-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2024-04-10
2023-10-26
Przygnębiające. Apokaliptyczne. Dystopia. Chwilami porywające, zwłaszcza finał, ale szczerze powiedziawszy, pierwsze setki stron są napisane tak, jakby autorka nie bardzo wiedziała o czym to ma być. Coś niby zaczyna, coś się rozpędza, a potem się zaciera i klops. To ona jakby zaczyna od nowa, w podobnych tematach, ale innych dekoracjach, znów rozpędza i znów klops. Początkowo opowieści wydają się przypadkowe, niczym w zbiorze opowiadań, a łączące je nici, jak dom przy pl. Waszyngtona, czy powtarzające się imiona i nazwiska zdają się naciągane. W końcu autorka (gdzieś w połowie), dopada tematu pandemii i eksploatuje go w kierunkach katastroficznych, zaczerpniętych z gazet, z najgorszych obaw i teorii spiskowych najwcześniejszych etapów zjawiska. Łącznie z wymieraniem, katastrofą klimatyczną, obozami, uchodźcami, głodem i totalitarną, przemocową władzą, która oczywiście jest nieodzownym następstwem tych zjawisk. Zdarzają się rozwiązania fabularne mocno naciągane. Szczerze mówiąc, szkoda czasu na czytanie tych dywagacji. Zwłaszcza w kraju, który właśnie odwrócił swój los i zszedł z drogi bezwładnej inercji.
Przygnębiające. Apokaliptyczne. Dystopia. Chwilami porywające, zwłaszcza finał, ale szczerze powiedziawszy, pierwsze setki stron są napisane tak, jakby autorka nie bardzo wiedziała o czym to ma być. Coś niby zaczyna, coś się rozpędza, a potem się zaciera i klops. To ona jakby zaczyna od nowa, w podobnych tematach, ale innych dekoracjach, znów rozpędza i znów klops....
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-20
Mam problem z tym autorem, bo choć pisze wartko i obrazy zostają w głowie na długo, to jednak zawsze mi czegoś w jego książkach brakuje i zostaje niedosyt. Nie zachwyca. Zawsze musi być jakaś scena tortury, choćby i w bajurce, jak ta powieść. Muszę też przyznać, że choć pomysł z tematem wind wydawał się intrygujący, w efekcie pogubiłam się w intrygach i zmianach frontów. Być może ta lektura wymaga więcej skupienia niż mogłam jej zaoferować. I to opowieść z kategorii "mało istotne" a wątki poważne są do niej dolepione, jakby na siłę. W każdym razie ja je tak odbieram. Spokojnie da się żyć bez tej lektury, choć jeśli w wakacje wpadnie wam w ręce, to na plaży poczytać można.
Mam problem z tym autorem, bo choć pisze wartko i obrazy zostają w głowie na długo, to jednak zawsze mi czegoś w jego książkach brakuje i zostaje niedosyt. Nie zachwyca. Zawsze musi być jakaś scena tortury, choćby i w bajurce, jak ta powieść. Muszę też przyznać, że choć pomysł z tematem wind wydawał się intrygujący, w efekcie pogubiłam się w intrygach i zmianach frontów....
więcej mniej Pokaż mimo toZ jednej strony, to intrygująco napisana rzecz, z drugiej jednak, bardzo przygnębiająca. W tym wypadku, jak piękno jest w oku patrzącego, tak i ktoś samotny wydaje się jedynie samotność dostrzegać wokół siebie. Pogłębione portrety kilku artystów związanych z Nowym Jorkiem, to na plus, ale widziani są oni jedynie przez pryzmat samotności i ona zdaje się autorce wszystko tłumaczyć. Ani życie takie nie nie jest, ani to konkretne miasto. Ani nawet żadne inne. Czy to jest książka dla osób samotnych, jak napisano we wstępie? No nie wiem. Chyba do pogrążenia ich w głębszej rozpaczy. Czy dla sprawnych i zdrowych? Już prędzej, bo pozwala zrozumieć pewne aspekty samotności innych osób. Ale czy zdrowi mają chęć się w tym grzebać? Chyba nie bardzo. Zwłaszcza że tłumaczenia, choć ładne i chwilami nawet sprytne, to zdecydowanie nie są ani nowe, ani odkrywcze.
Z jednej strony, to intrygująco napisana rzecz, z drugiej jednak, bardzo przygnębiająca. W tym wypadku, jak piękno jest w oku patrzącego, tak i ktoś samotny wydaje się jedynie samotność dostrzegać wokół siebie. Pogłębione portrety kilku artystów związanych z Nowym Jorkiem, to na plus, ale widziani są oni jedynie przez pryzmat samotności i ona zdaje się autorce wszystko...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-02-13
Czytadełko dla niewymagających. Niby ma potencjał, bo temat ciekawy, a i forma pierwszoosobowych opowieści bohaterów, jakby z pierwszej ręki, daje ogromne możliwości tak w warstwie merytorycznej jak i językowej czy formalnej. Niestety, dostajemy płytkie nudziarstwo. Opowieści naskórkowe, efekciarskie i raczej ciekawostkowe niż pogłębione i wykraczające poza banał. Taki literacki fastfood dla ludzi pozbawionych aparatu poznawczego. Strata czasu.
Czytadełko dla niewymagających. Niby ma potencjał, bo temat ciekawy, a i forma pierwszoosobowych opowieści bohaterów, jakby z pierwszej ręki, daje ogromne możliwości tak w warstwie merytorycznej jak i językowej czy formalnej. Niestety, dostajemy płytkie nudziarstwo. Opowieści naskórkowe, efekciarskie i raczej ciekawostkowe niż pogłębione i wykraczające poza banał. Taki...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-08-02
Z jedniej strony, to jest nawet ciekawie umiejscowione, bo w Nowym Jorku lat 60tych ubiegłogo wieku, kiedy korupcja tam kwitła i koperty dla rozmaitych mniej lub bardziej legalnych instancji napędzały miasto. Nie można też narzekać na język tej powieści, ale koniec końców to coś między kryminałem, a powieścią łotrzykowską, z życia, ni to przedsiębiorców, ni bandytów. A może jedno i drugie? Doskonale ujęty klimat tamtych czasów, czyli tytułowy rytm Harlemu. Nie powiem jednak bym została urzeczona. Raczej: umęczyłam się. Ale ja ani kryminałów, ani innych opowieści o bandytach nie lubię. Nudzą mnie.
Z jedniej strony, to jest nawet ciekawie umiejscowione, bo w Nowym Jorku lat 60tych ubiegłogo wieku, kiedy korupcja tam kwitła i koperty dla rozmaitych mniej lub bardziej legalnych instancji napędzały miasto. Nie można też narzekać na język tej powieści, ale koniec końców to coś między kryminałem, a powieścią łotrzykowską, z życia, ni to przedsiębiorców, ni bandytów. A może...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-05-15
Niestety, straszna nuda. Jeśli przyjmiemy, że Nowy Jork jest jak tort: potrafi być słodki, piękny, aromatyczny i wyrafinowany, choć wiemy, że nie jest to podstawa codziennej diety, tylko przynęta, wisienka, to autor tej książki przedstawił nam raczej kulinarny koszmar. W biszkopcie zakalec, krem zważył się i już nawet pośmierduje, a cała konstrukcja chyli się ku upadkowi konsumowana przez gryzonie. Na skutek lektury można odnieść wrażenie, że miasto, a może i cały kraj popadł w ruinę i generanie zgliszcza i pożoga. Czy to jest prawda o Nowym Jorku? Nie sądzę.
Podobał mi się tylko jeden rozdział tej książki, ten o 11 września. Opowiedziany z perspektywy wdów i sierot po strażakach, był żywy i prawdziny. Jak w życiu, gdzie dobro i szlachetność przeplatają się z upadkiem, cierpieniem i śmiercią. Takie opowieści na mnie działają.
Niestety, straszna nuda. Jeśli przyjmiemy, że Nowy Jork jest jak tort: potrafi być słodki, piękny, aromatyczny i wyrafinowany, choć wiemy, że nie jest to podstawa codziennej diety, tylko przynęta, wisienka, to autor tej książki przedstawił nam raczej kulinarny koszmar. W biszkopcie zakalec, krem zważył się i już nawet pośmierduje, a cała konstrukcja chyli się ku upadkowi...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04-26
To jest o Nowym Jorku i ciekawe poznawczo, ale raczej dla osób lubiących książki popularnonaukowe.
To jest o Nowym Jorku i ciekawe poznawczo, ale raczej dla osób lubiących książki popularnonaukowe.
Pokaż mimo to2022-02-13
Duże i chwilami zbyt duże, ale bardzo ciekawe. Polecam każdemu!
Duże i chwilami zbyt duże, ale bardzo ciekawe. Polecam każdemu!
Pokaż mimo to2022-01-02
Początkowo mnie irytowało, ale generalnie to świetna powieść o zmianach na świeciecie. Życie prekariatu i pauperyzacja współczesnych pokoleń w pełnej krasie. Bardzo na czasie i doskonale napisane. Polecam.
Początkowo mnie irytowało, ale generalnie to świetna powieść o zmianach na świeciecie. Życie prekariatu i pauperyzacja współczesnych pokoleń w pełnej krasie. Bardzo na czasie i doskonale napisane. Polecam.
Pokaż mimo to2021-10-31
To mogłoby nawet być dobre, bo chwilami jest porywające. Dostajemy opowieść o krzywdzie, służbie, majątku, miłości i wybaczeniu, momentami jest ona jednak mocno nieprzekonująca. Dobry człowiek nie porzuca swoich dzieci w imię idei. Nie podoba mi się też zakończenie - dość życzeniowe i ckliwe. Choć jest to dobrze napisane i porusza, to jednak życie tak się zazwyczaj nie splata.
To mogłoby nawet być dobre, bo chwilami jest porywające. Dostajemy opowieść o krzywdzie, służbie, majątku, miłości i wybaczeniu, momentami jest ona jednak mocno nieprzekonująca. Dobry człowiek nie porzuca swoich dzieci w imię idei. Nie podoba mi się też zakończenie - dość życzeniowe i ckliwe. Choć jest to dobrze napisane i porusza, to jednak życie tak się zazwyczaj nie splata.
Pokaż mimo to2021-10-23
Ktoś tu chyba popadł w głęboką paranoję. Tego rodzaju mindset, jak w książce zaprezentowany, jest w życiu potężnym obciążeniem. Dla mnie, pod względem emocjonalnym, to rzępolenie. Współczuję zaburzenia, ale podczas lektury ze wszystkich sił walczę, by nie dać się w nie wciągnąć, bo autor gotów jest pociągnąć mnie ze sobą na dno. No są ludzie, ktorych życie kręci się wokół wskazywania winnych, przy dużych deficytach w poczyciu sprawstwa i generowaniu przerostów w poczuciu krzywd. Nie próbujcie ich "ratować" bo będą się bronić i mogą was uszkodzić. Zwłaszcza że są rodzaje osobowości czytelniczych, które w trakcie tej lektury będą w ekstazie, bo to obłęd przetworzony w bardzo solidną literaturę. A co do formy listu: tatuś nie uniósł i nie przepracował wyzwań swojego życia, dlatego syneczku, zatruje ci twoje i przerzuci swój ciężar na ciebie.
Zdarzenia same w sobie sensu nie mają, dopiero nasze interpretacje im go nadają.
Generalnie, lekturę tej książki odradzam, bo choć może silnie działać na emocje, to nic nowego w sobie nie niesie. Doznane zło (ani realne, ani urojone) niestety nie jest licencją na jego wyrządzanie.
Ktoś tu chyba popadł w głęboką paranoję. Tego rodzaju mindset, jak w książce zaprezentowany, jest w życiu potężnym obciążeniem. Dla mnie, pod względem emocjonalnym, to rzępolenie. Współczuję zaburzenia, ale podczas lektury ze wszystkich sił walczę, by nie dać się w nie wciągnąć, bo autor gotów jest pociągnąć mnie ze sobą na dno. No są ludzie, ktorych życie kręci się wokół...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-03-07
O! jakie to było dobre! Rzecz napisana równo sto lat temu, a jakby dotyczyła ludzi współczesnych, których znam i spotykam. Zwłaszcza ostatnie 30 procent jest mocne prawdą, że żyły wypruwa. Trzeba tylko przebrnąć przez nudę codziennego życia elit. Napisane genialnie, choć bohaterowie (uwaga spoiler) boleśnie, ale prawdziwie nas rozczarowują. Jak bardzo my, naród chłopów w fazie dorobkiewiczów, jesteśmy do nich podobni! Mistrzostwo świata w literaturze.
O! jakie to było dobre! Rzecz napisana równo sto lat temu, a jakby dotyczyła ludzi współczesnych, których znam i spotykam. Zwłaszcza ostatnie 30 procent jest mocne prawdą, że żyły wypruwa. Trzeba tylko przebrnąć przez nudę codziennego życia elit. Napisane genialnie, choć bohaterowie (uwaga spoiler) boleśnie, ale prawdziwie nas rozczarowują. Jak bardzo my, naród chłopów w...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-05-02
Eeee, nic specjalnego. Zbudowana na oburzeniu neofity i tanim skandalu płytka bajeczka o odejściu z ortodoksyjnej wspólnoty. Sprawnie napisane, ale ciężko przebrnąć przez duszny świat ludzi niewykształconych, żyjących doktryną. I to dotyczy tak chasydów, jak w tym wypadku, jak i doktryn muzułmańskich, nawet tych prymitywniejszych wspólnot korporacyjnych, czy jeszcze innych. Obcowanie z cisanotą umysłów zawsze jest doświadczeniem przykrym. (I stratą czasu)
Może serial jest lepszy?
Eeee, nic specjalnego. Zbudowana na oburzeniu neofity i tanim skandalu płytka bajeczka o odejściu z ortodoksyjnej wspólnoty. Sprawnie napisane, ale ciężko przebrnąć przez duszny świat ludzi niewykształconych, żyjących doktryną. I to dotyczy tak chasydów, jak w tym wypadku, jak i doktryn muzułmańskich, nawet tych prymitywniejszych wspólnot korporacyjnych, czy jeszcze...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-01-10
Nie przekonało mnie to. Temat ciekawy, ale bardzo sucho i pobieżnie napisany. Do tego w sposób szalenie ostrożny, niezdecydowany. Właściwie nie wiadomo, czy to z powodu prohibicji rozkwitła w Nowym Jorku kultura, teatr i powstał "New Yorker"? A może rozkwitłyby i bez zakazu sprzedaży alkoholu? To samo dotyczy mafii - nie utuczyłyby się, gdyby szmugiel i wytwarzanie alkoholu poza granicami prawa nie stwarzało takiej okazji? A już całkiem nie przekonuje mnie teza, że w związku z zakazem, wielu ludzi, którzy wcześniej nie pili, zostało alkoholikami - na złość niegodziwej władzy, która ogranicza ich wolność. Autorka pokazuje przykłady, ale żeby tak od razu uogólniać?
Podsumowując: temat intrygujący, ale jego realizacja na poziomie zgrabnej pracy licencjackiej. Polecam bardzo umiarkowanie i niechętnie.
Nie przekonało mnie to. Temat ciekawy, ale bardzo sucho i pobieżnie napisany. Do tego w sposób szalenie ostrożny, niezdecydowany. Właściwie nie wiadomo, czy to z powodu prohibicji rozkwitła w Nowym Jorku kultura, teatr i powstał "New Yorker"? A może rozkwitłyby i bez zakazu sprzedaży alkoholu? To samo dotyczy mafii - nie utuczyłyby się, gdyby szmugiel i wytwarzanie alkoholu...
więcej mniej Pokaż mimo to
Plus za podejmowanie tematów nowych i próby wybiegania w przyszłość, w potencjalne skutki. Niestety, dla mnie ta książka jest zbyt zagmatwana i nie płynie. Nie sądzę też by trafnie diagnozowała zagrożenia. Coś mi się wydaje, że jest dość schematyczna i bliżej jej do dorożkarza u progu rewolucji przemysłowej, niż do mądrego ostrzegania. Poza wszystkim, chwilami nudna.
Plus za podejmowanie tematów nowych i próby wybiegania w przyszłość, w potencjalne skutki. Niestety, dla mnie ta książka jest zbyt zagmatwana i nie płynie. Nie sądzę też by trafnie diagnozowała zagrożenia. Coś mi się wydaje, że jest dość schematyczna i bliżej jej do dorożkarza u progu rewolucji przemysłowej, niż do mądrego ostrzegania. Poza wszystkim, chwilami nudna.
Pokaż mimo to