-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik1
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej, by móc otrzymać książkę Ałbeny Grabowskiej „Odlecieć jak najdalej”LubimyCzytać4
-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
Biblioteczka
2019-10-25
2019-08-08
Cała recenzja na GodzinaZksiazka.blogspot.com
Na pewno znacie to uczucie, kiedy czytanie powieści, wciąga tak mocno, że nawet po odłożeniu książki, wykonując swoje codzienne czynności, ma się wrażenie, że jej bohaterowie gdzieś naprawdę są, coś właśnie robią, a my nie możemy doczekać się kolejnej wolnej chwili, by wrócić do przerwanego czytania i uczestniczyć w ich życiu. Oto ideał książki na lato. Połączenie opowieści o nowych miejscach, nowo poznanych ludziach i o tym, co w życiu najważniejsze!
Biorąc do ręki "Powierzchnię", nie wiedziałam nic o autorce ani nie czytałam jej wcześniejszych powieści, lecz pisarka zadbała o to, by ktoś taki, jak ja nie zniechęcił się brakiem znajomości przedstawianych wcześniej głównych bohaterów. Przypomina w kilku momentach najważniejsze wydarzenia z pierwszego tomu, nawiązuje do nich i doskonale wprowadza na właściwy szlak. Słowo "szlak" będzie nam towarzyszyło przez całą książkę, podobnie, jak tytułowa "powierzchnia", ale nie obawiajcie się, nie będzie to natrętne towarzystwo.
(...)
mamy i to, co powinno znaleźć się w książkach - drogowskazach, do których z pewnością należy "Powierzchnia" Katarzyny Targosz.
"Musimy przejść przez ogień, żeby wypalił się w nas to, co złe i zbędne. Musimy boleśnie upaść żeby móc się zacząć prawdziwie wznosić".
Powyższy cytat wydaje się być wyjątkowo kompatybilny z ostatnio prezentowaną przeze mnie książką dotyczącą spowiedzi. Tym razem jednak mamy praktyczne sposoby na wykorzystanie tej teorii i przykłady właściwego jej zastosowania w codziennym życiu.
Zapraszam na spotkanie z książką Katarzyny Targosz. Czeka na Was wyjątkowo wciągająca lektura, którą czyta się lekko, przyjemnie i bez chwili znudzenia czy zniechęcenia zbędną treścią. Jednocześnie waga wypowiadanych słów jest odwrotnie proporcjonalna do użytego stylu. Głęboka, istotna i często niezwykle trudna do zrozumienia i dostrzeżenia w codziennym życiu. Tutaj pojmiecie jej całą mądrość, a jeśli nawet nie całą, to z radością sięgniecie po kolejne informacje, by ją zrozumieć i żyć lepiej. A już całkowicie przy okazji, poznacie też piękne regiony naszego kraju, w których toczy się akcja powieści.
Na koniec dodam, że nawet jeśli przeważnie najpierw czytuję pierwszy tom, a drugi często oceniam, jako wtórny i mniej zajmujący, to tym razem spotkała mnie ogromna niespodzianka. Jeśli bowiem drugi tom wciągnął mnie i zafascynował tak bardzo, to jak świetny musi być jego poprzednik?! Mam nadzieję już wkrótce nadrobić zaległości i poznać również "Szlak Kingi" !
Cała recenzja na GodzinaZksiazka.blogspot.com
Na pewno znacie to uczucie, kiedy czytanie powieści, wciąga tak mocno, że nawet po odłożeniu książki, wykonując swoje codzienne czynności, ma się wrażenie, że jej bohaterowie gdzieś naprawdę są, coś właśnie robią, a my nie możemy doczekać się kolejnej wolnej chwili, by wrócić do przerwanego czytania i uczestniczyć w ich życiu....
2019-07-03
GodzinaZksiazka.blogspot.com
Spowiedź jest najbardziej osobistą rozmową, jaką przeprowadzamy z drugim człowiekiem, często przez nas nieznanym. To moment największej szczerości i otwartości na drugiego człowieka. Oczywiście, jeśli podchodzimy do tematu w sposób prawidłowy i zgodny z założeniami samego sakramentu pokuty. Samo przygotowanie do spowiedzi, przeprowadzenie rachunku sumienia to proces, jakiego uczymy się w bardzo młodym wieku. Przygotowując się do pierwszej spowiedzi mamy przecież ledwie osiem czy dziesięć lat. Ta rozbieżność wynika zarówno ze zmian, jakie zaszły w ostatnich latach, jak i różnicy wieku dzieci w klasie, ale i tak jest to wiek dziecięcy, bardzo wczesnej młodości, kiedy ani o świecie, ani o sobie nie wiemy prawie nic. Co więcej nasze pojmowanie Boga i religii jest także mało dojrzałe i świadome. Dlatego tak ważne jest, by o sakramencie pokuty rozmawiać również i w późniejszych latach. Analiza swojego postępowania, poznanie siebie i odniesienie własnego życia do zasad, których naucza religia katolicka oto cele, jaki powinien stawiać przed sobą ktoś pragnący bliskości Bożej łaski.
Potrzeba publikacji takich książek istnieje tym bardziej, że nam, jako dorosłym wydaje się wstydliwym zadawanie niektórych pytań księdzu. Mamy wrażenie, że powinniśmy przecież już o tym wiedzieć, a co więcej wychowując dzieci, z całą świadomością i pewnością, przekazywać im swoją wiedzę. A przecież my też mamy swoje mniejsze lub większe wątpliwości.
Znajdziemy również praktyczne porównania dbałości o ciało i duszę, jak choćby:
"A gdybyś wpadł w błoto, pobrudził ręce, twarz, ubranie, czy czekałbyś z oczyszczeniem... Czemuż więc nie uczynisz tego samego dla swojej duszy?Czemu pozwalasz, by upływały tygodnie i miesiące, nim pomyślisz o jej uleczeniu, obmyciu...?"
Równie przejmującymi są rozdziały o grzesznikach, czyli zwyczajnych ludziach, podobnych do nas; nie wstydźmy się, że jesteśmy grzesznikami...Cytaty wielu świętych, ich myśli i wypowiadane lub pisane słowa, towarzyszą nam co rusz i napawają dodatkową nadzieją na to, że podążamy właściwie, nawet, jeśli błądzimy:
"Szczęściem jest dla mnie, żeś mnie upokorzył, dzięki temu zacząłem wierniej przestrzegać Twoich przykazań"
Często przywoływane teksty znanych Świętych, mają też jednak tę trudniejszą do zrozumienia stronę. Przyznaję, że akurat lektura tych fragmentów jest dla mnie zawsze najbardziej wymagająca koncentracji i bywa, że powtórnego czytania. To słowa wypowiadane często językiem archaicznym, którego zrozumienie jest już samo w sobie trudne, a cóż powiedzieć o samym omawianym problemie, przysparzającym zwykłemu człowiekowi tyle wątpliwości.
Niemniej w tej książce odnalazłam przewodnictwo w sprawach, o których niełatwo się rozmawia, niektóre z odpowiedzi padły wręcz automatycznie, a nawet wyjaśniły to, o czym nie zawsze wiemy, że jest aż tak istotne. Rozdziały zawierające odpowiedzi, na najczęściej padające pytania świadczą tylko o tym, że wciąż warto zgłębiać nie tylko nasze sumienia, duszę, świadomość, ale i uczyć się prawdziwie kochać Boga, bo w tym cała nasza potęga i wartość życia.
GodzinaZksiazka.blogspot.com
Spowiedź jest najbardziej osobistą rozmową, jaką przeprowadzamy z drugim człowiekiem, często przez nas nieznanym. To moment największej szczerości i otwartości na drugiego człowieka. Oczywiście, jeśli podchodzimy do tematu w sposób prawidłowy i zgodny z założeniami samego sakramentu pokuty. Samo przygotowanie do spowiedzi, przeprowadzenie...
2019-05-31
Historia, którą czytamy jest podzielona na trzy części. Pierwsza z nich wciąga nas w opowieść, przynosi wiele chwil, w których emocje biorą górę. Dramatyczne przeżycia i smutek mieszają się jednak z wielką nadzieją i radością. Jest też prawdziwa przyjaźń, która pozwala wierzyć w cuda. Towarzyszymy Edycie w najważniejszym etapie jej życia. Podziwiamy ją i kibicujemy. A ona, z niezwykłym w tej sytuacji, niesamowitym wręcz poczuciem humoru i spokojem, pokazuje wyjście z największego dramatu swojego życia.
Ta część rozpędza nas i przykuwa do stronic, ale przyznaję, że druga wywarła na mnie znacznie mniejsze wrażenie i rodzaj mieszanych uczuć. Nie rozumiem postępowania bohaterki, ale nie muszę, bo to jest jej decyzja. Niemniej sytuacja, kiedy dwoje kochających się osób nie kontaktuje się ze sobą za pomocą dzisiejszych, wszechobecnych mediów i to z banalnego powodu, nagłego i bardzo ważnego wyjazdu. Trwa to na tyle długo, że zaczynam wątpić w możliwości przekazu satelitarnego i działania nadajników telefonii komórkowej.
Przebrnąwszy jednak przez tę część, dotarłam do rozdziału trzeciego, gdzie jakby rozsądek i standardowe myślenie bohaterów zaczyna powracać, aczkolwiek nie bez wyjątków. Edyta niby wierzy i kocha, ale w postępowaniu czasem wychodzi jej coś zupełnie innego. Podoba mi się jednak odczarowanie relacji brat-siostra i bliźniaczej pomocy w potrzebie. Rozmowy szczere i oczyszczające oraz rozwiązania, które pojawiają się nagle i w odpowiednim momencie.
Co więcej, autorka umiejętnie prowadząc fabułę, kompletnie zaskakuje wyjawieniem sekretów, które od początku pojawiały się nieśmiało gdzieś w tle, by pod koniec książki powalić czytelnika swoim odkryciem.
Podsumowując mamy powieść, która według okładkowego streszczenia przedstawia nam drogę do akceptacji siebie oraz łamanie wewnętrznych barier i naukę miłości. Ponadto okazuje się, że bohaterka poszukuje tytułowego sedna życia, mówiąc o nim sedno banału, sedno tęsknoty, sedno marzeń. Rodzina. I rzeczywiście to właśnie dzieje się na kartkach książki, w sposób różnorodny i z pewnością chwilami unikalny.
Historia, którą czytamy jest podzielona na trzy części. Pierwsza z nich wciąga nas w opowieść, przynosi wiele chwil, w których emocje biorą górę. Dramatyczne przeżycia i smutek mieszają się jednak z wielką nadzieją i radością. Jest też prawdziwa przyjaźń, która pozwala wierzyć w cuda. Towarzyszymy Edycie w najważniejszym etapie jej życia. Podziwiamy ją i kibicujemy. A ona,...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-04-14
GodzinaZksiazka.blogspot.com
Noce są najdłuższe, najciemniejsze i najbardziej samotne. Te bezsenne i te spędzane bez kogoś bliskiego obok...
Tak właśnie czuli się od dawna bohaterowie opowieści "Nasze dusze nocą" i chcąc to zmienić, podjęli odważną decyzję. Pozornie zwyczajną, po prostu spotykać się i być ze sobą w te samotne długie noce, ale w małomiasteczkowym środowisku, gdzie żyli na co dzień, taka relacja wywołuje różne reakcje.
Dlaczego jednak dwoje wolnych ludzi, kobieta i mężczyzna mieliby się ukrywać przed ludźmi i światem? Oboje wolni, dojrzali i świadomi swojej decyzji, nie robiąc nikomu krzywdy, nie raniąc kogokolwiek. Ich życie nagle i właściwie z dnia na dzień nabrało nowego tempa. Inne zwyczaje, ponowna bliskość z drugim człowiekiem, a nade wszystko znów poczucie szczęścia, że jest z kim podzielić się swoimi emocjami, myślami, po prostu porozmawiać i trzymać za rękę. Choć postronni obserwatorzy sądzili coś zupełnie innego. Nieważne jednak, co myślą inni, życie jest zbyt krótkie, by spełniać oczekiwanie obcych osób. Obcych tak, lecz są też bliscy. Szczęście rodzica, nie zawsze cieszy również jego dzieci, a już na pewno nie w ten sposób, którego rodzic się spodziewa.
Owdowiała Addie ma dorosłego syna, który właśnie przeżywa swój małżeński kryzys i wydaje się swoim niezadowoleniem obdzielać wszystkich wokół. Na ile może ingerować w życie matki, do czego się posunie, by przeforsować swoje argumenty i wpłynąć na decyzje matki.
Nowym mężczyzną w życiu Addie jest jej sąsiad Louis. Wspomnienia całego życia obojga, poznajemy stopniowo, zbliżamy się do ich problemów i rozumiemy, jak bardzo potrzebują zmian i siebie nawzajem.
Opowieść o życiu, ludziach, odmienności potrzeb, charakterów i przede wszystkim o przemijaniu czasu, starzeniu się i wzajemnych relacjach pomiędzy członkami rodziny.
Egoizm czy troska? Brak zrozumienia czy dbanie o bliską osobę? Oto zupełnie skrajne powody zachowania, ale ich efekty mogą być podobne. Tylko, czy takie emocjonalne ubezwłasnowolnienie kogoś bliskiego to naprawdę przejaw miłości?
Kontrowersyjne zachowanie dorosłych dzieci, to główny powód, dla którego powinni przeczytać tę książkę właśnie młodzi ludzie, bo chociaż opowiada o parze emerytów, to właśnie najbardziej powinna dotrzeć do młodych, pokazać, co czują ci samotni ludzie, często uzależnieni fizycznie czy emocjonalnie od dzieci. Co czują i czego potrzebują. Wsłuchać się i zrozumieć, wykazać odrobiną empatii i pomyśleć o tym, że młodość nie trwa wiecznie...
Świetnie napisana książka, którą czyta się jednym tchem, ani na chwilę nie nużąc niepotrzebnie użytymi słowami. Zakończenie daje nadzieję, ale i przynosi ogromny smutek i u mnie osobiście wewnętrzny sprzeciw wobec takiego traktowania najbliższych osób.
GodzinaZksiazka.blogspot.com
Noce są najdłuższe, najciemniejsze i najbardziej samotne. Te bezsenne i te spędzane bez kogoś bliskiego obok...
Tak właśnie czuli się od dawna bohaterowie opowieści "Nasze dusze nocą" i chcąc to zmienić, podjęli odważną decyzję. Pozornie zwyczajną, po prostu spotykać się i być ze sobą w te samotne długie noce, ale w małomiasteczkowym środowisku,...
2019-04-09
godzinazksiazka.blogspot.com
Pierwsze zdania z książki naznaczają formę, z jaką się zetkniemy: Zdjęcie migawkowe. Wykonana przy bardzo krótkim czasie naświetlania i bez użycia statywu...
I odtąd, będziemy na krótko i z niezwykła wręcz zręcznością przemieszczać się w czasie, przestrzeni i tematyce. Krótki teksty, interesując spostrzeżenia, oryginalne postacie i błyskotliwe puenty.
W Sztokholmie, Berlinie, Moskwie, Trieście czy Mediolanie, spotykamy osoby, których los lub osobowość w jakiś sposób zaciekawiły autora. Wnikliwa obserwacja ich życia, reakcji na wydarzenia czy spotykane na swojej drodze problemy, zafascynowały go na tyle, by napisać, zbliżyć się choć na ulotną chwilę do ich świata.
Żona, żyjąca od lat w cieniu swojego męża, właśnie zaistniała, dla siebie i dla innych. Chociaż znali ją wszyscy, to dostrzegli kim jest i co ma do powiedzenia, dopiero, kiedy jej współmałżonek odszedł. Znana modelka vers bezdomny pies Malczik, z moskiewskiego metra. Oto historia, która poruszy wielu swoim wydźwiękiem, a z puentą autora, pewnie zgodzi się większość czytelników.
Obserwacje klientów restauracji i barów, pasażerów komunikacji publicznej, ludzi podczas ważnych konferencji, spotkań i wykładów, na spacerach czy na plaży. Wszędzie, gdzie migawki z życia przewijają się, jak w kalejdoskopie. Tolerancja, samotność, religijność, małżeńskie relacje i oczywiści oczko w głowie autora - literackie odniesienia, czytelnik i pisarz, językowe ciekawostki i słowa użyte w różnym kontekście.
Autor nakreśla nam obrazy, które pozostają z nami albo na tę ulotną chwilę migawki albo i na dłużej, jak wywołane na papierze fotograficznym zdjęcie, które widzimy co jakiś czas, zerkając na ramki na ścianie, czy domowej komodzie. Jedne zainteresują, przez inne przemkniemy przelotnie i powierzchownie. Takie jest prawo zbiorów tekstów, dają wybór i różnorodność.
Na wiele spraw możecie spojrzeć w zupełnie inny sposób. Choćby na gołębie i ich kulturowe znaczenie - pary gołąbków, gołąbka pokoju, gruchające gołąbki...Już pierwsze opowiadanie może znacznie zmienić Wasz dotychczasowy obraz, bo migawka, jaką zarejestrował autor, mocno wbija się w pamięć.
Robienie zdjęć jest obecnie tak powszechne, że właściwie zapomniano już o sposobie zapamiętywania innego, niż z pomocą aparatów cyfrowych. A przecież nasz mózg rejestruje tyle obrazów, dźwięków, smaków i zapachów, że to, co zapamiętujemy zostaje z nami i ożywa pod wpływem najmniejszego skojarzenia i bodźca.
Słynne zdjęcie sprzed kilku lat, które obiegło internet, przedstawia starszą kobietę, jedyną, która nie robi zdjęcia swoim telefonem, przejeżdżającemu ulicami miasta, papieżowi Franciszkowi. Wpatrzona, zamyślona, rejestruje w swojej pamięci ten ważny moment. Ona nigdy przypadkiem nie skasuje tej migawki ze swojej karty pamięci, nie zgubi i nie zapomni. Była "tu i teraz" po to, by przeżyć i wracać do tej chwili, kiedy tylko będzie chciała. I tego można sobie i innym życzyć. Migawek, zdjęć i portretów życia, swojego, niepowtarzalnego, z subiektywnym spojrzeniem i odczuciami oraz przemyśleniami, które pojawiają się wraz z nimi. Podobnie, jak autor "Migawek" rejestrować myślą i słowem, bo obraz pojawi się nam wtedy zawsze, wręcz automatycznie, nawet bez naciśnięcia spustu migawki.
godzinazksiazka.blogspot.com
Pierwsze zdania z książki naznaczają formę, z jaką się zetkniemy: Zdjęcie migawkowe. Wykonana przy bardzo krótkim czasie naświetlania i bez użycia statywu...
I odtąd, będziemy na krótko i z niezwykła wręcz zręcznością przemieszczać się w czasie, przestrzeni i tematyce. Krótki teksty, interesując spostrzeżenia, oryginalne postacie i błyskotliwe...
2019-03-14
Pełna opinia na GodzinaZksiazka.blogspot,com
Rozpoczynając lekturę książki, pomyślałam o sucho brzmiących życiorysach świętych i błogosławionych, które poznaje się podczas nauki szkolnej czy słucha w jakichś innych okolicznościach. Fakty, wydarzenia, daty, wiedza można powiedzieć encyklopedyczna. A tutaj mamy opowieści, które przybliżają nam ludzi zwyczajnych, takich, spotykanych często w bliskim otoczeniu. Niektórzy z przedstawionych nam "wybranych przez Boga", żyli nawet w obecnym stuleciu. Oni naprawdę byli wśród współcześnie żyjących, ich osobowość, niezwykłe podejście do życia i oddziaływanie na innych ludzi, było faktem, który można sprawdzić nawet dzisiaj. Czym się wyróżnili, co takiego zrobili, że nazwano i ogłoszono ich świętość? Te historie wszystko wyjaśniają. Są prawdziwe, szczere i często tak wzruszające, że nie można oprzeć się wrażeniu, jakbyśmy znali tych ludzi (...)
Jak bardzo kilkunastoletnie dziecko, żyjące w zaciszu swojego małego miasteczka czy środowiska może wpłynąć na losy wielu ludzi ? W jaki sposób ogłasza się świętym jeszcze młodsze dzieci? Przecież one nie miały szansy na napisanie wielkich dzieł, popularyzowanych w mediach, nawet nie mogły dotrzeć do tłumów, przecież były jeszcze wciąż pod opieką swoich rodziców. A jednak ich życie wyróżniło się i sprawiło, że te kilka lub kilkanaście lat życia okazało się wyjątkowe.
A kiedy jedno z takich nastolatków mówi:
"Tu, na ziemi świętość polega na tym, aby być stale radosnym i wiernie wypełniać nasze obowiązki" ....Wtedy my, dorośli milkniemy z wrażenia, bo sami być może niejednokrotnie przeczymy tej zasadzie, przejmując się, zamartwiając czy denerwując na przeszkody, stawiane przez los. A to dziecko przypomina nam kwintesencję zasad wiary w Bożą Opatrzność i bezgranicznego zaufania w to, dokąd i w jaki sposób nas poprowadzi.
Z pewnością przy lekturze dotknie Was jeszcze jedna refleksja. Czytając o losach osób, żyjących już w "naszych czasach", zastanawiamy się mimowolnie, co my robiliśmy, w tym samym momencie, kiedy Oni byli, działali i sprawili, ze świat i ludzie stali się choć w małej części, ale jednak lepsi..
Poznajcie ich wszystkich, niektórzy są bardziej znani i sławni, inni mniej.
Losy 15-letniego Dominika Savio, Bernadetty, która widziała Matkę Bożą w Lourdes czy Stanisława Kostki albo Katarzyny ze Sieny, ale i dwudziestu dwóch męczenników z Ugandy, którzy w imię swoich zasad sprzeciwili się królowi i zapłacili za to wysoką cenę. Poznacie też małe dzieci, które ze względu na swój wiek, mogą wzbudzić największe emocje, wręcz porównywalne do rodzicielskiej troski o niewinne istoty.
Poznajcie "...młodych "błogosławionych czystego serca", którzy własnym codziennym przykładem pokazywali, że dobroć ma wartość uniwersalną, że wszystko, co zdarza się w tym życiu nie jest przypadkiem, że warto uczynić coś - niekiedy choćby jeden gest, jeden czyn - by nie pozwolić własnemu czasowi tak zwyczajnie przeminąć, bez choćby krótkiego przebłysku światła Bożego. I nawet najdrobniejsze gesty mogą przesądzić o świętości..."
Dowiedzcie się jacy byli i co zrobili, by odkryć tajemnicę i odpowiedź na pytanie "Jak być świętym".
Pełna opinia na GodzinaZksiazka.blogspot,com
Rozpoczynając lekturę książki, pomyślałam o sucho brzmiących życiorysach świętych i błogosławionych, które poznaje się podczas nauki szkolnej czy słucha w jakichś innych okolicznościach. Fakty, wydarzenia, daty, wiedza można powiedzieć encyklopedyczna. A tutaj mamy opowieści, które przybliżają nam ludzi zwyczajnych, takich,...
2019-02-16
MaleWielkieKsiazki.blogspot.com
"Przepis na przyjaźń", tytuł, jak z książki kucharskiej, w której można by na przykład przeczytać; weź dwoje, albo nawet kilka osób, podaj im sympatię, zrozumienie, wymieszaj z tolerancją, uczciwością i szczerością. Dodaj szczyptę dobrego humoru i na koniec posyp wrażliwością i bezinteresownością. Podawaj z chęcią wzajemnej pomocy...
No właśnie, jaki jest przepis, co trzeba mieć, jakim człowiekiem być, żeby przyjaźń zaistniała w naszym życiu?
Jak to wszystko przekazać dzieciom, które pojmują świat w mniej skomplikowany, choć równie wrażliwy sposób? Jak nie zrazić się niepowodzeniem albo co gorsze odrzuceniem przez kogoś, o kim myślało się: "to mój najlepszy kolega/koleżanka"? Jak wytłumaczyć, że ludzie są różni. No i jak postępować, by nie zniechęcać do siebie rówieśników w szkole. Dlaczego, jak, w jaki sposób...
Wiele pytań i ta książeczka, w której znajdziemy dużo odpowiedzi. Co ważne, udzielono ich w sposób prosty do zrozumienia dla najmłodszych, a dorosłym ułatwiający tłumaczenie trudnych problemów.
Nie zawsze o wszystkim pamiętamy, nie zawsze potrafimy rozmawiać z dziećmi na każdy temat. Nawet, jeśli bardzo chcemy, to czasem brakuje nam odpowiednich słów, czy przykładów.
W "Przepisie na przyjaźń" mamy tradycyjny dla Pomocnych Elfów układ małego kodeksu przyjaźni.
Tematycznie, według nasuwających się kolejno pytań i jak zwykle pięknie zilustrowane.
"Rzeczy, których przyjaciele nie robią" albo "Bądź sobą" to tytuły rozdziałów, które uczą i podpowiadają dobre rozwiązania.
MaleWielkieKsiazki.blogspot.com
"Przepis na przyjaźń", tytuł, jak z książki kucharskiej, w której można by na przykład przeczytać; weź dwoje, albo nawet kilka osób, podaj im sympatię, zrozumienie, wymieszaj z tolerancją, uczciwością i szczerością. Dodaj szczyptę dobrego humoru i na koniec posyp wrażliwością i bezinteresownością. Podawaj z chęcią wzajemnej pomocy...
No...
2019-02-07
Porywająca, wciągająca, prawdziwa - nawet jeśli zbudowana na fikcji. Przeszywająca i opisująca najdelikatniejsze problemy, z jakimi ludzie ukrywają się w domowej twierdzy. Chwilami poruszająca do głębi podczas przeżywanych tragedii i dramatycznych losów. Odsłania najbardziej skryte emocje i obdziera z ładnej przykrywki brudne światy, które są czasami całkiem blisko nas...
"Wyznanie" - książka nazwana thrillerem psychologicznym, ale to, co czytamy wciąga, jak najlepsza powieść sensacyjna, zmieniająca się chwilami w gorący romans, z miłością od pierwszego wejrzenia, zazdrością, zdradą. Po to, by kilka rozdziałów później przenieść nas w obyczajowy wątek życia klasy średniej albo tej, nazywającej się elitą, z całym dramatem jej codzienności, ukrytym za bramą okazałej willi.
Świat, w którym rządzi pieniądz i ludzie bez skrupułów i jakichkolwiek oporów, związanych z etyką czy moralnością. Nie ma litości nawet, dla najbliższych, a kontrola i manipulacja sięga najwyżej, jak tylko można. "Jeśli coś chce, to osiąga swój cel" - tak mówi o swoim mężu kobieta zakochana, ale świadoma coraz bardziej tego, z kim się związała.
Miłość, która ich połączyła to uniesienie, o jakim każdy marzy, a pieniądze wydawały się tylko to upiększać. Magiczny ślub, cudowne podróże, kosztowne prezenty i romantyczne chwile, w wymarzonych miejscach na świecie. Można chcieć czegoś więcej? Ktoś powie, że to "złota klatka", na którą godzi się kobieta wchodząca w związek z kimś bogatym. Nie tak oczywista sytuacja, zaczyna się rozwijać w miarę poznawania bohaterów. Wątpliwości, które ktokolwiek ma na początku, zdają się potwierdzać w coraz gorszy sposób. To już nie jest klatka, to niemoc, połączona z uzależnieniem.
Porzucając bogate sfery, poznamy też udrękę dzieci w rodzinach patologicznych. Smutek i rozdzierający ból najmłodszych ofiar błędów, popełnianych przez dorosłych. Również i tutaj miłość w różnych odcieniach, od tej rodzinnej, braterskiej do takiej, poszukiwanej przez całe życie, ale niemożliwej do zrealizowania z nietypowych powodów.
Świat, w który przeniesie nas ta książka nie do końca nas zaskoczy, bo słyszymy o nim dużo, oglądamy go nie tylko w mediach, ale i niekiedy na co dzień, obok nas. Zapewniam jednak, że w tym ujęciu jeszcze go nie znacie, a już na pewno nie z każdego punktu widzenia, który zaprezentowała nam autorka. Przy okazji uchyliła rąbka tajemnic Celtyckiego Tygrysa w czasach największego boomu na Wyspach.
Irlandia, o której my słyszeliśmy, że jest zieloną wyspą, oczekującą na nowych mieszkańców. Tutaj poznamy jej inne oblicze i ludzi, których właściwie moglibyśmy obecnie spotkać w każdym zakątku świata. Różniących się od siebie, a jednak podobnych, szukających swojego spełnienia w odmiennych światach, ale wciąż oczekujących, że ten spełni jego marzenia.
Prawdziwe studium psychiki ludzkiej ukazane z różnych perspektyw i trzech narracjach. Z dramatem i tragediami; problemami alkoholizmu, chorób psychicznych, uzależnień, ale i ludzkich potrzeb, marzeń i celów. Codzienność, tworząca całe życie, które może zakończyć się nagle i w nieoczekiwany sposób, którego nie jest w stanie przewidzieć nikt, a już na pewno nie sam zainteresowany.
Wątek kryminalny i akcja, która nie nudzi, ani przez moment. Osobowości, które chce się poznać oraz tajemnice, jakie zaskakują i do końca potrafią sprawić wielką niespodziankę. Niestety nie zawsze miłą dla wszystkich bohaterów.
Książka świetnie napisana, której się nie czyta, lecz pochłania, pozycja z gatunku tych, jakie mogłyby mieć i dwa tysiące stron i nadal trzymałyby nas w napięciu i zainteresowaniu. Polecam.
Porywająca, wciągająca, prawdziwa - nawet jeśli zbudowana na fikcji. Przeszywająca i opisująca najdelikatniejsze problemy, z jakimi ludzie ukrywają się w domowej twierdzy. Chwilami poruszająca do głębi podczas przeżywanych tragedii i dramatycznych losów. Odsłania najbardziej skryte emocje i obdziera z ładnej przykrywki brudne światy, które są czasami całkiem blisko...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-12-17
MaleWielkieKsiazki,blogspot.com
Książki dla dzieci zazwyczaj rozweselają, ukazują piękny świat, który nas otacza, uczą i bawią. Tym razem trafiłam na książkę, której jeszcze nie przeczytam dziecku, bo jest za małe, ale na pewno zachowam na przyszłość, kiedy jej przekaz trafi w odpowiedni sposób.
"Oleś i Pani Róża", oczywiście natychmiastowe skojarzenia z innym tytułem, innym autorem, ale ta książka jest nasza, polska i niepowtarzalna. Opowiada o historii, która miała miejsce w Polsce i nie trzeba jej porównywać z żadną obca literaturą.
Oleś, to Aleksander, który obecnie ma już ponad osiemdziesiąt lat i jest pradziadkiem. Przed laty, jako mały chłopiec doświadczył tragizmu wojny i teraz, kiedy wspomnienia wracają, dzieli się nimi ze swoją małą wnuczką. Jeśli ktoś ma nawet niewielkie pokłady wrażliwości, to gwarantuję, ze ta książka zostanie z nim na długo, a podczas czytania wywrze niezapomniane wrażenia...(...)
Rózia czyta dziadkowi książki, ona już potrafi, a Dziadzio nie może tego zrobić sam. Ale za to on, opowiada jej dużo o swoim dzieciństwie i Rózia poznaje smutnego, małego Olesia, który widział, jak niemiecki żołnierz zastrzelił jego ojca, który musiał zostać sam w obozie przesiedleńczym, bo mamę zabrali gdzieś w nieznane i nigdy więcej już jej nie zobaczył. Oleś przeżył dramaty, jakie i nam stają przed oczami, podczas czytania tej książki. Opowieść z perspektywy dziecka tak bardzo przeszywa bólem, bo to dorośli sprawili, że wojna w ogóle się zaczęła. Tym bardziej widzimy jej bezsens i totalną etyczno-moralną klęskę ludzkości. Zło, za które płacą również niczemu niewinne dzieci.
Pełny tekst na: MaleWielkieKsiazki.blogspot.com
MaleWielkieKsiazki,blogspot.com
Książki dla dzieci zazwyczaj rozweselają, ukazują piękny świat, który nas otacza, uczą i bawią. Tym razem trafiłam na książkę, której jeszcze nie przeczytam dziecku, bo jest za małe, ale na pewno zachowam na przyszłość, kiedy jej przekaz trafi w odpowiedni sposób.
"Oleś i Pani Róża", oczywiście natychmiastowe skojarzenia z innym tytułem,...
2018-10-22
Cała opinia na: GodzinaZksiazka.blospot.com
Rodzinny obiad, brzęk rozkładanych talerzy, odgłosy z kuchni, zapach świeżo przygotowanych potraw. Nestorka rodu - Irena Tylawska zaprosiła, jak co niedzielę, wszystkich swoich bliskich na wspólny posiłek. Jest okazja, by porozmawiać, ogłosić dobre nowiny, podzielić się wiadomościami i po prostu pobyć ze sobą. Brakuje jednak jednej osoby w rodzinie - ojca, dziadka, pradziadka. Odszedł wiele lat temu, ale nie w taki naturalny sposób, z którym po jakimś czasie wszyscy muszą się pogodzić. Opuścił ich nagle, bez ostrzeżenia i wszelki ślad po nim zaginął. W nieznanych okolicznościach, w nieznanym kierunku, bez jakiejkolwiek wiadomości, po prostu zniknął.
Poszukiwania, śledztwo, tysiące pytań, kilkadziesiąt przesłuchanych osób i żadnych efektów. Rodzina przywykła już do myśli, ze ta sprawa na zawsze pozostanie tajemnicą. Jedynie Paweł - dorosły już syn Ireny Tylawskiej, nie daje za wygraną i przez ponad czterdzieści lat zmaga się z samym sobą, a kiedy tylko natrafi na jakąkolwiek wskazówkę dotyczącą ojca, natychmiast rozpoczyna nową serię poszukiwań.
Kiedy podczas rodzinnego spotkania oglądają wspólnie filmy z przeszłości, nagle na nagraniu, pojawia się twarz obcej kobiety, która poufale uśmiecha się do kogoś, stojącego za kamerą. Wszyscy wiedzą, że jedynym kamerzystą w rodzinie był zaginiony ojciec. Czy właśnie rozwiązali zagadkę? (...)
Nowy ślad prowadzi Pawła w rejony, gdzie przebywał ojciec, jeszcze zanim zniknął. Rozmowy z dawnymi współpracownikami, sąsiadami, znajomymi, wiodą mężczyznę w nieznane dotąd okoliczności. Nie znał takiego ojca, właściwie zdaje sobie sprawę, że niewiele o nim wiedział. Staje się jasne, że pracował w sposób kontrowersyjny i prawdopodobnie równie podobnie żył. Kim zatem jest kobieta z filmu?
Pewnego dnia, Paweł trafia na kogoś, kto ją rozpoznaje i po nitce do kłębka, poznaje samo sedno sprawy.(...)
Polecam powieść, w której poszukiwania wnoszą lekki powiew historii XX wieku oraz sensacji, a poszczególni członkowie rodziny, pokazują nam jak w zwierciadle naszą codzienność. Konflikty, życie małżeńskie, relacje dzieci i rodziców, wpływ jednych na drugich, młodość i starzenie się w dzisiejszym świecie, współczesna kariera zawodowa i koszty, z nią związane oraz miłość, która musi w tym wszystkim znaleźć swoje miejsce.
Cała opinia na: GodzinaZksiazka.blospot.com
Rodzinny obiad, brzęk rozkładanych talerzy, odgłosy z kuchni, zapach świeżo przygotowanych potraw. Nestorka rodu - Irena Tylawska zaprosiła, jak co niedzielę, wszystkich swoich bliskich na wspólny posiłek. Jest okazja, by porozmawiać, ogłosić dobre nowiny, podzielić się wiadomościami i po prostu pobyć ze sobą. Brakuje jednak...
2018-10-15
Na całą recenzję zapraszam na: GodzinaZksiazka.blogspot.com
Spełnianie swoich marzeń to najpiękniejsze zadanie, jakie można sobie wyznaczyć. Jeśli dodatkowo połączy się to z pracą zawodową, czegóż chcieć więcej? Radość, szczęście i zadowolenie z życia gwarantowane? Nie do końca, jak się okazało w przypadku Zoe. (...)
Opowieść, którą czyta się lekko i z przyjemnością, a wywołuje duże emocje i ważne przemyślenia, choćby na temat relacji rodzice-dzieci.
Oto samotność i niepewność małego chłopca, porzuconego kiedyś przez ojca. Poczucie odrzucenia i niska samoocena, które ciążą na nim przez wiele lat.
Jest i ojciec, który od córki oczekuje zupełnie innego życia, niż to, które ona wybiera. A kiedy dziewczyna popełnia błędy, nie otrzymuje wsparcia i pomocy, ale tylko potwierdzanie słuszności wcześniejszych nakazów oraz kolejne propozycje nie do odrzucenia. Jeśli nie robisz tak, jak ja chcę, nie licz na mnie.
Krytyka i narzucanie swojej woli nie ułatwiają kontaktów rodzica w dzieckiem. Ciężko odnaleźć w tej relacji choćby mały cień uczucia Smutne, ale i prawdziwe historie.
Opowieść o ludziach, żyjących w małej społeczności. Jedni są tam od zawsze, zakładają rodziny, pracują, mierzą się ze swoim losem. Inni odcinają się i uciekają stamtąd, ale ich późniejsze powroty niosą mądre przesłania. Może jedno z nich, to "wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej"? Choć, niekiedy ten dom trzeba budować zupełnie od nowa i nie w taki sposób, jak się zaplanowało kilka lat wcześniej...
Na całą recenzję zapraszam na: GodzinaZksiazka.blogspot.com
Spełnianie swoich marzeń to najpiękniejsze zadanie, jakie można sobie wyznaczyć. Jeśli dodatkowo połączy się to z pracą zawodową, czegóż chcieć więcej? Radość, szczęście i zadowolenie z życia gwarantowane? Nie do końca, jak się okazało w przypadku Zoe. (...)
Opowieść, którą czyta się lekko i z przyjemnością, a...
2017-10-25
Cała opinia na:
https://godzinazksiazka.blogspot.com/2017/10/demon-poudnia.html
Tytuł - początkowo raczej mnie zniechęcił, ale treść pozytywnie zaskoczyła. Podtytuł "Acedia - podstępna choroba duszy" wytłumaczył wszystko.
Poznajemy problem, z jakim mieli do czynienia już Ojcowie Pustyni, a obecnie pojęcie acedii, praktycznie nieużywane, właściwie jest zupełnie nieznane. Możnaby sondażowo zapytać kilka osób, czym jest "acedia" i podejrzewam, że dziewięćdziesiąt dziewięć procent pytanych nie miałoby pojęcia i nie potrafiło skojarzyć tego terminu z niczym. Tymczasem problem dotyczy naszego życia. Zjawisko nazywane acedią istnieje, a nawet atakuje obecnie ze zdwojoną siłą, dotykając ludzi w różnych sytuacjach życiowych, z różnych środowisk i w każdym miejscu.
(...)
Oczywiście w całej historii związanej z problemem duszy, najważniejsze jest, by symptomy rozpoznać i właściwie zadziałać. Od autora, który acedię poznał wyjątkowo dokładnie, dowiadujemy się, że sposoby na walkę z tymi przypadłościami są nam dostępne i często nad wyraz proste.
Mając na uwadze powiązanie życia duchowego z naszym zachowaniem, musimy przyjrzeć się naszej duszy z punktu widzenia wiary. Odwieczna walka dobra ze złem, pokusy, grzechy i zaniedbania. Ojciec Jean-Charles Nault kieruje nas na drogę modlitwy, rozmowy i przyjaźni z Bogiem przede wszystkim. Praca- głównie fizyczna, która wykonywana wytrwale potrafi odsunąć wiele dolegliwości duszy. Łzy, jako oczyszczający sposób na wyrzucenie niepotrzebnych nam myśli i emocji oraz rodzaj wyczekiwanego pocieszenia duszy. Te i kilka innych, które warto poznać. (...)
Cała opinia na:
https://godzinazksiazka.blogspot.com/2017/10/demon-poudnia.html
Tytuł - początkowo raczej mnie zniechęcił, ale treść pozytywnie zaskoczyła. Podtytuł "Acedia - podstępna choroba duszy" wytłumaczył wszystko.
Poznajemy problem, z jakim mieli do czynienia już Ojcowie Pustyni, a obecnie pojęcie acedii, praktycznie nieużywane, właściwie jest zupełnie nieznane....
2018-09-19
Pełna opinia na GodzinaZksiazka.blogspot.com
Zacznę od tego, że "nic, co w poradnikach nie jest mi obce", ale i tak czytuję kolejne, a nuż spotka mnie coś nowego... Czytałam już sporo, na różne tematy. Wiele zatem dowiedziałam się od psychologów, celebrytów, trenerów a nawet i zwyczajnych ludzi, którzy chcieli podzielić się swoją historią. Zazwyczaj najpierw następuje jakaś duża przemiana, próg, który ktoś przekroczył. Teraz czuje się szczęśliwy i pragnie przedstawić nam swój sprawdzony sposób na doskonalsze życie.
Nie inaczej jest w przypadku Brooke McAlary. Nadeszło wyciszenie, zwolnienie tempa i świadomość, że do tej pory nie było tak dobrze, jak by to sobie wyobrażała na dłużej. Grom uderzył w jednym, dosyć znaczącym momencie. Była to mała książka, rodzaj poradnika (czyli też je czyta :)), w którym polecenie brzmiało "napisz trzyzdaniową mowę na swój pogrzeb". Konkretnie i na temat. Trzy zdania, podsumowujące kilkadziesiąt lat życia. I to właśnie chwila prawdy, w której należałoby określić samego siebie. Kim jestem, jak żyję, co widzą inni, jak mnie odbierają, co pozostanie po mnie i moim życiu? Czym się zajmuję na co dzień, jak mijają moje godziny, dni i czy to w czymś pomaga, komuś, czemuś? A może biegam, jak mały chomik w swojej karuzelce. Napędzam niewidzialne koło, które do niczego nie służy, a ja wyczerpany, padam pod koniec dnia i nawet nie potrafię powiedzieć, co dzieje się wokół mnie.
Autorka wybrnęła ze swojego zadania w bardzo dobrym stylu, a to, co przy okazji przemyślała, wprowadza w życie i teraz dzieli się z nami doświadczeniami.
(...)
W książce, oprócz haseł i wezwań do zmian, odnajdziemy dokładne porady praktyczne.
Zrób skalę swojej ważności - sprawy/rzeczy najważniejsze, średnio ważne i te najmniej istotne.
Powoli - oznacza też małymi kroczkami, a najważniejszy jest ten pierwszy, który potrafi albo zniechęcić, albo dodać skrzydeł.
(...)
Mnóstwo praktycznych i konkretnych porad. Nie wszystkie trafiły do mnie z równą skutecznością czy siłą, ale to dlatego, że każdy jest inny i jeśli ja nie medytuję, to nie znaczy, że ktoś drugi z tego nie skorzysta.
Życie we własnym rytmie (z naciskiem na własny) to tytuł i motto przewodnie książki.
Graficznie opracowane schematy działania, myślenia i planowania. Zwięźle i przejrzyście napisana historia przemiany samej autorki tego poradnika.
Nabranie nowych przyzwyczajeń jest trudne. W końcu były "przyzwyczajeniami", czyli czymś, co z samej nazwy towarzyszy nam od dawna. Nie zrażajmy się jednak i poszukajmy sposobu, by i nasze życie było takie, w jakim zawsze albo kiedyś przed laty, się widzieliśmy. A ten poradnik może nam pomóc zrobić pierwszy krok.
Pełna opinia na GodzinaZksiazka.blogspot.com
Zacznę od tego, że "nic, co w poradnikach nie jest mi obce", ale i tak czytuję kolejne, a nuż spotka mnie coś nowego... Czytałam już sporo, na różne tematy. Wiele zatem dowiedziałam się od psychologów, celebrytów, trenerów a nawet i zwyczajnych ludzi, którzy chcieli podzielić się swoją historią. Zazwyczaj najpierw następuje jakaś...
2018-09-10
Pełnhy tekst na: GodzinaZksiazka.blogspot.com
Podróżniczka, dziennikarka, a od kilku lat wyjątkowo aktywna pisarka. Kto wiec, jeśli nie ona miała napisać swoją biografię? Oczywiście pani Beata Pawlikowska.
Czytałam kilka poprzednich książek, zarówno tych podróżniczych, jak i o tematach psychologicznych. Pisałam już o nich i zawsze miło wspominam. A teraz. Powiem szczerze, choć wiem, że nie wszyscy podzielają moje zdanie, ale dla mnie pani Beata jest wspaniałą osobą. A po przeczytaniu tej biografii, lubię ją jeszcze bardziej!
Odpowiada mi taki bezpośredni styl przekazu, cenię szczerość i wyjątkowo pozytywnie działają na mnie jej porady. Otwierając jej książki, uderza mnie jakiś blask. Oczywiście dodatkowo wspierany przez charakterystyczne "żółte strony" (tutaj niestety są białe, ale jak zwykle z jedynymi w swoim rodzaju rysunkami).
Autobiografia, którą właśnie przeczytałam przybliżyła mi jeszcze bardziej sposób bycia i życia Beaty Pawlikowskiej. Życie, z pewnością nietuzinkowe. Charakter i osobowość przebija z kartek i zaraża optymizmem, wiarą w sukces i tytułową wolnością.
Wolność rozumiana we wszystkich aspektach. Wolni od nałogów, uzależnień, przywiązania do pieniędzy, przedmiotów, czy nielubianej pracy. Swoboda myśli, słowa i działania. Szczerość, prawda, uczciwość.
Wiara w to, że jesteśmy częścią większego planu i zgoda na to , które gwarantuje spokój oraz wewnętrzną równowagę.
"Żyję tak, jak chciałabym żyć
To co mówię, jest dokładnie tym samym co robię,
To co robię, jest tym samym co myślę"
Takie motto pojawia się już w początkowych rozdziałach i rozwijanie tego tematu towarzyszy nam cały czas. Autorka nie boi się krytyki, czuje się wolna i mimo na przykład braku kierunkowego wykształcenia, nie wycofuje się, a nawet forsuje swoje zdanie przy redagowaniu czy korekcie pisanych tekstów (stąd notka o interpunkcji i przecinkach, a właściwie ich braku)
(...)
Ciepło i z uczuciem o rodzicach, którzy w czasach kryzysu, potrafili być multi-zawodowi i zaradni. O babciach i dziadkach, o ich miłości, szacunku i uwielbieniu dla muzyki i literatury. No i wyjaśnia się upodobania pani Beaty do tychże gatunków sztuki. Nic nie dzieje się przypadkiem. Z takimi genami, nie miała innego wyjścia, jak również kochać książki, muzykę i propagować jedno i drugie.
(...)
Jakiś czas temu, przyznaję, miałam wrażenie, że za sukcesem literackim, za tymi niezliczonymi publikacjami stoi kilka osób. Teraz, po przeczytaniu autobiografii, poznaniu sposobu na życie, na codzienne obowiązki, wierzę, że pani Beata robi to tak, jak mówi. Sama. Co więcej, stara się panować nad każdym szczegółem dotyczącym nawet wydania swoich książek. I nie dziwi mnie to, bo przecież to są części jej życia i ślad, jaki zostawia. A jako perfekcjonistka, chce, by oddawały ją w pełni. Okładka, rodzaj papieru, czcionki, czy barw fotografii. Wszystko musi być idealnie dopasowane do jej wyobrażeń. Cieszę się, że trafiła na osoby, które jej to ułatwiają. A nas przekonuje, że każdy, prędzej czy później spotyka podobnie jak ona, tych ludzi, którzy pomagają, ułatwiają i otwierają odpowiednie drzwi.
Wspaniale i przekonująco ujęte sytuacje z naszego codziennego życia. Supermarket i półki uginające się pod różnorodnymi towarami. Całe labirynty regałów, a wśród nich, tylko jeden, jedyny, gdzieś daleko, zazwyczaj w kącie, ten z napisem "ZDROWA ŻYWNOŚĆ".
I nasuwające się pytanie "jaka żywność w takim razie jest na pozostałych regałach? No właśnie! Kiedy zaczniemy bacznie obserwować nasz świat i zwyczaje, jakie proponują nam media, to dojdziemy do wniosków oczywistych. Człowieku myśl samodzielnie. Staraj się nie wciągać w ten pędzący wir, bo nikt nie zadba o ciebie, tak, jak ty sam! Tego uczy Beata Pawlikowska, to pokazuje w swoich książkach i podsuwa nam tak wiele rozwiązań, że wstyd byłoby z nich nie korzystać!
Autobiografia bez zbędnych dat, opowieści, faktów i nazwisk. Tylko to, co najważniejsze. O życiu, o tym, co już znamy z innych książek, ale teraz wiemy, dlaczego. Dyskretnie i z uczuciem o rodzinie. Trochę zdjęć takich kolorowych z podróży i tych czarno-białych z czasów młodości. Pisze o własnych wyborach i oczywiście o wolności, która ją uszczęśliwia.
A na zakończeni taki zestaw, który bardzo i się spodobał:
Myśl jasno. Działaj uczciwie. Szukaj dobra. Myśl pozytywnie!
I jeszcze coś: Ja też nie chcę być śledziem! :) Dlatego zamierzam kupić tę książkę, by móc zajrzeć do niej, kiedy tylko ktoś będzie chciał dołączyć mnie do płynącej ławicy, wbrew mojej wewnętrznej woli...
Pełnhy tekst na: GodzinaZksiazka.blogspot.com
Podróżniczka, dziennikarka, a od kilku lat wyjątkowo aktywna pisarka. Kto wiec, jeśli nie ona miała napisać swoją biografię? Oczywiście pani Beata Pawlikowska.
Czytałam kilka poprzednich książek, zarówno tych podróżniczych, jak i o tematach psychologicznych. Pisałam już o nich i zawsze miło wspominam. A teraz. Powiem szczerze,...
2018-08-31
Cała opinia na:MaleWielkieKsiazki.blogspot.com
(...)
Opowieść o Chciejokorporacji fantastycznie przybliża nam działalność wielkich firm. Jakże to wszystko pochodzi z życia. Jeśli ktoś, kiedykolwiek pracował w korporacji będzie wiedział dokładnie o co chodzi, począwszy od nadanego pracownikowi kolejnego numeru. Kiedy to osoba, człowiek, istota myśląca zostaje zamieniona w kolejny trybik w wielkiej korpomaszynie. Odtąd posługujemy się już jedynie swoim identyfikatorem.
A nasz ChG 913 (czytaj Chciejognom) jest jednym z takich korporacyjnych pracowników. Pewnego dnia nie wytrzymał i postanowił uciec, ale to nie było takie proste. Jest ścigany i jest na czarnej liście, bo dużo wie. No, a kiedy okazało się, że swoją wiedzą na temat marketingowych sztuczek dzieli się z ludźmi, staje się wrogiem numer jeden!
Poznajcie tę historię razem z swoimi dziećmi. Napisana w formie opowieści o małej Mani i jej przyjacielu ChG913, prowadzi nas przez wiele meandrów życia supermarketu.
(...)
W jednym z rozdziałów, stworzony został nawet swego rodzaju poradnik z konkretnymi instrukcjami. W tym to zestawieniu, chyba najbardziej urzekł mnie piękny przykład tworzenia kolekcji. Po co nam reklamowane karty, naklejki, zabawki. Mamy tyle możliwości znalezienia wspaniałych przedmiotów wokół siebie; kamyki, muszelki, a przede wszystkie niezapomniane chwile i wspomnienia. Zachęta do bycia oryginalnym i tworzenia rzeczy unikatowych, a nie poddawanie się sterowaniu przez firmy, szukające w nas wyłącznie ...naszych portfeli. Bo w całej masie ludzkiej, dla nich liczy się tylko pieniądz! O czym pamiętajmy i uczmy nasze dzieci.(...)
Cała opinia na:MaleWielkieKsiazki.blogspot.com
(...)
Opowieść o Chciejokorporacji fantastycznie przybliża nam działalność wielkich firm. Jakże to wszystko pochodzi z życia. Jeśli ktoś, kiedykolwiek pracował w korporacji będzie wiedział dokładnie o co chodzi, począwszy od nadanego pracownikowi kolejnego numeru. Kiedy to osoba, człowiek, istota myśląca zostaje zamieniona w...
2018-08-27
GodzinaZksiazka.blogspot.com
Strach jest uczuciem całkowicie naturalnym i wręcz pożądanym, bo uruchamia w naszej świadomości sygnały alarmowe, kierujące naszą uwagę na niebezpieczeństwo. Zatem ostrzega i uświadamia. Czyli nie musimy "bać się strachu", a raczej być zadowolonymi, że wszystko działa w porządku. Ale co innego ostrzeganie, a co innego, kiedy przeradza się on w dokuczliwe fobie, obsesje, czy sprawia, że wyobraźnia podsuwa nam iluzoryczne obrazy, wywołujące panikę. Wtedy strach jest naszym przeciwnikiem i powinniśmy z nim walczyć.
Podtytuł książki brzmi "O przezwyciężaniu lęków i przesądów". Już na początku wkraczamy w epoki, w których strach przed siłami zła, zaczął wręcz rządzić ludźmi. Mowa o XVI i XVII w., kiedy to fanatyczne działania doprowadziły do dramatycznych i tragicznych wydarzeń. Słynne palenie czarownic na stosie jest najbardziej znanym i przytaczanym przykładem tamtych wydarzeń.
Autor prowadzi nas przez miasta i wioski, pokazuje, jak wyglądało ówczesne życie, jak zachowywali się mieszkańcy. I tak pierwsze, najważniejsze wyjaśnienie znanych nam z historii faktów; "Sfabrykowane, wymyślne wyznania czarownic, zwłaszcza te, które wymuszano torturami, dodatkowo podsycały i wzbogacały ludową wyobraźnię". "Statystyczna czarownica" okazywała się najczęściej samotną, starszą kobieta, żyjącą w biedzie, znającą czasem lecznicze działanie ziół.
Drugie, co tłumaczy niewyobrażalną skalę ówczesnych prześladowań i agresji, to skłonność do oskarżania diabła o wszelkie zło tego świata; wojny, klęski żywiołowe, epidemie. Zatem, każdy przejaw działania złych mocy należało tłumić w zarodku.
Paradoks jednak polega na tym, że wymiar sprawiedliwości, zamiast oddzielać prawdziwe od tego, co fałszywe, karał bezlitośnie każdego, kto został wskazany, jako uprawiający czary, podczas, gdy różnego pokroju chiromanci, astrologowie i wróżbici byli traktowani z wielkimi zaszczytami i utrzymywani przez hojną bogatą grupę społeczeństwa.
A jak jest dzisiaj? Wspomniani przed chwilą pośrednicy pomiędzy nieznanymi nam wymiarami działają na wielką skalę i za niezłe pieniądze. Czary, klątwy, uroki nadal są na porządku dziennym na przykład w krajach afrykańskich. Siłom szatana świetnie przysługują się również media: "Szczególnie nadskakują mu środki przekazu kino czy literatura, które w kreowaniu mody na epatowanie demonicznością zwietrzyły dobry interes". Nie można nie przyznać racji, spoglądając na statystyki, listy bestsellerów, popularność w sieci, czy w końcu półki sklepowe z różnego rodzaju gadżetami, promującymi bohaterów iście demonicznych. Można powiedzieć, że ludzie sami zapraszają siły zła na scenę życia.
Przemierzając z autorem setki lat, poznamy oczywiście znane postacie, które w jakikolwiek sposób zapisały się w historii walki ze złem, czy to ze strony prześladowanych, jak Joanna D'arc czy prześladujących, jak Marcin Luter, który miał wręcz obsesję na punkcie diabła i sądził, że rozpoznaje go "nawet w "muchach, które siadają na jego Biblii i na jego nosie"
A co robić, by w ogóle nie mieć do czynienia z jakimkolwiek przejawem obecności złych duchów, dręczenia, fobii? Zdrowy rozsądek, stanowczość i pełna ufność w potęgę Boga. Tutaj przykład świętej Teresy z Avila, która z krzyżem w ręku, wyzywała demony "Przyjdźcie wszyscy, ilu was jest, jestem służebnicą Pańską, zobaczymy, co mi potraficie zrobić" Innym sposobem posługiwali się Ojcowie Pustyni. Tam "eleganckim środkiem unieszkodliwienia" były ...żarty, bowiem również dystans i poczucie humoru, śmiech, a przede wszystkim głęboka wiara i niezachwiana ufność w Bogu jest w stanie oswoić nasze lęki.
"Humor pozwala nabrać dystansu od problemów i do samego siebie, zrelatywizować i oddramatyzować różne sytuacje, aby móc do nich wrócić z większą pogodą ducha."
Oczywiście najważniejsza jest wiara w Bożą Opatrzność, ale i świadomość, że demon, zły duch, szatan, czy jakkolwiek nazwać siły zła, "nie ma władzy pozwalającej odbierać nam życie lub doprowadzać do utraty zmysłów (...)może oddziaływać na naszą wyobraźnię i nasze zmysły, ale nie ma takiej władzy, żeby zamiast nas podejmować decyzje(...)to zawsze my podejmujemy decyzję, czy pójdziemy za jego podszeptami, czy wyraźnie mu się przeciwstawimy"
A na koniec słowa, które miło zaskakują, bo mamy przepis na życie bez problemów. Bez złych mocy, a z motywacją do dążenia, by być szczęśliwymi.
"Pamiętajcie: diabeł boi się ludzi szczęśliwych". - Don Bosco (1815-1888)
GodzinaZksiazka.blogspot.com
Strach jest uczuciem całkowicie naturalnym i wręcz pożądanym, bo uruchamia w naszej świadomości sygnały alarmowe, kierujące naszą uwagę na niebezpieczeństwo. Zatem ostrzega i uświadamia. Czyli nie musimy "bać się strachu", a raczej być zadowolonymi, że wszystko działa w porządku. Ale co innego ostrzeganie, a co innego, kiedy przeradza się on w...
2018-08-24
GodzinaZksiazka.blogspot.com
Anna Gavalda, moje drugie spotkanie. Bardziej świadome, przewidujące niezwykłe skojarzenia, zakończenia i bohaterów różnych, odmiennie żyjących.
Nie zawiodłam się, choć przy pierwszym opowiadaniu coś mnie delikatnie ukłuło. Kilka wyrażeń, wulgarnych, trochę może niepotrzebnych, a jednak mających tam swoje miejsce. Nie było źle, ale nie pasowało mi całe opowiadanie, nie było do mnie kierowane i nie było na temat, który mnie interesuje. Nawet wiek bohaterki wskazywał, że będzie dla młodszych - współczesnych młodych. Nie ma sprawy. Nie ma problemu. Po to są opowiadania, by móc znaleźć to właściwe, to, które przemówi. Wybór duży, zatem czytałam dalej.
Siedem opowieści. Tytuły, które coś mówią, ale, by zrozumieć trzeba czytać dokładnie, może nawet i powtarzać niektóre zdania, utrwalać, przeżyć je po swojemu.
Opowiadanie o młodych kobietach. Jedna z dwójką małych dzieci, druga bezdzietna. Obie samotne, choć wybrały zupełnie inną drogę życia. A i życie obdarzyło je zupełnie innymi okolicznościami. Padają ważne i mądre słowa, którymi posługuje się bohaterka podczas przekonywania, swojej jeszcze nie całkiem przyjaciółki, ale kogoś bliskiego, komu chce pomóc. Dojrzałość, świadomość siebie i tego co powinno się dać życiu i chcieć od życia. To dla mnie kwintesencja tego opowiadania. Chciałabym lepszego zakończenia, ale zdaję sobie sprawę, że życie pisze je samo, a autor może jedynie zdać nam akurat taką relację.
Opowiadanie "Happy Meal", tyleż zaskakujące, co urocze. Po prostu i tyle. Dopóki nie dotarłam do jednego, najważniejszego zdania czułam, że jestem w nieodpowiednim miejscu i historii, a tu nagle jeden strzał, kilka słów i byłam pokonana. Uśmiechem, rozczuleniem i wielkim uczuciem, które potrafi powalić na kolana największego twardziela.
Na okładce znalazła się zapowiedź opowiadań szczerych, delikatnych, odblokowujących.
Na razie blokady puszczały naszych bohaterów.
Oto mężczyzna, który pyta: "Ile jeszcze czasu, zanim przestanę spoglądać w jego stronę, pytać go, czy wszystko gra, i wyciągać rękę w stronę zmarłych, co? Ile jeszcze czasu to wszystko potrwa?"...Pytanie, które zrozumie każdy, kto będzie czytał tę smutną opowieść o wielkiej stracie. Dwóch stratach, ale mamy na uwadze tę jedną, jaką śledzimy niby w tle, ale tło zlewa się z głównym planem. Czujemy ból, a chwilami niezrozumiałą niesprawiedliwość losu i też mimowolnie pytamy o sens.
A kiedy o śmierci matki opowiada ponad trzydziestoletni syn, w gardle ściska przy słowach: "...piosenkę, którą bardzo lubiła moja mama, dzięki czemu poznały ją też całe pokolenia dzieci będące w takim wieku, gdy nauczycielka ma zawsze rację i kiedy wszystkiego uczymy się całym sercem." Mama była właśnie nauczycielką, ale niech nie zwiedzie was to, co napisałam o smutku, bo on jest tylko incydentalnie. Ta historia, której zakończenie łatwiej było mi przewidzieć, właśnie ze względu na mamę, jest opowieścią o poszukiwaniach, nawet nazwijmy- polowaniach na miłość, na seks, na cokolwiek, co nazwiemy bliskością. O porównaniu dwóch odległych i zróżnicowanych światów. O takim, który coraz częściej widzimy wokół i tym, który schowany, gdzieś głębiej, trzeba i należy wyciągać na powierzchnię.
Zbiór opowiadań, któremu nadano tytuł "Rozbrojeni". Nie myślcie, że są o wyłącznie o smutku, niespełnionej miłości, rozstaniach czy śmierci. To nieprawda. One są o życiu, ujętym w całokształt, ale składającym się z tych oderwanych od siebie tematycznie historiach i bohaterach.
Nie zrażajcie się, jeśli po pierwszym, drugim, a nawet trzecim opowiadaniu, nie poczujecie tego, co zapowiedział wydawca. Ja poczułam przy czytaniu ostatniego z opowiadań (przyznaję - nie czytałam po kolei!). Być może i wam przytrafi się rozbrojenie w ostatniej chwili, ale może i znacznie wcześniej. Nie wiem kiedy, ale podejrzewam, że większość z czytających w pewnym momencie poczuje to "coś".
Mnie, najmocniej uderzyły "peżety", o których zbieraniu zapominamy w codzienności zabieganej, zagadanej, czasem bylejakiej.
Każdy, prawdopodobnie zbliży się do historii, która coś mu przypomina, albo taka, którą właśnie chciałby ją zapomnieć. Autorka sięga głęboko, chwilami nawet zbyt lakonicznie o tym pisze, ale wiem, że ta skrótowa informacja dotrze do właściwych odbiorców. I to jest najlepsze w opowiadaniach. Mamy wybór, mamy materiał, mamy możliwości oraz szansę, że któryś z bohaterów, jakaś historia, któreś życie poruszy właśnie naszą najdelikatniejszą strunę. Akurat w tym miejscu i w tym momencie, w którym aktualnie się znajdujemy. Trzeba tylko cierpliwości i wytrwałości w poszukiwaniach, bo nagroda "rozbrojenia" jest tego warta. Jak to w życiu...
GodzinaZksiazka.blogspot.com
Anna Gavalda, moje drugie spotkanie. Bardziej świadome, przewidujące niezwykłe skojarzenia, zakończenia i bohaterów różnych, odmiennie żyjących.
Nie zawiodłam się, choć przy pierwszym opowiadaniu coś mnie delikatnie ukłuło. Kilka wyrażeń, wulgarnych, trochę może niepotrzebnych, a jednak mających tam swoje miejsce. Nie było źle, ale nie...
2018-08-06
Pełna recenzja na: GodzinaZksiazka.blogspot.com
Kiedy mogę powiedzieć, że książka mi się spodobała? Chyba wtedy, gdy czytając, stopniowo mnie zaprasza, zachęca, a potem otula, jak ciepły koc i wcale nie chcę, by się skończyła...Albo wtedy, gdy w miarę czytania, jej treść przylega do mnie coraz bliżej i staje się jakby drugą skórą, sprawiając, że odbieram mocniej emocje i sygnały wysyłane przez bohaterów, zbliżając się mentalnie do przeniesienia ich z literackiej fikcji w rzeczywistość..
"Zona Aarona" ma coś z tej drugiej wersji. Najpierw wprawdzie trochę mnie odepchnęła stylem i formą, bo ciągła narracja bohaterki z głębszymi, czy mniej istotnymi przemyśleniami, nie należy do częstych zabiegów literackich, jakie miałam okazję ostatnio spotykać w książkach. Przyzwyczajona więc do lżejszych dialogów i scen, wypatrywałam ich niecierpliwie, sądząc, że w końcu coś zacznie się dziać. Ruch, akcja, wymiana zdań. I coś się pojawiało, wypowiedzi jednak przytaczane wciąż przez główną bohaterkę, która jak w intymnym pamiętniku, opisała rozmowy, wrażenia, swoje odczucia i myśli. Ale strona za stroną ten osobisty dziennik młodej kobiety zaczął mnie wciągać i intrygować.
Jeden budynek, a w nim Lea, żona Leo. Jeszcze żona, bo za chwilę nastąpi formalne, całkowite rozstanie. A obok, za ścianą Monika, żona Aarona. Nadal żona i bez planu na zmiany. Są kochającą się parą. Do tego ich dwoje dzieci, dziewczynka i chłopczyk. Ideał rodziny. Młodzi, piękni, zgodni, posiadający swoje pasje i niezwykły talent do zjednywania sobie ludzi.
Monika ze swoją wrażliwością i artystyczną duszą, wciąż upiększa swoje otoczenie. Zwyczajny posiłek zamienia w wykwintne danie, dziecięcy pokój w baśniową scenerię, a rodzinne wakacje w podróże życia. A nasza Lea, no cóż. Z kompleksami, które przy sąsiadce stają się po prostu olbrzymie i wciąż rosną.(...)
Życie Moniki, jest według Lei idealne, jeszcze z jednego istotnego powodu. Sąsiadka ma swoje piękne, grzeczne, wręcz idealne dzieci, a Lea chociaż tylko trzy lata starsza, czuje jakby jej zegar biologiczny nagle zaczął spieszyć o godziny, dni, miesiące...Strach i przygnębienie, ogarniające trzydziestoletnią kobietę graniczą chwilami z obsesją i obejmują wszystkie dziedziny życia:
"...myślę, jak nienawidzę swojej pracy i tego, że od tylu lat jej nie zmieniam, że nie żyje tak, jak bym chciała, że nie spotkałam Aarona, że nie mam dziecka"
Szczegółowe, wyczerpujące opisy negatywnych emocji wchłaniających bohaterkę w świat czerni i szarości czasem męczą i według mnie są zbyt rozbudowane.(...)
Po co czytać coś takiego? Po się męczyć, skoro już sama bohaterka jest wystarczająco udręczona? Według mnie warto, bo nawet, jeśli tak, jak wspomniałam na początku, pewne opisy, rozważania czy sposób narracji was chwilami znuży, to z pewnością ma szansę wciągnąć w świat Moniki i Aarona. Dwójki ludzi, którzy pokazują, że codzienność, zwłaszcza ta rodzinna, małżeńska może być wspaniała, jeśli się o nią dba. (...)
Z drugiej strony uderza mnie, podobieństwo problemu do współczesnych wyidealizowanych postaci i profili w sieci, blogów pokazujących bajkowe życie a za nimi sznureczek osób, śledzących je z nabożnym skupieniem i dokładnością, ale i pewnego rodzaju uzależnieniem.
Autorka debiutantka, książka może jeszcze nie do końca doskonała, ale bohaterowie potrafią zadziałać na naszą wyobraźnię, a nawet wpłynąć na pewne aspekty postrzegania świata. Monika - żona Aarona być może i wam przekaże trochę swego uroku i zainspiruje do lepszego życia. Do zmian, rozwoju, wprowadzenia w życie dawno odsuwanych projektów albo po prostu ubarwienia codzienności nawet tylko drobiazgami. A czyż nie o to chodzi w czytaniu, by pozostał "efekt uboczny"?
Polecam branie przykładu z żony Aarona...byle pod pełną kontrolą ;)
Pełna recenzja na: GodzinaZksiazka.blogspot.com
Kiedy mogę powiedzieć, że książka mi się spodobała? Chyba wtedy, gdy czytając, stopniowo mnie zaprasza, zachęca, a potem otula, jak ciepły koc i wcale nie chcę, by się skończyła...Albo wtedy, gdy w miarę czytania, jej treść przylega do mnie coraz bliżej i staje się jakby drugą skórą, sprawiając, że odbieram mocniej emocje i...
2018-07-18
MaleWielkieKsiazki.blogspot.com
Seria Basia i przyjaciele. Podczas czytania, chyba na dziesiątej stronie, padło pytanie: a gdzie jest Basia? Właśnie. Oto nowość w opowiadaniach o małej, trochę niesfornej dziewczynce. Teraz więcej uwagi poświęcamy jej przyjaciołom. A oni, tak, jak sama Basia są niezwykli, choć możemy ich spotkać i my, w swoim otoczeniu.
Poznajcie chłopca o imieniu Titi. Jest rówieśnikiem Basi. Chodzą do tego samego przedszkola. Spotykamy go po raz pierwszy podczas spaceru z rodzicami. Właśnie mają ochotę kupić pyszne drożdżówki i zmierzają w kierunku pobliskiej piekarni, gdy mały Titi nieumyślnie potrąca nieznajomego pana i upada na ziemię. Nic mu się nie stało. Pozornie nic, bo nie zranił się, nie stłukł nawet kolana, ale ból może mieć różny charakter. Titi po raz pierwszy poczuł ból i smutek, jakie mogą sprawić czyjeś słowa. Przypadkowo spotkany człowiek wykazuje bowiem mocno ksenofobiczne zachowania. Nie szczędzi przykrych i niemiłych słów. Dlaczego? Titi nie rozumie. Słowo "czarnuch" to jedno z kilku, które właśnie usłyszał. Nie miał pojęcia, że kolor jego skóry jest aż taki ...niewłaściwy. Nigdy wcześniej nie spotkał się z taką reakcją.
A gdzie w tym wszystkim jest Basia? Będziecie zaskoczeni, jak ta dziewczynka się zmieniła! Jej odpowiedź na słowo "czarnuch" jest wyjątkowa i niesamowita w swojej dziecięcej prostocie. Będziecie dumni z niesfornej i upartej Basi.
W opowiadaniu pojawi się również Anielka, koleżanka z przedszkola, jej mama oraz mama Basi. Wszyscy pokażą nam, jak proste i szczere gesty mogą nie tylko poprawić komuś nastrój, ale i dodać mu odwagi i pewności siebie. A przede wszystkim pokazać, że jest dla nas kimś ważnym.
o do formy opowiadania, chwilami jest napisana trochę zbyt "ozdobnym" językiem, jak dla przedszkolaków. Przez to staje się nie tylko mniej zrozumiała, ale i nawet może być nużąca. Rozumiem zamysł nadania słowom ich barw, ale na przykład rozbudowane: "niecierpliwe "szybciej" pomykało jak ciemnopomarańczowa smuga. A proszące "zaczekaj" - drżało bladofioletowym blaskiem"...może rozkojarzyć, bo jest po prostu przydługawe.
Oczywiście czytane później słowo "czarnuch" jest wyjątkowo czarne, ale szkoda odwracać uwagę dziecka i sprawiać, że zaczyna się nudzić, bo sama historia naprawdę nie tylko uczy, ale i wzrusza. Niemniej, temat jest na tyle ważny i poważny, że taki drobiazg nie przeszkadza aż tak bardzo w całości.
MaleWielkieKsiazki.blogspot.com
Seria Basia i przyjaciele. Podczas czytania, chyba na dziesiątej stronie, padło pytanie: a gdzie jest Basia? Właśnie. Oto nowość w opowiadaniach o małej, trochę niesfornej dziewczynce. Teraz więcej uwagi poświęcamy jej przyjaciołom. A oni, tak, jak sama Basia są niezwykli, choć możemy ich spotkać i my, w swoim otoczeniu.
Poznajcie chłopca o...
Pełna recenzja na: https://godzinazksiazka.blogspot.com/2019/10/sekret-antykwariusza.html
Od razu zacytuję tekst z okładki: "uważaj, aby nie spotkać tego antykwariusza". I teraz chyba wiecie, czego się spodziewać, a jeśli dodam nazwisko autora Paweł Jaszczuk, to czytelnicy, którzy mieli przyjemność zaznajomić się z jego książkami, rozpoznają styl i pewne aspekty powieści, charakterystyczne dla pisarza. Ja czytałam tylko jedną z książek autorstwa Pawła Jaszczuka - "Lekcja martwej mowy" i zapamiętałam z niej niektóre sceny, jakże wyraziście opisane, wnoszące chwilami bardzo mroczny klimat.
Tutaj, w "Sekrecie antykwariusza" mamy dodatkowo swoiste studium psychologiczne bohatera Piotra Stockiego, którego poznajemy jako dojrzałego człowieka, ale rozdziały przenoszą nas również w czasy jego wczesnej młodości. Przeglądamy sceny niczym w kalejdoskopie wydarzeń, jakie miały miejsce jakby obok niego, a później wchłonęły go niczym nagle pojawiający się wir. Przypadki, jak nam opowiada, stworzyły go takim, jaki jest. A my dodajemy w myślach również skłonności, może pech, może niewłaściwy czas i miejsce w jakim się znalazł? Dywagacje mogą trwać, ale fakty są niezaprzeczalne; to, co dzieje się wokół Piotra Stockiego nie jest tylko dziełem innych osób, ani wspomnianego przypadku, on w tym czynie uczestniczy i nawet, jeśli sam nie inicjuje pewnych sytuacji, to przecież mógłby zareagować inaczej, wycofać się w odpowiednim czasie, zaprotestować, zmienić bieg wydarzeń. Nie robi tego, a dokładniej mówiąc nie tak, jak powinien to zrobić. Jego wewnętrzne skomplikowane życie, to efekt wielu czynników, dzieciństwa, wpływu rodziców, otoczenia, a kiedy przechodzimy do jego wielkiej pasji, jaką są książki, to już jako czytelnicy zastanawiamy się nad wpływem i tego bodźca..(...)
Powieść Pawła Jaszczuka nie jest lekką historyjką, którą bierzemy w ręce podczas wolnego popołudnia, spodziewając się zabawnej, miłej rozrywki. Zapewnia jednak nie tylko emocje na najwyższych poziomach, ale i sporo refleksji na temat życia człowieka, jego przynależności do grup społecznych, więzów rodzinnych, bliskości, ale i oddalenia od ludzi, którzy są obok na co dzień oraz tego, jak bardzo mogą mylić pierwsze wrażenia z poznania. Epizodyczni bohaterowie przewijają się w tle tej powieści, wywierając nie tylko ogromny wpływ na głównego bohatera, ale i na samego czytelnika. Niesamowita kreacja i lekkość, z jaką Piotr Stoicki wchodzi w skórę innego człowieka robi mocne wrażenie, a sam antykwariusz staje przed nami w roli niezwykłego i zarazem doskonałego aktora teatru ludzkich dusz. (...)
A co do jego wielkiej pasji do książek, jak widać wszystko musi być w życiu traktowane z rozsądnym umiarem. Tak zwany "złoty środek" jest potrzebny zawsze i wszędzie...również podczas czytania! Życzę dobrej lektury, bo jest to książka, którą jako bibliofile z pewnością zapamiętacie na długo!
Pełna recenzja na: https://godzinazksiazka.blogspot.com/2019/10/sekret-antykwariusza.html
więcej Pokaż mimo toOd razu zacytuję tekst z okładki: "uważaj, aby nie spotkać tego antykwariusza". I teraz chyba wiecie, czego się spodziewać, a jeśli dodam nazwisko autora Paweł Jaszczuk, to czytelnicy, którzy mieli przyjemność zaznajomić się z jego książkami, rozpoznają styl i pewne aspekty powieści,...