-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
Książka wydana po raz pierwszy w 1946 roku (jak podaje Wikipedia),do dziś nic nie traci na aktualności. Bardzo przyjemna lektura dla młodych czytelników.
Rewelacyjna interpretacja Janusza Zadury.
Polecam.
Książka wydana po raz pierwszy w 1946 roku (jak podaje Wikipedia),do dziś nic nie traci na aktualności. Bardzo przyjemna lektura dla młodych czytelników.
Rewelacyjna interpretacja Janusza Zadury.
Polecam.
2023-02-21
Książka do której wracam już kolejny raz i za każdym razem się wzruszam.
Wspaniała interpretacja lektorska Antoniego Rota.
Polecam.
Książka do której wracam już kolejny raz i za każdym razem się wzruszam.
Wspaniała interpretacja lektorska Antoniego Rota.
Polecam.
2022-04-03
Przeczytana ponownie po kilkunastu latach.
Rewelacyjna, poruszająca, mądra.
Przerażająca.
Smutna, miejscami zabawna.
Choć raczej śmiechem przez łzy.
Genialne tłumaczenie Michała Kłobukowskiego.
Polecam.
Przeczytana ponownie po kilkunastu latach.
Rewelacyjna, poruszająca, mądra.
Przerażająca.
Smutna, miejscami zabawna.
Choć raczej śmiechem przez łzy.
Genialne tłumaczenie Michała Kłobukowskiego.
Polecam.
2020-11
2019-01
2016-10
Wysłuchałam właśnie drugiej części przygód Harrego Pottera i cóż mogę powiedzieć?
Polecam☺
Pisanie o prawdziwej przyjaźni, wytrwałości, wspólnocie i odwadze, w taki sposób, w jaki robi to J.K.Rowling, budzi mój duży szacunek. I po raz kolejny myślę sobie o tym, ile ja - dorosła, mogę odkrywać w literaturze tworzonej pozornie dla dzieci. Takich udanych spotkań życzyłabym sobie jak najwięcej, bo...
"tak naprawdę wszystkie dobre książki dla dzieci są też książkami dla dorosłych..." (Ulf Stark)
Ogromną przyjemnością dla mnie jest o tym pamiętać.
Wysłuchałam właśnie drugiej części przygód Harrego Pottera i cóż mogę powiedzieć?
Polecam☺
Pisanie o prawdziwej przyjaźni, wytrwałości, wspólnocie i odwadze, w taki sposób, w jaki robi to J.K.Rowling, budzi mój duży szacunek. I po raz kolejny myślę sobie o tym, ile ja - dorosła, mogę odkrywać w literaturze tworzonej pozornie dla dzieci. Takich udanych spotkań życzyłabym...
2016-08
Zdaję sobie sprawę, że mnóstwo ludzi dziwi się fenomenowi opowieści o Małym Czarodzieju. Doskonale o tym wiem i jednocześnie sama do jego zwolenników przystaję. Przez kilka ostatnich tygodni, z głosem Pana Piotra Fronczewskiego w słuchawkach, śledziłam pierwsze przygody nastoletniego Harrego - osieroconego chłopca, który nagle dowiaduje się o swoich niezwykłych, magicznych zdolnościach - i wiedza ta odmienia jego życie.
O książce tej powiedziano i napisano już bardzo dużo. Mnie osobiście wzruszyła, zachwyciła i urzekła pięknem wartości, jakie ze sobą niesie; wartości, których uczyć mogą się nie tylko dzieci - przyjaźni, poczucia wspólnoty, odpowiedzialności, wytrwałości czy podążania za tym, co po prostu jest ważne i słuszne. Można by pewnie wymieniać jeszcze długo, lecz powiem tylko jedno: wspaniała przygoda. Warto.
Zdaję sobie sprawę, że mnóstwo ludzi dziwi się fenomenowi opowieści o Małym Czarodzieju. Doskonale o tym wiem i jednocześnie sama do jego zwolenników przystaję. Przez kilka ostatnich tygodni, z głosem Pana Piotra Fronczewskiego w słuchawkach, śledziłam pierwsze przygody nastoletniego Harrego - osieroconego chłopca, który nagle dowiaduje się o swoich niezwykłych, magicznych...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-05
Jako dziecko „Alicji w krainie czarów” wielokrotnie słuchałam z winylowej płyty. Wspaniała Magda Zawadzka, Irena Kwiatkowska, Iga Cembrzyńska, Piotr Fronczewski, Jan Kociniak – to tylko część zespołu, który przepięknie opowiedział tę baśń.
Jeżeli chodzi o wersję drukowaną, mam swoje ulubione wydanie. I choć wydań było wiele i tłumaczeń było wiele, to właśnie to – z 1984 roku, z „Naszej Księgarni”, w tłumaczeniu Antoniego Marianowicza i z ilustracjami Olgi Siemaszko jest dla mnie wyjątkowe. Więc nawet jeśli mój osobisty egzemplarz trochę się rozpada, nie zamierzam wymieniać go na inny :)
„Alicja…” jest baśnią, którą można czytać w każdym wieku i w każdym momencie odkrywać w niej coś niezwykłego.
Zdecydowanie jest to baśń nie tylko dla dzieci. Jest w niej między innymi mnóstwo o świecie snu (choć nie tylko), jego wielobarwności, złożoności, nieprzewidywalności. Również o tym, że niewiele jest rzeczy, czy spraw, w których możemy zakładać coś z góry, a jeszcze mniej takich, które zdołamy zrozumieć do samego końca...
Myślę też o tym, że każdy kto weźmie tę książkę do ręki ujrzy w niej coś innego, cennego, interesującego. To jest chyba magia tego z pozoru prostego, a przecież wielowymiarowego tekstu.
Jako dziecko „Alicji w krainie czarów” wielokrotnie słuchałam z winylowej płyty. Wspaniała Magda Zawadzka, Irena Kwiatkowska, Iga Cembrzyńska, Piotr Fronczewski, Jan Kociniak – to tylko część zespołu, który przepięknie opowiedział tę baśń.
Jeżeli chodzi o wersję drukowaną, mam swoje ulubione wydanie. I choć wydań było wiele i tłumaczeń było wiele, to właśnie to – z 1984...
2018-01
„Morderstwo w Orient Ekspressie” jest jednym z bardziej rozpoznawalnych kryminałów Agathy Christie. Ostatnio ponownie zekranizowanym. A że nie miałam jeszcze okazji widzieć filmu, postanowiłam przypomnieć sobie samą historię…
Tym razem nieco zarozumiały, lecz niewątpliwie genialny Hercules Poirot, po kolejnym zawodowym sukcesie powraca z Aleppo przez Stambuł do Londynu. To właśnie ze Stambułu wyrusza Orient Express – pociąg, w którym - niedługo po rozpoczęciu podróży - zostaje zamordowany jeden z pasażerów. Na domiar złego panują okropne warunki atmosferyczne, pociąg utyka w śnieżnych zaspach a podróżni, w tym słynny detektyw i jego przyjaciel sprzed lat, zostają odcięci od świata. Czy w takich warunkach możliwe jest wyjaśnienie popełnionej zbrodni?
Dobra rozrywka. Polecam:)
„Morderstwo w Orient Ekspressie” jest jednym z bardziej rozpoznawalnych kryminałów Agathy Christie. Ostatnio ponownie zekranizowanym. A że nie miałam jeszcze okazji widzieć filmu, postanowiłam przypomnieć sobie samą historię…
Tym razem nieco zarozumiały, lecz niewątpliwie genialny Hercules Poirot, po kolejnym zawodowym sukcesie powraca z Aleppo przez Stambuł do Londynu....
2017-11
Pierwszy raz „Chłopca w pasiastej piżamie” przeczytałam kilka lat temu. Pamiętam jak silne emocje wywołała we mnie wówczas - najpierw lektura, potem ekranizacja w reżyserii Marka Hermana.
Teraz nadszedł moment, w którym raz jeszcze postanowiłam zagłębić się w historię przyjaźni dwójki małych chłopców opowiedzianą przez Johna Boyne’a.
Zanim zaczęłam czytać ponownie, zrobiłam mały internetowy „research” na temat książki; byłam ciekawa opinii czytelników – zwłaszcza anglojęzycznych (oryginalny język powieści), w kontekście znaczenia całej historii i tego w jakich kategoriach można by o niej rozmawiać…
Narratorem powieści jest 9-letni Bruno, który podczas wojny wraz z całą rodziną zostaje przeniesiony z Berlina do miejsca, w którym jego ojciec – „bardzo ważny żołnierz” obejmuje wysokie stanowisko i w służbie krajowi ma do wykonania „bardzo ważne zadanie”. Odcięty od życia, które znał, osamotniony, pozbawiony kontaktu z przyjaciółmi Bruno stara się - tak jak potrafi - organizować sobie czas i, tak jak potrafi, tłumaczyć sobie rzeczywistość, w której się znalazł.
Urodzony mały odkrywca pewnego dnia, wbrew zakazowi, oddala się od domu i poznaje Szmula, swojego rówieśnika - chłopca w pasiastej piżamie, mieszkającego za ogrodzeniem z kolczastego drutu…
Być może można dyskutować np. o tym czy realne jest, by urodzony w Niemczech i mówiący tylko po niemiecku chłopiec zamiast „Fuhrer” notorycznie używał słowa Fury (pol.„Furia”), a zamiast „Auschwitz” – „Out-With” (pol. „Po-Świecie”). Dla mnie w takim sposobie opowiadania widać ogromną moc, symbolikę i siłę przelanego na papier słowa.
Książkę przypisano do kategorii „literatura dziecięca” a reżyser filmu wyjawił, że ambicją jego jest, by o ekranizacji dyskutowano w szkołach, by oglądano film w ramach zajęć obowiązkowych.
Z pewnością jest to poruszająca i bardzo ważna książka. Książka o wielu wymiarach, gdzie przy pomocy teoretycznie prostego, dziecięcego języka mówi się o niezwykle ważnych sprawach. Warto byłoby znaleźć dla niej miejsce wśród szkolnych lektur.
Polecam do przeczytania nie tylko młodzieży.
Pierwszy raz „Chłopca w pasiastej piżamie” przeczytałam kilka lat temu. Pamiętam jak silne emocje wywołała we mnie wówczas - najpierw lektura, potem ekranizacja w reżyserii Marka Hermana.
Teraz nadszedł moment, w którym raz jeszcze postanowiłam zagłębić się w historię przyjaźni dwójki małych chłopców opowiedzianą przez Johna Boyne’a.
Zanim zaczęłam czytać ponownie,...
"Większość była za powstaniem. Przecież ludzkość umówiła się, że umieranie z bronią jest piękniejsze niż bez broni. Więc podporządkowaliśmy się tej umowie. Było nas wtedy w ŻOB-ie już tylko dwustu dwudziestu. Czy to w ogóle można nazwać powstaniem? Chodziło przecież o to, żeby się nie dać zarżnąć, kiedy po nas z kolei przyszli. Chodziło tylko o wybór sposobu umierania..."
(...)
" - W klinice, w której potem pracowałem, była wielka palma. Stawałem czasem pod nią – i widziałem sale, na których leżeli moi pacjenci. To były dawne czasy, kiedy nie mieliśmy dzisiejszych lekarstw ani zabiegów, ani aparatów, i większość ludzi w owych salach skazana była na śmierć. Moje zadanie polegało na tym, żeby możliwie najwięcej spośród nich ocalić – i uprzytomniłem sobie kiedyś pod palmą, że właściwie to jest to samo zadanie, co tam. Na Umschlagplatzu. Wtedy też stałem przy bramie i wyciągałem jednostki z tłumu skazanych.
– i tak stoisz przy tej bramie przez całe życie?
– Właściwie tak. A kiedy nic już nie mogę zrobić, pozostaje mi jedno: zapewnić im komfortową śmierć. Żeby nie wiedzieli, nie cierpieli, nie bali się. Żeby się nie poniżali."
Polecam wysłuchanie audiobooka w wykonaniu Doroty Landowskiej i Mariusza Bonaszewskiego.
"Większość była za powstaniem. Przecież ludzkość umówiła się, że umieranie z bronią jest piękniejsze niż bez broni. Więc podporządkowaliśmy się tej umowie. Było nas wtedy w ŻOB-ie już tylko dwustu dwudziestu. Czy to w ogóle można nazwać powstaniem? Chodziło przecież o to, żeby się nie dać zarżnąć, kiedy po nas z kolei przyszli. Chodziło tylko o wybór sposobu...
więcej Pokaż mimo to