-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać370
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2010-09-25
2012-10-14
2012-11-02
2010-10-03
Wiele z nas ciągle się odchudza, stosuje różne wymyślne diety i ma nadzieję, że schudnie. Nie zawsze jednak to się zdarza i w wyniku efektu jojo niechciane kilogramy wracają. Od pewnego czasu panuje w naszym społeczeństwie boom na zdrowe odżywianie się i ogólnie zdrowy tryb życia. To dobrze, bo może część ludzi opamięta się i pomyśli, że jednak to co jemy i jak żyjemy ma ogromny wpływ na to, ile lat będziemy żyli i jak długo będziemy cieszyć się zdrowiem.
Katarzyna Bosacka to dziennikarka, która znana jest z programów o zdrowym żywieniu i dbaniu o swoją urodę. Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska to lekarz, specjalista chorób wewnętrznych i chorób przewodu pokarmowego, specjalista ds. żywienia. Wspólnie od kilku lat tworzą program "Wiem co jem" na Tvn Style, gdzie każdy odcinek poświęcony jest konkretnemu produktowi.
Wszystkie ich porady zostały zebrane w powyższej książce. Zawiera ona mnóstwo informacji, które są sprawnie poukładane i które się nie mylą, nie sprawia to wrażenia przytłoczenia, zbyt dużej ilości porad, które w efekcie i tak poplątają nam się w głowie i nic z tego nie zapamiętamy.
"Lepiej nie przyzwyczajać dzieci do płatków śniadaniowych mocno przetworzonych - dosładzanych, czekoladowych, lepkich od miodu, w postaci kulek, muszelek i "poduszkowców", które wyglądają jak słodycze. Takie płatki mają bardzo dużo kalorii, nawet więcej niż frytki, hamburger czy pizza! Właściwie powinny znajdować się w sklepie tuż obok słodyczy. Producenci doskonale wiedzą, że dzieci kochają łakocie, więc by sprzedać jak najwięcej, sypią do nich cukier, a potem tłumaczą, iż ich wyrób "wygląda i smakuje jak ciasteczka, ale to pyszne płatki śniadaniowe." "
Produkty są podzielone tematycznie według pory ich jedzenia na: śniadanie, drugie śniadanie, obiad, podwieczorek i kolację. Przy każdym zapisana jest ilość kalorii w 100 gramach, zalecana dawka, oraz czy są dobre dla zdrowia. Jest tu wiele ciekawostek dotyczących tego, co spożywamy, obalane są mity i przedstawiane fakty na ich temat, badania naukowe, hasła reklamowe, które tak naprawdę są tylko chwytami marketingowymi oraz domowe sposoby na przygotowanie np. chleba lub własnego muesli.
Na samym końcu jest rozdział: "E tam, czyli dodatki do żywności", w którym przedstawione są różne chemiczne "sprawy" dodawane do jedzenia, podzielone na szkodliwe i nieszkodliwe.
Mamy tu też wygodny indeks, który pozwala nam szybko znaleźć, to czego szukamy.
Poradnik ten jest bardzo ciekawy, znalazłam w nim wiele informacji na temat żywności, nieraz się dziwiłam, że jem jakieś świństwa i z jego pomocą staram się wprowadzać zmiany w moim odżywianiu, które wcale nie są jakieś diametralne, nie wyrzucam wszystkiego z lodówki i z szafek; zmieniam tylko jakieś drobnostki, które sprawią, że będę się czuła lepiej i w przyszłości nie będę się skarżyła na różne dolegliwości, które teraz nazywane są chorobami cywilizacyjnymi XXI wieku. Myślę, że doskonale nadaje się jako towarzysz naszych codziennych zakupów, gdyż jest leciutki i niewielki, a dzięki temu na bieżąco możemy przeanalizować skład produktów, które wybieramy.
Zapraszam na mojego bloga: www.zaczytanawksiazkach.blogspot.com
Wiele z nas ciągle się odchudza, stosuje różne wymyślne diety i ma nadzieję, że schudnie. Nie zawsze jednak to się zdarza i w wyniku efektu jojo niechciane kilogramy wracają. Od pewnego czasu panuje w naszym społeczeństwie boom na zdrowe odżywianie się i ogólnie zdrowy tryb życia. To dobrze, bo może część ludzi opamięta się i pomyśli, że jednak to co jemy i jak żyjemy ma...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-11-04
Jana Oliver uważa swe zajęcie - pisanie - za najlepszą pracę na świecie. Wprowadza w życie swoje marzenia i dzieli się tym z czytelnikami. Mieszka w Atlancie (jest to też miejsce akcji powieści) wraz z rodziną, gdzie buszuje wśród książek i spaceruje oraz wymyśla historie dla kolejnych książek. Jej przyjaciółką jest sama P.C.Cast znana wszystkim z serii "Dom Nocy".
Jest rok 2018. Po świecie swobodnie chodzą demony - od najmniejszych, niepozornych Srok czyli złodziejów błyskotek po ogromne, straszne Geodemony, które sieją spustoszenie. W Atlancie zaczyna dziać się coś dziwnego, stworów robi się coraz więcej i zaczynają się zbierać w grupy, choć nigdy wcześniej tego nie robiły.
Bohaterką powieści jest Riley Blackthrone, siedemnastolatka, która tytułowa córka Łowcy Demonów. Jej ojciec to znany i szanowany tropiciel, zawsze wychodzi zwycięsko z potyczek. Praca ta przynosi mu niewielkie korzyści majątkowe, po śmierci żony sam wychowuje Riley i ledwo wiążą koniec z końcem. Dziewczyna zaczyna szkolić się na profesjonalnego łowcę, gdyż fascynuje ją to zajęcie.
Niestety, w wyniku połączenia sił dwóch potężnych demonów Paul Blackthrone przegrywa starcie i ginie. Zrozpaczona córka nie wie, co dalej ma począć. Zostaje sama na tym świecie. Pomaga jej jednak Denver, były uczeń jej ojca, za którym delikatnie mówiąc nie przepada. Próbuje sama polować na demony, nie zawsze jej się to udaje. Jednocześnie musi aż do pełni księżyca pilnować grobu ojca, bo inaczej jego ciało wykradną nekromanci, którzy za duże pieniądze je "ożywią" i będzie musiało usługiwać bogatym snobom.
Ale Riley nie jest z tych co tylko siedzą i załamują ręce. Choć nie wie co począć, jak znaleźć pieniądze na rachunki, które co rusz pojawiają się w skrzynce, to próbuje znaleźć wyjście z tej sytuacji. Dostaje nowego mistrza, starego Harpera, który ma ją uczyć. Znęca się nad uczniami, wykorzystuje ich do sprzątania kup po demonach i innego robactwa. Jest to chyba najgorszy nauczyciel, jaki istnieje. Spotyka tam chłopaka, w którym z wzajemnością się zakochuje i dzięki niemu łatwiej przetrwać jej trudne dni po śmierci ojca. Boryka się również z brakiem równouprawnienia w świecie łowców, mężczyźni uważają, że skoro jest kobietą, to nie nadaje się do tego zajęcia w równym stopniu co oni.
"Riley rzuciła mu gniewne spojrzenie.
- Ty zawsze to robisz.
- Mnie obowiązują inne reguły.
- A ja jestem dziewczyną, o to chodzi? - Gdy nie usłyszała odpowiedzi, zażądała poirytowana: - CZY O TO CHODZI?
- Tak - przyznał. - Przynajmniej jesteś tego świadoma."
Przyznam, że "Córka Łowcy Demonów" miło mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się tak ciekawej powieści, która zapewniła mi przednią rozrywkę. Myślałam, że książka będzie ok, ale po jej przeczytaniu chcę więcej!
Riley na początku nie przypadła mi do gustu. Wydawała mi się niesympatyczna, arogancka, wręcz wrogo nastawiona wobec innych. Jednak to tylko powłoka, pod którą kryje się bardzo wrażliwa i bardzo samotna dziewczyna. Dzielna, odważna, z wysoko podniesioną głową pokonuje wszystkie przeszkody na swojej drodze. Razem z nią płakałam po śmierci ojca, wspólnie cierpiałyśmy, gdy została zraniona przez demona. Mimo, że życie codziennie rzucało jej kłody pod nogi, to jakoś sobie radziła.
W świecie powieści ludzie akceptują istnienie demonów. Stąd właśnie zawód bohaterów. Łowca demonów to praca jak każda inna. Podoba mi się to, że mają swoją strukturę, prezesa, całą gildię, która co tydzień spotyka się, aby omówić najważniejsze sprawy.
Na uwagę zasługują również wspomniani przeze mnie nekromanci. Są to bardzo ciekawe postacie. Każdy z nich jest inny, inaczej się zachowuje - od uprzejmej prośby o ciało po stosowanie magicznych wpływów i groźby. Skupywanie ciał i sprzedawanie bogatym ludziom to ich praca, taka jak nauczyciel czy policjant. Dzięki umiejętnościom i magii mogą przywrócić każde ciało, które jest kompletne i przed pełnią księżyca - po tym czasie należy do ziemi.
Jedną z moich ulubionych postaci jest właśnie nekromanta. Na imię mu Mortimer. To bardzo sympatyczny mężczyzna, zawsze uprzejmy, rozmowny, przestrzega nawet Riley przed "złym" nekromantą.
Warte uwagi jest również to, że możemy dowiedzieć się wielu ciekawostek dotyczących miejsca powieści - Atlanty, jest tu przedstawionych mnóstwo faktów historycznych.
Polecam tę książkę i chłopakom i dziewczynom. Jeśli nie lubicie powieści z bujnie rozwiniętym wątkiem miłosnym to pozycja dla was. Riley nie ma tego typu rozterek. Świat przedstawiony w "Córce Łowcy Demonów" jest niebezpieczny i tajemniczy. Czy chcecie go poznać? Ja nie żałuję i na pewno przeczytam "Złodzieja dusz", bo nie mogę się doczekać tego, co będzie dalej.
[www.zaczytanawksiazkach.blogspot.com]
Jana Oliver uważa swe zajęcie - pisanie - za najlepszą pracę na świecie. Wprowadza w życie swoje marzenia i dzieli się tym z czytelnikami. Mieszka w Atlancie (jest to też miejsce akcji powieści) wraz z rodziną, gdzie buszuje wśród książek i spaceruje oraz wymyśla historie dla kolejnych książek. Jej przyjaciółką jest sama P.C.Cast znana wszystkim z serii "Dom Nocy".
Jest...
2013-05-07
"Czy gdyby miłość była chorobą, chciałabyś się wyleczyć?"
Lena jest obywatelką Portland, miasta w Stanach Zjednoczonych. Żyje w przyszłości, w której miłość uznana została za chorobę o nazwie amor deliria nervosa. Dlatego, aby się przed nią uchronić każdemu obywatelowi miasta w wieku 18 lat wstrzykiwane jest remedium - cudowny lek, który leczy jej ewentualne objawy lub sprawia, iż dany człowiek nigdy na nią nie zachoruje. Po podaniu tego leku ludzie stają się apatyczni, obojętni, żyją trochę jak zdalnie sterowane roboty.
Lena ma siedemnaście lat i już niedługo zostanie poddana zabiegowi. Nie może się już tego doczekać, ponieważ istnieje niebezpieczne ryzyko, że zachoruje na amor deliria nervosa, gdyż jej matka przed laty właśnie przez tę "dolegliwość" popełniła samobójstwo. Nastolatka ma najlepszą przyjaciółkę Hanę, z którą uwielbia biegać, plotkować i robić inne rzeczy, które lubią dziewczyny w ich wieku. Ma również sporo obowiązków, ponieważ zbliża się koniec jej nauki w szkole; musiała zdać niezbędne egzaminy. Na koniec musi przejść ewaluację - ostatni egzamin, pewnego rodzaju wywiad, w którym odpowiada na różnego rodzaju pytania (np. jaki jest jej ulubiony kolor). Dzięki temu zostaną wybrane odpowiednie dla niej studia oraz partner życiowy. Po zabiegu nie będzie mogła nikogo kochać, więc będzie miała odgórnie wybranego męża.
"Oto najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija człowieka, gdy go dopada, i wtedy, gdy go omija."
Niestety podczas ewaluacji nie wszystko idzie zgodnie z planem, ponieważ w trakcie jej przesłuchania ma miejsce sabotaż zorganizowany przez Odmieńców - ludzi żyjących w Głuszy, poza granicami Portland. Tam są wolni i prowadzą w miarę normalne życie, ale jednocześnie mogą chorować na amor deliria nervosa. Lena zauważa przystojnego chłopaka, Alexa, który zawadiacko się do niej uśmiecha i znika. Niedługo później spotyka go ponownie i powoli powoli... zaczyna rodzić się między nimi uczucie. Dziewczyna zaczyna posiadać typowe objawy dla "choroby", jaką jest miłość. Dzięki pomocy ukochanego, odkrywa, iż świat, w którym żyje pełen jest kłamstwa i obłudy, kontroli i granic. Porządkowi organizujący obławy i aresztujący nawet niewinnych ludzi pod zarzutem sprzymierzania się z Odmieńcami okazują się nie być dobrymi obrońcami, ale śmiertelnymi wrogami.
System, w którym żyje Lena jest naprawdę przerażający. Z wierzchu wydaje się, iż wszystko jest w porządku, ludzie są szczęśliwi, pracują, wychowują dzieci... Jednak kryje się tu drugie dno. Kojarzyło mi się ono z ustrojem totalitarnym, jaki panuje w dzisiejszych czasach na przykład w Korei Północnej lub z komunizmem, który przecież do nie tak dawna istniał jeszcze u nas. Miasto ogrodzone płotem pod napięciem, nie można z niego wyjść; cenzor podsłuchujący rozmowy telefoniczne, cenzura w książkach i muzyce, obławy, segregacja płci, godzina policyjna... prawda, że znajome?
"Pewnego dnia obudzę się i całe moje życie będzie już za mną, a ja będę mieć wrażenie, że minęło szybko jak sen."
Lena jest zwykłą nastolatką, nie ma żadnych nadprzyrodzonych zdolności, pragnie dostać się na wymarzone studia, wieść spokojne życie. To osoba taka jak my. Dzięki temu łatwo jest się z nią utożsamić. W trakcie powieści przebywa długą drogę: od żyjącej w kłamstwie dziewczyny po młodą kobietę walczącą o swoje marzenia, o swoją przyszłość, o miłość. Jest niezwykle odważna, choć niektórzy mogą twierdzić, że trochę szalona - gdy wychodzi w nocy, po godzinie policyjnej, by ostrzec przyjaciółkę przed zbliżającą się obławą. Idealizuje Alexa, dzięki czemu mamy wrażenie, że to rzeczywiście niezwykły chłopak. Mnie osobiście często przeszkadza, gdy wybranek dziewczyny w powieściach (szczególnie paranormal romance o wampirach) jest idealny aż do bólu. Natomiast w Delirium nie miałam takiego poczucia, szczerze zazdrościłam Lenie tego uczucia i Alexa, rzecz jasna, również.
"Miłość - jedno słowo, niby nic, nieznaczne jak ostrze noża. Właśnie tym jest: ostrzem, krawędzią. Przechodzi przez środek twojego życia, dzieląc wszystko na pół. Przed i po. Cały świat spada na którąś ze stron."
Powieść czyta się bardzo szybko, wciąga już od samego początku. Rozdziały kończą się w kluczowych momentach, co sprawia, że "przecież muszę jeszcze doczytać następny, bo chcę wiedzieć co tam się będzie działo". Uwielbiam tego typu zabieg, ponieważ dzięki temu z większą chęcią czytam książkę. Pierwsza połowa to wprowadzenie do świata, w którym żyje Lena, a druga to nieustająca akcja, razem z bohaterami pędzimy w wirze wydarzeń. Delirium zakończyła się, podobnie jak rozdziały, w kluczowym momencie i już nie mogę się doczekać, gdy dowiem się, jak Lena poradziła sobie w zaistniałej sytuacji.
Delirium pokazuje jak wielka jest siła miłości. Może burzyć mury, zmieniać światopogląd człowieka i całe jego życie. W myśleniu zatwardziałych wrogów amor deliria nervosa jest niebezpieczna - po części zgodzę się z tym, ponieważ to uczucie tak potężne, że czasem nieobliczalne. Książka daje także do zrozumienia, że każdy z nas musi mieć wybór, w jaki sposób chce przeżyć swe życie, do jakich celów chce dążyć - w innym wypadku to tylko bezsensowna egzystencja.
Ciarolka, www.zaczytanawksiazkach.blogspot.com
"Czy gdyby miłość była chorobą, chciałabyś się wyleczyć?"
Lena jest obywatelką Portland, miasta w Stanach Zjednoczonych. Żyje w przyszłości, w której miłość uznana została za chorobę o nazwie amor deliria nervosa. Dlatego, aby się przed nią uchronić każdemu obywatelowi miasta w wieku 18 lat wstrzykiwane jest remedium - cudowny lek, który leczy jej ewentualne objawy lub...
2013-04-04
W ostatnim czasie na rynku czytelniczym pojawiło się mnóstwo książek, które nazywane są antyutopiami. Na początku podchodziłam do tego rodzaju literatury z rezerwą, a nawet z niechęcią, jednak z czasem przekonałam się do niej i tak oto przedstawiam dzisiaj jedną z takich pozycji: Genezę Jessici Khoury, młodej debiutującej pisarki mieszkającej w Stanach Zjednoczonych.
Bohaterka powieści to Pia, nastoletnia dziewczyna, która na każdym kroku słyszy, iż jest doskonała. Ma zaszczyt bycia istotą nieśmiertelną, pierwszą, jaką udało się "stworzyć" naukowcom. Potrafi przebiec bez odpoczynku pięćdziesiąt kilometrów, skoczyć na wysokość dwóch metrów, żaden przedmiot nie jest w stanie przebić jej skóry, dlatego nigdy nie krwawi. Nie może się udusić czy utopić, nie straszne są choroby, ma świetną pamięć i wrażliwe zmysły. A przede wszystkim nie grozi jej to, co czeka każdego z nas: zestarzenie się i śmierć. Mieszka w Little Cam, niewielkiej osadzie w samym sercu Amazonii odciętej od świata, razem z grupą naukowców, wśród których są jej rodzice. Żyje prawie tak samo jak każdy z nas: codziennie ma kilka godzin zajęć, głównie biologii, ćwiczeń, ale także czas wolny, który najczęściej spędza na basenie lub w swoim szklanym pokoju - nazwa wywodzi się od tego, iż dosłownie ściany jej pokoju wykonane są ze szkła, dzięki czemu może podziwiać przepiękne lasy równikowe znajdujące się tuż za płotem osady.
Jej marzeniem jest zostanie naukowcem i stworzenie całej rasy nieśmiertelnych, gdyż perspektywa samotnego wiecznego trwania na tym świecie ją przeraża. Chciałaby mieć swojego Doskonałego Mężczyznę, z którym mogłaby mieć wiecznie żywe dzieci i nie być samą. Nie wie, ile będzie jeszcze trwała jej nauka, nie wiadomo również, jak długo będą trwały badania nad stworzeniem kolejnych nieśmiertelnych.
"O doskonałości świadczą czyny, Pia."
Pewnego dnia dziewczynie udaje się niepostrzeżenie wydostać z ciasnego więzienia, jakim staje się dla niej Little Cam. W lesie spotyka jednego z tubylców z plemienia Ai'oa o imieniu Eio. Poznaje jego wioskę i przyjaciół i zakochuje się w niej. Rozkoszuje się wolnością i po powrocie do Little Cam coraz częściej myśli o nietypowej wizycie. Czuje się rozdarta pomiędzy swoim marzeniem i Eio, do którego zaczyna czuć coś więcej niż sympatię. Razem z nim chce poznać prawdę o swoim pochodzeniu.
Pia to niezwykle interesująca postać, która przechodzi ogromną przemianę wewnętrzną. Razem z nią przeżywamy rozterki, niepewność dotyczącą jej przeznaczenia. Powoli, powoli z naukowca myślącego bardzo racjonalnie, chciałoby się powiedzieć "naukowo" zmienia się w ciekawą świata, zakochaną i pełną emocji dziewczynę. Przez wiele lat była trzymana pod kloszem nie wiedząc absolutnie niczego na temat współczesnego świata. Jej życiem była nauka, biologia, genetyka i inne. Nie uczyła się historii, geografii, nie słuchała muzyki. Odebrano jej dostęp do kultury. Wielu z nas nie może żyć bez Facebooka, telewizji czy innych nowinek technologicznych. Pii odebrano coś znacznie większego, nazwałabym to "świadomością świata" - nie znała bardzo ważnych postaci historycznych, nie słuchała (o zgrozo!) muzyki. Mam tu na myśli sztukę, teatr, muzykę czyli wszystko co pobudza w człowieku emocje, pozwala dostrzec piękno otaczającego nas świata. Nastolatka owinięta była kokonem nauki, liczb, faktów, a emocje, uczucia zostały zepchnięte na dalszy plan. To właśnie dlatego jej przemiana jest tak niesamowita. Dzięki wyjściu za płot Little Cam dla mnie stała się w pełni człowiekiem, bo do tej pory była tylko żyjącą maszyną.
Możemy dostrzec monstrualną różnicę w Pii przed i w Pii po wszystkich wydarzeniach, jakie mają miejsce w powieści. "Przed" jej ego było zbyt wysokie, miała się za nie wiadomo kogo. Żyła w takim przekonaniu, bo codziennie słyszała, że jest doskonała, niepowtarzalna. Brakowało jej pokory i skromności. Natomiast "po" widzimy ją jako dziewczynę pełną ciepła, która wie, iż doskonałą nie jest w obliczu ludzi, których spotkała na swej drodze i w obliczu przyrody, która ją otacza.
"Nasze oczy ukazują nam jedną stronę każdego przedmiotu, ale to nie znaczy, że on nie ma pięciu innych, których nie widzimy. Więc dlaczego miałabyś wierzyć swoim oczom? Dlaczego miałabyś przeżyć życie w przekonaniu, że druga strona jakiejś rzeczy nie istnieje tylko dlatego, że jej nie widzisz?"
Genezę czyta się w ekspresowym tempie. Po części zasługa w tym bardzo dużej czcionki, ale większe znaczenie ma fabuła. Gdy już zaczęłam ją czytać, to z trudem się od niej odrywałam, bo akcja pędziła w zawrotnym tempie. Szczególnie ostatnie 200 stron, w których TYYLE się działo nie dały mi chwili wytchnienia i przeczytałam je za jednym razem. Nie mogę zapomnieć o niesamowicie barwnych i działających na wyobraźnię opisach Amazonii. Autorce udało się wywrzeć na mnie wrażenie, że jestem tam razem z bohaterami i podziwiam niezwykłe rośliny oraz oddycham ciężkim, wilgotnym powietrzem.
Bardzo się cieszę, że Geneza znalazła się w mojej biblioteczce i że nie będę jej musiała nikomu oddawać, z pewnością wrócę do niej jeszcze raz, bo to jedna z najlepszych książek, jakie udało mi się przeczytać.
Ciarolka, www.zaczytanawksiazkach.blogspot.com
W ostatnim czasie na rynku czytelniczym pojawiło się mnóstwo książek, które nazywane są antyutopiami. Na początku podchodziłam do tego rodzaju literatury z rezerwą, a nawet z niechęcią, jednak z czasem przekonałam się do niej i tak oto przedstawiam dzisiaj jedną z takich pozycji: Genezę Jessici Khoury, młodej debiutującej pisarki mieszkającej w Stanach...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-08-02
John Green debiutował powieścią Szukając Alaski, ale to Gwiazd naszych wina przyniosła mu ogromną popularność i nagrody. Mieszka wraz z żoną i synem w Indianapolis. Wraz z bratem Hankiem prowadzi Vlogbrothers, jeden z najpopularniejszych projektów wideo w Sieci.
Gwiazd naszych wina to jedna z najsłynniejszych powieści w Blogosferze w ostatnich miesiącach. Jej bohaterką jest Hazel, szesnastolatka chora na raka tarczycy. Chore są też jej płuca, które nie potrafią samodzielnie pracować, dlatego dziewczyna musi funkcjonować z aparatem tlenowym, którego pieszczotliwie nazywa Philipem. Nie chodzi do liceum, ponieważ zdała już maturę zaocznie i uczy się w collegu. Mieszka z rodzicami, a jej matka poświęciła swoją karierę zawodową dla niej całkowicie poświęcając się córce, przez co jest "trochę" nadopiekuńcza. Hazel stara się żyć normalnie, ma przyjaciółkę, ogląda telewizję i stara się nie myśleć o tym, że w każdej chwili może się jej coś stać.
Za namową matki zaczęła chodzić na zajęcia grupy wsparcia. Na jednych z nich spotyka Augustusa - przystojnego chłopaka, z którym rozumie się bez słów. Z tygodnia na tydzień zaczyna ich łączyć coś więcej, głównie za sprawą książki bez zakończenia, którą Hazel czytała wiele razy. Wspólnie wyjeżdżają do Amsterdamu w podróż życia, by spotkać się z autorem powieści i poznać odpowiedzi na nurtujące ich pytania dotyczące książki oraz ich samych.
Gwiazd naszych wina wydaje się być zwykłą powieścią, jakich wiele mamy już na rynku, gdyż opowiada o miłości dziewczyny, której dni są policzone. Kiedy zaczęłam ją czytać miałam takie odczucia, jednak z każdym rozdziałem zaczęłam zauważać jej niezwykłość. Nie da się tego po prostu opisać, ale naprawdę jest ona oryginalna i wciągająca.
Hazel to dziewczyna, która nie siedzi zamknięta w czterech ścianach, czekając na swój koniec i użalając się nad swym marnym życiem. Na szczęście jest na tyle zdrowa, że może swobodnie kontaktować się ze światem w sposób czynny. Podoba mi się w niej również to, że ma dystans do siebie. Wiadomo, czasem nachodzą ją trudne chwile, pełne różnorodnych refleksji, ale takowe posiadają chyba wszyscy ludzie. Niestety po tym, jak przestała chodzić do szkoły, między nią a jej rówieśnikami wytworzyła się przepaść i nawet najlepsza przyjaciółka nie do końca wie, jak się zachować, patrzy na Hazel ze skrępowaniem.
Augstus to kolejna rewelacyjnie wykreowana postać. Również ma dystans do siebie, jest ironiczny, ma lekki stosunek do świata, choć często ukrywa swoje prawdziwe emocje pod maską pewności siebie. Uwielbia filozofować, czyli prowadzić rozległe monologi na różne tematy, ale nie są one bynajmniej nudne. Myślę, że każda dziewczyna chciałaby spotkać takiego chłopaka na swojej drodze, czy to jako miłość czy przyjaciela, ja na pewno tak.
Nie mogę nie wspomnieć o rodzicach Hazel, którzy trzymali ją pod kloszem, nieustannie martwili się o nią. Nie potępiam ich za to, bo przecież kto z nas by tak nie postępował mając chore dziecko? Bardzo podobała mi się ich relacja z córką oraz z Augustusem, była żywa, pełna ciepła i taka serdeczna, życzliwa.
"Na tym świecie jest tylko jedna rzecz okropniejsza niż umieranie na raka w wieku szesnastu lat, a jest nią posiadanie dziecka, które na tego raka umiera."
Zabawną rzeczą są Bonusy Rakowe czyli drobne przyjemności spotykające chorych na raka tylko ze względu na to, że noszą w swoim ciele nowotwór. Hazel i Augustus podchodzą do nich trochę z rezerwą, a trochę z uśmiechem, bo jednocześnie śmieszy ich i irytuje traktowanie jak innych.
Gwiazd naszych wina to powieść rewelacyjna, zaliczam się do jej fanów. Wywołuje naprawdę ogrom emocji, współczucie i zazdrość jednocześnie. Uczucie, które połączyło bohaterów jest wyjątkowe, niepowtarzalne i dojrzałe. Niektórym może wydawać się, że to ckliwa historyjka o miłości, ale wcale tak nie jest. Niejednokrotnie pokazuje jak okrutne i niesprawiedliwe potrafi być życie. To powieść, która bawi i wzrusza, jest bardzo realna, ponieważ porusza problemy istniejące w prawdziwym świecie. To literatura młodzieżowa na najwyższym poziomie. Na pewno wrócę do tej książki nieraz i gorąco Wam ją polecam.
[www.zaczytanawksiazkach.blogspot.com]
John Green debiutował powieścią Szukając Alaski, ale to Gwiazd naszych wina przyniosła mu ogromną popularność i nagrody. Mieszka wraz z żoną i synem w Indianapolis. Wraz z bratem Hankiem prowadzi Vlogbrothers, jeden z najpopularniejszych projektów wideo w Sieci.
Gwiazd naszych wina to jedna z najsłynniejszych powieści w Blogosferze w ostatnich miesiącach. Jej bohaterką...
2012-08-31
2012-12-25
Suzanne Collins swoją pisarską karierę rozpoczęła w 1991 roku jako twórczyni telewizyjnych programów dla dzieci. Zanim stworzyła Igrzyska śmierci napisała kilka bajek i opowiadań, a w końcu zasłynęła pięcioczęściowym cyklem kronik o podziemnym świecie i Gregorze - chłopcu, który odkrywa nieznane nikomu obrazy. I ten cykl, pt. "Underland Chronicles", i Igrzyska śmierci przez wiele tygodni utrzymywały się na liście bestsellerów New York Timesa. Suzanne Collins mieszka w Connecticut z rodziną i trzema kotami.
Bohaterką powieści jest Katniss Everdeen, która nie ma łatwego życia. Jest obywatelką państwa Panem powstałego na ruinach dawnej Ameryki Północnej, podzielonego na dwanaście dystryktów. Każdy region posiada własną specjalizację. Katniss żyje w najbiedniejszym Dwunastym Dystrykcie specjalizującym się w górnictwie. Po śmierci ojca jej matka popadła w depresję, więc dziewczyna sama musi opiekować się dwunastoletnią siostrą Prim i utrzymywać rodzinę. Zajmuje się kłusownictwem - razem z przyjacielem Galem poluje na zwierzynę i zbiera rośliny niezbędne do przeżycia. Władze wiedzą o przestępstwie, które popełnia, ale w zamian za mięso udają, że nic nie widzą.
Życie w Dwunastym Dystrykcie jest tylko nudną egzystencją, ludzie są tak biedni, że ledwo starcza im na cokolwiek do jedzenia (chleb to rarytas), a często umierają śmiercią głodową. Jedynym państwowym wydarzeniem, które się tam odbywa są doroczne dożynki, podczas których młodzież - chłopiec i dziewczyna - w wieku od 12 do 18 lat wybierani są na reprezentantów dystryktu w Głodowych Igrzyskach. Ma to miejsce w całym Panem, dlatego w tych zawodach bierze udział 24 nastolatków. Nie są to jednak zwykłe zawody sportowe, co to to nie... To prawdziwa walka o przetrwanie, walka na śmierć i życie, z której tylko jeden zawodnik wychodzi zwycięsko. Obywatele bogatych dystryktów, takich jak pierwszy czy drugi przez całe życie szkolą się do tego zadania, a następnie zgłaszają się na ochotnika, dlatego mieszkańcy biedniejszych dystryktów praktycznie nie mają szans na przetrwanie.
" W Dwunastym Dystrykcie dojrzały wygląd jest nie lada osiągnięciem, bo bardzo wielu ludzi przedwcześnie umiera. Widząc osobę w podeszłym wieku, ma się ochotę podejść, pogratulować długowieczności, spytać o sekret umiejętności przetrwania. Pulchnym ludziom się zazdrości, bo najwyraźniej nie muszą z trudem wiązać końca z końcem, jak większość z nas. Tutaj wszystko wygląda inaczej. Zmarszczki są niepożądane. Duży brzuch nie świadczy o sukcesie."
Podczas losowania w Dwunastym Dystrykcie na przedstawicielkę płci żeńskiej zostaje wybrana mała siostra Katniss, która w tym roku bierze udział po raz pierwszy w "wyborach". Nasza główna bohaterka przerażona i zaskoczona zgłasza się na ochotnika, gdyż chce ochronić siostrę przed niechybną śmiercią. Zostaje okrzyknięta bohaterem, ponieważ jest pierwszą w historii dystryktu osobą, która zgłosiła się z własnej woli. Chłopakiem, który będzie jej towarzyszył, a jednocześnie będzie śmiertelnym wrogiem jest Peeta, syn piekarza. Wspólnie wyruszają na największą i najstraszniejszą przygodę swojego życia.
Na kilka dni zatrzymują się w Kapitolu, stolicy Panem. Jest to niewyobrażalnie bogate miejsce i całkowicie różne od biednego Dwunastego Dystryktu. Dlatego to, co widzą tam bohaterowie przechodzi ich najśmielsze wyobrażenia. Przechodzą tam trening i mogą zobaczyć swych przeciwników. Cały czas są kamerowani i pokazywani w telewizji w całym kraju, bo igrzyska to przede wszystkim chęć pokazania ludowi, kto tu rządzi i dostarczenie płytkim mieszkańcom stolicy i bogatych dystryktów rozrywki. Katniss będzie musiała pokazać na co ją stać i przetrwać. Nagroda dla zwycięzcy jest ogromna - ustawiony jest na całe życie a także rodzimy dystrykt otrzymuje dobra.
Jaka jest w ogóle idea igrzysk? Po co ktoś wymyślił, aby je organizować? Jest to kara za to, że przed laty Trzynasty Dystrykt zorganizował powstanie w wyniku którego cały jego obszar został zmieciony z powierzchni ziemi. Teraz wszyscy obywatele muszą pamiętać o tym wydarzeniu i wiedzieć, że władzy nie wolno się sprzeciwiać.
"Kapitol zabiera dzieci z naszych dystryktów i na naszych oczach zmusza je do bratobójczej walki. W ten sposób rządzący przypominają nam, że jesteśmy zdani na ich łaskę i niełaskę. Mamy pamiętać, że nie przeżyjemy następnego powstania."
Dobra, dosyć już opowiadania fabuły. Choć moje streszczenie wydaje się mega długie, to tak naprawdę jest to zaledwie początek całej niesamowitej historii.
Ogromną zaletą powieści jest różnorodność bohaterów. Katniss to niezwykle odważna i waleczna dziewczyna, która zrobi wszystko, aby zapewnić rodzinie byt, choć sama nie jest jeszcze do końca dorosła. To, jak radziła sobie podczas Głodowych Igrzysk było niesamowite. Świadczy to o jej zaradności, umiejętności poradzenia sobie w każdej sytuacji. Myślę, że dzięki swemu doczesnemu życiu, potrafiła przetrwać tę istną walkę na śmierć i życie. Katniss nie jest zadufaną w sobie nastolatką myślącą o ciuchach i o chłopakach. To osoba twardo stąpająca po ziemi, posiadająca duże życiowe doświadczenie, które sprawia, że traktujemy ją jak osobę dojrzałą emocjonalnie, która zna życie i jest nieufna w stosunku do innych, często nawet spostrzegana jako osoba arogancka.
Peeta to kolejna ciekawa postać. Mimo, że jest synem piekarza to również cierpi biedę, ponieważ jego rodzinie nie wolno brać sobie chleba (no, chyba, że czerstwy), również muszą go kupować, a na to ich nie stać. Jest silny od dźwigania ciężkich worków z mąką i na początku powieści trochę dziecinny. Wydarzenia zmieniają go w mężczyznę, sprawiają, że inaczej patrzy na świat.
Na uwagę zasługuje również sytuacja w kraju Katniss. Niby ludzie są wolni, ale ustrój kojarzy mi się trochę z totalitaryzmem czy komunizmem. Nie można sprzeciwiać się władzy, choćby wypowiedzenie najdrobniejszej uwagi na temat ich "sposobów" rządzenia napawa strachem. Władza jest obłudna, pod podszewką kryje się prawda. Podobnie telewizja - doskonale ukazane tu jest, jak potrafi manipulować ludźmi. Zastanawiam się, ile tej manipulacji jest w naszym życiu? Na ile telewizja stara się przedstawiać nam różne fakty w sposób jej odpowiadający?
Sama nie wiem co mogę jeszcze napisać na temat tej książki. Tyle myśli mam w głowie, ale nie umiem ich ubrać w słowa, więc wybaczcie, jeśli moja recenzja jest chaotyczna i nieskładna. Od wielu miesięcy chciałam przekonać się, co jest takiego w tej powieści, że wszyscy chętnie ją czytają, nawet osoby, które sięgają po coś raz na rok. Na początku mojej przygody z Igrzyskami Śmierci wydawały mi się zwyczajnie średnie i zastanawiałam się, czym wszyscy tak się zachwycają. Po pewnym czasie zrozumiałam. Ciekawość, co będzie dalej, jak potoczą się losy Katniss i innych opanowała mnie do tego stopnia, że połowę książki przeczytałam w jeden dzień, mimo, że na komputerze miałam świetną nową grę, w którą chętnie bym pograła. Wybrałam Igrzyska śmierci i wcale tego nie żałuję.
Ciarolka, www.zaczytanawksiazkach.blogspot.com
Suzanne Collins swoją pisarską karierę rozpoczęła w 1991 roku jako twórczyni telewizyjnych programów dla dzieci. Zanim stworzyła Igrzyska śmierci napisała kilka bajek i opowiadań, a w końcu zasłynęła pięcioczęściowym cyklem kronik o podziemnym świecie i Gregorze - chłopcu, który odkrywa nieznane nikomu obrazy. I ten cykl, pt. "Underland Chronicles", i Igrzyska śmierci przez...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-01-01
2013-01-05
Camilla Läckberg to jedna z najciekawszych szwedzkich pisarek, uznawana za mistrzynię skandynawskiego kryminału. Jest także autorką książeczki dla dzieci i dwóch książek kulinarnych. Saga kryminalna Camilli Läckberg osiągnęła światowy sukces czytelniczy. Od kilku lat zajmuje czołowe miejsca na europejskich listach bestsellerów. Przetłumaczono je na ponad 35 języków. Jest to jedna z moich ulubionych autorek i bardzo się cieszę, że będę mogła podzielić się z Wami opinią na temat jednego z jej dzieł.
Akcja powieści toczy się w malowniczym nadmorskim szwedzkim miasteczku o dźwięcznej nazwie Fjällbacka. Mieszka tam Patrick Hedstrom wraz ze swą partnerką Eriką. Jest policjantem i zajmuje się typowymi dla swego fachu zajęciami, jednak czasem ma okazję rozwikłać zagadkę morderstwa. Tak jest też tym razem.
Pewnego jesiennego dnia w morzu stary rybak znajduje ciało siedmioletniej dziewczynki. Wtedy do akcji wkracza Patrik oraz jego ludzie i rozpoczynają wyjaśnianie zagadki. Szybko okazuje się, że dziecko zostało zamordowane na wskutek utopienia, ale nie w morzu, ponieważ w płucach wykryto słodką wodę, ślady mydła i popiołu. Kto był taki okrutny, aby wpychać dziecku do ust popiół a następnie je utopić?
Zagadka z dnia na dzień coraz bardziej się komplikuje, nie wiadomo już, kto jest sprawcą.
Oprócz wątku kryminalnego możemy poznać losy wielu ludzi, którzy mają niewiele wspólnego ze śmiercią dziewczynki. Czytamy o często tragicznych w skutkach historiach dotyczących przemocy w rodzinie, męża tyrana, zdrady małżeńskiej, pedofilii czy chorego umysłowo dziecka.
Przenosimy się również do przeszłości i poznajemy historię Agnes, młodej dziewiętnastoletniej dziewczyny, która ma wszystko, czego zapragnie. Jest córeczką tatusia, który spełnia każdą jej zachciankę. Kiedy za kolejny cel opatruje sobie przystojnego kamieniarza Andersa nie wszystko idzie po jej myśli. Jak się potoczy jej życie przekonajcie się sami, jest to naprawdę bardzo ciekawa historia. Domyślacie się zapewne, że decyzje Agnes będą miały wpływ na to, co dzieje się w chwili obecnej w powieści.
Od początku wiedziałam, że Kamieniarz mi się spodoba, bo jak mogłoby być inaczej skoro poprzednie części zaliczam do ulubionych. Mimo sporej objętości czyta się ją ekspresowo, ponieważ ma dużą czcionkę, a zawartość również jest rewelacyjna.
Możemy zauważyć istny wachlarz charakterów. Mamy tu: nadopiekuńczą matkę, teściową jędzę, fanatyka religijnego, zadufaną w sobie manipulantkę... Dowiedziałam się również wielu interesujących informacji na temat zespołu Apergera.
"Kiedy komunikujemy się ze sobą, zazwyczaj wyrażamy znacznie więcej niż to, co mówią same słowa. Chodzi o język ciała, wyraz twarzy, melodię zdania, akcent logiczny. Używamy też metafor i porównań. Dla aspergerowców wszystko to jest ogromnym problemem."
Trochę brakowało mi Eriki, zresztą podobnie było w Kaznodziei, ponieważ głównym prowadzącym sprawę jest Patrik. W Księżniczce z lodu akcja dotyczyła jej przyjaciółki z dzieciństwa, dlatego było jej tam o wiele więcej. Przyznam, że zaczęła mnie irytować, ponieważ ciągle tylko narzekała, ile wysiłku zajmuje jej opieka nad dzieckiem. Współczułam jej, kiedy odwiedziła ją przyszła teściowa i zaczęła wprowadzać swój porządek i krytykować młodą matkę we wszystkim począwszy od metod zajmowania się domem, kończąc na karmieniu własnej córeczki.
Kryminały Camilli Lackberg wyróżnia to, że nie są to tylko opowieści o morderstwie, wyjaśnianiu jego motywów i szukania sprawcy. Zawierają głębszą fabułę, historię wielu ludzi, ich troski, problemy, ale również radości.
"Nie rozumiał, dlaczego wszyscy tak bardzo boją się śmierci. Nie pojmował, skąd tyle emocji, gdy tylko ktoś o niej wspomni. Śmierć to pewien stan, jak życie. Dlaczego miałaby być od niego gorsza?"
Camilla Lackberg to moja ulubiona pisarka kryminałów, a zarazem ulubiona autorka w ogóle. Wszystkie jej powieści czytam z zapartym tchem, a zakończenia zawsze mnie zaskakują. Tworzy, jak pewnie zauważyliście, kryminały obyczajowe, więc myślę, że spodobałyby się wielbicielom powieści kryminalnych oraz obyczajowych. Każdy odnajdzie w nich coś dla siebie. Jest tu czas na miłość, na rodzinę, na przyjaźń i na inne życiowe sprawy, które ważne są dla każdego człowieka.
Zapraszam na mojego bloga: www.zaczytanawksiazkach.blogspot.com
Camilla Läckberg to jedna z najciekawszych szwedzkich pisarek, uznawana za mistrzynię skandynawskiego kryminału. Jest także autorką książeczki dla dzieci i dwóch książek kulinarnych. Saga kryminalna Camilli Läckberg osiągnęła światowy sukces czytelniczy. Od kilku lat zajmuje czołowe miejsca na europejskich listach bestsellerów. Przetłumaczono je na ponad 35 języków. Jest to...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-02-13
Od pewnego czasu jestem fanką zdrowego odżywiania się i ćwiczeń. Dlatego też z wielką chęcią czytam różnego rodzaju poradniki o takiej właśnie tematyce. A że uwielbiam panią Kasię Bosacką i jej program na TVN Style "Wiem, co jem", to obok tej pozycji nie mogłam przejść obojętnie. Nawiasem mówiąc kilka lat temu, wspólnie z doktor Zdrówko stworzyła szczegółowy spis prawie wszystkiego, co nadaje się do jedzenia i radziła, jak kupować, aby nie dać się oszukać.
Żegnaj, pulpecie różni się od poprzedniej publikacji. Jest podzielony na kilka działów, w których możemy dowiedzieć się wyczerpujących informacji na dany temat, a także poznać kilka ciekawostek. Dodatkowo otrzymujemy sporą dawkę motywacji, aby zmienić swój tryb życia na zdrowszy oraz sprawozdania autorki z czasu, kiedy ona się odchudzała.
Książka rozpoczyna się od tego, co każdy z nas zna najbardziej: od wymówek, którymi zbywamy, odkładamy na później zmianę. "Ja nie mam czasu na ćwiczenia i na gotowanie wymyślnych dań", "Przecież ja wcale nie jem tak dużo", "U mnie wszyscy w rodzinie są grubi, takie geny", "Oj dobra, od jutra zaczynam (i tak codziennie)". Skąd my to znamy?
Wielu z nas nie wie właściwie od czego zacząć. Czy tak po prostu z dnia na dzień odstawić wszystko, co do tej pory jedliśmy? Nasze odchudzanie powinno rozpocząć się konkretnym planem, w jego ułożeniu pomaga autorka.
Kolejne rozdziały to praktyczne wskazówki, jak jeść, jak przygotowywać posiłki i z czego powinno składać się każde danie. Nie ma tu tylko czczej gadaniny, możemy wybrać sobie jeden z mnóstwa niedrogich przepisów i dopasować jadłospis do naszego gustu. Przecież zdrowe odżywianie to nie tylko jedzenie zieleniny, prawda?
Moim ulubionym rozdziałem jest "Cała prawda o laniu wody", który udowadnia, że woda wodzie nierówna. Dzięki lekturze dowiedziałam się, że woda źródlana wcale nie jest najzdrowsza, wręcz przeciwnie, a najlepsza jest ta, która zawiera minimum 1000 mg składników mineralnych w litrze. Porównując wody przekonałam się, że często ta, która kosztuje złotówkę jest zdrowsza niż ta, za którą musimy zapłacić dwa albo trzy razy więcej.
Książka jest treściwa, napisana przyjemnym językiem i z humorem znanym z programu. Jej zaleta to czytelność - łatwo możemy znaleźć konkretną informację, bez długiego kartkowania. Wielbiciele kolorów i zdjęć znajdą tu również coś dla siebie - nie brakuje w niej zabawnych ilustracji.
Cenię autorkę za to, że jest przeciwna dietom, które skupiają się na jedzeniu jednych i tych samych produktów. Katarzyna Bosacka to zwolenniczka zdrowego odżywiania się, a nie diet, po których skończeniu efekt jojo mamy murowany. Polecam tę książkę przede wszystkim osobom, które chciałyby coś zmienić w swoim wyglądzie, ale nie wiedzą, z której strony to ugryźć. Po raz kolejny autorka pokazała, że wie, o czym pisze.
Zapraszam na mojego bloga: www.zaczytanawksiazkach.blogspot.com
Od pewnego czasu jestem fanką zdrowego odżywiania się i ćwiczeń. Dlatego też z wielką chęcią czytam różnego rodzaju poradniki o takiej właśnie tematyce. A że uwielbiam panią Kasię Bosacką i jej program na TVN Style "Wiem, co jem", to obok tej pozycji nie mogłam przejść obojętnie. Nawiasem mówiąc kilka lat temu, wspólnie z doktor Zdrówko stworzyła szczegółowy spis prawie...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-07-20
2013-06-09
Virginia C. Andrews to nieżyjąca już od wielu lat autorka serii o rodzeństwie Dollangangerów. Po latach cykl ten narodził się na nowo i odniósł ogromny sukces. Po wielu rekomendacjach pierwszej części i miłych słowach na jej temat większości moich znajomych oraz blogerów postanowiłam ją przeczytać.
Cathy, Christopher i ich rodzice wiodą szczęśliwe życie. Wkrótce na świat przychodzi dwójka słodkich bliźniąt: Carrie i Cory. Ojciec często wyjeżdża w delegacje i wraca dopiero pod koniec tygodnia, tymczasem matka zajmuje się domem i dziećmi oraz stroi się dla męża. Niestety rodzinną sielankę burzy tragiczne wydarzenie: ojciec ginie w wypadku samochodowym, a matka, która przez całe życie nie pracowała, nieposiadająca żadnego zawodu zostaje sama z gromadką dzieci. Dlatego też niekompletna już rodzina wyprowadza się do rodziców mamy, z którymi od lat nie utrzymuje kontaktu ze względu na nienawiść jaką do niej czują. Przed laty, według nich, popełniła niewybaczalny błąd, którego naprawa może zająć wiele tygodni. Dzieci zostają umieszczone przez matkę i babkę na poddaszu, gdzie od tej pory mają mieszkać do momentu w którym dziadek umrze, bo gdyby ich usłyszał, dowiedziałby się o ich istnieniu, wydziedziczyłby swą córkę i na zawsze pozostałaby biedna.
Tygodnie wydłużają się w miesiące a miesiące w lata. Dzieci bez dostępu do świata uczą się życia na nowo.
"Nadzieję pomalowałam na żółto, jak słońce, które mogliśmy oglądać przez kilka krótkich, porannych godzin."
Nie umiem sobie wyobrazić tego, co czuły dzieci, gdy przez tak długi czas musiały żyć jak w więzieniu, oddzieleni od rówieśników, od normalnego życia. Zabrano im jedną z najważniejszych rzeczy: wolność. Cathy i Chris musieli w bardzo krótkim czasie dorosnąć, dojrzeć i w wieku kilkunastu lat zachowywać się jak dorośli ludzie zajmując się młodszym rodzeństwem oraz sobą.
"Zyskując coś, jednocześnie zawsze będę coś tracić."
Cathy i Chris to postacie świetnie wykreowane. Ich charakterystyki są bardzo bogate. Mają kilka cech wspólnych, takich jak upartość, ambicja, umiejętność poświęcenia ważnych spraw dla dobra rodziny. Brat i siostra różnią się także, dzięki czemu jesteśmy świadkami wielu zabawnych sytuacji i dialogów. Mnie najbardziej rzuciło się w oczy to, że Cathy jest wieczną pesymistką, wszystko widzi w szarych barwach. Natomiast Chris to niepoprawny optymista, nawet gdy sytuacja jest naprawdę beznadziejna, on wierzy, że wszystko będzie dobrze. Swą dewizą życiową wielokrotnie podnosił wszystkich na duchu.
Autorka mistrzowsko przedstawiła postaci matki i babki. Już dawno podczas lektury czułam taką nienawiść. Momentami chciałam rzucić książką o ścianę albo "wejść" do niej i z całej siły przywalić tym kobietom. Przede wszystkim nie powinny pełnić swoich ról, nie nadają się do bycia mamą i babcią. Nie chcę zbyt wiele zdradzać, dlatego powiem może tylko tyle, że to diabły w ludzkiej skórze. Jak można tak traktować innych ludzi na dodatek swoje własne dzieci?! Paradoksalnie, Chris szczególnie, ale pozostała część rodzeństwa także jest niezwykle zżyta z matką. Kobieta ta zdawała się nie rozumieć jak trudne jest życie bez kontaktu z innymi ludźmi, bez wychodzenia na dwór. Przekupywała dzieci prezentami myśląc, że zastąpią im normalne życie.
"Mikołaj nigdy nie omija żadnych dzieci a zresztą wiedział, gdzie jesteście. Upewniłem się, że wie, bo napisałem do niego długi list i zrobiłem długą na metr listę rzeczy, które chcielibyśmy dostać.
Śmieszne, pomyślałam. Przecież lista rzeczy, których nasza czwórka najbardziej pragnęła była krótka i prosta. Chcieliśmy wyjść na dwór i odzyskać wolność."
Wydawać by się mogło, że skoro rodzeństwo siedzi przez całą książkę w dwóch pomieszczeniach to tak naprawdę nic w niej się nie dzieje. Autorka pokazała tutaj, jak dobre ma pióro. Zręcznie przeskakiwała z wydarzenia na wydarzenie, dzięki czemu ani na chwilę nie chciałam odłożyć powieści na bok, bo ciągle miało miejsce coś ciekawego.
Kwiaty na poddaszu napisane są prostym, klimatycznym językiem. Po części jest to na pewno zasługa tłumacza. To powieść nietuzinkowa, niezwykle mocna, wzbudzająca mnóstwo emocji i zostająca w głowie na dłuższy czas. Po niej trzeba ochłonąć, nie da się jej po prostu zostawić i zacząć czytać kolejną książkę. Jeśli jeszcze nie poznaliście tej pozycji, to gorąco was do tego zachęcam, a ja mam już w najbliższych planach następne części.
Ciarolka, www.zaczytanawksiazkach.blogspot.com
Virginia C. Andrews to nieżyjąca już od wielu lat autorka serii o rodzeństwie Dollangangerów. Po latach cykl ten narodził się na nowo i odniósł ogromny sukces. Po wielu rekomendacjach pierwszej części i miłych słowach na jej temat większości moich znajomych oraz blogerów postanowiłam ją przeczytać.
Cathy, Christopher i ich rodzice wiodą szczęśliwe życie. Wkrótce na świat...
P.C.Cast to autorka znana wszystkim wielbicielom książek. Przede wszystkim z serii "Dom Nocy" pisanej wspólnie z córką Kristin. Cykl ten jedni kochają, inni nienawidzą; opinie są podzielone. Pisarka tworzy również kilka innych serii: Partholon, W kręgu mocy Partholonu oraz Wezwanie bogini.
Bohaterką "Bogini oceanu" jest Christine Canady, która w dniu swoich dwudziestych piątych urodzin, mocno wstawiona, odprawia zaczerpnięte z mitologii rytuały skierowane do Gaji. Dziewczyna nie jest szczęśliwa, nie czuje się spełniona i szuka prawdziwej miłości. Wykonuje typowo męski zawód: jest sierżantem w Bazie Sił Powietrznych. Kilka dni po swych urodzinach musi wyjechać za granicę do pracy i wtedy dochodzi do katastrofy samolotu, którym leci. Kiedy uchodzi z niej życie spotyka syrenę o imieniu Undine, która wydaje jej się już tylko wytworem wyobraźni. Po przebudzeniu okazuje się, że morskie stworzenie zamieniło się z nią miejscami i teraz CC ma piękne, seksowne ciało i długie, wspaniałe włosy. Już na samym początku spotyka ją pierwszy i zarazem największy problem. Tryton o imieniu Sarpedon, który chce ją posiąść. Stwór ten jest synem samego boga mórz Lira i nie ma sobie równych. Na szczęście dziewczynie udaje się uciec i spotkać ze swą matką, którą okazuje się.... Gaja, a ojcem Lir. Bogini wielokrotnie pomaga jej podczas późniejszych problemów.
CC otrzymuje szansę całkowitego schronienia się przed Sarpedonem. Dostaje możliwość chodzenia o własnych nogach po lądzie, oczywiście wciąż posiadając ciało Undine. Musi zapłacić za to jednak dużą cenę: całym ciałem i duszą będzie tęsknić za wodą i raz na trzy noce wracać i przemieniać się w syrenę. Człowiekiem na stałe będzie mogła pozostać, kiedy spotka prawdziwą miłość. Zostaje przeniesiona też do innych czasów: do średniowiecza, a konkretnie do 1014 roku, gdzie mentalność ludzi była całkowicie inna niż w XXI wieku. W przedostaniu na ląd pomaga jej tryton Dylan, w którym z wzajemnością się zakochuje. Jednak wciąż jest syreną, gdyż jej wybranek nie jest człowiekiem.
Christine na brzegu morza ratuje przystojny rycerz Andras. Zabiera ją do zakonu znajdującego się niedaleko morza. Tam poznaje mnóstwo ludzi między innymi złego opata oraz sympatyczną służącą Isabel. Dziewczyna co trzy noce wykrada się z miejsca, w którym przebywa, aby spotkać się z ukochanym. Z pomocą Gaji próbuje pokonać Sarpedona i wyprosić Lira, aby pozwolił jej żyć na lądzie.
Pierwsze kilkadziesiąt stron tej książki czytałam tydzień, ledwo je zmęczyłam. Byłam nią zawiedziona. Najbardziej nie podobał mi się język jakim została napisana. Sztuczny, czuć było tworzenie "na siłę". Wiedziałam, że napiszę niezbyt pozytywną recenzję.
Ale w pewnej chwili poczułam, że powieść ta niesamowicie mnie wciąga i coraz bardziej zaczyna mi się podobać. Z każdą stroną byłam coraz bardziej zachwycona światem wykreowanym przez autorkę, chciałam wiedzieć, co dalej spotka CC. Język również stał się o niebo lepszy, nie irytował mnie tak, jak na początku. Mimo, że nie mam teraz zbyt wiele czasu na czytanie połowę książki przeczytałam w jeden dzień. Dlatego z czystym sercem mogę Wam ją serdecznie polecić i pozachwycać się nad nią.
Historia przedstawiona w "Bogini oceanu" jest całkowicie nieprawdopodobna, może nawet baśniowa. Niesie ze sobą jednak przesłanie; to nie kolejne nic nie wnoszące czytadło. Dzięki niej możemy przypomnieć sobie, a może uświadomić, że w prawdziwej miłości, uczuciu, które łączy dwoje ludzi wygląd nie jest ważny. Bez znaczenia, czy mamy piękne ciało syreny lub trytona, czy "zwykłe" ludzkie, tę drugą połówkę jabłka poznamy od razu.
Autorka doskonale ukazała kobiecość. Dała do zrozumienia, że każda z nas jest piękna i wyjątkowa wewnątrz, każda z nas jest boginią. A to co na zewnątrz powinno się liczyć o wiele mniej. CC przez długi czas musiała udowadniać mężczyznom, z którymi pracowała, że mimo iż jest kobietą, to tak samo nadaje się do tego zawodu. W średniowieczu traktowanie przez mężczyzn znosiła z poczuciem humoru.
" Wierzę, że kobiety mają w sobie magię. Nie chodzi mi o nic mrocznego ani grzesznego. Myślę tylko, że każda z nas ma w sobie coś wyjątkowego i to czyni nas kobietami. Nie musimy być młode ani piękne, nie musimy tez być księżniczkami, by to mieć. Musimy tylko słuchać swojego wnętrza i wierzyć."
Plusem powieści jest również to, że została ona zaczerpnięta z mitologii. Pojawia się to wiele elementów pochodzących z antycznych wierzeń. Jednak głównymi czasami w "Bogini oceanu" jest średniowiecze i tu również muszę pochwalić autorkę - rewelacyjnie ukazała życie ludzi w tamtym okresie.
"- Czy zajdzie się jakiś sposób, żebym mogła wziąć kąpiel? - zapytała CC, kiedy szły przez pusty refektarz.
Isabel poklepała ją po ręce.
- Idź do pokoju. Przyniosę cebrzyk. Staniesz w nim, a ja będę cię polewać wodą.
- Mogę być goła?
- Skoro nalegasz...
- Nalegam.
- Ja też zdejmuję koszulę, kiedy się kąpię - wyznała staruszka.
- Wiedziałam.
- Skąd?
CC wciągnęła kilka razy powietrze.
- Nie śmierdzisz."
Podsumowując polecam tę książkę nie tylko tym, którzy lubią paranormal romance. Myślę, że przekonają się do niej również antyfani "Domu Nocy", ponieważ "Bogini oceanu" jest całkowicie inna. Nie mogę się już doczekać kolejnych tomów.
Zapraszam na mojego bloga: www.zaczytanawksiazkach.blogspot.com
P.C.Cast to autorka znana wszystkim wielbicielom książek. Przede wszystkim z serii "Dom Nocy" pisanej wspólnie z córką Kristin. Cykl ten jedni kochają, inni nienawidzą; opinie są podzielone. Pisarka tworzy również kilka innych serii: Partholon, W kręgu mocy Partholonu oraz Wezwanie bogini.
więcej Pokaż mimo toBohaterką "Bogini oceanu" jest Christine Canady, która w dniu swoich dwudziestych...