-
ArtykułyTak kończy się świat, czyli książki o końcu epokiKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant12
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać417
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
Biblioteczka
2018-09-21
2018-08-06
SF doskonałe. Brak jasnych odpowiedzi, doskonale skonstruowana warstwa naukowo-metafizyczna i nie opuszczające od pierwszych stron, przejmujące poczucie bezsilności, utraty i osamotnienia, to rzeczy, które tygrysy lubią najbardziej.
SF doskonałe. Brak jasnych odpowiedzi, doskonale skonstruowana warstwa naukowo-metafizyczna i nie opuszczające od pierwszych stron, przejmujące poczucie bezsilności, utraty i osamotnienia, to rzeczy, które tygrysy lubią najbardziej.
Pokaż mimo to2018-07-03
2018-06-13
2018-02-08
2017-12-26
Z książkami doskonałymi mam taki problem, że nie wiem co napisać pod tymi dziesięcioma gwiazdkami.
W przypadku Márqueza jednak po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu, że prawdziwie wybitne pióro poznaje się w pisaniu uniwersalnym. A w tej powieści takie jest niemal wszystko. Nieważne czy mowa o miłości niepokonanej jak śmiertelna choroba, nienawiści do bakłażanu, czy wielotygodniowej kłótni o brak mydła: tutaj jest to proste, prawdziwe i nieugięte, niemniej niż grawitacja i matematyczne aksjomaty.
Z książkami doskonałymi mam taki problem, że nie wiem co napisać pod tymi dziesięcioma gwiazdkami.
W przypadku Márqueza jednak po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu, że prawdziwie wybitne pióro poznaje się w pisaniu uniwersalnym. A w tej powieści takie jest niemal wszystko. Nieważne czy mowa o miłości niepokonanej jak śmiertelna choroba, nienawiści do bakłażanu,...
2017-11-07
2017-10-11
Ciężko mi ocenić to dzieło. Nie dlatego, że to trzy różne powieści w jednej oprawie (po prawdzie wszystkie trzy mają ze sobą wiele wspólnego - jak choćby postaci głównych bohaterów). Nie dlatego też, że przeczytanie całości zajęło mi chyba rok, gdyż w przerwach zostawiałem Modlitewnik (...) i uciekałem w stronę zupełnie innych tekstów.
Opowieści Sheparda poruszają tematy zupełnie elementarne, jak miłość, samotność, poszukiwanie sensu. Sama sceneria też jest prosta: amerykański bar, kawiarnia, w której podaje się naleśniki polane syropem klonowym, pustynia, wybrzeże Alaski... Autor upodobał sobie małe, trochę zapomniane miejsca, gdzie technologia dociera z opóźnieniem, a wielkie pieniądze i pęd współczesnego świata umykają gdzieś bokiem. Jest to genialny i niezwykle udany zabieg, dzięki któremu czytelnik może wyraźniej poczuć ten niezwykły, senny klimat i skupić się na problemach bohaterów. Shepard używa przepięknego języka, bogatego w metafory i niuanse. Tu dosłownie można utonąć w detalach; niezależnie od tego czy wraz z gonitwą myśli bohatera wędrujemy między przenikającymi się światami multiuniwersum, czy przyglądamy się pracy bardzo niezwykłej kelnerki ze wspomnianej powyżej kawiarni.
Podobają mi się również sylwetki bohaterów, mimo że za każdym razem został zastosowany ten sam wzór. :) Oto doświadczony przez życie mężczyzna w bliżej nieokreślonym wieku, w wyniku splątań losu, wpada w zupełnie nową dla siebie sytuację. O ile początek wyda się intrygujący, dalej będzie tylko ciekawiej, dziwniej i bardziej niebezpiecznie. Protagonista będzie również musiał dokonać wyboru, a ścieżka, w którą zdecyduje się skręcić zdefiniuje nie tylko jego przyszłość, ale także to jakim człowiekiem jest naprawdę.
Wystawiam 8/10, bo tak mi podpowiada mój osobisty kompas ale uważam, że to nie do końca sprawiedliwe wobec kunsztu i doświadczenia twórcy. 8+ to absolutne minimum na jakie zasługuje ten zbiór.
Ciężko mi ocenić to dzieło. Nie dlatego, że to trzy różne powieści w jednej oprawie (po prawdzie wszystkie trzy mają ze sobą wiele wspólnego - jak choćby postaci głównych bohaterów). Nie dlatego też, że przeczytanie całości zajęło mi chyba rok, gdyż w przerwach zostawiałem Modlitewnik (...) i uciekałem w stronę zupełnie innych tekstów.
Opowieści Sheparda poruszają tematy...
2014
Błyskotliwa, odjechana, niepokojąca. A przy tym wszystkim niezwykle wiarygodna.
Owszem, to trudna lektura. Śmiało można ją ochrzcić mianem polskiej Diaspory (tej od G. Egana). W przeciwieństwie jednak do wspomnianego utworu, Perfekcyjną czyta się przyjemnie i z wypiekami na twarzy. ;)
Błyskotliwa, odjechana, niepokojąca. A przy tym wszystkim niezwykle wiarygodna.
Owszem, to trudna lektura. Śmiało można ją ochrzcić mianem polskiej Diaspory (tej od G. Egana). W przeciwieństwie jednak do wspomnianego utworu, Perfekcyjną czyta się przyjemnie i z wypiekami na twarzy. ;)
2014
2017-01-26
Zaczyna się świetnie. Brudny Kraków, klimat lat 90-tych, przejmujące sceny wyrwane z codzienności. Niestety im dalej, tym bardziej skręcamy w stronę horroru. Robi się niejasno i odrobinę niespójnie. Według mnie obyczaj w wydaniu Orbitowskiego jest dużo bardziej przekonujący.
Zaczyna się świetnie. Brudny Kraków, klimat lat 90-tych, przejmujące sceny wyrwane z codzienności. Niestety im dalej, tym bardziej skręcamy w stronę horroru. Robi się niejasno i odrobinę niespójnie. Według mnie obyczaj w wydaniu Orbitowskiego jest dużo bardziej przekonujący.
Pokaż mimo to
Ciężko o jednoznaczną ocenę tego zbiorku, gdyż jest bardzo nierówny. Mimo wszystko, większość opowiadań pochłonąłem szybko i z zainteresowaniem; nie ukrywam, że to przede wszystkim zasługa tematyki owej antologii.
Co szczególnie zapadło mi w pamięć?
- Małecki i jego słodko-gorzka opowieść o umierającym ojcu,
- Orbitowski (a jakże) z poruszającym wątkiem o górach i podobieństwach, od których nie można uciec,
- Engelking z perfekcyjnie nostalgicznym opowiadaniem z szachami w roli głównej,
- oraz Dukaj (choć w tym wypadku nie jestem wcale pewien, czy w pozytywnym sensie) ze swoją najdłuższą w zbiorze, najbardziej odjechaną i celowo maksymalnie utrudnioną formalnie (strumień świadomości to jedna z normalniejszych koncepcji tu wykorzystanych) opowieścią o bogach, tyranach i ich spuściźnie.
Najbardziej z kolei zawiódł mnie Witkowski - który po linii najmniejszego oporu, napisał o sobie (po czym wyraźnie, wrpost temu zaprzeczył, utwierdzając czytelnika w wypracowanej po lekturze opinii) oraz Szczerek, który chyba nie zrozumiał tematu i zamiast o ojcu, synu i relacji tej dwójki, sklecił kilka - pozbawionych większego sensu - słów o Sanoku.
Ciężko o jednoznaczną ocenę tego zbiorku, gdyż jest bardzo nierówny. Mimo wszystko, większość opowiadań pochłonąłem szybko i z zainteresowaniem; nie ukrywam, że to przede wszystkim zasługa tematyki owej antologii.
więcej Pokaż mimo toCo szczególnie zapadło mi w pamięć?
- Małecki i jego słodko-gorzka opowieść o umierającym ojcu,
- Orbitowski (a jakże) z poruszającym wątkiem o górach i...