Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Trzy kobiety przychodzące pewnego wieczoru do klubu, trzy opowiadania. Odrębne, ale zgrabnie przeplatające się ze sobą w którymś punkcie. Chociaż świat klubów i problemy, z którymi zmierzyły się bohaterki są mi zupełnie obce, to książkę przeczytałam z dużą przyjemnością. To nie są typowe love story, a naprawdę niebanalne historie. Napisane z lekkością i w taki sposób, że chce się przewrócić stronę i dowiedzieć się co będzie dalej. 160 stron dobrej lektury, idealne na jakiś leniwy wieczór.

Trzy kobiety przychodzące pewnego wieczoru do klubu, trzy opowiadania. Odrębne, ale zgrabnie przeplatające się ze sobą w którymś punkcie. Chociaż świat klubów i problemy, z którymi zmierzyły się bohaterki są mi zupełnie obce, to książkę przeczytałam z dużą przyjemnością. To nie są typowe love story, a naprawdę niebanalne historie. Napisane z lekkością i w taki sposób, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Łyknięta w jeden dzień (z maleńkim hakiem o poranku dnia kolejnego), jak zwykle fascynująca przygoda. I w dodatku teraz mam ogromną potrzebę wyjechania w Góry Sowie i przeczytania wszystkiego co wydano na temat ich historii... ;)

Łyknięta w jeden dzień (z maleńkim hakiem o poranku dnia kolejnego), jak zwykle fascynująca przygoda. I w dodatku teraz mam ogromną potrzebę wyjechania w Góry Sowie i przeczytania wszystkiego co wydano na temat ich historii... ;)

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Błyskotliwa i zabawna opowieść o Bubie, która łączy w sobie cechy dobrego przyjaciela, odważnego detektywa i po prostu sympatycznego czworonoga. Chciałoby się czytać o jej przygodach dalej, no ale cóż - to książka dla dzieci, więc musiałam zadowolić się tą długością ;) Do tego piękne ilustracje i absolutnie cudowne wydanie, które z przyjemnością trzyma się w dłoniach :)

Błyskotliwa i zabawna opowieść o Bubie, która łączy w sobie cechy dobrego przyjaciela, odważnego detektywa i po prostu sympatycznego czworonoga. Chciałoby się czytać o jej przygodach dalej, no ale cóż - to książka dla dzieci, więc musiałam zadowolić się tą długością ;) Do tego piękne ilustracje i absolutnie cudowne wydanie, które z przyjemnością trzyma się w dłoniach :)

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Autorko! Jak mogłaś skończyć w takim miejscu?! Choć co do pewnych rzeczy miałam swoje podejrzenia, jednak kilka wyjaśnień by się jeszcze przydało! Absolutnie wciągająca, cudownie emocjonująca i nadal zaskakująca. Ta seria zawsze przenosi mnie w fantastyczny świat, od którego ciężko się uwolnić. I znowu przez tydzień będę na każdym rogu wpatrywać Mokosz i Swarożyca... Już umieram z tęsknoty! (choć na wszelki wypadek może zacznę nosić przy sobie woreczek soli..?)

Autorko! Jak mogłaś skończyć w takim miejscu?! Choć co do pewnych rzeczy miałam swoje podejrzenia, jednak kilka wyjaśnień by się jeszcze przydało! Absolutnie wciągająca, cudownie emocjonująca i nadal zaskakująca. Ta seria zawsze przenosi mnie w fantastyczny świat, od którego ciężko się uwolnić. I znowu przez tydzień będę na każdym rogu wpatrywać Mokosz i Swarożyca... Już...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powrót Konrada Romańczuka, Licha i reszty zgrai był absolutną przyjemnością. A, że dodatkowo Ałtorka uraczyła nas nowymi bohaterami, to już naprawdę brak słów. Choć niektórych nie sposób... polubić, tak, dokładnie. Przynajmniej na początku! Cóż, "Dożywocia" nie można już przebić. Było tak urocze i rozbrajające, tak smutne momentami i tak zabawne, że czytanie w tramwaju lub autobusie groziło wezwaniem psychiatry przez współpasażerów. Ale "Siła niższa" dzielnie goni starszą siostrę i depcze jej po piętach. Też jest zabawnie, chwilami jest smutno, sporo się dzieje, a bohaterowie.. no Licho to Licho - przecież nie można go nie kochać! Ałtorka postanowiła wywrócić trochę życie naszych ulubieńców do góry nogami (znowu!), utrudnić je, skomplikować, ale jednocześnie coś im udowodnić. Myślę, że można doszukać się tu naprawdę fajnego morału i nie jest to tylko "szanuj anioła swego, mogłeś mieć gorszego".

Przeczytana praktycznie jednym tchem, z krótką przerwą na sen i pracę. Podobno to koniec. Chyba. Tak sądzi Ałtorka. Ale ja mam jednak nadzieję, że nie ;)

Powrót Konrada Romańczuka, Licha i reszty zgrai był absolutną przyjemnością. A, że dodatkowo Ałtorka uraczyła nas nowymi bohaterami, to już naprawdę brak słów. Choć niektórych nie sposób... polubić, tak, dokładnie. Przynajmniej na początku! Cóż, "Dożywocia" nie można już przebić. Było tak urocze i rozbrajające, tak smutne momentami i tak zabawne, że czytanie w tramwaju lub...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

No i teraz sama nie wiem jak mam tę książkę oceniać. To zdecydowanie nie jest mój typ literatury, choć jestem pewna, że ma swoich miłośników. Dla mnie była zbyt egzystencjalna, zbyt intuicyjna i ulotna - tak bym to nazwała. Plus za elementy lokalnej mitologii, na której w zasadzie opiera się cała opowieść. Ale jednak... zwyczajna, przyziemna treść jest dla mnie istotniejsza.

Daleka jestem od twierdzenia, że to zła książka, aczkolwiek zdecydowanie nie jest w moim guście. Cóż, najwyraźniej miałam dobre przeczucia nie spiesząc się z jej przeczytaniem.

-----
http://domizzz.blogspot.com

No i teraz sama nie wiem jak mam tę książkę oceniać. To zdecydowanie nie jest mój typ literatury, choć jestem pewna, że ma swoich miłośników. Dla mnie była zbyt egzystencjalna, zbyt intuicyjna i ulotna - tak bym to nazwała. Plus za elementy lokalnej mitologii, na której w zasadzie opiera się cała opowieść. Ale jednak... zwyczajna, przyziemna treść jest dla mnie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ja, Fronczewski Piotr Fronczewski, Marcin Mastalerz
Ocena 7,5
Ja, Fronczewski Piotr Fronczewski, ...

Na półkach: ,

Okazało się, że Piotr Fronczewski to nie tylko aktor fantastyczny, ale również wyjątkowo skromny. Bardzo niechętnie opowiada o sobie, wiele epizodów ze swojego życia bagatelizuje i cały czas stara się zwrócić rozmowę na inne tory. Z widoczną przyjemnością opowiada o swojej motoryzacyjnej pasji i wydaje mi się, że gdyby tylko Marcin Mastalerz na to pozwolił, cała książka byłaby o motocyklach. W opowieściach o początkach jego kariery (choć sam nie używa tego słowa w stosunku do siebie) dużo częściej pojawiają się Jan Himilsbach i Gustaw Holoubek niż sam Fronczewski. Wiele szczegółowych pytań i dociekań zbywa stwierdzeniem, że to było 50 lat temu, on nie pamięta, nie wie, może faktycznie tak było, a może nie, kto by to pamiętał.
(...)
Nie jest to jakaś wyjątkowo odkrywcza książka. Nie dowiadujemy się wiele nowego, nie jesteśmy zaskakiwani na każdej stronie, ale... mimo wszystko czyta się to z przyjemnością. Piotr Fronczewski swoim podejściem wzbudził moją wielką sympatię, pomimo, że chyba faktycznie wcale nie chciał pisać tej książki. Dobrze, że jednak dał się przekonać - to przykład literatury, bez której literatura być może by się świetnie obyła, ale jednocześnie sprawia przyjemność i w jakiś sposób wzbogaca czytelnika. Więc czemu by nie?

-----
http://domizzz.blogspot.com

Okazało się, że Piotr Fronczewski to nie tylko aktor fantastyczny, ale również wyjątkowo skromny. Bardzo niechętnie opowiada o sobie, wiele epizodów ze swojego życia bagatelizuje i cały czas stara się zwrócić rozmowę na inne tory. Z widoczną przyjemnością opowiada o swojej motoryzacyjnej pasji i wydaje mi się, że gdyby tylko Marcin Mastalerz na to pozwolił, cała książka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Skończyłam czytać tę książkę jeszcze przed Świętami, a ciągle tkwi w mojej głowie i pewnie łatwo z niej nie wyjdzie. Trzecia osoba liczby pojedynczej - raczej nie używana zbyt często, ale jakże odpowiednia w przypadku anioła, początkowo sprawiała mi problemy artykulacyjne (żeńskie lub męskie końcówki jakoś tak same się nasuwają...), ale bardzo szybko mi przeszło. Przeurocze licho, ze swoim "apsik!", "alleluja!" i tak absolutnie ujmującym stosunkiem do wszystkiego dookoła sprawia, że chcę je adoptować. Czy ktoś wie, gdzie mogę adoptować Licho?

- Napaliłom na górze w kominku - oznajmiło Licho, wpadając do kuchni z naręczem wielgachnych ręczników - i wyciągnełom dodatkowe koce, alleluja. Krakersik zaraz zagrzeje rosołku, a ja naplumkam świeże kluseczki.

Całe szczęście, że Marta Kisiel pisze część drugą, bo ta zdecydowanie była za krótka. Ale właściwie to jest ten rodzaj książki, którą można czytać drugi, a nawet piąty raz i chyba się nie znudzi, więc na pewno do niej wrócę. I na pewno po raz kolejny zafunduje mi emocjonalny rollercoaster, rzucając od śmiechu i wzruszenia, do strachu co będzie dalej.

-----
http://domizzz.blogspot.com

Skończyłam czytać tę książkę jeszcze przed Świętami, a ciągle tkwi w mojej głowie i pewnie łatwo z niej nie wyjdzie. Trzecia osoba liczby pojedynczej - raczej nie używana zbyt często, ale jakże odpowiednia w przypadku anioła, początkowo sprawiała mi problemy artykulacyjne (żeńskie lub męskie końcówki jakoś tak same się nasuwają...), ale bardzo szybko mi przeszło. Przeurocze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cóż, "Sekret Sonji" jest fajną książką. Czyta się ją przyjemnie, wzbudza wiele emocji, ale... do pierwszej części jednak się nie umywa. Nie znaczy to, że jest zła. Jest świetna. Ale Åsa Hellberg samej sobie postawiła poprzeczkę bardzo wysoko i trudno jej było ją przeskoczyć. Gdyby nie to, że pierwsza część tak mnie zachwyciła, pewnie nie wkręciłabym się w kolejną. A wkręciłam się i chętnie przeczytałabym jeszcze jedną część, żeby wiedzieć co dalej.

Zdecydowanie polecam jako kontynuację - przeczytajcie "Ostatnią wolę Sonji" i jeśli wam się spodoba, śmiało bierzcie się za "Sekret...". W innym wypadku historia nie jest już tak ciekawa, potrzebne jest to zaplecze w postaci całej skrzętnej intrygi Sonji, opisanej w pierwszej części. Całość broni się świetnie.

-----
http://domizzz.blogspot.com

Cóż, "Sekret Sonji" jest fajną książką. Czyta się ją przyjemnie, wzbudza wiele emocji, ale... do pierwszej części jednak się nie umywa. Nie znaczy to, że jest zła. Jest świetna. Ale Åsa Hellberg samej sobie postawiła poprzeczkę bardzo wysoko i trudno jej było ją przeskoczyć. Gdyby nie to, że pierwsza część tak mnie zachwyciła, pewnie nie wkręciłabym się w kolejną. A...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Chyłka i Kordian stają tutaj nie tylko przed kolejnym moralnym dylematem (bo cokolwiek by Chyłka nie mówiła, to jednak zastanawiają się ciągle czy bronią winnych czy niewinnych), ale też przed presją czasu (bo może dzieciak żyje i można go uratować) i realnym zagrożeniem. Jest mnóstwo emocji, zwrotów akcji, znowu co i rusz zmieniałam zadanie odnośnie winy i przebiegu zdarzeń. Bawiłam się przy tym świetnie, choć na dłuższą metę było to męczące. Ale, ale! to takie pozytywne zmęczenie, pełne ekscytacji.

-----
http://domizzz.blogspot.com

Chyłka i Kordian stają tutaj nie tylko przed kolejnym moralnym dylematem (bo cokolwiek by Chyłka nie mówiła, to jednak zastanawiają się ciągle czy bronią winnych czy niewinnych), ale też przed presją czasu (bo może dzieciak żyje i można go uratować) i realnym zagrożeniem. Jest mnóstwo emocji, zwrotów akcji, znowu co i rusz zmieniałam zadanie odnośnie winy i przebiegu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie chciałabym tutaj rzucać spoilerami, bo odkrywanie o czym jest ta książka to świetna przygoda. Powiem więc tak - to głęboka i mądra opowieść o wyobcowaniu, samotności i inności. Opowieść o przyjaźni i radzeniu sobie ze stratami, ale też o wolnej woli i godności. Gavin Extence porusza tutaj tak wiele ważnych tematów, a jednocześnie robi to w tak wyważony i delikatny sposób, że człowiek nie czuje się przytłoczony. Ja polubiłam Alexa i gorąco mu kibicowałam, rozumiałam każdą z postaci, które pojawiły się w tej książce. Ale z całą pewnością nie każdy zżyje się z nimi tak samo - to kwestia poglądów na wiele fundamentalnych spraw.

Genialnym dodatkiem do całości jest to, że Alex interesuje się astronomią, fizyką i neurologią. Przemycone do książki w ten sposób informacje sprawiają, że trudno się nie zainteresować. Ach, no tak! jeśli zamiast nauk ścisłych kochacie literaturę i filozofię, to w książce aż roi się od cytatów Kurta Vonneguta, a do tego pojawiają się fragmenty z Nietzschego i „Paragrafu 22” Hellera.

Podsumowując - rewelacja. Ta książka jest mądrzejsza i dojrzalsza niż się spodziewałam.

-----
domizzz.blogspot.com

Nie chciałabym tutaj rzucać spoilerami, bo odkrywanie o czym jest ta książka to świetna przygoda. Powiem więc tak - to głęboka i mądra opowieść o wyobcowaniu, samotności i inności. Opowieść o przyjaźni i radzeniu sobie ze stratami, ale też o wolnej woli i godności. Gavin Extence porusza tutaj tak wiele ważnych tematów, a jednocześnie robi to w tak wyważony i delikatny...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Góry, ludzie, kontynenty w obiektywie ekstremalnej kamery Andrzej Mirek, Jerzy Surdel
Ocena 7,8
Góry, ludzie, ... Andrzej Mirek, Jerz...

Na półkach: , , ,

Z książki dowiadujemy się jak zaczęła się przygoda Jerzego Surdela z górami, m.in. jak podstępem mimo młodego wieku dostał się na kurs taternicki. Liczne anegdoty tatrzańskie na przemian to jeżą włos na głowie, to wywołują szeroki uśmiech na twarzy. Później dowiadujemy się jakie były początki Telewizji Polskiej, jak powstawały filmy górskie w latach '60 i '70. Poznajemy kulisy wypraw w najdalsze zakątki świata (no, może nie najdalsze, ale całkiem odległe), również kulisy jednych z pierwszych polskich wypraw himalajskich. Na koniec dostajemy niesamowitą opowieść o yeti, okraszoną wyjątkowymi zdjęciami.

Trudno powiedzieć czy to książka o górach czy o telewizji, bo w zasadzie jest o jednym i drugim, przez pryzmat życia Jerzego Surdela. Trochę o tragediach, o wydarzeniach smutnych i zaskakujących, ale też o przygodach, nagrodach i radości. Pojawiają się nazwiska i wątki mniej lub bardziej znane. Jest o wszystkim tym co zawiera się w górach, w historii taternictwa, himalaizmu i odkrywania świata. Opowiedziane ciekawie, intrygująco i wystarczająco dobrze, żebym chętnie przeczytała kolejną część tych wspomnień. Bo podobno będą!

-----
domizzz.blogspot.com

Z książki dowiadujemy się jak zaczęła się przygoda Jerzego Surdela z górami, m.in. jak podstępem mimo młodego wieku dostał się na kurs taternicki. Liczne anegdoty tatrzańskie na przemian to jeżą włos na głowie, to wywołują szeroki uśmiech na twarzy. Później dowiadujemy się jakie były początki Telewizji Polskiej, jak powstawały filmy górskie w latach '60 i '70. Poznajemy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przez pierwszą połowę książki powtarzałam sobie, że to zbyt monotonne jak dla mnie. Że takie sagi rodzinne to chyba jednak nie moja bajka, bo nic sensownego z tego gadania nie wynika i właściwie nie wiadomo do czego to wszystko zmierza. Ale po jakimś czasie, ku własnemu zdziwieniu, zaczęłam się wkręcać. Zaczęły mnie fascynować te XIX-wieczne obyczaje, kompletnie odmienny sposób myślenia, mezalianse, porywy serca... Poza tym im lepiej rozumiałam powiązania między poszczególnymi rodzinami, tym ciekawsze się stawały.
(...)
Po zakończeniu może nie rzuciłam się od razu na kolejną część, ale z całą pewnością prędzej czy później ją przeczytam. Cóż, okazuje się, że nawet z pozoru nudna książka może wciągnąć. Z tego co wyczytałam w opiniach, to kolejne tomy nie są już tak chaotyczne i czytają się zdecydowanie lepiej, więc tym bardziej się cieszę.

-----
domizzz.blogspot.com

Przez pierwszą połowę książki powtarzałam sobie, że to zbyt monotonne jak dla mnie. Że takie sagi rodzinne to chyba jednak nie moja bajka, bo nic sensownego z tego gadania nie wynika i właściwie nie wiadomo do czego to wszystko zmierza. Ale po jakimś czasie, ku własnemu zdziwieniu, zaczęłam się wkręcać. Zaczęły mnie fascynować te XIX-wieczne obyczaje, kompletnie odmienny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W "Jedwabniku" myślałam, że przeszła samą siebie pomysłem i opisami popełnionej w tej książce zbrodni. A teraz z kolei upatrzyła sobie dziabanie nożem i obcinanie różnych części ciała. Trochę się obawiam w jakim kierunku to idzie... ;)

W każdym razie, książka napisana jest świetnie. Trupy i krew są, bo to w końcu kryminał, inaczej się nie da. No dobra, da się, ale nie trzeba. Fabuła wciąga i angażuje szare komórki. Wątek relacji Cormorana i Robin jest co prawda moim zdaniem kompletnie niepotrzebny i można by się bez niego obejść, ale z drugiej strony... nie wiem czy wtedy byłaby to na pewno ta sama książka.

-----
Fragment tekstu z mojego bloga: domizzz.blogspot.com

W "Jedwabniku" myślałam, że przeszła samą siebie pomysłem i opisami popełnionej w tej książce zbrodni. A teraz z kolei upatrzyła sobie dziabanie nożem i obcinanie różnych części ciała. Trochę się obawiam w jakim kierunku to idzie... ;)

W każdym razie, książka napisana jest świetnie. Trupy i krew są, bo to w końcu kryminał, inaczej się nie da. No dobra, da się, ale nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Prawnicze klimaty nigdy nie były moimi ulubionymi, więc trzeba naprawdę dobrej fabuły i fajnych bohaterów, żebym się wciągnęła. Tutaj dobra jest zarówno fabuła jak i bohaterowie. Trochę w klimacie serialu "Suits" - genialny prawnik z górnej półki, złośliwy, twardy i bezkompromisowy, a obok niego niewprawiony młodzian, który szybko się uczy, ale jest na samym końcu kancelaryjnego przewodu pokarmowego. Do tego wspólna sprawa, która angażuje i spędza sen z powiek i mamy naprawdę dobry kryminał prawniczy, czy jak ten gatunek nazwać.

Ale to co najważniejsze to fakt, że nie da się ukryć - Remigiusz Mróz dobrym pisarzem jest. Wszystko zgrabnie się łączy, tempo nie odpuszcza nawet na chwilę i nie pozwala się nudzić. Językowo - rewelacja. No majstersztyk po prostu.

-----
Fragment tekstu z mojego bloga: domizzz.blogspot.com

Prawnicze klimaty nigdy nie były moimi ulubionymi, więc trzeba naprawdę dobrej fabuły i fajnych bohaterów, żebym się wciągnęła. Tutaj dobra jest zarówno fabuła jak i bohaterowie. Trochę w klimacie serialu "Suits" - genialny prawnik z górnej półki, złośliwy, twardy i bezkompromisowy, a obok niego niewprawiony młodzian, który szybko się uczy, ale jest na samym końcu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka Drużnikowa jest zdecydowanie powieścią sensacyjną, o mocnym podłożu historycznym. Autor odkrywa absurdy życia w Rosji zarówno w czasach stalinizmu, jak i współcześnie, wplata w fabułę mnóstwo faktów z życia Stalina, który de facto staje się jednym z głównych bohaterów książki. Wiele rzeczy sprawdzałam na bieżąco w Wikipedii, bo byłam ciekawa, czy to rzeczywiście prawda. Z resztą, zaraz po zakończeniu stwierdziłam, że muszę przeczytać jakąś porządną biografię Józefa Wissarionowicza.

Książka jest pełna akcji, intrygująca, a przez to, że osadzona w historycznych realiach jeszcze ciekawsza. Dużo lepiej czyta się coś co faktycznie mogłoby się wydarzyć lub nawet mając świadomość, że część tych wydarzeń rzeczywiście miała miejsce. Przynajmniej komuś kto chociaż minimalnie interesuje się historią. A nawet jak ktoś się nie interesuje to chyba mu to nie robi różnicy, więc tak czy owak wychodzi na dobre. Jak dla mnie - jest w niej wszystko czego mi trzeba. Realistyczna fabuła, historyczne postaci, wartka akcja, zabójstwa, intrygi i tajemnice. Poza tym Drużnikow dodał do tego pewną dozę humoru i przemycone między wierszami aluzje do współczesności. Mnie zachwycił.

-----
Fragment tekstu z mojego bloga: domizzz.blogspot.com

Książka Drużnikowa jest zdecydowanie powieścią sensacyjną, o mocnym podłożu historycznym. Autor odkrywa absurdy życia w Rosji zarówno w czasach stalinizmu, jak i współcześnie, wplata w fabułę mnóstwo faktów z życia Stalina, który de facto staje się jednym z głównych bohaterów książki. Wiele rzeczy sprawdzałam na bieżąco w Wikipedii, bo byłam ciekawa, czy to rzeczywiście...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po tej lekturze wiem w jaki sposób usadzić ambasadorów przy stole, jeśli będę organizować super-ważną-imprezę, z której strony powinien stać prezydent w konkretnej sytuacji, a także którą ręką podawać podpisaną umowę partnerowi biznesowemu. W teorii jestem świetnie przygotowana. Ponadto świetnie się bawiłam czytając jakie gafy popełniają światowi przywódcy - i wierzcie mi, błędy ortograficzne naszego byłego prezydenta to pikuś. Anegdoty są w większości współczesne, ale pojawiają się też takie sprzed lat, a dodatkowo książka pełna jest ramek z informacjami jak wyglądała dyplomacja kilkaset lat temu. Do tego oczywiście sporo zdjęć, które te anegdoty ilustrują.

Książka podzielona jest na kilka tematycznych rozdziałów, dzięki czemu wszystko jest uporządkowane i łączy się w bardzo zgrabną całość. Czyta się szybko, każda kolejna historia bawi fantastycznie, a przy okazji można się paru ciekawych rzeczy nauczyć. Nigdy nie wiadomo kiedy trafi się na salony! A w razie czego - zawsze można urządzić salon we własnym domu.

-----
Fragment tekstu z bloga: domizzz.blogspot.com

Po tej lekturze wiem w jaki sposób usadzić ambasadorów przy stole, jeśli będę organizować super-ważną-imprezę, z której strony powinien stać prezydent w konkretnej sytuacji, a także którą ręką podawać podpisaną umowę partnerowi biznesowemu. W teorii jestem świetnie przygotowana. Ponadto świetnie się bawiłam czytając jakie gafy popełniają światowi przywódcy - i wierzcie mi,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Nomen Omen" to mieszanka niesamowita. Z pozoru ciekawie napisana obyczajówka, z każdą kolejną stroną odkrywa przed czytelnikiem coś nowego. Najpierw pełen uroku humor (idealnie trafiający w mój gust! Aluzje do Monty Pythona świadczą o autorce jak najlepiej!), potem odrobinę fantastyki, potem wątek rodzinno-historyczny, a na koniec jeszcze więcej fantastyki. Wszystko napisane tak wspaniałym językiem, że w zasadzie samo się czyta.

"Nomen Omen" to mieszanka niesamowita. Z pozoru ciekawie napisana obyczajówka, z każdą kolejną stroną odkrywa przed czytelnikiem coś nowego. Najpierw pełen uroku humor (idealnie trafiający w mój gust! Aluzje do Monty Pythona świadczą o autorce jak najlepiej!), potem odrobinę fantastyki, potem wątek rodzinno-historyczny, a na koniec jeszcze więcej fantastyki. Wszystko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka ma świetne przesłanie i fantastycznie działa na wyobraźnię.Co prawda każdy dorosły człowiek powinien zawarte w niej prawdy doskonale znać i uważać już za naturalne, ale dla dzieci, jako bajka z morałem sprawdza się świetnie. Poza tym ma uroczy klimat i wprawia w świąteczny, zimowy nastrój. Warto poświęcić trochę czasu (niewiele, bo to krótka książka) w grudniu, żeby sobie ją przypomnieć, albo poznać, jeśli tak jak ja nie mieliście okazji jeszcze jej czytać. A jeśli macie dzieci - to dodatkowo macie genialny pretekst, bo zdecydowanie powinny taką mądrą opowieść poznać! ;)

Ta książka ma świetne przesłanie i fantastycznie działa na wyobraźnię.Co prawda każdy dorosły człowiek powinien zawarte w niej prawdy doskonale znać i uważać już za naturalne, ale dla dzieci, jako bajka z morałem sprawdza się świetnie. Poza tym ma uroczy klimat i wprawia w świąteczny, zimowy nastrój. Warto poświęcić trochę czasu (niewiele, bo to krótka książka) w grudniu,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Romuald Roman ma talent gawędziarski, dzięki któremu przyciąga czytelnika i nie pozwala się oderwać. Książka jest z resztą podzielona na dość krótkie rozdziały, co też robi swoje.

Na kolejnych stronach odkrywałam znane mi miejsca (choć w wersji sprzed lat, której nie miałam szansy poznać) w Tatrach i samym Zakopanym, a także nazwiska. Miłym zaskoczeniem było np. natknięcie się na postać Ryszarda Szafirskiego, autora książki "Przeżyłem więc wiem". "Zakopiański dom wariatów" to rzeczywiście dom wariatów, ale taki bardzo (mimo wszystko) pozytywny. Wspominany z sentymentem i melancholią, bez względu na wszystkie swoje przeszłe i obecne wady. Kiedy już wydawać by się mogło, że wszystko się ułożyło i będzie tylko lepiej, zawsze znajdzie się coś, co krzyżuje plany autora i głównego bohatera zarazem.

-----
Fragment tekstu z mojego bloga: domizzz.blogspot.com

Romuald Roman ma talent gawędziarski, dzięki któremu przyciąga czytelnika i nie pozwala się oderwać. Książka jest z resztą podzielona na dość krótkie rozdziały, co też robi swoje.

Na kolejnych stronach odkrywałam znane mi miejsca (choć w wersji sprzed lat, której nie miałam szansy poznać) w Tatrach i samym Zakopanym, a także nazwiska. Miłym zaskoczeniem było np. natknięcie...

więcej Pokaż mimo to