-
Artykuły
[QUIZ] Harry Potter. Sprawdź, czy nie jesteś mugolemKonrad Wrzesiński25 -
Artykuły
W drodze na ekrany: Agatha Christie, „Sprawiedliwość owiec” i detektywka Natalie PortmanEwa Cieślik9 -
Artykuły
Książki na Pride Month: poznaj tytuły, które warto czytać cały rokLubimyCzytać67 -
Artykuły
Niebiałym bohaterom mniej się wybacza – rozmowa z Sheeną Patel o „Jestem fanką”Anna Sierant5
Biblioteczka
2021-01-03
2020-09-04
2020-06-02
2015
2016
2017
2017
2015
Kojarzycie tę komedię romantyczną "Był sobie chłopiec"? Upolowałam za 1,50 zł w antykwariacie pierwowzór i.... Nie jest to ani komedia, ani tym bardziej romantyczna. :P
Spodziewałam się lekkiej, zabawnej lektury, a dostałam historię, która nie tylko jest głęboka, ale skłania do refleksji.
Marcus, 12 letni chłopiec przeprowadza się wraz ze swoją rozwiedzioną mamą z mniejszego miasta do samej stolicy - Londynu i cóż... Delikatnie mówiąc nie jest on przystosowany. Nie zna obecnie modnych wokalistów, piłkarzy, a w dodatku mama ubiera go skrajnie niemodnie. Skazuje go to na codzienne pogróżki, na które nauczyciele i mama reagują słowami "Po prostu zejdź im z drogi".
Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdy mama Marcusa po rozstaniu z partnerem zapada na depresję. Chlopiec zostaje sam w wielkim świecie, którego nie rozumie.
Drugim kluczowym bohaterem jest Will - trzydziestosześcioletni kawaler, który dzięki tantiemom za utwór, który przed laty napisał jego ojciec, nigdy nie musiał podjąć pracy. Życie upływało mu na ciągłej zabawie, przygodnych relacjach z kobietami, grach i kumplach. Aż trudno to sobie wyobrazić, jednak jego losy splatają się z losami Marcusa.
Na pewno nie jest to mdła historyjka, której się spodziewałam mając w pamięci film, bowiem jest to powieść o sprawach, które nas przerastają, o prawdziwych przyjaźniach, miłościach i bolesnych rozczarowaniach. Jest to w końcu historia o dojrzewaniu, o trudzie porzucania dawnego siebie na rzecz czegoś nowego bez gwarancji, iż jest to coś lepszego.
Kojarzycie tę komedię romantyczną "Był sobie chłopiec"? Upolowałam za 1,50 zł w antykwariacie pierwowzór i.... Nie jest to ani komedia, ani tym bardziej romantyczna. :P
Spodziewałam się lekkiej, zabawnej lektury, a dostałam historię, która nie tylko jest głęboka, ale skłania do refleksji.
Marcus, 12 letni chłopiec przeprowadza się wraz ze swoją rozwiedzioną mamą z...
"Idź postaw wartownika" Harper Lee
Jest to kontynuacja kultowej powieści "Zabić drozda". Kontynuacja, która, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, ma bardzo mieszane opinie. Książce zarzuca się, iż zniszczyła ideały i klimat pierwszej części, że przekreśliła wszystko, co "Zabić drozda" zbudowało, że była gorzka, zła i w ogóle lepiej nie tykać, bo można się tylko rozczarować.
Może miała na to wpływ przerwa czasowa, jaka oddzielała moje spotkanie z drozdem od spotkania z wartownikiem, a może moja depresyjna dusza, nie wiem, jednak na mnie powieść ta wywarła ogromne, pozytywne wrażenie.
Autorka zabiera nas znowu do Maycomb, jednak zmieniają się ramy czasowe powieści. Główna bohaterka, która w Zabić drozda była małą dziewczynką, obecnie jest 26-letnią kobietą, absolwentką uczelni wyższej, która na co dzień mieszka i pracuje w Nowym Jorku - mieście ogromnym, postępowym i liberalnym. Przyjeżdża ona na urlop w swoje rodzinne strony, gdzie czeka na nią przyjaciel (składający jej propozycję małżeństwa), stary, schorowany ojciec oraz ciotka, z którą nigdy się nie lubiła. Początkowo można odnieść wrażenie, iż w tym miasteczku na południu czas się zatrzymał, szybko jednak Jean zauważa zmiany, nie tylko w mieście, ale w myśleniu i postępowaniu swoich bliskich.
Nie chcę zdradzać szczegółów, powiem więc ogólnikowo, iż bohaterka dość mocno się rozczarowała, a ja - czytelnik, każde jej rozczarowanie przeżywałam równie mocno. Każdy jej brak nadziei, każde jej pęknięte serce odczuwałam równie intensywnie. Piękny (taki, że mogłaby bajki pisać) styl Harper Lee, jej głęboki wgląd w ludzkie emocje, w ludzkie charaktery tworzy, co prawda gorzki, ale niesamowity obraz świata przesiąkniętego podziałami i niszczonymi ideałami.
Bardzo polecam wszystkim, którzy się ze słynnym drozdem spotkali, a tym, który się nie spotkali polecam przyjąć na swój regał obie części powieści. Jest to niesamowita, piękna, pełna wzruszeń historia o ideałach, o walce za nie i o niegasnącej nadziei na lepsze jutro.
"Idź postaw wartownika" Harper Lee
Jest to kontynuacja kultowej powieści "Zabić drozda". Kontynuacja, która, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, ma bardzo mieszane opinie. Książce zarzuca się, iż zniszczyła ideały i klimat pierwszej części, że przekreśliła wszystko, co "Zabić drozda" zbudowało, że była gorzka, zła i w ogóle lepiej nie tykać, bo można się tylko rozczarować....
"Wszyscy ludzie są moralni. Tylko ich bliźni nie są"
Steinbeck - czy trzeba lepszej gwarancji pięknej literatury? Zawsze, gdy podchodzę do jego książek, myślę, że już mnie nie zaskoczy, a zaskakuje zawsze.
"Zima naszej goryczy" to książka gorzka, osadzona w realiach lat 60 XX wieku, jednak nie tracąca na aktualności. Jest to historia o ludzkich wyborach, moralności, drodze na szczyt i priorytetach.
Nie jest to jednak powieść z tych, które są mądre i nudne, oj nie. Napisana piękną prozą historia wciąga czytelnika, a bohaterowie - złożone kunsztownie stworzone postacie - do końca nie dają nam się poznać.
Całość mnie zachwyciła i pozostawiła z książkowym poczuciem pustki, dlatego polecam.
"Wszyscy ludzie są moralni. Tylko ich bliźni nie są"
Steinbeck - czy trzeba lepszej gwarancji pięknej literatury? Zawsze, gdy podchodzę do jego książek, myślę, że już mnie nie zaskoczy, a zaskakuje zawsze.
"Zima naszej goryczy" to książka gorzka, osadzona w realiach lat 60 XX wieku, jednak nie tracąca na aktualności. Jest to historia o ludzkich wyborach, moralności,...
"Córka proboszcza" dla czytelników, którzy do tej pory znali tylko "Rok 1984" czy "Folwark zwierzęcy" zapewne stanowić może ogromne zaskoczenie. Mnie - po wielu mniej znanych książkach Orwella - już nie zaskoczyła, jednak pozostawiła pozytywne wrażenia.
Właściwie każda z powieści Orwella była dla mnie gorzka i po każdej musiałam zebrać myśli. Po tej, niby zwykłej, obyczajowej opowiastce, również zostałam z małym rozgardiaszem w głowie.
Główną bohaterką książki jest dwudziestoośmioletnia panna Dorota Hare - tytułowa córka proboszcza. Spędza ona dni wciąż w ten sam sposób, to znaczy zamęczając się wstawianiem o 5:30 rano, przygotowywaniem posiłków dla ojca, odwiedzaniem parafian i robieniem wszystkiego, by ratować zrujnowany budżet parafii. Ojciec jej, mimo że jest głową lokalnego kościoła nie przywiązywał bowiem do tego wagi, a jedyne co szło mu dobrze, to robienie długów i zrażanie do siebie wiernych. Wszystko to mogłoby trwać w życiu Doroty w niezmieniony sposób przez najbliższe 40 lat, jednak pewnej nocy doznała amnezji, w skutek której nagle znalazła się w Londynie bez grosza przy duszy, bez tożsamości, bez niczego, za to z ogromnym skandalem, który nie pozwalał jej na powrót.
Wartym dodania jest tutaj fakt, iż Orwell zamieścił w książce wątki autobiograficzne. Twierdził jednak podobno, że książka jest nieudana i nie zalecał wznawiania jej po jego śmierci. Czy jest jednak zła? Moim zdaniem nie. Mimo początkowej nudy, losy Doroty bardzo szybko mnie pochłonęły, zaś po jej zakończeniu zostałam z mnóstwem spraw do przemyślenia. Spraw wiary, pieniądza, sensu życia, świata... Orwell bowiem jak zawsze zwrócił w niej uwagę na sprawy istotne, o których mało na co dzień się myśli. Oczywiście nie jest to książka, którą czyta się w jedno popołudnie, choćby ze względu na złożoność języka, co moim zdaniem stanowi atut tego dzieła. Chyba nikt nie szuka w twórczości Orwella szybkiego czytadła.
Jednym słowem fanom autora serdecznie polecam. Tym zaś, którzy go nie znają może wydać się zupełnie nieorwellowskie i spowodować zawód. Może jednak warto spróbować?
"Córka proboszcza" dla czytelników, którzy do tej pory znali tylko "Rok 1984" czy "Folwark zwierzęcy" zapewne stanowić może ogromne zaskoczenie. Mnie - po wielu mniej znanych książkach Orwella - już nie zaskoczyła, jednak pozostawiła pozytywne wrażenia.
Właściwie każda z powieści Orwella była dla mnie gorzka i po każdej musiałam zebrać myśli. Po tej, niby zwykłej,...
Gdyby ktoś chciał stworzyć odwrotność antydeprestanów, czyli środki wywołujące depresję, książki Steinbecka (choć nie wszystkie!) mogłyby być jednym z kluczowych składników aktywnych. W kanon takich powieści wpisują się „Myszy i ludzie”.
Książka opowiada o dwóch robotnikach, którzy razem „chodzą na robotę”, skrajnie różnych robotnikach. Głupi i mający wszelkie objawy upośledzenia umysłowego, za to ogromnych rozmiarów Lennie oraz niski, za to w pełni kompetentny intelektualnie George tworzą niewątpliwie niecodzienną i rzucającą się w oczy parę. Żyją na walizkach, w biedzie, goniąc za marzeniem – własnym kawałkiem ziemi, na której będą uprawiać rolę i hodować zwierzęta, wieczory spędzać wspólnie w małej chacie, a Lennie będzie doglądał królików, bo bardzo lubi miękkie. Marzenie, które w całej książce tylko na moment przestaje być nierealne...
Niedołężnego psa człowiek zastrzeli, by oszczędzić mu cierpienia, ale czy to samo można zrobić z człowiekiem?
Gdyby ktoś chciał stworzyć odwrotność antydeprestanów, czyli środki wywołujące depresję, książki Steinbecka (choć nie wszystkie!) mogłyby być jednym z kluczowych składników aktywnych. W kanon takich powieści wpisują się „Myszy i ludzie”.
Książka opowiada o dwóch robotnikach, którzy razem „chodzą na robotę”, skrajnie różnych robotnikach. Głupi i mający wszelkie objawy...
„Człowiek jest tylko bażantem na tym świecie” – tytuł co najmniej intrygujący. Przyznam szczerze: oceniłam tę książkę po okładce i wyszłam z założenia, że pod takim tytułem musi się kryć coś niezwykłego. I było niezwykłe.
Prozę, z jaką mamy styczność w tej pozycji, określiłabym mianem poetyckiej. I to nie tylko ze względu na barwny, poetycki język, cieszące oczy metafory, krótkie, trochę poszarpane zdania. Jest to bowiem książka, w której akcja toczy się w głowach bohaterów. Ich dramaty, nieraz irracjonalne lęki i duchy przeszłości przeplatają się z pośrednim opisem ich losów – losów trudnych i pełnych wyrzeczeń. Zła sytuacja polityczna, powracające zjawy minionej wojny, chęć ucieczki, wyjazdu, walka o paszport, który staje się sensem, a za który trzeba słono zapłacić i to nie tylko pieniędzmi. Wszystko to buduje atmosferę przygnębienia i beznadziei, która jest jakby obłokiem otaczającym bohaterów. Bohaterów, których nie poznajemy zbyt dobrze, a z których każdy posiada specyficzną historię, charakter, usposobienie. Osłaniają się oni jednak powoli, po kawałku, zupełnie jak poznawani ludzie.
Nie jest to jednak dzieło dla wszystkich. Jeśli ktoś liczy na wartką akcję, zawiła fabułę, czy choćby zwyczajną prozę, z jaką mamy styczność w powieściach, na pewno się rozczaruje. Jest to raczej utwór poetycki, nad którym można podumać, który czaruje swoją magią, który jednak docenią tylko ci, którzy lubią ten gatunek literacki. Jednym słowem jest to książka o tyle magiczna i urzekająca, co specyficzna, a to czyni ją – w moich oczach – piękną.
„Człowiek jest tylko bażantem na tym świecie” – tytuł co najmniej intrygujący. Przyznam szczerze: oceniłam tę książkę po okładce i wyszłam z założenia, że pod takim tytułem musi się kryć coś niezwykłego. I było niezwykłe.
Prozę, z jaką mamy styczność w tej pozycji, określiłabym mianem poetyckiej. I to nie tylko ze względu na barwny, poetycki język, cieszące oczy metafory,...
Opinia będzie odnosiła się tylko do "Wspomnień z domu umarłych".
Dostojewski porusza w niej temat bardzo sobie osobisty, bliski, a jednak robi to w formie niebanalnej. Nie jest to zwyczajny dziennik więźnia, nie jest to zwyczajne spisanie katorżniczej codzienności. Dostojewski wszedł głębiej i wciąga nas w głowy więźniów, w poplątane ścieżki myślowe niewolników i zbrodniarzy. Dokonuje bardzo dobrej analizy psychologicznej całego otoczenia. Książka jest ciekawa pod kątek psychologii właśnie, bowiem narrator wprowadza nas w meandry myśli "nieszczęśliwych". Porusza przy tym w czytelniku delikatne struny współczucia. Czyż nie jest nam żal tych nieszczęśników? Niektórych na pewno. Do innych już po kilku stronach czujemy tylko nienawiść. Poznajemy bohaterów jak prawdziwych ludzi, jakby żyli obok nas, zaprzyjaźniamy się z niektórymi, do innych czujemy urazę, a inni budzą naszą niechęć.
Warto zwrócić też uwagę na jak zwykle bardzo dobry styl Dostojewskiego, za który nie sposób go nie cenić. Czytanie było przyjemne, mimo iż temat ciężki, a sama tematyka okrutna i zła.
Jedyne czego można się przyczepić, to... Mała spektakularność, skoncentrowanie na opisach, a przy tym małe przywiązywanie wagi do wydarzeń. Czasem czuło się, iż czegoś brakuje, a jednak to stanowiło pewien urok tej powieści.
Opinia będzie odnosiła się tylko do "Wspomnień z domu umarłych".
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDostojewski porusza w niej temat bardzo sobie osobisty, bliski, a jednak robi to w formie niebanalnej. Nie jest to zwyczajny dziennik więźnia, nie jest to zwyczajne spisanie katorżniczej codzienności. Dostojewski wszedł głębiej i wciąga nas w głowy więźniów, w poplątane ścieżki myślowe niewolników i...