-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać362
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
2019-04-22
2017-08-28
2017-08-08
2017-08-08
2017-07-27
2017-07-04
2017-06-29
2017-02-24
2017-06-13
2017-06-02
2016-06-28
2017-04-23
2017-04-07
2015-01-02
Według mnie ta ostatnia część, która powinna być (jakby się zdawało) tą najlepszą, ku mojemu rozczarowaniu okazała się jedną z gorszych w całym cyklu.
Wprowadzenie postaci Emmy i jej losów niemiłosiernie przeciągało książkę. Rozwałkowany do obszernej księgi szósty tom podczas czytania zdawał się nie mieć końca. Kiedy dochodziłam do rozdziałów z Emmną, czytałam z nadzieją, że rozdział skończy się jak najszybciej. Rozumiem, że Cassandra wprowadziła tą bohaterkę na potrzeby swojej nowej serii, jednak no co zrobić , nie przypadło mi do gustu odciąganie akcji od głównych bohaterów.
Akcja sama w sobie także wydaje się jakby na siłę. Przemilczę z żalem zepsucie sceny w jaskini między Jacem a Clary.
Jednak książka nie traci swoich dobrych stron. Wątek z ojcem Magnusa ♥
W ogóle Magnus ♥♥♥ Końcowa scena między Clary i Sebastianem też mnie pozytywnie zaskoczyła. Sam język pisania Clare bardzo mi się podoba, między innymi dlatego też tak chętnie sięgam po jej książki.
Jednak co uderzyło mnie najbardziej, to zmiana postaci Jace'a. Czytając, nie mamy już wrażenia, że to ten sam Jace z poprzednich pięciu tomów. Stracił to swoje "coś" przez co był tak wyjątkowy. Jego dialogi przynudzały zamiast rozśmieszać, a zachowanie stało się zbyt przewidywalne. Ale jest to tylko i wyłącznie moje zdanie.
Mimo wszystkich wtop książka utrzymuje wysoki poziom, z którym wystartowała. Nie jest to najlepsza część serii, ale mimo to zawsze warto ją przeczytać choćby dla poznania końcowych losów bohaterów.
Według mnie ta ostatnia część, która powinna być (jakby się zdawało) tą najlepszą, ku mojemu rozczarowaniu okazała się jedną z gorszych w całym cyklu.
Wprowadzenie postaci Emmy i jej losów niemiłosiernie przeciągało książkę. Rozwałkowany do obszernej księgi szósty tom podczas czytania zdawał się nie mieć końca. Kiedy dochodziłam do rozdziałów z Emmną, czytałam z nadzieją,...
Cykl Dary Anioła okryłam tak naprawdę dzięki filmowi.
Film bardzo mi się spodobał , szczególnie że to moja tematyka
( wilkołaki, wampiry, elfy itp.),więc postanowiłam sprawdzić , czy książka zainteresuje mnie w tym samym stopniu co film.
Ta seria przeszła moje oczekiwania. Przeczytałam już 5 tomów i zaraz zabiorę się za już zakupiony 6.
Fakt, że ta książka leży w księgarni na półce młodzieżowej, jednocześnie pomaga jej i szkodzi. Co chcę przez to powiedzieć :ktoś, kogo interesuje tematyką zawartą w książce, na pewno po nią sięgnie( ja się tu zaliczam), ale jeśli ktoś przeczyta opis na okładce i jednocześnie spojrzy na tytuł działu, może się zniechęcić.
Wiadomo:nastoletnia dziewczyna, idealny niedostępny chłopak, magia potwory, demony bla bla bla...Idealny opis serii young adult .
Ale nie oceniajmy tej książki po pozorach.
Jest napisana bardzo płynnym i wygodnym językiem, postacie są bardzo wyraziste i dobrze wykreowane, fabuła (która z początku nie powala)bardzo dobrze się rozwija zmieniając się we wciągającą, pełną humoru ,magii ,intryg i spisków książkę , którą bez wahania poleciłabym każdemu , kto chce przeżyć wspaniałą i interesuącą przygodę niekoniecznie tylko na zimne wieczory.
Cykl Dary Anioła okryłam tak naprawdę dzięki filmowi.
Film bardzo mi się spodobał , szczególnie że to moja tematyka
( wilkołaki, wampiry, elfy itp.),więc postanowiłam sprawdzić , czy książka zainteresuje mnie w tym samym stopniu co film.
Ta seria przeszła moje oczekiwania. Przeczytałam już 5 tomów i zaraz zabiorę się za już zakupiony 6.
Fakt, że ta książka leży w...
Po lekturze pierwszej części Trylogii Magów Prochowych zastanawiałam się, czy kolejna książka podniesie poprzeczkę albo chociaż utrzyma poziom "Obietnicy Krwi", bo często przecież bywa, że świeże wizje i pomysły z debiutanckich powieści wypalają się z każdą kolejną częścią. "Krwawa Kampania" owszem, wypaliła, ale to w zupełnie odmiennym znaczeniu. Bo wypaliła z wielkim hukiem, jak na opowieść o magii i prochu przystało.
Adro znajduje się raczej w kiepskim położeniu. Kez bezlitośnie napiera z południa, uciekając się do wszelkich nieczystych zagrań i posunięć. Największa nadzieja kraju - Siódma i Dziewiąta Brygada z marszałkiem Tamasem na czele zostaje odcięta od reszty wojsk i na terytorium wroga musi walczyć o przetrwanie. Tymczasem w kraju sytuacja wcale nie ma się lepiej. Kwitną wszelkie spiski i zdrady, a do gry o władzę włączają się zupełnie nowi gracze. W tym całym chaosie próbują odnaleźć się nasi bohaterowie, nie tracąc przy tym życia i zmysłów.
"Krwawa Kampania" Briana McClellana to bardzo zgrabna kontynuacja opowieści o polityce, wojnie i czasach, w których najdroższą walutą są zaufanie i wiara.
Co mnie osobiście urzekło w tej sadze to dosyć wyczuwalne nawiązania do pewnych książek, na których być może wzorował się autor, pisząc The Powder Mage Trilogy. Tak jakby McClellan wyjął najlepsze elementy z uniwersum "Z mgły zrodzonego" Brandona Sandersona oraz "Malowanego Człowieka" Petera V. Bretta i złączył je w całość, w wyniku czego powstała rewelacyjna "Obietnica Krwi" i jej dwie kontynuacje. Szczególnie wpływ tego pierwszego autora rzuca się w oczy, choć jest to w pełni uzasadnione, gdyż obaj panowie świetnie się znają i Sanderson nie krył się z faktem, że na warsztatach kreatywnego pisania podsunął koledze pomysł na to i owo. Nie można mieć mu tego za złe, skoro w wyniku tego powstała tak świetna powieść.
W "Krwawej Kampanii", podobnie jak i "Obietnicy Krwi" urzeka właściwie wszystko: począwszy od wykreowanego od podstaw świata, przez wyraziste i pełnokrwiste postacie po nagłe, często szokujące zwroty akcji i dynamiczny przebieg wydarzeń. Próżno szukać książki, która łączyłaby to wszystko tak zgrabnie w jedną całość, a do tego jeszcze była debiutem, który mimo niemałej objętości prawie 700 stron można skończyć w dwa wieczory. Płynny i zgrabny język, choć wcale niebanalny, sprawia, że książka czyta się właściwie sama. Nie ma w niej miejsca na czczą gadaninę i podziwianie krajobrazu, tu się dzieje, dzieje i dzieje, a mimo to nie można "Kampanii" zarzucić płytkości pod względem kreacji świata tudzież małej kunsztowności dialogów. Nie przestanie mnie zadziwiać jak udało się to autorowi.
Całości tylko dopełnia piękna szata graficzna. Te Tamasowe ♥ okładki skutecznie potafiły odciągnąć moje myśli w zupełnie innym kierunku niż fabuła.. wybaczcie singielce :')
Osobny akapit chciałabym poświęcić postaciom oraz pasji, z jaką zostały nakreślone. Jak ktoś robi za drania, to tym draniem już jest, i to dogłębnie. Zdrajcy do ostatniej chwili się nie ujawniają, a bohaterzy żarem swego serca zagrzeją do boju nawet zdziesiątkowane oddziały. Każda z postaci ma w sobie tą głębię, która sprawia, że z zapartym tchem śledzi się ich losy.
Moim niepodważalnym numerem jeden jest Tamas, który osobiście i absolutnie zdobył moją sympatię, co nieczęsto ma miejsce w przypadku głównych bohaterów. Prawdziwy patriota z wielkim P na czole, poświęciłby wszystko dla Adro i przez większą część książki to właśnie robi. Choć sam siebie nazywa starcem, co rozdział zaskakuje młodzieńczym zapałem wymierzenia sprawiedliwości wszystkim naokoło, którzy na to zasłużyli. Chęć pomszczenia rodziny napędza go do działania i prezentuje to całym sobą. Pomimo powierzchownej zgryźliwości i chłodu sam przed sobą przyznaje, że jest człowiekiem wrażliwym i wcale nieobojętnym na los drugiego człowieka, nieważne - sojusznika czy wroga. W najokrutniejszych okolicznościach potrafi wykazać się honorem, oddaniem i człowieczeństwem, co w czasie wojny wcale nie jest łatwe. Dla mnie największa i najjaśniejsza perła tej książki. Z resztą te słowa :"Niech uderzą na nas z całą mocą, bo już wkrótce te ogary pędzące naszym śladem przekonają się, że jesteśmy lwami!" mówią o nim chyba wszystko.
W tej części kroku dotrzymuje mu jego syn, Taniel o dumnym przydomku Dwa Strzały. Mimo że w "Obietnicy.." trochę odstawał za ojcem, w "Kampanii" to on momentami wiedzie prym. Dużo wyrazistszy, bardziej zdecydowany i waleczny. Wie, co się dla niego liczy i nie boi się o to walczyć. Świetne dopełnienie stanowi dla niego Ka-Poel, która intryguje coraz to potężniejszymi umiejętnościami. Z pozoru mało znacząca bohaterka szybko okazała się tą, która być może napisze ostatnie słowa tej historii.
Pozytywnym zaskoczeniem był Uprzywilejowany Borbador,czyli Bo, który na podobieństwo Taniela i Pole w tej części pokazał się ze swojej lepszej strony. Dziarski, odważny i lekko wybuchowy, doskonale wpasowuje się w kanon bohaterów Trylogii. Choć nie miał może największego udziału w tej książce, to z pewnością zdążył zaistnieć.
Pan Inspektor Adamat trzyma poziom. Choć niczym nowym nie zabłysnął, a jego wątek momentami może nurzyć (czy tylko mi podczas lektury nasuwała się ta nie do końca grzeczonościowa myśl "Lol, chłopie, gdybyś nie spłodził tylu bachorów to nie miał byś teraz problemu xd?), to mimo tego nie potrafię nie czuć pewnej sympatii do niego, a połowa jego literackich odpowiedników może poczuć się zawstydzona uporem oraz wytrzymałością fizyczną i psychiczną mimo, jak sam detektyw podkreśla, nienajmłodszego wieku.
Jedynym "ale" dla mnie jest Nila. Choć na końcu wreszcie dostałam odpowiedź, dlaczego ona w ogóle znajduje się w uniwersum prochowych magów, to przez większość lektury dziewczyna poprostu razi swoją obecnością. Może to przez to że połowę jej rozmyślań to kto aktualnie chciałby ją wziąć do łóżka? Biedny Bo!
Świat, w którym bogowie chodzą między ludźmi, technologia miesza się z magią, prochem i kulami, a widmo wojny popycha ludzi do działań, które na codzień nie przeszłyby im przez myśl, po prostu pochłania. Żadna książka od dawna nie zachwyciła mnie tak bardzo jak ta napisana przez McClellana i jej kontynuacja. Już nie mogę się doczekać zakończenia tej historii w postaci trzeciego tomu czekającego na półce, po który na pewno niebawiem sięgnę. Polecam Trylogię Magów Prochowych wszystkim wielbicielom prawdziwej fantastyki z wciągającą historią, bohaterami, których nie idzie nie pokochać już od pierwszych stron, oraz świeżością pomysłu coraz rzadziej spotykaną w tym gatunku. Zasłużone 10/10 jak w mało którym przypadku.
Po lekturze pierwszej części Trylogii Magów Prochowych zastanawiałam się, czy kolejna książka podniesie poprzeczkę albo chociaż utrzyma poziom "Obietnicy Krwi", bo często przecież bywa, że świeże wizje i pomysły z debiutanckich powieści wypalają się z każdą kolejną częścią. "Krwawa Kampania" owszem, wypaliła, ale to w zupełnie odmiennym znaczeniu. Bo wypaliła z wielkim...
więcej Pokaż mimo to