-
ArtykułyZnamy nominowanych do Nagrody Literackiej „Gdynia” 2024Konrad Wrzesiński1
-
ArtykułyMój stosik wstydu – które książki czekają na przeczytanie przez was najdłużej?Anna Sierant5
-
ArtykułyPaulo Coelho: literacka alchemiaSonia Miniewicz2
-
ArtykułySEXEDPL poleca: najlepsze audiobooki (nie tylko) o seksie w StorytelLubimyCzytać2
Biblioteczka
Nie mogłam doczekać się przeczytania mojej pierwszej książki o trollach w roli główej. Oczywiście czytałam kilka książek z tymi istotami, jednak za każdym razem były one bardzo podobne - duże, brzydkie, głupie, więc bardzo spodobał mi się pomysł autorki przedstawiających je jako piękne ( no przynajmniej większość z nich), inteligentne i niezwykle niebezpieczne.
Pomysł jest tak oryginalny, że książka niezwykle wciąga czytelnika ze względu na niecodzienną, nową akcję i brutalną politykę.
Główni bohaterowie bardzo przypadli mi do gustu, a zwłaszcza Tristan, który w trakcie rozwijania się fabuły odkrywa przed czytelnikiem swój prawdziwy charakter, który tak dobrze ukrył na początku za fasadą obojętności. Cecile jest silną osobowością, która w obronie słabszych potrafi być tak przebiegła, że potrafi przechytrzyć w rozmowie nawet zaprawionych arystokratów.
Jedynym chyba aspektem, który wydawał mi się co najmniej dziwny były nagłe zmiany w zachowaniu bohaterów drugoplanowych i właściwie nie wiem czy było to zrobione celowo czy ja po prostu czegoś nie doczytałam, ale kiedy na początku powieści poznajemy nauczycielkę śpiewu Cecile ta najpierw mówi, że mogłaby się lepiej postarać, a potem jaka to jest cudowna, tak samo było także z jej pokojówkami, które raz były dla niej niesamowicie miłe, a raz chciały ją zabić.
Mimo, że tak jak wspomniałam wyżej akcja jest naprawdę wciągająca, to książkę czyta się niestety dość wolno, gdyż czcionka jest naprawdę mała, czego naprawdę nie lubią moje oczy.
reszta recenzji na blogu -> http://naostatniejstronie1.blogspot.com/2016/02/26-porwana-piesniarka-danielle-l-jensen.html
xoxo
our_compilation
Nie mogłam doczekać się przeczytania mojej pierwszej książki o trollach w roli główej. Oczywiście czytałam kilka książek z tymi istotami, jednak za każdym razem były one bardzo podobne - duże, brzydkie, głupie, więc bardzo spodobał mi się pomysł autorki przedstawiających je jako piękne ( no przynajmniej większość z nich), inteligentne i niezwykle niebezpieczne.
Pomysł...
W recenzji Zwierzoduchów mówiłam, że akcja rozwijała się bardzo powoli, a dopiero na końcu wydarzyło się coś znaczącego i miałam nadzieję, że w tym tomie będzie inaczej. Niestety się pomyliłam. Było dokładnie tak samo. Mimo, że przytrafiały się im pewne trudności miałam wrażenie, że były one bardzo błahe i służyły tylko zapełnieniu stron. Dodatkowo myślałam, że relacje bohaterów ze zwierzoduchami w końcu pójdą na przód. Także nie. Były one praktycznie takie same jak w pierwszej części. Jednak cały czas miałam wrażenie, że nie jest to tylko wina dzieci, ale także zwierzoduchów (może oprócz Briggana), które oprócz chwil, gdzi groziło im niebezpieczeństwo nie okazywały nic prócz ignorancji.
Podobało mi się jednak to, że bohaterowie stali się bardziej samodzielni i nauczyli się walczyć - praktycznie całą drogę przebyli sami, zdani na siebie i na własne umiejętności. Odczuwałam wrażenie, że nie czytam o dzieciach, ale o kimś znacznie starszym. Plus należy się także za to, czego najbardziej się obawiałam - innego stylu pisania. Jako, że autorką tej części jest pani Stiefvater, a poprzedniej Brandon Mull. Jednak przyznaje, że nie. Autorka idealnie wpasowała się w swojego poprzednika
reszta recenzji na blogu -> http://naostatniejstronie1.blogspot.com/2016/01/16-polowanie-maggie-stiefvater.html
xoxo
our_compilation
W recenzji Zwierzoduchów mówiłam, że akcja rozwijała się bardzo powoli, a dopiero na końcu wydarzyło się coś znaczącego i miałam nadzieję, że w tym tomie będzie inaczej. Niestety się pomyliłam. Było dokładnie tak samo. Mimo, że przytrafiały się im pewne trudności miałam wrażenie, że były one bardzo błahe i służyły tylko zapełnieniu stron. Dodatkowo myślałam, że relacje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Kosmita.
Założę się, że pierwszym obrazem jaki urodzi się w waszej głowie będzie niski, zielony, łysy stworek z wyłupiastymi oczami.
Trafiłam?
Na szczęście to nie jest tematyka książki pana Yancey, ponieważ zazwyczaj jestem dość sceptyczna co to książek o kosmitach, jednak wysłuchałam kilka naprawdę pozytywnych opinii, a także nie chciałam popełnić tego samego błędu jak w Więźniem Labiryntu i zacząć od filmu, który niedługo pojawi się w kinach.
Wspomnę tylko, że pozycje o tematyce postapokaliptycznej należą do jednego z moich gatunków i w miarę czytania Piątej Fali nie mogłam przestać myśleć jak bardzo jest podobna do Angelfall. Nie chcę zdradzać więcej z fabuły, więc jeśli już przeczytaliście ten tom to dajcie znać w komentarzach czy też zauważyliście podobieństwo.
Jako, że czytałam tą książkę w oryginale myślałam, że zajmie mi więcej czasu niż normalnie, jednak moje rokowania wcale się nie spełniły (na całe szczęście). Książka jest napisana bardzo łatwym i prostym językiem, dodatkowo bardzo wciąga i zmusza do ciągłego czytania podsyconego niepokojem i chęcią dowiedzenia się co się stanie z głównymi bohaterami, dlatego też przeczytałam ją bardzo szybko.
To co mnie zaskoczyło, ale także spodobało to, to że wydarzenia, które przedstawia nam główna bohaterka w narracji pierwszoosobowej na zmianę albo się wydarzyły albo trwają w teraźniejszości, dlatego czytelnik na samym początku trafia na 'środek' zdarzeń.
Zdarzały się momenty do przewidzenia, ale miałam ważenie, że to celowy zamysł autora ze względu na narracje także innych osób. To co mi się nie podobało to trójkąt miłosny, który był według mnie bardzo schematyczny, relacja Cassie z Benem bardzo naciągana.
reszta recenzji na blogu -> http://naostatniejstronie1.blogspot.com/2016/02/25-piata-fala-rick-yancey.html
xoxo
our_compilation
Kosmita.
Założę się, że pierwszym obrazem jaki urodzi się w waszej głowie będzie niski, zielony, łysy stworek z wyłupiastymi oczami.
Trafiłam?
Na szczęście to nie jest tematyka książki pana Yancey, ponieważ zazwyczaj jestem dość sceptyczna co to książek o kosmitach, jednak wysłuchałam kilka naprawdę pozytywnych opinii, a także nie chciałam popełnić tego samego błędu...
Po przeczytaniu tej książki ludzie dzielą się na dwie grupy: ci, którzy uważają, że książka była cudowna, nieprzewidywalna i z niesamowitymi bohaterami oraz ci, którzy traktują ją jak dziwne połączenie Rywalek, Igrzysk Śmierci i Niezgodnej. Niestety ja należę do grupy numer 2.
Odkąd o niej usłyszałam nie mogłam się doczekać jej premiery zwłaszcza że na amerykańskim booktubie słyszałam same pozytywne opinie. Więc możecie sobie wyobrazić moje rozczarowanie tuż po jej przeczytaniu.
Ja naprawdę rozumiem, że jakaś pozycja może być inspiracją, no ale ile można??? Była ona tak podobna do trzech poprzednich przeczytanych przeze mnie pozycji, że aż nie mogłam się nadziwić. Dodatkowo schematyzm i przewidywalność nie poprawiały jej sytuacji w moich oczach.
Jednym z niewielu wątków jakie mi się podobały był natomiast trójkąt miłosny, który według mnie posiadał chociaż odrobinę oryginalności. Bohaterowie też byli okej, jednak bardzo nie podobała mi się postać samej głównej bohaterki, która cały czas powtarzała w jakiej to ona niebezpiecznej pozycji się znajduje i jeden błąd może ją kosztować życie. Ja to rozumiem. Naprawdę. Zrozumiałam to za pierwszy razem, za drugim, dziesiątym i ooo... pięćdziesiątym też. Akcja natomiast toczy się dość szybko i pomijając nieoryginalną fabułę, książkę czyta się bardzo szybko.
Jeśli chodzi o zakończenie to także dość mi się podobało i przyznaję urwało się w dość niespokojnym momencie.
reszta recenzji na blogu -> http://naostatniejstronie1.blogspot.com/2016/02/23-czerwona-krolowa-victoria-aveyard_9.html
xoxo
our_compilation
Po przeczytaniu tej książki ludzie dzielą się na dwie grupy: ci, którzy uważają, że książka była cudowna, nieprzewidywalna i z niesamowitymi bohaterami oraz ci, którzy traktują ją jak dziwne połączenie Rywalek, Igrzysk Śmierci i Niezgodnej. Niestety ja należę do grupy numer 2.
Odkąd o niej usłyszałam nie mogłam się doczekać jej premiery zwłaszcza że na amerykańskim...
Wiem, że nie należy oceniać książki po okładce, ale po prostu się nie dało, ponieważ jest okropna (bardzo przykro i to mówić) - tak samo jak treść.
Na początek główna bohaterka, która w moim odczuciu była wiecznie nieporadna, przestraszona i ślamazarna, dodatkowo wiecznie czekała, aż ktoś podpowie jej co ma robić jakby nie potrafiła samodzielnie myśleć. Tak samo inne postacie też nie przypadły mi do gustu, były one tak
stereotypowe i schematyczne, że nawet nie mam słów. Następnie to jak przewidywalna była ta książka - ponieważ ja po przeczytaniu opisu z okładki, wiedziałam jak potoczy się akcja, co było po prostu straszne i nie czerpałam żadnej przyjemności podczas jej czytania. Nie było tam momentu, który by mnie zaskoczył lub wywołał jakieś inne odczucia oprócz znudzenia.
reszta recenzji na blogu -> http://naostatniejstronie1.blogspot.com/2015/12/8-szkrzyda-laurel-aprilynne-pike.html
xoxo
our_compilation
Wiem, że nie należy oceniać książki po okładce, ale po prostu się nie dało, ponieważ jest okropna (bardzo przykro i to mówić) - tak samo jak treść.
Na początek główna bohaterka, która w moim odczuciu była wiecznie nieporadna, przestraszona i ślamazarna, dodatkowo wiecznie czekała, aż ktoś podpowie jej co ma robić jakby nie potrafiła samodzielnie myśleć. Tak samo inne...
Na wstępie chciałam tylko wspomnieć, że popełniłam najgorszy błąd jaki książkoholik może popełnić. Mianowicie najpierw obejrzałam film. Tak wiem, że to straszne! Dlatego przepraszam, jeśli z tej recenzji wyjdzie bardziej porównanie niż recenzja.
Od kiedy zaczęłam czytać tą książkę od razu rzucił mi się w oczy 'slang' jakim posługiwali się mieszkańcy Strefy, ponieważ był naprawdę okropny. Zwroty typu 'sztamaku' czy 'klumpie' zupełnie do mnie nie trafiały i właściwie to przymykałam oczy na każdym dialogu.
Poza tym książka bardzo mi się podobała jednak miałam wrażenie jakby autor za bardzo faworyzował głównego bohatera i próbował go przedstawić jako jakiegoś 'superbohatera'.
Przyznaję także duży plus za to, że w książce jakby bardziej szczegółowo wyjaśniono samą ideę powstania Labiryntu i wysyłania tam nieletnich. Dodatkowo bardzo obawiałam się, że skoro już znam zarys fabuły będę się nudzić. Wcale tak nie było, a książkę czytało mi się bardzo przyjemnie chociaż żadne z wydarzeń nie zaszokowało mnie czy wbiło w fotel.
reszta recenzji na blogu -> http://naostatniejstronie1.blogspot.com/2016/01/20-wiezien-labiryntu-james-dashner.html
xoxo
our_compilation
Na wstępie chciałam tylko wspomnieć, że popełniłam najgorszy błąd jaki książkoholik może popełnić. Mianowicie najpierw obejrzałam film. Tak wiem, że to straszne! Dlatego przepraszam, jeśli z tej recenzji wyjdzie bardziej porównanie niż recenzja.
Od kiedy zaczęłam czytać tą książkę od razu rzucił mi się w oczy 'slang' jakim posługiwali się mieszkańcy Strefy, ponieważ był...
Mimo, że ta książka w Polsce została wydana już trzy lata temu to nadal sprzedaje się jak ciepłe bułeczki, ponieważ nigdzie naprawdę nigdzie nie mogłam jej znaleźć i praktycznie codziennie patrzyłam po różnych stronach i kiedy w końcu ją zamówiłam piętnaście minut potem była już wyprzedana. Także to chyba mówi samo za siebie. Ponadto nie słyszałam jeszcze ani jednej złej opinii o tej książce, więc chyba można się domyśleć jak bardzo chciałam ją przeczytać.
Autorka na kartach swojej powieści stworzyła całkowicie nowy świat przez pewnie byłam zdezorientowana przez 3/4 książki, gdyby nie słowniczek z tymi wszystkimi nowymi nazwami, z którym nie rozstawałam się przez pierwsze pięćdziesiąt stron. Potem mogłam idealnie zagłębić się w świat wykreowany przez panią Shannon, który zaskoczył mnie swoją dokładnością i oryginalnością. Jak już kiedyś wspominałam nie jestem fanką głównych bohaterek, jednak przy Paige nie miałam się czego doczepić. Nie była ona jedną z tych wystraszonych dziewczynek, które nagle trafia piorun i stają się super odważne i najlepsze we wszystkim. Nie. Paige zawsze była odważna. I nie zawsze jej się wszystko udawało, ale przynajmniej próbowała.
Jedną z intrygujących postaci był także Naczelnik i bardzo polubiłam wszystkie sceny z nim, zwłaszcza dialogi jego i dziewczyny. Jednak był on typem postaci z którą spotkałam się już wcześniej i mniej więcej wiedziałam jak autorka nim pokieruje.
Przyznaje, że na początku czytanie tej książki może iść powoli, ale tylko ze względu na ogólne przytłoczenie nieznajomością świata, jednak potem można po prostu pochłaniać strony.
reszta recenzji na blogu -> http://naostatniejstronie1.blogspot.com/2016/03/28-czas-zniw-samantha-shannon.html
xoxo
our_compilation
Mimo, że ta książka w Polsce została wydana już trzy lata temu to nadal sprzedaje się jak ciepłe bułeczki, ponieważ nigdzie naprawdę nigdzie nie mogłam jej znaleźć i praktycznie codziennie patrzyłam po różnych stronach i kiedy w końcu ją zamówiłam piętnaście minut potem była już wyprzedana. Także to chyba mówi samo za siebie. Ponadto nie słyszałam jeszcze ani jednej złej...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to