Rytm Harlemu
- Kategoria:
- powieść historyczna
- Cykl:
- Ray Carney (tom 1)
- Tytuł oryginału:
- Harlem Shuffle
- Wydawnictwo:
- Albatros
- Data wydania:
- 2022-06-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2022-06-01
- Data 1. wydania:
- 2021-09-14
- Liczba stron:
- 480
- Czas czytania
- 8 godz. 0 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788382159592
- Tłumacz:
- Rafał Lisowski
Błyskotliwa i trzymająca w napięciu powieść o szemranych interesach, barwnym nowojorskim półświatku i zwyczajnym facecie, który po prostu pragnie szczęścia. A także o problemach rasowych, władzy i burzliwych wczesnych latach 60.
Czołowa kandydatka do Nagrody Pulitzera (autor otrzymałby to wyróżnienie już po raz trzeci!).
Jedna z najlepszych powieści 2021 roku według „New York Timesa” i Baracka Obamy.
Dla swoich klientów i sąsiadów ze Sto Dwudziestej Piątej Ulicy w Harlemie Ray Carney jest uczciwym sprzedawcą niedrogich mebli, prowadzącym przyzwoite życie i dbającym o żonę, która właśnie spodziewa się drugiego dziecka. I nawet jeśli zamożni rodzice Elizabeth nie akceptują ani zięcia, ani jego ciasnego lokum naprzeciw stacji metra, on właśnie tutaj czuje się jak w domu.
Niewiele osób wie, że Ray trzyma sztamę z grupą bandytów i oszustów z przedmieścia. Czasy są trudne, z kasą jest cienko, interes z sofami na raty kręci się raczej niemrawo, więc jeśli jego kuzyn Freddie od czasu do czasu podrzuca mu jakiś pierścionek czy naszyjnik, Ray nie wnika, skąd się wzięły. Zna dyskretnego jubilera, który też nie zadaje pytań.
Wkrótce Freddie dołącza do ekipy, która planuje obrabować luksusowy hotel, a interes Raya ma posłużyć za zasłonę dymną. Napad, jak należało się spodziewać, nie przebiega zgodnie z planem i Ray musi znaleźć nowych klientów. Podejrzanych gliniarzy, bezwzględnych lokalnych gangsterów, przedstawicieli branży porno i wszelkiego rodzaju najgorsze szumowiny z Harlemu – żeby przeżyć, nie może być zbyt wybredny.
Rytm Harlemu to rasowy kryminał i jednocześnie pasjonująca saga rodzinna, powieść społeczna o głębokim przesłaniu i barwny list miłosny do Harlemu – a wszystko to w pieczołowicie odtworzonych realiach Nowego Jorku z początku lat 60. ubiegłego wieku.
Wielowymiarowa, emocjonująca powieść, która mogłaby uchodzić za literaturę gatunkową. „Rytm Harlemu” to o wiele więcej niż powieść sensacyjno-kryminalna, ale już sama wartość rozrywkowa powinna zapewnić tej książce taki sam sukces, jaki odniosły „Kolej podziemna” i „Miedziaki”.
„The New York Times”
Książka, która sprawia prawdziwą rozkosz. Powieść o ogromnych walorach literackich i zarazem wciągające czytadło, którego nie da się odłożyć przed doczytaniem do końca.
„Los Angeles Times”
Colson Whitehead to prawdziwy mistrz amerykańskiej literatury.
„New York Times Book Review”.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Nowe oblicze Whiteheada
Colsona Whiteheada nikomu w świecie literackim przedstawiać nie trzeba. „Miedziaki” i „Kolej podziemna”, za które otrzymał Pulitzery, zapewniły mu miejsce wśród czołowych autorów ostatnich lat.
Nowy Jork, lata 60. ubiegłego wieku. Przy Sto Dwudziestej Piątej ulicy w Harlemie ciemnoskóry Ray Carney prowadzi sklep z używanymi meblami. Opiekuje się swoją żoną, która spodziewa się dziecka, i urabia sobie łokcie po pachy, żeby do czegokolwiek dojść w życiu. Uczciwy, pracowity mężczyzna, częściej sprzedaje swoje produkty na kredyt ludziom, których na nie nie stać, i nie wiadomo, czy kiedykolwiek zwrócą swoją należność. Im gorzej z pieniędzmi, tym bliżej Rayowi do grupy niegroźnych rzezimieszków parających się drobnymi oszustwami i kradzieżą. Biznes zaczyna się kręcić, ale jak to w życiu bywa – nic nie trwa wiecznie. Działania, które podjął Ray, zaczynają przynosić nieprzewidziane skutki.
Czy „Rytm Harlemu” jest równie dobry, jak „Miedziaki” i „Kolej podziemna”? Po pierwsze, czytelnik zasiadający do lektury powinien oddzielić poprzednie powieści Whiteheada grubą kreską i podejść do tej pozycji z otwartą głową. Bo choć porusza ona tematy, które autor poruszał nieraz, to ostatecznie przybiera ona zupełnie inny kształt. Jest w niej trochę powieści łotrzykowskiej ze złotych lat, kryminału retro, a jednocześnie wątek rasowy, który pozornie tylko czai się w tle, by uderzyć w czytelnika z pełną siłą. Bo to wszystko jest jedynie fasadą, za którą pisarz ukrył ważny problem. Im dalej w lekturę, tym bardziej ta fasada się kruszy i niszczeje, a gdy już całkowicie runie, czytelnik jest na tyle bezbronny, że jedyne, co mu pozostaje, to przyjąć cios.
Nie jestem w stanie powiedzieć, czy jest to powieść lepsza od dwóch poprzednich. Nie umiem też orzec, że jest ona gorsza. Jest zupełnie inna, a z drugiej strony bardzo podobna. To jest jedna z tych zagwozdek recenzenta, gdy nie może napisać jednoznacznej odpowiedzi. To wciąż jest Colson Whitehead – ten sam język, ten sam styl pisania i zabawa językiem – a jednocześnie trochę inny. Jestem w stanie wyobrazić sobie, że znajdą się czytelnicy, którzy po zakończeniu lektury poczują lekkie ukłucie rozczarowania, ale z pewnością znajdą się też tacy, którzy kompletnie przepadną w tej powieści. Zagubią się w brudnym Harlemie i z ciekawością będą chcieli odkrywać kolejne zakątki, a po przewróceniu ostatniej strony poczują pewną pustkę.
Kinga Kolenda
Oceny
Książka na półkach
- 455
- 398
- 93
- 38
- 17
- 11
- 8
- 8
- 6
- 5
OPINIE i DYSKUSJE
Przepraszam, żadne rytmy mnie nie porwały.
Bohater i czasy poniekąd ciekawe – lata sześćdziesiąte, NY, a Ray, który prowadzi sklep z antykami, od dzieciństwa przyzwyczajony do oszustw i gangsterki, stara trzymać się od półświatka jak najdalej (bo żona, bo dzieci),co oczywiście zupełnie mu nie wychodzi. Powieść wiąże trzy wątki – napadu, zemsty i rasizmu, jest trochę strzelaniny, jest przekupny glina, w tle dobrzy i źli kolesie, są lepsi lub gorsi gangsterzy, wielki biznes i drobne machlojki, a bohater – podobnie jak czytelnik – gubi się w tym wszystkim i nieco ziewa.
Gdzieś zawieruszył się klimat, którego się spodziewałem; nie wiem, gdzie podziali się mieszkańcy jedynej w swoim rodzaju dzielnicy. Nic mi tu nie grało, nikt nie wybijał tytułowych rytmów, nie ma uspensu, nie było fabularno-literackich zaskoczeń.
Niestety, jak zapowiadałem, tak czynię – z Whiteheada uważam za najlepsze „Miedziaki”, później „Kolej podziemną”. Gdyby nie poprzedniczki, nie sięgnąłbym po „Rytmy Harlemu”. Widzę tu postępującą tendencję zniżkową i na tym poprzestanę.
Dziękuję panu, Mr. Whitehead. Enough is enough.
Przepraszam, żadne rytmy mnie nie porwały.
więcej Pokaż mimo toBohater i czasy poniekąd ciekawe – lata sześćdziesiąte, NY, a Ray, który prowadzi sklep z antykami, od dzieciństwa przyzwyczajony do oszustw i gangsterki, stara trzymać się od półświatka jak najdalej (bo żona, bo dzieci),co oczywiście zupełnie mu nie wychodzi. Powieść wiąże trzy wątki – napadu, zemsty i rasizmu, jest trochę...
Przyzwoita powieść. Bardzo gładko pozwala się przenieść w lata sześćdziesiąte i poczuć tytułowy Rytm Harlemu i tym sposobem poznać kawałek nieznanego już świata.
Przyzwoita powieść. Bardzo gładko pozwala się przenieść w lata sześćdziesiąte i poczuć tytułowy Rytm Harlemu i tym sposobem poznać kawałek nieznanego już świata.
Pokaż mimo toDobra, a momentami bardzo dobra współczesna powieść. Można się było "przenisść" na ulice, puby i do hoteli Nowego Jorku lat 60tych.
To zdaje się początek serii, więc chętnie tam wróce za jakiś czas.
Dobra, a momentami bardzo dobra współczesna powieść. Można się było "przenisść" na ulice, puby i do hoteli Nowego Jorku lat 60tych.
Pokaż mimo toTo zdaje się początek serii, więc chętnie tam wróce za jakiś czas.
Powolutku się akcja toczy, niespiesznie... ale mogłam trafić lepiej, najpierw sięgnąć po poprzednie nagradzane książki autora. Tu irytujące jest nic niedziejstwo, owszem są ciekawsze momenty, fajnie zarysowane postacie... ale brakuje tego co sprawi, że będę pamiętać o tej książce. nie polecam...
Powolutku się akcja toczy, niespiesznie... ale mogłam trafić lepiej, najpierw sięgnąć po poprzednie nagradzane książki autora. Tu irytujące jest nic niedziejstwo, owszem są ciekawsze momenty, fajnie zarysowane postacie... ale brakuje tego co sprawi, że będę pamiętać o tej książce. nie polecam...
Pokaż mimo toTo nie jest jakaś wielka powieść, ale ma wiele interesujących momentów. Mam nadzieję, że drugi tom będzie lepszy. Colson bardziej skupia się na dzielnicy niż na ludziach (poza Carneyem i Pepperem),a akcja jest wyjątkowo niespieszna. Widać za to, jak się żyło w czarnoskórej dzielnicy. Szkoda tylko, że poza tłem książka niewiele oferuje, bo fabularnie jest mocno średnio.
To nie jest jakaś wielka powieść, ale ma wiele interesujących momentów. Mam nadzieję, że drugi tom będzie lepszy. Colson bardziej skupia się na dzielnicy niż na ludziach (poza Carneyem i Pepperem),a akcja jest wyjątkowo niespieszna. Widać za to, jak się żyło w czarnoskórej dzielnicy. Szkoda tylko, że poza tłem książka niewiele oferuje, bo fabularnie jest mocno średnio.
Pokaż mimo toTo na pewno nie książka dla mnie. Sięgnęłam po nią, bo zachwyciła mnie „Kolej podziemna”, poruszyły mnie „Miedziaki”. Niestety, czytając "Rytm Harlemu" męczyłam się niemalże od pierwszej do ostatniej strony. Rozumiem, że Whitehead chciał oddać hołd tej dzielnicy Nowego Jorku i pewnie to dla niego ważna książka, ale dla mnie totalnie daleka i obca. Nie potrafiłam się w nią zaangażować, nie poczułam ani krzty sympatii do żadnego bohatera, wszystko, co się działo było mi kompletnie obojętne. Powinnam to przewidzieć znając swoją niechęć do historii o gangsterach i wszelakich innych wyrzutkach, ale myślałam, że kto jak kto, ale Whitehead nawet taki temat przedstawi ciekawie, w sposób złożony, niestandardowy. Niestety.
To na pewno nie książka dla mnie. Sięgnęłam po nią, bo zachwyciła mnie „Kolej podziemna”, poruszyły mnie „Miedziaki”. Niestety, czytając "Rytm Harlemu" męczyłam się niemalże od pierwszej do ostatniej strony. Rozumiem, że Whitehead chciał oddać hołd tej dzielnicy Nowego Jorku i pewnie to dla niego ważna książka, ale dla mnie totalnie daleka i obca. Nie potrafiłam się w nią...
więcej Pokaż mimo toPierwsze moje spotkanie z Whiteheadem i zdaję sobie sprawę, że zapewne mogłem rozpocząć lepiej, czyli zdjąć któregoś Pulitzera z półki Autora. Padło jednak na głos Harlemu z przekonująco, choć pobieżnie odwzorowanymi realiami epoki i przyzwoitą intrygą kryminalną. To eklektyczna powieść, która z filmowym zacięciem penetruje afroamerykańską tożsamość. Co ma zresztą dla postronnego europejskiego odbiorcy dobre i złe strony. Podobnie wrzuca czytelnika do tego hermetycznego świata choćby Paul Beatty w jego przesiąkniętym czarnym humorem „Sprzedawczyku”. Tam również nie wszystkie aluzje i nawiązania mogą zostać wyłapane, ale fabuła na pewno bardziej się klei i nie wpada w dialogowe dłużyzny.
Przeszkadza mi jeszcze niezrozumiała u Whiteheada apoteoza „nieszkodliwych” cwaniaczków. Oszukujesz i kradniesz, ale nic w tym złego, przecież trzeba sobie jakoś radzić, gdy mieszkasz w Harlemie w paskudnych latach 60. XX wieku. Amerykanie to kupią, bo wciąż trawią segregacyjne traumy, ja natomiast... chyba niekoniecznie.
Pierwsze moje spotkanie z Whiteheadem i zdaję sobie sprawę, że zapewne mogłem rozpocząć lepiej, czyli zdjąć któregoś Pulitzera z półki Autora. Padło jednak na głos Harlemu z przekonująco, choć pobieżnie odwzorowanymi realiami epoki i przyzwoitą intrygą kryminalną. To eklektyczna powieść, która z filmowym zacięciem penetruje afroamerykańską tożsamość. Co ma zresztą dla...
więcej Pokaż mimo toSłowa kluczowe: rasizm, szemrane biznesy, powieść obyczajowa. Książka, którą muszę porównywać do tego, co znam (książka rozpięta w trójkącie, czy też na trzech wektorach): Dos Passos (Nowy Jork, miejska tkanka, nowy język mówienia o niej, panorama społeczna),_ Chandler (kryminał, bohater męski, specyficznie, z dystansem konstruowany),_ James (czarni, czarna kultura, nierówności, okrucieństwo, które ma głębię i jest fabularnie kluczowe, uzasadnione). Niestety Colson nie dorasta do nikogo z tej literackiej trójki. W najmniejszym stopniu. Jest ok, czyta się dobrze, ale co zostanie mi w głowie z "Rytmu Harlemu"? Nawet nie Harlem, który jednak jest dość płaski w tej opowieści (wyobrażałem sobie tyle przed lekturą, może zbyt wiele...). Chyba ujmuje mnie, wręcz wzrusza, tylko ta specyficzna dwulicowość męskości: Ray Carney w rozkroku, między światami, między wiciem gniazdka dla rodziny i gonieniem za hajsem, a ogarnianiem kryminalnych wątków swojego życia. Dorveille.
Słowa kluczowe: rasizm, szemrane biznesy, powieść obyczajowa. Książka, którą muszę porównywać do tego, co znam (książka rozpięta w trójkącie, czy też na trzech wektorach): Dos Passos (Nowy Jork, miejska tkanka, nowy język mówienia o niej, panorama społeczna),_ Chandler (kryminał, bohater męski, specyficznie, z dystansem konstruowany),_ James (czarni, czarna kultura,...
więcej Pokaż mimo toKsiążka na pewno dla tych, którzy nastawieni są nie tylko na wartką akcję pełną wrażeń, ale raczej dla tych, którzy szukają w literaturze czegoś więcej.
Carney ma swój pomysł na życie, ale jednak musi żyć w rytm Harlemu. Dlaczego? Czy sprawia to środowisko, rodzina, a może po prostu... inaczej się nie da?
Książka na pewno dla tych, którzy nastawieni są nie tylko na wartką akcję pełną wrażeń, ale raczej dla tych, którzy szukają w literaturze czegoś więcej.
Pokaż mimo toCarney ma swój pomysł na życie, ale jednak musi żyć w rytm Harlemu. Dlaczego? Czy sprawia to środowisko, rodzina, a może po prostu... inaczej się nie da?