-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać390
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2016-06-17
2019-08-21
2022-10-16
2022-01-22
2022-12-31
2021-09-11
2017-03-05
2019-07-28
2023-09-19
2018-07-01
2021-12-26
2014-12-23
2020-07-03
2022-12-31
2010-05
Przyznaję od razu, że pierwsze sto stron szło mi jak krew z nosa. Nie mogłam się wgryźć w tekst, nadążyć za specyficzną narracją Smith, zrozumieć wielowarstwowości powieści. Ale powoli, jak w układance, wszystko zaczęło do siebie pasować i już nie mogłam się od lektury oderwać.
Bohaterami powieści są trzy rodziny (Jonesów, Iqbalów i Chalfenów) mieszkające w Londynie ORAZ ich skomplikowane historie rodzinne. Najpierw poznajemy ojców: Anglika Archibalda Jonesa i pochodzącego z Bangladeszu Samada Iqubala, których losy splatają się podczas drugiej wojny światowej. Następnie do gry wkraczają pochodząca z Jamajki żona Archibalda Clara oraz wybrana mu przez rodzinę małżonka Samada - Arsana. Na końcu pojawiają się dzieci (córka pierwszej pary Irie oraz bliźniaki Samada - Millat i Magid), które zawierają znajomość z rodziną typowych przedstawicieli angielskiej klasy średniej: Marcusa i Joyce Chalfenów. Tak złożona lista głównych bohaterów odzwierciedla, mniej więcej, skomplikowaną strukturę książki, której nie sposób streścić, nie spłycając jej przy tym. A tego bym nie chciała.
W swojej wielowątkowej powieści Smith porusza całą masę problemów współczesnych społeczeństw Europy Zachodniej, które są wymarzonym celem milionów potencjalnych emigrantów z całego świata. Po osiągnięciu celu niejednokrotnie okazuje się jednak, że wspólne życie w zachodniej kulturze pełne jest problemów i konfliktów. Tolerancja, akceptacja, dorastanie, konflikt pokoleń, patriotyzm, religia, tożsamość, fanatyzm, dojrzałość, zrozumienie, rasizm, przemoc - wszystko to, i wiele więcej, można znaleźć śledząc pogmatwane losy bohaterów, tak nierozerwalnie ze sobą związanych. A całość napisana wartkim językiem, pełnym humoru i w dodatku dobrze przetłumaczona :)
Jedna z najlepszych książek, jakie kiedykolwiek czytałam.
Po więcej recenzji zapraszam na mojego bloga:
www.katalog-tytulowy.blogspot.com
Przyznaję od razu, że pierwsze sto stron szło mi jak krew z nosa. Nie mogłam się wgryźć w tekst, nadążyć za specyficzną narracją Smith, zrozumieć wielowarstwowości powieści. Ale powoli, jak w układance, wszystko zaczęło do siebie pasować i już nie mogłam się od lektury oderwać.
Bohaterami powieści są trzy rodziny (Jonesów, Iqbalów i Chalfenów) mieszkające w Londynie ORAZ...
2021-03-10
2024-01-21
2019-02-10
2022-08-29
2014-12-12
Jest to w moich oczach powieść magiczna, niezwykle osobista i niemalże idealna. I to nie tylko dlatego, że obiektywnie rzecz biorąc jest dobra, ale głównie dlatego, że porusza wątki, które są mi bardzo bliskie.
Pierwszy z nich to główny bohater książki, czyli Wrocław. Polski od 1945, przepełniony był w okresie powojennym historiami i przedmiotami wcześniejszych mieszkańców. Ci nowi przybyli z daleka, niejednokrotnie dźwigając bagaż wojennych traum, czuli się tu obco, niepewnie i nie u siebie. Administracyjny chaos i samowolka, pionierski duch spolszczania miasta i wszechobecne ślady niedawnej obecności wroga oraz niemalże namacalna niepewność jutra – ówczesna atmosfera musiała być z jednej strony straszna, ale z drugiej absolutnie fascynująca.
W tym mieście duchów i socjalistycznych planów dorasta Piotr, jeden z mieszkańców starej kamienicy, która sama w sobie jest kolejną ważną bohaterką powieści. Ten przepełniony tajemnicami poprzednich lokatorów i dziwactwami obecnych mikrokosmos jest sceną dla rozgrywających się dramatów i nudnawej codzienności. Mieszkańcy kamienicy - kolorowa i różnorodna mieszanka charakterów - są dla dorastającego Piotra jak rodzina, w której żadne tajemnice na długo nie pozostaną w ukryciu. I czy chodzi o szczenięcą, ale wielką i zapalczywą miłość Piotrka i Laurki, wynoszone skrycie z piwnicy słoiki ze smalcem, spalonego żywcem sąsiada, czy wreszcie Niemców poszukujących legendarnego kielicha Lutra - każda z tych tajemnic znajdzie w końcu mniej lub bardziej wiarygodne wyjaśnienie.
Ale wróćmy do głównego bohatera i narratora. Jego rodzina jest zaprogramowana na bycie inną: ojciec to były partyzant, prosty rolnik z Wielkopolski, który po wojnie trafił do Wrocławia. Tu poznał swoją przyszłą żonę, Niemkę, która w mieście pozostała i przez wiele lat nie pozwalała ruszać rzeczy pozostawionych w mieszkaniu przez poprzednich właścicieli, rodzinę Freytagów, przekonana, że pewnego dnia Niemcy wrócą do miasta. Tak więc w przestronnym mieszkaniu ze ścian na Piotra zerkał dostojny pan domu, jego małżonka w koronkach i trójka dzieci, na półkach piętrzyły się książki pokryte niezrozumiałymi znakami, a półki i szuflady wypełnione były wszelkiej maści bibelotami. Stopniowo i powoli, tak jak Wrocław stawał się polski, rzeczy po Freytagach trafiały do piwnicy, która przekształcała się w muzeum...
Dzieciństwo Piotra wypełnione polskim patriotyzmem i niemieckimi przysmakami było schizofreniczne: opowieści matki o atlantach nijak się miały do informacji o niemieckich zbrodniach wojennych. Przysyłane przez krewnych z Niemiec, wypełnione słodyczami i płynem do prania, paczki zadawały kłam PRL-owskiej propagandzie głoszącej dobrobyt i wyższość socjalizmu nad zgniłym kapitalistycznym zachodem.
Temat Domu tęsknot jest mi szczególnie bliski, jako, że po wojnie do Wrocławia przyjechała ze swoją mamą i siostrą moja babcia. Część z opisywanych w książce dziecięcych przygód i wnikliwych obserwacji głównego bohatera była z pewnością jej udziałem, gdy jako młoda kobieta próbowała rozpocząć nowe życie w obcym mieście. Ponadto temat polsko-niemieckich relacji przedstawiony przez autora rzeczowo i obiektywnie, jest "moim" tematem.
Nie sposób przedstawić w kilku zdaniach rozlicznych wątków tej powieści, które powiązane cienkimi nićmi tworzą idealną całość łącząc przeszłość z teraźniejszością. Autor zebrał w książce wiele historycznych informacji, rzetelnie wyjaśniając związki między nimi. Pozwala to czytelnikowi na lepsze zrozumienie tej drugiej strony.
W tej książce podobało mi się wszystko i dlatego polecam ją z całego serca!
Więcej recenzji na moim blogu: www.katalog-tytulowy.blogspot.com
Zapraszam!
Jest to w moich oczach powieść magiczna, niezwykle osobista i niemalże idealna. I to nie tylko dlatego, że obiektywnie rzecz biorąc jest dobra, ale głównie dlatego, że porusza wątki, które są mi bardzo bliskie.
Pierwszy z nich to główny bohater książki, czyli Wrocław. Polski od 1945, przepełniony był w okresie powojennym historiami i przedmiotami wcześniejszych...
Dawno nie czytałam książki, która by tak mnie uwiodła swoim specyficznym, dusznym klimatem i to mimo faktu, iż główna bohaterka to zupełnie nie moja bajka.
I od niej może zacznę - od Anny Bartákovej, kobiety w nieokreślonym wieku między trzydziestką, a pięćdziesiątką, o niejasnej rodzinnej przeszłości, zarabiającej na życie tłumaczeniami pisemnymi, mieszkającej samotnie w chacie na wsi i opętaniej manią zbierania ziół.
Jest czerwiec, czas w roku najbardziej intensywny dla zielarki. Na wsi jest parno i gorąco, w powietrzu bzyczą tysiące owadów, a ona każdego ranka wsiada na zdezelowany, stary rower i pędzi z rozwianymi włosami przed siebie, by narwać kwiatów lipy, dziewanny, czy gałązek skrzypu polnego, które właśnie się pojawiły w jej tylko znanych miejscach. Kobieta całe dnie spędza w samotności na łąkach, polach, nad rzeką, czy na własnym strychu. Zrywa zioła, sortuje, suszy, pakuje i co wtorek zawozi do skupu.
Gdzieś tam w tle przewijają się inne, mniej lub bardziej realne, postacie: były mąż, były teść, kuzynko-sąsiadka zza płotu, przyjaciółka-aptekarka, pracownicy skupu - jednak żadnej z tych osób Anna nie wpuszcza do swojego świata. Jest ogarnięta chęcią zbieractwa i pełna nieufności wobec innych. W swoich, często pochopnych ocenach, popada w paranoję i doszukuje się złych intencji u otaczających ją osób, np. przy ważeniu ziół i wypłacie pieniędzy za jej zbiory....
Do końce nie wiemy, dlaczego wybrała życie w samotności, dlaczego rozstała się z mężem, co się stało z jej rodzicami i czy miała albo ma rodzeństwo. Pozostają nam jedynie domysły, że przeszłość Anny musiała być trudna, bo tylko tak można wytłumaczyć jej osobliwy sposób bycia.
"W ciemność" to doskonale napisana i skonstruowana, wyjątkowo oryginalna opowieść o obsesji i samotności, ale przede wszystkim o kompletnym braku umiejętności poradzenia sobie z traumą. Kolejne rozdziały książki noszą nazwy roślin, zbieranych w danym czasie przez Annę. Opowieść Bolavy przepełniona jest szelestem i zapachem ziół, nocnymi odgłosami dochodzącymi ze strychu, letnią burzą nadciągającą z nienacka. Świat wykreowany przez autorkę swoją senną, wiejską atmosferą bardzo przypominał mi drugą połowę lat osiemdziesiątych i leniwe letnie dni spędzane z dala od miasta. A główna bohaterka jest uosobieniem tej prowincji: samotna wariatka, która mówi do siebie i otaczających ją roślin, nie je, nie chce od nikogo pomocy i powoli, sama dla siebie, chce przeżyć życie po swojemu.
Świetna, gęsta i zaskakująca proza. Zdecydowanie warto!
Więcej recenzji na moim blogu: www.katalog-tytulowy.blogspot.com
Zapraszam!
Dawno nie czytałam książki, która by tak mnie uwiodła swoim specyficznym, dusznym klimatem i to mimo faktu, iż główna bohaterka to zupełnie nie moja bajka.
więcej Pokaż mimo toI od niej może zacznę - od Anny Bartákovej, kobiety w nieokreślonym wieku między trzydziestką, a pięćdziesiątką, o niejasnej rodzinnej przeszłości, zarabiającej na życie tłumaczeniami pisemnymi, mieszkającej samotnie w...