-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant12
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać411
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2017-12-10
2016-05-04
2015-06-22
Przeczytałem wszystkie kryminały Lemaitre'a z wyjątkiem Ofiary. Prawie wszystkie świetne, ale jego "normalna" powieść to już dopiero była uczta czytelnicza. Ciekawe było dla mnie to, jak bardzo jesteśmy skłonni kibicować pokrzywdzonym, działającym z fantazją, a jak łatwo potępiać tych, co mają wszystko i działają z zimnym wyrachowaniem. W zasadzie to przecież przekręt Alberta i Eduarda było moralnie równie naganny jak przekręt kapitana d'Aulney-Pradella ;-)
I teraz pytanie, czy ktoś, kto napisał to zdanie w głównym opisie do książki:
"Albert – skromny urzędnik, stracił wszystko. Edward, niegdyś wybuchowy artysta, po śmierci rodziny stał się wrakiem człowieka."
czytał tę książkę? ;-)
Przeczytałem wszystkie kryminały Lemaitre'a z wyjątkiem Ofiary. Prawie wszystkie świetne, ale jego "normalna" powieść to już dopiero była uczta czytelnicza. Ciekawe było dla mnie to, jak bardzo jesteśmy skłonni kibicować pokrzywdzonym, działającym z fantazją, a jak łatwo potępiać tych, co mają wszystko i działają z zimnym wyrachowaniem. W zasadzie to przecież przekręt...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-02-03
2019-12-18
2015-07-08
Zawsze głupio się czuję, gdy w dwa tygodnie przeczytam coś, co autor pewnie pisał przez kilka lat. Dobrze, że nie zapisałem się na kurs szybkiego czytania. Wtedy przeczytanie Korekt w jeden dzień, to dopiero byłoby świętokradztwo. A tak na spokojnie udało mi się poznać pokręcone życiorysy poszczególnych członków rodziny Lambertów. I to właśnie ich życiorysy pochłaniają nas najbardziej. Czytamy powieść dla jej bohaterów, nie dla społeczno-obyczajowej panoramy Ameryki ostatniego półwiecza, jak wskazano w głównym opisie książki, nie dla akcji, bo jej tu specjalnie nie ma, nie dla nieoczekiwanego zakończenia, bo zakończenie jest względnie przewidywalne. Powieść czytamy i codziennie do niej wracamy, bo chcemy bliżej poznać zwykłe (wcale nie takie zwykłe) życiorysy naszych bohaterów.
Oczywiście ta społeczno-obyczajowa panorama Ameryki tam jest i to jest w bardzo szerokim zakresie. Wydaje się, że Jonathan Franzen zna się na wszystkim. Zakres tematów i poziom szczegółowości zadziwia. Franzen z równą łatwością i znawstwem przeskakuje z tematów kulinarnych na tematy nowoczesnych technologii, farmakologii, ekologii, czy inwestycji finansowych.
Jednak to tylko otoczka. Powieść czytamy bardziej dla jej bohaterów, dla Enid i Alfreda Lambertów oraz dla trójki ich dorosłych dzieci: Chipa, Gary’ego i Denise. Zasadniczo poznajemy ich po kolei, czasami naprzemiennie. Powieść „dzieje się” krótko, ledwie kilka miesięcy, lecz poprzez liczne retrospekcje Chipa, Gary’ego i Denise poznajemy od dzieciństwa, a Enid i Alfreda nawet od przedwojnia. Tu ważna uwaga dla tych, których przeraża objętość powieści. Rodzinie Lambertów doskwierają liczne przypadłości i odchyłki od normy. Mamy tu i uzależnienie od seksu, i kleptomanię, i depresję (a może tylko udawanie depresji), jednoczesne romanse z żonatymi i ich żonami, demencję starczą, skrajny materializm i skrajny idealizm. Prawdziwy obraz tragedii. Tyle, że Franzen patrzy na tę tragedię z przymrużeniem oka, z niezwykłym poczuciem humoru (aż się zdziwiłem, że amerykański autor ma tak angielskie poczucie humoru). Z rozbawieniem obserwujemy w jak niewiarygodne, ale wciąż codzienne sytuacje, wikłają się nasi bohaterowie. I chyba tylko postępującej demencji Alfreda nie udało się wesoło przedstawić, no ale cóż, starość nie radość. Jeśli zatem ktoś chce się posmucić, to i w przypadku Korekt będzie miał okazję.
Najbardziej rozbawiła mnie interpretacja tytułu na angielskiej Wikipedii. Tak, tak, Korekty mają własne hasło w Wikipedii. W końcu powieść zdobyła amerykańskiego Nobla – National Book Award. Otóż tam Korekty zinterpretowane zostały jako korekta (załamanie się) napędzanego nowymi technologiami boomu gospodarczego drugiej połowy lat 90. Przyznam się, że nigdy bym na to nie wpadł. Dla mnie Korekty dotyczą drobnych korekt postaw i zachowań jakich doświadczamy w ciągu swojego życia i jakich doświadczali Enid, Alfred, Chip, Gary i Denise.
Zawsze głupio się czuję, gdy w dwa tygodnie przeczytam coś, co autor pewnie pisał przez kilka lat. Dobrze, że nie zapisałem się na kurs szybkiego czytania. Wtedy przeczytanie Korekt w jeden dzień, to dopiero byłoby świętokradztwo. A tak na spokojnie udało mi się poznać pokręcone życiorysy poszczególnych członków rodziny Lambertów. I to właśnie ich życiorysy pochłaniają nas...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-06-03
2020-03-08
2020-03-25
2023-02-28
2016-07-14
2018-08-21
2016-07-20
2022-08-31
2023-09-05
2015-06-10
Bardzo dobry kryminał. Szkoda tylko, że cykl o Camillu Verhoevenie wydają niechronologicznie. Najpierw przeczytałem "Alex" i już mniej więcej wiedziałem jak skończy się "Koronkowa robota", a to odbiera trochę przyjemności czytania. Cykl lepiej czytać chronologicznie.
Dla mnie to znakomity autor, chyba najbardziej aktualnie niedoceniany autor kryminałów na naszym rynku księgarskim. W niektórych EMPiK-ach nie ma go w ogóle, w niektórych jest tylko "Koronkowa robota", czasami jakiś inny kryminał, ale już "Do zobaczenia w zaświatach", nagrodzonej nagrodą Goncourtów, próżno by szukać.
Podobają mi się oryginalne pomysły w jego kryminałach i to, że pod koniec akcja biegnie już w trybie niemal ekspresowym. Fajny, wyraziście nakreślony zespół, maniakalnie skąpy Armand i elegancki, bogaty Louis. Podoba mi też, że jest to jednak literatura, a nie jakieś tam szczegółowe roztrząsanie procedur policyjnych, kryminologicznych jak w innych kryminałach. Być może jak by na to spojrzał jakiś fachowiec, policjant, to znalazłby mnóstwo luk, ale ja jako czytelnik mam to gdzieś. Dopóki nie przekracza pewnego poziomu nieprawdopodobieństwa, jest OK. Raz tylko mnie rozśmieszyło, jak napisał, że jakieś wydawnictwo kryminałów na początku lat 80. nie miało nawet swojej strony internetowej. Wtedy to chyba jeszcze nikt nie miał swojej strony internetowej ;-)
Bardzo dobry kryminał. Szkoda tylko, że cykl o Camillu Verhoevenie wydają niechronologicznie. Najpierw przeczytałem "Alex" i już mniej więcej wiedziałem jak skończy się "Koronkowa robota", a to odbiera trochę przyjemności czytania. Cykl lepiej czytać chronologicznie.
Dla mnie to znakomity autor, chyba najbardziej aktualnie niedoceniany autor kryminałów na naszym rynku...
2021-01-17
Jak tego nie zamienią na film lub serial, to będzie niepowetowana strata. Materiał na scenariusz rewelacyjny.
Jak tego nie zamienią na film lub serial, to będzie niepowetowana strata. Materiał na scenariusz rewelacyjny.
Pokaż mimo to2018-07-13
Przyznam się, że niepojęte jest dla mnie, dlaczego w niektórych, dużych księgarniach książki Lemaitre'a są niedostępne lub w ogóle niewyeksponowane. Kiedyś tak było z Jo Nesbo. Za rok Lemaitre będzie hitem.
Dawno nie czytałem tak dobrego kryminału. Czym się wyróżnia na tle innych? Przede wszystkim oryginalnym pomysłem. Inne kryminały Lemaitre'a też posiadają takie oryginalne pomysły: kopiowanie zbrodni z kryminałów w "Koronkowej robocie" czy rekrutacja poprzez wzięcie zakładników w "Zakładniku".
Autor umie zaskoczyć czytelnika, a ja uwielbiam być zaskakiwanym. Te radykalne zwroty akcji związane z niejednoznaczną postacią Alex są znakomite; bo kimże jest Alex? sprawcą czy ofiarą? Na początku jest ofiarą, potem sprawcą, potem znów ofiarą, na końcu jest sprawcą, ale już w tym pozytywnym sensie. Co ciekawe, na końcu czytelnik wcale nie jest zawiedziony, że sprawa kryminalna w zasadzie nie została rozwiązana. Inspektor Camille Verhoeven przecież nie rozwiązał tej sprawy. Nie umniejsza to jego zasług, a jednak sprawiedliwość zwycięża.
Inna rzecz wyróżniająca "Alex" to jego struktura. Powieść ma wyraźną, prostą strukturę, co w sumie jest dosyć rzadko spotykane. Często mam wrażenie, że autorzy kryminałów rozpoczynają pisanie powieści nie bardzo wiedząc, jak się zakończy. Jestem przekonany, że Lemaitre od początku wiedział, co będzie na początku, w środku i na końcu. Zresztą te opisy są bardzo plastyczne, idealne do zekranizowania. Mam nadzieję, że ekranizacja nastąpi, najlepiej z Peterem Dinklagem (z Gry o Tron) w roli Camilla Verhoevena ;-) Lemaitre nie mnoży wątków. Jest tylko wątek Alex i wątek Verhoevena. I to jest wystarczające do stworzenia rewelacyjnego kryminału.
Przyznam się, że niepojęte jest dla mnie, dlaczego w niektórych, dużych księgarniach książki Lemaitre'a są niedostępne lub w ogóle niewyeksponowane. Kiedyś tak było z Jo Nesbo. Za rok Lemaitre będzie hitem.
więcej Pokaż mimo toDawno nie czytałem tak dobrego kryminału. Czym się wyróżnia na tle innych? Przede wszystkim oryginalnym pomysłem. Inne kryminały Lemaitre'a też posiadają takie...