-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać2
Biblioteczka
y istnieje lepsza pora na czytanie książki Dopóki nie zgasną gwiazdy Piotra Patykiewicza, niż mroźne styczniowe poranki? Chyba tylko okropecznie gorące lato, w które będziemy chcieli się ochłodzić. Taaak mroźnej książki jeszcze nie czytałam. Winter is coming. 😉
Po Upadku nic nie wygląda tak jak wcześniej. Lód i śnieg pochłonęły cały świat. Po ziemi stąpają wygłodniałe bestie, niebem nie rządzą już ptaki. Miasta stoją niemalże puste – zapuszczają się tam jedynie złomiarze, w poszukiwaniu cennych artefaktów. Śnieżne pustkowia i dzikie ostępy leśne przemierzają grupy myśliwych, desperacko walczących o pożywienie. Pozostali przy życiu ludzie przenieśli się wysoko w góry, gdzie trzymają się ułudy bezpieczeństwa. Doskonale wiedzą, że biada tym, których dopadną światła na przełęczy. Dla większości lepsza jest śmierć…
W takiej rzeczywistości przyszło żyć Kacprowi. Chłopak nawet nie przypuszcza, jakie piekło zgotował mu los. Pogoń za ambicją oraz poczucie obowiązku wobec bliskich każą mu opuścić znaną okolicę. Rozpoczyna swoją podróż. A światła czekają na nieostrożnych wędrowców.
W ten mroźny klimat książki postać Kacpra wnosi wiele ciepła. To ta postać, ten mój typ, który łapie za serducho i od razu człowiekowi robi się przyjemniej. :) To bardzo ambitny i zaradny chłopak, który pod okiem ojca i starszego brata rozpoczyna proces stawania się mężczyzną. Ma przed sobą swoje pierwsze polowanie.
Autor świetnie wplótł w powieść religię. Pojawia się wiele elementów pochodzących z chrześcijaństwa, co dodało jej pewnej specyficznej atmosfery. Motyw drogi, również nie jest mi obcy. Mogliście o nim przeczytać choćby w poście o Pandemii Jany Wagner. Patykiewiczowi udało się zbudować bardzo realistyczną fabułę (albo ja sobie to bardziej wkręcałam, czytając książkę, gdy za oknem temperatura spadała do -15°C). 😛
Minusem jest podobieństwo do serii Metro, co Patykiewiczowi, w moim mniemaniu wyszło dość słabo. Liczyłam na więcej oryginalności. Sięgając po powieści polskich autorów liczę na coś świeżego, niestety, w tym przypadku się zawiodłam. 😉 Ale to naprawdę, jest tak tyci minusik, że prawie nie zauważalny. :)
Zakończenie również trochę rozczarowuje, odniosłam wrażenie, że autor docierając już prawie do końca swej książki, chciał ją skończyć, jak najszybciej, przez co końcówka wyszła jakaś taka… Nijaka. Szkoda.
Całości dopełniają klimatyczne czarno-białe ilustracje z pod ręki Rafała Szłapy. <3
Fajne czytadło na mroźne poranki. :) Jednak na kolana mnie nie powaliło.
Nie mniej jednak polecam wszystkim miłośnikom powieści drogi i przygodówek. :)
y istnieje lepsza pora na czytanie książki Dopóki nie zgasną gwiazdy Piotra Patykiewicza, niż mroźne styczniowe poranki? Chyba tylko okropecznie gorące lato, w które będziemy chcieli się ochłodzić. Taaak mroźnej książki jeszcze nie czytałam. Winter is coming. 😉
Po Upadku nic nie wygląda tak jak wcześniej. Lód i śnieg pochłonęły cały świat. Po ziemi stąpają wygłodniałe...
Obawiałam się Endgame. Obawiałam się kopii Igrzysk Śmierci. Obawiałam się… Tja, długo by wymieniać. W końcu się zdecydowałam i dzięki wydawnictwu Sine Qua Non, książka wpadła w moje łapki. I co? I brawo ja!
W Ziemię uderza seria meteorytów. Tylko garstka ludzi jest świadoma tego, co to oznacza… Nadszedł czas. Usłyszeli wezwanie. Rozpoczyna się Endgame!
W ich żyłach płynie krew starożytnych cywilizacji. W ich umysłach odzywa się głośne wezwanie. W ich rękach znajduje się los świata. Nie mają nadprzyrodzonych zdolności. Nie potrafią latać, nie posługują się magią. Ale od dziecka szkolono ich, by stali się zabójcami idealnymi.
Zarys fabuły może i lekko przypomina ten z Igrzysk Śmierci, ale zagłębiając się bardziej, da się wyczuć spore różnice. Są igrzyska, zwycięzca może być tylko jeden. I na tym koniec. Wydarzenia poznajemy z przybliżeniem osoby każdego z dwunastu bohaterów, co dla mnie jest na plus. Okej, może wolałabym ich trochę mniej (Sarah i Jago?), jednak lepsze to, niż uparte trzymanie się tylko jednego. I to w tej powieści! Zbyt dużo się dzieje, aby jedna postać to ogarnęła. Odkrywamy psychikę bohaterów, poznajemy fakty z przeszłości, które nie są mało istotne. Śledzimy ich poczynania i zmagania z napotkanymi łamigłówkami. I choć są brutalni, niekiedy nawet bezlitośni, to niektórzy potrafili zaskarbić sobie moją sympatię.
Cieszy mnie również to, że pomiędzy brutalnością, a rozlewem krwi autorzy znaleźli miejsce na umieszczenie miłości. Szkoda, że to taki trochę typowy trójkąt, nie mniej jednak i tak mnie to raduje. Zawsze to trochę ciepła na serducho, gdy czyta się o zaufaniu, przyjaźni i miłości. :)
Największym plusem dla mnie w Endgame są historie tajemniczych budowli i pradawnych rodów. Lubię takie smaczki. Czuję wtedy, że autorzy konkretnie przyłożyli się nawet do najdrobniejszych szczegółów. Gdyby tego zabrakło i wątek ten został potraktowany po łebkach, czułabym niedosyt. A tak?! Tadam! <3
Endgame to wspaniała książka! Chcę jeszcze i jeszcze. Szkoda, że całość wydana jest bez akapitów i wyjustowania, co trochę męczy. Jednak jestem w stanie to zrozumieć – siła wyższa. Na początku jest informacja, że układ akapitów i wcięć w tekście jest narzucony wydawcy przez autora (niezależnie od wersji językowej).
Zdaję sobie sprawę, że wielu miłośników IŚ tę książkę uzna za odgrzany kotlet. Dla mnie jest jednak arcydziełem. IŚ mnie rozczarowały, Endgame mnie powaliło. Rozłożyło na łopatki. Zafascynowało i pozostawiło z takimi emocjami, że musiałam ochłonąć, zanim mogłam cokolwiek racjonalnie o tej książce napisać.
Warto dodać również, że książka ta, poza tym, że jest świetną historią, jest również zaproszeniem dla czytelników, do dołączenia do ogólnoświatowej gry, w której celem jest odnalezienie trzech ukrytych kluczy, doprowadzających wybrańca do prawdziwego skarbu. Jak je zatem odnaleźć? W książce natrafiamy na różnego rodzaju wskazówki. Może układ akapitów i brak wcięć również ma z tym coś wspólnego?
Uczestnictwo w zabawie wymaga dostępu do książki (nie musisz kupować, wystarczy pożyczyć z biblioteki), dostępu do Internetu oraz własnego standardowego konta internetowego Google. Na początku musisz dokonać rejestracji na stronie internetowej, której adres URL jest rozwiązaniem pierwszej zagadki w książce i podać wszystkie niezbędne w tym celu dane. Nagroda Główna zostanie przyznana pierwszej osobie, która rozwiąże wszystkie zagadki i zostanie pozytywnie zweryfikowana przez organizatorów przed 20 października 2017 roku.
Dla mnie – bomba! <3
Obawiałam się Endgame. Obawiałam się kopii Igrzysk Śmierci. Obawiałam się… Tja, długo by wymieniać. W końcu się zdecydowałam i dzięki wydawnictwu Sine Qua Non, książka wpadła w moje łapki. I co? I brawo ja!
W Ziemię uderza seria meteorytów. Tylko garstka ludzi jest świadoma tego, co to oznacza… Nadszedł czas. Usłyszeli wezwanie. Rozpoczyna się Endgame!
W ich żyłach płynie...
Co czyni nas tym, kim jesteśmy? Możliwość posiadania. Posiadania wspomnień. Tych złych i dobrych. Dzięki wspomnieniom kreuje się nasza osobowość, unikamy ponownie tych samych błędów, uśmiechamy się zaglądając w przeszłość.
Co byś zrobił, gdyby wszyscy Twoi przyjaciele rzucili się z mostu, a ktoś pozbawiał Cię prawa do ich opłakiwania? Co byś zrobił, gdybyś pod wpływem rosnących w Tobie emocji nie mógł uronić łzy, bo groziło by to utratą samego siebie? Wolałbyś utracić wszystko, czy iść w ślady swych przyjaciół? Tak działał Program. Wydzierał Ci Twoją osobowość, byś nie pamiętał nic. Byś zapomniał o smutku i swej przeszłości. Byś stał się nikim.
Masowe samobójstwa wśród nastolatków zaczęły się nagle i wkrótce uznano je za epidemię. Jeden nastolatek na troje odbierał sobie życie. Samo zjawisko istniało wcześniej, ale w pewnym momencie, z dnia na dzień, młodzi ludzie niemal zespołowo zaczęli skakać z okien lub podcinać sobie żyły.
Jedyną ochroną nastolatków przed samobójstwami był Program – nowatorskie podejście do zapobiegania samobójstw. W ramach Programu jesteś asymilowany, mieszają Ci w głowie i wymazują wspomnienia. Musisz zażywać leki i brać udział w terapii, aż w pewnym momencie zapominasz, jak się nazywasz.
Brat Sloane popełnił samobójstwo, a jej rodzice panicznie boją się stracić swoje ostatnie dziecko. Dziewczyna za nic w świecie nie chce trafić do Programu, stara się więc nie pokazywać po sobie przygnębienia. Sztuczne uśmiechy i pogaduszki to dowód na to, że nic jej nie dolega. Dziewczyna nie może zaufać nikomu, nawet swoim rodzicom – oni szczególnie ochoczo zgłaszali wszystko, co odbiegało od normy. Wsparciem jest dla niej przede wszystkim jej chłopak – James. Coraz trudniej jest im jednak wciąż przekonywać siebie nawzajem, że ich miłość przetrwa wszystko. Wraz ze śmiercią kolejnego przyjaciela dopada ich depresja. A później Program…
Plaga samobójców, to książka, która rozłożyła mnie na łopatki. Ta książka zadziała na mnie, jak Program – przejęła władzę nade mną i nad moim czasem. Nic nie było ważne, tylko ja, książka i wspomnienia. Wciągnęła mnie absolutnie, rzeczywistość nie istniała. Suzanne Young za sprawą swojej książki wdarła się do mojej głowy robiąc w niej początkowo chaos i układając wszystko od nowa, gdy ja z zapartym tchem czytałam stronę za stroną. To, jak przedstawiła uczucia bohaterów, a zwłaszcza Sloane, z której punktu widzenia poznajemy wszystkie wydarzenia – cudo! Niejednokrotnie przechodziły mnie ciarki, a włosy stawały dęba. Ta książka jest przepełniona emocjami. Niesamowita opowieść wywołująca u czytelnika przerażenie i niepokój.
Suzanne Young łącząc dystopię z Young Adult zrobiła to po mistrzowsku. Choć tematyka samobójstw wśród młodzieży to nie łatwy temat to język wcale nie jest trudny. Wręcz przeciwnie, jest lekko i chciałabym napisać, że przyjemnie, jednak nie jestem pewna, czy to będzie najtrafniejsze określenie. 😉
Nie jem, nie śpię – czekam na kolejną część.
I polecam!
Co czyni nas tym, kim jesteśmy? Możliwość posiadania. Posiadania wspomnień. Tych złych i dobrych. Dzięki wspomnieniom kreuje się nasza osobowość, unikamy ponownie tych samych błędów, uśmiechamy się zaglądając w przeszłość.
Co byś zrobił, gdyby wszyscy Twoi przyjaciele rzucili się z mostu, a ktoś pozbawiał Cię prawa do ich opłakiwania? Co byś zrobił, gdybyś pod wpływem...
Wygrana i przegrana. Zniszczenie i ocalenie. Winner’s curse.
Siedemnastoletnia córka generała, Kestrel, stoi przed wyborem: albo wyjdzie za mąż, albo zaciągnie się do armii. Pozbawiona trosk, wiedzie życie w dostatku. Jest Valorianką, pochodzi z ludu zwycięzców.
Przed wojną Valorianie podziwiali wrogi lud, Herrańczyków, a nawet im zazdrościli. Po wojnie sytuacja całkowicie się odmieniła. Prysł jeden czar, rzucony został zaś inny. Herrańczycy stali się niewolnikami Valorian.
Pewnego dnia dziewczyna wygrywa licytacje i kupuje na targu Herrańskiego niewolnika. Choć wydawałoby się, że to nic, a dziewczyna ze wzruszeniem ramion wysłuchuje znajomych, że wydała ogromną kwotę, to jej wygrana z czasem okazuje się przegraną.
Uwielbiam high fantasy. To tutaj autor musi wykazać się ogromną wyobraźnią. Stworzenie nowego świata, w których osadzi całą fabułę to nie lada wyzwanie. Elementy muszą do siebie pasować, niczym kawałki układanki. Wystarczy jeden mały zgrzyt, jeden nie pasujący element, aby wszystko się posypało. Czy Marie Rutkoski udało się to tak, jak tym najbardziej znanym, Tolkien’owi, Pratchett’owi czy Sapkowskiemu?
No cóż… Świat wykreowany przez autorkę nie był tak rozbudowany, jak na to liczyłam. A liczyłam na wiele, zwłaszcza, że już na pierwszych stronach została umieszczona mapa całego Imperium. Choć pojawiają się informacje dotyczące historii, kultury i poglądów politycznych, jest ich tak mało, że praktycznie ciężko cokolwiek z nich wyłapać, czy zrozumieć. Są wplecione w fabułę, nie zasypują nas już na samym początku, jednak uważam, że jeśli autor decyduje się na stworzenie własnego uniwersum, to powinien to dopracować pod każdym względem, w każdym najdrobniejszym szczególiku. Pod tym względem ode mnie ogromny minus, choć zdaję sobie niejako sprawę, że dla innych ten minus będzie plusem.
Dla osób, które najbardziej w książkach cenią sobie wątek romantyczny, ta książka będzie strzałem w dziesiątkę. Jeśli odstrasza Was obietnica intryg, zajadłych pojedynków czy dzikiej rewolty – to niech przestanie. Marno ich tutaj szukać. Główną rolę odgrywa tutaj uczucie między głównymi bohaterami, między Kestrel, a jej niewolnikiem, Arinem. Do tego dochodzi nienawiść panująca między ich rodami, konflikty, pochodzenie, głos serca kontra głos rozumu… Takie tam, szmery-bajery co to o nieszczęśliwej miłości prawią.
Na plus jest tutaj akcja. Całkiem miło i dynamicznie poprowadzona. Momentami chaotycznie, ale to nie wadzi. Decyzje podejmowane przez bohaterów zwalają z nóg, ale w tym pozytywnym znaczeniu. I zakończenie… Zakończenie pozostawia niedosyt, przez które ma się ochotę sięgnąć po kolejną część. I tak zrobię, bo polubiłam parę zbuntowanych nastolatków, których los i jedna decyzja ze sobą łączą, a później chcą rozdzielić.
PS. Jeśliby się tak niejako nastawić na Young Adult z nastoletnią miłością w czasach Średniowiecza, to lektura może okazać się całkiem przyjemna. :)
I ta nadzieja, że kolejna część będzie tylko lepsza… :)
Wygrana i przegrana. Zniszczenie i ocalenie. Winner’s curse.
Siedemnastoletnia córka generała, Kestrel, stoi przed wyborem: albo wyjdzie za mąż, albo zaciągnie się do armii. Pozbawiona trosk, wiedzie życie w dostatku. Jest Valorianką, pochodzi z ludu zwycięzców.
Przed wojną Valorianie podziwiali wrogi lud, Herrańczyków, a nawet im zazdrościli. Po wojnie sytuacja całkowicie...
Lilith – w folklorze żydowskim upiorzyca groźna dla kobiet w ciąży i niemowląt w pierwszych tygodniach ich życia. Uważana za pierwszą żonę biblijnego Adama, wywodząca się najprawdopodobniej z tradycji mezopotamskiej.
Książka "Lilith. Dziedzictwo" została wydana już wcześniej przez Self Publishing w formie e-booka. Dzięki wydawnictwu Novae Res doczekała się swojego papierowego wydania.
Ale to nie Lilith jest główną bohaterką powieści, lecz nastoletnia Sha. Nagła przeprowadzka z zimnej i surowej Islandii do bajecznie kolorowego, pełnego słońca Cannes wprowadza w jej życie niezłe zamieszanie. Nowe miejsce, nowa szkoła... a w niej dwa największe ciacha na tej planecie: Daniel - czarnowłosy i wyjątkowo zdolny syn gospodyni domowej, oraz Chris - porażający swoją urodą, platynowłosy anioł, bogatszy chyba od samego Boga. Do tego obaj zdecydowanie zainteresowani nową, tajemniczą koleżanką. W takich warunkach świat Sha mógłby być rajem, gdyby nie przerażające, apokaliptyczne sny, które nawiedzają ją od chwili, gdy w jednym z nich zobaczyła imię Lilith.
Choć już od początku wiadomo, że w książce pojawi się typowy, miłosny trójkąt, to mimo wszystko zaintrygowana przez tytuł, miałam ochotę sięgnąć po książkę. Skoro pojawia się w niej imię Lilith, miałam nadzieję na coś pysznego. Coś co mnie zachwyci i nie pozostawi z niedosytem. Niestety, tak się jednak nie stało.
Główna bohaterka to chodzący ideał, bóstwo, piękność, cudowność, oh-ah, ah-oh etc. Same zalety - zero wad. Niby niewinna i czysta, nie mająca doświadczenia "w tych" sprawach, a pierwsze co robi, gdy poznaje Daniela, to mówi o jego fiutku. I w ogóle fiutków w tej książce jest dużo. Temu stoi, tam temu stoi, każdemu stoi, kto zobaczy Sha. Irytująca dziewucha z każdą stroną coraz bardziej. Jej pytania, jej odpowiedzi, jej prowokacje... NIE, NIE, NIE!
Drugim bohaterem był Daniel. Śliniący się na widok Sha, niczym bernardyn ze znanej komedii.
Trzecim - Chris. Bogaty, zmieniający dziewczyny, jak skarpetki, przywódca szkolnej bandy, który początkowo ze swoimi kumplami uprzykrza Danielowi życie, a następnie zostaje jego kumplem. Oczywiście dzięki Sha.
Akcja - zerowa. Na trzystu szesnastu stronach mamy opis tygodnia z życia bohaterów, którzy ze sobą rozmawiają, śmieją się, rozmawiają, śmieją się, jedzą, gotują, rozmawiają, śmieją się, no i od czasu do czasu komuś stanie fiutek.
A wyzwiska, którymi trójka bohaterów obdarowuje się wzajemnie, to już w ogóle katastrofa.
"Osiołku", "złośliwy upierdliwcu", "kozi bobku", "złośliwa kreaturo"... A później hihihi, hehehe, hahaha. Taaaaakie to słooooodkie. <3 Brrrr!
Fantastyki w tym tyle, co kot napłakał. Może na trzech ostatnich stronach wyjaśnia się to, kim na prawdę jest Sha i dlaczego nawiedzały ją tak realistyczne koszmary.
Plus za to, że wydarzenia poznajemy z perspektywy całej trójki. Cztery rozdziały należą do Sha, po trzy do Daniela i Chrisa. Dzięki temu możemy ich bliżej poznać, zajrzeć do ich głów i dowiedzieć się, co w nich siedzi. Dlaczego są, kim są i zachowują się tak, jak się zachowują. Mimo to, nie polubiłam ich ani trochę. To wszystko było zbyt naciągane, a momentami odnosiłam wrażenie, że autorka zmieniła zdanie podczas pisania i to wszystko poszło nie w tę stronę, co powinno.
No i wydanie. <3
Ta książka została na prawdę prześlicznie wydana. Matowa, przyjemna w dotyku okładka z błyszczącym uszlachetnieniem liter. <3 <3 <3 Uwielbiam takie okładki. Mam ochotę je ciągle macać. <3
kolejnyrozdzial.pl
Lilith – w folklorze żydowskim upiorzyca groźna dla kobiet w ciąży i niemowląt w pierwszych tygodniach ich życia. Uważana za pierwszą żonę biblijnego Adama, wywodząca się najprawdopodobniej z tradycji mezopotamskiej.
Książka "Lilith. Dziedzictwo" została wydana już wcześniej przez Self Publishing w formie e-booka. Dzięki wydawnictwu Novae Res doczekała się swojego...
Gdy rozum mówił „dobranoc”, serce mówiło „czytaj”.
Serce zawsze wygrywa.
Podczas lektury książki czułam się, jakbym tonęła. Tonęła w głębokim oceanie. Oceanie uczuć, które mi towarzyszyły. Miłość, współczucie, smutek, nienawiść, zrozumienie, nadzieja, ulga, zaskoczenie, rozczarowanie…
Ciągła sinusoida, która odbiera powietrze, przez którą nie możesz oddychać.
więcej: kolejnyrozdzial.pl
Gdy rozum mówił „dobranoc”, serce mówiło „czytaj”.
więcej Pokaż mimo toSerce zawsze wygrywa.
Podczas lektury książki czułam się, jakbym tonęła. Tonęła w głębokim oceanie. Oceanie uczuć, które mi towarzyszyły. Miłość, współczucie, smutek, nienawiść, zrozumienie, nadzieja, ulga, zaskoczenie, rozczarowanie…
Ciągła sinusoida, która odbiera powietrze, przez którą nie możesz oddychać.
więcej:...