rozwiń zwiń
Avia

Profil użytkownika: Avia

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 1 rok temu
463
Przeczytanych
książek
640
Książek
w biblioteczce
68
Opinii
488
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Hej! Jestem Avia. Wielbicielka książek bez happy endu, kawy i czekolady. Poszukuję powieści życia, w miedzyczasie czytam jednak wszystko co wpadnie mi w oko. Jeśli zainteresowała Cię jakaś książka na mojej półce, szukasz czegoś podobnego, lub nasze gusta pokrywają się nie krępuj się i napisz wiadomość :)

Opinie


Na półkach: , ,

Istnieją dokładnie trzy powody, przez które nigdy nie pomyślałabym o sięgnięciu po „Fanfik” Natalii Osińskiej: tytuł, okropna okładka i opis. Wystarczył jednak dokładnie jeden, aby zachęcić mnie do poznania tej powieści – niecodzienny problem, który porusza i lekkość z jaką się z nim zmierza.

Już na wstępie warto zaznaczyć, iż opis widniejący z tyłu okładki to jedno wielkie nieporozumienie. Z miejsca należy odrzucić założenie, iż jest to kolejna obyczajówka o miłostkach, nastoletnim buncie, czy szkolnych przygodach, co stara się zasugerować nam wydawca.
Główna bohaterka Tosia, jest na pozór zwykła nastolatką. Uczęszcza do liceum, ma grupę przyjaciółek, zafiksowaną na punkcie kosmetyków ciotkę prowadzącą salon urody i wiecznie zapracowanego ojca. Pierwszego dnia nowego roku szkolnego na jej drodze niespodziewanie staje Leon – nowy uczeń, którego uczynna dziewczyna postanawia wziąć pod swoje skrzydła. Niespodziewana przyjaźń z chłopakiem sprawia, iż Tosia odkrywa, iż nie czuje się komfortowo w narzuconej jej przez naturę roli co rozpoczyna jej wędrówkę w poszukiwaniu własnej tożsamości, zrozumienia ze strony bliskich i akceptacji otoczenia.

Nie wiem dlaczego tak wielką tajemnicą owiany jest fakt, iż główny bohater jest osobą transseksualną. Nic nie sugeruje obracania się całej fabuły wokół tego wątku co jest wyjątkowo krzywdzące, gdyż osoby, które z chęcią sięgają po literaturę LGBT, łatwo mogą ją przegapić (szczególnie, że jest to prawdopodobnie jedyna polska autorka książek młodzieżowych poruszająca się w obrębie tego gatunku), natomiast czytelnicy sugerujący się tylko opisem mogą nie bardzo wiedzieć co o tym wszystkim myśleć.

„Fanfik” jest pierwszą książką o tej tematyce po jaką sięgnęłam i sądzę, iż było to spotkanie nader udane, gdyż pokochałam ją praktycznie za wszystko: bohaterów, lekką naiwność w przedstawieniu świata i niezwykle przyjemny styl pisania autorki.
Tosia jako dziewczyna to osoba strasznie wycofana, zrezygnowana i łykająca antydepresanty niczym cukierki. Pozwala aby jej życiem kierowała nadopiekuńcza ciotka, a sama najchętniej zatopiła się w świecie musicali, marvela i fanficów. Dopiero gdy zaczyna dostrzegać, iż nie czuje się dobrze we własnej skórze i decyduje się na stanie się Tośkiem jej życie nabiera barw. Niczym za dotknięciem różdżki przemienia się w pełną zapału osobę, gotowej pokazać światu swoje prawdziwe oblicze. Staje się dość impulsywny, rozchwiany emocjonalnie i nadaktywnym. Osińska obdarzając swojego bohatera tak dużą dawkę szaleństwa i żywiołowości stworzyła jednak postać niezwykle sympatyczną i uroczą. Fakt, iż wykreowała go na prawdziwego geeka dodaje mu na wstępie dodatkowe punkty, bo w końcu kto nie lubi czytać o postaci, która jest tak samo „nienormalna” jak my? Jest to ten typ bohatera, z którym chcielibyśmy się przyjaźnić, nawet jeśli miałoby się to wiązać z ciągłym wyciąganiem go z tarapatów, w które sam się wpakował. Jedyne do czego mogę mieć zastrzeżenie to ta nagła zmiana, która następuje dosłownie z dnia na dzień. W jednym rozdziale mamy do czynienia z cicha Tosią w kolejnym natomiast z nieokiełznanym Tośkiem. Z racji tego, iż nie mam żadnego punktu odniesienia ciężko mi ocenić, czy jest to zaniedbanie ze strony autorki, zwykłe uproszczenie czy coś na stałe wpisane w charakter bohatera.

Równie wspaniały (jeśli nawet nie wspanialszy) jest Leon. Nowy uczeń tosinej szkoły to chłopak nad wiek dojrzały, który z nieznanych przyczyn postanawia opuścić rodzinne pielesze i zacząć wszystko od nowa. O jego przeszłości nie wiemy zasadniczo nic, jednak na każdym kroku widzimy wpływ przeszłych wydarzeń na jego obecne zachowanie. Leon jest bowiem bardzo ostrożny, zachowawczy, próbuje za wszelką cenę ukryć się w tłumie i generalnie prezentuje się jako całkowite przeciwieństwo Tośka. Pomimo własnych problemów stara się na każdym kroku wspierać przyjaciela, a jednocześnie temperować jego szalone pomysły. Ich przyjaźń opiera się przede wszystkim na wzajemnym wsparciu i jest najlepszym co mogło spotkać tą powieść.

Mam ogromną słabość do dobrze rozpisanych wątków przyjaźni, a to stworzyła Osińska spełnia z nawiązką moje oczekiwania. Relacja Leona i Tośka jest przedstawiona bardzo naturalnie – chłopaki czasami się kłócą, równie często godzą, robią dla siebie naprawdę niedorzeczne rzeczy, lecz przede wszystkim nie izolują od pozostałych osób z ich otoczenia.
Inną naprawdę dobrze rozpisaną i kolejna niezwykle istotną relacją jest ta łącząca rodziców i dzieci. Autorka postanawia nie sprowadzać w swojej powieści rodziny jedynie do roli atrapy, lecz stworzyć pełnokrwiste postaci pełne wątpliwości, obaw, lecz przede wszystkim miłości. Zarówno ojciec Tośka jak i jego ciotka biorą czynny udział w jego historii czasami przeciwstawiając się mu, negując niektóre decyzje, lecz także próbując zrozumieć i wspierać.

Świat wykreowany przez Osińską nie jest być może wiernym odwzorowaniem rzeczywistości lecz równoległą rzeczywistością, w której chcielibyśmy żyć. Jest niczym tytułowy fanfik. W świecie Tośka, nie ma tak naprawdę złych charakterów. Pomimo tak gwałtownej zmiany w jego życiu liczyć może zarówno na wsparcie rodziny, przyjaciół jak i nauczycieli. Pozostali uczniowie choć początkowo podchodzą do całej sytuacji nieufnie szybko przechodzą nad tym do porządku dziennego, a nieliczne objawy agresji z którymi się spotyka ostatecznie także doczekują się happy endu.

„Fankfik” to niesamowicie ciepła i „puchata” powieść rozgrzewająca serce. Nienachalna dydaktyka bijąca z każdej strony nawołuje do samoakceptacji, odwagi do podjęcia niekiedy przerastających nas decyzji, sile przyjaźni i tolerancji. Choć zarzuć można jej naiwność, nie można oprzeć się urokowi przyjaźni prezentowanej w książce, oraz pewności, że wszystko kiedyś się ułoży. Osińska w swojej powieści być może nie przedstawiła naszych realiów, stworzyła jednak rzeczywistość, w której chciałoby się żyć.

Istnieją dokładnie trzy powody, przez które nigdy nie pomyślałabym o sięgnięciu po „Fanfik” Natalii Osińskiej: tytuł, okropna okładka i opis. Wystarczył jednak dokładnie jeden, aby zachęcić mnie do poznania tej powieści – niecodzienny problem, który porusza i lekkość z jaką się z nim zmierza.

Już na wstępie warto zaznaczyć, iż opis widniejący z tyłu okładki to jedno...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Niekiedy podczas czytania czuje jakby spalał mnie wewnętrzny ogień. Emocje buzują, myśli uciekają, a strony przelatują między palcami jakby chwila zawahania z mojej strony mogła skutkować odebraniem mi ukochanej lektury. Inne powieści natomiast sprowadzają na mnie spokój a zdania niosą mnie jak płynąca rzeka, której bez wahania daję się porwać. Książki Benjamina Saenza są dla mnie niczym woda kojąca moje zmysły, obmywająca emocjami, niepozwalająca się z niej uwolnić, aż nie doprowadzi cię do celu.

„Carry me Like Water” opowiada o losach czwórki bohaterów oraz ludzi ich otaczających. W pozoru niezwiązanych wątkach szybko znaleźć można wspólny mianownik, którym są relacje międzyludzkie oraz znaczenie rodziny w życiu człowieka.

Diego, to młody głuchoniemy mężczyzna mieszkający w meksykańskiej części El Paso. Jego życie to bardziej egzystencja o czym nasz bohater doskonale wie. Od lat próbuje stworzyć list pożegnalny, po którym rozstanie się ze światem, który jedynie wzmacnia jego poczucie beznadziei. Osierocony, opuszczony przez siostrę, która uciekła od życia które wiodła w Meksyku, pracujący za marne grosze u pracodawcy, który traktuje go jak przedmiot, za jedyne przyjazne dusze uważać może dużo starszą od siebie kobietę po wielu przejściach oraz uliczną wariatkę, która wierzy że jest Maryją dziewicą.
Helen, to młoda mężatka oczekująca dziecka. Lata temu uciekła z Meksyku porzucając dawne życie i osiedliła się w Ameryce gdzie poznała swojego ukochanego. Choć myślami często wraca do brata którego opuściła nie ma siły go odnaleźć, a o jego istnieniu nie wspomina nikomu. Swoją tajemnice przed wszystkimi ukrywa również jej mąż -Eddy.
Lizzie, to przyjaciółka Helen. Jest pielęgniarką na oddziale dla pacjentów z AIDS. Niespodziewanie jeden z umierających pacjentów przekazuje jej dar, który umożliwia jej podróże astralne dzięki, którym odkrywa, iż mężczyzna był jej bratem bliźniakiem, a ona sama została adoptowana.
Jake, to mężczyzna, który z powodu problemów rodzinnych zmuszony został opuścić ukochanego brata. Teraz ponownie zmierzyć się musi z nadchodzącym uczuciem straty, z powodu choroby jego wieloletniego partnera, który umiera na AIDS.

Saenzowi, w jego powieści, udało się osiągnąć coś o czym wielu autorów może tylko marzyć – stworzył postacie z krwi i kości, z którymi z miejsca się sympatyzuje. Pomimo mnogości wątków, każda z historii jest równie ciekawa i angażująca. Nawet jeśli nie popieram jakiegoś konkretnego zachowania danej postaci nie jestem w stanie jej potępić. Choć każdy z bohaterów wykreowanych przez Saenza posiada cechy indywidualne wszystkich łączy jednak ogromne poczucie straty, wyrzuty sumienia. Wszystkie postacie mają za sobą jakieś przeżycia i mierzą się z nimi każdego dnia na swój sposób. I choć historia Lizzie i Helen wzbudza emocje to właśnie fragmenty opisujące życie męskich protagonistów dostarczają najwięcej emocji. Samotność niepełnosprawnego mężczyzny poczuć można niemalże namacalnie. Wyalienowany ze społeczeństwa, opuszczony przez bliskich, niezrozumiany przez obcych przyjaciół znajduje jedynie wśród społecznych wyrzutków, które jako jedynie potrafią z nim rozmawiać i okazać dobroć. To także jego historia składa się na najbardziej dynamiczne części powieści. Diego bowiem spotykając na drodze różnych ludzi poznaje ich historie i bierze udział w kilku dziwnych wydarzeniach. Jeszcze bardziej emocjonalnie czytelnik odbiera jednak historie Jacka. Bez wątpienia motyw śmiertelnej choroby zawsze mocno oddziałuje na odbiorcę, nawet jeśli tak jak w przypadku Saenza jest on pozbawiony typowo melodramatycznych chwytów. Tak było i tak razem. Historia Jacka i Joaquina poruszała, natomiast liczne retrospekcje sprawiały, iż postacie stawały się nam tym bardziej bliższe a ich ból szybko stawał się naszym bólem.

Przeszłość każdego z bohaterów oddziałuje na jego spojrzenie na świat. Cierpienie, którego doświadczyli nie było jednak w żaden sposób przesadzone przez co tym łatwiej jest się z nim utożsamić. Pomimo początkowego skonfundowania spowodowanego tak dużą ilością różnych punktów widzenia w pewnym momencie zaczynałam być wdzięczna za te przeskoki ponieważ fragmentami emocje uderzały zbyt mocno w uczucia czytelnika i chwila wytchnienia była niezbędna.

Saenez ma dar do rozgrzewających serce historii. Nawet jeśli opisane przez niego historie rozdzierają serce za każdym razem wskazuje światełko w ciemności, które daje nadzieje. Czytanie jego powieści jest dla mnie jak powrót do domu – w miejsce bezpieczne, wypełnione ciepłem i miłością. Skojarzenie to odnośnie jego prozy pojawia się jednak nie bez przyczyny, gdyż przykłada on ogromną rolę do znaczenia rodziny w życiu człowieka. Tendencja ta ujawniła się już w „Innych zasadach lata” kiedy to doszłam do wniosku, że jeszcze nikt tak ładnie nie napisał o relacjach rodziców z dziećmi. W „Carry Me Like Water” wieź ta jest mocno nadwyrężona jednak z nawiązką wynagradzają ją relacje między rodzeństwem opisane w powieści. Jak nietrudno zgadnąć poszczególnych bohaterów rozsianych w różnych miejsca łączą więzy krwi. Aby doszło do spotkania musi upłynąć dużo czasu, a to co dla czytelnika jest jasne niemalże natychmiast bohaterowie poznają dopiero wówczas gdy większość drogi przejdą samotnie. Oczekiwanie na ich zjednoczenie było jednak niemożliwie wręcz emocjonujące.

Jedyna rzecz, do której jestem w stanie się przyczepić jest wprowadzenie wątku realizmu magicznego, przy pomocy, którego autor dostarczał swoim bohaterom informacji, których zdobycie innymi środkami zajęłoby im wiele czasu. Choć nie przeszkadzał i dosyć dobrze wpasowywał się ogólny klimat powieści powodował u mnie pewien zgrzyt. Jednakże oprócz tego małego mankamentu nie sposób do niczego się przyczepić. Książka tam gdzie powinna łamać serce robi to, a tam gdzie powinna je koić, koi.

„Carry me Like Water” to opowieść przed wszystkim o rodzinie, którą wybieramy, tą w której się rodzimy i jak jej brak wpływa na człowieka. Jestem skłonna stwierdzić, iż jest ona nawet lepsza niż tak wychwalane „Inne zasady lata”. Saenz jak nikt inny w bardzo prostych słowach potrafi oddać całą gamę uczuć. Jego książki są jedyne w swoim rodzaju – niesamowicie ciepłe, dające nadzieję i nieopisane poczucie wewnętrznego ciepła.

Niekiedy podczas czytania czuje jakby spalał mnie wewnętrzny ogień. Emocje buzują, myśli uciekają, a strony przelatują między palcami jakby chwila zawahania z mojej strony mogła skutkować odebraniem mi ukochanej lektury. Inne powieści natomiast sprowadzają na mnie spokój a zdania niosą mnie jak płynąca rzeka, której bez wahania daję się porwać. Książki Benjamina Saenza są...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Po debiutancką powieść Adama Silvery sięgnęłam bez żadnych oczekiwań i założeń. Po przeczytaniu "History is all You Lefty Me" i oczekiwaniu aż w moje ręce wpadnie jego najnowsza powieść o wielce obiecującym tytule "They both die at the end", postanowiłam iść za ciosem i zapoznać się z całym dorobkiem literackim autora.

W "More happy than not" Silvera przenosi nas do alternatywnej wersji rzeczywistości, w której otworzono klinikę specjalizującej się w zabiegach usuwających przykre wspomnieniami. Przeszłość dla nikogo nie musi być już ciężarem, a traumatyczne przeżycia nie musza wpływać na przyszłość.
Medyczne nowiniki nie mają jednak wpływu na życie pewnej grupy przyjaciół, którzy jak zywykle odddają się rozrywką, romansują, przeżywają młodzieńcze rozterki i jedynie niekiedy wspominają dawnego kompana, który poddał się zabiegowi po śmierci brata bliźniaka. Główny bohater - Aaron mieszka z matką i bratem w małym mieszkaniu, spotyka się z dziewczyną i przyjaciółmi, uczy się i pracuje dorywczo. Choć jego nadgarstki zdobią blizny w kształcie uśmiechów przeżywa dzień po dniu. Rysę na jego usystematyzowanym życiu tworzy jednak nowopoznany chłopak, który sprawia, że Aaron wyrywa się z letargu i zaczyna wierzyć, iż jest w stanie zaznać szczęścia.

To ,co rzuciło mi się w oczy, od razu po zakończeniu książki, jest tendencja autora do bardzo nierównego prowadzenia swoich powieści. Obie przeczytane przeze mnie powieści dzielą się bowiem na część, która sprawia, że chce zakończyć przygodę z prozą Silvana już na zawsze i na tą, która nie pozwala mi wyjść z zachwytu.
Przez mniej więcej połowę książki miałam wrażenie, iż "More happy than not" to jedno wielkie nieporozumienie. Nie podobali mi się bohaterzy, którzy byli niczym więcej niż bandą blokowych chuliganów szukających wszędzie zaczepki i grający w gry, których sensu nie do końca rozumiałam, nie podobała mi się bierność głównego bohatera, a przede wszystkim nie podobało mi się to, iż nie wiedziałam do czego to wszystko zmierza. Nie widziałam w sposobie prowadzenia fabuły żadnej celowości. Za główną oś fabularną od biedy uznać by można było rozdarcie głównego bohatera pomiędzy dziewczyną, a najlepszym przyjacielem, którego zaczyna darzyć coraz mocniejszym uczuciem, lecz to wszystko wciąż było zbyt mocno wyeksponowane aby na dłużej przyciągnąć uwagę czytnika. Także motywy tej innowacyjnej dziedziny medycyny był traktowany bardzo po macoszemu i ewidentnie zostawiony na wielki finał. Bardzo wyraźnie widać było także niezdolność autora do stworzenia prawdziwie przyjacielskiej relacji bez żadnych seksualnych podtekstów, uczuć oscylujących pomiędzy niechęcią a przyzwyczajeniem i generalnie wszystkiego co składa się na zdrową relację międzyludzką. Do trzech razy sztuka. Może kolejnym razem się uda, jednak pod tym względem obie przeczytane książki to dramat.
W pewnym momencie autor postanawia zrzucić jednak na czytelnika emocjonalną bombę, która zmienia wszystko.

Tak bardzo jak nie cierpię pierwszej połowy książki tak jestem zachwycona drugą (czyli przypadek odwrotny do tego co otrzymałam w "History is all you left me"). Autor bowiem całkiem niepostrzeżenie nadaje swojej powieści ciężaru emocjonalnego, a tematy, które porusza, stają się bardzo bolesne a przede wszystkim bardzo ważne. Z lekkiej historyjki o życiu nastolatka, którego przeszłość ma co prawda kilka bolesnych akceptów wpływających w pewien sposób na jego życie, lecz z którymi jest w stanie z nimi jakoś egzystować, staje się opowieścią, o akceptacji samego siebie jak i zrozumieniu innych członków społeczeństwa, o odwadze w podejmowaniu właściwych decyzji i jak nienawiści do samego siebie. Dużą wagę przykłada do znaczenia wspomnień w naszym życiu, oraz tego jak kształtują nasze postrzeganie rzeczywistości.

Przelatując przez pierwsze rozdziały nigdy nie pomyślałabym, iż niespodziewanie całość wkroczy na tak poważne tory, a każda kolejną stronę odczuwać będę niczym cios w żołądek, To o czym traktuje "More Happy than not" jest bowiem zaskakująco trafne i uderzające. Nie wiem co Silvera ma w sobie lecz tak jak w przypadku wcześniejszej książki każdą sytuacje odbierałam całą sobą. W momencie, w którym wraz z bohaterem przechodzimy przez kolejne momenty w jego życiu i myślimy, iż teraz to już na pewno wszystko będzie kierować się ku lepszemu nagle autor z sadystyczną przyjemnością pokazuje nam, jak bardzo się mylimy i w tym momencie serce czytelnika może już pęknąć na pół. Szczerze mówiąc nie jestem pewna czy byłam wówczas bardziej poruszona, czy przerażona, iż autor odwołał się do jednego z moich (i pewnie nie tylko moich) najgorszych lęków. Przewrotność zakończenia sprawiła, iż nie mogłam jeszcze długo wyjść z podziwu. Wówczas najdobitniej ukazane zostaje także, iż każde działanie niesie za sobą konsekwencje.

Myśląc o sposobie pisania Adama Silvera jestem skonfundowana jak w jednej powieści można zawrzeć jednocześnie tak dobre fragmenty i tak złe. Jest to dla mnie niepojęte przez co mam także problem z jakąkolwiek oceną jego twórczości. Mając możliwość wymazania pierwszej części książki jestem pewna, iż „More happy than not” mogłoby trafić na listy moich ulubionych. Książka nie dość, że niesie ze sobą spory ładunek emocjonalny, to skłania dodatkowo do refleksji. Nieraz po prostu w nasze ręce wpadają powieści, o których nie wiadomo co myśleć. Ta jest z pewnością jedną z nich...

Po debiutancką powieść Adama Silvery sięgnęłam bez żadnych oczekiwań i założeń. Po przeczytaniu "History is all You Lefty Me" i oczekiwaniu aż w moje ręce wpadnie jego najnowsza powieść o wielce obiecującym tytule "They both die at the end", postanowiłam iść za ciosem i zapoznać się z całym dorobkiem literackim autora.

W "More happy than not" Silvera przenosi nas do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Avia

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [11]

Rafał Kosik
Ocena książek:
7,2 / 10
56 książek
4 cykle
936 fanów
Cassandra Clare
Ocena książek:
7,6 / 10
72 książki
16 cykli
5546 fanów
Charles Dickens
Ocena książek:
7,2 / 10
110 książek
7 cykli
Pisze książki z:
689 fanów

Ulubione

Carlos Ruiz Zafón Cień wiatru Zobacz więcej
Antoine de Saint-Exupéry Mały Książę Zobacz więcej
Carlos Ruiz Zafón Cień wiatru Zobacz więcej
Alan Alexander Milne Kubuś Puchatek Zobacz więcej
Antoine de Saint-Exupéry Mały Książę Zobacz więcej
Alan Alexander Milne Kubuś Puchatek Zobacz więcej
Cassandra Clare Mechaniczny anioł Zobacz więcej
J.K. Rowling Harry Potter i Kamień Filozoficzny Zobacz więcej
George Orwell Folwark zwierzęcy Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Tahereh Mafi Sekret Julii Zobacz więcej
Jakub Małecki Rdza Zobacz więcej
Jakub Małecki Rdza Zobacz więcej
Trevor Noah Nielegalny. Moje dzieciństwo w RPA Zobacz więcej
Hanya Yanagihara Ludzie na drzewach Zobacz więcej
Gaël Faye Tęsknota Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
463
książki
Średnio w roku
przeczytane
27
książek
Opinie były
pomocne
488
razy
W sumie
wystawione
417
ocen ze średnią 6,1

Spędzone
na czytaniu
2 846
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
29
minut
W sumie
dodane
6
cytatów
W sumie
dodane
5
książek [+ Dodaj]