgrabnie połączył w całość. Remigiusz Mróz doskonale wie, jak zatrzymać czytelnika przy książce. Wciągająca i trzymająca w napięciu historia sprawiła, że od książki nie mogłam się oderwać. Jest to spowodowane również ogromną ilością intryg w fabule, nieoczekiwanych zwrotów akcji i sprzecznych wskazówek, co powoduje, że książka ma „to coś”.
Ogromnym atutem jest także kreacja bohaterów, w której zakochałam się już gdy czytałam „Kasację”. Uwielbiam ten duet! Chyłka nic się nie zmieniła. Nadal jest bezpośrednia, wygadana i ekstrawagancka, jej cięte riposty sprawiły, że nie raz wybuchnęłam śmiechem. Zordon również budzi sympatię, a razem z Joanną tworzą doskonały duet. W „Zaginięciu” zaczyna się zmieniać relacja między bohaterami. Nie jest już to tylko relacja patronka - aplikant. Kordian chce traktować Joannę jako kobietę, a sam chce być przez nią traktowany jako mężczyzna, potencjalny partner. Ten wątek, może jeszcze nie miłosny, wyszedł Mrozowi w 100%, czułam niezwykłą chemię między bohaterami. Co z tego wyniknie?
Podsumowując, „Zaginięcie” to doskonała kontynuacja poprzedniej części. Mróz zaserwował nam niezwykłą historię, która ma drugie dno, a przy tym trzyma w napięciu do samego końca. Zdecydowanie polecam, a sama już niedługo sięgnę po kolejną część - „Rewizję”.
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
„Zaginięcie” to druga część cyklu o Joannie Chyłce. Remigiusz Mróz nie spoczął na laurach, po bardzo dobrej pierwszej części napisał znakomitą kontynuację, od której nie mogłam się oderwać!
Tym razem Joanna Chyłka i Kordian Oryński podejmują się sprawy zaginionej,...
2016-11-13
Długo zwlekałam z przeczytaniem jakiejkolwiek książki Brittainy C. Chery. W końcu się zebrałam i e-book trafił w moje ręce. Jak podobała mi się lektura? Przede wszystkim nie czuję się rozczarowana. W moje ręce często trafiają "smutne" książki. Jednak rzadko się zdarza, że książka jest tak pełna bólu i tęsknoty jak „Powietrze, którym oddycha”.
W książce poznajemy dwóch życiowych rozbitków - Elizabeth i Tristana. Los ich nie szczędził, ich życie nie było usłane różami. Obydwoje stracili kogoś bliskiego. Elizabeth straciła męża, a Tristan żonę i syna. Poznajemy ich jako osoby, którym brakuje miłości i ciepła, brakuje im po prostu ukochanych osób, które były dla nich wszystkim. W książce czytamy, jak obydwoje radzą sobie ze śmiercią swoich ukochanych, pomagając sobie nawzajem, wspierając i dając to, co dała by stracona osoba. Nawet nie wiedzą kiedy wplątują się w niebezpieczny układ, który zaczyna ich krzywdzić.
Książka jest pełna emocji. Autorka przedstawia nam, jak ludzie radzą sobie z żałobą. Tristan zmienił się w potwora. Był chamski, bezczelny, agresywny, z nikim nie chciał rozmawiał. Elizabeth lepiej radziła sobie ze śmiercią męża, ale tylko dlatego, że miała przy sobie córkę, dla której musiała żyć. Miała powód, aby wstać rano z łóżka, aby po prostu żyć. Matka Elizabeth również straciła męża. Lecz ona nie radziła sobie z tym tak dobrze jak jej córkę - zaczęła spotykać z mężczyznami, szczególnie z tymi bogatymi, wiadomo w jakim celu.
Drugoplanowi bohaterowie również są bardzo dobrze wykreowani. Mam na myśli przyjaciółkę Elizabeth - Fay. Jest to młoda kobieta "lekkich obyczajów". Seks nie jest dla niej tematem tabu, mówi o nim otwarcie nie szczędząc wulgarnych słów. I właśnie z tego powodu nie zyskała mojej sympatii. Czasami miała dość jej niesmacznych tekstów, wręcz odrażających. Pomimo tego podoba mi się to, że autorka stworzyła taką postać.
Najbardziej w książce podobało mi się to, że autorka nie zaczęła "lukrować historii". Powieść jest niezwykle realistyczna, do bólu prawdziwa. Brittainy Chery przedstawiła życie, takim jest. W książce jest pełno bólu, cierpienia i tęsknoty. Tej książki się nie czyta - tę książkę się przeżywa. Na ogromny plus zasługuje również język, jakim posługuje się autorka. jest on niezwykle lekki i barwy, przyjemny w odbiorze i naładowany ogromną ilości emocji. To wszystko sprawia, że chwile spędzone z tą książką są niezapomniane, pełne smutku i rozpaczy.
Podsumowując, „Powietrze, którym oddycha” to książka pełna emocji. Autorka pokazuje w niej, jak różnie ludzie radzą sobie z żałobą, ze śmiercią najbliższych. Jest to powieść, która Was poruszy aż do szpiku kości. Zdecydowanie skłania do refleksji nad własnym życiem. To książka, o której się nie zapomina. Nie zwlekajcie - przeczytajcie!
Długo zwlekałam z przeczytaniem jakiejkolwiek książki Brittainy C. Chery. W końcu się zebrałam i e-book trafił w moje ręce. Jak podobała mi się lektura? Przede wszystkim nie czuję się rozczarowana. W moje ręce często trafiają "smutne" książki. Jednak rzadko się zdarza, że książka jest tak pełna bólu i tęsknoty jak „Powietrze, którym oddycha”.
W książce poznajemy dwóch...
2016-12-23
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com
_______________________________________________________________________
Święta Bożego Narodzenia zbliżają się do nas wielkimi krokami. Panuje zakupowy szał, gorączka gotowania w kuchni... Jednak ja nie lubię tego w świętach. Lubię spokój a przede wszystkim magię świąt. Z tego też powodu sięgnęłam po „Księgarenkę przy ulicy Wiśniowej”, abym jeszcze bardziej poczuła te święta.
Pan Alojzy jest przesympatycznym właścicielem księgarenki przy ulicy Wiśniowej. Z racji tego, że nie jest już najmłodszy, postanawia zamknąć prowadzony przez pół wieku interes i odwiedzić córkę w Australii. Księgarenka przy ul. Wiśniowej nie jest zwykłą księgarnią, jakich jest pełno na ulicach. Jest to wyjątkowa księgarnia, w której można poczytać książkę, porozmawiać... Miejsce to ma wielu stałych bywalców, którym Alojzy postanawia dać, w ramach pożegnania, egzemplarze swoich ulubionych książek. Dla każdej osoby wybrał pozycję szczególną, taką, która jego zdaniem może być dla tej osoby drogowskazem albo pocieszeniem. I tak - Celestyna otrzymała od Alojzego „Błękitny zamek”. Dla tajemniczej Alicji, właściciel przygotował „Alicję w krainie czarów”, a bezwzględny reżyser został obdarowany „Opowieścią wigilijną”. Największa niespodzianka spotkała jednak Ryszardę Kociołek, która dostała „Wielką księgę Kubusia Puchatka”. Czy Alojzemu poprzez książki uda się zmienić życie jego stałych klientów? Czy sprawi, że ich święta będą piękniejsze?
„Księgarenka przy ulicy Wiśniowej” to zbiór ośmiu opowiadań, napisanych przez siedmiu autorów. Wstęp do opowiadań oraz zakończenie napisała Liliana Fabisińska, przedstawiając nam bliżej postać Alojzego. Pierwsze opowiadanie zostało napisane przez Agnieszkę Krawczyk i dotyczy ono pewnej Urszuli - matki z dzieckiem, z trudną sytuacją finansową. Kolejne opowiadania napisali - Remigiusz Mróz o pewnej sędzinie, Gabriela Gargaś o dziesięcioletnim chłopcu, którym opiekuje się prababcia, Alek Rogoziński, którego opowiadanie było podobne do „Opowieści wigilijnej”, Magdalena Witkiewicz, która przedstawiła nam postać Joanny - wdowy hazardzisty, przez którego kobieta straciła cały swój majątek oraz Marta Obuch, która przedstawiła nam postać Ryszardy - kobiety, która nie lubi dzieci, ale w jej życiu pojawia się pewien chłopiec o imieniu Krzyś. Mówiąc szczerze, najbardziej podobało mi się opowiadanie Gabrieli Gargaś, które mnie rozśmieszyło, ale także bardzo wzruszyło.
„Księgarenka przy ulicy Wiśniowej” to bardzo klimatyczny, ciepły i pełen magii zbiór opowiadań, który idealnie nadaje się do przeczytania w okresie świątecznym. Wprowadzi Was w świąteczny klimat, oczaruje, rozśmieszy i wzruszy. Zdecydowanie warto z taką lekturą zacząć święta. Każde z opowiadań, z racji tego, że jest napisane przez innych autorów, wyróżnia się innym warsztatem literackim pisarzy. Niestety, pomimo tego że opowiadania bardzo mi się spodobały, moim zdaniem były za krótkie, nie zdążyłam zżyć się z bohaterami, i czytając następne opowiadanie nie pamiętałam, o czym było poprzednie.
Podsumowując, oderwijcie się choć na chwilę od gotowania, sprzątania, stania w kolejkach. Sięgnijcie po „Księgarenkę...”, odpocznijcie, odprężcie się i poczujcie te święta. Zdecydowanie polecam!
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com
_______________________________________________________________________
Święta Bożego Narodzenia zbliżają się do nas wielkimi krokami. Panuje zakupowy szał, gorączka gotowania w kuchni... Jednak ja nie lubię tego w świętach. Lubię spokój a przede wszystkim magię świąt. Z tego też powodu sięgnęłam po „Księgarenkę przy ulicy Wiśniowej”,...
2016-12-14
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com
_______________________________________________________________________
Książek o miłości jest wiele. Jedne są lepsze, drugie gorsze. Jednak rzadko się zdarza, żeby taka książka była napisana wyjątkowo, z uczuciami. U mnie od zawsze numerem jeden jest Nicholas Sparks, który w bardzo piękny sposób pisze o miłości. Nie sądziłam, że jeszcze jakiś inny mężczyzna potrafi tak wyjątkowo pisać o miłości. Zmieniło się to w chwili, kiedy w moje ręce trafiły opowiadania Janusza Niżyńskiego.
„Trzydzieści krótkich opowiadań o miłości” to, jak sama nazwa wskazuje, 30 opowiadań, które są ułożone od najkrótszego do najdłuższego. Początkowe opowiadania są naprawdę bardzo krótkie, mają zaledwie kilka linijek, i są bardziej refleksją bohatera niż opowiadaniem. Natomiast ostatnie opowiadania mają po kilkanaście stron. Dzięki takiemu rozwiązaniu możemy w bardzo krótkim czasie przeczytać opowiadanie i zrobić sobie przerwę nie tracąc wątku. Autorowi bardzo zależało na tym, aby każde opowiadanie, stanowiące osobną całość, można było przeczytać w ciągu kilkunastu minut.
Opowiadania Niżyńskiego zdecydowanie skłaniają do refleksji na temat miłości pomiędzy kobietą a mężczyzną. Niektóre opowiadania wzruszają, a inne rozśmieszają, dzięki czemu mamy zapewnioną jakąś zmianę nastroju i tematu. Bohaterami opowiadań są zwykli ludzie, tacy jak my - z wadami i zaletami, bez żadnego cukru. Bohaterowie ci, powtarzają się w opowiadaniach, a z historii na historię ich losy zaczynają splatać się ze sobą.
Niżyński w swoich opowiadaniach porusza wiele aspektów związanych z miłością. Opisuje nie tylko miłość prawdziwą, aż do grobowej deski, ale także tą nieszczęśliwą, toksyczną i fałszywą - ze zdradami.
Ogromnym plusem książki jest język, jakim posługuje się autor. Naprawdę bardzo rzadko się zdarza, aby mężczyzna w tak piękny, pełen emocji sposób pisał o miłości. Autor wręcz maluje słowem, konstruuje piękne opisy i oszczędza dialogów. Sprawia to, że w lekturze można się błogo "roztopić". Język jest lekki i przyjemny, a przede wszystkim kwiecisty i barwny. Czytanie tych opowiadań to prawdziwa przyjemność.
Warto również wspomnieć, że każde z opowiadań, jakie znajduje się w książce, zanim trafiło do wydawcy, było wcześniej publikowane na stronie autora (http://janusz.nizynski.pl/), gdzie zostały pozytywnie odebrane przez czytelników.
„Trzydzieści opowiadań o miłości” to zbiór opowiadań o różnych obliczach miłości. Opowiadanie te napisane są pięknym i barwnym językiem, co sprawia, że czyta się je z przyjemnością.
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com
_______________________________________________________________________
Książek o miłości jest wiele. Jedne są lepsze, drugie gorsze. Jednak rzadko się zdarza, żeby taka książka była napisana wyjątkowo, z uczuciami. U mnie od zawsze numerem jeden jest Nicholas Sparks, który w bardzo piękny sposób pisze o miłości. Nie sądziłam, że jeszcze...
2016-11-20
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com
_______________________________________________________________________
Bardzo lubię książki z klubu Kobiety to czytają. Każda książka porusza dość kontrowersyjny temat, zmusza nie tylko do refleksji, ale także do dyskusji. Nie inaczej jest z książką „Mów do mnie” - najnowszą powieścią Lisy Scottoline, wydaną w czerwcu. To moje pierwsze spotkanie z autorką i oprócz jednego drobnego aspektu, który mnie irytował, spotkanie to uważam za udane.
Eric Parrish jest szanowanych psychiatrą, ordynatorem oddziału psychiatry szpitala Havermayer General znajdującego się na przedmieściach Filadelfi. Mężczyzna nie może narzekać na brak sukcesów. To dzięki niemu i zaangażowaniu całego personelu medycznego i pielęgniarskiego jego oddział został uznany za drugi w kraju pod względem jakości opieki. Oprócz pracy w szpitalu, Eric przyjmuje również pacjentów prywatnie gdzie może sobie dobierać pacjentów. Niestety życie osobiste ordynatora nie jest tak ułożone jak życie zawodowe. Po rozwodzie z żoną zmaga się z obowiązkami samotnego ojca, usiłują zapewnić siedmioletniej córce jak największe poczucie bezpieczeństwa.
Życie psychiatry zmienia się z chwil poznania nowego pacjenta - siedemnastoletniego Maxa, który cierpi z powodu zbliżającej się śmierci ukochanej babci. Podczas sesji, Eric dowiaduje się, że chłopiec nie tylko cierpi na depresję, ale także ma silną nerwicę natręctw oraz obsesyjną, naładowaną przemocą fantazje na temat pewnej dziewczyny. To sprawia, że Max stanowi zagrożenie nie tylko dla siebie ale także dla innych.
~*~
Jak możecie wywnioskować z opisu fabuły, w książce wiele się dzieje. Autorka skupiła się przede wszystkim na aspekcie psychiatrycznym. Zostajemy wprowadzeni w świat psychiatrów, szpitala, a przede wszystkim jesteśmy świadkami rozmów, jakie Eric prowadzi ze swoimi pacjentami, w szczególności z Maxem. Od podszewki poznajemy więc pracę psychiatry, która nie jest pracą łatwą, ani bezpieczną. Znamy wszelkie przemyślenia doktora, wie co się dzieje w jego głowie, dzięki czemu możemy zrozumieć jego zachowanie. Eric to bezradny człowiek, może trochę naiwny, bezradny ale za to szanujący tajemnicę lekarską. W książce popada w ogromne kłopoty. Niestety co by nie zrobił, te kłopoty pogłębiają się. Zostaje nie tylko oskarżony o molestowanie seksualne, ale także o zabójstwo. My, jako czytelnicy, w których Eric wzbudza ogromną sympatię wiemy, że bohater jest niewinny i praktycznie do końca książki zastanawiamy się kto a tym stoi.
„Mów do mnie” to książka, w której znajdziemy wiele terminologii psychologicznej. Mnie, jako osobie nie mającej nic wspólnego z psychologią, to nie przeszkadzało. Autorka tak napisała powieść, żeby każdy mógł ją zrozumieć. Ponadto Lisa Scottoline posługuje się językiem prostym i przejrzystym. Książkę czyta się z przyjemnością. Jedyną rzeczą, do której mogę się przyczepić to brak dynamicznej akcji na początku książki. Przyznam szczerze, że wtedy lektura mnie wręcz męczyła. Jest tam wiele dialogów i zdarzeń, które nic nie wnoszą do fabuły. Do połowy książka była naprawdę nudna i nużąca. Na szczęście w połowie akcja zaczęła pędzić, a wtedy od książki nie mogłam się już oderwać. Powieść zaczęła trzymać w napięciu i być coraz bardziej tajemnicza.
Podsumowując, „Mów do mnie” to mądra, wstrząsająca książka, która zmusza do refleksji i prowokuje do dyskusji. To trzymający w napięciu dreszczowiec, oddający czytelnika we władanie bezwzględnego psychopaty. Zdecydowanie polecam!
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com
_______________________________________________________________________
Bardzo lubię książki z klubu Kobiety to czytają. Każda książka porusza dość kontrowersyjny temat, zmusza nie tylko do refleksji, ale także do dyskusji. Nie inaczej jest z książką „Mów do mnie” - najnowszą powieścią Lisy Scottoline, wydaną w czerwcu. To moje pierwsze...
2016-11-11
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_____________________________________________________________________
Nadal jestem zakochana w twórczości Diane Chamberlain. Najbardziej podoba mi się to, że autorka w swoich ksiażkach porusza bardzo trudne, życiowe tematy co sprawia, że każda jej powieść jest wyjątkowa. „Sekretne życie CeeCee Wilkes” to kolejna książka, która mnie nie zawiodła!
Przenosimy się do roku 1977, kiedy to poznajemy tytułową CeeCee Wilkes - odważną, pragnącą miłości szesnastolatkę, której los nie oszczędzał. Nie znała swojego ojca a matkę straciła w wieku 12 lat. To właśnie dlatego chce czuć się kochana i bezpieczna. Pracując jako kelnerka poznaje Tima - przystojnego studenta, któremu wpada w oko. To właśnie on odmienił życie CeeCee - dał jej to, czego dziewczyna tak bardzo potrzebowała. Po pewnym czasie poprosił ją o przysługę - miała pomóc przy porwaniu żony gubernatora, aby ten zmienił decyzje co do kary śmierci, dzięki czemu siostra Tima ukarana za zabójstwo nie zostałaby stracona. CeeCee zgadza się, ale ta decyzja już na zawsze odmieni jej życie, a konsekwencje odbiją się nie tylko na jej życiu...
~*~
Po raz kolejny książka Diane Chamberlain mnie nie zawiodła, ale spełniła moje oczekiwania w 200%. Największym autem tej książki jest oczywiście fabuła, która jest niewiarygodnie oryginalna. Nigdy nie czytałam choć podobnej książki. Na plus zasługuje również styl pisania autorki - jak zwykle idealny. Uwielbiam zatracać się w słowach Chamberlain. Strony przekładam bardzo szybko i nim się obejrzę a już jestem w połowie książki. „Sekretne życie...” to powieść, która naprawdę wciąga! Trudno się od niej oderwać i nie myśleć o tym, co się dalej stanie ze skomplikowanym życiem CeeCee.
Recenzują książkę Chamberlain nie sposób wspomnieć o kreacji bohaterów, którą w tej książce jestem wręcz zachwycona. Autorka bardzo przyłożyła się do stworzenia postaci CeeCee i Core. CeeCee jako dziecko podjęła niewłaściwą decyzję, ale jako dorosła jest prawą obywatelką. Bardzo kocha swoją córkę, ale niestety jest nadopiekuńcza, cały czas pilnuje, żeby jej córce nie stała się choć najmniejsza krzywda. Niestety poskutkowało to tym, że dziewczynka jako dorosła kobieta boi się życia. Core to genialnie wykreowana postać pod względem psychologicznym. Cierpi na liczne fobie, które utrudniają jej życie. Boi się jechać autostradą, boi się wyjść na zakupy, boi się być sama w domu...
Podsumowując, „Sekretne życie CeeCee Wilkes” to kolejna genialna książka Diane Chamberlain. To powieść o miłości rodzicielskiej (czasami aż za mocnej) i o trudnych decyzjach, które ludzie podejmują, aby nie stracić drugiej osoby. Niestety te decyzje mogą mieć smutne konsekwencje. To książka, która wzrusza i wstrząsa a przede wszystkim nie daje o sobie zapomnieć.
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_____________________________________________________________________
Nadal jestem zakochana w twórczości Diane Chamberlain. Najbardziej podoba mi się to, że autorka w swoich ksiażkach porusza bardzo trudne, życiowe tematy co sprawia, że każda jej powieść jest wyjątkowa. „Sekretne życie CeeCee Wilkes” to kolejna książka, która mnie nie...
2016-11-30
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
Życie jest przewrotne. Bywają sytuacje, kiedy jesteśmy poproszeni o pomoc. Czy zawsze jesteśmy do tego chętni? A co z prośbami, które są duże i których spełnienie niesie konsekwencje nie tylko dla naszego życia? W takiej sytuacji znalazła się Eliza Ostaszewska, główna bohaterka powieści „Klamki i dzwonki”, która to została poproszona opiekę nad nastolatką.
Eliza Ostaszewska jest poetką (wydała jeden tomik swoich wierszy), a utrzymuje się z pracy w bibliotece. Dzięki zaprzyjaźnionemu pubowi miała zorganizowany swój wieczorek autorski. Pomimo sukcesu, nie jest jej łatwo. Ledwo starcza jej na zaspokajanie najważniejszych potrzeb. Jej życie komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy to kobieta dostaje tajemniczy telefon ze szpitala. Od tego momentu jej rzeczywistość zmienia się o 180 stopni. Eliza zostaje poproszona przez dawną przyjaciółkę Helenę - umierającą kobietę, aby ta zaopiekowała się jej nastoletnią córką. Eliza z dnia na dzień staje się matką nastolatki, a także współwłaścicielką salonu fryzjerskiego. Jak w takiej nowej i trudnej rzeczywistości odnajdzie się nasza bohaterka? Czy będzie potrafiła dokonać właściwych wyborów?
To moje pierwsze spotkanie z autorką i muszę przyznać, że uważam je za całkiem udane. Przedstawiona historia mnie zaintrygowała i wciągnęła, choć zakończenia można było się domyślić - nic trudnego. Podobała mi się również kreacja bohaterów, która jest niezwykle urozmaicona. "Klamki i dzwonki" to powieść obyczajowa, w której możemy znaleźć wiele wątków. Nie jest to tylko trudna decyzja i życie Elizy. Pojawia się tu także wątek miłosny, wątek bezpłodności, kłopotów z wychowywaniem dzieci. Kolejnym plusem jest fakt, że narracje nie jest prowadzona z punktu widzenia jednego bohatera, ale z punktu widzenia wszystkich, głównych bohaterów. Sprawia to, że jedną sytuację widzimy z różnych stron, cała historia staje się pełniejsza.
Magdalena Knedler serwuje nam bardzo dobrą powieść obyczajową z pięknym i subtelnym językiem. Powieść czytałam z przyjemnością, choć do jednej rzeczy mogłabym się przyczepić. Mam tu na myśli bardzo małą ilość dialogów i obszerne opisy. Sprawiało to, że książka czasami mnie nużyła, a gdy przez 4-5 stron były same opisy, zdawałam sobie sprawę z tego, że nie czytam, ale śledzę tekst, a moje myśli są kompletnie gdzie indziej. „Klamki i dzwonki” nie jest to słodka i pozytywna powieść, ale wzruszająca i wręcz gorzka. Choć podczas lektury nie uroniłam ani jednej łzy, książka mną naprawdę wstrząsnęła.
Podsumowując, „Klamki i dzwonki” to bardzo dobra, wielowątkowa powieść obyczajowa. Porusza trudne tematy, przedstawia problemy, z którymi boryka się, borykał lub będzie borykał każdy z nas. Polecam.
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
Życie jest przewrotne. Bywają sytuacje, kiedy jesteśmy poproszeni o pomoc. Czy zawsze jesteśmy do tego chętni? A co z prośbami, które są duże i których spełnienie niesie konsekwencje nie tylko dla naszego życia? W takiej sytuacji znalazła się Eliza Ostaszewska,...
2016-11-09
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
„Milcząca dziewczyna” to już dziewiąty tom cyklu o Jane Rizzoli i Maurze Isles. Czy książka została utrzymana na poziomie ośmiu poprzednich? Tym razem autorka poruszyła dość specyficzny temat - chińskich wierzeń i sztuk walki.
Akcja powieści dzieje się w Chinatown, gdzie ma miejsce niewiarygodny incydent. Turyści, którzy podążali trasą Wycieczki z Duchami nie przypuszczali, że w krętych uliczkach oświetlonych czerwonymi lampionami znajdą coś więcej niż opowieści przyprawiające o gęsią skórę. Co znaleźli? Dłoń, która została ukryta za śmietnikiem. Po pewnym czasie zostaje również znalezione ciało martwej kobiety, do której ta dłoń należała. Kobieta ta ma idealnie gładkie brzegi poderżniętego gardła. Wskazuje to na nietypowe narzędzie zbrodni. A włosy znalezione na ubraniu być może należą do napastnika, który niekoniecznie jest człowiekiem. Bostońskie Chinatown skrywa wiele tajemnic i nierozwiązanych spraw. Wystarczy tknąć jedną z nich, by na jaw wyszły ukrywane przez lata kłamstwa...
Mówiąc szczerze, „Milcząca dziewczyna” nie spodobała mi się tak, jak poprzednie części tego cyklu. Już sama fabuła mnie nie zainteresowała, choć autorce udało się stworzyć specyficzny klimat Chinatown. Nie potrafiłam „wgryźć” się w lekturę. Czułam, że byłam obok książki, a nie w samym środku. Jeśli chodzi o wątek kryminalny to owszem, jest bardzo dobry i dopracowany, jednak nie czułam się trzymana w napięciu, nie miałam wypieków na twarzy jak to zawsze bywa. Cóż, pozostało mi tylko powiedzieć, że mam nadzieję, iż słabsza książka była tylko incydentem, a kolejne będą znowu na wysokim poziomie.
Co do kwestii językowej, autorka również i w tej książce posługuje się prostym, lekkim i przyjemnym językiem. Nie mamy tu zbędnych szczegółów i opisów - wszystko jest konkretne. Na plus zasługuje również kreacja bohaterów, która jest niezwykle ciekawa i urozmaicona. Poza tym, szkoda, że autorka w książce umieściła tak mało scen z prosektorium, które tak bardzo lubię.
Podsumowując, „Milcząca dziewczyna” to bardzo dobra książka, choć uważam, że są lepsze. Autorka porusza w niej dość oryginalne tematy, jakimi są sztuki walki i wierzenia chińskie. Jeśli ktoś się tym interesuje to polecam, a jeśli nie - również polecam.
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
„Milcząca dziewczyna” to już dziewiąty tom cyklu o Jane Rizzoli i Maurze Isles. Czy książka została utrzymana na poziomie ośmiu poprzednich? Tym razem autorka poruszyła dość specyficzny temat - chińskich wierzeń i sztuk walki.
Akcja powieści dzieje się w Chinatown,...
2016-11-25
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
Dinah Jefferies jest autorką bestsellera pt. „Żona plantatora herbaty”. W moje ręce trafiła najnowsza powieść tej autorki: „Córka handlarza jedwabiem” dzięki której przenosimy się do lat 50. XX wieku, kiedy to toczy się wojna między Wietnamem a Francją.
Główną bohaterką powieści jest 18 - letnia Nicole, która jest pół Francuzką, pół Wietnamką. Dziewczyna zawsze żyła w cieniu swojej starszej siostry Sylvie. Czuła się odrzucona i niekochana przez ojca, który obwiniał ją za śmierć żony - matki Nicole. Z racji tego, że ojciec, handlarz jedwabiem, rozpoczął pracę u gubernatora, przekazuje firmę starszej córce. Nicole czuje się rozczarowana, bo jej przypadł tylko niewielki sklepik z jedwabiem w biednej wietnamskiej dzielnicy Hanoi. Skłócona z rodziną, przeżywa rozterkę próbując określić swoją tożsamość. Tymczasem trwa wojna. Francuzi walczą z Wietnamczykami, a Nicole nie wie, po której stanąć stronie. Utrudnieniem jest dla niej również fakt, że poznaje dwóch mężczyzn, którzy darzą ją uczuciem. Tran jest wietnamskim rebeliantem, natomiast Mark z całych sił wspiera Francuzów.
~*~
Autorka serwuje nam bardzo dobrą powieść. W realistyczny sposób przedstawia nam obraz wojny między Francuzami i Wietnamczykami. Bez problemu możemy wyobrazić sobie martwe ciała i krew. Autorka zagłębiła się również w polityczny aspekt wojny, który był w książce bardzo potrzebny. Warto również wspomnieć, że Jefferies w bardzo autentyczny sposób opisała życie w Wietnamie. Muszę przyznać, że widać, iż autorka bardzo się przyłożyła do tego aspektu, wykonała kawał dobrej roboty.
Dinah Jefferies w bardzo sposób połączyła wątek wojenny z wątkiem miłosnym. Nicole jest rozdarta między dwoma mężczyznami, nie wie którego wybrać, i po której stronie się opowiedzieć. Wątek miłosny jest napisany ze smaczkiem, co sprawiało, że pomimo tematyki wojennej, książkę czytało się z przyjemnością.
Podobał mi się również wątek skłócenia Nicole z siostrą. Dziewczyna zawsze czuła się niechciana i odrzucana. Widziała, jak ojciec faworyzuje Sylvie. Siostry nie potrafiły się dogadać. Kiedy już myślałam, że między nimi jest już wszystko w porządku, stało się coś, co ten porządek doszczętnie burzyło. Muszę przyznać, że ten wątek jest bardzo intrygujący. Z niecierpliwością czekałam, jak potoczą się relacje między siostrami.
Podsumowując, „Córka handlarza jedwabiem” to nastrojowa opowieść z czasów kolonialnych o siostrzanej rywalizacji, mrocznych sekretach i miłości. To książka o poszukiwaniu szczęścia i swojego miejsca na ziemi. A to wszystko w otoczeniu krwawej wojny. Polecam!
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
Dinah Jefferies jest autorką bestsellera pt. „Żona plantatora herbaty”. W moje ręce trafiła najnowsza powieść tej autorki: „Córka handlarza jedwabiem” dzięki której przenosimy się do lat 50. XX wieku, kiedy to toczy się wojna między Wietnamem a Francją.
Główną...
2016-10-28
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
______________________________________________________________________
Nie wiem jak to się stało, że tak długo zwlekałam z zapoznaniem się z twórczością bestsellerowej pisarki jak Magdalena Kordel. Po dość długim czasie, zachęcona pozytywnymi recenzjami, a w szczególności promocją na znak.com.pl, przeczytałam pierwszą część z cyklu „Uroczysko” i... chcę więcej!
Główną bohaterką książki jest Majka, której na samym początku książki zwalił się świat. Porzuca ją mąż, który narobił długów, przez co komornik chce odebrać jej dom. Życia nie ułatwia jej także córka, która wykorzystuje każdy powód, aby wszcząć awanturę. Kiedy Majka traci dach nad głową, a wszystko rozpada się jak domek z kart, postanawia wyjechać do Malowniczego - urokliwej miejscowości w Sudetach, aby tam, w spokoju zastanowić się nad swoją przyszłością. Czy Majka odzyska upragniony spokój? Czy jej córka Marysia zadomowi się w nowym miejscu? Czy obie odnajdą upragnione szczęście i miłość?
„Uroczysko” to typowa powieść obyczajowa. Nie zaskakuje może fabułą, jest dość schematyczna i przewidywalna, ale muszę przyznać, że wcale mi to nie przeszkadzało. Magdalena Kordel oczarowała mnie tą książką! Powieść emanuje ogromnym ciepłem, optymizmem, nadzieją i niezwykłym urokiem. Czytanie powieści to ogromna przyjemność, a na serduszku robi się jakoś cieplej. Pomimo tego że głównej bohaterce wali się cały świat na głowę, w książce jest pełno humoru, który jak najbardziej przypadł mi do gustu. Nie był on wymuszony ani banalny, ale naturalny.
Powieść Magdaleny Kordel jest napisana niezwykle lekkim i przyjemnym językiem. Nadal nie mogę wyjść z podziwu pióra autorki, która wręcz maluje słowem. Co więcej, powieść jest bardzo autetyczna. Głownie jest to spowodowane kreacją bohaterów, którzy są niezwykle prawdziwi, ciekawi i bardzo optymistyczni. Trzeba przyznać, że w książce pojawia się wielu bohaterów, jednak każdy z nich jest oryginalny, sympatyczny i wnosi coś ciekawego do fabuły. Autentyczność książki jest również spowodowana przedstawiem wsi przez autorkę - plotki, szybko rozchodzące się wieści - to typowe dla małych miejscowości.
Autorce udało się zatrzymać mnie przy książce. Czytałam w każdej wolnej chwili, aby dowiedzieć się, co nowego u Majki. Powieść skończyłam z bólem serca... nie chciałam jej kończyć! Chciałam dalej czytać i delektować się lekturą. Na szczęście przede mną jeszcze dwie kolejne części, których naprawdę nie mogę się doczekać. Z ogromną przyjemnością wrócę do Malowniczego - jedynego takiego miejsca, gdzie radość rozjaśnia nawet najbardziej pochmurny dzień.
Podsumowując, „Uroczysko” to niezwykle ciepła, optymistyczna i pełna uroku książka o miłości, przyjaźni, wsparciu i poszukiwaniu szczęścia. Jest napisana barwnym językiem co sprawia, że czytanie powieści to ogromna przyjemność. Z całego serca zachęcam Was, abyście i Wy odwiedzili Malowicze.
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
______________________________________________________________________
Nie wiem jak to się stało, że tak długo zwlekałam z zapoznaniem się z twórczością bestsellerowej pisarki jak Magdalena Kordel. Po dość długim czasie, zachęcona pozytywnymi recenzjami, a w szczególności promocją na znak.com.pl, przeczytałam pierwszą część z cyklu...
2016-10-25
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
To nie jest moje pierwsze spotkanie z tym autorem. Wcześniej czytałam „Wybacz, ale będę ci mówiła skarbie”, a także oglądałam „Trzy metry nad niebem”. Autor nie zraził mnie do siebie, więc postanowiłam sięgnąć po jego kolejną książkę.
Nicco jest Włochem. Jako najważniejszy cel ustalił sobie odnalezienie Ani - polskiej turystki, którą poznał w Rzymie, w której, rzecz jasna, się zakochał. Aby spełnić swoje marzenie, Nicco wyjeżdża do Polski. Podczas podróży towarzyszy mu przyjaciel - Gruby. Przed wyjazdem do Polski udaje się im zdobyć warszawski adres Ani, który niestety na miejscu okazuje się być nieprawdziwy. Na szczęście w centrum miasta mężczyźni natrafiają na wielki baner reklamowy z... Anią jako modelką. W taki właśnie sposób Nicco dowiaduje się, kim jest jego ukochana. Poznaje również agentkę Ani - Klaudię, która jest przebojową kobietą. To właśnie dla niej Gruby od razu traci głowę. Czy wspólnymi siłami przyjaciół, dojdzie do spotkania Ani i Nicco?
Muszę przyznać, że dopiero podczas czytania zdałam sobie sprawę z tego, że „Tylko ty” jest drugą częścią powieści „Chwila szczęścia”, której nie czytałam. Jednak to nie miało żadnego znaczenia. Nie czułam, że mam jakieś zaległości w fabule, bo autor w bardzo dyskretny sposób wplatał nam najważniejsze i najbardziej znaczące dla fabuły wydarzenia z pierwszej części. Krótko mówiąc, jeśli nie macie pod ręką pierwszej części - nic straconego.
Jeśli zaś chodzi o fabułę, to nie jest ona „odkrywcza”. Bardziej szablonowa i pospolita. Od razu można przewidzieć zakończenie i domyślamy się, że po drodze będą jakieś zawirowania, którym będą poddani bohaterowie. Co do języka, jakim posługuje się autor, to jest on lekki i przyjemny w odbiorze. Książkę czytałam bez najmniejszych problemów. Raziły mnie natomiast dziwne przemyślenia bohaterów, które nic nie wnosiły do fabuły, oraz dialogi - wręcz tandetne.
Sięgnęłam po książkę głównie z tego względu, że akcja będzie się działa w Warszawie. Byłam bardzo ciekawa jak autor poradzi sobie z opisem naszej stolicy. Niestety zawiodłam się. Ani przez chwilę nie czułam, że to właśnie w tym mieście znajdują się bohaterowie. Z wszelkich opisów można było wywnioskować, że autor nigdy nie był w Warszawie. O wspomnianych miejscach bez problemu można przeczytać w Internecie. To wszystko spowodowało, że książka stała się mniej autentyczna, a Warszawę można zamienić na każde inne miasto.
Podsumowując, „Tylko ty” to mało oryginalna książka o miłości, przyjaźni i poszukiwaniu szczęścia. To powieść o tym, ile człowiek jest gotów poświęcić dla drugiej osoby. To lekka, mało wymagająca książka, która może umilić Wam wieczór. Ja jednak bardzo szybko zapomnę o tej książce...
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
To nie jest moje pierwsze spotkanie z tym autorem. Wcześniej czytałam „Wybacz, ale będę ci mówiła skarbie”, a także oglądałam „Trzy metry nad niebem”. Autor nie zraził mnie do siebie, więc postanowiłam sięgnąć po jego kolejną książkę.
Nicco jest Włochem. Jako...
2016-10-16
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Katarzyny Puzyńskiej. Czytałam wiele pozytywnych recenzji jej książek, więc w końcu i ja postanowiłam zawitać to Lipowa, w którym dzieje się wiele kryminalnych historii. Po lekturze mogę powiedzieć, że chętnie odwiedzę Lipowo po raz kolejny.
W pewnej niewielkiej miejscowości koło Brodnicy - w Lipowie, zostaje znalezione ciało zakonnicy. Początkowo wszystkim się wydaje, że kobietę potrącił samochód, ale dalsze śledztwo pokazuje, że było to zabójstwo upozorowane na wypadek. Mija kilka dni i ginie następna osoba - zamordowana w sposób jeszcze bardziej okrutny. Ofiary nie wydają się być ze sobą w żaden sposób powiązane. Zaczyna się wyścig z czasem. Policja robi wszystko, aby jak najszybciej znaleźć zabójcę, zanim dojdzie do kolejnej tragedii. Śledztwo pokazuje, że zakonnica miała mroczną przeszłość, a przy okazji zostają odkryte tajemnice i grzeszki mieszkańców Lipowa, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego.
Zacznę od tego, że „Motylek” to nie czysty kryminał z krwi i kości. Puzyńska w genialny sposób połączyła wątki kryminalne z wątkami obyczajowymi. Z jednej strony mamy zabójstwa, trzymającą w napięciu akcję i ogrom tajemnic, a z drugiej - problemy w rodzinie, przemoc, niechciana ciąża i zdrady.Autorka doskonale wie, jak utrzymać czytelnika w napięciu. Co prawda na początku akcja jest powolna, można powiedzieć, że nic się dzieje. Na szczęście nie trwa to długo i za chwilę jesteśmy wprowadzeni w świat morderstw. Do samego końca nie wiemy kto jest winny. Autorka podaje nam sprzeczne wskazówki. Nie ułatwia nam zadania również fakt, że praktycznie wszyscy mieszkańcy Lipowa wydają się być podejrzani.
Podobała mi się również kreacja bohaterów, do której autorka bardzo się przyłożyła. Są oni wyraziści, różni od siebie i pełni tajemnic. Każdy z nich ma sekrety i grzechy, o których nikt nie powinien wiedzieć. Wplątani są oni w różne intrygi co sprawia, że od książki nie można się oderwać. Za wszelką cenę chcemy dowiedzieć się o bohaterach jak najwięcej. Czytając inne recenzje „Motylka” wiele osób zwracało uwagę na zbyt dużą liczbę bohaterów w książce. Owszem, autorka nie szczędziła nam nowych postaci, ale moim zdaniem to dodaje książce pewnej pełności. Nie wyobrażam sobie, żeby w książce miało zabraknąć jakiegoś bohatera. Każdy z nich jest tu potrzebny. Jedyny problem z bohaterami jaki miałam to ten, że notorycznie myliłam dwa nazwiska: Zaręba i Ziętar. Za każdym razem, gdy spotkałam się z którymś z tych nazwisk musiałam się zastanowić kto jest kim.
Jeśli zaś chodzi o język, to oprócz tego, że autorka posługuje się dość krótkimi, nierozbudowanymi zdaniami, nie mam nic do zarzucenia. Ani przez chwilę nie miałam wrażenia, że czytam debiut. Przez książkę przebrnęłam w mig pomimo tego że liczy ona sobie 600 stron. Autorka oczarowała mnie również klimatem wsi - tak bardzo realistycznym. Doskonale wychwyciła wszelkie tradycyjne zachowania mieszkańców wsi, takie jak np. ciągłe plotkowanie.
Podsumowując, „Motylek” to fenomenalne połączenie doskonale skonstruowanego kryminału z realistyczną, wielowątkową powieścią obyczajową. Książka trzyma w napięciu aż do ostatnich stron, kiedy to dowiadujemy się, kto jest mordercą. Z pewnością już niedługo sięgnę po kolejną powieść autorki z sagi o Lipowie pt. „Więcej czerwieni”. Mówiąc szczerze - nie mogę się już doczekać. A tymczasem polecam Wam „Motylka”.
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Katarzyny Puzyńskiej. Czytałam wiele pozytywnych recenzji jej książek, więc w końcu i ja postanowiłam zawitać to Lipowa, w którym dzieje się wiele kryminalnych historii. Po lekturze mogę powiedzieć, że chętnie odwiedzę Lipowo...
2016-10-07
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
„Promyczek” to książka, o której słyszała chyba każda recenzentka książka. W internecie aż huczy od recenzji tej książki, szczególnie tych pozytywnych, bo właśnie z takimi zazwyczaj się spotykam. Dotąd przeczytałam tylko jedną negatywną recenzję tej książki. Zachęcana więc przez blogerki i ocenę na lubimy czytać stwierdziłam, że ta książka musi się znaleźć na mojej półce. I jak widzicie - znalazła się.
Tytułowy Promyczek to Kate - niewyobrażalnie pozytywna, optymistyczna, bystra, mądra i pełna życia dwudziestoparolatka. Jest tak nazywana przez swojego najlepszego przyjaciela Gusa, ponieważ pomimo tego, że Kate miała tragiczne dzieciństwo, zachowała pogodę ducha i rozpromienia wszystko wokół. Dziewczyna niestety nigdy nie wierzyła w miłość. Omijała ją szerokim łukiem. Wszystko się zmienia, gdy Kate wyjeżdża na studia do Grant, a na jej drodze staje olśniewający pod każdym względem Keller Banks.
Nie zdziwię się, jeśli fabuła książki wyda się Wam banalna. Też uważam, że książka nie należy do oryginalnych. Mamy tutaj schematyczny problem i z pewnością schematyczne zakończenie. Jednak moim zdaniem książka broni się przede wszystkim przepięknym językiem, który już od pierwszych stron skradł moje serce. Autorka jest mistrzynią w opisach, w dialogach i w graniu czytelnikowi na emocjach. Podczas lektury śmiałam się, a przede wszystkim płakałam. Naprawdę trzeba mieć ogromny talent, żeby zwykłą historyjkę, jakich są tysiące na rynku wydawniczym, zamienić w arcydzieło, dosłownie!
Książka nie skupia się tylko na jednym problemie. Porusza również wiele trudnych tematów takich jak brak miłości ze strony rodziców, nietolerancja osób homoseksualnych oraz niechciana ciąża. Wszystko to sprawia, że książka wydaje się jeszcze bardziej ciekawa i zdecydowanie pełniejsza. Tego również (oprócz wspaniałego języka) brakuje podobnym książkom. Nie ma w nich innych, pobocznych wątków, które zainteresowałaby czytelnika.
Jestem również pod wrażeniem kreacji bohaterów. Uważam jednak, że postać Kate jest lekko wyidealizowana przez autorkę i przesłodzona. Takie dziewczyny jak Kate nie istnieją na świecie. Pomimo tego bardzo polubiłam główną bohaterkę. Napełniała mnie energią i chęcią do życia, a przede wszystkim ogromnym optymizmem, którego mi brakuje. Dzięki Kate mój dzień stawał się lepszy. Autorka oddała jednak cały realizm Kellerowi, który jest postacią niezwykle prawdziwą. To tajemniczy mężczyzna, który od samego początku intryguje i zachęca do bliższego poznania. Jego przeszłość jest bardzo ciekawa, ale przede wszystkim smutna. Uwagę przykuwa również Gus - najlepszy przyjaciel Kate. Jest to barwna postać, początkująca gwiazda rocka, która od razu przypadła mi do gustu.
Narracja jest prowadzona z dwóch punktów widzenia - Kate i Kellera, gdzie tej pierwszej jest znacznie więcej. Bardzo lubię takie zabiegi, bo wszelkie rozmowy i zdarzenia czytelnik może poznać z dwóch perspektyw, co jest naprawdę bardzo przydatne i potrzebne. Należy również wspomnieć, że książka jest pełna tajemnic. O ile jedną z tajemnic Kate od razu można zgadnąć, o tyle tajemnica Kellera jest naprawdę zaskakująca.
„Promyczek” roztrzaskał moje serce na kawałki. Zakończenie, choć do przewidzenia, totalnie mnie rozkleiło, po lekturze nie mogłam się pozbierać. Autorka potrafi grać czytelnikowi na emocjach. Jestem pewna, że książkę zapamiętam na bardzo długo, a polecać będę każdemu. Niech nie odstrasza Was grubość książki. Pomimo tego że „Promyczek” liczy sobie prawie 600 stron, powieść czyta się bardzo szybko.
Podsumowując, „Promyczek” w 100% spełnił moje oczekiwania. Pokazał, że wszystkie pozytywne recenzje nie są wyssane z palca, a pod każdym względem zasłużone. Jest to pozycja napisana w wyjątkowo sposób, wzruszająca, rozrywająca serce na kawałki. Z całego serca polecam każdemu, kto lubi łzawe historyjki, a sama nie mogę się już doczekać, aż w moje ręce trafi druga część tej książki - „Gus”.
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
„Promyczek” to książka, o której słyszała chyba każda recenzentka książka. W internecie aż huczy od recenzji tej książki, szczególnie tych pozytywnych, bo właśnie z takimi zazwyczaj się spotykam. Dotąd przeczytałam tylko jedną negatywną recenzję tej książki....
2016-08-15
Z zapoznaniem się z twórczością Mroza czekałam naprawdę długo. Choć recenzje zachęcały, jak zwlekałam. Dlaczego? Bo to polski kryminał, a ja uwielbiam Tess Gerristsen... bo w tle gdzieś jest prawo, a ja z nim nie mam nic wspólnego... Ale z braku laku przeczytałam i... naprawdę nie żałuję. A nawet więcej - na "Kasacji" moja przygoda z twórczością Remigiusza Mroza z pewnością się nie skończy!
Syn pewnego biznesmena zostaje oskarżony o okrutne zabójstwo dwóch osób, następnie miał siedzieć dziesięć dni, zamknięty w mieszkaniu w towarzystwie zmarłych osób. Wszystkie dowody obciążają młodego Langera. Rozwiązanie sprawy wydaje się więc oczywiste. Sprawę prowadzi Joanna Chyłka - pracownica znanej warszawskiej korporacji, bezwzględna i idąca w zaparte kobieta. Pomaga jej młody aplikant - Kordian Oryński. Czy uda im się wygrać sprawę, zważywszy na to, że klient nie ułatwia im zadania? Nie przyznaje się do zabójstwa, ale także nie zaprzecza. Prowadzi własną grę, której zasady zna tylko on. Para prawników zostaje wciągnięta w intrygę, która może mieć nieprzyjemne konsekwencje dla wszystkich...
Zacznę od tego, że pomysł na fabułę jest naprawdę świetny i oryginalny. Nie czytałam jeszcze kryminału, który byłby prowadozny ze strony adwokata. Zazwyczaj była to policja albo detektywi. A tu proszę, coś nowego i świeżego. Książka trzyma w napięciu wręcz do ostatniej strony, a akcja z rozdziału na rozdział przyspiesza. Fabuła jest pełna intryg, manipulacji i przede wszystkim nieoczekiwnych zwrotów akcji, które książce nadają "tego czegoś". Dodatkowo, książki tej nie można przeczytać ot tak, na odczepnego. Zdecydowanie nie. Trzeba się przy niej maksymalnie skupić, inaczej się pogubimy.
Ogromnym atutem książki jest także kreacja bohaterów, w szczególności Joanny Chyłki. Ja po prostu ją uwielbiam. Co to jest za kobieta! Mądra, odwazna, ambitna, wygadana i ekstrawagancka. A jej cięte riposty to mistrzostwo. Nie można się przy nich nie uśmiechnąć. Postać Kordiana również jest wspaniale wykreowana. Wyrazista, budząca sympatię i przede wszystkim realistyczna. Przechodząc do języka, to szczerze mówiąc mam mieszane uczucia. Z jednej strony lekki i przyjemny w odbiorze, z licznymi wulgaryzmami. Ale z drugiej - wyrafinowane słowa, których nikt nie używa w mowie potocznej i liczne zapożyczenia z angielskiego oraz z łaciny. O ile z tymi pierwszymi nie miałam problemu, o tyle z drugimi probem już był. Przydałyby się jakieś przypisy. Tak samo z prawniczym żargonem, którego w ząb nie rozumiałam. Język branżowy oraz elokwentne słowa sprawiają, że książka może wydawać się troszkę "sztywna". Ale to zależy od czytelnika.
Podsumowując, "Kasacja" to znakomity prawniczy kryminał, koło którego fan kryminałów nie może przejść obojętnie. Zabawny i intrygujący, z zaskakującym zakończeniem. Remigiusz Mróz zaprasza nas do prawniczego świata pełnego manipulacji i intryg. Przyjmniesz zaproszenie? Powiem tylko, że naprawdę warto!
Z zapoznaniem się z twórczością Mroza czekałam naprawdę długo. Choć recenzje zachęcały, jak zwlekałam. Dlaczego? Bo to polski kryminał, a ja uwielbiam Tess Gerristsen... bo w tle gdzieś jest prawo, a ja z nim nie mam nic wspólnego... Ale z braku laku przeczytałam i... naprawdę nie żałuję. A nawet więcej - na "Kasacji" moja przygoda z twórczością Remigiusza Mroza z pewnością...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-09-08
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
Dawno nie czytałam typowej młodzieżówki. Zachęcona pozytywnymi opiniami na blogach i wysoką oceną na lubimyczytac.pl, sięgnęłam po „Kiedy pada deszcz”. Czy ta książka czymś się wyróżnia pośród innych schematycznych powieści tego gatunku?
Autorka już na samym początku nie szczędzi nam zbędnych wstępów i przedstawia nam scenę, w której gwałcona jest nastoletnia dziewczyna - Kate Aleksander. To wydarzenie zmieniło życie nastolatki o 180 stopni. Z radosnej, pełnej optymizmu dziewczyny, pozostała tylko melancholia, smutek, brak poczucia własnej wartości i strach. Nawet najlepszy przyjaciel - Beaun nie potrafi pomóc dziewczynie, bo sam nie wie, co tak naprawdę się stało. Kiedy Kate żyje we własnym świecie, jej rówieśnicy wyjeżdżają na studia. W tym Beaun. Ich przyjaźń staje pod znakiem zapytania zwłaszcza po tym, kiedy okazuje się, że ze strony chłopca nie jest to tylko przyjaźń. Dziewczyna zostaje całkowicie sama i w samotności zmierza się ze swoją przeszłością. Pewnego dnia na jej drodze pojawia się Asher Hunt. Obydwoje noszą w sercu tragedię. Czy dzięki niemu Kate zapomni o przeszłości, zacznie ufać mężczyznom, a padający deszcz przestanie jej przypominać tamtą okropną noc?
Co jest największym atutem książki? Zdecydowanie język i emocje jakie towarzyszą podczas czytania. Książka jest napisana lekkim językiem, z licznymi opisami, które zazwyczaj się przemyśleniami bohaterki, ale nie nudzą. Autorka w bardzo dobry sposób wykreowała Kate pod względem psychologicznym. Przedstawia nam przemyślenia dziewczyny, jej lęki, smutek i próbę odnalezienia się po tragicznym wydarzeniu. Nie ma tam miejsca na żadną słodycz. Kate jest bardzo autentyczną postacią. Jej rozterki i refleksje są naprawdę prawdziwe i życiowe, wzruszają a nawet wstrząsają. Autorka zdecydowanie gra nam na emocjach i robi wszystko, abyśmy o tej książce nie zapomnieli.
Pomimo wielu plusów, „Kiedy pada deszcz” jest typową i szablonową młodzieżówką, bez oryginalnej fabuły. Autorka zastosowała typowy dla tego typu książek schemat, i przez całą książkę mocno się go trzymała. Oprócz dobrej kreacji głównej bohaterki książka nie wyróżnia się spośród podobnych powieści na rynku wydawniczym. Dlatego też, bez problemu możemy zgadnąć, jak książka się skończy. Pomimo tego że książka została napisana w taki sposób, aby czytelnik płakał jak bóbr, ja nie uroniłam ani jednej łzy. Owszem, wzruszyłam się, ale nie na tyle aby płakać. Może wynika to z faktu, że to schematyczna powieść i czytałam już takich wiele?
Podsumowując, książkę „Kiedy pada deszcz” pomimo mało oryginalnej fabuły - polecam. Powieść zaskoczyła mnie swoją autentycznością, która ukazuje się w kreacji ofiary gwałtu. To książka o sile miłości i przyjaźni, pokazująca, że dopóki żyjemy, wszystko możemy naprawić i wyleczyć, nawet najbardziej głęboką ranę. Należy tylko znaleźć odpowiedni opatrunek.
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/
_______________________________________________________________________
Dawno nie czytałam typowej młodzieżówki. Zachęcona pozytywnymi opiniami na blogach i wysoką oceną na lubimyczytac.pl, sięgnęłam po „Kiedy pada deszcz”. Czy ta książka czymś się wyróżnia pośród innych schematycznych powieści tego gatunku?
Autorka już na samym...
z-ksiazka-w-reku.blogspot.com
Muszę przyznać szczerze, że nie mogłam się doczekać przeczytania tej książki z racji dobrych recenzji i poleceń przez przyjaciółki. Chciałam się przekonać na własnej skórze i… pozytywnie się udało. Jestem oczarowana, rozchwiana emocjonalnie i psychicznie. Pani Witkiewicz serwuje nam powieść ociekającą emocjami. Bez skrupułów kroi nasze serca na milion kawałków, tępym nożem, żeby jeszcze bardziej bolało, następnie powoli je skleja, opatruje bandażami i plastrami aby szczęśliwie biło.
„Po prostu bądź” to powieść po części o spełnianiu marzeń nawet wtedy, gdy los stawia przeszkody. Pola – główna bohaterka we wspaniały sposób opowiada nam swoją historię. Czasami miałam wrażenie, że siedzę sobie z Pauliną w kawiarni, przy kawie i słucham, co ma mi do powiedzenia. Pola mieszkała na wsi. Jako najmłodsza z rodzeństwa miała zostać na gospodarce, wyjść za „przeznaczonego” jej Adriana, urodzić gromadkę dzieci i żyć długo i szczęśliwie. Jednak ona nie chciała takiego życia. Dobrze się uczyła, brała udział w olimpiadzie matematycznej, za namową nauczycielki poszła do liceum. Według rodziców na tym powinna skończyć się jej edukacja. Nie zwracali oni uwagi na jej talent. Jednak wbrew ich woli, Pola chciała iść na studia do Gdańska, na architekturę. Zdała egzaminy wstępne i została studentką, której jedynym wsparciem był Adrian, bo na rodzinę nie mogła liczyć. Musiała się usamodzielnić i tak też zrobiła. Zamieszkała w akademiku i była jedną z najlepszych studentek, a otrzymywane stypendium zapewniało jej byt. Jej życie diametralnie zmienia się, gdy poznaje przystojnego Aleksa – wykładowcę. Na szczęście jest to miłość odwzajemniona, piękna i namiętna. Wydaje się to być miłość aż po grób – doprawdy? Los ma dla nich inny plan, zły i okrutny… Pola załamuje się, pogrąża się w rozpaczy. Ogromnym wsparciem jest dla niej przyjaciel – Łukasz – dzięki któremu Paulina żyje, a raczej istnieje. Przyjaciel, z którym zawiera pewien pakt niosący ze sobą życiowe konsekwencje.
Powieść Pani Witkiewicz jest bardzo dobrze napisana. Jeszcze nigdy nie czytałam tak bardzo „swojskiej” książki. Lekki, przyjemny język sprawia, że książkę można przeczytać w mgnieniu oka. Czytanie tej powieść jest jak płynięcie na materacu nad morzem – płyniemy, jest pięknie, zamykamy oczy, słoneczko pieści naszą skórę. Aż nagle budzimy się z tego błogiego stanu na środku morza – przestajemy czytać i nie wiemy co ze sobą zrobić… Jak to już koniec? Jak mam wrócić na ląd?
Na pochwałę zasługuje również fakt, że Pani Witkiewicz niektóre sytuacje przedstawiała z dwóch punktów widzenia – Poli i Łukasza. Dzięki temu wiedzieliśmy, co myślą bohaterowie o tych samych sytuacjach, jak bardzo się nie rozumieją. Pokazuje to, że szczera rozmowa jest potrzebna w kontaktach z bliskimi. Brak rozmowy powoduje tyle nieporozumień i sprzeczności…
„Po prostu bądź” to powieść iście miłosna. Pani Witkiewicz udowadnia nam, że los potrafi nam zamieszać w życiu i sprawić wiele bólu i cierpienia. To powieść bardzo wzruszająca, pełna emocji. Gdyby nie to, że wracałam do domu autobusem, przepłakałabym pół książki.
Narracja w „Po prostu bądź” jest, jak już wspomniałam, pierwszoosobowa. Pomimo tego, nie nudziłam się, chłonęłam każde słowo. Zaintrygowało mnie również to, że autorka na początku każdego rozdziału przedstawiała urywek tekstu piosenki, który zawsze idealnie pasował do sytuacji dziejących się w danym rozdziale.
Podsumowując – „Po prostu bądź” to wspaniała powieść o miłości, przyjaźni, marzeniach i… przemijaniu. Nie sposób przejść obojętnie koło takiej książki. To zdecydowanie must read dla osób, które cenią sobie potężną dawkę emocji, wzruszenia, bólu i rozpaczy. Zdecydowanie polecam.
z-ksiazka-w-reku.blogspot.com
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMuszę przyznać szczerze, że nie mogłam się doczekać przeczytania tej książki z racji dobrych recenzji i poleceń przez przyjaciółki. Chciałam się przekonać na własnej skórze i… pozytywnie się udało. Jestem oczarowana, rozchwiana emocjonalnie i psychicznie. Pani Witkiewicz serwuje nam powieść ociekającą emocjami. Bez skrupułów kroi nasze serca...