-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński15
Biblioteczka
2019-10-01
2019-09-06
Kraków - nowoczesne miasto z tradycjami jest tłem dla powieści o miłości i życiu współczesnych, młodych ludzi. Nie są już nastolatkami, ale ich serca wciąż jeszcze błądzą, poszukując prawdziwych uczuć, stałych, szczerych i odwzajemnionych. I nawet, jeśli je znajdują, to nie zawsze od razu doceniają ich prawdziwą wartość. Niby standard, ale poznając całą trójkę bohaterów, obserwujemy, jak różnie mogą przeplatać się ludzkie losy. Raz na wozie, raz pod wozem - to pierwsze, co nasuwa się przy zachodzących u nich zmianach, ale i kilka innych starych porzekadeł i przysłów, można by przytoczyć, jako skrót myślowy tych opowieści.(...)
Trzy bohaterki i ich historie, w których każdy czytelnik odnajdzie jakąś cząstkę własnych przeżyć. Ich losy splatają się w pięknym Krakowie, gdzie przy tej miłej okazji poznamy kilka klimatycznych kawiarni i restauracji, zabytków, miejsc i ludzi, które pomogą wyciszyć się i odnaleźć prawdziwe wartości oraz poznać własne wnętrze. Tak zadziałały na nasze bohaterki, a co my wyniesiemy z tej podróży do Krakowa, to zależy już od tylko nas i tego, jak skorzystamy z treści, bo sam "krakowski przewodnik duszy" autorstwa Anny Kaik jest doskonale przygotowany dla wszystkich poszukujących prawdziwego szczęścia, wiary i miłości! Wyjątkowo oryginalny spis treści i nazewnictwo rozdziałów, daje nam do zrozumienia, jak mijające, pozornie podobne dni scalają się w jedno, nasze, niepowtarzalne życie tu i teraz.
Pełna recenzja na godzinaZksiazka.blogspot.com
Kraków - nowoczesne miasto z tradycjami jest tłem dla powieści o miłości i życiu współczesnych, młodych ludzi. Nie są już nastolatkami, ale ich serca wciąż jeszcze błądzą, poszukując prawdziwych uczuć, stałych, szczerych i odwzajemnionych. I nawet, jeśli je znajdują, to nie zawsze od razu doceniają ich prawdziwą wartość. Niby standard, ale poznając całą trójkę bohaterów,...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-08-08
Cała recenzja na GodzinaZksiazka.blogspot.com
Na pewno znacie to uczucie, kiedy czytanie powieści, wciąga tak mocno, że nawet po odłożeniu książki, wykonując swoje codzienne czynności, ma się wrażenie, że jej bohaterowie gdzieś naprawdę są, coś właśnie robią, a my nie możemy doczekać się kolejnej wolnej chwili, by wrócić do przerwanego czytania i uczestniczyć w ich życiu. Oto ideał książki na lato. Połączenie opowieści o nowych miejscach, nowo poznanych ludziach i o tym, co w życiu najważniejsze!
Biorąc do ręki "Powierzchnię", nie wiedziałam nic o autorce ani nie czytałam jej wcześniejszych powieści, lecz pisarka zadbała o to, by ktoś taki, jak ja nie zniechęcił się brakiem znajomości przedstawianych wcześniej głównych bohaterów. Przypomina w kilku momentach najważniejsze wydarzenia z pierwszego tomu, nawiązuje do nich i doskonale wprowadza na właściwy szlak. Słowo "szlak" będzie nam towarzyszyło przez całą książkę, podobnie, jak tytułowa "powierzchnia", ale nie obawiajcie się, nie będzie to natrętne towarzystwo.
(...)
mamy i to, co powinno znaleźć się w książkach - drogowskazach, do których z pewnością należy "Powierzchnia" Katarzyny Targosz.
"Musimy przejść przez ogień, żeby wypalił się w nas to, co złe i zbędne. Musimy boleśnie upaść żeby móc się zacząć prawdziwie wznosić".
Powyższy cytat wydaje się być wyjątkowo kompatybilny z ostatnio prezentowaną przeze mnie książką dotyczącą spowiedzi. Tym razem jednak mamy praktyczne sposoby na wykorzystanie tej teorii i przykłady właściwego jej zastosowania w codziennym życiu.
Zapraszam na spotkanie z książką Katarzyny Targosz. Czeka na Was wyjątkowo wciągająca lektura, którą czyta się lekko, przyjemnie i bez chwili znudzenia czy zniechęcenia zbędną treścią. Jednocześnie waga wypowiadanych słów jest odwrotnie proporcjonalna do użytego stylu. Głęboka, istotna i często niezwykle trudna do zrozumienia i dostrzeżenia w codziennym życiu. Tutaj pojmiecie jej całą mądrość, a jeśli nawet nie całą, to z radością sięgniecie po kolejne informacje, by ją zrozumieć i żyć lepiej. A już całkowicie przy okazji, poznacie też piękne regiony naszego kraju, w których toczy się akcja powieści.
Na koniec dodam, że nawet jeśli przeważnie najpierw czytuję pierwszy tom, a drugi często oceniam, jako wtórny i mniej zajmujący, to tym razem spotkała mnie ogromna niespodzianka. Jeśli bowiem drugi tom wciągnął mnie i zafascynował tak bardzo, to jak świetny musi być jego poprzednik?! Mam nadzieję już wkrótce nadrobić zaległości i poznać również "Szlak Kingi" !
Cała recenzja na GodzinaZksiazka.blogspot.com
Na pewno znacie to uczucie, kiedy czytanie powieści, wciąga tak mocno, że nawet po odłożeniu książki, wykonując swoje codzienne czynności, ma się wrażenie, że jej bohaterowie gdzieś naprawdę są, coś właśnie robią, a my nie możemy doczekać się kolejnej wolnej chwili, by wrócić do przerwanego czytania i uczestniczyć w ich życiu....
2019-08-07
godzinaZksiazka.blogspot.com
Kiedy dotychczasowe życie minęło, jakby niepostrzeżenie, ale jednak pamiętasz większość tych przeszłych dni i kiedy możesz je podzielić na dziesięciolecia, a może i nawet na dwie "dwudziestki", to nadchodzi moment podsumowania. Czy tego chcesz czy nie, scenariusz, który układał się w różny sposób, sprawia, że zaczynasz myśleć, co było, czy można było lepiej, w którym momencie pojawił się błąd, ale też i kiedy zaświeciła szczęśliwa gwiazda...Bo przecież życie jest składanką różnych emocji, wydarzeń, sytuacji, na które mamy większy, mniejszy wpływ lub...nie mamy żadnego. Los często decyduje za nas, a my po latach, opamiętujemy się, że jednak można było coś dodać od siebie, zmienić swoją ówczesną przyszłość, która obecnie jest już historią nie do poprawienia.
Magda jest koleżanką Marceliny, bohaterki niedawno przeczytanej przeze mnie powieści Gdy opadły emocje, Tym razem mamy okazję spotkać dwie przyjaciółki na czterdziestych urodzinach Marceliny, która po przejściu swojej metamorfozy, ma nową pracę, męża już w domu, a nie na dalekich morzach i w ogóle czuje się znacznie lepiej przygotowana na wejście w kolejne dwudziestolecie...
A co u Magdy? Również zmiany. Właśnie szykuje się na przyjście swojego pierwszego dziecka, mieszka z mężczyzną, znanym jeszcze z czasów liceum, nadal próbuje z przebojem zdobywać świat, choć zewnętrzna zmiana (czytaj: większy brzuch i waga) mocno jej w tym przeszkadza. Nowe życie, jakie w sobie nosi, nie jest do końca zaplanowane, zatem i mieszane uczucie towarzyszą Magdzie przez większość ciąży. Darek, kumpel z lat szkolnych sprawdził się w roli partnera, ale kobieta nie czuje potrzeby snucia dalszych planów, zwłaszcza małżeńskich. Co stoi na przeszkodzie? Dowiecie się z wątku licealnego, swoistej retrospekcji, która towarzyszy nam w każdym rozdziale. (...)
Magda budzi się do nowego życia i rozprawia ze wszystkim, co już minęło, bo musi i nie ma innej możliwości, a przynajmniej nie powinna jej szukać. Jak znajdzie się w tym nowym życiu i z nowym życiem tuż obok? Przeczytajcie i kibicujcie jej, bo w końcu każdy zasługuje na to, co najlepsze, a niektórzy nawet twierdzą, że życie zaczyna się po czterdziestce i Magda właśnie to sprawdza...
godzinaZksiazka.blogspot.com
Kiedy dotychczasowe życie minęło, jakby niepostrzeżenie, ale jednak pamiętasz większość tych przeszłych dni i kiedy możesz je podzielić na dziesięciolecia, a może i nawet na dwie "dwudziestki", to nadchodzi moment podsumowania. Czy tego chcesz czy nie, scenariusz, który układał się w różny sposób, sprawia, że zaczynasz myśleć, co było, czy można...
2019-05-31
Historia, którą czytamy jest podzielona na trzy części. Pierwsza z nich wciąga nas w opowieść, przynosi wiele chwil, w których emocje biorą górę. Dramatyczne przeżycia i smutek mieszają się jednak z wielką nadzieją i radością. Jest też prawdziwa przyjaźń, która pozwala wierzyć w cuda. Towarzyszymy Edycie w najważniejszym etapie jej życia. Podziwiamy ją i kibicujemy. A ona, z niezwykłym w tej sytuacji, niesamowitym wręcz poczuciem humoru i spokojem, pokazuje wyjście z największego dramatu swojego życia.
Ta część rozpędza nas i przykuwa do stronic, ale przyznaję, że druga wywarła na mnie znacznie mniejsze wrażenie i rodzaj mieszanych uczuć. Nie rozumiem postępowania bohaterki, ale nie muszę, bo to jest jej decyzja. Niemniej sytuacja, kiedy dwoje kochających się osób nie kontaktuje się ze sobą za pomocą dzisiejszych, wszechobecnych mediów i to z banalnego powodu, nagłego i bardzo ważnego wyjazdu. Trwa to na tyle długo, że zaczynam wątpić w możliwości przekazu satelitarnego i działania nadajników telefonii komórkowej.
Przebrnąwszy jednak przez tę część, dotarłam do rozdziału trzeciego, gdzie jakby rozsądek i standardowe myślenie bohaterów zaczyna powracać, aczkolwiek nie bez wyjątków. Edyta niby wierzy i kocha, ale w postępowaniu czasem wychodzi jej coś zupełnie innego. Podoba mi się jednak odczarowanie relacji brat-siostra i bliźniaczej pomocy w potrzebie. Rozmowy szczere i oczyszczające oraz rozwiązania, które pojawiają się nagle i w odpowiednim momencie.
Co więcej, autorka umiejętnie prowadząc fabułę, kompletnie zaskakuje wyjawieniem sekretów, które od początku pojawiały się nieśmiało gdzieś w tle, by pod koniec książki powalić czytelnika swoim odkryciem.
Podsumowując mamy powieść, która według okładkowego streszczenia przedstawia nam drogę do akceptacji siebie oraz łamanie wewnętrznych barier i naukę miłości. Ponadto okazuje się, że bohaterka poszukuje tytułowego sedna życia, mówiąc o nim sedno banału, sedno tęsknoty, sedno marzeń. Rodzina. I rzeczywiście to właśnie dzieje się na kartkach książki, w sposób różnorodny i z pewnością chwilami unikalny.
Historia, którą czytamy jest podzielona na trzy części. Pierwsza z nich wciąga nas w opowieść, przynosi wiele chwil, w których emocje biorą górę. Dramatyczne przeżycia i smutek mieszają się jednak z wielką nadzieją i radością. Jest też prawdziwa przyjaźń, która pozwala wierzyć w cuda. Towarzyszymy Edycie w najważniejszym etapie jej życia. Podziwiamy ją i kibicujemy. A ona,...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-04-23
Spotkania maturzystów zawsze wzbudzają emocje. Tak też było w przypadku Marceliny, której klasa maturalna miała właśnie wspólnie spędzić wieczór, po dwudziestu latach od zakończenia nauki w liceum. Z większością kolegów i koleżanek nasza bohaterka nie widziała się od wielu lat, zaskoczeń będzie więc sporo. Zmiany w wyglądzie, dorobek rodzinny i zawodowy. Sukcesy, ale i niepowodzenia. Ot wszystko, z czego składa się życie.
A sama Marcelina, przygotowuje się do umówionego zjazdu maturzystów z dużą dozą rezerwy. Właściwie, gdyby nie przyjaciółka z lat szkolnych, energiczna Magda, to pewnie wcale nie spieszyłaby się na spotkanie po latach.
Nie ma szczególnych dokonań na swoim koncie, ani specjalnych sukcesów. Zwyczajna praca, rodzina, prowadzenie domu i szara codzienność. O czym tutaj opowiadać? Jednak spotkanie jest z jednego powodu bardzo istotne dla obu kobiet. Będzie tam mężczyzna, kolega z lat szkolnych, z którym wiąże się wiele wspomnień. Autorka odkrywa nam je stopniowo, wciągając w opowieść, jak z kroniki klasowej, gdzie obrazy, podobne do czarno białych zdjęć, zmieniają się i przedstawiają przeszłość lat 90tych. Tam właśnie przenosimy się co rusz i odrywamy od współczesności. Jak z pamiętnika odczytujemy tamte emocje i nastoletnie przejścia. Wspomnienia, refleksje i pytania co by było gdyby...Albo czy to były właściwe decyzje.
Przeskoki w czasie czekają nas dość często i co początkowo lekko mnie rozpraszało, autorka ma zwyczaj rozbudowywania tematu pobocznego, w momencie czytania czegoś, co wydawało się istotnym wątkiem.. Ma to jednak pewien urok, a jest nim głównie klimat roztaczany przez opisy rzeczywistości końca ubiegłego wieku. Przenosimy się w wyobraźni i wspominamy wspólnie z bohaterką dni, które są już za nami. Pewnie dlatego powieść najmocniej przemówi do pokoleń, które co nieco pamiętają z tamtych lat. Nie oznacza to jednak, że i młodsi nie skorzystają z tej wiedzy. A sam wątek główny ma w sobie wiele odo przekazania właśnie młodym. Mamy temat pierwszych miłości, decyzji, wyjazdów z kraju i o niedopowiedzianych słowach, które mogły zmienić przyszłość. Dlatego w tym momencie książka doskonale wpisze się w klimat młodych ludzi, bo to oni mają szansę zaplanować swoją przyszłość, dopowiedzieć to, co chcieliby wyjaśnić właśnie tu i teraz, zanim minie dany im czas na zmiany. Zanim przejdą przez kolejne dwudziestolecie i wybierając się na spotkanie klasowe, wspomną cudowne lata szkolnej beztroski. Bo choć ważne są te dni, których jeszcze nie znamy, to te, które przeżyliśmy zaważyły na wielu decyzjach, jakich już nie da się cofnąć.
Zakończenie tej opowieści może wielu czytelników zaskoczyć i o to chodzi w podobnych historiach. Są o życiu, które nierzadko toczy się zupełnie inaczej, niż przewidywały plany i zapowiadały pierwsze wydarzenia.
Spotkania maturzystów zawsze wzbudzają emocje. Tak też było w przypadku Marceliny, której klasa maturalna miała właśnie wspólnie spędzić wieczór, po dwudziestu latach od zakończenia nauki w liceum. Z większością kolegów i koleżanek nasza bohaterka nie widziała się od wielu lat, zaskoczeń będzie więc sporo. Zmiany w wyglądzie, dorobek rodzinny i zawodowy. Sukcesy, ale i...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-04-14
GodzinaZksiazka.blogspot.com
Noce są najdłuższe, najciemniejsze i najbardziej samotne. Te bezsenne i te spędzane bez kogoś bliskiego obok...
Tak właśnie czuli się od dawna bohaterowie opowieści "Nasze dusze nocą" i chcąc to zmienić, podjęli odważną decyzję. Pozornie zwyczajną, po prostu spotykać się i być ze sobą w te samotne długie noce, ale w małomiasteczkowym środowisku, gdzie żyli na co dzień, taka relacja wywołuje różne reakcje.
Dlaczego jednak dwoje wolnych ludzi, kobieta i mężczyzna mieliby się ukrywać przed ludźmi i światem? Oboje wolni, dojrzali i świadomi swojej decyzji, nie robiąc nikomu krzywdy, nie raniąc kogokolwiek. Ich życie nagle i właściwie z dnia na dzień nabrało nowego tempa. Inne zwyczaje, ponowna bliskość z drugim człowiekiem, a nade wszystko znów poczucie szczęścia, że jest z kim podzielić się swoimi emocjami, myślami, po prostu porozmawiać i trzymać za rękę. Choć postronni obserwatorzy sądzili coś zupełnie innego. Nieważne jednak, co myślą inni, życie jest zbyt krótkie, by spełniać oczekiwanie obcych osób. Obcych tak, lecz są też bliscy. Szczęście rodzica, nie zawsze cieszy również jego dzieci, a już na pewno nie w ten sposób, którego rodzic się spodziewa.
Owdowiała Addie ma dorosłego syna, który właśnie przeżywa swój małżeński kryzys i wydaje się swoim niezadowoleniem obdzielać wszystkich wokół. Na ile może ingerować w życie matki, do czego się posunie, by przeforsować swoje argumenty i wpłynąć na decyzje matki.
Nowym mężczyzną w życiu Addie jest jej sąsiad Louis. Wspomnienia całego życia obojga, poznajemy stopniowo, zbliżamy się do ich problemów i rozumiemy, jak bardzo potrzebują zmian i siebie nawzajem.
Opowieść o życiu, ludziach, odmienności potrzeb, charakterów i przede wszystkim o przemijaniu czasu, starzeniu się i wzajemnych relacjach pomiędzy członkami rodziny.
Egoizm czy troska? Brak zrozumienia czy dbanie o bliską osobę? Oto zupełnie skrajne powody zachowania, ale ich efekty mogą być podobne. Tylko, czy takie emocjonalne ubezwłasnowolnienie kogoś bliskiego to naprawdę przejaw miłości?
Kontrowersyjne zachowanie dorosłych dzieci, to główny powód, dla którego powinni przeczytać tę książkę właśnie młodzi ludzie, bo chociaż opowiada o parze emerytów, to właśnie najbardziej powinna dotrzeć do młodych, pokazać, co czują ci samotni ludzie, często uzależnieni fizycznie czy emocjonalnie od dzieci. Co czują i czego potrzebują. Wsłuchać się i zrozumieć, wykazać odrobiną empatii i pomyśleć o tym, że młodość nie trwa wiecznie...
Świetnie napisana książka, którą czyta się jednym tchem, ani na chwilę nie nużąc niepotrzebnie użytymi słowami. Zakończenie daje nadzieję, ale i przynosi ogromny smutek i u mnie osobiście wewnętrzny sprzeciw wobec takiego traktowania najbliższych osób.
GodzinaZksiazka.blogspot.com
Noce są najdłuższe, najciemniejsze i najbardziej samotne. Te bezsenne i te spędzane bez kogoś bliskiego obok...
Tak właśnie czuli się od dawna bohaterowie opowieści "Nasze dusze nocą" i chcąc to zmienić, podjęli odważną decyzję. Pozornie zwyczajną, po prostu spotykać się i być ze sobą w te samotne długie noce, ale w małomiasteczkowym środowisku,...
2018-10-22
Cała opinia na: GodzinaZksiazka.blospot.com
Rodzinny obiad, brzęk rozkładanych talerzy, odgłosy z kuchni, zapach świeżo przygotowanych potraw. Nestorka rodu - Irena Tylawska zaprosiła, jak co niedzielę, wszystkich swoich bliskich na wspólny posiłek. Jest okazja, by porozmawiać, ogłosić dobre nowiny, podzielić się wiadomościami i po prostu pobyć ze sobą. Brakuje jednak jednej osoby w rodzinie - ojca, dziadka, pradziadka. Odszedł wiele lat temu, ale nie w taki naturalny sposób, z którym po jakimś czasie wszyscy muszą się pogodzić. Opuścił ich nagle, bez ostrzeżenia i wszelki ślad po nim zaginął. W nieznanych okolicznościach, w nieznanym kierunku, bez jakiejkolwiek wiadomości, po prostu zniknął.
Poszukiwania, śledztwo, tysiące pytań, kilkadziesiąt przesłuchanych osób i żadnych efektów. Rodzina przywykła już do myśli, ze ta sprawa na zawsze pozostanie tajemnicą. Jedynie Paweł - dorosły już syn Ireny Tylawskiej, nie daje za wygraną i przez ponad czterdzieści lat zmaga się z samym sobą, a kiedy tylko natrafi na jakąkolwiek wskazówkę dotyczącą ojca, natychmiast rozpoczyna nową serię poszukiwań.
Kiedy podczas rodzinnego spotkania oglądają wspólnie filmy z przeszłości, nagle na nagraniu, pojawia się twarz obcej kobiety, która poufale uśmiecha się do kogoś, stojącego za kamerą. Wszyscy wiedzą, że jedynym kamerzystą w rodzinie był zaginiony ojciec. Czy właśnie rozwiązali zagadkę? (...)
Nowy ślad prowadzi Pawła w rejony, gdzie przebywał ojciec, jeszcze zanim zniknął. Rozmowy z dawnymi współpracownikami, sąsiadami, znajomymi, wiodą mężczyznę w nieznane dotąd okoliczności. Nie znał takiego ojca, właściwie zdaje sobie sprawę, że niewiele o nim wiedział. Staje się jasne, że pracował w sposób kontrowersyjny i prawdopodobnie równie podobnie żył. Kim zatem jest kobieta z filmu?
Pewnego dnia, Paweł trafia na kogoś, kto ją rozpoznaje i po nitce do kłębka, poznaje samo sedno sprawy.(...)
Polecam powieść, w której poszukiwania wnoszą lekki powiew historii XX wieku oraz sensacji, a poszczególni członkowie rodziny, pokazują nam jak w zwierciadle naszą codzienność. Konflikty, życie małżeńskie, relacje dzieci i rodziców, wpływ jednych na drugich, młodość i starzenie się w dzisiejszym świecie, współczesna kariera zawodowa i koszty, z nią związane oraz miłość, która musi w tym wszystkim znaleźć swoje miejsce.
Cała opinia na: GodzinaZksiazka.blospot.com
Rodzinny obiad, brzęk rozkładanych talerzy, odgłosy z kuchni, zapach świeżo przygotowanych potraw. Nestorka rodu - Irena Tylawska zaprosiła, jak co niedzielę, wszystkich swoich bliskich na wspólny posiłek. Jest okazja, by porozmawiać, ogłosić dobre nowiny, podzielić się wiadomościami i po prostu pobyć ze sobą. Brakuje jednak...
2018-10-15
Na całą recenzję zapraszam na: GodzinaZksiazka.blogspot.com
Spełnianie swoich marzeń to najpiękniejsze zadanie, jakie można sobie wyznaczyć. Jeśli dodatkowo połączy się to z pracą zawodową, czegóż chcieć więcej? Radość, szczęście i zadowolenie z życia gwarantowane? Nie do końca, jak się okazało w przypadku Zoe. (...)
Opowieść, którą czyta się lekko i z przyjemnością, a wywołuje duże emocje i ważne przemyślenia, choćby na temat relacji rodzice-dzieci.
Oto samotność i niepewność małego chłopca, porzuconego kiedyś przez ojca. Poczucie odrzucenia i niska samoocena, które ciążą na nim przez wiele lat.
Jest i ojciec, który od córki oczekuje zupełnie innego życia, niż to, które ona wybiera. A kiedy dziewczyna popełnia błędy, nie otrzymuje wsparcia i pomocy, ale tylko potwierdzanie słuszności wcześniejszych nakazów oraz kolejne propozycje nie do odrzucenia. Jeśli nie robisz tak, jak ja chcę, nie licz na mnie.
Krytyka i narzucanie swojej woli nie ułatwiają kontaktów rodzica w dzieckiem. Ciężko odnaleźć w tej relacji choćby mały cień uczucia Smutne, ale i prawdziwe historie.
Opowieść o ludziach, żyjących w małej społeczności. Jedni są tam od zawsze, zakładają rodziny, pracują, mierzą się ze swoim losem. Inni odcinają się i uciekają stamtąd, ale ich późniejsze powroty niosą mądre przesłania. Może jedno z nich, to "wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej"? Choć, niekiedy ten dom trzeba budować zupełnie od nowa i nie w taki sposób, jak się zaplanowało kilka lat wcześniej...
Na całą recenzję zapraszam na: GodzinaZksiazka.blogspot.com
Spełnianie swoich marzeń to najpiękniejsze zadanie, jakie można sobie wyznaczyć. Jeśli dodatkowo połączy się to z pracą zawodową, czegóż chcieć więcej? Radość, szczęście i zadowolenie z życia gwarantowane? Nie do końca, jak się okazało w przypadku Zoe. (...)
Opowieść, którą czyta się lekko i z przyjemnością, a...
2018-09-25
Całą opinia na: GodzinaZksiazka.blogspot.com
Jesienne miesiące: wrzesień, październik, listopad, a w każdym z nich jedno ważne wydarzenie - ślub. Trzy opowiadania, trzech różnych autorek. Co ciekawe, w dwóch z nich, pary narzeczonych są "na niby". W pierwszym, powodem udawania jest inscenizacja - rekonstrukcja historyczna. W drugim, spełnienie marzeń umierającego ojca. Trzeci ślub dotyczy pary przyjaciół, gdzie wahania pomiędzy przyjaźnią, a miłością trwają wiele lat.
Jakkolwiek dochodzi do spotkania i zakochania, to wiadomo, że miłość jest najważniejsza.
Czy mówimy o miłości do partnera, czy miłości do dzieci albo rodziców, wiemy, że to ona determinuje zachowania naszych bohaterów.
(...)
Opowieści napisane przez różne autorki, ale zbieżne w tematach i odczuciach. Różniący się bohaterowie, ale miłość wciąż ta sama, prawdziwa. Czasem skrywana przez wiele lat, a czasem nagła i pewna swej mocy, od pierwszych gestów, spojrzeń, wspólnie spędzonych chwil.
Przy okazji przygotowań, poznajemy środowisko, w którym mieszkają, pracują i na co dzień przebywają nasi bohaterowie. Wciągamy się w małomiasteczkowe klimaty, obserwujemy życie społeczności i tak, jak w filmie, przenosimy wraz z nimi do kolejnych miejsc i wydarzeń.
Ciepłe i emocjonalne opowiadania o życiu, decyzjach i oczywiście o uczuciach tych dojrzewających długo i tych, uderzających niespodziewanie, jak grom z jasnego nieba. Idealne na jesienne wieczory, ogrzewające duszę wiarą, że miłość naprawdę może odmienić los na lepsze.
Całą opinia na: GodzinaZksiazka.blogspot.com
Jesienne miesiące: wrzesień, październik, listopad, a w każdym z nich jedno ważne wydarzenie - ślub. Trzy opowiadania, trzech różnych autorek. Co ciekawe, w dwóch z nich, pary narzeczonych są "na niby". W pierwszym, powodem udawania jest inscenizacja - rekonstrukcja historyczna. W drugim, spełnienie marzeń umierającego ojca....
2018-07-25
GodzinaZksiazka.blogspot.com
Przeprowadzka na wieś. Ucieczka od miejskiego zgiełku i problemów. Zmiana dotychczasowego trybu życia i ukrycie przed światem. Oto temat, który już drugi raz w tym miesiącu pojawia się w czytanych przez mnie książkach. I jeśli mówimy o podobieństwie, to byłoby na tyle...
życia i ukrycie przed światem. Oto temat, który już drugi raz w tym miesiącu pojawia się w czytanych przez mnie książkach. I jeśli mówimy o podobieństwie, to byłoby na tyle.
Powodem ucieczki bohaterki "Na koniec świata" jest przede wszystkim nieudany związek oraz konfliktowa krewna, z którą przyszło jej mieszkać.
Młoda kobieta ucieka z miasta i można powiedzieć, że "porywa się z motyką na słońce". Co w tym przypadku można rozumieć dwojako, bo zarówno zakup zrujnowanego domu, jak i nowy sposób na życie- wiejskiej gospodyni jest czymś nowym i nieznanym.
Urządzanie się w nowym domu, poznawanie sąsiadów i tworzenie własnego świata w odmiennym od dotychczasowego środowisku. Oto wyzwania czekające na główną bohaterkę.
Co prawda napomyka się coś o prowadzeniu eko-warsztatów dla turystów, jakieś rękodzieło, mydełka, zielarstwo, wypiek chleba. Ot moda na ekologię, a dla mieszkańców wsi codzienność i sposób życia. Tematy te są jednak tylko zapowiedziane, bo z realizacją jest już inaczej. Kończy się na uszyciu kilku poduszek i przygotowaniu ich do wysyłki. A czy to wina samej bohaterki, czy może niekonsekwencja autorki, tego nie wiem.
Na pewno myślą przewodnią książki jest przybliżenie nam niektórych zwyczajów, rytuałów czy obrzędów zwanych potocznie pogańskimi, a dyplomatycznie mówiąc starosłowiańskimi, indiańskimi itp. To taka egzotyka, którą autorka posługuje się, przedstawiając nam podobno niezwykłe umiejętności posiadane przez bohaterkę Basię, kilkakrotnie nazywaną "wiedźmą" - od słowa "wie" (ale do babki z "Rancza" jej daleko...) czy zielarką.
Mamy więc jakieś "oczyszczanie przez spalanie". Obchodzenie ogniska trzy razy dookoła, wypowiadanie zaklęć. Mamy też i rodzaj totemu przed domem, zwanego opiekuńczym duchem. Jakiś "majowy pal" - symbol płodności, łapacze chwil, snów itp. Mało wprawdzie jest ziół, bo tak naprawdę dowiedzieliśmy się jedynie o działaniu poduszki wypełnionej gryką i klika słów o belladonnie z opisu w internecie. Poznamy przepis na zakwas z czerwonych buraków - choć ziołami nie są. Jest i opis smażenia jajecznicy, który zajmuje półtorej strony. Wyjaśnienia chwilami przydługawe, chwilami lekko dziwne, a zdarza się, iż takie oczywiste, że o czym tutaj czytać.
Biorę poprawkę na debiut, ale mieszane uczucia nie opuszczały mnie podczas tej czytelniczej przygody na końcu świata.
Liczba mieszkańców wioski zawężona właściwie do czterech postaci. Wiejska gospodyni pani Rzepkowa -biegle władająca miejscową gwarą, (zapisaną fonetycznie specjalnie dla nas), osobliwy listonosz - elokwentny, romantyczny, nieśmiały i chyba idealny, jak na mężczyznę. Do tego zakochany od pierwszego wejrzenia w nowo przybyłej Barbarze Budziarek, choć ten wątek jest chyba jednym z najdziwniejszych. Raz bowiem Barbara kpi i nie zauważa wiejskiego listonosza, innym razem marzy o nim i śni, doceniając cechy oryginalnej osobowości .
Za to pracownik poczty najpierw tak nieśmiały, że tylko z ukrycia obserwuje obiekt swoich westchnień, po to, by po kilku rozdziałach wyśmiewać i wytykać jej brak znajomości "obsługi krowy", a dobę później bez zahamowań zajmować się pijaną ukochaną, żartować z jej słabości. Oczywiście w jak najbardziej elegancki sposób, jeśli w stanie upojenia pozostaje miejsce na elegancję. Rozbieżność zachowań spora i zaskakująca.
Każda porządna główna bohaterka ma swoją najlepszą przyjaciółkę. Tutaj jest nią Halinka, miastowa dziewczyna, krzykliwa, nadpobudliwa i przewlekle nadużywająca słowa "pierdziulę" we wszystkich odmianach. Przy okazji z własnym niewiernym narzeczonym, który niby staje się lepszym człowiekiem, ale potem jakoś rozmywa w tle, choć z racji stanu Halinki powinien przecież jakoś konkretnie się określić i być przy niej dzień i noc.
Zmiany na lepsze dotyczą również książkowej Cruelli, ciotki Bogusławy, cudownie odmienionej przez jej zdrowotne problemy. W tę odmianę chyba jakoś można uwierzyć, zważywszy na powagę sytuacji, chociaż skrajność zachowań i słów wypowiadanych "przed i po" jest bardzo zróżnicowana.
Moją uwagę zwróciło wtrącanie do tekstu nie tylko poezji czy piosenek/przyśpiewek, ale i pewne nakierowanie na nurt disco polo, którego bohaterka dzielnie broni i nawet w dziwacznej scenie mycia krowy, przytacza jeden ze znanych przebojów.
Na zakończenie zafundowano nam nagłe zwroty sytuacji, niewyjaśnione powody wyjazdów (i znów pytanie: gdzie podziewa się nawrócony narzeczony?). Znamienna burza, zepsute telefony otwierające możliwości kontynuacji przygód Barbary Budziarek i jej drużyny.
I choć ta pierwsza książka pozostawiła we mnie pewną nieskładność, dziury w wątkach i braki w płynności czytania, to i tak chętnie odwiedziłabym ponownie Koniec Świata. Kto wie, może uda się go trochę lepiej przedstawić, bo potencjał w tej wsi widzę bardzo duży..
Jeśli chodzi o formę, to Interesującym zabiegiem jest nadawanie tytułów poszczególnym rozdziałom, przy czym, są nimi powiedzenia, nawiązania do przysłów, takie myśli nieuczesane, lekko natchnione lub humorystyczne.
GodzinaZksiazka.blogspot.com
Przeprowadzka na wieś. Ucieczka od miejskiego zgiełku i problemów. Zmiana dotychczasowego trybu życia i ukrycie przed światem. Oto temat, który już drugi raz w tym miesiącu pojawia się w czytanych przez mnie książkach. I jeśli mówimy o podobieństwie, to byłoby na tyle...
życia i ukrycie przed światem. Oto temat, który już drugi raz w tym...
2018-07-09
GodzinaZksiazka.blogspot.com
Opis z tyłu okładki: "hygge po polsku". Modne słowo, a jak to wygląda w wykonaniu bohaterów tej książki? Różnie. Mamy trzy wątki i odmienne postacie. Małżeństwo z dwójką dzieci, mające kłopoty finansowe, decyduje się na przeprowadzkę na prowincję, gdzie mogą zamieszkać w odziedziczonym domu z ogrodem. Młoda kobieta, przebojowa pracownica korporacji, chwilowo przebywająca na długim urlopie, by opiekować się chorą krewną. Jest i mężczyzna, starszy, samotny pracoholik zmuszony przez firmę do przejścia na emeryturę. Losy tej trójki poznajemy w początkowych rozdziałach, po to, by z czasem obserwować, jak zamieszkanie w jednym małym miasteczku, sprawi, że ich drogi chwilami się splatają, a życie nabierze zupełnie innego wymiaru.
Czytając takie historie o ludziach, oczekujemy czegoś zaskakującego, bo przecież nie po to mamy książkę, by dowiedzieć się, jak codziennie wstają, idą do pracy, świętują przy grillu itp. I chociaż wydaje się, że "wszystko już było", to autorce udało się sprawić, że opowieść wciąga. Pracoholizm, który dotyka zarówno młodych, jak i starszych, kłopoty finansowe, w jakie można popaść nie czytając dokładnie umów, zazdrość i podejrzenia o małżeńską zdradę, rodzinne zawiłe historie, smutek i dramaty odejścia bliskich osób, ale radość ze spełniania swoich marzeń oraz uczenie się czerpania szczęścia z małych rzeczy.
Mamy zatem wspomniane "hygge po polsku". I nawet, jeśli niektórzy porównują to słowo do naszego narodowego stwierdzenia "jakoś to będzie", to i tak warto zmierzyć się ze zmianami mogącymi naprawdę poprawić jakość życia. Może i jest to wytłumaczenie dla tzw klasy średniej tego, że drobiazgi w życiu są ważniejsze od fortuny, dającej przepustkę do luksusu. Może i cieszenie się pięknem przyrody jest dla przeciętniaków, a przebywanie w drogich wnętrzach i miejscach dla wybrańców, ale takie opowieści dają nam okazję do zastanowienia się, czego tak właściwie oczekujemy my sami.
Sposób pisania pani Doroty Schrammek poznałam jakiś czas temu. Dość charakterystycznym elementem są opisy, dotyczące czegoś, co pojawia się w tle wydarzeń. W tej książce dowiemy się wiele nie tylko o Pojezierzu Drawskim, regionalnej kuchni, o wilkach, ale i o niektórych tradycjach i obrządku kościoła katolickiego. Fakty, konkrety, opisy prawie encyklopedyczne. W taki sposób, przedstawiona jest nam bowiem tytułowa "wiara". Nie ma tutaj szczególnego zaangażowania i życia zgodnie z nauczaniem kościoła, bo z mszą i modlitwą najwięcej mają do czynienia dwie starsze panie. Pojawiają się jednak i elementy, które matka chciałaby przekazać dzieciom. Jest to taka namiastka i chyba obraz obecnych czasów, w których młodzi ludzie wiarę w Boga traktują, jako kolejną ciekawostkę i wspomnienie z dzieciństwa albo coś, co charakteryzuje starszych, nudzących się, niepracujących już staruszków.
Drugie spotkanie z twórczością autorki uważam jednak za znacznie bardziej udane, aniżeli poprzednie. Dlatego z ciekawością sięgnę po kolejny tom tej zapowiedzianej trylogii, tym bardziej, że wydarzenia dotyczące mieszkańców Winnego Wzgórza w ostatnim rozdziale stają się naprawdę intrygujące. Czekam zatem na następną część z niecierpliwością.
A mottem książki niech będą słowa dziewięćdziesięcioletniej kobiety, która wspomina czasy swojej młodości: " ...niczego nie było. Ale człowiek miał niewiele i był szczęśliwy. A teraz ma wszystko, tylko szczęścia brak..."
GodzinaZksiazka.blogspot.com
Opis z tyłu okładki: "hygge po polsku". Modne słowo, a jak to wygląda w wykonaniu bohaterów tej książki? Różnie. Mamy trzy wątki i odmienne postacie. Małżeństwo z dwójką dzieci, mające kłopoty finansowe, decyduje się na przeprowadzkę na prowincję, gdzie mogą zamieszkać w odziedziczonym domu z ogrodem. Młoda kobieta, przebojowa pracownica...
2018-06-29
GodzinaZksiazka.blogspot.com
I znów gościmy na zamku u Kostków! Akcja "Zamek totalny" trwa. Zapowiedziane przez menadżerkę Miladę plan zostaje uruchomiony. Turyści zachęcani przez reklamę przyjeżdżają tłumnie, by uczestniczyć w niezwykłym spotkaniu z rodem czesko-amerykańskich arystokratów. Co ich czeka? Na pewno niecodzienne doznania i mnóstwo improwizacji.
Spadająca z komina kukła czarownicy-pokojówki, zwiedzanie katakumb, a w tle tajemnicze, straszne odgłosy...Jeden z wpisów do dziennika, prowadzonego przez Marię brzmi:
"Przed chwilą otworzyły się drzwi grobowca i ktoś z niego wyszedł. Mam nadzieję, że to nie był żaden z naszych martwych przodków"...
Znani z poprzedniej części bohaterowie są znów z nami. Kucharka i sprzątaczka pani Cicha, ma niejeden problem z nową mieszkanką zamku na Kostce - Deniską. To córka prawnika, który prowadzi sprawy większości arystokracji w Czechach. Rozpieszczona jedynaczka ma pewne problemy z osobowością, a dokładnie w jej odnalezieniu, które objawiają się również zewnętrznie. Piercing w ilości kilogramowej, anoreksja, sinoniebieski makijaż, epizody z narkotykami i dwa dominujące słowa w wypowiedziach "psycho" i "super". To tylko namiastka kłopotów, jakie nadchodzą. Deniska zostaje bowiem na zamku na długi czas. Oszczędny i zapobiegliwy hrabia Kostka dobrowolnie, ale i za sporą opłatą zobowiązał się do opieki nad nieznośną córką swojego adwokata. Maria, jako jej rówieśniczka staje przed nowym wyzwaniem.
Turystyka kwitnie, nieprzewidziane wydarzenia zaskakują. Kasztelan Józef nadal nie przepada za muflonami (jak nazywa turystów) i okazuje im to na każdym kroku. Choćby tłumacząc, że dotknięcie trumny oznacza bogactwo, a tymczasem legenda głosi, że dotykający umrze w ciągu roku...Te i inne "zasadzki" czekają gości na zamku w Kostce. Maria dwoi się i troi, by dobrze wypaść jako przewodniczka. Deniska o dziwo chętnie pomaga w pracy, chociaż efekty tego są różne.
Dodajmy jeszcze niezwykłą przygodę na zjeździe arystokratów z całej Europy, na który to Kostkowie dostają specjalne zaproszenie. Przygotowania do wyjazdu najbardziej pochłaniają hrabinę Vivien, matkę Marii. Hrabina wielbi księżnę Dianę, a ta ma być obecna wraz z małoletnimi jeszcze synami. A może by również pomyśleć o dobrym wydaniu za mąż córki?
W tle oczywiście znów pojawiają się znane z pierwszej części postacie piosenkarki Heleny Vondraczkowej, ściśle związanej z historią zamku Kostków oraz księcia Schwarzenberga, któremu niezmiennie zazdrości wszystkiego ojciec Marii.
Codzienność na zamku Kostków jest naprawdę niezwykła. Potrafi skutecznie poprawić humor i dodać nam ochoty do przeżywania swoich, zwyczajnych dni w oryginalny sposób. Jeśli oni mogą, to czemu nie my? Arystokratyczne zachowania w ich wykonaniu są na tyle przystępne, że i my możemy spróbować równie dobrze cieszyć się życiem!
Humor niezmiennie czeski...Forma dziennika/pamiętnika skutecznie wciągająca. Wrażenie i osobiste opinie narratorki, dodatkowo podkreślane w listach do Maksa- rówieśnika Marii- również z podupadającej arystokracji, rodu Launów.
Polecam.
Jedno tylko nie dawało mi spokoju przez całą opowieść...Dlaczego jeden z zamkowych dogów otrzymał w treści imię Władek, skoro do tej pory miał na imię Leoś i nawet na początku tej części tak go przedstawiono? Hmm...może ktoś zna odpowiedź, czy ja coś przeoczyłam?
GodzinaZksiazka.blogspot.com
I znów gościmy na zamku u Kostków! Akcja "Zamek totalny" trwa. Zapowiedziane przez menadżerkę Miladę plan zostaje uruchomiony. Turyści zachęcani przez reklamę przyjeżdżają tłumnie, by uczestniczyć w niezwykłym spotkaniu z rodem czesko-amerykańskich arystokratów. Co ich czeka? Na pewno niecodzienne doznania i mnóstwo improwizacji.
Spadająca z...
2018-06-22
Cała opinia na: GodzinaZksiazka.blogspot.com
Jeśli lubicie czeskie komedie, to z pewnością nie rozczaruje was rodzaj humoru proponowanego przez autora tej książki. Do przeczytania tej historii, w dużej mierze przyczyniły się pozytywne opinie na jej temat i oczywiście wspomniane czeskie komedie, które chętnie oglądam.
Rozpoczynamy od razu z humorem, choć lekko makabrycznym, powoli oswajamy się i przechodząc do kolejnych stron przyzwyczajamy do stylu bycia i słownictwa (również tego mało arystokratycznego) rodziny, której losy śledzić będziemy przez całą opowieść.
"Ostatnia arystokratka" jest rodzajem dziennika, w którym kolejne dni, opisane przez narratorkę wiodą nas przez przełomowy moment w życiu rodziny Kostków. Amerykanin, czeskiego pochodzenia otrzymuje pewnego dnia wiadomość, iż jest ostatnim z rodu dziedzicem zamku w Czechach. Wraz z żoną i córką przemierza więc ocean, by objąć rządy i rozpocząć nowe życie, jako hrabia. Spodziewając się poprawy życia i sporych dóbr materialnych, szybko przekonuje się, że być hrabią w Czechach to niekoniecznie jest życie na wysokim poziomie. Zamek wymaga remontów, a pieniądze zniknęły, co skrzętnie podlicza, sprawdzając wydatki swoich przodków, rządzących dawniej na Kostce.(...)
Trzeba zacząć działać. Hrabia Kostka sprowadza na zamek, sprawdzoną menadżerkę Miladę, która ma postawić wszystko na nogi. Potrzebne są pieniądze i ta kobieta potrafi je zdobyć. Należy jednak wprowadzić zmiany, dużo zmian. Trwają przygotowania do akcji "Zamek totalny". Rodzina musi dostosować się do turystów, pokazać im swoje życie, zacząć udzielać wywiadów dziennikarzom. Należy podkreślić to, co istotne i ukryć to, co niechlubne. Plan marketingowy zostaje uruchomiony.
Oczywiście w przedstawieniu muszą wziąć udział wszyscy, nawet nieposłuszne i niewytresowane zamkowe wielkie dogi. Punktami kulminacyjnymi oczywiście powinny być mocne akcenty, jak katakumby, apartamenty, w których niegdyś przebywał oficer SS, a także kontrowersyjna komnata, niechlubnego przodka erotomana. Nieprawdopodobne wydarzenia ( jak noc w apartamencie Himmlera z uruchamiającą się wciąż marszową muzyką), historie, które rozbawią niejednego ponuraka oraz charakterystyczne postacie, których szybko nie zapomnicie. (...)
Po zakończeniu książki mamy nieodpartą chęć odnalezienia zamku w Kostce na mapie i zwiedzenia go, to niestety nie uda nam się tego zrobić. Możemy jedynie poddać się klimatowi książki i z radością sięgnąć po jej kolejną część "Arystokratka w ukropie". Co z chęcią wkrótce uczynię.
Cała opinia na: GodzinaZksiazka.blogspot.com
Jeśli lubicie czeskie komedie, to z pewnością nie rozczaruje was rodzaj humoru proponowanego przez autora tej książki. Do przeczytania tej historii, w dużej mierze przyczyniły się pozytywne opinie na jej temat i oczywiście wspomniane czeskie komedie, które chętnie oglądam.
Rozpoczynamy od razu z humorem, choć lekko makabrycznym, ...
2018-04-10
GodzinaZksiazka.blogspot.com
(...)
Ryan i Abby, bohaterowie tej opowieści są nam już znani z książek serii Chapel Springs. Koncentrujemy się na problemach ex-małżeństwa, które po trzech latach rozłąki spotyka się w nowych okolicznościach. Kobieta i mężczyzna, których łączyła bliska więź, teraz mają okazję poznać się jeszcze bliżej. Okazuje się bowiem, że nie wiedzieli o sobie wszystkiego, nie znali aż tak dobrze, jak sądzili wcześniej. Oceniali się, spierali, krytykowali, nie biorąc pod uwagę wielu aspektów ich związku. Teraz mają kilka dni, by przekonać się, czy to, co łączyło ich wcześniej ma szansę na odnowę, czy lepiej nie próbować, a może stworzyć zupełnie nowy związek, na nowych podstawach.
Powieść, którą czytamy z dużym zaangażowaniem emocjonalnym. Historia, w której wątki wplątani są również bohaterowie poprzednich części powieści Denise Hunter. To jakby powrót do miasteczka, gdzie znamy już mieszkańców, wiemy, kim są, jak żyją, czym się zajmują. Teraz śledzimy losy sympatycznej pary, której większość będzie kibicować przez całą książkę. Jaka zapadnie decyzja? Jakakolwiek by nie była, będzie to ich własna decyzja. Są dorośli, choć jak się okazuje, najpierw muszą uporać się z wszystkimi cierniami z przeszłości.
Rodzice, którzy w tej historii odgrywają bardzo ważną rolę, jawią się przed nami w różnych odsłonach. Rodzinna bliskość, zaufanie, oddanie oraz wzajemna pomoc. Ale i tacy, którzy nie potrafią przekazać dziecku tego, co najlepsze. Dowiemy się, jak ogromny wpływ na dzieci i ich przyszłość ma sposób ich wychowywania, traktowania, a nawet powtarzanych często słów. Jest to jeden z ważniejszych problemów poruszonych w tej powieści.
Warto przeczytać, warto też spojrzeć na związek dwojga ludzi z dystansu, a jednocześnie i od środka. Autorka daje nam szansę na te dwa punkty widzenia i prowadzi nas umiejętnie, wciągając w to nawet fachową pomoc pani psycholog, która jest jedną z drugoplanowych bohaterek historii.
GodzinaZksiazka.blogspot.com
(...)
Ryan i Abby, bohaterowie tej opowieści są nam już znani z książek serii Chapel Springs. Koncentrujemy się na problemach ex-małżeństwa, które po trzech latach rozłąki spotyka się w nowych okolicznościach. Kobieta i mężczyzna, których łączyła bliska więź, teraz mają okazję poznać się jeszcze bliżej. Okazuje się bowiem, że nie wiedzieli o...
2018-03-23
GodzinaZksiazka.blogspot.com
(...)
Jeśli trzymać się nazewnictwa "podróż w czasie", to pierwszą część sagi o Czartorowiczach przemierzaliśmy spokojnie - bryczką, podziwiając okolicę. Teraz, w drugiej części, czujemy się, jakby bryczkę zamieniono nam na znacznie szybszy pociąg i zatrzymując na kolejnych stacjach, dostrzegamy, jak szybko mknie czas w tej podróży. Każda stacja, jakby kolejny miniony rok, bowiem w tej części dwadzieścia lat minie, jak z bicza strzelił.
Nasi, znani bohaterowie Emilia, Antoni, Ignacy, Blanka stają się już dziadkami, Ewa oraz Iga są matkami, żonami. Każda z nich inaczej rozpoczyna swoje dorosłe życie.
Ewa, spokojna, rozważna, wychowuje swoje dzieci na wiejskim dworze, ale nie odcina ich od dobrodziejstw większych aglomeracji. Iga, którą małżeńskie niepowodzenia z pierwszej części wiodą do życia w mieście, tam rozpoczyna nowy etap i nowy związek. Pojawiają się dzieci, nowe wyzwania, kłopoty i zmartwienia, ot codzienność...
I tak w wieku dziesięciu lat, córka państwa Sasickich, wyjeżdża do miasta, by uczyć się w przyklasztornej szkole dla dziewcząt. Odtąd mimowolnie przejmuje już "pałeczkę pierwszeństwa" w czartorowickiej opowieści. Mała Adelajda dorasta. Jej kuzynostwo również. Pojawiają się także dzieci znajomych nam z poprzedniej części osób - doktora Lisieckiego czy z rodziny Świergiełłów.
Wszyscy ci młodzi ludzie, prowadzą nas teraz przez nowe pokolenie, nowe czasy. Jak zwykle w tle poznamy staropolskie obyczaje świąteczne, tradycje Wielkanocy, zapustów, czy Bożego Narodzenia. Od początku sagi, towarzyszy nam muzyka i śpiew. I te ludowe i te z nutą patriotyzmu w tle.
Kto czyta książkę, która prowadzi nas przez kolejne lata życia rodzin, wymiany pokoleń, temu nie umknie z pewnością filozoficzna myśl, jaka sama się nasuwa. Życie, wydawałoby się długie i składające z tylu godzin, dni, chwil, a tymczasem w pewnym momencie zamyka się je w dwóch krańcowych datach. Tak też jest w wielu momentach, przy czytaniu tej powieści.
Nagle uświadamiamy sobie, że oto bohater, który przeżywał tyle trosk, zastanawiał się, planował, cieszył, smucił, on już nie istnieje w tej rzeczywistości. Określają go dwie daty, ale najlepiej, żeby było też i co napisać pomiędzy nimi. Żeby życie nie zamknęło się bez śladu, a jedyną pamiątka po osobie była data narodzin i śmierci. To myśli, które bezwiednie przychodzą na myśl, kiedy czyta się takie kilku pokoleniowe historie. Dodatkowo wgląd na całość życia, pozwala na chwilę zadumy, w przypadku niepowodzeń, problemów, tragedii. Dlaczego tak się stało, gdzie tkwił błąd, w którym momencie warto było zmienić działanie. I dotyczy to zarówno niepowodzeń małżeńskich, tragicznej śmierci, jak i błędów wychowawczych.
Bo czy nie jest smutno, kiedy z małego, słodkiego brzdąca, wyrasta człowiek bezczelny, bezwzględny, leniwy, czy prostacki? I czy człowiek nie zapłacze nad losem sierotki, pracowitej, zdolnej i pragnącej kochać, która od losu otrzymuje tyle przykrości? A rodzice, z troską wychowujący swe pociechy, czy nie zasługują na ich szacunek i pomoc w starości? Małżeństwa, w których wzajemne przywiązanie i miłość sprawiają, że ludzie odchodzą z tego świata prawie jednocześnie (wbrew temu, o czym pisze autorka, takie przypadki, gdy kobieta czy mężczyzna umiera, kilka dni lub tygodni po śmierci współmałżonka, wcale nie są tak sporadyczne....)
Te wszystkie powody do zadumy oraz porywającą historię życia rodzin z końca XIX wieku znajdziecie z drugim tomie książki Dwór w Czartorowiczach, Polecam tę fascynującą podróż w czasie, która nie tylko przyspiesza w swoim chronologicznym charakterze, ale i czyta się ją znacznie szybciej. Napisana językiem lżejszym niż poprzednia część, mniej nawiązującym do staropolszczyzny(choćby w użyciu wieloczłonowych rodowych nazwisk), prowadzi nas gładko przez ostatnie lata dziewiętnastego stulecia aż do roku, w którym po 123 latach Polska znów znalazła się na mapie Europy.
GodzinaZksiazka.blogspot.com
(...)
Jeśli trzymać się nazewnictwa "podróż w czasie", to pierwszą część sagi o Czartorowiczach przemierzaliśmy spokojnie - bryczką, podziwiając okolicę. Teraz, w drugiej części, czujemy się, jakby bryczkę zamieniono nam na znacznie szybszy pociąg i zatrzymując na kolejnych stacjach, dostrzegamy, jak szybko mknie czas w tej podróży. Każda...
2018-03-19
GodzinaZksiazka.blogspot.com
(...)
Wieś z końca XIX wieku poznawaliśmy kiedyś, choćby w powieści "Nad Niemnem", Elizy Orzeszkowej i nie mogę oprzeć się wrażeniu, iż autorka również była pod wielkim wrażeniem tamtego dzieła. Co więcej, początek sagi o Czartorowiczach, wyjątkowo przypominało mi klimat dworu Korczyńskich, a chłopak o imieniu Leon, syn ekonoma, śpiewając ludową pieśń, jest niemal odzwierciedleniem Janka Bohatyrowicza.
Również i w dworze Jabłońskich, znalazła się panna bez posagu (podobnie, jak Justyna z "Nad Niemnem"), zakochana w nieodpowiednim mężczyźnie. To kuzynka naszej głównej bohaterki - panna Iga, która jednak w przeciwieństwie do Justyny Orzelskiej, popełnia kilka życiowych błędów, zanim jej los trafi na odpowiednie tory.
Wyjątkowym przypomnieniem znanego dzieła jest również imię i nazwisko guwernantki z Czarotorowicz - panny Teofili Różyckiej. Użyte w wersji kobiecej, od razu kojarzą się z niezbyt sympatyczną postacią Teofila Różyckiego z powieści Orzeszkowej.
Dość jednak o podobieństwach, bo chociaż wzorzec był wspaniały i skojarzenia nie szkodzą powieści, to po kilkunastu stronach czytania naszej sagi, zapominamy już całkowicie o "Nad Niemnem". Przenosimy się do Czartorowicz, Hajduliszek czy Olechowicz i z zaciekawieniem śledzimy losy wszystkich bohaterów, których wątki splatają się i schodzą na wspólne drogi.
W tle mamy historię z powstania styczniowego, emigranci, zaginieni żołnierze, wdowy, które na znak żałoby, przez długie lata ubierają się na czarno.
Losy ludzi, którzy w wieku trzydziestu kilku lat, uchodzą już za mocno dojrzałych. Dzisiaj wydaje się nam to nietypowe, ale takie były czasy. Obecni 50 latkowie mają z pewnością więcej luzu i energii, niż ówcześni 30 latkowie.
Czasy, kiedy śmierć przychodziła często i nagle. Kiedy porody odbywały się w domach, a dzieci wychowywały w sielskim, wiejskich warunkach. Kiedy do ślubu wystarczyły przekazywane od pokoleń suknie, wianek ze stokrotek i bukiet, z zerwanych przed zaślubinami świeżych kwiatów. Wspólne życia wielopokoleniowych rodzin oraz dramaty, z którymi godzono się słowami "Bóg dał, Bóg wziął". Religijność, tradycje, patriotyzm i obowiązki wobec rodziny, ojczyzny. Mocno zaskakujące oświadczyny mężczyzn, których panny wcale nie znały, albo widziały po raz pierwszy. Ten ostatni motyw jest wręcz niesamowity, bowiem w dzisiejszych czasach używa się go tylko do telewizyjnych show, w których to zaskoczenie ma stać się rozrywką dla widzów, a wtedy miało służyć, jako początek nowego życia...
Zapraszam do Czartorowicz, gdzie spotkacie cały wachlarz różnorodnych postaci, przeniesiecie się na wieś z końca dziewiętnastego stulecia i przeżyjecie przygody, porównywalne do podróży wehikułem czasu.
Korzystnym zabiegiem autorki jest przedstawienie powinowactw na dodatkowych stronach książki. Zarówno schematycznie, jak i w spisie postaci, co uporządkowuje nam stopień pokrewieństwa i historię rodziny.
Takie powieści, jeśli się spodobają, mają jedną tylko wadę, że szybko się kończą i natychmiast po zamknięciu książki, chciałoby się czytać kolejną jej cześć. I tutaj niespodzianka! Jest kontynuacja Dworu w Czartorowiczach, po którą z chęcią od razu sięgnę, by nie przerywać tej miłej podróży w czasie...
GodzinaZksiazka.blogspot.com
(...)
Wieś z końca XIX wieku poznawaliśmy kiedyś, choćby w powieści "Nad Niemnem", Elizy Orzeszkowej i nie mogę oprzeć się wrażeniu, iż autorka również była pod wielkim wrażeniem tamtego dzieła. Co więcej, początek sagi o Czartorowiczach, wyjątkowo przypominało mi klimat dworu Korczyńskich, a chłopak o imieniu Leon, syn ekonoma, śpiewając ludową...
2018-03-12
Podróż na drugi koniec świata. Kanada, Toronto. Taka rozrywka należała się naszej nastoletniej bohaterce Żyłce, po jej życiowych dramatach. Straciła ojca, a razem z mamą musiały wyrzec się wielu przyjemności, bo finanse zaczęły topnieć. Teraz wszystko się poprawiło. Okazało się, że pieniądze są i to duże, w spadku po ojcu, a wyjazd do Kanady to świetna przygoda, zwłaszcza, ze tam na miejscu towarzyszy jej najlepszy kumpel Włodek oraz jego kanadyjski dziadek- imiennik.
Zwiedzanie miasta, zabawę i śmiech przerywa dramatyczna wiadomość o wypadku, któremu ulega matka nastolatki. Czy to nie ma końca? Czy wciąż musi przytrafiać się coś złego? Dziewczyna nie myśli o tym, wsiada natychmiast w samolot. Mama potrzebuje pomocy. Konieczne są wielkie pieniądze, które na szczęście mają. Ale, czy na pewno?
Afera ze słowem "gold" nie jest nikomu obca. W tej historii pojawia się również podobna firma spełnionych marzeń, zarządzająca oszczędnościami. Co dalej? Jakie jest jej powiązanie z naszymi bohaterkami? Tego dowiecie się z tej wciągającej opowieści, którą nie tylko przeczytacie, ale prawie "połkniecie". Wątki splatają się i wiodą do ludzi o bardzo nieprzyjaznych zamiarach.
Współczesne problemy i zasadzki, czyhające na młodych ludzi, ale i na tych starszych. Jedno oszustwo i wejście w świat przestępców, które pociąga za sobą kolejne kłopoty. A w tym wszystkim młodzieńcza przyjaźń, lojalność, odwaga- czasem granicząca z brawurą.
Podejście policji do sprawy, w której jeszcze nic nie jest jeszcze jasne, ani udowodnione. Pomoc, na którą mogą liczyć. No i na koniec cud w służbie zdrowia. Niesamowita, empatyczna lekarka, która potrafi wspiąć się na wyżyny altruizmu i pomóc, tak, jak tylko można w najlepszy sposób. A jako podziękowanie wystarczy jej ..pocztówka z Toronto.
Historia, która trzyma w napięciu i zaskakuje swoimi wątkami. Kilka nieprzemyślanych słów czy działań, rozpoczyna lawinę kłopotów. A w tle powtarzająca się melodia "Turn it up!", która potrafi naprowadzić na trop przestępców....
Podróż na drugi koniec świata. Kanada, Toronto. Taka rozrywka należała się naszej nastoletniej bohaterce Żyłce, po jej życiowych dramatach. Straciła ojca, a razem z mamą musiały wyrzec się wielu przyjemności, bo finanse zaczęły topnieć. Teraz wszystko się poprawiło. Okazało się, że pieniądze są i to duże, w spadku po ojcu, a wyjazd do Kanady to świetna przygoda, zwłaszcza,...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-03-05
Pełna recenzja na: GodzinaZksiazka.blogspot.com
Przygotowania, stres, zamówienia, wybory strojów, dekoracji, kwiatów, menu w restauracji. Bieganina przedślubna, kto ją przeżył, ten kojarzy czas przed ważnym wydarzeniem w życiu.
Trzy opowiadania o trzech różnych kobietach. Młodych, przygotowujących się do ślubu, a jedna z nich nawet przedstawia nam historię, aż od samego początku, czyli od poznania swojego przyszłego męża.
Trzy, różne autorki, zatem i opowieści inaczej napisane i kładące nacisk na odmienne problemy, związane z przedślubnymi wydarzeniami.
Pierwsze opowiadanie jest chyba najbardziej odległe od naszych, powszednich realiów. Przenosimy się bowiem do Brightonii, księstwa, położonego gdzieś w Europie. Tutaj ukłon w stronę Amerykanów, że też właśnie to nasz stary kontynent kojarzy im się z tak czarującymi miejscami.Dziewczyna poznaje księcia Nathaniela II. Podczas pierwszego spotkania nie ma pojęcia o jego prawdziwej tożsamości, domyślamy się zatem, że chodzi o miłość szczerą i bezinteresowną. (...)
erypetie tej pary są niby odległe, a jednak możliwe do przeniesienia na nasz grunt - niekoniecznie z wyższych sfer. Oto bowiem panna młoda musi wyrzec się wszystkiego, co kojarzy się jej z dotychczasowym życiem, włącznie z obywatelstwem - tutaj amerykańskim. Susanna Truit ma zmienić się w księżną Susannę.(...)
Jak sobie z tym poradzić, jak nie oszaleć z troski o siebie, rodzinę, ale i z powodu uczucia, którym obdarzyło się kogoś innego, lecz niespodziewanie nam bliskiego? Oto pytania i odpowiedź, którą podsuwa nam pierwsza opowieść.
Druga historia ma w tle dramat żołnierza, wracającego z misji Afganistanie. Jego tragiczne przeżycia stamtąd, powodują zmiany, których nikt nie przewidział, zanim mężczyzna zdecydował o wyjeździe. Ani on, ani jego narzeczona nie wzięli pod uwagę problemów zdrowotnych, stresu pourazowego, a jeśli nawet myśleli o tym, to nie wiedzieli, jak dramatycznie może wpłynąć na ich związek. (...)
Losy bohaterów trzeciego opowiadania poznajemy od momentu, kiedy poznali się i zdecydowali, że będą parą. Decyzja o ślubie zapada dosyć szybko, a największym problemem tego związku staje się bliskość ze swoją rodziną.(...)
Trzy, różne historie z różnymi bohaterami. Łączy je temat ważnych życiowych decyzji o ślubie, byciu razem, nadchodzących lub przyszłych problemach, z którymi przyjdzie im się zmierzyć. Są przedślubne nieporozumienia, wątpliwości, niejasności.
A co jeszcze łączy te historie? Rozsądne i mądre podejście do problemów oraz rozwiązywanie ich z pomocą ludzi przyjaznych naszym bohaterom i przede wszystkim z wiarą w opiekę Bożą. Spodobało mi się jedno porównanie, które świetnie przedstawia nas malutkich, nasze możliwości, dążenia i wagę naszych codziennych ludzkich kłopotów w skali ..w troszkę większej skali. :)
"Ludzie bezustannie przelicytowują się ilością posiadanych dóbr, podczas gdy to Bóg jest jedynym prawdziwym właścicielem. Żyjemy na powierzchni ziemi niczym mrówki trzymające się kurczowo piłki plażowej, a ta piłka należy do Boga. Nie winiłaby Go, gdyby postanowił strzepnąć te mrówki, wziąć swoją piłkę i pójść do domu"...
Pełna recenzja na: GodzinaZksiazka.blogspot.com
Przygotowania, stres, zamówienia, wybory strojów, dekoracji, kwiatów, menu w restauracji. Bieganina przedślubna, kto ją przeżył, ten kojarzy czas przed ważnym wydarzeniem w życiu.
Trzy opowiadania o trzech różnych kobietach. Młodych, przygotowujących się do ślubu, a jedna z nich nawet przedstawia nam historię, aż od samego...
2018-02-14
Pełny tekst na: GodzinaZksiazka.blogspot.com
Wracamy do Summer Harbor. Kiedyś "Uciekąjąca panna młoda" i historia Zaca oraz Lucy, dzisiaj znów spotykamy bohaterów znanego nam miasteczka. Małe środowisko, ludzie, którzy po prostu się lubią, a nawet przyjaźnią oraz rodzina Callahan , bracia - Zac, Beau, Riley. Poznaliśmy ich, ale teraz wszystko się zmieniło. Riley wrócił właśnie z misji w Afganistanie i niestety nie jest dobrze. Wybuch miny oraz utrata części nogi, dramatycznie zmienia jego życie.
Paige, najlepsza kumpela, jak ją nazywa, będzie jego współlokatorką przez pierwsze miesiące po powrocie. Wydaje się to świetnym rozwiązaniem, ale niestety, jak to w życiu bywa, problemy mnożą się poniekąd same, a trochę z własnej woli bohaterów. Riley bowiem nigdy nie przyznał się, że zakochał się w Paige, kiedy oboje mieli zaledwie siedemnaście lat i to się nigdy nie zmieniło. Przez tę niespełnioną miłość zdecydował się wyjechać na trudną wojskową misję.
Przyjaźń czy kochanie? Słynne słowa znanego utworu Adama Mickiewicza pięknie tutaj pasują. Paige musi sama sobie odpowiedzieć na trudne pytanie. Ale zanim to zrobi, mieszka ze swoim przyjacielem, pomaga mu zacząć życie od nowa. Nie jest łatwo. Riley cierpi na stres pourazowy. Wojenne traumy nie są w pełni uświadomione i mężczyzna powinien poszukać pomocy. (...)
O tym, jak trudno zapomnieć i wybaczyć. O tym, że ciężko żyć nie wyjawiając swoich prawdziwych uczuć. O tym, że w życiu nie należy odsuwać się od najbliższych osób. O tym, że nosząc nad sobą "ciemną chmurę", z jaką Riley wrócił z Afganistanu, trzeba przegonić ją na różne sposoby - oczyścić wszystkie myśli, wzmocnić się duchowo i znaleźć siłę głęboko w sobie.
Pełny tekst na: GodzinaZksiazka.blogspot.com
Wracamy do Summer Harbor. Kiedyś "Uciekąjąca panna młoda" i historia Zaca oraz Lucy, dzisiaj znów spotykamy bohaterów znanego nam miasteczka. Małe środowisko, ludzie, którzy po prostu się lubią, a nawet przyjaźnią oraz rodzina Callahan , bracia - Zac, Beau, Riley. Poznaliśmy ich, ale teraz wszystko się zmieniło. Riley wrócił...
Poznajemy Hansa von Graff w chwili, gdy jest bardzo chory i prosi wnuczkę Marię o pomoc w odnalezieniu jakichkolwiek informacji na temat wczesnych lat swojego życia, bowiem podczas poszukiwania dawcy nerki okazało się, że nestor rodu był jako dziecko adoptowany przez arystokratyczny niemiecki ród von Graffów. Szok i zaskoczenie mieszają się z niepokojem, jak zareaguje opinia publiczna na taką wiadomość, a przede wszystkim, gdzie są prawdziwe korzenie i kim byli biologiczni rodzice polityka, bo wszystkie drogi prowadzą do...polskiego miasta - Zamościa!
Maria von Graff udaje się ze swoją prywatną misją, a podczas poszukiwań dokumentacji, świadków i jakichkolwiek prawdziwych informacji pomaga jej pewien sympatyczny polski muzealnik o imieniu Andrzej. Wprawdzie ma także do pomocy doświadczonego archiwistę Alfreda, ale ten wyraźnie unika niemieckiej arystokratki i niechętnie służy swoją wiedzą. Wkrótce wokół Marii von Graff ma miejsce kilka nieprzyjemnych incydentów, a niektóre z nich są bezsprzecznie aktem niechęci graniczącej z agresją wobec Niemki. Ktoś chce, aby Maria von Graff zaprzestała swoich poszukiwań i jak najszybciej wyjechała z Zamościa. Tymczasem ona, wraz z coraz bardziej zauroczonym nią Andrzejem, odkrywa nie tylko to, co kryją zamojskie archiwa na temat jej pradziadków, ale całą historyczną prawdę o terenach Roztocza i losach jego mieszkańców podczas II wojny światowej. Poznaje żyjących świadków tamtych wydarzeń, a co więcej natrafia na kobietę, która pracowała u rodziny von Graffów i osobiście znała dziadka Hansa jako kilkuletniego chłopca. Co stało się z rodzicami nestora rodu i dlaczego maluch trafił do Niemiec jako dziecko do adopcji? Pytania mnożą się, a odpowiedzi z rozdziały na rozdział stają się coraz bardziej niesamowite.
Poznajemy Hansa von Graff w chwili, gdy jest bardzo chory i prosi wnuczkę Marię o pomoc w odnalezieniu jakichkolwiek informacji na temat wczesnych lat swojego życia, bowiem podczas poszukiwania dawcy nerki okazało się, że nestor rodu był jako dziecko adoptowany przez arystokratyczny niemiecki ród von Graffów. Szok i zaskoczenie mieszają się z niepokojem, jak zareaguje...
więcej Pokaż mimo to