Łańcuch z cierni Cassandra Clare 7,8
ocenił(a) na 63 tyg. temu Nareszcie trafiłam na tom, który od samego początku wciągnął mnie w wir wydarzeń i nie powodował uczucia zastoju… przynajmniej do czasu. Zakończenie drugiej części urwało się w kulminacyjnym momencie, dlatego z czystej ciekawości miałam ochotę poznawać dalsze losy bohaterów. Zarówno problemy Jamesa i jego uwikłanie w związek z Grace, jak i dziwne zdolności Lucie lub też rozczarowanie Cordelii sprawiły, iż chciałam dowiedzieć się więcej o ich kłopotach i próbach poradzenia sobie z podstępami demonów. Jednak autorka bardziej skupiła się na relacjach pomiędzy postaciami, zaś reszta działa się w tle, co trochę psuło mi wizję walecznych Nocnych Łowców i szybkiego tempa akcji, do którego przyzwyczaiłam się na podstawie poprzednich książek Cassandry Clare.
Wątki związane z czarnymi charakterami nie sprawiały wrażenia zbyt wymyślnych, nie zachwyciły mnie i nie zaskoczyły. Owszem, antyherosi spędzali sen z powiek pozytywnym postaciom, ale moim zdaniem nie zostały odpowiednio dopracowane, zaś te wszystkie dramaty sercowe bohaterów w pewnym momencie zaczęły nudzić i drażnić. Stanowczo za dużo pojawiło się drugoplanowych osób, tym samym cała powieść stała się rozwlekła, wątki pomieszały mi się, podobnie jak niektóre sceny. Uważam, że autorka poważnie strzeliła sobie w stopę nie angażując postaci znanych czytelnikom z „Diabelskich maszyn”, zamiast tego wolała dodać nowych bohaterów, co tylko skutkowało zupełnym chaosem. Ze względu na brak udziału starszyzny w losach młodych Nocnych Łowców wiele scen wydawało mi się absurdalnych, ponieważ w pozostałych książkach od autorki te same postacie były przedstawione jako bardziej odpowiedzialne i żądne przygód, tymczasem w „Ostatnich godzinach” prawie się nie pojawiają lub są bardzo zajęte obradami i innymi obowiązkami. Nagle zmieniły im się charaktery? Nie ma co się jednak dziwić, że tak się stało, Clare słabo dopracowała bohaterów i dołożyła ich do fabuły tyle, iż sama w moim odczuciu się pogubiła - jak ma się nie zgubić w tym wszystkim czytelnik?
Mimo moich żalów, ten tom wciąż uważam za najlepszy z całej serii, ponieważ sporo się w nim działo, mnóstwo wątków wyjaśniło się, niektóre są wstępem do późniejszych scen znanych z „Mrocznych Intryg”, dlatego to uważam za duży plus. Niestety, zakończenie strasznie się rozwlekło, dlatego już pod sam koniec miałam dość czytania o tych wszystkich wzruszeniach, rozłąkach i pogodnych chwilach pomiędzy bohaterami. Clare po prostu przesadziła z objętością i zamiast skupić się na fabule to zrobiła z tej opowieści miłosny galimatias, co nie wpłynęło dobrze na mój odbiór cyklu. Z bólem muszę napisać, iż w moim odczuciu jest to najgorsza seria z uniwersum Nocnych Łowców.
Czy polecam? Fanów świata Nocnych Łowców mogę zachęcać, ale jeżeli dopiero zaczynacie swoją przygodę od książek autorki, odradzam tę serię jako początek. Jak już wspomniałam powyżej, cykl nie powala i dałoby się z niego wycisnąć dużo więcej przy znacznym zmniejszeniu objętości.