Dunaj Claudio Magris 7,5
Na szczęście żadna to monografia rzeki. To erudycyjny esej o fascynującej cywilizacji i kulturze krajów i ludów jej dorzecza, czyli regionu zwanego w lepszych (?) czasach Mitteleuropą, a wiele wcześniej Recją, Noricum, Panonią i Dacją - aby jak najsłuszniej cofnąć się w rzymskie czasy (dlaczego, tam, dokąd doszły legiony, wszystko jest jakby inne niż tu…?).
Mottem tego częściowo poetyckiego wręcz tekstu mogłoby być jedno z niezliczonych przenikliwie mądrych stwierdzeń Autora: „Prawdziwa literatura to nie ta, która schlebia czytelnikowi, utwierdzając go w jego przesądach i przekonaniach, ale ta, która atakuje go i wprawia w zakłopotanie, zmusza do rewizji jego pewników i jego stosunku do świata”. Głównie po to czytam, co uświadomiła mi ta książka. Jest ona rozkoszą dla czytelnika uwielbiającego eseistykę historyczno-kulturową na najwyższym poziomie).
I takich właśnie doznań zatem doświadczałem w miarę lektury. A w miarę nurtu Dunaju przepływa przed nami korowód duchów, wywoływanych przez Autora, które wciąż oddziaływają na tamtejszą, a w dużej mierze także i naszą, „duchologię”. To przecież region, za którego liberalizmem, dobrobytem i stałością tęskni do dziś wiele narodów (niekoniecznie sami Austriacy).
.
Jak to pisze Magris: „Międzynarodowa Mitteleuropa, dziś idealizowana jako harmonia różnych narodów, była z pewnością rzeczywistością habsburskiego cesarstwa w jego ostatniej fazie; współżyła w pełnej tolerancji, za która zrozumiały staje się żal, ze względu na porównanie z totalitarnym barbarzyństwem, jakie zapanowało na tej naddunajskiej przestrzeni miedzy dwoma wojnami światowymi”.
W pełni swych barw wspaniale jest tu ukazany – niestety, raczej już miniony - „tygiel narodów”, czyli Siedmiogród. Jedyny chyba taki region w Europie, gdzie nazwy miejscowe można i należy wypowiadać w pięciu co najmniej językach (rumuńskim, węgierskim, niemieckim, żydowskim i po łacinie). „Cała transylwańska historia jest pogmatwaną mozaiką kontrastów, konfrontacji, starć, aliansów i obalonych przymierzy narodowych” – czytamy, dziwiąc się kulturowego bogactwu regionu, którym się kiedyś tamże sam mogłem zachwycać.
Kogo tu zatem nie ma w tym błyskotliwym korowodzie dziejów i losów? I nieszczęsna ofiara terrorysty cesarzowa Sisi i jej zramolały mąż, i „honorowy wiedeńczyk” a „łagodny cesarz” Marek Aureliusz w swym obozie w Karnuntum, i zapoznany geniusz Karl Kraus, i kontrowersyjny geniusz Heidegger, i umierający niemal nad tą rzeką Kafka, i opętany faszyzmem Celine, i pochodzące z Ulm a. Donau rodzeństwo Scholl samotnie ratujące honor Niemców („poszli pogodnie na spotkanie śmierci”) - ale i ich tacy krajanie,. jak Einstein i feldmarschall Rommel, i zdobywcy Wiednia - skuteczni, jak Napoleon oraz niedoszli – jak wezyr Kara Mustafa (zapłacił sułtanowi głową),i Anioł Śmierci dr Mengele, i zafascynowany kryształkami śniegu mistrz Kepler, i ”romantyczny filister” Franciszek Ferdynand (który chyba lepiej dla siebie padł w Sarajewie),i pochodzący z Brodów spóźniony piewca CK Monarchii Joseph Roth, i Konrad Lorenz brodzący za ptakami brodzącymi w szuwarach Dunaju, i goście Cafe Central, jak Trocki, i śmiertelna egzaltacja baronówny Marii Vetsery oraz jej cesarskiego kochanka, i faszystowski kanclerz Dollfuss - zamordowany przez niewiele tylko gorszych od siebie, i zabici wcześniej przez niego w krwawej łaźni wiedeńscy robotnicy („Prawica jest patriotyczna, lecz strzela częściej i chętniej do swych rodaków niż do obcych najeźdźców”),i Kubrick z „Nad modrym Dunajem” w swym filmowym arcydziele, i bynajmniej nie abdykujący ostatni cesarz Karol II, i klasyczny klasyk Haydn, i lud słowacki gnębiony całymi stuleciami przez Węgrów, potem tyranizowany przez Czechów, i największy poeta Dunaju Hölderlin, i pochodzący z Timisoary Johann Peter Weissmuller - „Tarzan”, i nadwrażliwy liryk Celan („zniknął nocą w wodach Sekwany”),i „serbski Schulz” Danilo Kiš, i naśladujący Franza Josefa marszałek Tito, i Kuśniewicz ukazujący rozkład CK Monarchii, i Canetti z naddunajskiego Ruse – autor „jednej z najważniejszych książek wieku”, słynnego |”Auto da fe”, i Cioran, zrodzony z „pomieszania świeżości i zgnilizny, słońca i łajna”, ze swym przyjacielem Eliade, i młodziutki, a nie tak dawno zmarły król Michał Hohenzollern-Sigmaringen, ryzykujący wszystkim aresztowaniem sojusznika Hitlera marszałka Antonescu, i megalomański Ceausescu, i Owidiusz na dozgonnym wygnaniu w Tomi (Konstanca)...
Ta oszołamiająca opowieść o Rzece i jej świecie zaczyna się i kończy niczym ludzkie życie. Nigdy pewnie nikt już nie ustali, gdzie biją źródła Dunaju (poznajemy możliwe hipotezy i spory z tym związane),ale nie jest też jasne, gdzie wpływa do Morza Czarnego. Autor apeluje: ”Podobnie jak w przypadku źródeł, również przy ustalania ujścia trzeba porzucić niechlubne spory; należy pozwolić umrzeć każdemu w spokoju, człowiekowi, rzece czy zwierzęciu, nie pytając nawet jak się nazywa”. A kilka zdań dalej podsumowuje: „Dunaj kończy się w Sulinie”.
Zdarzają się drobne błędy (Autor nie jest historykiem). Irytuje mnie zatem, gdy pisze np., że w Ingolstadt podczas I wojny światowej więziony był „marszałek Tuchaczewski”. Albo pisząc o fotografiach „:sekwencji zamachu w Sarajewie” (i sugerując takie jego udokumentowanie) stwierdza: „pomiędzy jedną a drugą fotografią rozległy się strzały”. Tymczasem pierwszy zamach – niecelny rzut granatem Čabrinovicia dzieli parę godzin od celnych strzałów Principa, kiedy żadnego fotografa nie było – zdjęcie zrobiono mu dopiero przy wprowadzaniu na komendę policji. Z kolei w innym miejscu mowa o „Cislitanii” – śmieszny błąd korektorski, który jednak ma pewien faktyczny sens, skoro Cislitawia - austriacka część Austro-Węgier - słynęła z katolickiej bigoterii najgorszego sortu. Bądź co bądź to tu wykluł się tzw. klerofaszyzm, który zachęcił Austriaków, skądinąd katolików, do entuzjastycznego akcesu do programowo antykatolickej III Rzeszy. I na koniec: ten wieczny już niemal ”święty Stefan” jako rzekomy patron wiedeńskiej katedry (błąd tłumacza – błąd redakcji).
Smakowite erudycyjne cytaty można by cytować obficie.
…Być może Heraklit się mylił, wchodzimy zawsze do tej samej rzeki, do tej samej nieskończonej teraźniejszości jej biegu i za każdym razem woda jest bardziej przezroczysta i głębsza. Spłynąć ku Morzu Czarnemu, zaakceptować nurt, igrać z jego wirami i falami, ze zmarszczkami tworzącymi się na wodzie i na twarzy…
…Dunaj otacza często symboliczna aura antyniemiecka, to rzeka, wzdłuż której spotykają się, krzyżują, mieszają różne narodowości, nie jest on, jak Ren, mitycznym strażnikiem czystości rasy. To rzeka Wiednia, Bratysławy, Budapesztu, Belgradu, Dacji, wstążka, która przepływa i otacza – tak jak ocean otaczał świat grecki - habsburską Austrię, z której mit i ideologia uczyniły symbol różnorodnej i wielonarodowej tradycji, cesarstwo, którego władca zwracał się do ”swoich narodów” i którego hymn śpiewany był w jedenastu różnych językach…
…Cesarski uniwersalizm, który nie potrafił – mimo wielkich wysiłków saksońskich czy szwabskich władców – stworzyć jednolitego i zwartego państwa, przyczynił się do rozpadu wszelkiej politycznej jedności i powstania archipelagu lokalnych autonomii i korporacyjnych przywilejów (…) Prawo powszechne sankcjonowało tę mozaikę kompetencji i prerogatyw, broniło organicznej różnorodności instytucji powstałych w ciągu wieków i przeciwstawiało się wszelkiemu jednolitemu ustawodawstwu…..
…Dla każdej władzy, która pretenduje do reprezentowania uniwersalnej zasady cywilizacji, nadchodzi moment rozrachunku, gdy musi ona ustąpić przed tym, kto jeszcze niedawno był uważany za prymitywną istotę niższą…
…Wydaje się nam niemożliwe, że dla naszych dzieci jest już zamierzchłą i nieznaną przeszłością to, co dla nas było jeszcze bolesną rzeczywistością…
…Historia staje się realna dopiero wtedy, gdy już minęła (…) W czystej teraźniejszości, jedynym zresztą wymiarze, w którym żyjemy, nie ma historii…
…Duch objawia się tam, gdzie chce, i nikt nie może być raz na zawsze pewny swego geniuszu czy swojej małości…
…Prawdziwa literatura powstaje z pragnienia uświadomienia sobie nieustannej udręki życia…
…Ugoda z 1867 r., tworząca podwójną monarchię austro-węgierską, stanowi najdonioślejszą habsburską próbę przemienienia jątrzącej rany, jaką był węgierski separatyzm, w lekarstwo….
…Czasy Franciszka Józefa skończyły się wraz ze śmiercią Johanna Straussa…
…Franciszek Ferdynand nie zrezygnował z tronu z powodu miłości, jak jakiś romantyczny filister (...),ale nie zrezygnował także, ze względu na tron, ze swej miłości, co byłoby rozwiązaniem równie filisterskim…
…Nienawiść dworskiej arystokracji do Franciszka Ferdynanda ujawnia wulgarność każdej grupy społecznej, uważającej się za elitę, i wykluczającej innych ze swego kręgu, podczas gdy to ona sama się zamyka…
….Życie zachwyca się powieściami dla panienek i technikolorem, woli błyskotliwe losy od prozy rzeczywistości i dlatego fascynują je raczej konie na wyścigach w Ascott niż osły na wiejskich drogach. Poezja jednak jest wspanialsza od życia i potrafi opiewać dostojeństwo osła. To osioł a nie koń czystej krwi ogrzewa Jezusa w stajni….
…Zachowuje się jak owi turyści, poszukujący nie skażonych miejsc, przekonani, że tylko inni je zanieczyszczają. (…) Inni to „ pół-ludzie”, głupia i tępa masa, on sam zaś nawet nie podejrzewa, że jest jej częścią”.
…Pogardliwy pisarz, zdający się wyśmiewać wszystkich bez różnicy, w rzeczywistości nie krzywdzi nikogo, ponieważ zwraca się do każdego ze swych czytelników, dając mu do zrozumienia, że jego właśnie uważa jedynie za inteligentnego w masie głupców, choć przecież zwraca sie w ten sposób do wszystkich…
…Standardowe poczucie wyższości wobec masy jest właśnie zachowaniem masowym. Ten, kto mówi o powszechnej głupocie, powinien wiedzieć, że sam nie jest od niej wolny, ponieważ nawet Homer czasami może się zdrzemnąć…
..Wielcy humoryści i wielcy komicy, od Cervantesa i Sterne’a i Bustera Keatona, każą się nam śmiać z ludzkiej małości, ponieważ dostrzegają ją również – i przede wszystkim – w sobie samych i ten bezlitosny śmiech zakłada pełne miłości zrozumienie wspólnego losu…
…W swej powieści „Sto dni” Joseph Roth powtórzy starą plotkę o eiaculatio praecox cesarza (Napoleona),czyniąc z niej symbol jego niespokojnego pospiechu, który musi od razu wszystko załatwić, ma wciąż coś innego do zrobienia i w każdej chwili myśli już o następnej, nie mogąc się nigdy zatrzymać, nawet w miłości i rozkoszy…
…W mojej podróży spotykam zbyt często heraldycznego orła dwugłowego, a zbyt rzadko prawdziwego lub orła bielika latającego nad wodami Dunaju… .
… Naddunajska kultura jest fortecą dającą bezpieczne schronienie, gdy czujemy się zagrożeni przez świat, zaatakowani przez życie i lękamy się zagubienia we wrogiej rzeczywistości. …
…W 1934 r. domy te stały się ośrodkiem wielkiego robotniczego zrywu krwawo stłumionego przez Dollfussa, austrofaszystowskiego kanclerza. Prawica jest patriotyczna, lecz strzela częściej i chętniej do swych rodaków niż do obcych najeźdźców….
…W referendum, oczywiście jedynie formalnym, mającym miejsce w 1938 r. po Anschlussie, tylko 1953 wiedeńczyków (…) głosowało przeciwko przyłączeniu do Trzeciej Rzeszy, choć samobójstw w owym roku było 1358 w stosunku do 400, średniej rocznej…
…Kultura niemiecka, a wraz z nią żydowska, stała się współczynnikiem jedności i cywilizacji Europy Środkowowschodniej: place Sybina-Hermannstadtu, i Braszowa-Kronstadtu, obrazy tradycji niemieckiej, która w samych Niemczech już być może nie istnieje, są niczym akwedukty rzymskie czy rzymskie luki pieczęcią jednolitej cywilizacji, która nadała oblicze Europie Centralnej….
…Broniący Timisoary pasza, wezwany do poddania się, odpowiedział, że zdaje sobie sprawę z tego, iż nie może zwyciężyć, lecz uważa, że powinien przyczynić się do sławy księcia Eugeniusza, przysparzając mu trudniejszego i chlubniejszego zwycięstwa….
…Marszałek Tito coraz bardziej upodabniał się do Franciszka Józefa, nie dlatego oczywiście, że walczył pod jego sztandarami w I wojnie światowej, ale z racji świadomego pragnienia przejęcia po nim ponadnarodowego, naddunajskiego dziedzictwa oraz przywództwa…