-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać370
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2017-08-08
2017-06-30
2016-08-16
2016-05-12
2015-09-25
2015-10-15
2015-08-11
"Pegaz. Początki Olimpu" to czwarta i najnowsza książka z serii autorstwa Kate O'Hearn. Choć zachodziłam w głowę, co jeszcze ciekawego może wymyślić autorka bez zbłądzenia w odmętach autorskiej wyobraźni, zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona.
Od wydarzeń kończących poprzednią część Emily co noc dręczy powtarzający się koszmar. W końcu postanawia poszukać porady u władców Olimpu.
Okazuje się, że jej koszmary zbiegły się w czasie z odkryciem nowego świata przez Olimpijczyków. Szukając powiązania między tymi wydarzeniami, okazuje się, że Emily jest związana z nowo odkrytym Xanadu i to bardziej, niż można by przypuszczać. Zyskuje również nowe moce, o których nie miaała pojęcia do czasu odkrycia swojego pochodzenia.
W tej części zostaje również wprowadzony wątek z Greczynką Stellą. Jej rodzice - archeolodzy, znajdują na wykopaliskach w Grecji antyczną złotą skrzynię, która w wyniku niesprzyjających okoliczności zostaje niespodziewanie otwarta.
W tym samym czasie na Olimpie zachodzą diametralne zmiany. Olimpijczycy tracą swoją nieśmiertelność i zaczynają się starzeć. Zdesperowana Emily postanawia odbyć ryzykowną podróż w czasie aby zapobiec zagładzie Olimpu i śmierci jej przyjaciół.
Co najbardziej lubię w kilkutomowych seriach to to, że możemy być świadkami dojrzewania bohaterów, zmiany ich poglądów na różne rzeczy i relacji między sobą. W czwartej części Emily jest już całkowicie świadoma swoich możliwości i mocy, jaka w niej drzemie. I choć na początku autorka serwuje nam powtórkę z rozrywki, jaką są nowe wyzwania dla bohaterki, radzi sobie nadzwyczaj dojrzale, przez co czasami zapominamy, że mamy do czynienia z czternastolatką (chyba...), a nie z 17 czy 18-latką. Nie wypiera się swoich zdolności, wręcz przeciwnie - pozwala, by stały się jej częścią, z czym wcześniej miała spory problem.
I choć już w "Nowych Olimpijczykach" uświadomiła sobie swoje uczucia do poszczególnych osób, to w "Początkach Olimpu" pozwala sobie na otwarte okazanie ich i odwzajemnienie uczuć innych.
Także świat przedstawiony zyskuje wiele w tym tomie. Autorka popuszcza wodze fantazji (momentami może aż ZA bardzo...), jednak nie ujmuje to książce fantastycznego mitologicznego klimatu. Nowe miejsca, bohaterowie, i wydawałoby się, że już oklepany temat podróży w czasie, a jednak przedstawiony w całkiem nowy i świeży sposób, który sprawia, że książkę po prostu przyjemnie i szybko się czyta.
Nieodłączną częścią serii "Pegaz" jest także szczery i rozbrajający humor głównych bohaterów, chociaż akurat w tej części odniosłam lekkie wrażenie, że został on zepchnięty na dalszy plan na rzecz akcji, jednak książka za bardzo na tym nie cierpi.
Także wielką zaletą (przynajmniej dla mnie) jest sposób narracji. Zdecydowanie wolę narrację trzecioosobową niż pierwszoosobową. Wtedy wszystko mam przedstawione "na chłodno", nie wdrażam się w zbyt przydługie i szczegółowe opisy odczuć, przeżyć i myśli głównego bohatera, co często bardzo mnie drażni... (coś w stylu "Oh! Jaki/e on/ona ma tyłek/nogi, mmmmmmmm... Brał/brałabym!) Mam nadzieję, że wiadomo, co chcę przez to powiedzieć.
Co się tyczy okładki, odnoszę niepokojące wrażenie, że zmierza to w coraz gorszym kierunku...
Podsumowując, wszystko poza okładką zmierza na szczęście w dobrym kierunku. Coraz szybsze tępo akcji, neutralny styl pisania autorki sprawia, że książka nie ogranicza się do jednej kategorii wiekowej i może być dostępna dla szerszego grona czytelników. Nie odstrasza brutalnością, ale i nie odpycha nadmierną dziecinnością. Także średnia długość jednej książki pozwala ją skończyć w stosunkowo krótkim czasie (3-4dni).Choć i może niektóre aspekty książki pozostawia trochę do życzenia, nie mniej jednak warto sięgnąć po ten cykl, choćby dlatego, że jest naprawdę wciągającą i godną polecenia pozycją, która niestety ginie wśród globalnych "bestsellerów" i mało kto po nią sięga.
Gorąco polecam!
"Pegaz. Początki Olimpu" to czwarta i najnowsza książka z serii autorstwa Kate O'Hearn. Choć zachodziłam w głowę, co jeszcze ciekawego może wymyślić autorka bez zbłądzenia w odmętach autorskiej wyobraźni, zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona.
Od wydarzeń kończących poprzednią część Emily co noc dręczy powtarzający się koszmar. W końcu postanawia poszukać porady u...
2015-03-31
"Pegaz. Nowi olimpijczycy" to 3 część serii "Pegaz" i według mnie, jak dotąd - najlepsza.
Książka opowiada o przygodach nowojorskiej nastolatki Emily, jej przyjaciela o włoskim pochodzeniu Joela, a także skrzydlatego rumaka - Pegaza.
Utwór utrzymany jest w klimacie mitologicznym zgrabnie połączonym z nowoczesną fantastyką, co daje bardzo dobrą lekturę nie tylko na długie i nudne dni.
Ta część serii jest dłuższa (i dotąd najdłuższa) od swoich poprzedniczek, co wcale nie oznacza, że cierpi na niedobór bądź nadmiar akcji. Proporcje znów zostały idealnie wyważone, jak w przypadku dwóch poprzednich książek.
Szczególnie podoba mi się metamorfoza, jaką przechodzi główna bohaterka. Im dalej na kartach książki, tym bardziej zaczyna się ona oswajać z odpowiedzialnością, która na niej ciąży. Pozbawienie kogoś życia w celu wyższej sprawy nie wywołuje już w niej płaczu, jest w stanie podjąć właściwą decyzję, nawet jeżeli później przyjdzie jej za to zapłacić.
Także emocjonalnie zaczyna poważniej podchodzić do rzeczy. Uświadamia sobie, że nie uważa Joela już tylko za swojego przyjaciela, staje się bardziej samodzielna, ufa sobie i co drugą stronę nie płacze już za swoim tatą.
Kolejnym walorem tej powieści jest humor - prosty, zrozumiały i co najważniejsze- szczery. Jest to balsamem na mą duszę po napotykanych w co drugiej książce (jak to ujmę) "sucharach".
W tej części serii autorce w końcu udało się wyważyć odpowiedni "poziom" językowy, gdyż w 1 i 2 odsłonie "Pegaza" dało się wyczuć pewne bariery wiekowe (przynajmniej ja mam takie odczucie).
Język zastosowany w tej książce jest optymalny dla każdej kategorii wiekowej. Nie razi przesadną dziecinnością starszych, a z kolei jest czytelny i zrozumiały dla młodszych. To sprawia, że po książkę mogą sięgać osoby nie tylko z ściśle określonej grupy wiekowej. Za to książce należy się duży plus.
Co do okładki, jest lepsza niż druga, ale gorsza niż pierwsza. Ot, takie moje spostrzeżenie.
Podsumowując, książka dobra dla każdej grupy wiekowej, sprawnie napisana, szybko i płynnie się czyta. Świetny klimat, jak t ujął Rick Riordan "udana mieszanka nowoczesnej przygody i klasycznej fantastyki". Stwierdzenie w 100% prawdziwe.
Książka jak najbardziej godna polecenia, jak i jej poprzednie części.
"Pegaz. Nowi olimpijczycy" to 3 część serii "Pegaz" i według mnie, jak dotąd - najlepsza.
Książka opowiada o przygodach nowojorskiej nastolatki Emily, jej przyjaciela o włoskim pochodzeniu Joela, a także skrzydlatego rumaka - Pegaza.
Utwór utrzymany jest w klimacie mitologicznym zgrabnie połączonym z nowoczesną fantastyką, co daje bardzo dobrą lekturę nie tylko na długie...
Mam bardzo nieprzyjemne odczucia po tej lekturze. Jestem jednocześnie wzruszona, że skończyłam tą 12-tą i ostatnią część, ale także zniesmaczona potoczeniem się akcji i potraktowaniem niektórych wątków.
Nie wiem, czy to ja dorosłam, i seria, którą zaczęłam z grubsza ponad 2 lata temu straciła w moich oczach, czy to wina pań Castówn, bo skończyły się im pomysły... W każdym razie czytając "Wyzwoloną" nie czułam tej radości na myśl, że poznam dalsze losy bohaterów, a wręcz przeciwnie - sięgnęłam po nią tylko z czystego obowiązku zakończenia serii. Smutne ale prawdziwe.
Mam bardzo nieprzyjemne odczucia po tej lekturze. Jestem jednocześnie wzruszona, że skończyłam tą 12-tą i ostatnią część, ale także zniesmaczona potoczeniem się akcji i potraktowaniem niektórych wątków.
więcej Pokaż mimo toNie wiem, czy to ja dorosłam, i seria, którą zaczęłam z grubsza ponad 2 lata temu straciła w moich oczach, czy to wina pań Castówn, bo skończyły się im pomysły... W każdym...